Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wkurza mnie jak inni kupują moim dzieciom słodycze na prezent! Wywalam!

Polecane posty

Gość gość
"Miałam taką koleżankę co też nie mogła jeść słodyczy, na urodzinach to sama pół kilo michalkow zjadła oraz parę batoników i czekolad" Czytając twój post oraz posty podobne tobie to mnie zastanawia jakie dzisiejsze matki są leniwe krowy. Nie chce im się zrobić jakichś wartościowych przekąsek. Poprzestać na tym torcie lub jak ktoś chce koniecznie coś więcej to jakieś babeczki czy coś na bazie owoców tylko pójdzie to to do sklepu nakupi batonów, żelków i innego g****a i żrejcie bydło. Brak totalny poszanowania dla gości którym można opchnąć każdy szajs byleby sie wydawało że stół jest pełny. Swoją drogą mnie jeszcze dziwi jak ktoś kto ma rzekomo stały dostęp do słodyczy i nie odczuwa rzekomo dzięki temu do nich pociągu potrafi jeszcze na urodziny specjalnie kupować te przesłodzone trutki i na stół stawiać. Zarówno matka jak i jej dzieci których rzekomo ten nie zakazany owoc miał przecież nie interesować. Dziwi mnie to strasznie. Ostatnio robiłam urodziny to z tego co zauwazyłam to wszyscy już najedzeni przyszli, wszyscy byli po obiedzie. Wieczorem zjedzona została w zasadzie tylko sałatka, a dzieci tylko tort ciekawił. Reszta została bo wszyscy byli kompletnie bez apetytu. Jakby na stole były jeszcze słodycze to chyba nikt by patrzeć na to nawet nie mógł bo by pawia puścił. Jak jestem na innych urodzinach to też jest to samo. Każdy zje tylko ten kawałek tortu ewentualnie wieczorem jakiś krokiet a tak to każdy w ogrodzie chciał siedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieci tyja bo siedza przed kompem i jedza tluste potrawy a nie dlatego ze zjadlo sobie w ciagu dnia batonika. ja będąc mała jadłam dużo słodyczy (teraz też z resztą sporo jem) ale potem bawiłam się z innymi na dworze do 20 a nie siedzialam przed komputerem i byłam chuda jak pietruszka, do 17r.ż walczyłam z niedowagą, a przytyłam dopiero jak zaczełam wpierniczać tłuste rzeczy, teraz moja waga jest prawidłowa, jem wszystko co lubie a raz na jakiś czas musze zjesc coś bardziej kalorycznego żeby z wagi nie spaść (u mnie w domu nie je się tłustych rzeczy) mam 21l i pamiętam jak jeszcze za moich czasów (które były zaledwie 15 lat temu) było mnóstwo dzieci na dworze które do zmroku się bawiły i nie chciały wracać do domu, a teraz nawet latem nie widzę żadnych dzieci na dworze, a jak już wyjda to za kare, mój brat taki jest, ma 15 lat jak miał 10 (mieliśmy już komputer) dostał karę - musiał wyjśc na dwór, jak wyszedł to raz że ne mial z kim się bawić a dwa że już po 5 minutach zaczął krzyczeć "mamo mogę już do domu?" ludzie co to jest? ja miałam szlaban na wychodzenie a teraz dzieci muszą za karę wychodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz to w ogóle strach cokolwiek kupić jakimś dzieciom, bo szajbniętym mamusiom nic nie odpowiada. Słodycze niedobre, jak kupisz puzzle, to pewnie się okaże że dla ich dziecka są nieodpowiednie, lalki nie, misia nie, jak nic nie kupisz to oplotkują przed rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Namysłów to miasto powiatowe w województwie opolskim w powiecie namysłowskim ma 16 tysięcy mieszkańców i tablice rejestracyjne ONA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie od dziś wiadomo że słodycze na stół to sie daje wtedy jak są goście niespodziewani i sie nie ma żywcem czym choć minimalnie ambitniejszym poczęstować. No ale jak ktoś jest niespodziewanym gościem to jeszcze rozumiem. Natomiast nie wyobrażam sobie zapraszać kogoś celowo na przyjęcie specjalne i celowo dawać takie kupne byle co na stół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam taką znajomą, co jej dziecko nie je słodyczy, bo mamusia mu zabrania, ale oczywiście ta kretynka sama opycha się słodyczami, więc jaki przykład dziecku daje. A poza tym gotuje jak dla wojska, jej 11-letni synek na ten obiad wpierda.a porcję większą niż dorosły człowiek, a jego mamusia nie rozumie, czemu on ma nadwagę, przecież nie je słodyczy:) oczywiście całe lato przed kompem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a czy ja ci powiedziałam całe menu? ja powiedziałam co ta dziewczyna wpierniczyła, tam był normalny obiad (zupa i drugie danie), deser (lody z owocami i bita śmietaną - do tej pory pamiętam jakie były pyszne), potem był tort, a do końca dnia mieliśmy przekąski typu cukierki, te małe batoniki na wagę, kostki czekolady, kanapki, owoce, ciasta. Byliśmy tam praktycznie cały dzień. to że napisałam 3 rzeczy które jedna dziewczyna zjadła nie znaczy że tylko to leżało na stole. Zero pomyślunku? