Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emmi

małżeństwo i samotność cz.2

Polecane posty

Witam Emmi--faktycznie smuteczek kidyś minie ale konsekwencje zostaną na jakiś czas. Miałam malusi wypadeczek samochodowy , na szczęście ani mnie ani sórce która ze mną jechała nic się nie stało.....ale samochód w strasznym stanie , cała maska pogięta w harmonijkę , zderzak , światła błotnik ..... A ryczałam ze złości że udało mi się go tak skasować no i to było pierwsze tego rodzaju doświadczenie .... Niestety przez jakiś czas będę się musiała obywać bez samochodu , a mam tyle spraw w tym tygodniu do załatwienia... Znikam sprzątać , może to odciągnie moje myśli od wczorajszego zdarzenia Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jakaś zmęczona jestem dzisiaj :( Na cmentarzach byłam, porządki zrobić, obiad ugotowałam i padłam. Fajnie że godzina więcej spanka dzisiaj :) Co prawda po obiedzie jak się położyłam na troszeczkę to jeszcze teraz nie mogę dojść do siebie :) Ale teraz jestem po kawce, to może w końcu ożyję :) I tą dodatkową godzinę niekoniecznie prześpię ;) Ciepło, jakby to lato było. Z jednej strony fajnie, ale chyba nie najlepiej się czuję przez tą pogodę. Kurcze, człowiekowi to zawsze źle :) Margo 🌻 :D Emmi 🌻 :D Marsa 🌻 :D dobrze że Wam nic się nie stało, choć rozumiem że auta też szkoda, no i te nerwy tą całą sytuacją. Betka44🌻 :D gdzie Ty się podziewasz ? Fajnie że zajrzałaś :) Pozdrowionka dla wszystkich :D Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zdążyłam na czas z życzeniami dla wszystkich tutaj piszących i podczytujących z całego serca życzę dużo miłości i życzliwości i jak najwięcej nadzieji, optymizmu i wiary że w naszych małżeństwach będzie lepiej :) Emmi 👄Tobie kochana dodatkowo wytrwałości w dążeniu do celów a ode mnie wielkie dzięki za topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystkiego dobrego, Moi Mili, a przede wszystkim bezpiecznego przemieszczania się po drogach w najbliższych dniach!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:) ruminka//👄 marsa//:) dzięki👄 cicha//:) Gdyby nie zajęcia też bym była zajęta grobami:) a tak to wszystko troszkę rozlazło mi się:) marsa//:) o jej... wiesz co, najważniejsze że nic Wam się nie stało:) Fakt, że utrudnienia w codziennych sprawach i od groma zbędnych wydatków,ale to w sumie nie ważne, dobrze, że jesteście całe:) 👄 ogromniasty:) margo//:) 👄wierzę Ci na słowo:) z tymi studiami, ale nie miałabym nic przeciwko temu aby już się kończyły:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:) ruminka//👄 marsa//:) dzięki👄 cicha//:) Gdyby nie zajęcia też bym była zajęta grobami:) a tak to wszystko troszkę rozlazło mi się:) marsa//:) o jej... wiesz co, najważniejsze że nic Wam się nie stało:) Fakt, że utrudnienia w codziennych sprawach i od groma zbędnych wydatków,ale to w sumie nie ważne, dobrze, że jesteście całe:) 👄 ogromniasty:) margo//:) 👄wierzę Ci na słowo:) z tymi studiami, ale nie miałabym nic przeciwko temu aby już się kończyły:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witanko:) Agrypina//:) hej hej:)👄 Miłych spotkań rodzinnych życzę:) i może jakieś małe śniadanko? szalenie podoba mi się, że na dzisiaj wypadło przestawienie czasu i później pójdę na uczelnie:) no... później też wrócę:( to już mi się nie podoba... ale przed uczelnią jakieś lekcje z misiaczkiem jeszcze odrobię:) :D:D właśnie w drugim pokoju misiaczek śpiewa razem z radiem:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witanko mila paczko:) ja juz po