Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak sobie radzicie psychicznie z upływającym czasem

Polecane posty

Gość gość

oraz z nieodwracalnymi zmianami w swoim życiu. Nie chodzi mi już nawet tylko o ciało chociaz często to od niego się zaczyna i ciało jest tu niejako ponurym i przerażającym symbolem tego czasu, ale bardziej szeroko mam na myśli swoisty prąd życia, rzeka okoliczności i możliwości do której nie da sie nigdy z powrotem znów wejść. Mam 36 lat. Wiem że są tu jednostki starsze które mają hojracki stosunek do życia i zachowują się jakby kupa tego życia była jeszcze przed nimi, jednostki które mnie wyśmieją i napiszą że im mnie żal, ale przepraszam bardzo to dla mnie jakaś bzdura i wręcz trzeba być chyba chorym psychicznie by tego nie zauważyć że to już nie tyle problem że ten czas w ogóle leci co to że leci okropnie szybko jak rakieta. Jak można się tak beztrosko i bezrefleksyjnie zachowywać np. mając dajmy na to 45 lat i zajmować pierdołkami i nie zastanawiać się głębiej nad tym że ludzie dokoła odchodzą i że czas może przejrzeć na oczy że życie u każdego trwa żałośnie krótką chwile. Jak można po 40-tce pisać że sie ma się jeszcze kupe życia przed sobą ? Ludzie którzy piszą że trzeba być skończonym frajerem żeby zarabiać najniższą krajową lub nawet te 2-3 tys potrafią co ciekawsze indywidua napisać, jak można mając wysokie ambicje na zarobki nie czuć sie skończonym frajerem wiedząc że się ma przed sobą przykładowo 20-30 lat życia ? Przeciez to tylko pozornie brzmi długo a w praktyce oznacza to tak że ostatnia dekada życia upłynęła mi jak jeden rok mojego czasu wtedy gdy byłam nastolatką. Pojęcie odczuwanie czasu skróciło się 10-krotnie. Dosłownie. Więc to znaczy że nawet jak pożyję te kilkadziesiąt lat to przeleci to z prędkością jakby zleciało 3 lata. Przepraszam bardzo ale to jest g****o taki czas. Zwykłe g****o. I nie rozumiem jak można tego nie czuć. Nawet zwykły dzień, taki jak dziś to trwa tyle co mrugnięcie powieką w oku. Nie rozumiem w was jak można nie mieć tego elementarnego lęku o co w tym wszystkim chodzi i co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 38 lat, zlecialo, i mam poczucie ze to co zostalo tez zleci. Myslisz ze tylko Ty to czujesz? A jak sobie radze? Mnie akurat to pociesza, bo zyc mi sie za bardzo nie chce. A po co sobie odbierac zycie ktore i tak zlatuje? No i jestem wierzaca. Wierze w wiecznosc. W Niebo i Pieklo. Wierze w Boga, wierze w Chrystusa. Wierze i czuje ze to zycie jest jak sen.Przeraza mnie tylko ze tyle we mnie zla, ze nie potrafie sie zmienic, mimo ze codziennie sobie obiecuje ze bede dobra. Jestem wredna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dokładnie tyle samo lat co ty, i nie, jakoś nie czuję takiej czasowej paniki... może dlatego, że ulotność życia była u mnie zawsze w świadomości, nie pojawiła się nagle w wieku X lat (może to zasługa rodziców, którzy nie "chronili" nas przed śmiercią bliskich, więc od dziecka uczestniczyłam w pogrzebach bliższej i dalej znanych osób, byłam niemal do konca przy ciężko chorym pradziadku etc.). Ale z drugiej strony właśnie dzięki temu wiem, że życie nie kończy się po 30 ani po 40, raz, że rodzinę mam generalnie dosyć długowieczną, dwa: mam w niej przykłady, że i w wieku 60 lat można zacząć żyć na nowo. "I chociaż czas pogania, śmiej się z tego drania, ciebie na wiele jeszcze stać. Bo tak mówiąc szczerze, w życiu jak w pokerze jest zasada: "karta - stół ", więc nie wbijaj w głowę, żeś przeżył połowę, ale że dopiero pół. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mam tyle lat co Ty i wkurzaja mnie te godziny ktore tak szybko mijaja.. dzien za dnien, kolejny rok, szczerze to juz chyba jestem tym zmeczona..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekspert ludzki
"Zanim się opamiętasz, kołyska, ołtarz, i cmentarz. I robisz smutne odkrycie, że to już całe Twoje życie."