Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emmi

małżeństwo i samotność cz.2

Polecane posty

🖐️ Khm - to świetnie, ze masz wspaniałego faceta. To znaczy, że na świecie są wspaniali faceci, widocznie ja nie zasłużyłam na takiego. Szkoda. A mój facet zamiast miłego komplementu na początek dnia rzucił tylko - co się tak ustroiłaś, to pewnie było zamiast - jak ładnie dziś wyglądasz. Szkoda gadać Miłego i ciepłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej gdzie jesteście? Tylko ja tu zawitałam dzisiaj, szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ I znów nikogo nie ma. A ja dziś jestem Ala buntowniczka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam... ja 17 lat w tosycznym związku... ja samotna ze wszystkim, bo moje problemy męża nie obchodzą... ja zdradzona po raz drugi i ledwo żywa... to w skrócie mój opis...jak chcecie wiedziec o mnie więcej to wyżalałam sie bardzo na topicu o sposobach zdradzanych żon... Juz nie mam siły pisac wszystkiego od nowa... on ja poznał w 2002... pierwsza zdrada wyszła na jaw w marcy 2003...przebaczyłam...druga zdrada wyszła na jaw we wrzesniu tego roku...on cały czas z ta sama kobieta utrzymuje kontakt, czyli juz 4 lata...oczywiście wszystkiemu zaprzecza...oczywiście przeprasza, obiecuje...w kółko to samo. Dużo by gadać... jestem bez pracy, bez pieniędzy, bez przyszłości, o ile po pierwszek zdradzie był we mnie bunt i złośc i nienawiść...o tyle teraz zabił coś we mnie i stałam się najnormalniej niewolnicą jego. Wszyscy radzą rozejść się, ale ja go kocham dalej mimo wszystko... Czuje się zaszczuta, chora, samotna jak nigdy dotąd... Mam dzieci, ale brak perspektyw skutecznie zagłusza we mnie radość, ze mam dla kogo żyć...bo jak nas zostawi, to będziemy na lodzie... i nie mówcie, że koło 40 tki można bez problemu znaleśc pracę i zacząć wszystko od nowa...ja nie chcę niczego zaczynac, chce tylko spokoju, którego tak mi brak, chcę przestać płakać, chcę przestać się bać o kolejne dni... Jestem mężatką, ale tak samotną jak nigdy dotąd...poniżam się, daje wykorzystywać, wybaczam...byle tylko z nami był... Moje życie straciło sens..po co żyć, skoro wszystko było iluzją... Czy któraś z Was jest ze śląska? Tak bardzo brak mi kogos bliskiego... Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam... ja 17 lat w tosycznym związku... ja samotna ze wszystkim, bo moje problemy męża nie obchodzą... ja zdradzona po raz drugi i ledwo żywa... to w skrócie mój opis...jak chcecie wiedziec o mnie więcej to wyżalałam sie bardzo na topicu o sposobach zdradzanych żon... Juz nie mam siły pisac wszystkiego od nowa... on ja poznał w 2002... pierwsza zdrada wyszła na jaw w marcy 2003...przebaczyłam...druga zdrada wyszła na jaw we wrzesniu tego roku...on cały czas z ta sama kobieta utrzymuje kontakt, czyli juz 4 lata...oczywiście wszystkiemu zaprzecza...oczywiście przeprasza, obiecuje...w kółko to samo. Dużo by gadać... jestem bez pracy, bez pieniędzy, bez przyszłości, o ile po pierwszek zdradzie był we mnie bunt i złośc i nienawiść...o tyle teraz zabił coś we mnie i stałam się najnormalniej niewolnicą jego. Wszyscy radzą rozejść się, ale ja go kocham dalej mimo wszystko... Czuje się zaszczuta, chora, samotna jak nigdy dotąd... Mam dzieci, ale brak perspektyw skutecznie zagłusza we mnie radość, ze mam dla kogo żyć...bo jak nas zostawi, to będziemy na lodzie... i nie mówcie, że koło 40 tki można bez problemu znaleśc pracę i zacząć wszystko od nowa...ja nie chcę niczego zaczynac, chce tylko spokoju, którego tak mi brak, chcę przestać płakać, chcę przestać się bać o kolejne dni... Jestem mężatką, ale tak samotną jak nigdy dotąd...poniżam się, daje wykorzystywać, wybaczam...byle tylko z nami był... Moje życie straciło sens..po co żyć, skoro wszystko było iluzją... Czy któraś z Was jest ze śląska? Tak bardzo brak mi kogos bliskiego... Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Boa - tak mi strasznie przykro, musisz być dzielna. Podziwiam, że go jeszcze kochasz. Czy można jeszcze kochać, wiedząc, że tak postępuje? A może to już nie miłość z Twojej strony tylko uzależnienie? Współczuje Ci bardzo, że jesteś od niego zależna, że nie możesz znaleźć pracy. Przykre to. Ja jestem w lepszej sytuacji, mam prace.:) Wszystkim życzę miłej i słonecznej niedzieli:) Pozdrawiam👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Wróciłam właśnie z cmentarza. Byłam na grobie mojego taty. Poszłam wypłakac wszystkie żale nagromadzone przez tydzień. To był jedyny mężczyzna, który mnie naprawdę kochał, pomimo moich wad. Wróciłam z rozmazanym makijazem, ale ból w sercu i tak pozostał. Smutna ta niedziela, a przecież dziś tak pięknie śłońce świeci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana.