robocie:) salatka wyszla super, goląbki juz w piekarniku(wczoraj nie zdążylam) ale na obiadek wpadniemy do pizzerii bo golabeczki zostawiam na jutro przed cmentarzem no i we wtorek tez trzeba cos zjesc:):):) ...a teraz inny temat ktory jest dla mnie bardzo wazny i smutny niestety:( otoz moj luki zaczal w szkole przygotowanie do zycia w rodzinie...w czwartek mieli pierwsza lekcje i kazde dziecko mialo opowiedziec o swojej rodzinie...luki wspomnial o tacie, o mnie i zaczal opowiadac o ................................psie!!!:(:(:( ... kiedy zapytalam czemu powiedzial: a o czym mialem mowic? o tym ze ciagle sie klocicie i ze soba nie rozmawiacie???:(:(:( i to na tyle...i co ja mam robic?...przykro mi ze takie dziecinstwo funduje swojemu synowi:(...powiedzialam o tym mm ale on na to ze przesadzam...a lukiemu powiedzial ze jesli pies jest jego rodzina to w takim razie niech pies go zywi i ubiera:(:(:(...po tych slowach wiem juz ze nie moge juz nic mowic mm...bo on wbija jeszcze dodatkowe gwozdzie do trumny...a mi to nie daje spokoju...ciagle o tym mysle i szukam rozwiazania...ale nic madrego nie przychodzi mi do glowy...tylko jedna mysl mi ciagle swita...ale to juz ostatecznosc...a tego sie boje...ale to juz prawie oskarzenie...albo cichy krzyk mego dziecka...jak ja moglam dopuscic do tego...czuje sie winna i strasznie mi z tym zle...serce mi sie kraje...popadam w nerwice i paranoje...wczoraj dostalam takich dusznosci ze myslalam ze umieram...wszystko zaczyna mi wirowac w glowie i czuje ze odlatuje...czy ja juz zwariowalam?...jestem zalamana tym wszystkim...wiem ze powinnam byc silna ale czuje ze wysiadam, ze nie dam rady...chce uciec jak najdalej, gdzies na koniec swiata...i zasnac...i spac...spac...spac...nie mam komu tego powiedziec bo uznali by mnie za wariatke...wam moge bo wiem ze mnie wysluchacie i nie wysmiejecie...dzieki ze jestescie👄 pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jednak z okazji Świąt, skrócili nam wykłady:) I mogę zjeść normalny obiadek w domciu. margo//👄👄 tak mi przykro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
margo//❤️ skarbeńku kochany... zawsze to my - matki czujemy się za to odpowiedzialne, że to przez nas, no bo , przecież to my się kłócimy:( nie ważne jest dlaczego tak się zachowujemy, czym to jest spowodowane, ważne jest samo zajście... tulu...👄tulu...👄tulu...👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znów mnie będzie najwięcej:) zaraz ktoś się przyczepi że sama ze sobą rozmawiam:P Ale miśki uczą się angielskiego, a ja tak sobie siedzę i pilnuję, aby odbywało się według moich ustaleń. Już miałam interwencję, bo tatuś nie zauważył, że krzyczy i obrzuca obelgami zalanego we łzach dziecka interwencja podziałała Mając w ten sposób chwilkę:) i zastanawiając się nad postem margo ❤️👄:) zajrzałam na nasz stary topiczek:) Jakoś czuję do niego ogromny sentyment, szczególnie do pierwszych stron, kiedy to zaczęło się tworzyć:) Pierwsze wypowiedzi, moje zaskoczenie, że takie podobne są do mojego życia . I nadal z łatwością potrafię przypomnieć sobie i wspomnieć odczucia, które towarzyszyły mi pod czas moich pierwszych wpisów, jakiś wewnętrzny relaks, że mogę o tym popisać, czy poczytać, jakbym znalazła swoje miejsce:) a teraz znalazłam pare wypowiedzi, które jakby na nowo wywarły na mnie wrażenie. Osoby, która już nie pisze, albo zmieniła nicka. Pozwolę go sobie zacytować: nick- mama [ ...] Ja to też przerabiałam, że na jakiś czas mi przechodziło ,ale potem mąż potrafił mnie tak dobić swoim:\" bo głupia jesteś jak każda baba \"że odechciewało mi się żyć,bo nawet jeżeli jestem głupia to co? Kiedyś mu to nie przeszkadzało i potrafił mnie przytulić i pomóc w codziennych sprawach, bez proszenia o to.Czy to takie harlekinowskie? nienormalne? GŁUPIE?