Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Góralka87

Dziecko partnera, jak sie zgrac

Polecane posty

Gość Góralka87
Gdybyście umieli czytać ze zrozumieniem i między wierszami wiedzielibyście co miałam na myśli odnosząc się do swojej byłej sytuacji. Wspomniałam o "koleżankach" ex męża. Wpierw zaczęło nam się nie układać poźniej się one pojawiły. Skoro jest skutek musi być i przyczyna. Nie byliśmy idealnym małżeństwem gdzie wszystko było na medal i jakieś obce kobiety się do niego wdarły nie bacząc na nic. Żadna z kobiet , które się w nim pojawiły nie rozbiły go. Sami tego dokonaliśmy poprzez brak porozumienia i dojrzałości. Swój związek budowaliśmy na piasku, nie na skale. Niektórych rzeczy nie widzieliśmy , albo nie chcieliśmy widzieć. W związku nie było dialogu tylko jeśli się pojawiał to monolog. Jeżeli związek , jakikolwiek opiera się na pasożytnictwie a nie symbiozie to prędzej czy później się rozleci bez względu na innych ludzi. Oczywiście ,można trwać w ułudzie bo przecież "co ludzie powiedzą" albo się zostanie zmieszanym z błotem, jak chociażby widać na przykładzie tego forum. Jeśli zobaczycie chorobliwie otyłą osobe to odrazu wydacie osąd "ależ ona się k...obżera co za św..."?! Jeśli napotkacie na swojej drodze dziewczyne chorą na anoreksję to powiecie " pierd... bo chcę być jak modelka" , albo "posrało ją bo idzie za modą". Jeśli na klatce Waszego bloku miniecie dziewczynę/ chłopaka ze sznitami to powiecie " jaki poj....idź się lecz"?! Z jaką łatwościa Wam przychodzi krytyka. Zaczęłam ten temat "dziecko partnera jak się zgrać" , gdyż miałam nadzieję , iż będą się tutaj wypowiadały osoby, mądre, inteligentne , które coś w życiu przeżyły i potrafią nad sobą panować , tak jakby chociaż jedna z dziewczyn która przytoczyła historię o swoim synu i partnerze. Pokazała dwie strony medalu, u niej jedno zadziałało drugie nie. Jestem jej wdzięczna za to , że poświęciła swój czas i opowiedziała swoją historię bez hejtów i osądów. Pisałam wcześniej , że nigdy nie byłam nie jestem i nie będe idealna. Jestem zwykłym człowiekiem jak, każdy. Popełniam błędy jak każdy, podejmuje złe decyzje. Nie przyszłam tutaj po rozgrzeszenie, wybielenie się. Myślałam, że chociaż po części uzyskam odpowiedzi na niektóre nurtujące mnie dylematy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zeby stosowac taka zasade,to samemu nalezy sie jak czlowiek zachowywa i najpierw,jak napisal ktos swoje relacje z bylym partnerem poukladac,rozstac sie jak ludzie,a wtedy bawic sie w nowy dom.Kobieta i mezczyzna,ktory jest w zwiazku ma zone i meza,o ile ma troche krzty honoru,to tak robi,a nie na boku sobie nowa Pania znajduje i walczy z byla zona ich wspolnym dzieckiem,do tego angazujac w to swoja kochanke,ktora najwyrazniej ma parcie na to,by tego dzieciaka z ich zycia wyeliminowac,nawet podswiadomie,chociaz tutaj zauwazam celowe dzialanie.Mam nadzieje,ze matka tego dziecka,jakos do siebie dojdzie i uda sie jej zycie pukladac w calosc,dziecko bedzie coraz starsze i tez pewnie bedziez czasem lepiej.Ale nie licz szanowna autorko na to,ze tworzac relacje zonatym,dzieciatym mezczyzna,w taki sposob w jaki sie ona zaczela,stworzysz cos szczerego i w miare normalnego z jego synem.Nawet jak urodzisz wasze wspolne dziecko,to zawsze bedzie jego syn,pewnie za jakis czas dorosly i majacy swoje sprawy i problemy,ktory bedzie mial juz gleboko gdzies sprawy z przeszlosci,ale na zdrowa relacje tutaj szans nie widze,bo od poczatku byla budowana na nieuczciwosci i klamstwie,przynajmniej twoim i twojego obecnego partnera,kosztem tej trzeciej osoby jego bylej zony i ich syna.To nie dziecko jest tutaj problemem,tylko twoj partner,nie licz na to,zeby ktos kto sie nieuczciwie zachowuje,nagle sie zmienil.Kij ma dwa konce,prawda