Witam was! Mam nadzieję, że mogę się do Was przyłączyć. Nie mam może tak trafgicznej sytuacji jak Wy ale szukam pomocy bo mogę zostać po raz drugi rozwódką. Czy zechcecie spojrzeć na moją sytuację i może doradzić. Nie wiem jak mam postąpić a boję się, że zrobię głupstwo. mam ponad 35 lat i drugiego męża. Kochaliśmy się strasznie przez ostatnie lata ale ostatnio przez problemy coś pękło. Mam wrażenie, że on mnie już nie kocha. Przepłakałam całą noc i dzisiaj wyglądam o 5 lat starzej. Wczoraj mój małżonek powiedział mi, że nie ma czasu dzwo nić do mnie z pracy(pracuje od 6 do 21) bo nie czasu tak jak ja, która nic nie robię. A ja: wysyłam dzieci do szkoły, sprzątam dom i na 10 lecę do pracy. Wracam o 15 szybko robię obiad, potem pranie, prasowanie, pomagan dzieciom w lekcjach, ewentualnie wychodzę z młodszą na spacer lub rower, który kocha.Potem kolacja, szykowanie do spania, oględnie porządki i o 21szej jestem wolna. Czy każdy facet jest taką świnią, że nie sznuje naszej pracy, naszego poświęcenia? Też wollałabym przyjść do domu pacnącego ciastem, a na schodach witały by mnie wykąpane dzieci, na stole odgrzany obiad, kąpiel i łóżeczko. Tak trudno docenić im nasze poświęcenie? Nie jest to jedyny problem. Opisałam go bo to najświeższa awantura czyli z wczorajszej nocy.Nie daje mi spokoju. Nie wiem co mam zrobić. To tak boli. Od 3 miesięcy non stop są awantury. On czuje się zaszczuty przeze mnie bo mam żal, że robi u człowieka, który mu nie płaci. A ma możliwość zarabiania mniej ale pieniądze na czas. On nie chce. Ja martwię się rachunkami i ostatnio jak zapytałam o pieniądze to zrobił mi dziką awanturę. Wyzwał od materialistek. A ja przecież wolę aby pracował mniej, był częściej w domu a pieniądze nie są najważniejsze! Nie mam aż tak tragicznej sytuacji materjalnej. Głównym problemem moim jest to, że ja potrzebuję czuć, że jestem kochana. On tego nie rozumie. Kiedyś starał się o mnie i wiem, że potrafi a dziś jak ja nie zadzwonie z miłym słowem to od niego się nie doczekam. Potrafię pogodzić się, że zawsze wszystko muszę naprawiać gdy jemu nie wychodzi jakieś przedsięwzięcie, to, że mamy kupę kasy pożyczonej od moich rodziców, ale nie potrafię być instrumentem. Przytula mnie kiedy chce się kochać a tak przechodzi koło mnie jakby nigdy nic.Zygać mi się od tego fałszu!!! Mówi, że mnie kocha ale ja tego dzisiaj już nie czuję. Wczoraj kazałam mu się wynosić a on jakby nigdy nic wzią się za ubieranie i powiedział, że po rzeczy przyjdzie jutro. Powiedziałam, że jak wyjdzie dzisiaj to już nie będzie miał powrotu. Został. Spał w drugim pokoju a nad ranem przyszedł i mnie przytulał. Miałam wrażenie, że chodzi o sex i go odwpchnęłam. Jest11.17. Nie zadzwonił, nie przeprosił aja mam ochotę napisac aby szukał sobie lokum i ma na to 2 dni. Jestem załamana i boję się aby się od niego nieuzależnić. A tak już miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana.
