Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie wiem co mam zrobić...

Polecane posty

Gość gość

Zacznę od początku... byłam z moim chłopakiem od września. Był przyjacielem chłopaka z którym kilka miesięcy wcześniej się 'spotykałam' ale bardziej poznałam go w szkole w lutym,( na dzień kobiet dostałam od niego pierwszą róże) i od samego początku złapaliśmy wspólne tematy. On należał bardziej do osób z poczuciem humoru, miał dużo znajomych a ja byłam bardziej poważna jakoś nie zwracałam na siebie większej uwagi, byłam raczej skryta w sobie. Spotykaliśmy się czasami po szkole i rozmawialiśmy na jakieś błahe tematy... jakoś nie czułam tego że mogłabym się w nim zakochać, odbiegał trochę od mojego wymarzonego "ideału", był dla mnie tylko dobrym kolegą. Czasami mnie denerwował bo mieliśmy odmienne charaktery. On żartował a ja niektóre rzeczy brałam na poważnie. W wakacje też się spotykaliśmy raz na jakiś czas (dzieli nas 60km) i to wtedy powoli zaczynałam czuć że jednak jest mi on bardzo bliski, zaczynałam być o niego zazdrosna i nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania z nim. W sierpniu pewnego dnia poszliśmy do kina na niezbyt ciekawy film. Trzymaliśmy się za ręce, zerkaliśmy na siebie i on w pewnym momencie zapytał mnie 'czy może mnie pocałować', ja odpowiedziałam że 'nie' ale on tego nie usłyszał i tak mnie pocałował. Później cały czas czułam te 'motylki w brzuchu'. Wyszliśmy z kina trzymając się za ręce, odprowadził mnie na autobus i na pożegnanie dałam mu buziaka w policzek. Kilka razy też spotkaliśmy się we wrześniu i już wtedy nasze spotkania kończyły się słodkimi pocałunkami i od tego czasu byliśmy już oficjalnie parą. Jak on to powiedział 'samo z siebie tak wyszło". Było pięknie do momentu kiedy zaczęliśmy się kłócić o GŁUPOTY, takie kłótnie były raz w tygodniu. Aż w końcu w grudniu doszło do zerwania. Spotkaliśmy się żeby porozmawiać, uratować ten związek ale Pewien mój problem tak mnie blokował że nie potrafiłam z nim rozmawiać, on cały czas do mnie mówił a ja milczałam, nie mogłam mu powiedzieć jak bardzo mi na nim zależy... rozeszliśmy się bez słowa. Następnego dnia poszłam do osoby która pomogła mi z tym problemem i otworzyłam się w końcu. Napisałam do niego... nie miałam już nic do stracenia. Z jego wiadomości wynikało że nie chce już ze mną być ale powiedziałam mu że tak łatwo się nie poddam. kolejnego dnia to on przyjechał do mnie z różą w ręce. pogodziliśmy się i wróciliśmy do siebie. Od tamtego czasu nie było jakiejś większej kłótni do minionej środy. Pojechałam do niego bo grał mecz siatkówki. Po meczu pojechaliśmy do niego była mała kłótnia ale to o nic poważnego. Miał mnie odwieźć na autobus ale zadzwonił do kolegi i mieli mnie odwieźć do domu samochodem. Gdy już jechaliśmy zatrzymała nas policja i dostaliśmy mandaty za nie zapięte pasy... jakby tego było mało 15km przed moim domem wpadliśmy w poślizg i wylądowaliśmy w rowie. Nie miał kto po mnie przyjechać więc zadzwoniłam do swojej mamy że wrócę dopiero rano, nie mówiłam jej co się stało ona się oczywiście zdenerwowała a on się tym przejął. Postanowilismy ze wrócimy do niego. Przez całą drogę nie zamienił ze mną słowa w domu też miałam wrażenie że rozmawia ze mną z jakiejś łaski, powiedział mi że wiem gdzie jest łazienka i mogę iść pod prysznic po czym poszedł spać. Przebudził sie po kilkunastu minutach i chciał ze mną porozmawiać ale ja oczywiście milczałam. Przyjechał jego kolega z którym wczesniej jechaliśmy i zaproponował mi że może mnie odwieźć rano na autobus i wymieniliśmy się numerami żebym do niego zadzwoniła po czym pojechał. "M' się przebudził i powiedział mi że ucieknie mi autobus i żebym zadzwoniła sobie do jego kolegi. Ja wyszłam z domu (byłam u niego trzeci raz i nie miałam pojęcia gdzie się ruszyć), nie wiedziałam gdzie iść, miałam słabą baterię a była 5;30. Wyszłam na drogę i zadzwoniłam do tego kolegi a potem do niego i powiedziałam mu że zadzwoniłam właśnie po 'D' i dziekuję bardzo że tak mnie potraktował i nawet nie wiem gdzie ten przystanek w odpowiedzi usłyszałam "super jesteś!' i się rozłączył. Jego kolega przyjechał z koleżanką u której właśnie był i odwieźli mnie. Całą drogę płakałam i i wczoraj też. Nie zainteresował się czy już jestem w domu, nic, nawet nie napisał. Ja wieczorem do niego napisałam bo już nie mogłam wytrzymać. napisałam mu wszystko, odpisał mi że dosadnie żebym już dała mu spokój i nie pisała więcej bo napisać wszystko o umiem a porozmawiać to już nie... i tak kilka godzin jeszcze pisaliśmy on swoje racje ja swoje. Później wydawało mi się że zaczynamy już normalnie pisać. Powiedział nawet że i tak nie wyobraża sobie tego że nie będzie tak jak wcześniej. Ja mu pisałam że się jeszcze ułoży i spróbujemy. Ale dzisiaj znowu się zaczęło... zacząl mi pisać że ten kolega jest lepszy od niego ma pieniądze, samochód i żebym to do niego s0obie poszła i cały czas mi powtarza że mam wielką dumę . Zaczełam się trochę denerwować ale nie pokazywałam tego. Pisałam do niego ale mnie dosłownie zlewał... i już nie wytrzymałam powiedziałam mu że nie ma do czego wracać i on wtedy że nie potrafię się zastanowić może to jest tylko chwilowe... Napisałam że potrzebuję czasu on jest temu przeciwny bo twierdzi że przez ten czas sie od siebie oddalimy. powiedziałam że za kilka dni porozmawiamy. I nie wiem co mam zrobić, tak bardzo go kocham, zależy mi na nim. Kusi mnie żeby już teraz do niego napisać że nie potrafię tak bez niego... nie wiem co mam zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze mówiąc to bardzo szczeniacki związek tak to wygląda. On raczej nie wie czego chce a ty za nim latasz, olej go na jakiś czas to zobaczysz czy mu na tobie zależy.Zrób sobie z miesiąc przerwy i zobaczysz czy on wytrzyma bez cb. Jak cos do cb czuję to on się odezwie szybciej niż ci się wydaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja zaczne od konca: o rety!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko jak go oleje to mi powie że mam wyje**** i w ogóle się nie staram... wiem to bo juz raz to przechodzilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×