dwie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ciebie nie oceniam autorko.Pisze tylko,ze relacje w nowym zwiazku powinno sie budowac po zakonczeniu w miare po ludzku poprzedniego zwiazku.Jezeli ktos kogos krzywdzi,zle sie czuje w danym ukladzie,sytuacji odchodzi,po rozmowie spokojnej i wyjasnieniu sobie kilku spraw,a nie zwraca sie w strone drugiej osoby bedac jeszcze w zwiazku.Takie postepowanie jest nieuczciwie,nie swiadczy dobrze o czlowieku z ktorym jestes,tak jak nie mial odwagi odejsc od zony i z nia rozmawiac,tak nie bedzie nigdy mial tej odwagi.Przyciagasz jakichs zwichrowanych emocjonalnie mezczyzn do siebie,ktorzy moralnosc maja gleboko gdzies,z takim mezczyzna sie przyszlosci nie zbuduje.Mezczyzna musi byc mezczyzna i miec jakis kregoslup moralny,nawet wtedy kiedy sie rozstaje z poprzednia kobieta,do tego z ktora ma dziecko.Zalozylas ten temat,nie po to tak naprawde,by budowac relacje z jego synem,ale zeby potwierdzic to co sama czujesz,ze ten czlowiek nie jest w stanie zapewnic emocjonalnego bezpieczenstwa,ze finansowe zapewnia? To nie wszystko nie na tym polega i zycie i zwiazek.To tak w skrocie w mojej opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wchodzisz z mezczyznami w niezdrowe relacje autorko,w role ich opiekunki.Zwiazek zdrowy polega na wspolnych pasjach,zainteresowaniach,przyjazni.Mezczyzni owszem lubia kobiety,ktore sie nimi opiekuja,ale tutaj widze niezdrowa relacje,kolejna z kolei w Twoim zyciu.Rola opiekunki cie w koncu wymeczy,a twoj parner znajdzie sobie byc moze kolejna pocieszycielke,ktorej powie,ze sie nie sprawdzasz jako matka i zona i kiedys bylas inna..To jak sie zachowuje mezczyzna moralnie,nawet jak napisalam rozstajac sie z byla zona i matka swoich dzieci,czy tam dziecka,jak w tym wypadku powinno dac ci do myslenia.Rola opkiekunki i pocieszycielki strapionych cale zycie? Twoj wybor,tylko ten wybor kolejny raz cie zamecza,ale jak napisalam to ty od poczatku niezdrowe relacje tworzysz i nie stawiasz zadnej granicy dla mezczyzny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty oczekujesz tutaj, ze ci przyklasniemy i powiemy, ze dobrze robisz. Czyli jak ktos ma inne zdane niz ty, to znaczy ze nie jest inteligentny? Prawda jest taka, ze rozbilas malzenstwo, a twoj facet ma gdzies wychowanie dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Budowanie natomiast swojego zwiazku,na sexualnej fascynacji i nienawisci do bylej zony,oraz wchodzenie w role wychowacza ich wspolnego dziecka,raczej sie dobrze nie skonczy.Piszesz,rowniez ze boisz sie,tego,ze jak sie urodzi wasze dziecko,na ktore uwazam masz olbrzymie parcie,czemu sie nie dziwie,ze "mlody",jak to okreslasz je skrzywdzi,to juz zupelny eksymoron jak dla mnie w relacjach miedzy Toba,a twoim mezem.Znam dwa zwiazki,wprawdzie to matka,miala drugie dziecko,nie macocha,ale na moje pytanie czy kochasz brata,siostre.Bo to byl chlopczyk w jednym wypadku,w drugim dziewczynka,oboje szczerze odpowiedzieli ze tak."przeciez to moj brat","przeciez to moja siostrzyczka"Tylko,ze jednemu urodzilo sie to dziecie jako siostra jak mialo 17 lat,drugiemu jak 21 i matka byla ich wspolna matka,relacji pomiedzy jakby macocha,ktora TY bedziesz( przepraszam,ze tego slowa uzylam),ale tak to wyglada pod wzgledem prawnym,a synem matki z drugiego zwiazku nie znam.Zapewne jedynie,jak urodzisz wasze wspolne dziecko,twoja pozycja wzrosnie u partnera,ktory bedzie chronil rowniez Ciebie.Ale czy to wystarczy..nie wiem..zycze ci duzo szczescia i duzo powodzenia oraz madrosci zyciowej.Czasami lepiej stac z boku jak ktos pisal..i niewiele gadac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Góralka87