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:15 Zgadzam się. Kupowaliśmy z mężem prezenty na Gwiazdkę dla chrześnicy i na zakupach okazało się,że nie każdy prezent odpowiada ''kryteriom'' jakie TŻ otrzymał od swojej siostry. lalki nie możemy bo jest ''mało edukacyjna'',słodyczy oczywiście też ( to samo co twierdzi autorka) ,puzzle oklepane itd. W pewnym momencie miałam ochotę skończyć zakupy i nie kupić niczego. Kiedyś człowiek cieszył się ze wszystkiego co otrzymał,ze słodyczy też bo nikt nie słyszał o nadwadze. Jak chodziłam do podstawówki to na całą szkołę (nie klasę) było może dwoje lub troje dzieci z nadwagą a teraz? ;-( co chwilę słyszę wśród koleżanek ,że ich przedszkolak lub pierwszoklasista po bilansie nie mieści się w tę siatkę centylową i ona musi np. odstawić mu słodkie napoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do 14 19
A ja właśnie wolę te kupne słodycze i ciasta zjeść u gości, niż te zrobione przez ciebie gó wna, nie każdy ma takie chore podejście jak Ty. Rozumiem, że chleb pieczesz sama, makaron robisz sama, skoro wszystko co kupione jest ble

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do 14 22
A co ona ma taką obsesję z zabawkami edukacyjnymi? Myśli, że jak będzie takie zabawki kupować, to jej dziecko będzie geniuszem? Żeby się nie zawiodła przypadkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:26 Kiedyś siostra męża taka nie była ale pod wpływem swojego męża nabrała takiego podejścia i tak mała pije tylko wodę mineralną, a smaku czekolady nie zna. Szwagier nie lubi kiedy ktoś w ogóle daje ich dziecku prezenty,pąsowieje na twarzy i przez zaciśnięte zęby syczy : ''to niepotrzebne''Jeśli już coś zaakceptuje to musi być to przemyślane,broń boże nie ChRL i jeśli nasz prezent dajmy na to kosztował 100 możemy być pewni,że oni za rok przebiją ceną dwa razy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale psychol z tego szwagra. Współczuję Wam, jak przyjdzie komunia waszej chrześnicy, ciekawe co jej kupicie wtedy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem właśnie ;-)On jest bardzo ambitny,myślę jednak,że za bardzo ;-( Nigdy nie widziałam osoby,która tak dziwnie reaguje na prezenty ;-) we wszystkim powinien byc umiar i tak jak w temacie,ze słodyczami też ;-) ale zabraniać dziecku całkowicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. We wszystkim wskazany jest umiar. A ten szwagier może w przyszłości za dużo wymagać od swojego dziecka, co też nie jest dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś gość dziś wczoraj Taaaa wszystkie się tu chwalą jakie mają mądre dzieci, co to słodyczy nie jedzą, albo jedzą mało. A w praktyce co 2 dziecko z nadwagą x ciekawa jestem gdzie ty mieszkasz, że widzisz co drugie dziecko z nadwagą..? X W Polsce, a Ty gdzie w Etiopii? Prawda jest taka, że teraz zdecydowana cześć dzieci ma problemy z wagą, jeśli tego nie zauważasz to masz problem. Sama znam jedną taką jak Ty: według niej jej dziecko nie ma nadwagi, tylko jest duże. Zepsutych zębów od picia soczków też ona nie widzi... smutas.gif Sama mam 35 lat i za czasów mojego dzieciństwa, w szkole podstawowej był jeden grubszy chłopak i jedna dziewczynka, która nie była całkiem chuda. Reszta chuda jak patyki. W liceum osób nie chudych też było niewiele. A teraz? Chudych dzieciaków mało, większość niby w normie, ale raczej w górnych granicach, do tego cześć dzieci i nastolatków z nawagą. Ciekawe jak te dzieci będą wyglądać za 20 lat smutas.gif Ale z czego to wynika? Z tego, że za czasów mojego dzieciństwa słodycze były od święta, nie było tyle żywności przetworzonej, dzieciaki nie napychały się sokami z