Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zła kobieta bardzo

zdrada.. ciąg dalszy

Polecane posty

Gość Zła kobieta bardzo

Witam Pisałam tu kilka miesięcy temu o tym, że zdradziłam męża i jego reakcjach http://f.kafeteria.pl/temat/f4/przyznalam-sie-p_6586102 Mąż stwierdził, że nie zapomni, ale że mi wybaczy. Najpierw mówił, że robi to ze względu na dziecko, a potem, że nie tylko przez wzgląd na nie, ale też, bo mnie bardzo kocha etc. Czasem było lepiej, czasem gorzej, ale to gdy był w domu. Jakiś czas temu wyjechał i się zaczęło. Codzień pytania czy wszystko w porządku, czy czegoś nie ukrywam, czy nikt mnie nie podrywa i szereg innych. Wiem, jestem sama sobie winna, ale już mnie to zaczyna dobijać. Bo gdy odpowiadam mu, że wszystko ok, to on na to, że mi nie wierzy, że mam go przekonać. A ja mu to po prostu mówię, ale dla niego to za mało. Bez przerwy czuję jakieś pretensje w jego głosie. Dziś prawie godzinę się przez skype kłóciliśmy, bo już nie wytrzymuję. Aż w końcu mu powiedziałam, że mógł mnie zostawić, a nie dręczyć teraz bez przerwy. I zapytałam, czy chce ze mną być. Potwierdził, więc oświadczyłam mu, żeby przystopował z tymi przytykami, bo on nie skończył z nami, ale ja to zrobię, jeżeli nie przestanie się tak zachowywać. Stwierdził, że nie piszę mu czułych smsów, rozmawiam z nim nerwowo, oschle. Odparłam, że to przez te jego ciągłe podejrzenia i że nigdy nie byłam specjalnie romantyczna i wylewna, więc niech nie wymaga ode mnie, że teraz zmienię się o 180 stopnie zwłaszcza, że on się zrobił bardziej upierdliwy. Mam dosyć, widzę, że to jego zachowanie ma duży wpływa na mnie. Nie chcę stać się teraz jakąś jego niewolnicą, która obawia się rozmawiać z ludźmi. Sama już nie wiem, czy to ja przesadzam i zasłużyłam rzeczywiście na to, czy on ma rację, że tak się zachowuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no jak dałaś d**y komuś innemu to się dziwisz? XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Z jednej strony rozumiem go... Ale z drugiej strony chciałam być fair, sama się przyznałam do wszystkiego, nie nakrył mnie czy też nit mu nie doniósł. Ale to mnie już tak męczy, że sama się zastanawiam czy tego nie zakończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dałaś d**y to powinnaś zostawić męża i wyprowadzić się z domu. Dać mu święty spokój a nie, żeby jeszcze patrzył na niewierną żonę i ciągle miał obawy czy znów nie ruszy na k***wstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Ale to nie ja mieszkam u niego. Poza tym miał wybór, na siłę go nie trzymałam. Mówię o jego obecnym zachowaniu, czy jest wg Was do końca w porządku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdyby odplacil ci tą samą monetą czuła byś się lepiej? Narazie się facet miota ale po ok dwóch latach jego uczucie do ciebie wygaśnie i albo przejdziecie w otwarty związek ( nie będzie mu zależało czy sypiasz z kimś bo sam zacznie Cię zdradzać) albo kopnie Cię w tyłek tego chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
No to jakie wyjście z sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sytuacja jest chora i bardzo szkoda mi jest twojego męża, bo domyślam się co przeżywa. Zamieniłaś jego życie w piekło tymi zdradami, a teraz oczekujesz żeby ci ufał i kochał. Teraz jego zaufanie jest w twoich rękach, bądź cierpliwa, gdy pyta o coś to odpowiadaj, jeśli ma jakieś podejrzenia to od razu wyjaśniaj. Odbudowa zaufania trwa latami i nie jestem pewna czy oboje macie na tyle siły żeby tego dokonać. Twoja postawa jest roszczeniowa, wymagasz od niego od razu wybaczenia, a gdy on ma jakieś