Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

belluś

moje małżeństwo po moim wypadku, gdzie jest problem

Polecane posty

Tak naprawdę zawiodłam siebie i rodzinę. Czuje bezsilność i zal. Nie wiem jak wszystko naprawić co zepsułam z powodu wypadku , dlatego jest mi smutno. Ludzie pisząc, ze mam coś z głową nie tak - to na prawdę mnie ranią - bo ja bardzo chce odbić się od tego dna. Takie słowa nie dodadzą mi siły. Ja sam szukam rozwiązania, bo chce zacząć żyć a nie ciągle cierpieć z powodu rehabilitacji i mojego uszczerbku. bo szczerze już tego nie chce i nie chce by rodzina moja cierpiała z tego powodu. Serce mnie boli,ze oni musza widzieć moje zmęczenie i ciągłą walkę o sprawność .To nie jest tak jak się komuś wydaje ,ze jest leciutko. raczej nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Belluś trzymaj się ciepło i głowa do góry. Ważne, że okazało się że nie jesteś sama. Masz wokół siebie ludzi, ktorzy Cię kochają, masz dla kogo żyć. Postaraj się wyjść z tego, bo jak sama widzisz zapadanie się w rozpaczy z powodu pewnej niepełnosprawności nic nie daje, raczej odbiera. Masz na pewno dużo siły w sobie, tylko pozwól jej się wyzwolić. Ludzie nie mają rąk, a obrazy stopami malują, uprawiają sporty i to czasem dla nas "normalnych" ekstremalne. Człowiek ma w sobie wielką siłę tylko nie trzeba jej dusić żalem. Życzę Ci powodzenia, widać że jesteś wrażliwą osobą, masz dużo chęci tylko zostalaś teraz rzucona nagle na głęboką wodę. Życie takie jest, że nas doświadcza w sposób dla nas niezrozumiały, czasem całkiem niesprawiedliwy.. a my musimy to przyjąć na co wpływu nie mamy i nauczyc się życ jakby na nowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nie zawiodłaś nikogo, masz prawo do strachu, smutku, do żalu itd.. byle nie trwał zbyt długo. Twój mąż i córka chcą Cię mieć po prostu szczęśliwą. Są ludzie sprawni fizycznie, a nie mają wielu rzeczy, które Ty masz.. Pomyśl jak masz duzo i to bardzo doceniaj i zawsze o to dbaj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minęło trochę czasu od wątku , który tu napisałam. Od pewnego momentu czuje się samotna z tym wszystkim. Okazało się ,ze nie wróci już mi całkowita sprawność łokcia. Jestem bardzo przygnębiona z tego powodu. Czuje się z tego powodu jak wybrakowany mebel. Sił dodawała mi moja córeczka , dla której postanowiłam żyć dalej (choć w sercu były myśli by się poddać) . Od czasu wypadku jestem bardziej płaczliwa i ciągle boje się o swoje zdrowie i życie. Każdy problem zdrowotny wywoduje u mnie lęk i strach. Pewnie jakaś pozostałość po tym co przeżyłam. obecnie tez problemy ze zdrowiem nie odpuszczają. Jest ciężko mi , bo nie mam możliwości leczenia się państwowo. Boje się bo, kłopoty dopadły mnie z jakieś 3 miesiące temu . Mam duże kłopoty ze stanami zapalnymi zębów. Moja córeczka tez ma kłopoty tym razem z kręgosłupem. Zycie bardzo mnie i ją zawiodło. Dało nam bardzo w kość. I do tego mąż- oboje czujemy się wypaleni przez to wszystko ,ze tak jest w naszej rodzinie. Ja nie mogę uprawiać wszystkich sportów - co boli mnie. Jedyne co uratowało mnie i dziecko to zdolności artystyczne,. Tych nie brakuje mi i córeczce. Tu obie znalazłyśmy się. Jednak czeka nas gorszy okres - dziecko zaczyna rehabilitację. Ja moją rehabilitację skończyłam. Jednak choroba odbiła się na mojej psychice., Mało tego boje się rozmawiać o tym z moimi przyjaciółmi . Jestem, sama z tym. Maz już w ogóle nie chce słyszeć o tym wszystkim. Boli mnie fakt, ze zdrowie nie chce mi wrócić do ładu i ze córeczka tez ma kłopoty. Czuje ,ze życie zawiodło mnie i moją rodzinę. Myślę, ze dużo na nas spadło. Najwięcej spadło