echh... gdybym chciałam wyeliminować młodego z naszego życia zrobiłabym to już dawno jak większość kobiet wiążących się z facetami po przejściach. Dzieciak raz na dwa tygodnie i finito. Po co komu "kłopot" na głowie. Więcej obowiązków, nerwów, odpowiedzialności itd. Moim celem jest dogadanie się, nawiązanie chociażby poprawnych relacji z młodym. Teraz cały lipiec młody jest u nas. Nasze relacje mogę określić na poziomie przyzwoitych. Oczywiście jakbym na wszystko przyzwalała i namawiała mojego aby też odpuszczał i przymykał oczy to byłabym wspaniała i wtedy by mu nic nie przeszkadzało. Ale od sierpnia idzie do mamy, poźniej zaczyna się szkoła i od nowa będą jazdy co tydzień. Wspomniałam wcześniej "Dwa lata temu zwiazalam sie z moim obecnym partnerem. Znamy sie od 4 lat". Nie wskoczyłam mu z dnia na dzień do łóżka a on nie porzucił od tak na widzi mi się rodziny. Sama byłam świadkiem jak próbował ratować swoje małżeństwo i rodzinę. Sama usprawiedliwiałam jego żone , że ma gorszy dzień , że my kobiety czasami tak mamy i radziłam aby był bardziej wyrozumiały. O miłość, rodzinę trzeba walczyć do ostatniej kropli krwi, ale udaję się wygrać tą walkę tylko tym którzy walczą ramię w ramię, tym którzy dokładają od siebie wszystko co mogą by to uratować. Jeśli jedna osoba jest z punktu oskarżycielskiego - niewinna , wszyscy źli tylko nie ja - a druga osoba to ta dostająca tylko po głowie i starająca się to nie ma szans na wygraną. Zgadzam się, wpierw powinno się jedno zakończyć aby drugie zacząć. Tylko w życiu niestety nie zawsze jest tak jak być powinno, tak jak chcemy albo tak jak planujemy. Mój M cały czas rozmawiał z synem i wyjaśniał na jego wiek wszystkie rzeczy. Dzieci widzą więcej niż się nam wydaje. Co powiecie dziecku które usłyszy z ust matki do ojca " Ty skur...nie kocham Cię" i to w trakcie zwykłej kłótni. Co chwile pretensje, nie dogadywanie się, kłótnie, awantury, spedzanie czasu 2+1 tzn. ojciec + syn matka osobno, albo matka + syn a ojciec osobno. Nawet zdarzyło mi się rozmawiać z osoba która ich znała na długo przede mna i to samo potwierdziła. Ex mojego M nazywała jego matkę "k....". Nie wiem jak mogło jej to przez gardło przejść ale cóż powiecie pewnie że miała do tego prawo. Jak młody został u wujostwa i pilnowała ich babcia to on coś nawywijał z innymi dzieciakami , babcia powiedziała " poczekaj jak wrócą rodzice wszystko opowiem". I wrócili. Dziecko zaczął brzuszek boleć i główka, więc mamusia wgl nie chciała niczego słuchać drapnęła syneczka wrócili do domu. Dom najlepsze lekarstwo, wszystko przeszło , dziecko skore do psot i zabawy. Wg mnie młody symulował, ale był i jest wystaranym , wychuchanym jedynakiem więc może dlatego jego mama tak a nie inaczej zareagowała. Nie osądzam, mogę powiedzieć co myślę i tyle. Rozumiem, że ex mojego M jest wściekła aż się jej jad sączy wszystkimi możliwymi szczelinami. Niech nawet przyjdzie wy ubliża mi , da w twarz, no problem ma do tego prawo. Ale niech w końcu przestanie grać dzieciakiem. Jeśli chce się wygadać niech to robi jak go nie ma w pobliżu. On ma dosyć swoich problemów , spraw a nie żeby jeszcze wysłuchiwał od matki, babki , wujka i całej reszty rodzinki. Co jest między dorosłymi to między dorosłymi i dziecko nie powinno być do tego mieszane. W zamian przychodzi wujek i mówi " wiesz co Twój ojciec to d****arz , powinieneś wybrać mamę i u niej zostać na stałe. Jak to zrobisz kupię Ci komputer". Można by było wiele jeszcze przytoczyć przykładów , ale czasami ciężko wczuć się komuś w czyjąś sytuację nigdy wcześniej w niej nie będąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tu widze, ze na razie to ty probujesz tu grac dzieckiem i ustawic wszystko pod siebie. Czego ty wlasciwie od nas oczekujesz? Wszystko usprawiedliwiasz i nic wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'(echh... gdybym chciałam wyeliminować młodego z naszego życia zrobiłabym to już dawno jak większość kobiet wiążących się z facetami po