Boa Dusiciel.....Twoja historia jest bardzo smutna.Chętnie pomogłabym Ci ale nie wiem gdzie mieszkasz. Jeśli w okolicach Opola to możemy się spotkać i pożalić. Myślę, że mi również to dużo da. Napewno nie możesz tkwić w tej matnii bo zginiesz. Nie możesz tak się dać upadlać. Ja miałam podobną sytuację w pierwszym małżeństwie i jakoś sobie poradziłam. Bydał totalnie uzależniona od mojego pierwszego męża i on oto wykorzystywał. Tak nie morzna. Musisz zacząć walczyć!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ana🌻i boa🌻no to dobrze trafiłyście,bo my tu wszystkie mamy taki sam problem,za duzo sie staramy a za mało dostajemy i albo sie z tym pogodzimy albo zaczniemy walczyc o swoje Ja walczę i na razie z malutkim skutkiem ale chociaż to.A jak chcę sie wyżalic to piszę właśnie tu i Wy też mozecie,pozdrawiam Dla reszty składu duży😘i zmykam do papierów🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam,,,tak czytam te coraz nowe historie ,,,,,i w kazdej widzę cos z mojego poprzedniego zycia czyli przed rozwodem.Nie powiem ,,ze kobiecie po 40 jest łatwo rozpocząc nowe zycie,,,ale im dłuzej bedziecie czekac tym gorzej,Boa Moja czara goryczy się przelała po latach ponizen,,,,i złego traktowania przez eks meza gdy dowiedziałam,,ze ma kogos na boku,Wtedy zdecydowam sie na rozwod,,nie patrzac na konsekwencje,Fakt,,,miałam gdzie mieszkac,,,,i pracowałam,,ale czy zarobek w grancy 600 zł mozna nazwac jakims zabezpieczeniem dla siebie i dzieci???Apeluje do Was dziewczyny,,,,albo namowcie mezow na jakies terapie rodzinne,,,,,albo rzuccie ich \'w cholere\'.Jesli im nie zalezy to nie znaczy ,,że z Wami jest coś nie tak,,,,,,TO przewewaznie oni mają złe w glowe.Polecam ksiązke do poczytania:mozna pobrac z tej strony super ,,mi Ona otworzyla oczy na niektore tematy http://www.4shared.com/dir/694089/9b0fb5d0/ebooki.html ksiazka: argov sherry - dlaczego mężczyźni kochają zołzy.rar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieprzespana noc...litry wylanych łez...no i dzis oczy jak straszydło...nawet nie mam siły pisać...ale myślami jestem z Wami... Nie moge ot ak go sie pozbyć...nie mam żadnego zabezpieczenia... ja mu wierzyłam, ufałam...myslałam,że starości razem dożyjemy... teraz wiem, ze nie mam co na niego liczys w przyszłości...szukam pracy, ale kto przyjmnie bez doświadczenia i stażu kobietę koło 40-tki??? Ni mam złudzen, jak cos znajdę, fajnie, ale narazie musze cos poodkładać...miec na czarną godzinę...tez mam gdzie mieszkać narazie, ale juz na czynsz bym nie miała, nie mówiąc o jedzeniu... a mam przecież dzieci... W sumie przeraża mnie, ze jest tyle organizacji w Polsce, pomagających samotnym matkom, alkocholikom, narkomanom....a co z kobietami porzuconymi z dnia na dzień??? Bez pracy za to z dziećmi... ja nie jestem pania Kulczyk, co czy z mężem, czy bez ma za co żyć...ja jestem nikim...Szkoda, gdybym kiedys była bogata, od razu założyłabym fundacje dla kobiet zdradzonych...kto nie przeżył, nie zrozumie... Faceci to dzieci, głupi i niedojrzali...ale kiedys o tym nie wiedziałam niestety... jestem z okolic katowic, szkoda :(( Pozdrawiam wszystkie zamężna i samotne...zdradzone i muszące być z nim dalej...te bez przyszłości jak ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny:) dawno mnie nie bylo ale od niedawna zaczelam siadac po operacji niestety...szlak mnie trafia bo jestem na wpol kaleka i uzalezniona od kogos...nie moge sobie z tym poradzic...a w nagrode za dzielnosc i mestwo odkrylam ze mm