na mnie i dziecko. Zawiodłam się przez to na procesie życia. Tak samo mój mąż. bolała nas ta cala sytuacja. Dlaczego spotyka to moją rodzinę - nie potrafię odpowiedzieć. Nikogo nie proszę o współczucie i litość, bo moja rodzina teraz nie chce tego. Bardziej piszę tu by wypisać swoje odczucia jak to jest być kimś po wypadku urazowym i zacząć życie na nowo niestety z ciągłymi kłodami pod nogami. Niech odezwą się do mnie osoby o podobnych przejściach i doświadczeniach. Hejtom i trolom mowie stanowcze NIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj brat jest po trzch udarach mozgu. prawa strone ma sparalizowana, nie mowi, nie pisze, nie czyta. nawet siedzenia, picia musial sie nauczyc. Jest mlodym czlowiekiem. On sie nie poddaje, cwiczy ale jest jemu i nam bardzo ciezko POWIEDZ MI JAK ON MA DALEJ ZYC! To jest problem!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musi walczyć! Powiem, ze poznałam osoby, które były po poważnych wypadkach. Jedna osoba wyszła na prostą, ale jej walka trwała ponad rok jak nie więcej. Druga osoba walczy podobnie jak Twój brat. Starałam się miedz z nią kontakt , rozmawiać. To była młoda kobieta. Powoli robiła postępy. Jej silą walki była nie do opisania. Myślę ,ze w przypadku Twojego brata wsparcie rodziny jest dla niego najważniejsze. Musisz utwierdzać w przekonaniu ,ze da radę. Ja wiem ,ze to tylko słowa ale wierz mi kiedy mówisz człowiekowi takie słowa - on zaczyna w nie wieżyc i silą walki jest tak wielka, ze efekty zaczną być widoczne. !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on juz 7 lat walczy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja przyjaciółka walczy 30 lat. Nie chodzi, ale nigdy się nie poddała. Do dziś nasza przyjaźń trwa. Wiem ,ze im większa rehabilitacja i opieka tym efekty lepsze. Moja przyjaciółka walczy od urodzenia. Jejmama wychowywała ją samotnie. Obecnie przyjaciółka walczy dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sprubuj diete bezmleczna i bezglutenowa dla corki Bardzo mi sie polepszylo w mojej astmie nie mam problemow z oddychaniem choc biore inhalator rano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dziwię się Twojemu mężowi. Wiesz u mnie zdiagnozowano nieuleczalną chorobę. Jestem już po 2 operacjach, ale nie delektuję się swoim cierpieniem. Pogodziłam się ze swoją sytuacją w przeciągu tygodnia od diagnozy. Znajomi wiedzą, ale widząc moje podejście nie okazują litości. Zdaję sobie sprawę z tego, że na 2 operacjach może się nie skończyć, ale nie mam zamiaru o tym rozmyślać. Biorę leki, zdrowo się odżywiam i badam regularnie. Więcej nie mogę zrobić. Czasami ból wyłącza mnie z życia na parę dni, ale staram się myśleć pozytywnie i skupiać się na tym co dobre. Kompletnie nie rozumiem dlaczego odcinasz się od znajomych i dlaczego nadal żyjesz wypadkiem. Pomyśl o córce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie Ty jedna masz ciezkie zycie z klodami jak to piszesz. ludzie maja gorsze sytuacje, zobacz wyzej ktos ma tragicznie chorego, sparalizowanego brata! Nawet nie chce myslec jak ciezkie musi miec zycie. Pocieszasz innych, ok najpierw pociesz siebie i zobacz, ze inni tez maja problemy i musza jakos dalej zyc, takie jest zycie raz na gorze, raz na dole! Zycze Ci powodzenia i sily, nie uzalaj sie tak nad soba!!! Bo to w niczym nie pomaga!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulka262