że człowiek chce czuć się szczęśliwy?,, I tak znów nasunęły mi się dziwne myśli, dlaczego tak sie dzieje w małżeństwach? Czy zawsze panowie automatycznie przelewają obowiązki swoich mam na żony? W myśl: Mieszkałem z mamą -ona gotowała, prała, sprzątała ,zajmowała się domem, a teraz mieszkam z tobą, to ty to rób? Mam jeszcze jeden cytat...: nicka-Doświadczona ,,Ja całe życie jestem samotna. Chodzi mi tu o relacje mąż -- żona. Całe swoje życie podporządkowałam dzieciom. Wtej chwili kiedy dorosły żyją swoim życiem - moja samotność jest większa. Trudno mi się z tym pogodzić, ale można z tym żyć. Nie możemy mieć wszystkego naraz. Mój mąż jest człowiekiem o dużej kulturze osobistej, jest opiekuńczy i odpowiedzialny. Bywają dnie , że do siebie odezwiemy się tylko dwa razy dobranoc kochanie i do widzenia kochanie. Jak jesteśmy w towarzystwie potrafi nagle zamienić się w człowieka rozmownego, wesołego dowcipnego. W czterech ścianach jest innym człowiekiem. Myśle, że wpłynęło na to jacy teraz jesteśmy nasze życie we dwoje. Byłam osobą wymagającą, kłótliwą, o wszystko z nim walczyłam, ciągle niezadowoloną, histeryczką i zazdrośnicą. Kiedy on zaczął się bronić i zaczął mi ubliżać od psycholi, zamknęłam się w sobie. Nie potrafiłam go zrozumieć. Od wielu lat już się nie kłóce, nie szaleje pozwoliłam w sobie zabić swoje potrzeby uczuciowe. Zastanawiam się nieraz czy go jeszcze kocham? Napewno mnie skrytykujecie gdy odpowiem prawdę KOCHAM GO. Kocham go za to , \"że jest\" i nie zostawił mnie gdy przeholowałam z moimi pretensjami. Gdybym mogła znowu znaleść drogę do jego serca powiedziałabym mu jak bardzo cały czas tęsknie za jego bliskością ale już zapóźno za dużo wyrządziliśmy sobie zła . Emmi nie wiem co Ci doradzić myślę , że warto więcej ze sobą rozmawiać i sprawiać sobie dużo drobnych przyjemności, pokazywać że mimo wszystko, że zależy nam na sobie. Wyciągnij wnioski z mojego życia nie zrób podobnych błędów. Miłość ma różne oblicza . ,, Minął rok:) Nie ma już tej osoby, może jeszcze zagląda, pewnie nie... bardzo wziełam sobie do serca tę poradę:) próbowałam, o niektórych próbach nawet pisałam, teraz też staram się z kolejną... przypomnę ,,jak się nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma,,:) Ale wiem jedno, zawsze i wszędzie będę znim walczyła o jego odopiwedni stosunek do dziecka. Nie obchodzi mnie to już czy będzie to wymuszone przeze mnie, czy z jego serca płynące, ma zachowywać się dobrze! Ba, po roku doszłam do wniosku, że nasze problemy praktycznie rozbijają się o męża stosunek do dziecka:( O coś, czego nie jestem wstanie ignorować i niezauważać a z tym problemem musi się już sam zmierzyć MM, ja za niego tego nie zrobię, no bo jak? Mogę jedynie ograniczyć prawnie ich kontakt do minimum... ale czy to jest rozwiazanie? KABA zaproponowała rocznicową analizę i tak sobie siedzę i myślę właśnie nad tym :) Wiem jedno, że gdyby nie osoby poznane przez ten topik, chyba bym już się rozwiodła. MM zmienił się niewiele, jest niewiele, bo ostatnio pare razu udało im się odrobić lekcje, ale jeśli one wyglądały tak jak dzisiaj, to dziękuję bardzo!Mieliśmy różne perypetie miłe:) A ja? Co ze mną?Jakie mogę wyciągnąć wnioski? Czy coś udało mi się zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkim nam