kartonu, batonikami, chipsami i innym syfem, ale jadło się zdrowo: kompoty, soki domowe, ciasta drożdżowe z owocami, owoce, to były nasze słodycze dzieciństwa. I ja osobiście rozumiem autorkę, sama nie widzę powodu by dziecko paść byle syfem. x nie wmawiaj komuś, że ma nadwagę, może ty w swojej rodzinie masz ten problem...co ty wróżka jesteś. Tak znasz taka jak ja? a skąd mnie znasz? po tym jednym zdaniu co napisałam już mnie tak dobrze znasz żeby osądzać, że moje dziecko ma nadwagę i próchnicę? weź nie ośmieszaj się . U córki w przedszkolu na 17 dzieci tylko dwoje dzieci ma nadwagę. A córka uprzedzając twoją wypowiedź nie, nie jest duża, jest drobniutka. Nie wiem gdzie żyjesz, że masz wśród siebie same upasione osobu, tak pewnie wszystkie mają nadwagę tylko ty jesteś zgrabniutka...:P. A dla Ciebie jedzenie to naprawdę pasienie? :P Nie możesz normalnie zjeść(normalnych porcji) tylko się najeść (paść jak to nazwałaś).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To mój obecnie 16-letni brat miał chyba szczęście, bo nie tak dawno, w wieku 10 lat miał jeszcze na osiedlu paru kolegów, z którymi mógł wyjść i pokopać piłkę :) Tyle, że potem boisko zostało pięknie odremontowane, obok postawiono piękny, nowoczesny plac zabaw, wszystko zostało otoczone siatką, zamknięte na kłódkę i nara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiedz tym wujkom ciotkom że dzieci nie jedzą słodycze i koniec jak chcą to niech kupią owoce albo wgl nic i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mamusia chce sama dostawać owoce, to może niech sobie to na prezent kupi. Rozumiem, że też nigdy nie pije żadnego alkoholu, bo to szkodzi zdrowiu, a słodycze są złe jedynie w nadmiarze, tak jak wszystko inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to sama wp*****laj te słodycze dirna suuko autorko,ja twojemu bachorowi nic bym nie kupila,za ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bawią mnie takie baby jak autorka. Jedna moja znajoma zrobiła aferę, że na urodzinach mojego dziecka były słodycze, bo oczywiście jej misio je same owoce i ciasta zrobione przez nią. Już jestem ciekawa czym poczęstuje dzieci na urodzinach misia, pewnie marchewką i mineralną:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
potem takie mamusie jak autorka prowadzą za rękę swojego małego wielorybka i wmawia innym, że na samej marchewce i jabłkach się tak upasło...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
np. odstawić mu słodkie napoje. do 14 19 wczoraj A ja właśnie wolę te kupne słodycze i ciasta zjeść u gości, niż te zrobione przez ciebie gó wna, nie każdy ma takie chore podejście jak Ty. Rozumiem, że chleb pieczesz sama, makaron robisz sama, skoro wszystko co kupione jest ble x Ale jesteś tępa. Kupne słodycze na przyjęciu to porażka. Oczywiście jak najbardziej jako dodatek, czyli miska dobrych cukierków na stole obok "swojskiego" ciasta. Ale pakowane fabrycznie w celofan ciasto z marketu, wafle (czyli to co ma na myśli osoba, której wrednie odpisałaś) itp zamiast dobrego tortu, to na przyjęciu nie jest chyba zbyt dobry pomysł. Jak ktoś nie potrafi piec, to może kupić ciasto w piekarni. Wiesz co? Jakbyś dorwała rosół z domowym makaronem, to już ten kupny tak dobrze smakować nie będzie. xxx Co do PRL. Nie, nie było głodu za PRL. Fakt, tyle otyłych dzieci nie było, ale to nie dlatego, że dzieci nie jadły. Bo jadły i to od cholery białej mąki, która tuczy i truje więcej niż cukier. Po prostu się nie przejadały i nie opychały większym dziadostwem. Nie było takiej gamy słodyczy, chipsów, chrupek różnego rodzaju itp. Więcej się w domu ciast piekło itd. Cała czekolada ma 500kcal. 200gramowa paczka chipsów ponad 1000. A do tego dzieci nie spędzały pół dnia przed kompem i telefonem, tylko się więcej ruszały, więc te kalorie, które by przyjęły w słodyczach, czy słonych przekąskach miały w obiedzie. :) Zgodzę się co do tego, że jak dziecko ma przesadnie wydzielane słodycze, to gdzie indziej może się na nie rzucić. A dlaczego? Bo wie, że tego od mamy nie dostanie i trzeba się najeść na zapas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko weź pod uwagę, że nie wszyscy