Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zakochałem się,czy zostawić żonę?

Polecane posty

Gość gość
Znajomej maz jest 24 lata starszy.Maja 3 dzieci,on z pierwsza tez ma dwoje. Tyle lat razem a teraz aby klotnie.Ona juz u adwokata byla ale wycofala pozew,ale mowi,ze nie wie ile z nim wytrzyma. Zrobil sie chorobliwie zazdrosny,mimo,ze ona prawie caly czas w domu siedzi. Ostatnio u nich bylam i nie zazdroszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On od 60 tez ciagle na cos choruje a ona mloda jeszcze i moze dlatego taki obsesyjnie zazdrosny sie zrobil. Przy dzieciach wmawia jej,ze ma kochankow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama zostałam porzucona, pół roku wegetacji, pół roku żalu, ale mi również otworzyło to oczy na świat, możliwości, własne marzenia i cele, których już dawno nie miałam. Jeżeli jednak zdecydujesz się na zostawienie żony miej świadomość tego, że powrotów nie ma, a jeżeli w Waszym przypadku są to brak zaufania jaki powstaje pomiędzy partnerami po "zdradzie" nie jest do odbudowania więc nawet z płaczem wracając będziesz nawet powrotu żałował do końca życia. Jeżeli coś ma Ci dać szczęście i jesteś tego pewien to to zrób bo nikt inny za Ciebie życia nie przeżyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz twardy orzech do zgryzienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorze tematu ! informuj nas na bierząco!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem w stanie zapomnieć o koleżance,jej uśmiech ,oczy ,sposób bycia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bieŻąco jak co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem tą w której ktoś starszy się zakochał Bardzo dobrze się rozumiemy, lepiej niż że swoimi polowkami, trwa to 15 lat Nie chce zakończyc swojego związku na poczet tego drugiego. Nie mamy wpływu na uczucia i to kogo spotykamy na swej drodze Dojrzałym trzeba być nawet w takiej trudnej sytuacji A że serce nie sługa... cóż słyszę często że ten drugi nie potrafi beze mnie żyć Ale szanuje moje zdanie i nie chce mi zniszczyc związku Prawdziwa miłość to szacunek dla drugiej osoby, akceptacja jego wyborów, obecność, wsparcie, zrozumienie Te wartości choć sa tak oczywiste w praktyce często zbyt trudne do realizacji w relacji z drugim człowiekiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha wal się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaglądasz tu jeszcze, Autorze? Jak się rozwinęła ta historia? Czy się już skończyła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam to z autopsji. 5 lat temu, (10 lat starszy)żonaty kolega z pracy wyznał mi miłość . Był wszędzie gdzie ja mogłam być, szukał mnie. Ja też go pokochałam, o czym nie wiedział (moze czuł, bie wiem)ale go nie chciałam, bo żonaty itd. I tak przez tyle czasu o sobie marzylismy, schnac z tęsknoty i uczucia. Trudno jeść, trudno spać, myśleć o czymkolwiek innym niz o obiekcie uczuć. Rozumiem doskonale. Nawet znajomi z pracy niezręcznie komentowali że gdy jestesmy obok siebie to czuć iskry i zmysłowe napięcie. Zakochany kolega zwierzyl się z uczucia innemu koledze z pracy a ten doradzil nam sex i "będzie po bólu ". Eh. Bronilam się przed tym ale... Zaraz zostanę zbesztana jednak po pięciu latach udawania że nic się nie dzieje spotkaliśmy się po pracy porozmawiać otwarcie i namiętność tak nas porwała... Nigdy nie czułam czegoś podobnego, nigdy żadne z nas nie miało tak wspaniałych doznań. Ta sytuacja sprawiła że było jeszcze trudniej. Porwalo nas całkowicie. Wyznał mi ze kocha mnie znacznie dłużej, że jesteśmy dla siebie stworzeni, że nigdy tak nie kochał. Rozwiodl się, aby być uczciwym, choć dla żony było to bardzo bolesne (nie dziwię się i szczerze współczuje) ale zrozumiała. Teraz i ona jest szczesliwa w nowym związku. A my od roku mieszkamy razem i planujemy ślub cywilny. To prawda że nie każde zakochanie staje się miłością ale jeśli TA miłość trafia w serce-nie sposób tego powstrzymać. Jest to cholernie trudne ,zwłaszcza gdy ma się jakieś zasady (chociaż człowieka stać na porzucenie wszystkiego dla takiej miłości) Lecz lepiej postąpić uczciwie wobec siebie oraz osób bliskich niż oszukiwać czy zdradzać. Nie ma reguły, recepty, zycie zaskakuje. Życzę autorowi światła na tę sprawę i szczęścia cokolwiek postanowił. Wątek sprzed paru miesięcy ale jeśli pan może, proszę napisać co u Pana słychać. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może lepiej poczekać, jeśli nadal wam nie minie to podjąć temat? Zdarzają się niestety fatalne zauroczenia. Skrzywdzisz żonę i siebie, a z drugiego związku i tak nic nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Analogiczna sytuacja była u mnie. Zakochalam sie ze wzajemnością w koledze z pracy. Po dwoch latach ukrywanej miłości przed światem zdecydowaliśmy, ze będziemy razem. I on i ja musieliśmy zakończyć swoje obecne związki, które w czasie tej znajomości i tak juz nie istniały. Było bardzo ciężko, ale nasza miłość była tego warta. Udało się, przebrnelismy przez to , mimo dużych strat. Dzisiaj jesteśmy bardzo szczesliwi. Wiedzieliśmy, ze nasze uczucie jest prawdziwą miłością, oboje pragnelismy najbardziej na świecie być razem i dlatego sie udało. Jeśli naprawdę sie kocha, jeśli miłość jest prawdziwa i gleboka z obu stron to warto podjąć taką decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisanie o bólu żony faceta, którego JEJ odbiłaś "nie dziwię się i szczerze współczuję" jest okropną hipokryzją. To "szczere współczucie" brzmi w Twoich ustach po prostu śmiesznie. Czy szczerze współczułaś JEJ wtedy, kiedy flirtowałaś z JEJ mężem, kiedy świadomie budowałaś z nim intymność, kiedy z nim spałaś? Czy kiedy relacjonował potem to upokorzenie, które JEJ zafundowaliście, kiedy opowiadał tobie o JEJ reakcji na jego romans i odejście też skwitowałaś to prostym i jakże okrutnym "nie dziwię się?" No, niesłychane, jak bardzo szlachetnie postąpiłaś. Pewnie były to chwile, jak z Anny Kareniny, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak kochasz rozwód będzie właściwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zajmij się żoną i dzieckiem nieudaczniku, taka prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
umieraj durniu, i to dosłownie 19 lat różnicy, bardzo szybko zobaczysz, że pantofel z kaloszem niewiele wspólnego mają. pogratulować rozumku Puchatka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×