chodzi o dzieci i ich dobro , ja też ciągle nie mogę się dogadać z MM na ten temat.Za mało poświęca czasu dla misi a za często krzyczy .Mężczyżni podobno są zawsze bardziej surowi i wymagający od matek. Kiedyś kiedynad tym bardzo bolałam moja kolerzanka psycholożka powiedziała mi że często ojcowie mający pretensije do swoich żon a nie mający odwagi ich wprost zaatakować odgrywają się na dzieciach żeby tylko dopiec żonie. MM był bardzo długo zazdrosny o naszą misię , że za dużo jej poświęcam czasu , że interesuje się tyko nią a jego olewam. Oczywiście wynikało to z tego że małe dziecko -kilkumiesięczne potrzebuje wiele opieki itp czego on nie mógł zrozumieć, gdyby mi czasem pomógł miałby bardziej wypoczętą żonę chętną do spędzania z nim czasu, ale niestety nie chciał pomóc , nigdy nawet do niej nie wstał w nocy a pieluch brzydził się..... Margo ---> bardzo mi przykro , nie obwiniaj się tylko , a swoją drogą to faktycznie często psy są traktowane jak członkowie rodziny.Trzymaj się margo.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
margo//👄 zostawiłam Ci coś na @, gdybyś miała chwilkę:) marsa//👄 U mnie było inaczej, nie mogę powiedzieć,żeby MM nie pomagał w opiece przy małym miśku, może to nie było takie zawsze udane, ale jednak było:) Gdy misiaczek miał 2 latka uwidocznił się jego ,,niedorozwój,, względem jego rówieśników i chodzi mi o chłopców. Doszło do tego, że doszliśmy do wniosku, że jest niedorozwinięty umysłowo:( To było bardzo bolesne dla nas obojga. Kiedy okazało się, że to tylko wada słuchu i cały proces rozwojowy z tym związany, mnie ulżyło i rozpoczęłam działanie. MM to nie pocieszyło, nadal skupiony był na fakcie, że jest nie tak jak być powinno. Sam miał w dzieciństwie problemy ze słuchem,chociaż nie aż takie i być może wiedział, po sobie,że to nie jest taka prosta sprawa. Ja nie miałam pojęcia o tym, ucieszyłam się że mój syneczek jest normalny tylko ma wadę słuchu i z tym sobie poradzę. Rozpoczęlam ,,batalie,, i pełna nadziei nie zauważyłam, że z problemem zostałam sama. MM uciekł w pracę, potem w doszkalanie. On chyba nie poradził sobie z tą wiadomością:( Wszystko co udało nam się wypracować z misiaczkiem było tylko moją pracą. MM odsunął się od nas,nie zostawił nas, ale był z boku. Może stracił nadzieję? Nie wiem. Na początku pytał jak zajęcia, jak terapia misiaczka, potem przestał:( Stworzył sobie własny świat, w którym nie było miejsca dla syna, było tylko miejsce dla mnie. Każdą wolną chwilę poświecałam MM i nie zauważyłam tego. Cieszyłam się, że możemy pobyć razem, poprzytulać się, pogadać. Od czasu do czasu poświęcił czas dziecku, nie patrzyłam na to- ile i jak. Pracował, wracał zmęczony z pracy, z zajęć, pewnie był zmęczony. Poszłam sama do pracy - więcej obowiązków na mnie spadło, ale też nie zauważyłam, że jestem z problemem sama. Świadomość tego przyszła powoli, stopniowo, najpierw tłumaczyłam to sobie na różne sposoby, w duszy broniłam i tłumaczyłam MM. Ale misio podrósł i zaczął zadawać pytania o tatę, dlaczego go nie kocha? On czuł, że jest odrzucany. Kiedy wysyłałam go do taty, misio się wzbraniał, albo mówił, tata nie będzie chciał... tata nie wytłumaczy... eee jak mam iść do taty, to nie chcę już... potem kiedy MM wyjeżdzał widziałam jak misio nagle się zmienia, ożywa - śmieje się, jest naturalny, swobodny w domu. Zaczęłam się przyglądać, potem rozmawiać. Cały czas w środku broniłam MM, to co mi podpowiadała intuicja odrzucałam. Pierwsze scysje taty z misiem, zupełnie nie zrozumiałe dla mnie, jak by przestał