potrafią upiec smaczne ciasta. Poza tym nie przeszkadzają mi ciasta kupowane czy słodycze, bo i tak bardzo rzadko je jem. Jeśli chodzi o makaron to nie będę się bawić w jego robienie, podobnie jak większości produktów. Zamiast siedzieć pół dnia w kuchni, wolę iść pobiegać, bo aby być zdrowym o ruchu trzeba pamiętać i na stałe wpisać go do swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie, słodycze można jeść, tylko że z umiarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo w dzisiejszych czasach najlepiej by było pytać rodzica co kupić skoro już koniecznie ktoś musi coś kupić, a najlepiej to by było nic nie kupować. taka prawda. tylko że nikt sie nie chce do tego stosować. caps lock nie jest przypadkowy zaznaczam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
słodycze można jeść tylko że chodzi o nadmiar, dzieci dostają ich tyle od całej rodziny że przez rok nie jest w stanie tego przejeść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj A co ja napisałam? Że jak ktoś nie potrafi piec, to może kupić w piekarni, nawet tej marketowej, a nie pakowane g****o w celofanie z półki przy słodyczach. A ty napisałaś to tak, jakbyś właśnie te pakowane babeczki i rolady wolała od domowego ciasta. Jak ktoś nie potrafi piec, to też jest opcja sąsiadki, która może ciasto upiec. Cenowo wyjdzie to samo co w piekarni, ale masz 100% pewność co do składników. Ruch dla zdrowia? A co ci to da, jak będziesz żreć sklepowy makaron na najgorszej mące i słodyczowe "góówno"? Żeby być zdrowym, to się nie powinno w ogóle jeść pszenicy. Tu się ruszasz, aby być fajną, elastyczną, ładną, zadbaną, a w jelitach od cholery robali. Tak, tak. Robali. Im więcej spożywasz dziadostwa, tym więcej ich masz. Bo to nie tylko *****czyni nas sprawniejszym i zdrowszym, ale przede wszystkim żarcie. Domowego makaronu się pół dnia nie robi. Rozumiem, że nie chce ci się stać w kuchni i od czasu do czasu zrobić coś domowego, ale nie neguj tego, bo każda własnoręcznie zrobiona żywność, obojętnie, czy to chleb, wędlina, ciasto, makaron, nie jest góównem jak to chamsko napisałaś. Nikt kto sobie od czasu do czasu robi coś domowego, nie ma zrytego beretu i nie jest chory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w latach 80-tych nie dostawałam tyle słodyczy co sie dziś dzieciom daje a i tak mam zęby w takim stanie że w kazdym po 3 plomby i w kilku kanałówki mimo regularnego mycia rano i wieczorem. Także resztę dopowiedzcie sobie same

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś bo w dzisiejszych czasach najlepiej by było pytać rodzica co kupić skoro już koniecznie ktoś musi coś kupić, a najlepiej to by było nic nie kupować. taka prawda. tylko że nikt sie nie chce do tego stosować. caps lock nie jest przypadkowy zaznaczam x A nie lepiej napisać, przepraszam, że wszystko małą literą, ale klawisz mi się popsuł? A brak dobrej interpunkcji rozumiem, że nie przypadkowy? Tak już masz? Sorry, ale ten tekst "caps lock nie jest przypadkowy zaznaczam " mnie rozbawił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja w latach 80-tych nie dostawałam tyle słodyczy co sie dziś dzieciom daje a i tak mam zęby w takim stanie że w kazdym po 3 plomby i w kilku kanałówki mimo regularnego mycia rano i wieczorem. Także resztę dopowiedzcie sobie same x Bo próchnica to nie tylko słodycze. Przypomnij sobie opiekę dentystyczną w latach 80tych. Siedziałaś grzecznie na fotelu bez znieczulenia? Do tego słabe plomby, albo algamaty z rtęcią. Jak masz słabe szkliwo, jesteś nerwowa, masz za mało magnezu i innych minerałów, czyli masz zakwaszony organizm to te zęby będą słabe. Przypomnij sobie, czy nie rosłaś w środowisku, gdzie był przewlekły stres itd. Ja może nie mam w każdym zębie plomby, ale parę ubytków już tak. Jak zrobiłam prawie 10lat temu porządek z organizmem i teraz się pilnuję, żeby mi minerały nie uciekały, to mam spokój z zębami. Wystarczy genetycznie słabsze zęby, trochę stresu i się będą psuć. To samo oczy. Genetycznie słabsze i wystarczy im przewlekłe zapalenie zatok, aby wywołać większe ciśnienie w gałkach i oczy się psują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×