zdradzal mnie od 2005r...zostawil sobie na pamiatke zdjecia na kompie...matko co ja przecierpialam i cierpie nadal...ten pieprzony burak nie wart jest okazuje sie mojego bolu ale mimo ze to wiem czuje sie jakbym powoli umierala...wykrzykiwalam ze pogonie dziada w diably taki gieroj we mnie wstapil ale teraz przyszlo otrzezwienie...co ja zrobie? z domu po chleb nawet nie jestem w stanie wyjsc a mieszkam na obrzezu miasta...do wszystkich daleko...zreszta odkad wyszlam ze szpitala ubylo ludzi na ktorych myslalam ze moge polegac...ludzie sie boja ze ktos poprosi ich o pomoc wiec sie odsuwaja...mi zostala zapracowana siostra i brat...przez 16lat mm odsowal mnie od problemow finansowych...to tak jakby mnie od siebie uzaleznil...schowalam wiec dume do kieszeni i nie robie nic...on robi zakupy, wozi mnie do lekarza, ja robie to co nazywamy praca w domu...ale tylko to co moge i ile moge...zyc sie nie chce...nie wiem czy za jakis czas bede mogla spojrzec w lustro? czy sama sie nie znienawidze? nawet nie wiem po co to pisze...musze sie chyba wyzalic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boa🌻tak myślę sobie co by Ci tu napisać i pomyślałam ze -no wiem ze czujesz sie źle bo mąż Ciebie zdradził ale po co odchodzić?Narobisz sobie więcej kłopotów a tak zacznij go obarczać większymi obowiązkami,zostawiaj mu dzieci pod opieką a sama wychodź,na razie na spacery albo do koleżanki,nie rozpaczaj tylko szukaj rozwiązania co zrobić dla siebie.Zacznij myśleć o sobie,idź do fryzjera,poznaj jakiegoś faceta i baw się a nie rozpaczasz nad jakimś złamańcem-sorki za określenie ale jak facet zobaczy że masz go gdzieś to moze przejrzy na oczy i zacznie sie zmieniać,bo w koncu kiedyś chyba było inaczej nie? Pomyśl o tym i nie rycz bo zmarszczek dostaniesz;)pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny:) dawno mnie nie bylo ale od niedawna zaczelam siadac po operacji niestety...szlak mnie trafia bo jestem na wpol kaleka i uzalezniona od kogos...nie moge sobie z tym poradzic...a w nagrode za dzielnosc i mestwo odkrylam ze mm zdradzal mnie od 2005r...zostawil sobie na pamiatke zdjecia na kompie...matko co ja przecierpialam i cierpie nadal...ten pieprzony burak nie wart jest okazuje sie mojego bolu ale mimo ze to wiem czuje sie jakbym powoli umierala...wykrzykiwalam ze pogonie dziada w diably taki gieroj we mnie wstapil ale teraz przyszlo otrzezwienie...co ja zrobie? z domu po chleb nawet nie jestem w stanie wyjsc a mieszkam na obrzezu miasta...do wszystkich daleko...zreszta odkad wyszlam ze szpitala ubylo ludzi na ktorych myslalam ze moge polegac...ludzie sie boja ze ktos poprosi ich o pomoc wiec sie odsuwaja...mi zostala zapracowana siostra i brat...przez 16lat mm odsowal mnie od problemow finansowych...to tak jakby mnie od siebie uzaleznil...schowalam wiec dume do kieszeni i nie robie nic...on robi zakupy, wozi mnie do lekarza, ja robie to co nazywamy praca w domu...ale tylko to co moge i ile moge...zyc sie nie chce...nie wiem czy za jakis czas bede mogla spojrzec w lustro? czy sama sie nie znienawidze? nawet nie wiem po co to pisze...musze sie chyba wyzalic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny:) dawno mnie nie bylo ale od niedawna zaczelam siadac po operacji niestety...szlak mnie trafia bo jestem na wpol kaleka i uzalezniona od kogos...nie moge sobie z tym poradzic...a w nagrode za dzielnosc i mestwo odkrylam ze mm zdradzal mnie od 2005r...zostawil sobie na pamiatke zdjecia na kompie...matko co ja