ukrywać swoją niechęć, to było straszne. Dziecko nie ma żadnych szans w starciu z dorosłym, ono umie tylko kochać. Stanełęłam w obronie dziecka, natychmiast na siebie brałam ataki, stałam się tarczą dla misia, starałam się go maksymalnie ochronić i w tedy stała się potworna dla mnie rzecz. Dotarło do mnie to co przez cały czas usiłowała mi powiedzieć intuicja. Nie mogłam się pozbierać, człowiek, którego nie znam, człowiek do którego miałam bezgraniczne zaufanie - jest kimś innym. Zdałam sobie sprawę, że moje dziecko ma tylko mnie, jest tylko moje, że MM akceptuje tylko mnie, ale w naszej rodzinie jest jeszcze dziecko. Przecież chodzi, słyszy, mówi, rozwija się - dlaczego? Jest takim inteligentnym człowiekiem, sam miał problemy z uszami, wiec tym bardziej powinien, dlaczego się odwrócił? dlaczego uciekł, stchórzył? Niby teraz jest lepiej, pojedzie na spotkanie z misiem, interesuje się, zajmie się... ale to wszystko jest nie tak. Jego komentarze do syna w stylu jak zaczynasz ze mną rozmawiać to ja nie wyrabiam, obelgi, wyzwiska, punktowanie za niedosłuch budzą we mnie agresję. Nie umiem już inaczej:( Za bardzo zabolało mnie wtedy, to ogromne rozczarowanie do dnia dzisiejszego jest mocno zakodowane w mojej świadomości, jestem czujna, boję się o misiaczka. Przeszłam z nim po chwilowym zaiteresowaniu tatusia, koleje odrzucenie, nie mogę pozwolić na takie hustawy emocjonalne u dziecka. Teraz nastąpił wyż- poprawa, ale na jak długo? Dziecko potrzebuje go jak drzewa deszczu, lgnie... ale ja pozostałam ,,tarczą,, stojącą na uboczu ale na jakikolwiek, nawet najmniejszy gest reaguję, to już część mnie. ,,Tarcza,, pochłonęła mnie całkowicie. Tak jak byłam tarczą dla MM w sporze z moim tatą, tak jestem tarczą dla dziecka i nie pozwolę go krzywdzić. MM musi to zaakceptować, albo ma mnie z dzieckiem, albo nie ma mnie w cale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o rany!! ale się rozpisałam:O ale to te świeta tak mnie nastroiły... sorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o rany!! ale się rozpisałam:O ale to te świeta tak mnie nastroiły... sorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi tak pieknie to napisalas.....wiesz co uwazam ze jestes wielka:) serio:)...i wiesz...prosze nie zmieniaj sie❤️ az cieplej sie robi kiedy wiem ze zyja wsrod nas jeszcze tacy cudowni ludzie...a co dso naszych mezow...mysle ze wiele traca z wlasnej nieprzymuszonej woli:( i mam tylko nadzieje ze kiedys to zrozumieja...i beda bardzo zalowac i cierpiec:( ale czy zdaza nadrobic stracony czas??? pozdrawiam i caluje👄 papatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skończyłam właśnie czytać \\\"Samotność w sieci\\\". Długo to trwało, bo nie miałam za bardzo czasu ostatnio. A dobrze się to czytało tylko wtedy, kiedy miałam absolutny spokój. No i smutno mi teraz :( Jak mi trochę przejdzie, to napiszę gdzie wczoraj byłam. Na razie nie potrafię. Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wcale mi nie weselej. Ale co tam, zaraz godzina duchów, może mnie jakiś wygoni do łóżeczka :) Jak mi zresztą ma być wesoło, jak sobie dokładam smętną muzyczką. Wczoraj byłam w ZOO :) Tak w sobotę mi wpadło wieczorem do głowy, żebyśmy się wybrali. Fajnie było. Ale mogło być jeszcze fajniej, gdyby MM też się cieszył z tej wycieczki. Pojechał tylko dlatego że bardzo chciałam ale powiedział że ZOO jest dla dzieci a nie dla ludzi w naszym wieku :( A jednak byli tam i tacy. A nawet starsi. Nawet zresztą jeśli w końcu mu się tam podobało, to i tak się nie przyzna. A szkoda. Byłoby mi z tym fajnie. No nic. Cieszę się że byłam, narobiłam zdjęć. No i przypomniały mi się młode lata :) Jak tam byłam ostatnio..... 