Zgłaszajcie powikłania poszczepienne

Pisałam o tym w jakimś starym wątku, ale powtórzę mój apel w nowym temacie. Nie popełniajcie mojego błędu. Potwierdzam, że zdarza się takie powikłanie poszczepienne jak "nieutulony płacz" (zresztą widnieje na ulotce szczepionki). Jestem tego pewna niestety dopiero po czwartej dawce Infanrixu 5w1. Tym razem zamierzam to zgłosić. Pierwsze dwie dawki syn dostał w trakcie pierwszych miesięcy życia, zgodnie z kalendarzem. Ponieważ cierpiał wówczas na straszliwe kolki, którym towarzyszył niesamowity krzyk i prężenie, to najprawdopodobniej nie zaobserwowaliśmy wówczas tego NOP-u, a możliwe że wtedy wystąpił. Trzecia dawka została podana jak syn miał prawie 6 miesięcy. Nie miał już wówczas kolek, był spokojnym dzieckiem, płaczącym w standardowy "niemowlęcy" sposób z konkretnych powodów. W drugiej dobie po szczepieniu, zaraz po obudzeniu z drzemki wystąpił potworny atak płaczu z krzykiem, którego w żaden sposób nie dało się uspokoić. Miałam wrażenie, że z dzieckiem nie ma kontaktu, jakby nas nie widział. Rzucał się i prężył. Zrobił się czerwony. Trwało to około 40 minut i przeszło samo. W krótkim czasie wystąpiło coś podobnego, ale trwało ok 20 minut. Rozmawiałam o tym z lekarzem, ale uznał, że dziecko "może być marudne po szczepieniu", a może to "znów atak kolki". Odpuściłam ten temat, wszystko wróciło do normy. Uwierzyłam, że to nic nie znaczący epizod. Z ostatnią dawką Infanrixu postanowiłam poczekać dłużej, aż dziecko będzie już bardziej rozwinięte. Miał skończone 2 latka, kiedy dostał 4 dawkę (pół roku po terminie z kalendarza szczepień). W drugiej dobie po szczepieniu wystąpiło dokładnie to samo co poprzednim razem. Już zapomniałam jakie to było straszne. Uwierzcie mi, że tego się nie da pomylić ze zwykłym płaczem. Dodam, że MMR odroczyłam i nikt mnie nie zmusi, żeby to podać. Zglaszajcie NOP-y, nie dajcie się spławić!