Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co myslicie o takich imprezach rodzinnych?

Polecane posty

Gość gość

Rodzina sie zbiera raz na jakis czas (czasem co 2tyg czasem raz na miesiac, dwa- roznie) u kogos w domu przewaznie z okazji swieta jakiegos, urodzin itp. Osob od 10 do 20 czasem, wszyscy siedza, jedza i pija. Nikt nie jest niepijacy, ale fakt, ze awantur, klotni nie ma. Imprezy w roznych odleglosciach (od 5 do 100km) zawsze kierowce trzeba zalatwiac i nierzadko sie rewanzowac. Bo mnie to szczerze mowiac przeraza, a u mojego meza w rodzinie tak jest i on jest za takimi spotkaniami. Fakt, ze jego rodzina jest solidarna, czesto i nam daja mieso ze wsi, warzywa itp ale oni tacy sa ze kazdy kazdemu jak moze to pomoze. Tylko, ze ja juz nie mam sily:O Ostatnio bylismy na 3 takich imprezach, od 14 do 21 czlowiek siedzi, zre i pije:O No, ale glupio sie wylamac. I raz zrobilismy u nas takie spotkanie, zjechalo sie 12 osob wraz z tesciami oczywiscie, do 20 od 14 siedzieli, w tym brata meza trzeba bylo z zona przenocowac. Mnie to naprawde meczy, ale wylamac sie glupio z drugiej strony. Czy u was tez sa takie spedy rodzinne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba doceniac i się cieszyc ze chcą podtrzymywać stosunki rodzinne bo dzis ludzie są samolubni. Kazdy tylko sam sobie, rodzine spotyka sie na pogrzebach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, mamy takie spędy. Na święta, urodziny, czasami imieniny, z okazji majówki, jakiś grill latem. Co 2 tygodnie?? Raz w miesiącu??? Pogięło ich ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę Ci się nie dziwię. Rozumiem taką imprezę okazyjnie. Ale co 2 tygodnie nie wiem, czy by mi się chciało. I to jeszcze w takich godzinach. Już prędzej bym to przebolał od 20 do 2. No ale taka rodzina. Ma to jakieś zalety. Tak zgrana rodzina z dobrymi relacjami jest czymś niespotykanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli faktycznie są to dobre relacje, nie wymuszone, bo sorry ale że ktoś ci da warzywa ;) jeszcze nie znaczy, że relacje są prawdziwe...no to ok, ale jak tak często to się nie dziwię że cię to męczy, mnie też by męczyło...ja czasem po prostu potrzebuje wieczorem w weekend z mężem posiedzieć w ciszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak u mojego męża jest taka tradycja w rodzinie. Każde imieniny, urodziny, rocznica, braci, mamy, taty, babci, kuzynki itd są obchodzone. Czasami wychodzi po 2 imprezy w miesiącu a to i czas zajmuje i kasa idzie bo z pustą ręką nigdy się nie pojedzie. Z jednej strony fajnie, że więzi rodzinne chcą pielęgnować, a z drugiej jest to męczące. Odmòwić nie odmòwisz a ja ten czas wolałabym spędzić inaczej. Ja jestem inaczej wychowana i może dlatego mnie to tak drażni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W rodzinie z mojej strony bywają takie imprezy, tyle że nie rozumiem marudzenia że się godzinami siedzi i je. Nawet jeśli jest jedzenie na stole, nikt nikogo nie zmusza. Do picia również. Jeśli kogoś to męczy, można wyjść na spacer chociażby jeśli pogoda ok albo przyjechać później. Nikt się nie obraża też czy nie dziwi jak przyjeżdżam bez męża (tzn. pytają o niego ale żadnych fochów), raz się zdarzyło że on był u mojego ojca na imieninach beze mnie... Sama uważam że co 2 tyg. to gruba przesada, w mojej rodzinie obowiązkowo święta jedne i drugie, tj. Boże Narodzenie i Wielkanoc, do tego imieniny rodziców, zawsze też nas zapraszają w lecie na Zielone Świątki ale to dlatego że wszyscy mamy wolne. Wtedy jakieś większe imprezy są. U nas tylko na urodziny synka, u rodzeństwa podobnie. Rocznice ślubów pary obchodzą same, a na Dzień Matki, Ojca albo urodziny któregoś z nas spotykamy się, staramy się w komplecie, ale to nigdy dłuższe posiedzenie nie jest. W sumie kilka razy do roku raptem coś większego wypada. Chociaż dla mojego męża, wychowanego w rodzinie gdzie praktycznie nie utrzymuje się kontaktów rodzinnych poza telefonem do babci na Dzień Babci, i składaniem sobie nawzajem życzeń telefonicznych (nawet jak ktoś mieszka bardzo blisko) to i tak jest dużo, podobnie jak szybkie odwiedziny u moich rodziców raz na dwa