Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mąż wreszcie powiedział wprost dlaczego nie zajmujje się naszym synkiem. Przykro

Polecane posty

Gość gość
22:49 i co, myślisz, że swojego dziecka nie koję, nie tulę??to ci się coś pomyliło...kolejna cioteczka dobra rada.A męża przymuszać nie umiem do tego. Nie da się kogoś zmusić do czułości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:49 o, następna. :/ a ty myślisz ze nie sprawdzam tych wszystkich rzeczy zanim go zacznę nosić...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś od rana mąż jakby go ktoś odmienił. Przewija, zabawia przed pójściem do pracy. Mowi milo do dziecka... Może cos dotarło ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak czytam wypowiedzi takiej pani "33 letnia mama" to mi się nóż w kieszeni otwiera:/ "Najlepsze" cytaty skomentuję: "takie 3 miesięczne dziecko nie wymaga wychowywania, tylko opieki" - może Twoje wymagało tylko opieki, moje wymagało uwagi non stop, chyba, że spało, a spało malutko:/ Tak więc takie bzdury, że z dzieckiem nie ma żadnej roboty zachowaj dla siebie, bo widać albo nie masz dzieci, albo masz wyjątkowo spokojne. X "twój mąz wraca z pracy i tez chce chwile odetchnąć" - kuźwa to już w ogóle szczyt... Przy wymagającym dziecku wyjście do pracy to odpoczynek. I nie, to nie moja opinia, ale sporej części facetów, którzy mają wymagające dzieci (w tym mojego męża). Kierat to w domu mają, do pracy się chodzi odpoczywać. X "Przecież Ty możesz sobie dłużej pospać, odespać w dzień" Wolne żarty:) Odespać w cyklach 15 minutowych? Albo 10? Weź się nie ośmieszaj... X "Ja tez mam dwoje dzieci i wiem, że siedzenie w domu z małym dzieckiem nie jest tak męczące jak praca" - oooo jednak masz dzieci. Chyba to jakieś wyjątkowe aniołki bezproblemowe, Wierz mi, że nikt z moich znajomych takich grzecznych dzieci nie ma, wszyscy zgodnie twierdzą, że przy dziecku jest ostra robota. No chyba, że Ty olewasz dzieci, ich płacz, potrzeby i zajmujesz się picowaniem dla męża na wieczór, bo przecież musisz tyłek nadstawić jaśnie panu... (co również sugerowałaś autorce) X "To są szczegóły dla niego mówiące o tym że autorka ma gdzieś jego dobro" - no za to jaśnie pan mąż widać bardzo dba o dobro swojej małżonki, autorki. Widać jak się stara:/ X Sorry mądra pani, ale chyba Ci coś się mocno pomyliło i o wychowaniu dzieci nie masz pojęcia. Swoje miałaś grzeczne, nie musiałaś nic robić, więc każdej kobiecie wciskasz ten kit jakie to proste i łatwe i "o co w ogóle chodzi". Takie jak Ty powinny mieć w kolejnym rzucie rozwrzeszczane bliźniaki, tak aby odszczekały każde głupie słowo na temat "cudownego wychowania niemowlaka".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popieram gość 14.35. Tez mnie ta matka wkurzyła. Mężczyzna pan i władca najważniejszy. Patriarchat ma się w Polsce cudnie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłem takim ojcem jak mąż autorki i nie widzę w tym nic złego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się wypytać takich Pań jak "33 letnia mama" o szczegóły ich zajmowania się dziećmi to się okazuje, że teściowa/mama przez 2 lata nocowała u nich codziennie, żeby ją odciążyć, albo najlepiej i teściowa i mama na zmianę dzień i noc. Naprawdę znam takie przypadki. I jeszcze się taka osoba wymądrza, że ona z dziećmi to nie miała ŻADNYCH problemów i nie rozumie matek co tak dzieci noszą i wyść same nigdzie nie wyjdą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem takim ojcem mak mąż autorki. Taki jestem i tyle. Nie zajmowałem się dzieckiem co wcale nie znaczy ze go nie