przejściach. Dzieciak raz na dwa tygodnie i finito. Po co komu "kłopot" na głowie. Więcej obowiązków, nerwów, odpowiedzialności itd.)' x Moim celem jest dogadanie się, nawiązanie chociażby poprawnych relacji z młodym. Teraz cały lipiec młody jest u nas. Nasze relacje mogę określić na poziomie przyzwoitych. x inne nie beda,nie licz na to,ma teraz 11 lat,jak bedzie mial 14-16 dopiero sie zaczna problemy x "Znamy sie od 4 lat". Nie wskoczyłam mu z dnia na dzień do łóżka a on nie porzucił od tak na widzi mi się rodziny. Sama byłam świadkiem jak próbował ratować swoje małżeństwo i rodzinę. Sama usprawiedliwiałam jego żone , że ma gorszy dzień , że my kobiety czasami tak mamy i radziłam aby był bardziej wyrozumiały." x jak ktos wyzej napisal,biedny mis ty rola pocieszycielki i opiekunki,w zyciu by mi do glowy nie przyszlo szukac relacji z bylym parnerem swojego x "Zgadzam się, wpierw powinno się jedno zakończyć aby drugie zacząć. Tylko w życiu niestety nie zawsze jest tak jak być powinno, tak jak chcemy albo tak jak planujemy." x ktos kto nie posiada cywilnej odwagi,by osobie ktorej przysiegal,chociazby milosc i wiernosc i uczciwosc malzenska,nie buduje sie zadnych zdrowych relacji x "Co powiecie dziecku które usłyszy z ust matki do ojca " Ty skur...nie kocham Cię" x nic,poza tym znasz to tylko z jednej strony ta "relacje" x "Rozumiem, że ex mojego M jest wściekła aż się jej jad sączy wszystkimi możliwymi szczelinami. Niech nawet przyjdzie wy ubliża mi , da w twarz, no problem ma do tego prawo. Ale niech w końcu przestanie grać dzieciakiem" x jak ktos wyzej napisal,zbudowalas relacje na czyims nieszczesciu,kiedys moze sama,azapene niedlugo zostaniesz matka,postaw sie w jej sytuacji,jak sie wtedy bys czula?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Góralka87
Zgadza się , mam pewne obawy wobec relacji młody, a dziecko które by się pojawiło. Od zawsze był wyniesionym na piedestały jedynakiem, wokół którego wszyscy skakali. Wobec zaistniałej sytuacji , gdzie i tak już ma sporo na swoich młodych barkach to przyjście na świat jego brata lub siostry na pewno w żadnym stopniu by nie pomogło ani w naszych relacjach ani tym bardziej w zrozumieniu przez niego pewnych rzeczy. Dlatego pomimo, iż oboje chcemy wspólnego dziecka te plany zostały odłożone na bok. Trzeba się zając tym dzieckiem , które jest i o nie zadbać. Jeśli sie sytuacja unormuję , oczywiście że będziemy się starać o powiększenie rodziny. Wcale nie twierdzę , że ten kto mi nie "przyklaskuje" jest mało inteligentny. Nie chce poklasku i uwielbienia tak dobrze to zrobilas tak ma byc wszystko cyc malina. Jeżeli jest sytuacja jaka jest to oczywistą rzeczą jest iż są błędy. Moje , mojego M, jego ex itd. Nie chodzi mi o jątrzenie rany a o znalezieniu sposobu , metody aby ją możliwie dobrze zaleczyć. Natomiast co do mojego M , ze jest taki i owaki to Wam powiem, że jako partner, mężczyzna jest wspaniały. Nie boi się stanąc przy garach i ugotować czy pozmywać. Sprzątanie nie stanowi dla niego tabu tak jak i pranie. Jest kochający i troskliwy. Jeśli chodzi o rolę ojca , tak nie jest idealny bo nie ma ludzi , rodziców idealnych i wg mnie jego słabością jest rozpieszczanie dziecka, być może z tego samego względu z którego mama nie chciała wtedy słuchać babci. Bo młody jest wystaranym jedynakiem. Zostałam wychowana w środowisku gdzie dzieci mają swoję miejsce a dorosli swoje. Dzieci kocha sie nad zycie ale nie pozwala na wszystko. Za to wszystko tłumaczy a co przede wszystkim jest sie wobec nich konsekwentnym. I szczerze przyznam ,że tej konsekwenstności kiedys mu brakowało, teraz ma jej wystarczająco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej pogadaj w realu z jakimś dobrym psychologiem. Kafeterianki wszystko wiedzą najlepiej ale dla nich jest albo białe albo czarne. Życie pisze własne scenariusze i niestety czasami nie tak jakbyśmy chcieli. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z matką dziecka będziecie mieli spokój jak znajdzie sobie partnera (zaobserwowane u kilku znajomych par).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Góralka87