wątpliwości to straszysz rozstaniem. On ciebie niesamowicie kocha i dlatego ma jeszcze cierpliwość ciebie znosić :) Ja od razu kopnęłabym cię w zadek, bo z tego co pamiętam ze starego topiku to nie zdradziłaś tylko raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Ja też go kocham, ale czy to znaczy, że mam teraz zmieniać się w inną osobę? Piszącą jakieś ckliwe smsy? Nigdy nie byłam romantyczna i teraz też nie potrafię zwłaszcza, że nie zachęca mnie swoimi fochami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz go zdobyć na nowo, sprawić żeby znów czuł się z Tobą komfortowo i bezpiecznie. Skoro go kochasz to znajdziesz w sobie cierpliwość do jego fochów, bo ma do nich zupełne prawo. Niestety wasz związek nigdy nie będzie taki jak dawniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Jak nie odwalało mu, to było między nami fajnie. Ale jak ma takie fazy, jak dzisiaj, to i ja nie jestem miła i nachodzą mnie wątpliwości czy tego nie przerwać. Denerwuje mnie to, bo wiedział na co się decyduje, dałam mu wolną rękę, nie chciałam trzymać na siłę, a teraz on się zachowuje tak, jak bym mu obiecywała diametralną zmianę siebie. Moje zachowania jest takie, jak to było przed tym, co zrobiłam. A on oczekuje chyba całowania po piętach. Stało się, trudno, nie odwrócę tego. Natomiast mam wrażenie, że on np. nie przyznałby się do takiego czegoś, żeby nie znosić tego, co znoszę teraz ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Autorko puknij się w głowę, myślę że totalnie nie zasługujesz na tego faceta. Masz takie z***biscie przerażające lajtowe podejście - przyznałam się wiec jestem ok, po jaka cholerę się ku* mnie czepia? No sorry z tego co przeczytałam zdradziłaś go pare razy i jeszcze miałas chu* argumenty.. Wyobraź sobie, ze wiele osob z mojej rodziny podrozuje bo ma taka prace nie widzi się z mężem po pare miesięcy i mimo wszystko ich nie zdradza. Wszyscy spotykamy na swojej drodze codziennie seksownych ludzi ale nie jesteśmy psami żeby dawac d**y! Ja mysle ze jak się kogos kocha to się mu czegos takiego nie zrobi. Wiesz jakbym się czuła jakby mnie zdradził mąż? Brzydka, niedowartościowana, pomyslalabym ze nie jestem dla niego atrakcyjna, ze jestem beznadziejna w łóżku i że to że mi mowil ze mnie kocha to było kłamstwo. Zburzyłby moje zaufanie tak ze już nie chciałabym mieć z nim zadnego kontaktu. - Mysle ze tak się wlasnie czuje twój maz. Nie masz prawa mieć pretensji ze on się tak zachowuje bo tez bym ci nie ufala> Niewolnicą? na twoim miejscu bym nią była, bo na to zasluzylas.. skoro nie bylas romantyczna to może warto to zmienić, mów mu codziennie rano ze go kochasz, przytulaj się itp. zachowania... mysle ze wtedy dużo się zacznie zmieniac. Jak na razie to mam wrazenie ze go wogole nie kochasz i nie wyrazasz zadnej dobrej woli na odbudowę związku. Pamietaj ze on rozstajac się z toba wiele nie straci, bo jeśli jest fajnym facetem to na twoje miejsce będzie tysiąc chętnych kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuję i rozumiem. byłam w podobnej sytuacji, choc nie z mężem, tylko z narzeczonym. ja go zdradziłam, bo nie byłam pewna tego związku. to on - nie tylko wybaczył mi, ale też - przekonywał, namawiał, żeby o nasz związek zawalczyć. więc zostałam, na jego prośbę, walczyłam... ale po prostu się nie dało. nasza relacja stała się tak toksyczna, tyle różnych żali... tego się nie dało ciągnąć. doprowadziło nas oboje do chorych zachowań. nie jestem dumna, ale ja np. porównywałam go do kochanka pod względem seksualnym. on z kolei wkradł się na mój komputer, sprawdzał całą prywatną