Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Obgadujące siostry i bratowa.

Polecane posty

Gość gość

Będzie długo i są to sprawy rodzinne. Proszę o radę, osoby z podobnymi doświadczeniami, starsze, obiektywne. Z siostrami zawsze miałam neutralny kontakt. Nigdy nie byłyśmy z sobą zżyte, ale nie było też wielkich dramatów. Kilka większych kłótni za dzieciaka i tyle. Obie są starsze ode mnie, Agata o 7 lat a Marta o 2 lata. Ja wychowywałam się u dziadków a one i brat normalnie mieszkali z rodzicami. Do mojego 5-tego roku życia widywałyśmy się tylko w wakacje i wszystkie ferie. Potem zamieszkaliśmy wszyscy razem na jednym podwórku. Teraz to wygląda tak, że ja mieszkam z dziadkami w naszym domu(wszystkie domy łączy jedno podwórko).Starszy o rok brat mieszka w domu z rodzicami. Najstarsza siostra Agata mieszka na przeciwko nas w swoim domku z mężem i dwójką dzieci. Marta mieszka 1 km dalej na tej samej ulicy i prawie codziennie tutaj "wpada". Kiedy byłam mała nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moje relacje pomiędzy nimi są jakieś dziwne. Od dzieciaka Marta nie chciała się ze mną bawić i ogólnie nie lubiła mojego towarzystwa. Kiedy podrosłam, zrozumiałam to - nie narzucałam się jej więcej a nasze relacje były neutralne. Starsza siostra od zawsze lubiła wszystkich obgadywać. Mnie również, nie przejmowałam się. Obie kontaktowały się ze mną, odwiedzały itp, tylko jak coś ode mnie chciały. W innym wypadku olewka totalna. Sprawy komplikować się zaczęły kiedy ja weszłam w dorosłe życie. Konkretnie kiedy kończyłam technikum. Coraz częściej słyszałam od rodziny, znajomych - najczęściej przypadkowo, jak Agata mnie obgadywała. - A to, że prądu dużo marnuje bo do czwartej rano światło u mnie w pokoju się pali. - A to, że siedzę cały dzień w domu i nie sprzątam. - A to, że mogłabym się wziąć za siebie bo jestem gruba. Wszystko to oczywiście do kogoś, zamiast mi prosto w oczy. Zawsze kiedy chciałam to wyjaśnić, albo po prostu się zdenerwowałam ona reagowała krzykiem, robiła z siebie ofiarę, a potem biegała do wszystkich i opowiadała jaka ja jestem zła. Problem się nasilił kiedy z bratem zamieszkała jego dziewczyna. Na początku nawet się zaprzyjaźniłyśmy ale Agata wszystko zepsuła. Biegała od niej do mnie i obgadywała nas do siebie i odwrotnie, tworząc nie potrzebne kłótnie itp. Kiedy zobaczyła, że ja nie mam zamiaru uczestniczyć w tej nagonce na dziewczynę mojego brata nagle się z nią zaprzyjaźniła. Obróciła ją tak jakby przeciwko mnie i teraz są wielkimi przyjaciółkami. Bratowa jest naiwna i wierzy starszej siostrze we wszystko. Codziennie kilka razy do siebie biegają na kawkę i wymieniają się ubraniami jak najlepsze przyjaciółki. Z tą różnicą, że obie obgadują siebie wzajemnie. Do tego pięknego teatrzyku dołączyła również druga siostra Marta. Teraz to wygląda tak, że zjednoczył je wszystkie wspólny wróg: JA. Spotykają się prawie codziennie i spędzają czas na (dosłownie) obgadywaniu mnie. Zachowują się naprawdę wrednie wobec mnie. Kiedy nie miałam pracy specjalne docinki i chwalenie się, że one akurat prace mają. Kiedy znalazłam stałą pracę to zero odzewu, wręcz chodziły jakby wściekłe, że mi się udało. Zawsze jak zrobię coś pozytywnego to jest takie "Pffyy " i pogarda. Wydaje mi się, że uwielbiają się dowartościowywać moją osobą. Jest to tak toksyczne, że jest mi aż nie dobrze. Widuje je codziennie na podwórku i nawet się ze mną nie witają. Nie wspominając o jakichkolwiek innych zwrotach grzecznościowym. Zupełnie nie rozumiem ich zachowania. Jak można obgadywać swojego członka rodziny do zupełnie obcych osób. Tak jakby robić w swoim "domu"..... Któregoś razu kiedy przechodząc pod oknem Agaty usłyszałam jak akurat z Martą i dziewczyną brata o mnie rozmawiały stwierdziłam, że koniec. Oczywiście udawały głupie niewiniątka i robiły ze mnie złą. Do tej pory byłam dla nich zawsze uprzejma, mimo wszystko się witałam, rozmawiałam normalnie jeśli już była jakaś okazja, i szanowałam każdą. Od tego momentu mam na nie po prostu wyrąbane. Nie odzywam się do nich zupełnie. Jestem nie ustępliwa. Mówię prostu z mostu jak coś mi nie pasuje i traktuje je jak powietrze. Czasami nawet przyznam się, że po prostu nimi gardzę. Zwłaszcza Agatą. Ja nie wiem czy ja robie dobrze i co ja mam zrobić, jak się zachować i co z tą całą sprawą? Niby to są moje siostry ale mam je po prostu dość. Najchętniej to urwałabym wszystkie kontakty co do jednego i była dla nich wredna i olewała je na każdym kroku, nie pomagała w potrzebie itp za to co mi robiły i robią. Nie wiem tylko czy to jest wyjście. Co byście zrobiły na moim miejscu? Proszę o rady..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olej je one nie rozumieja swego zlego zachowania i Ty tez im w tym nie pomozesz. Podoba im sie ze sie wsciekasz .KONIEC zyj jakby ich nie bylo jakby nie c istnialy ciesz sie swoim zyciem usmiechaj do siebie kochaj siebie bo to z nimi jest cos nie tak maja jakas wewnetrzna zazdrosc. To czy w koncu zrozumieja swoje bledy sie okaze ale musza to zrobic same. Ty zyj swoim zyciem i nie zawracaj sobie nimi glowy. Twoje zycie ma byc szczesliwe i nie dla nich a dla siebie samej. A one niech zyja w tym kwasie i jadzie jak chca, a pamietaj zlosc pieknosci szkodzi. A I NIE ZABIEGAJ O NIE I NIE CIESZ SIE JAK SIE POPRAWIA BO TO MOZE BY INTRYGA ZYJ DLA SIEBIE I NIE SZUKAJ ICH APROBATY NAWET GDY JUZ ZACZNA Z TOBA NORMALNNIE GADAC I NIE BOJ SIE ZE STRACISZ KOGOKOLWIEK W TWOIM ZYCIU BO NIKT NIE JEST CI DO SZCZESIA POTRZEBNY TYLKO TY SAMA . GŁOWA DO GÓRY :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×