kochałem. Zacząłem go wychowywać jak miał tak z 7 lat. Wszystkie poważne rozmowy były z tatą. Więc nie wiem o co robi autorka tyle hałasu. A już tekst ze by pracował bo tylko na kasie mu zależy. Hmmm....obawiam się ze jak dziecko będzie miało lat naście nie będzie pamietalo kto nosił na rękach ale doceni kto kupi samochód, zapłaci za studia czy dorzuci się do mieszkania. I to wtedy mama może wyjść na ta dziwna która miala pretensje to taty ze zarabiał. Pamiętaj ojciec to nie matka. Każdy ma swoje zadanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 14:45 - no to się nie dziwię, że o swoim ojcostwie mówisz w czasie przeszłym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Syn ma 27 lat i dawno jest samodzielny dlatego użyłem czasu przyszłego. Być może niefortunnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silene
Witam :-) Autorko, bardzo współczuję. Nie czytaj wpisów panów jak ten powyżej, bo to piszą jacyć zakompleksieni panowie, którzy uważają, że kobiety są od wycierania pup i nosów, czego i tak nikt nie doceni, a oni są do celów wyższych. Słuchaj, a jak u was jest z sytuacją zawodowaą? Obecnie ojciec może pójść na urlop tacierzyński, a mama wrócić do pracy. Może warto to mężowi zaproponować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, przeczytałam Twój wpis, że do męża dotarło wszystko co mu powiedziałaś :) że się stara!! Trzymam zatem kciuki, bardzo się cieszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I po co Wam te dzieciaki, skoro tylko same problemy z tego są? Nie lepiej sobie spokojnie odpocząć po pracy, cieszyć się małżeństwem, czasem spędzonym z partnerem, dobrym seksem? Tylko kłócić się, warczec na siebie, ciągłe pretensje i zmęczenie bo trzeba dziecko nakarmić, przewinąć i słuchać jego ryku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś W punkt! Nie da się wyjaśnić zdroworozsądkowo po co są te dzieciaki. Te dzieciaki są wynikiem instynktu, zwierzęcego parcia na rozmnażanie, samolubnego genu, czy też tak zwanej wściekłości macicy. Szczególnie kobiety w pewnym wieku przestają myśleć głową i do głosu dochodzi macica. Wystarczy poczytać fora o niepłodności. Kopalnia wiedzy o ludzkim popędzie do prokreacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja rozumiem tego faceta. Jeżeli on chciał zaczekać z tym dzieckiem, bo chciał rozkręcić firmę tzn., że nie czuł się gotowy finansowo, aby spokojnie i bez stresu zapewnić byt rodzinie. Ten facet pewnie jest mocno obciążony psychicznie, bo to na jego barkach spoczywa utrzymanie żony i malutkiego dziecko, więc pewnie się martwi czy podoła. Do tego ma piekło w domu. Faceci też mają swoje uczucia, troski i problemy tylko się do tego nie przyznają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój narzeczony ma 31 lat i na razie nie chce mieć dzieci. Ja mam 25 i również tego nie chcę. Będzie to dobrze, nie to nie. Na razie nam dobrze tylko we dwoje. Za to mamy znajomego, to kolega mojego faceta z pracy, który ma 600 tys kredytu do splacenia, we frankach wziął. Gościu tyra, je same ziemniaki na obiad, a żona siedzi w domu. I zamiast iść do pracy i pomoc chłopu spłacać kredyt, to z jej powodu postarali się o kolejne dziecko. Nie pojmuje logiki. Chłop umeczony jak wół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmama33letnia