korespondencję, odgrażał się zemstą. nie wiem, jak robią to tzw. notoryczni zdradzacze, że prosto od kochanki wracają do domu, do żony i są niby szczęśliwi jak gdyby nigdy nic, zasypiają spokojnie... w ramionach kochanej żony... - moje doświadczenie pokazuje, że po zdradzie po prostu nie da się ciągnąć związku. może jest inaczej, kiedy jest małżeństwo, dzieci - wtedy stawka jest inna, trzeba próbować. mnie nic nie wiązało, więc podjęłam męską decyzję (musiałam, on by się na to nigdy nie zdobył, nie chciał pozwolić mi odejść) i zerwałam. nie wiem, co Ci doradzić, chciałam tylko napisać, że rozumiem i współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Cieszę się, że ktoś mnie rozumie. Nie jestem dumna z tego, co zrobiłam, ale też nie zmienię swojego zachowania na takie, jak u zadurzonej nastolatki, a on tego by chyba chciał. I to też mu powiedziałam dzisiaj. Tylko ja nie rozumiem tego, bo też byłam przez partnerów zdradzona, ale zawsze podejmowałam jakieś konkretne decyzje, a nie na zasadzie, że "zostanę z Tobą, ale uprzykrzę Ci życie". Moja postawa i słowa dzisiejsze były po to, żeby sobie uświadomił, że co by nie mówić, też mam uczucia i swoją cierpliwość i naprawdę nie mam zamiaru nie wiadomo jak długo tego znosić, ani jakoś się zmieniać szczególnie. Bo mam wrażenie, że on by tego chciał, żebym teraz z nikim nawet nie pożartowała, bo muszę mu się potem tłumaczyć z kim, z czego i dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja czuję, że to początek końca waszego małżeństwa. Nie wiem czy jest jeszcze sens o to walczyć. Może po prostu się rozstańcie zanim wszystko między wami wygaśnie i zostanie tylko niechęć i niesmak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Też tak przeczuwam i kilka razy to proponowałam, ale on nie chce. Mówiłam, że skoro tak mu ze mną źle, to niech mnie zostawi, nie będzie musiał wtedy myśleć co robię, zastanawiać się czy ktoś mnie nie podrywa, etc. I żeby sobie znalazł wtedy jakąś lepszą kobietę. Ale on nie chce. Powiem więcej, proponowałam mu, żeby mnie zdradził. Chociażby po to, by przekonał się, że to nic nadzwyczajnego i niewiele zmienia w uczuciach do drugiej osoby (wcale go nie kocham mniej po tym, ani nie myślę o tamtych mężczyznach). Był nawet skłonny na jakiś trójkąt lub dodatkową parę (na co długo go namawiałam), ale ostatecznie nie było jakoś okazji. Sama już nie wiem co mam o tym myśleć, bo sygnały, jakie mi wysyła, są bardzo sprzeczne. Zastanawiam się, ile to może potrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż ma podobny charakter do mojego czyli nie mści się, tylko po czasie po prostu się odkocha skoro ty nie robisz nic żeby zdobyć jego zaufanie. Uważasz, że przyznałaś i to wystarczy, umywasz ręce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Nie umywam. Wiem, że źle zrobiłam i otwarcie się do tego przyznaję. Tylko to już się robi frustrujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha czyli uważasz, że przyznanie się wystarczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
A czy Ty uważasz, że mąż ma mnie nękać teraz w nieskończoność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przestańcie jechać po autorce, jej rozumowanie jest logiczne. jej mąż wie, na czym stoi, sam tego chciał, nie chce kończyć związku, więc skoro sam podjął taką decyzję, to powinien ponieść jej konsekwencje i próbować zachowywać się normalnie. wybaczenie zdrady oznacza, że na nowo trzeba komuś spróbować zaufać, pomimo wszystko. trwanie w związku przy jednoczesnym toksycznym zachowaniu jest bez sensu - i usprawiedliwianie jego toksycznego zachowania tym, że