25 lat temu.... na wagarach zresztą ;) A pierwszy raz...... to chyba jak miałam jakieś 5 lat. Czy to możliwe ??? Że ja miałam kiedyś 5 lat ??? Hmmm............... Niemożliwe............;) Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie juz po swietach, jakos trudno wrocic do pracy po tych dniach leniwstwa...serwuje kawke i herbatke, do wyboru.... cicha __prawda , ze bardzo smutne to zakonczenie ksiazki, chodzilam pod wrazeniem przez kilka dni i nie moglam pogodzic sie z takim zakonczeniem, tak nie musialo byc....echhh...ale co tu ksiazka, wystarczy poczytac tylko naszy topik i juz masz wiele jeszcze badziej smutnych realnych tematow:( a dzieci , to jeden z najbardziej bolesnych dla nastematow, MM tez niestety uwazam zbyt czesto podnosi glos, nawet wtedy , kiedy to absolutnie nie ma uzasadnienia, czasem juz od progu zaczyna wydzierac sie: o nie w miejcu zostawione kapcie, brudny talerz w zlewozmywaku, czy porzucone w przedpokoju tornistry.Ja rozumiem, ze to nieporzadek i trzeba dziecko o to upominac, ale jakim tonem i jakim glosem.Sto razy z nim juz to przerabialam, omawialam, nawet grozilam , ze kiedys nagram i dam posluchac, jak obrazliwe to wyglada ze strony, nic nie dziala:( a jeszcze wtedy obraza sie na mnie...ale jasne, ze ta sytuacja nie moze byc nawet porownywalana do sytuacji Emmi, kiedy to dziecko podwojnie cierpi przyjmujac obrazliwe epitety do siebie calkiem bez winy:( i to najbardziej boli....ale sama kilka razy slyszalam, jak jeden syn powiedzial do drugiego:\" o przyszedl ten \"reksnys\" ( krzykacz) teraz to dopiero zacznie sie:( wtedy dzieci, czesto z samej przekory, nie chca robic tego, co kaze i ociagaja sie, a to na niego dziala jak czerwona plachta na byka, bo uwaza, ze kazdy jego rozkaz ma byc wykonany natychmiast.... margo____ wyobrazam , jak sie czulas wtedy, kiedy syn opowiedzial o szkole, niestety my czesto nie rozumiemy, jak dzieci przezywaja i jak bardzo wszytko zauwazaja:( ja bylam zaskoczona pytaniem malej ,\" dlaczego tato wiecej nie przytula mame i nie caluje tak jak kiedys??\", nawet nie myslalam, ze to zauwazy, a jak bolalo wtedy , kiedy odpowiedzialam, bo chyba juz nie kocha mnie tak jak kiedys....na szczescie u nas to udalo sie zmienic... ale pamietam ten bol i nigdy chyba tak calkowicie on nie zniknie.... Danusiu__brak mi slow, ale pamietaj , ze zawsze masz w nas opore, chociaz daleka, ale tak samo moze byc i realna, nie tylko wirtualna... marsa___ jejku, cale szczescie, ze wam nic sie nie stalo, ja po czyms talkim chyba nie usiadlabym za kierownica, taki ze mnie tchorz nieszczesny, a remont samochodu wlasnie mami za soba, wiec wiem jak to denerwuje:( pozdrowienia dla wszystkich 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witanko:) nowy tydzień, nowe wyzwania i nowe niespodzianki już od rana :( ja to się nerwowo wykończę... ale miłego dnia życzę wszystkim:)👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powitanko! 🖐️ Goda-->a czytałyście książkę z epilogiem.?Niektóre wydania nie mają epilogu,a niektóre mają dołączone,gdzie książka kończy się trochę lepiej aniżeli by się wydawało..... Emmi--->jesteś niesamowita,naprawde,ty to tak potrafisz napisać,ze ach.........:) Jak tam 1 listopada?Czy bez problemu i bez korków trafiłyście na cmentarz?? Tak jak napisałaś Emmi,nowy tydzień i nowe wyznania.....znowu praca i nauka z dzieckiem:(,ja to się cieszę,że MM zaakceptował młodego takim jaki jest.