Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego tak wiele singielek myśli że mężatki im zazdroszczą? Czego?

Polecane posty

Gość gość
Ja mam męża i dziecko. Jestem szczęśliwa. Singielką już byłam i mi wystarczy. Wolę obecny stan. Nikomu nie zazdroszczę ani nie chcę, żeby mi ktoś czegoś zazdrościł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja (mężatka, mama) ze współczuciem patrzę na singielki; nie pomyślałabym że morze być tak jak w tytule

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mialam meża bylo mi b.dobrze, mam męża tez mi jest b.dobrze......wydaje mi sie ze jak ktos jest pierdoła to nic go nie uszczesliwi,ani mąż,ani dziecko,ani dobra praca.zawsze bedzie narzekac,a w innych ludziach szukac wad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę że dobrze jest być singielką ale z kasą. Mężatka natomiast musi gotować obiady i to jest bee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kto musi ten musi. Moj mąż sam nam gotuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zależy czy ładna czy brzydka singielka i w jakim jest wieku- czego zazdrościć takiej singielce jak to jej wybór niech żyje jak chce , w małżeństwie tez może być fajnie ,jak super meżczyzna przy boku czego chcieć więcej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zazdroszczę singielkom takiej wolności: mogą p*****lnąć wszystko, spakować walizkę i ruszyć nawet i na drugi koniec świata. Matce z dziećmi ciężko jest nawet na urlop wyjechać gdzieś dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma czego zazdrościć singielkom ja im współczuje czasami jak słysze jakie sa twarde a potem i tak wychodzi że narzekają i narzekają, wchodzą w lata - a w podróże można jedzić nawet jak się ma dzieci i męża np. z przyjaciółkami na babskie wypady- polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciesze się że nie jestem singielką- i niestety ale nic im nie zazdroszczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi się wydaje ze jest na odwrót i to singielki zazdroszczą mężatkom bo szczesliwa rodzina w dzisiejszych czasach to naprawdę wartość ale nie każdy do tego dązy zależy w co wierzy i jaki jest jego cel w zyciu- chce być sam niech będzie jak jest mu z tym dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak, ale ile tych szczęśliwych małżeństw istnieje? Ja ostatnio sie dowiedziałam ze nawet w małzeństwie bliskiej kolezanki, które wszyscy postrzegali jako wzorcowe tez jest tak sobie. Ona ma ciężką depresję, boi sie ze facet ja zostawi, on jej wypomina ze nie ma pracy. A wszyscy im zazdrościli ze tak cudownie im sie zyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem ale ja nigdy nie chciałam być singielką i na szczęcie nie byłam może ma to znaczenie w jakiej rodzinie się wychowało bo patrzy się na relacje w domu , zawsze chciałam mieć rodzinę , dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja współczuje singielkom/ singlom że sa sami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może single nie z własnego wyboru trafia w końcu na swoje drugie połówki, uważam ze znikoma ilość jest takich osób z własnego wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogą zazdrościć np:braku obowiązków związanych z rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie rozumiem po co takie porównywanie się kto ma gorzej a kto lepiej czy mężatka czy singielka. Każdy idzie swoją drogą, nie ma lepszej ani gorszej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
patrzac na malzenstwo swoich rodzicow, malzenstwo duzo starszego brata czy inne znane mi malzenstwa czy zwiazki to przyzeklam sobie ze nigdy nie wyjde za maz. wiekszosci mezatek nie mialam czego zazdroscic, ba nawet wszystkim znanym mi mezatkom czy kobietom w zwiazkach. maz nieudacznik albo pijak albo narcyz awanturnik, zdrady, pornosy, awantury, wyzwiska, zamartwianie sie jak przezyc od 1 do 1, brak wsparcia, tyranie jak dziki osiol, zawody uczuciowe itd. Naprawde malo jest zgranych i dobrych malzenstw. Dopiero jak poznalam swojego obecnego meza to zrozumialam jak bardzo jestem szczesliwa i jak bardzo jestesmy inni bo mimo stazu 10lat wciaz jest tak jak na samym poczatku a w naszym zwiazku nie ma ani jednej dysfunkcyjnej cechy jaka byla np w zwiazku moich starych czy jego starych a moich tesciow a nawet mojej przyjaciolki gdzie jest bez przerwy ponizana. Maz wychowywal sie w piekle malzenstwa swoich rodzicow, tak samo i ja. Moja matka miala swoja wieloletnia milosc a jej ojciec dostal mieszkanie i posade na drugim koncu Pl i musieli wyjechac. Ten ich zwiazek zabila odleglosc i to ze matka miala wtedy 17lat. Matka byla w patologicznej rodzinie tj nie pijackiej a dysfunkcyjnej - ojca despote a matke dewotke do tego wszystkich przytlaczala smiertelna choroba jej siostry. Matka za wszelka cene chciala tylko uciec od nich i poznawszy pierwszego lepszego czyli prymitywnego, niezbyt urodziwego czyt.mojego ojca zrobila sobie z nim mojego starszego brata i dzieki temu uciekla od rodzicow. Ich malzenstwo to jeden wielki gnoj bo matka tak naprawde gardzila ojcem, zdradzala go a on potem i ja bo odmawiala mu wszelakich uczuc. Tylko sie klocili ze soba i do tej pory sie kloca i napazaja po gebach, wyzywaja. To samo z malzenstwem rodzicow meza. Tesc mial wieloletnia milosc ktora go zostawila kiedy poszedl do wojska. Wpadl w depresje i alkoholizm, postanowil wziasc sobie byle jaka babe ktora go nigdy nie zdradzi bo nie bedzie chetnego (jego slowa ktore powiedzial swojej matce o przyszlej zonie) i wzial sobie zahukana, przyglupia, swojska dziewczyne ktorej zrobil dwojke dzieci i ktorej zamienil zycie w pieklo...ktore trwa do dzis bo tesciowa jako wspoluzalezniona nie umie odejsc od menela ktory ja tlucze, opluwa, wyzywa a ta jeszcze mu obiadki przynosi. Ja i maz chcielismy stworzyc prawdziwa, kochajaca sie rodzine bez awantur, patologii, zdrad, bijatyk. Gdzie dziecko nie konczy z borderline i nerwica jak ja albo z DDA jak on. I teraz wiem ze rodzina moze byc szczesliwa, ze swojemu synowi damy naprawde cudowna rodzine a nie to co sami mielismy. Oboje sie sobie podobamy i sie kochamy a nie jak u mojej przyjaciolki gdzie bez przerwy mi placze ze maz woli porno od niej i nawet potrafil powiedziec jej bezczelnie ze przy porno nie ma problemow ze wzwodem kiedy rozmawiali o tym ze mu opada przy niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ostatnio usłyszałam od Żonatego kolego : Ciesz się wolnością jak najdłużej możesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×