został zdradzony w takiej sytuacji nie ma sensu. fakt, autorka źle postąpiła, ale potem to była jego decyzja, żeby trwać w tym związku, on też jest dorosły, powinien stanąć na wysokości zadania. xx z moim narzeczonym miałam to samo - niby chciał ze mną być, ale nie miał problemu z tym, żeby mnie wyzywać itp., a ja próbowałam to wszystko znosić, bo przecież to ja zdradziłam, więc "zasłużyłam". zajęło mi trochę czasu, ale teraz widzę, jak bardzo było to chore. ludzie popełniają błędy, ja popełniłam błąd, czy to usprawiedliwia wszystkie chore zachowania mojego narzeczonego? to on chciał ze mną być, pomimo wszystko... jeśli ci z kimś źle, to po prostu odejdź, a nie tkwij w związku, jednocześnie tą osobę karząc, bo przecież "zasłużyła".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Dziękuję za poparcie. Szkoda, że tylko jedna osoba mnie rozumie. Widać trzeba być w takiej sytuacji, by móc faktycznie coś doradzić sensownego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem czy autorka traktuje swoje zdrady jak błąd. W ogóle tego nie żałuje tylko wie, że to złe. Normalnie gratuluję spostrzegawczości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopóki mu nie udowodnisz, że ci na nim zależy, on ma prawo nękac cie w nieskonczoność. Trzeba było nie przyznawać się i kochać go bardeziej a w skrytości wynagradzać twoje winy. A ty jeszcze próbujesz zwalić przyczynę rozpadu małzenstwa na niego, żeby to on podjał decyzję o rozstaniu, aby to nie była twoja decyzja. A wina przeciez jest twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna_Wiśnia
W pewnym sensie tak, moim zdaniem. Ma prawo być podejrzliwy, ma prawo pytać, być zazdrosny. Bo wie, że wcześniej może nie był i dostał za to mega kopa. Jeśli chcecie to ratować to ja na waszym miejscu zaczęłabym od porządnej rozmowy, dziecko do mamusi albo koleżanki a Wy dojdźcie do tego skąd ta zdrada wogóle się wzięła. Pokrzyczcie, popłaczcie i ustalcie co dalej. Nie kończcie dopóki czegoś nie ustalicie. A później wspólnymi siłami dążcie do swojego celu. Innej drogi nie widzę. Chyba, że będzie toksycznie jak teraz, to związek sam zdechnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
Jest moja, tylko nic się nie dzieje bez przyczyny... Powiedziałam, bo chciałam być fair. Wy nie chciałybyście wiedzieć o zdradzie Waszych partnerów, by moc wybrać czy chcecie z nim być czy nie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zobaczcie jak ona doszukuje sie chocby ułamka procenta, zeby ktos ją poparł w jej chorym rozumowaniu, aby ona mogła znależć usprawiedliwienie za swoje winy. Jesteś winna i meżowi należy sie zadośćuczynienie a nie, że bedziecie sobie żyć jakby nic sie nie stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jezeli ktos załuje za swoje winy, to wystarczy. Po co jeszcze obarczac tą swiadomoscią partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zła kobieta bardzo
To chciałybyście wiedzieć o tej zdradzie czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna_Wiśnia
Powiedziałam bo chciałam być fair... Ty nie jesteś fair dlatego, że powiedziałaś. Ty dopiero MOŻESZ być fair, jak się postarasz. Twój mąż to anioł, że postanowił z tobą zostać. To, że mu powiedziałaś, to była twoja decyzja, jak inne. Wcale myślę, nie najlepsza. To, że on został oznacza, że DAŁ CI SZANSĘ i tak naprawdę WSZYSTKO co będziesz robić będzie próbą. On będzie Cię testował na milion sposobów, bo Ci NIE UFA. Miałaś zaufanie, które zniszczyłaś. Pierwsze dostałaś na kredyt, na drugie trzeba cieżko zapracować. Ot filozofia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×