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi 🌻 fakt że nowy tydzień, nowe wyzwania a Ty nawet nie miałaś kiedy nabrać nowych sił bo nauka. Podzielę się z Tobą swoimi siłami :D Może Ci trochę ulży :D Ruminka 🌻 a na jak długo jesteś słomianą wdową ? Goda 🌻 smutne zakończenie ale jednak nie do końca tragiczne, tak myślę. Wróciłam do początku książki, żeby się o tym upewnić. Wszystko jeszcze może się zdarzyć.... Tak przynajmniej będę optymistycznie myśleć :) Margo 🌻 nic nie poradzimy że faceci są........ no..... tacy jacy są......Po prostu inaczej niż my rozumują. Albo raczej są uczuciowo upośledzeni. Może im też z tym źle a sami o tym nie wiedzą. Chociaż wiesz, jeśli chodzi o MM to jest uczuciowy. Z jednej strony zrzędzi na dzieci ale widać że to z troski. Tzn. ja to widzę a czy jego dzieci też to wątpię. Ale o wiele przyjemniej by było gdyby ton rozmowy był inny, milszy. I dla niego zdrowiej. W stosunku do mnie też nie jest taki jakbym chciała. Najświeższy przykład, jak wychodziliśmy z ZOO, stała dziewczyna z maskotkami. Mówię, że może bym kupiła żyrafę- maskotkę córeczce mojego kuzyna, półrocznej. A on na to: \"a po co ty masz kupować, nie masz na co pieniędzy wydawać ? \" A sam, lata do sąsiadów z czekoladkami dla ich wnuczki, bo mu Julitka macha z okna tak fajnie rączką jak go widzi. Albo na mojego wczoraj sms-a do niego, że oglądam zdjęcia dzidzi która u nas w niedzielę była i aż by mi się zachciało mieć takiego bąbla, odpisał mi że zachowuję się jak rozkapryszony bachor. Bo zobaczyłam małpę to chciałam do ZOO, zobaczyłam dziecko to też chcę. A prawda jest taka, że to ZOO to tylko był taki pomysł żeby gdzieś się razem wybrać, pospacerować. Owszem, małpa mi nasunęła miejsce ale nie o to mi chodziło. A dziecko.... wiem że nie będę mieć ale czy nie mogę sobie chociaż pomarzyć ? A co ? To taki grzech, że życie układało mi się tak, że kiedyś o dziecku nie myślałam, bo nie chciałam żeby miało życie na dzień dobry nie takie jak powinno ? A może dopiero teraz dojrzałam do tego że chciałabym je mieć ? Ale kogo to obchodzi.... Wygodniej myśleć że mam kaprys taki i cześć... No ale sama jestem sobie winna :( Agrypina 🌻 :) Marsa 🌻:) Makia 🌻:) I reszta towarzystwa która gdzieś znowu zginęła w nawale obowiązków 🌻 :) Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak na króciutko, małe urwanie głowy mam:) ruminka//:) Nie będę pytała gdzie wybył, bo to może zbyt osobiste:) ale może chociaż powiesz na jak długo? Teraz to przytulę Cię, pogłaszcze i powiem ,,czas szybko biegnie, niebawem wróci,,:) Agrypina//:) Masz racje:) Ja to mam pisane:D jak mnie najdzie to nie wiadomo czy płakać czy śmiać się z mojej głupoty:) Wiesz, gdyby moja przyjacołka miała takiego partnera, chyba bym jej nagadała, że co ona robi!!! dlaczego nie myśli o dziecku!!! a sama tkwie w czymś takim, i słowo daję nie wiem dlaczego:( Kiedyś rozmawiałam o tym z pewną osobą z topiku:) i wtedy pisałam o tym tak pewnie i konkretnie... ale chyba wtedy pomyliłam się... teraz już nie jestem tego taka pewna, nie wiem dlaczego tego nie kończę? A dlaczego MM nie odchodzi? Przecież to ja się z nim kłócę, według niego na okrągło, czepiam się o nic, albo jestem przewrażliwiona i powinnam się leczyć, a tak w ogóle to wychowuję mienczaka, pierdołę i jakoś tam jeszcze - chodzi o misia:) i to przeze mnie i moje metody wychowawcze on taki jest . Misiek już skacze do taty, ale jeszcze jest za mały, za niski i za młody i robi to nieudolnie, ale za pare