tygodnie. I dla mnie ci najbliżsi to rodzice, rodzeństwo i nowe rodziny rodzeństwa, ale spotykałam się i z takimi gdzie kuzynostwo w pierwszej i drugiej linii spotykało się często gęsto, jak na wesela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu ja autorka. Relacje wymuszone nie są na pewno. Oni maja jakies wlasnie dziwne czy też niespotykane poczucie tej solidarnosci rodzinnej. Tu nie chodzi też o to, że ja za warzywa gdzies jade no bez przesady. Tak tylko napisalam ze tam kazdy kazdemu pomaga, a to jedni ci miesa, wedlin, warzyw, jajek nawioza i to nawet bez imprezy, a to ktos kto ma warsztat za darmo samochod zrobi, czesci sprowadzi itp. Po prostu trzymaja sie razem i to dobrze ja to pochwalam, ale oni tez procz tego chca sie spotykac. Moze co 2 tygodnie to przesadzam, ale ostatnio tak wyszlo, ze doslownie co 2 tygodnie mielismy zaproszenie. A tak to roznie w zaleznosci co jak wypada. Wiem tez ze jesc czy pic nie musze, ale moze problem ze mna jest taki, ze ja po prostu sie na takich spotkaniach mecze. Maz jest za tymi spotkaniami zdecydowanie bo tak juz zostal wychowany. U mnie w rodzinie jest troche inaczej. Nie wiem czy to ja jestem jakas dziwna i antyrodzinna czy oni przeginaja w druga strone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znowu to ja autorka. Podam wam to na przykladzie jak ostatnio bylismy u tesciowej i tescia. Zajechalismy o 11 , bo maz mial pomoc tesciowi w czyms tam (nie mam nic przeciwko wrecz przeciwnie zeby nie bylo). O 12 przyjechala siostra tescia na akwe do tesciowej, one sie przyjaznia, ale wiem, ze jedna do drugiej co 2 dzien na kawke jezdzi co dla mnie juz jest dziwne. Posiedziala 1,5h i tesciowa zupe dala nam do zjedzenia, za chwile dzwoni jakas kuzynka, ktora na marginesie mieszka niedaleko i pyta sie co tam slychac czy tesciowa dzis przyjdzie. Tesciowa, ze my jestesmy a tamta, ze zaraz bedzie. Przyszla by nam dac troche swoich wyrobow (chodzi o wedliny, kielbasy, schab i takie tam miesa) i zrobila to wlasciwie tylko po to. Posiedziala moze z 40 minut i pojechala. Ok 17 przyjechal brat tescia bo cos tam przywiozl tesciowi. On akurat do domu nie wchodzil, posiedzial z mezem moim i tesciem na podworku. Ale rozumiecie o co chodzi? Ci ludzie maja jakas nieodparta chec chyba spotykania sie ot tak, jakby zyc bez siebie i swojej pomocy nie mogli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko- ani ty nie jesteś dziwna, ani mąż. To ja tam wyżej pisałam. Praktycznie dla każdego dorosłego zwyczaje rodzinne wyniesione z domu są swojego rodzaju normą (pomijając rodziny patologiczne), i każde inne tradycje ciężko przyjąć jako naturalne. Dla męża to jest znajome, codzienne i to lubi, gdybyś miała to od dzieciństwa, odbierałabyś to tak samo. Powiedz szczerze- czy ktoś by kręcił nosem gdybyś odmówiła udziału? Bo jeśli nie, to po prostu sobie odpuść od czasu do czasu, zwłaszcza te mniej ważne czy uroczyste okazje, nie znaczy to przecież że masz zrywać kontakty, można sobie pomagać wzajemnie i się wspierać i tak. Dla mnie też relacje w rodzinie męża, tak drastycznie inne niż w mojej, są trudne do zrozumienia i przyjęcia- chociaż widzę dobre strony. Z mężem po prostu wypracowaliśmy sobie kompromis, rozumiemy się nawzajem, ale rozumiemy też swoje wzajemne "zgrzytanie zębami" przy pewnych sprawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a co w ty dziwnego? Jak rodzina jest duża, to tych spotkań imieninowo-urodzinowych wyjdzie sporo. My z mężem jesteśmy z wielodzietnych rodzin, każde z rodzeństwa ma swoje dzieci i faktycznie imprez jest po 10 z każdej strony, z czego ze 2-3 u mnie. Może ty nie bardzo lubisz rodzinę męża, dlatego cię to męczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie lubie takich spedow rodzinnych :/ Tesciowa z tesciem sa u nas prawie codziennie i też maja takie zwyczaje ze wpadają pod byle pretekstem :/ a mnie tez to wkurza bo nie mam ochoty codziennie z nimi gadac tym bardziej ze nie mam o czym...maz tez do nich jeździ bo a to musi cos pomoc, a to cos przywiezc. Tesciowie sa fajnymi ludzmi i chyba tez by byli najbardziej zadowolenie gdybyśmy kazde swieta spedzali z nimi i kazda sobote