Gdybym wszystko usprawiedliwiała i robiła wedle własnego widzie mi się nie byłoby mnie tutaj. Wy wydajecie osądy ja odpowiadam kontrargumentem do Waszych wypowiedzi. Pokazuję jak było, jak jest. Przyznaje , że obrót spraw nie był do końca taki być powinien względem etycznym czy moralnym. To co zaczęło się przyjaźnią skończyło się miłością. Aspekt seksualny jak ktoś napisał nie ma tutaj nic do rzeczy. Osoby wiążące się pod tym względem - fizycznym- nie mentalnym uczuciowym mają poniekąd łatwiej. Nikt nie bierze sobie niczego na głowę , jest zabawa, nikt o niczym nie wie, wszyscy robią dobrą minę do złej gry i jest sielanka , no nie?! Wyjaśnię moje słownictwo "młody" gdyż widzę że i to wywołuje u niektórych jakieś ale. Między mną a synem partnera jest 18 lat różnicy. Tylko albo aż, to już zostawiam każdemu do swobodnej interpretacji. Zatem nie mam zamiaru podchodzić do niego jak matka. Matkę ma. Nie będe go nazywałam "misiem", "słoneczkiem" itd.ale tez nie bede mowiła do niego "chłopcze" "dzieciaku", więc neutralnie wyszło po prostu "młody". Można by było wymieniać bez końca co powinno być, jak powinno być, co jak wtedy, co jak inaczej. Jeśli uda Wam się przeżyć życie zgodnie z tym wszystkim bez najmniejszych dylematów i odskoczni od reguły czarno-białe to jesteście cholernymi szczęściarzami, czego Wam życzę. Młody chodził na spotkania z psychologiem, względem jego relacji z rodzicami, ich wzajemnych oraz jego problemami w domu , szkole i zachowaniem. Ja nie brałam w tym udziału, nie zostałam do tego zobligowana. Niestety skutki są mierne. Będąc na jednym spotkaniu on, ona i dziecko mój M wypowiada się że 11 latkowi już nie powinno się przygotowywać ubrań do szkoły a uczyć samodzielności i troszczenia się o samego siebie, higienę itd. Niestety mama młodego miała z goła odmienne zdanie na ten temat i młody do tej pory co rano ma przygotowane na poręczy ubranie do szkoły. Zadane zostało pytanie jak bym się czuła w podobnej sytuacji. Nie wiem , nie znalazłam się w takowej, może kiedyś życie mi się zrewanżuje i bede w niej. Mogę tylko powidzieć , że na pewno starałabym sie pokazać bylemu iż wiele stracił i podjał zlą decyzję a nie utwierdzałabym go w przekonaniu ze dobrze zrobił uciekajac od takiej zołzy jak ja. A co do dziecka. Starała bym sie mu wszystko wyjasnic odpowiednio do wieku i pilnowała bym tego aby dobrze sie zachowywało takze w stosunku do partnerki bylego gdyz dziecko jest wizytówką rodziców. Jego złe zachowanie świadczyłoby po częsci o tym jak je wychowaliśmy/wychowałam/wychowuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Góralka87
"gość dziś Z matką dziecka będziecie mieli spokój jak znajdzie sobie partnera (zaobserwowane u kilku znajomych par)" Niestety szanse na to są znikome. Jak wiele osób ją znających stwierdziło , że ona "szczeka na facetów". Nigdy nie była wylewna w uczuciach , a pożycie małżeńskie traktowała jako obowiązek. Tyle w temacie i nie sądzę aby to się zmieniło, zwłaszcza teraz gdy dwa lata temu doszło do rozwodu , którym na marginesie straszyła swojego ówczesnego męża od kilku dobrych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tu nikt nie wydaje osądów. Rozbiłaś małżeństwo i jeszcze oczekujesz niewiadomo czego. To jest fakt. Chcesz wychowywać tego dzieciaka, to rób to, ale nie jęcz, że jest taki czy owaki. Jak brałas tego faceta, to chyba wiedziałaś jakie ma dziecko. Teraz ci się odwidziało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Góralka87
