Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jęczybułeczka

Podział obowiązków

Polecane posty

Gość gość
I co dobrego u Ciebie? Jak sprawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jęczybułeczka
Mamy umowę mieszkania na poł roku, która mija za miesiąc z hakiem. Poprostu czekam i patrzę. Mam miesiąc na zdecydowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tymi klientami to jak w sądzie..wszystko co pan/pani powie, może być wykorzystane przeciwko panu/pani... To jest wredne i toksyczne, w ten sposób partner nie jest przyjacielem, ale wrogiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jęczybułeczka
Dokładnie niestety tak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jak tam autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podział obowiązków w związku musi być, nie można wszystkiego zrzucać na jendą osobę bo tak się nie da żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jęczybułeczka
Podzieliliśmy się obowiązkami,wzięłam trochę więcej na siebie - ale niestety efektów nie ma. Juz olał mycie łazienki, odkurzanie i sb/ndz/ pon zmywanie. Nie rusze tego choćby świat się walił. Przykro mi jest bo pracuję w domu i muszę siedzieć w tym syfie, którego on nie dopilnował. A jak odpuszczę to w niczym mi to nie pomoże. Nic to - obiecałam sobie, że przez miesiąc ani słowa nie powiem, na temat tego co powinien robić zgodnie z naszymi ustaleniami. Nie jest dzieckiem, żeby mu przypominać. Za miesiąc podsumuję sytuację. Narazie jest słabo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
od razu widać że nie odejdziesz - byle tylko "być w związku"! ty nie jesteś "jęczybuła" tylko żałosna zdesperowana buła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19.15 po co się wpisujesz, skoro nie wspierasz tylko mieszasz? Zapomniałeś leków na swoje negatywne nastawienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jęczybułeczka
Nie muszę być w tym związku. Raczej jest mi przykro, że to wszystko dotyczy akurat mnie. Nie jestem wariatką, mam go wyrzucić z mieszkania, czy się sama wyprowadzić? Gdzie ja pójdę a gdzie on? Wolę załatwić to po ludzku, te x lat wytrzymałam, wytrzymam jeszcze pare dni. Poza tym mam też swoją pracę i za mało czasu na roztrząsanie jego zachowań. Na przemian jest miły i nie miły. Całuje na powitanie po przyjściu z pracy, ale z głupim uśmiechem "robię to - przecież widzisz, że mam dobre intencje", żeby potem na mnie nawarczeć, że mu przeszkadzam w MYCIU NACZYŃ bo robię półtora metra dalej herbatę. A naczynia miał pozmywać w weekend, nie zrobił tego więc caaały tydzień nie miałam w czym ugotować obiadu ;) , więc było tylko zamawiane jedzenie, ja też nie pozmywałam.Stwierdziłam, że w końcu się podda. W końcu odpuściłam bo bylam głodna w czwartek, a nie miałam zamiaru sobie krzywdy robić więc zrobilam obiad. W takiej sytuacji on pozmywał w końcu te naczynia, ale warczał jak tylko stanęłam głośniej w pokoju (to przenośnia oczywiście). Zaczął mi się też przyglądać, zauważył, że coś mnie boli jak się skrzywiłam - serio, za- py- tał, zawsze wolał omijać temat, bo nie chce słuchac o chorobach a mnie co chwile cos boli przecież. Mam wrażenie, że on się wyrywa i ucieka, ale jednocześnie nei chce odpuścić z jakiegoś chorego powodu. Toche jakby pies ogrodnika. W tym momencie zajmuję się sobą, a co będzie dalej zobaczymy. Widzę, że musiała bym dużo poświęcić, żeby stworzyć z nim dom, wygodne miejsce do życia. Wszystko z nim wydaje się trudniejsze. Kiedy już wszystko wydaje się piękne i wspaniałe, nagle pojawia się on z jakimś gównem dosłownie jakimś S**TEM, który psuje - nie, ze mam jakąś nierealną wizję wpsolnego zycia, poprostu cały czas jakieś zonki z różnych beczek - czasem mi poprostu kopara opada. On w tym momencie ma zespół cech, których nie jestem w stanie dobrowolnie zaakceptować u kandydata na męża. Śmiać mi się chce i płakać jednocześnie ile mi zajęło to odkrycie. Czy go kocham? Tak, albo swoją wizję na niego, może chcę wierzyć, że on przecież taki nie jest, gdzieś głęboko - jest tamta osobą którą kiedyś poznałam. Ale kiedy nie widzę w jego oczach ciepła, wiem, ze nie takiego czegoś dla siebie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty jesteś jakas psychiczna. Nie dziwne że ten facet ma cie dość i nie chce się z tobą żenić. Mnie mimo że jestem kobietą to boli głowa od czytania twoich dennych wypocin, a co dopiero czuje facet gdy musi tego wysluchiwac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jęczybułeczka
Możesz tak uważać, masz do tego prawo. Ja się nie dzielę z nim takimi przemyśleniami. Opisuję sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisz pisz będzie Ci lepiej...i szybciej dojdziesz do odpowiednich wniosków :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i co autorko? jakies wiesci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze to zdiagnozowałas- kochalas wyobrazenie o nim, i przypisywałas mu cechy, których nigdy nie miał...Smutna konstatacja, ale..lepiej, ze dotarlo to do Ciebie teraz, niz po slubie. Czasem potrzeba kilku lat, by wlasciwie ocenic partnera, szczególnie, gdy oboje są pd nastoletnich lat i razem dojrzewają. Ty dojrzalas, on nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co u Ciebie slychac, Autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×