Pitu pitu biadu biadu. Dziewczyno zlituj sie. Bo ja, bo niepelnosprawna, bo coreczka, bo astma. Maz - chyba ci znudzil i nie wiesz jak sie go pozbyc. Znajomi nie wiedza jak cie traktowac. No nie dziwie sie, a jak cie maja traktowac. Powiedz mi, wolalabys zeby ci ta reke ucieli, a moze bys chciala rozwalic kregoslup i lezec plackiem do smierci. Czuje u ciebie hipohondrie. Mam z tym objawem domowniczke i jak mi tak jeczy codziennie nad uszami - nauczylam sie, traktuje ja jakby nic nie mowila. Astma, ciezka sprawa, syn ma, ale da sie z tym zyc - inhalacje i do przodu. Tragedia byla u mojego brata gdzie malenstwo walczylo z bialaczka. Niepelnosprawna - no ty nie bardzo. Tragedia jest u brata pani ktora pisala powyzej. Ogarnij sie i zacznij zyc bo masz dopiero trzydziesc***are lat a lamentujesz jak stu letnia babcia. Ps. Nie zdziw sie jak zostaniesz sama bo twoj maz musi byc zloty ze znosi te codzienne lamety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belluś
Wynika to z tego, ze część moich znajomych nie zna do końca prawdy o moich ograniczeniach. Mówią o swojej pełnoprawności, ale nie widząc, ze ja mam te ograniczenia. Nieraz robi się im głupio - ze oni mogą a ja nie przykładowo nie. To jest dosyć trudne - choć mówi się i dobrze tu napisałaś, ze ludzi nie powinno to ograniczać w relacjach międzyludzkich. Na pewno masz 100% racji -czego sama doświadczyłam i chwalą za to moim przyjaciołom , ze tak postąpili. od dnia wypadku bardzo trudno otwieram się na ludzi , nawet szczerze Ci powiem, boje się. nieraz nie chce mówić o tym co mnie ogranicza - bo to i tak nie ma sensu. Ale lęk czuję w sobie i to bardzo. Musze bardziej uważać na to co robię z powodu endo i trochę jest to dla mnie uciążliwe. Czasami zrywam kontakty z ludźmi z powodu moich ograniczeń, ponieważ oni mogą więcej niż ja. Odnośnie dziecka tylko dzięki niemu jakoś trwam. Byłam zła na świat - bo z trojki moich przyjaciół moja rodzina najbardziej oberwała zdrowotnie. Ciągle muszę uważać na dziecko , bo młoda ma alergię , która nieleczona wywołuje astmę. Niestety żyjemy w ciaglym leku o zdrowie mojej córeczki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest PROWO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powtarzac ciagle to samo. kazdy ma jakies obawy. mozesz chodzic, rozmawiac itp wiec dlaczego ograniczasz kontakty ze znajomymi? o co ci chodzi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a bylo by ci lzej, gdyby kogos z Twojego otoczenia nieszczesliwa choroba dopadla?? Boze uchron przed takimi osobami jak Ty! Wstretna i zawistna jestes!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulko skrytykowałaś mnie - ale nie żyjesz w mojej rodzinie. Ja próbowałam stanąć na nogi jakiś czas temu - i o dziwo udało mi się. Piszesz o dziecku poważnie chorym gdzie sytuacja jest ciężka - ja mogę tylko napisać co widziałam i jak ludzie walczą. Znam takie mamy których dzieci są poważnie chore. Niektóre dzieci mają choroby autoimmunologiczne , inne dzieci maja poważne alergie - gdzie nieraz matki są z nimi w szpitalu, są dzieci , które mają indywidualny tok nauczania bo nie mogą ze względu ha zdrowie mieć kontaktu z innymi dziećmi. Poznałam dziewczynkę, która miała chore serce. Cudowne dziecko -żywe , kochane. Mogłabym Ci napisać wiele przykładów. dzieci onkologiczne tez widziałam na własne oczy. Nie jest tak ze życie jest latwe bo nie jest. przykład mojego to dziecko które było w szpitalu na zapalenie płuc. Byłam przy niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosc z 13.19 bo boje się ze z powodu moich ograniczeń nie zostanę zaakceptowana tylko wyśmiana i odrzucona., boje się odrzucenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosc z 13.23 jest mi przykro ,ze tak piszesz. Nie śmieje z czyjegoś nieszczęścia - bo wiem ,ze życie potrafi dopalić. Jak możesz pisać, ze komuś życzę źlE. Trudno jest tylko pogodzic sie zl osem - hoc mam ta świadomość ,ze ludzie upadają jeszcze mocniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daj sobie spokoj z takimi znajomymi i tyle! w czym jestes ograniczona, bo tego nie rozumiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