"echh... gdybym chciałam wyeliminować młodego z naszego życia zrobiłabym to już dawno jak większość kobiet wiążących się z facetami po przejściach. Dzieciak raz na dwa tygodnie i finito. Po co komu "kłopot" na głowie. Więcej obowiązków, nerwów, odpowiedzialności itd. " Czy ja coś źle pisze? po arabsku czy chińsku? Nic mi się nie odwidziało. Po prostu po 2 latach różnego podejścia do opisanej sytuacji jesteśmy poniekąd w punkcie wyjścia. Liczyłam na wypowiedzi osób w podobnej sytuacji w której były czy są dalej. Każdy jest inny, tak człowiek jak i problemów nie ma takich samych ale od zawsze uważałam , że dzięki rozmowie z mądrymi, doświadczonymi ludźmi można wiele wynieść dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Góralka87 dziś Zgadza się , mam pewne obawy wobec relacji młody, a dziecko które by się pojawiło. Od zawsze był wyniesionym na piedestały jedynakiem, wokół którego wszyscy skakali. " x jak sama zostaniesz matka ,wtedy zrozumiesz dlaczego tak sie dzieje,w tej chwili dyskusja z toba nie ma zadnego sensu,rozbilas rodzine i chcesz relacji :D,to jakbys posypywala otwarta rane kwasem solnym :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(Po prostu po 2 latach różnego podejścia do opisanej sytuacji jesteśmy poniekąd w punkcie wyjścia) X To Ty jestes w punkcie wyjscia droga Kolezanko.Bo zwiazalas sie z dzieciatym i wczesniej zonatym emocjonalnym dupkiem. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
( że dzięki rozmowie z mądrymi, doświadczonymi ludźmi można wiele wynieść dla siebie. ) X Madrzy ludzie droga Kolezanko,zalatwiaja swoje sprawy przed,nie po.O ile w ogole dochodzi do ciebie"przed",lub"po".W co raczej watpie,bo nie byloby tegoz tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Góralka87
Wszystko dla dobra dziecka. Dzieci kocha się bez względnie i bez warunkowo oraz zawsze się robi wszystko dla niego. Człowiek sam od ust sobie odejmie , ale żeby dziecko miało. Ktoś kiedyś powiedział, że dziecko trzeba umieć kochać mądrze oraz ,że dziecka nie wychowuje się dla siebie a dla ludzi. Czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie umiał. Kochać dziecko to nie pozwalanie mu na wszystko, to nie przytakiwanie mu kiedy nie ma racji, to nie owijanie tyłka kiedy zawiniło. Jeszcze jako młoda dziewczyna byłam opiekunką pewnego chłopczyka. Miał wtedy nie całe 2 latka. Wychowywała go mama ze swoją babcią czyli jego prababcią. Co rano miałam przyszykowane ubrania do ubioru dla bobasa. Nie zawsze je brałam czasami sama decydowałam w co go ubrac a przygotowane rzeczy odstawiałam do szafy. Do moich obowiązków należało pranie, gotowanie, sprzątanie i pełna opieka nad dzieckiem. Mieszkanie było na piętrze bez jakiejkolwiek barierki na schodach co za tym idzie o wypadek było nie trudno. Niestety jak to dziecko nie zawsze wstało prawą nogą. CZasami od rana to była istna gehenna, a obowiązki trzeba było wykonać. Więc jak już mówienie, proszenie , tłumaczenie nie pomagało i gonił co raz bliżej schodów nie chcac ogladac przez chwile bajki wkładałam go do łóżeczka wcześniej uprzątajac z niego zabawki aby nie wyszedł. Babcia sadzała go na parapecie, bobas sam sobie wykombinował bo jakims czasie jak otworzyc okno. Jak wspomnialam mieszkanie było na piętrze. W mojej obecności nie pozwalałam prababci go kłaść na parapet i oczywiscie sama tego nie robiłam. Jak pogoda była brzydka a mały nie chciał założyć czapki to raz drugi trzeci czwartego nie było, gdyz zrezygnowalam ze spaceru. Na pewno wiele z Was sie bardzo zbulwersuje moim postepowaniem i powie "przeciez to nie Twoje dziecko". To słuchajcie dalej. U dzieci czasami można zaobserwowac tzw. "zapatrzenie sie" w jeden punt, obiekt. Wtedy dziecko nieruchomieje, ale reaguje na imię , na wołanie. Bardzo podobnie wygląda utajony atak epileptyczny, z tą roznica ze z dzieckiem