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zyjcie wiec tu i teraz a nie czasem psychologicznym. gdyby czlowiek nie podzielil czasu na jednostki nie wiedzialybyscie nawet ile macie lat i nie byloby takiego kultu mlodosci i nie dopisywalybyscie sobie teorii ze do dwudziestu ilus tam to jest jeszcze mlodosc a po 30-stce to juz zaczyna sie wiek sredni i takie tam, to spoleczenstwo wpaja nam takie podzialy i z tego biora sie wszelkie koncepty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam 24lata i też mam takie wrażenie ;) To chyba kwestia podejścia, refleksyjności, zbytniego analizowania a nie wieku. Teraz dodatkowo odczuwam tę presję by mieć jak najwięcej, by robić jak najwięcej, by osiągnąć ten mityczny sukces i to jak najszybciej, bo przecież do 30stki to trzeba mieć swój dom, spłacony kredyt, 2 samochody, 2 dzieci (koniecznie bezproblemowych i uzdolnionych) i wczasy zagranicą raz w roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, łyknij sobie cos na uspokojenie + cos przeciwdepresyjnego, a potem pomysł spokojnie: 1. do 20tki jestesmy dzieciakami chodzacymi do szkoly 2.do 25tki konczymy studia 3. okolo 25 - pierwsze zderzenie ze swiatem doroslych (kto sie nie uczy, ten sie zderza troche wczesniej) 4. majac 35 lat, masz ledwie 10 lat zycia zawodowego (a co lepiej wyedukowani zaczynaja dopiero kolo 30tki). Szczyt kariery osiaga sie ok. 45 roku zycia. I dopiero wtedy czas zaczyna nam plynac szybciej, wtedy tez powoli zaczynaja zamykac sie niektore mozliwosci. Do emerytury jeszcze 20 lat pracy. WIEKSZOSC lub POLOWA zycia zawodowego. Do smierci jeszcze 40 LAT. A ty bijesz w bembny po trzydziestce. Co za czarnowidztwo. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to się po części nie bierze z monotonii życia, która wbrew pozorom nie wydłuża czasu? Gdyby tak wypchać dnie czymś nowym i ciekawym, to może wtedy czułoby się inaczej, byłoby to mniej rozczarowujące przy świadomości, że się tyle zrobiło/widziało/przeżyło. A tak to żałuje się okoliczności, które już się nie zdarzą, bo nie buduje się nowych możliwości, tylko chodzi na linii praca-sklep-dom-praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tylko chciałabym przypomnieć, że jeszcze tak ok. 150 lat temu taki 30-latek był postrzegany jako człowiek dojrzały i w kwiecie wieku :D Już nie mówiąc o czasach, kiedy taki 25-letni wódz czy książę miał za sobą parę lat udanych rządów i podbił po drodze parę krain (albo parokrotnie obronił własne granice). Jak na to popatrzeć to faktycznie, nasze życie jako czterdziestolatków jest puste, miałkie, ot, jak chłopów pańszczyźnianych tylko warunki lepsze. Pocieszyłam? Lepiej? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość33lataaaa
Ja mam 33 lata, a czuje się tak samo jak wtedy gdy byłam dzieckiem, posiadam przy tym oczywiście większą wiedzę, doświadczenia życiowe. Jestem ciągle tą samą osobą, nic się nie zmieniło a zmarszczki? Widzę je chociaż inni ich nie widzą, ale co z tego? Każdy wiek ma swoje przywileje, plusy i minusy:) Masz 36 lat za duzo myślisz o przyszłości, powinnas się skupić na tym co jest teraz, dlatego że gdy będziesz już stara i zmęczona będziesz miała inne spojrzenie na życie i śmierć. Kto by chciał zyć wiecznie tu na ziemi? To byłoby zbyt męczące nie jesteśmy do tego przystosowani, nasza pamięć by się zacierała, przestalibyśmy pamiętać najstarsze wspomnienia, więc jaki to miałoby sens, gdybyśmy żyli długo a nie pamiętalibyśmy znacznej części naszego życia? Kiedy byliśmy świadomymi już młodymi ludźmi? Nawet w naszym życiu jakie mamy, nie pamiętamy najmłodszego dzieciństwa, ze starszego mamy przebłyski im jesteśmy starsi to się zaciera, żyjąc dłużej niż teraz żyją ludzie nie pamiętałabyś tego co było gdy miałaś 20-30 lat:) Mamy wystarczająco długie życie aby się nim nasycić i zmęczyć:) A starość? Też jest piękna:) Starsi ludzie patrzą na Ciebie tak jak ty patrzysz na nastolatków i dzieci, chciałabyś być nastolatką? Cofnąć się? Bo ja nie:) Ciesz się życiem tu i teraz i nie myśl o przyszłości, starości i umieraniu bo mając 36 lat nie jesteś na to gotowa:) Z czasem biegiem lat inaczej do tego podejdziesz, kiedyś dla mnie osoba która ma 33 lata to była osoba stara. Dzisiaj mając tyle lat nie uważam żebym była stara bo czuję się młoda, mam jeszcze tyle siły i tyle planów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja mam 39 lat i od pewnego czasu podobne myśli do Twoich. I taką ambiwalencję w sobie - z jednej strony czasami mam dość życia, tej powtarzalności, monotonii, takie bez sensu to mi się wydaje, a z drugiej żałuję, że już tyle za mną, ze nie wszystko przede mną... Mam męża i dzieci, dla nich muszę żyć i dziękować Bogu, że jesteśmy razem, zdrowi. Rozejrzyj się wokół, ile tragedii i nieszczęść. Jak dzisiaj czuje się chociażby rodzina tego biednego kierowcy TIRa. Nie próbuję sobie nawet tego wyobrażać. I takich rodzin jest multum. Ja postanowiłam się nie zastanawiać nad życiem, bo niezależnie co wymyślę, ono i tak będzie się toczyło po swojemu.. Postanowiłam w miarę mozliwosci czerpać z życia radosc, robić to co lubię i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×