lat MM się ździwi... a ja, margo słuchaj:)... a ja udam, że tego nie zauważyłam. Tak jak MM nie zauważa potrzeb misia, tylko stawia wymagania... tak jak MM kiedy podrósł pokazał swojemu tatusiowi gdzie jego miejsce i że ma trzymać łapy przy sobie, bo był damskim bokserem i MM jako młody nastolatek ukrócił to raz na zawsze. MM nie bije, ale krzywdzi psychicznie, tłumaczę mu to, ale on nie widzi problemu... no cóż... miało byc krótko, a i za dużo piszę... a to już prywatność MM:) pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi 🌻 fakt że nowy tydzień, nowe wyzwania a Ty nawet nie miałaś kiedy nabrać nowych sił bo nauka. Podzielę się z Tobą swoimi siłami :D Może Ci trochę ulży :D Ruminka 🌻 a na jak długo jesteś słomianą wdową ? Goda 🌻 smutne zakończenie ale jednak nie do końca tragiczne, tak myślę. Wróciłam do początku książki, żeby się o tym upewnić. Wszystko jeszcze może się zdarzyć.... Tak przynajmniej będę optymistycznie myśleć :) Margo 🌻 nic nie poradzimy że faceci są........ no..... tacy jacy są......Po prostu inaczej niż my rozumują. Albo raczej są uczuciowo upośledzeni. Może im też z tym źle a sami o tym nie wiedzą. Chociaż wiesz, jeśli chodzi o MM to jest uczuciowy. Z jednej strony zrzędzi na dzieci ale widać że to z troski. Tzn. ja to widzę a czy jego dzieci też to wątpię. Ale o wiele przyjemniej by było gdyby ton rozmowy był inny, milszy. I dla niego zdrowiej. W stosunku do mnie też nie jest taki jakbym chciała. Najświeższy przykład, jak wychodziliśmy z ZOO, stała dziewczyna z maskotkami. Mówię, że może bym kupiła żyrafę- maskotkę córeczce mojego kuzyna, półrocznej. A on na to: \\\"a po co ty masz kupować, nie masz na co pieniędzy wydawać ? \\\" A sam, lata do sąsiadów z czekoladkami dla ich wnuczki, bo mu Julitka macha z okna tak fajnie rączką jak go widzi. Albo na mojego wczoraj sms-a do niego, że oglądam zdjęcia dzidzi która u nas w niedzielę była i aż by mi się zachciało mieć takiego bąbla, odpisał mi że zachowuję się jak rozkapryszony bachor. Bo zobaczyłam małpę to chciałam do ZOO, zobaczyłam dziecko to też chcę. A prawda jest taka, że to ZOO to tylko był taki pomysł żeby gdzieś się razem wybrać, pospacerować. Owszem, małpa mi nasunęła miejsce ale nie o to mi chodziło. A dziecko.... wiem że nie będę mieć ale czy nie mogę sobie chociaż pomarzyć ? A co ? To taki grzech, że życie układało mi się tak, że kiedyś o dziecku nie myślałam, bo nie chciałam żeby miało życie na dzień dobry nie takie jak powinno ? A może dopiero teraz dojrzałam do tego że chciałabym je mieć ? Ale kogo to obchodzi.... Wygodniej myśleć że mam kaprys taki i cześć... No ale sama jestem sobie winna :( Agrypina 🌻 :) Marsa 🌻:) Makia 🌻:) I reszta towarzystwa która gdzieś znowu zginęła w nawale obowiązków 🌻 :) Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm....:) a ja się zastanawiam, co tak trudno wysłać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cicha//:) dzięki👄 :) upośledzenie uczuciowe:D:D i: Może im też z tym źle a sami o tym nie wiedzą.:D:D:D Jesteś fantastyczna:):):) ale na dalsze to sobie westchnęłam:) Kurcze, coś w tym Zoo jest... mój w ogóle nie chce chodzić, bywamy sami z misiaczkiem. MM nie lubi odwiedzać rodziny, może to Zoo też jakoś tak? tego tam tego... [zatroskana mina] :):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cicha//:):)👄👄 Fajnie że o tej samej porze:):) przynajmniej dla mnie:) tak jakoś milej mi sie robi, tak jakby ta osoba siedziała koło mnie:) pozdrawiam:) 👄👄👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×