przecierpialam i cierpie nadal...ten pieprzony burak nie wart jest okazuje sie mojego bolu ale mimo ze to wiem czuje sie jakbym powoli umierala...wykrzykiwalam ze pogonie dziada w diably taki gieroj we mnie wstapil ale teraz przyszlo otrzezwienie...co ja zrobie? z domu po chleb nawet nie jestem w stanie wyjsc a mieszkam na obrzezu miasta...do wszystkich daleko...zreszta odkad wyszlam ze szpitala ubylo ludzi na ktorych myslalam ze moge polegac...ludzie sie boja ze ktos poprosi ich o pomoc wiec sie odsuwaja...mi zostala zapracowana siostra i brat...przez 16lat mm odsowal mnie od problemow finansowych...to tak jakby mnie od siebie uzaleznil...schowalam wiec dume do kieszeni i nie robie nic...on robi zakupy, wozi mnie do lekarza, ja robie to co nazywamy praca w domu...ale tylko to co moge i ile moge...zyc sie nie chce...nie wiem czy za jakis czas bede mogla spojrzec w lustro? czy sama sie nie znienawidze? nawet nie wiem po co to pisze...musze sie chyba wyzalic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
margo🌻to smutne to co piszesz,wlazłam w Twój profil a tam słowa radosnej trzydziestki-gdzie to sie podziało?Cholera czemu to zycie takie skomplikowane potrafi być,albo my za dużo wymagamy albo właśnie za mało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak masz racje...zycie jest smutne...i niestety nie jest bajka...a kiedys myslalam ze swiat stoi przedemna otworem...co do profilu to kiedys taka bylam, ale juz niestety nie potrafie...tyle kopniakow dostalam ze mysle ze najlepszym rozwiazaniem byloby zamknac oczy i juz sie nigdy nie obudzic...ale musze zyc i musze byc silna...moze ktos zna zloty srodek??? zaplace kazda cene:):):) i jeszcze doloze:):):) chcialabym wyjsc z domu do ludzi bo wiem ze w tej sytuacji to najlepsze rozwiazanie ale nie mam mozliwosci...siedze i mysle o tym co ujrzalam na tych pieprzonych zdjeciach...dobry pornol by z tego wyszedl....napisalam do tej panny bo znalazlam jej @...przeprosila, kajala sie, doradzala nie rezygnowac z mm...dziwka i tyle...a mm nie lepszy kurwiarz i zboczeniec(kto mnie pamieta z wczesniejszych wpisow wie ze szaleje w slowach jak jestem zla) ale najbardziej cieszy mnie fakt ze ta lafirynda dostala juz nauczke...sama przeszla pieklo ze swoim m a zaraz potem wskoczyla do wyra mojemu...a teraz cierpi bo okazalo sie ze ma guza...cholera czy ja juz jestem zla??? nigdy nie cieszylam sie z czyjegos nieszczescia...zawsze zalowalam...probowalam pomoc...a teraz ta satysfakcja...mam nadzieje ze mi to minie...nie chce byc zlym czlowiekiem...a mm? szkoda slow...przeprosil i mysli ze wszystko jest w porzadku...czy faceci to bezduszne zwierzeta? wolalabym zeby tylko moj byl swinia...ale chyba tak nie jest niestety???:(:(:( papatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm............ Wczoraj mój na mnie wjechał ze ostatnio czuje ze czepiam sie go o byle co,no bo to prawda ale chodziło mi o to zeby on zaczął cosw tym kierunku zmieniac ale on na przekór jeszcze bardziej sie stawia,to jak my mamy dojść do porozumienia? Jeśli ja widzę ze robie cos nie tak,albo inaczej -jak ktoś mi cos daje do zrozumienia ze jest nie tak to ja staram sie to zmienić zeby było ok,i tak powinno być chyba no nie?A MM właśnie na odwrot i jeszcze bardziej na przekór,nie moze to do niego dotrzeć że ja wytykajac mu pewne rzeczy chciałabym aby on pomyślał nad tym i to zmienił a nie sie obrazal,kurde gorzej niz z dzieckiem:P Ale jestem zmęczona:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🖐️ She>>MM też się czepia tym razem o młodych studentów,których mam w grupie,a ja nic takiego nie robie.Zazdrosny jest jak cholera,a tym tylko niszczy związek,a nie cementuje.Ja swoje się nacierpiałam,i muszę stwierdzić,że dopiero lepiej jest po 15 latach małżeństwa(w tym roku jest 16)miałam pierwsze wakacje bez awantury i kłótni.....:Oto przykre...właśnie nie czepianie się.Ja się swojego czepiam to mówi do mnie dlaczego nie widzę tych dobrych rzeczy??A ja mu na to,że ja tez od niego się wycierpiałam swego czsu i niech wie jak mi było przykro.... Margo>>miło,że zawitałaś....może nie mam zupełnie takiej sytuacji jak ty,ale wiem że samemu jest ciężko,bez względu na to,czy się jest chorym czy nie....ciężko ci radzić,ale jego przepraszanie na nic się nie zdadzą,bo ty będziesz o tym pamiętać.To boli....:(ale czasem możesz upuścić swojemu żalu.... MM też wiecznie przeprasza a potem zachowuje sie tak samo:(:(:(:P Iwe>>czy dzis nie miałaś ochoty powitać nas kawą? :) Ciepła>>jak ty czy choć trochę lepiej?:) Goda>>👄 Pozdrówka dla wszystkich pojawiających się osób🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Witam, nie pisze ostatnio, bo źle się czuje. Głównie psychicznie, niestety życie mnie nie rozpieszcza, jak zresztą wszystkie tu dziewczyny. Powodzenia kochane moje 3majcie się👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie stare i nowe bywalczynie tego topiku 😘 Nie piszę i rzadko czytam ,chyba dlatego ,że nie chcę ,aby mnie to dodatkowo przygnębiało :9 Nie czuję się na siłach udzielać komuś rad i wskazówek ,mogę tylko przytulić do piersi i i razem popłakac ................... Trzeba mieć predyspozycje ,jak kiedyś tu Goda , aby z dystansem spokojnie o wszytskim napisać. Ja jestem zbyt emocjonalna. Życzę wszystkim siły i wytrwałości ,małych i dużych radości i takiego pięknego życia jak pogoda za oknem :) Trzymajcie się. Jeszcze będzie pięknie.!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Właśnie, że w tym wcieleniu aha!!!!! Smutki zostawiłam za progiem, jego jeszcze nie ma a ja moge trochę muzyki posłuchać:) i to tez jest dobre Miłego wieczoru dziewczyny i Buber👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Halo!!!! Pobudka, nowy dzień się zaczął. Ja dzisiaj będę taka jak Scarlet, jutro będę martwiła się:) czego i Wam dziewczyny życzę:) Miłego dnia👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🖐️ Co u was?U mnie ten tydzień przerwy i zaczynam się uczyć,za kawkę dziękuje z chęcia skorzystam i milutko was pozdrawiam👄👄👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agrypina🌻 IWE🌻 sw40🌻 Boa Dusiciel🌻 margo🌻 Love1966🌻 Goda🌻 Goldi🌻 Bouceron🌻 cicha🌻 Buber😘;) U mnie karty tarota mówią ze dam sobie radę tylko muszę przeczekać chwilowe trudności, finansowo też bedzie nienajgorzej,na horyzoncie jakis mądry człowiek płci męskiej i ogólnie będzie to udany rok No więc czekam:D Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj...ktos o tarocie napisał...poszłabym do dobrej wrózki, takiej co sie na serio zna na rzeczy...chciałbym tylko wiedzieć, czy jeszcze będe szczęśliwa kiedyś...czy jeszcze będę kochana...tylko tyle... Pozdrawiam ciepło Was wszystkie... U mnie najgorsze te wahania nastroju...raz wierzę, że może jeszcze jakos będzie, a raz dół straszny i nieprzespane noce... Smutne, że życie nam mija na strachu, łzach, smutkach...smutne, że najbliższa osoba nas tak powoli i bolesnie zabija... smutne to wszystko co się nazywa zyciem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×