No chyba, że Ty olewasz dzieci, ich płacz, potrzeby i zajmujesz się picowaniem dla męża na wieczór, bo przecież musisz tyłek nadstawić jaśnie panu... (co również sugerowałaś autorce) xx słuchaj, nic nie pisze o nadstawianiu tyłka jasniepanowi, no chyba, że dla was miła atmosfera w domu tylko z nadstawianiem tyłka się kojarzy:) Nie obrażaj mnie mówiąc, że olewałam dzieci. Dziecko samo samo z siebie od urodzenia nie domaga się noszenia, to my rodzice je uczymy takich zachowań i ulegamy płaczom. Można poświecić tę chwilkę i z dzieckiem poleżeć, posiedzieć, nie trzeba od razu nosić. Dom i obowiązki mogą poczekać, trzeba szukać różnych rozwiązań noszenie to moim zdaniem jakas pomyłka nie mająca nic wspólnego z poświęcaniem dziecku czasu, tylko po prostu dla świetego spokoju je bierzemy aby móc ugotowac obiad, czy cos innego zrobić. Dziecko może nas widzieć z daleka i nie czuć samotności, ale trzeba je nauczyć zainteresować. U mnie zbawienny był leżaczek, w jednym i drugim przypadku sprawdził się znakomicie, dziecko w nim leżało gdy robiłam obiad, gdy sprzątałam, gdy oglądałam film, chociaż wtedy też kładłam je obok siebie na łóżku. Dziecko też wyczuwa nastrój matki, jeśli matka jest znerwicowana to dziecko też się nakręca i napina, dlatego trzeba się uspokoić. Trzeba nauczyć się wykorzystywać chwile z dzieckiem aby się zrelaksować i odpocząć, na przykład spacer, karmienie piersią było dla mnie okazja do odpoczynku przed telewizorem. Relacje między rodzicami, tez się na takim małym dziecku odbijają. Co do mojego zdania o tym, że mąż chce po pracy odpocząć to wiem na swoim przykładzie, teraz gdy pracuję przychodzę do domu, zmęczona, znużona i pragnę spokoju. Czasy gdy moje dzieci były malutkie wspominam jak wakacje w porównaniu z tym co mam teraz. Naucz dziecko, że jesteś z nim nawet wtedy gdy nie jest noszone, zainteresuj je światem, tym co robisz z daleka, dziecko nie musi być do ciebie przyklejone, może widzieć cię z daleka, możesz do niego rozmawiać, opowiadać co robisz, pokazywać, zabawiać, śpiewać.... Nie wierzę, że jak włączasz odkurzacz to dziecko dalej płacze i nie interesuje się tym co robisz? Pisałam wcześniej tez że mąż jest być może bardziej zmęczony autorką niż dzieckiem, jesli jest w domu nieprzyjemnie to niestety ale trzeba to naprawić, a o związek też trzeba dbać, to kwestia różnych nieporozumień, ale wszystko da się naprawić pod warunkiem że nie stajemy sie wrogami po dwóch stronach barykady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmama33letnia
W skrócie mówiąc, jeśli autorka pragnie zrozumienia, to sama tez powinna zrozumieć druga stronę. Myślę że ona sama wie najlepiej, jak jest na prawdę między nią a mężem. Ja tylko chciałam Ci autorko pokazać, że czasami trzeba się zastanowić i spróbować się postawić po drugiej stronie, jeśli ci zależy na dogadaniu się może powinnaś być tą mądrzejszą i obojętnie co sobie myślisz zacznij od nowa w miłej atmosferze aby zaskoczyć swojego męża. Myślę, że to zaowocuje. Daj z siebie ciepło, to być może je otrzymasz przynajmniej spróbuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mama 33 letnia dalej swoje:/ Żenujące są Twoje wypowiedzi, naprawdę... Skoro jesteś matką, to chyba powinnaś wiedzieć, że dzieci są różne. Ale nie, Ty będziesz pierdzielić bez sensu, że autorka sama nauczyła dziecka płaczu. Bo Twoje dzieci były grzeczne i nie płakały, to znaczy że są wyrocznią, a Twoja opinia jedyną słuszną. Serio, powinnaś teraz mieć drące się bliźniaki, które by Ci tak dały popalić, że nie wymądrzałabyś się w taki durny sposób. Zaś Twoja mądra rada o zbawiennym leżaczku ma się nijak do opinii lekarzy, którzy odradzają trzymanie dziecka w leżaczku, bo w ten sposób krzywimy mu kręgosłup.