nie ma sie wtedy kontaktu , jego wzrok nieruchomieje, dziecko wgl na nic nie reaguje. Czasami takie "ataki" to ułamek sekundy, jakbyście wyłączyli i włączyli swiatło. Dziecko oczywiscie nic z tego nie pamieta. Wlasnie takie "ataki" zaobserwowalam u małego. Jego matko , nic nie widziala, nie zwrocila uwagi nic nie wie jednym slowem wymyslam. Wiekszosc by powiedziala " po co sie wtracasz dziecko ma matke ona jest od wszystkiego". A ja oczywiscie nie dałam za wygrana. Postawiłam sprawe na ostrzu noża, że albo się zgodzi na badanie EEG albo musi sobie znaleźć nową opiekunke. Swinia jestem powiecie i pewnie wyrachowana do tego ?! dopowiem że zrobiłam to z zimną krwią i premedytacją. Gdyby się nie zgodziła odeszłabym , ale nie zostawiła bym tego bez echa nastepnym krokiem byłoby zgłoszenie sprawy do opieki społecznej, gdyż dla mnie najwyższą sprawą było zdrowie i życie dziecka. Na szczescie matka zgodziła się na badanie które niestety potwierdziło diagnozę: EPILEPSJA. Chłopczyk ma teraz 7 lat jest już na drodze do odstawienia leków, nawet nie będzie pamietał że chorował. Dzięki Bogu nigdy nie doszło u niego do pełnego ataku epileptycznego czyli utraty przytomności, drgawki, piana z ust, ścisk zębów. Brak odpowiedniej pomocy w takim wypadku = uduszenie dziecka własnym językiem. Podchodziłam do tego dziecka jak do swojego , gdyby było inaczej nie interesowałoby mnie co się z nim stanie, po prostu bym odbębniła swoje jako "niania" wzieła kase i tyle. Więc zanim ktoś mi powie "jak będziesz miała swoje dziecko" to niech raczy zapytać a nie z góry stwierdzić , że nie mam pojęcia choćby najmniejszego w danym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, co ty, za przeproszeniem, pieprzysz? Opowiadasz jakies historie niezwiazane z tematem i oczekujesz tu jakichs porad. Wzielas sie za dzieciatego, to teraz nie narzekaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki. Moim zdaniem Ty za dużo się starsz. Trościsz się o dzieciaka bo Ci go szkoda. Rozumiem. Jednak wyjście jest proste: będąc u Ciebie i Partnera w domu, trzeba mu dać do zrozumienia że u was panują inne zwyczaje. Co robi u swojej mamz w domu to niech robi bo ona ma takie, a nie inne zwyczaje. Dzieciak powinien mieć obowiązki. Koniec. kropka. Miał by takie gdziekolwiek by się nie znalazł. W szkole obowiązują szkolne obowiązki, między ludźmi też, i w domu także. Nie ma co nadskakiwać bo jak widzisz matkę już ma. Koniecznie, w raz z parnerem musicie jasno postawić sytuacje względem dziecka pobytu pod waszym dachem i wymagań od dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak już ktoś wcześniej napisał, zostaniesz matką,może zrozumiesz. Ty to dziecko traktujesz jakoś bezosobowo, piszesz moj M, czyli ma imię, młody- jakby nie miał imienia. Dziwnie to brzmi. To dziecko żyje w dwóch domach, gdzie obowiązują różne zasady, nie oczekuj, że z radością zaakceptuje te mniej liberalne. Piszesz, że rodzice grają dzieckiem a Ty co robisz? Nieustannie krytukujesz jego matkę , uważasz pewnie, że była byś lepsza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos madrze do ciebie napisal..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem mezczyzna,mam dzieci,"nowa zone" niechialbym zebys byla moja moze to zrozumiesz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Góralka87