i niedziele... brrrr na szczescie takich czestych spedow rodzinnych nie robią... chociaz chyba wolalabum pojechać do nich raz na dwa tygodnie na caly dzień niz widziec ich codziennie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale rozumiecie o co chodzi? Ci ludzie maja jakas nieodparta chec chyba spotykania sie ot tak, jakby zyc bez siebie i swojej pomocy nie mogli. x Szczerze? Zaj/ebi/ście. To oznacza, że oni wszyscy darzą się autentycznym uczuciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja autorka. Gdybym odmowila udzialu z powodu zlego samopoczucia czy czegos w tym stylu to absolutnie nikt by nic nie powiedzial, ale jakbym totalnie to olala to mysle, ze i maz mialby pretensje. Poza tym jak mam to olac skoro co jakis czas i do nas przyjechac beda chcieli? Fakt faktem, ze raz tylko byli, bo jak to tesciowa powiedziala my mlodzi na dorobku to nie ma co nam glowy zawracac. No, ale nie ukrywajmy, ze totalnie nie moge sie odciac. Do nas akurat tesciowie nie przyjezdzaja, bo i po co? Mieszkamy 50km od nich i wola jak my przyjedziemy. Zapraszamy ich co jakis czas, ale z reguly odmawiaja, byli kilka razy tylko po naszych dlugich namowach. teraz staramy sie o dziecko i juz sie boje:O Chociaz z drugiej strony moze i mialabym wymowke by nie jezdzic:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znowu ja autorka. Seria uwazasz, ze to co z******tego, ze w ciagu jednego dnia przychodza do ciebie 3 osoby z rodziny? Jak dla mnie to nawet pobyt wtedy u tesciowej i tescia byl meczacy, bo co chwile ktos sie zjawial. A to siostra tescia do tesciowej, a to kuzynka z walowka do nas, a to brat tescia do niego. Ja rozumiem, ze oni chca dobrze, ale jak dla mnie to zbyt przytlaczajace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony to jest miłe i teraz mi brakuje takich zachowań u rodziny. Ale uważam że to też jest kwestia charakteru...ja wychowałam się w domu gdzie przewijaly się tabuny bliższej i dalszej rodziny...ale mimo że lubię spotkać się od czasu do czasu nawet z dalszą rodziną nie wyobrażam sobie tak częstych spotkań rodzinnych w tak dużym składzie...ale może też dlaczego że my mało się że tak powiem z mężem mamy w tygodniu dla siebie, więc chcemy pobyć po prostu ze sobą i z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie toleruję takiej symbiozy, lubię życie towarzyskie - ale z przyjaciółmi, a nie pociotkami. Nuda do urzygu. Byłabym bardziej chętna, gdyby chodzilo o spotkania tylko z kuzynami w moim wieku i to takimi, z którymi nadajemy na tych samych falach, ale nie mam najmniejszej ochoty marnować czasu wolnego na posiadówki w geriatrycznym kręgu. I nienawidzę spędów. Dla mnie opcja siedzenia pół dnia za stołem odpada, nawet w święta nie jestem w stanie przebrnąć przez coś takiego, z ledwością wytrzymuję 2-3 godziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie, że są blisko - fajnie dla nich. Ale naprawdę nie ma obowiązku wpisywać się w cudze schematy rodzinne. Stwórzcie własne, bo niedługo rodzina męża zawłaszczy cały twój czas wolny. Macie czas na kino, wypad na weekend, spotkania ze znajomymi czy wszystko jest układane pod kątem imienin cioci Kazi? Tak, możesz najzwyczajniej w świecie odmówić, i pogadać z mężem, że taka częstotliwość to dla ciebie za dużo. Ja bym się w takim układzie zwyczajnie dusiła. Szczególnie, że nie wierzę, żeby się tak wszyscy jak jeden mąż lubili, bo to zwyczajnie statystycznie niemożliwe. Bardziej mi to pachnie pokazówką i obawami "co ludzie powiedzą" jak się ktoś wyłamie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj również nie dla mnie takie spędy. Litości, cały dzień siedzenia, jedzenia i picia w towarzystwie rodziców i ciotek:/. Sorry, ale dla mnie częste spędzanie czasu z rodzicami czy teściami jest po prostu męczące. Inne pokolenie, inne myślenie, inne zainteresowania. Raz na czas ok, raz na parę miesięcy ok, ale nie co 2-3 tyg. Musiałoby mnie pogrzać... Tak często to się można z rówieśnikami spotykać na bibę a nie nasiadówy rodzinne robić. Inna sprawa to ja wolę inaczej spędzać czas niż przy stole z rodziną. Dla mnie to masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×