Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie wiem już co robić, tyle prób i błędów.

Polecane posty

Gość gość

Cześć drogie forumowiczki. Jak wyżej.. Nie wiem co robić z moim związkiem. Od czego zacząć ehhh, jestem z Nim prawie 6 lat. Zaczęliśmy nasz związek bardzo wcześnie, ja miałam lat 14 on 17. Wszystkie pierwsze razy przeżywalismy razem. Pierwszy seks, pierwsze randki, pierwsze kwiaty, dosłownie wszystko. Jak było? Wspaniale. Mieliśmy tyle planów, kiedy byliśmy młodsi wszystko wydawało sie proste, piękne. Wspólna przyszłość, rodzina, dzieci, ślub, wiem może wydać się to dziecinne i dziwne, ale tak było. Byliśmy dla siebie wszystkim. Właśnie, byliśmy? Nie wiem sama. Mieliśmy gorsze chwilę w życiu, jego nałogi, dziwne niepotrzebne kłamstwa w życiu, koledzy, złe towarzystwo. Ale wytrzymałość to podstawa, wiedziałam że nie mogę go zostawić, tylko pomoc mu w tym wszystkim mimo tak młodego wieku kochałam za dwoje, płakałam po nocach, bezsilność doprowadzala mnie do skrajnych posunięć. Ale dalismy radę, wyszliśmy z tego razem. Później było dobrze, jednak znów zaczęło się psuć.. Mój pocałunek z innym, jego obojętność, nie wiem co się na to złożyło, tłumacze sobie, że jego nieobecność przy mnie w tych momentach kiedy go tak potrzebowałam, chwila nieuwagi alkohol, okej było minęło, wybaczyl, zapomniał, ale? Nie poczułam nawey z jego strony zazdrości ani tego że przecież jestem tylko jego, więc może pora zareagować, zacząć się angażować skoro jego kobieta ucieka do innego? Od tamtej pory jest koszmarnie między nami. Brak zaufania, odziwo z mojej strony przez kłamstwa, brak szczęścia, brak radości, rutyna. Kochamy się, wiem to. Jesteśmy dla siebie wszystkim, ale już nie umiemy tego okazać sobie nawzajem. Ja studiuje w innym mieście od dwóch lat, wcześniej mieliśmy siebie na codzień. Teraz mnie nie ma, on wychodzi co weekend z kumplami, nie dzwoni, nie pisze, nie wiem co robi. Gdy jestem obok jest dobrze, gdy wracam tu - jest tragedia. Dziewczyny, co dalej robić? Ratować? Odejść? Szukać szczęścia póki jesteśmy młodzi? Wywód jest mega długi, wiem. Ale proszę, pomóżcie.... Dajcie jakieś wskazówki po zapoznaniu się z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tej mąki chleba już nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tego się właśnie boje.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazwyczaj takie chodzenie nie wytrzymuje próby czasu w dorosłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz to widzę, widzę jak bardzo się zmieniliśmy przez te lata i mimo, że jest miłość, to więcej nas zaczyna dzielić niż łączyć. Ja chcę zaręczyn, on musi się "wyszaleć" jak to podkreśla. To chyba oczywiste, że po takim stażu w związku czas na kolejny krok, ale dla niego te kroki są ciągle wstecz, żaden nie jest w przód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on już dostał twoj krok teraz potrzeba mu nastepnego, swiezego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on zarywa panny co tydzień raczej, a związek na odległość to iluzja, radze ci to skończyć i ruszyć z życiem dalej, z tym związkiem koniec, ty może jesteś gotowa ale on nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciągle sobie powtarzam, że on jest idealny, że właśnie z takim człowiekiem chce spędzić życie, ale to zdaje się być już złudne... Obawiam się, że wszyscy macie rację, potrzebuję świeżego spojrzenia na życie. Wczoraj znów zawiódł. Oczywiście jak co wyjście padł mu telefon. Powiedział że po niego wróci i do mnie zadzwoni. Co się stało? Owszem NAPISAŁ sms w nocy o treści "jestem w domu, przepraszam :(", boję się że znowu odpuszczę, nie umiem byc asertywna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×