Historia ktora przytoczylam byla odpowiedzia na wczesniejszy komentarz. Przytaczam przyklady z zycia gdzie wg mnie mama mlodego nie zachowala sie tak jak powinna albo mogla, gdzie wybierajac inne rozwiazanie byloby wiecej z niego korzysci. Wykazuje dane sytuacje lub przyklady aby ktos mogl sie strikte do nich odniesc,ale jak widze prawie wszyscy skupili sie na mnie, moim M i jego ex. Gdybym chciala rozwazac problematyke moralno-etyczna podejmowanych decyzji wzgledem odniesienia do zyciowych sytuacji to bym zamiescila z gola inny tytul topica. W przyszlosci jesli bede miala dziecko bedzie ono najlepsza wizytowka jakim ja jestem czlowiekiem. "Moj M", "mlody", a ja jak w nicku i w czym to przeszkadza? Nie kazdy na forum z gola sie identyfikuje. Mam wszystkich przedstawic z imienia i nazwiska?! Jakos nikt z tutejszych osob wypowiadajacych sie nie pisal spod danego nicka nie wspominajac o imieniu a jako "gosc". Tak czytam i czytam i sie zastanawiam czy byscie mnie ukamieniowali czy raczej na stosie spalili?! Kazdy ma prawo do wypowiedzi , a zwlaszcza na forum. Od tego ono jest.Jak komus sie nie podoba i nie ma ochoty to nikt nie przymusza do czytania i brania udzialu w konwersacji. Grzecznie odpowiadam na Wasze komentarze probujac wyjasnic swoj punkt widzenia. Wobec nikogo nie uzylam jakichkolwiek epitetow ale pod moim adresem padl nie jeden. Pomimo to kazdego z Was szanuje. Po raz kolejny potwierdzam , ze nie jestem bez winy i popelniam bledy jak kazdy. Mimo iz chcialam aby pewne rzeczy potoczyly sie inaczej zycie i tak splatalo figla. Czasu juz nie cofne, na przeszlosc nie mam wplywu ale na przyszlosc tak. Kazde doswiadczenie nas czegos uczy. Kiedys jak bylam mloda dziewczyna bez wiekszego doswiadczenia zyciowego tez mi sie wydawalo ze wszystko jest czarne albo biale. Zasady moralne , etyczne, spoleczne,religijne. Swietosc, jak ktos moze inaczej postepowac?! Co sie nie da jak sie wszystko da. Zycie pokazalo mi zupelnie cos innego. Wiecie co Wam powiem , wstyd mi ze kiedys potrafilam kogos znegowac bo k...przeciez tak ma byc , dostal za swoje no nie?! Teraz mam o wiele wiecej pokory do zycia i ludzi. Kto mial wylac pomyje to mysle ze juz to zrobil. Przekonalam sie tez jak postronne osoby postrzegaja moja sytuacje. Zycie pokaze co bedzie dalej, jak dozyje powiem Wam jaki byl final. Zycze Wam aby zycie nigdy Was nie wystawialo na probe, abyscie nie mieli dylematow i slepych uliczek. Abyscie nigdy nie musieli wybierac miedzy wiekszym , a mniejszym zlem i abyscie nigdy od nikogo nie dostali "kamienia" gdy prosicie o " kawalek chleba".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie, kazdy ma prawo do wypowiedzi i sama się prosiłaś o ocenę sytuacji, a jak ktoś ci napisze, że rozbilaś rodzinę to juz jest be? No proszę, szukasz poklasku, oczerniasz byłą swojego faceta, a sama się wybielasz. Mamy ci napisac, że jesteś taka super, bo zajmujesz się dzieciakiem swojego faceta? Sama widzialaś w co wchodzisz, to teraz nie płacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Gościa 21: 57 Wybacz ale strasznie mierzi mnie kiedy ktoś pisze o kobiecie że "rozbiła rodzinę". No proszę Cię!!! Czyli jak było dawniej tak jest i do dzisiaj chociaż żyjemy w 2016-tym roku, czyli kobieta jest zawsze winna bo facet jest taki biedniutki....nooo taki głupiutki i ciemniutki że nie wie nic, a nic, ani jak "odegnać się" od obcej kobiety. Łoooo Jejciu! No "TA" kobita to rzeczywiście jest całkowitą zdzirą! Złapała faceta za "klejnoty"; obiecała że rzuci na niego klątwę, przystawiła mu pistolet do głowy, i że JAK NIE rzuci byłej żony to ona go "zniszczy"!!!!!! Weź że się obudź! Piertolisz jak jakaś nawalona dewotka z różańcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:16 Za to Tobie kultury nie brak. Dziewczyna napisala co uwaza i tyle, a swoje racje zostaw dla siebie, bo obrazasz innych. A skoro autorka prosila o wypowiedzi to niech tez sie liczy z tym, ze nie beda to same pochwaly. I dziewczyna ma po czesci racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy ja napisałam, że rozbiła rodzinę? Napisałam, że skoro ktoś jej tak napisał, to mogła się tego spodziewać, bo każdy ma prawo się wypowiedzieć. Naucz się czytać ze zrozumieniem, zanim zaczniesz wyzywać innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×