SAMA napisalas, ze jestes zla na swiat bo z trojki twoich przyjaciol tylko twoja rodzina najbardziej ucierpiala?! TAK CZY NIE??? a czy bylo by ci lzej , gdyby komus z Twoich przyjaciol trafila sie choroba?? czy ty rozumiesz o czym piszesz? masz cos z glowa nie tak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moi znajomi mogą uprawiać sporty - wszystkie bo zdrowie ich nie ogranicza. ja ze względu na to ,ze mam założony implant muszę uważać, by ponownie tej reki nie złamać w tym samym miejscu . Ona bardziej jest podatna na urazy. Ograniczenia to na przykład - nie wolno mi jeździć na rowerze, nie mogę dźwigać, rękę mam sprawną w 50% wiec i jej ruchy są już inne niż przed wypadkiem. Nie nie będę mogła nigdy nauczyć się jeździć na łyżwach z powodu mojej endom nie bedę mogła spróbować chociaż jeździć na nartach. Moge pływać i za to losowi jestem wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezu autorko jaka ty jesteś zgorzkniała. Od samego czytania dostaje się depresji. Nie pomyślałaś o tym że może otaczający cię ludzie mają już lekko mówiąc dość twojego wiecznego bidolenia i narzekania? Może dlatego mąż się od ciebie odcina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosc z 13.37 bo było mi przykro ,ze sie połamałam - mysle ,ze sobie nie umialam wybaczyć. Zobaczco napisla mi ebasia - ona tu miala rację nagle zostalam rzucona na gleboką wodę - i musialam w niej pływać dlatego było mi przykro,ale tylko dltaego ,ze wszytsko nagle spadlo na moją rodzinę. Tylko dlatego. Okres, w którym to się stało był bardzo niekorzystny dla mojego dziecka - wiedzialam o tym. Bardzo chcialam dziecku to zrekompensować - kiedy pogodziłam sie zt ym , to przyszedł czas by pogodzic sie ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strigoica możesz miedz rację pod wpływem tego wszystkiego mogłam stać się bardziej niedostępna - ale za tym szedł lęk, by nie zostać odrzuconym i tu chyba był mój problem. i to jest pewnie to. Dlatego boje się rozmawiać z ludźmi o tym nawet luźno. Doradz mi co piowinnam zrobić nie krytykując tego co już się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko powiedz ile lat już mineło od twojego wypadku? Wybacz jeśli uznasz że jestem natrętna ale uwierz mi potrafię cię zrozumieć jak nikt bo sama jestem niepełnosprawna i to o wiele bardziej niż ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odkąd zmieniła się moja sytuacja ta trudno jest mi sie znaleźć w niej. Zmiany jakie przyszly są do pzrejscia, ale trudniej jest spojrzec sobie w twarz i powiedzieć, ze kocham siebie pomimo tego co sie stalo. a niestety dawno juz powinnam to zrobić. Najbardziej dla córki. Moj bład i moja zla decyzja niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem niepełnosprawna już prawie 20 lat. Miałam wypadek jako dziecko. Też miałam taki okres jak ty. Niechęć do życia, zamykanie się w domu i w swoim świecie czasem nawet nienawiść do sprawnych osób. Ale wiesz mi wszystko minie. Potrzebujesz tylko czasu żeby zaakceptować zaistniała sytuacje. Ty masz bliskich dla których musisz walczyć o sprawność. Postaraj się częściej uśmiechać choćby przez łzy. Twój mąż i córka muszą zacząć widzieć najważniejszą kobiete ich życia całą w skowronkach. Niech oni uwierzą że wszystko jest ok... To pierwszy krok do tego żebyś i ty to zrozumiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×