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćmama33letnia, ale ty jesteś OGRANICZONA :) serio mam ochotę potelepać takim babsztylem... dziecko moje drogie, co ty myslisz, ze tylko ty jesteś mądra, a inne matki to ułomy, taa? i nie wiedzą, nie czytały, żeby spróbować oduczyć dziecko ciagłego noszenia (a to proponują mundre książki w stylu "Język niemowlaka" - rady z tej książki u mnie się NIE sprawdzają). Myślisz że nie próbowałam? pisza, by brac na ręce a skoro tylko przestanie płakać, to od razu odłożyć . robię to i co jest? RYK, wrezask, uszy odpadają, mój mały WRZESZCZY jak żadne inne dziecko jakie widziałam, to taki rozdzierający, przerwźliwy, stresongenny wrzask. I nawet jak 30 razy go odłożę i wezmę, odłoże i wezmę - to mogę tak nawet 100 razy A I TAK BEDZIE CHCIAŁ NOSZENIA. Grzechotka, mleko, muzyka, zabawianie róznymi spsoobami, fotelik mata, wózek, trzymanie w pozycji leżącej, półleżącej - NIC MU NIE POMAGA tak że zamknij się, skoncz waść wstydu oszczedź. Jesteś załosna. Z tym nadskakiwaniem staremu leniowi też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha, i debilko mama33letnie dodam ci coś jeszcze. idiotko kupiliśmy leżaczek 3w1, wydaliśmy 350 zł, wiesz ile nasz syn w tym leżał? 30 minut RAZ W ŻYCIU. potem znudził się i nigdzy więcej nie chciał w tym usiąść, rozumiesz to ograniczeńcu? Jak czytam twoje piardy o foteliku i o tym że noszenie jest czymś na odwal to mam ochote cię zdzielić, bo już nerwowo nie zdzierżę takich matek idiotek. Noszenie TO JEST DOPIERO poświęcenie. W foteliku zostawić to właśnie dla leni jest, bo nic cie nie kosztuje, ani łapska cię nie bolą ani giry od łażenia godzinami. I za swoje słownictwo przepraszać nie BĘDĘ bo uważam ze wobec ciebie i tak są te słowa zbyt łagodne. Jesteś tak denna że aż strach. G...wno wiesz niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie, nie jestem autorką, ale mam syna którego CIĄGLE trzeba NOSIĆ. i rzygać mi się chce jak ciebie słucham. przyjdź tu i go zabawiaj grzechotką, gwarantuję że to g..wno da na dłuższą mete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do ostatniej mamy, która musi synka nosić: Miałam to samo:) Tyle, że z córką. Córka była mega ulewaczem, pierwsze pół roku stękała i płakała, bo ciągle się coś jej ulewało. I wszelkie rady z mądrych książek mogłam sobie w tyłek wsadzić, bo nawet lekarka (pani doktor starej daty) powiedziała, że "Trudno, chyba musi pani córkę nosić, skoro pozycja w pionie jest dla niej najlepsza". Ale takie mamuśki jak ta 33 letnia to się chyba z choinki urwały. Jak czytam te jej rady to mi się przypomina poradnik dla żon z lat chyba 50: "Ugoruj mężowi jego ulubiony obiad. Chwile przed Jego powrotem ogarnij mieszkanie, popraw makijaż, doprowadź wszystko do porządku. Zadbaj by dzieci na Jego powrót były ładnie ubrane i grzeczne. Pamiętaj, że On po pracy może być zmęczony lub w złym humorze. Bądź dla Niego wyrozumiała, ucałuj Go na powitanie, ale nie wypytuj Go natrętnie jak minął dzień. Jak będzie chciał to sam Ci opowie". Takiego typu rady tam były. 33letnia mama chyba wzięła sobie do serca te porady. Na koniec robi mężusiowi z wdzięcznością lodzika, a ramach miłego zakończenia dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:34 Dokładnie. Ona chyba przeleżała ostatnie 65 lat pod lodem. Nie ma zaktualizowanej bazy danych w mózgu. To nie te czasy, gdy pan i władca trzymał kase, a żona była służką która musi być perfekt na każdym polu i jeszcze mieć siłę jaśnie pana w łóżeczku dzien w dzień obsłużyć. On nie ma ovowiązku pomagać przy dziecku, bo on jest od zatabiania. A jak to ustosunkuje jaśnie mamuśka33letnia do faktu, że większość z nas dziś pracowała zawodowo zanim poszła rodzić, jesteśmy na macierzyńskim, czyli de facto też zarabiamy. W tej sytuacji co to za równouprawnienie skoro tak czy siak my mamy więcej na głowie? A opieka nad MOIM dzieckiem to jest taki ugór i mordęga chwilami, że mój mąż wraca z pracy po 10 godzinach bardziej wypoczęty, ja mu przysypiam przy kolacji. Seks jest, ale nie tak często jak dawniej. Fizycznie po prostu rady nie daję. Na szczęście on to rozumie, bo sam jest zmęczony. Sam jednak mówi mi, że praca przy dziecku to praca na dwa etaty. Przy naszym na pewno. Nasze dziecko jest na maksa wymagające. Kto nie ma takich dzieci ten ni cholery nie pojmie. Zero pokory - szkoda. Tylko twoja racja jest najtwojsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mądra żona to męża korona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też mówi, że w pracy odpoczywa. I większość ojców mówi to samo, że w domu większy zapieprz niż w pracy. A przynajmniej przez pierwsze miesiące. No ale mamuśka 33 letnia miała aniołki więc nie wie o czym my w ogóle piszemy. Zastanawiam się jak można byś tak głupim, aby z perspektywy własnego dziecka ocenić wszystkie dzieci na świecie. No chyba, że ona swoje dziecko olewała. Może ma metodę "dziecko musi się wypłakać" to i płakało po kilka godzin w bujaczku, a ona to zlewała gęstym moczem, to w końcu przestało płakać. Tyle, że ja za takie sposoby dziękuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I z chęcią poszłabym już do pracy, moje dziecko tak mnie morduje " ", (czego się nie spodziewałam w najgorszych snach przed urodzeniem) że nie wiem jakim cudem do konca maceirzynskiego dociągnę. Nie wiem, może to chłopcy są gorsi, trudniejsi. Ale chyba nie, bo znam tez z opowieści że były takie dziewcyznku gorsze niż mój mały, np. pół nocy płakały z niewiadomych powodów. Mój mały w nocy śpi, budzi się tylko na jedzenie. Szczerze, uważam że nawet najgorszy ugór w najgorszym korpo jest odpoczynkiem w porównaniu do większości moich dni z nasyzm synem. Wykańcza mnie to. Przez to wszystko będzie on jedynakiem. Drugi raz tego nie dam rady fizycznie i psychicznie przetrzymać. Teściowa nie pomaga mi w niczym, choć chwali mi się bezczelnie że dzieciaków swoich ona nawet chwilę nienaczyc nie musiała bo dziadek był jak niania i ją wyręczał. moja matka mieszka gdzie indziej i bynajmniej nie jest to odległość 30 km. Odliczam dni do powrotu do pracy, ale moim zdaniem opiekunka to nic dobrego wiec nie wiem czy nie bede musiała zostac. takie małe dziecko przecież ci się nie poskarży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autoko, tez mialam takie nieodkladalne dziecko. Uratowala mnie chusta, polecam. Tylko trzeba sie nauczyc, poprobowac wiazan za dziecko cos polubi. Synka pierwsze miesiace mialam cale dnie w chuscie, na spacerach itd, kp tez w chuscie, maly nie plakaly prawie wcale a ja moglam zajac sie starsza coreczka bo mialam wolne rece. Nie przejmuj sie radami wyzej, jak ktos mial spokojne dzieci to nie zrozumie. Dodam, ze obecnie ja tez pracuje, wiem ze czasami jest sie zmeczonym ale do glowy by mi nie przyszlo wracac z pracy i ignorowac dzieci bo jestem zmeczona. To nie jest ok, nie zgadzaj sie na takie zachowanie meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:52 Kochana jesteś :( ale my już mamy chustę, próbowaliśmy go w niej umieścić, chwilę był i znowu ryk. Mąż twierdzi że za ciasno zawiązana była. Na samą myśl o tym, co będzie się działo jak będziemy go próbowali w nią włożyc, (ostatnio była MASKARA) w te chuste, zaczynam myśleć że może lepiej się poświęcić i nosić na rękach :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×