Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mieszkanie z rodzicami

Polecane posty

Gość gość

Jak Wam się mieszka z rodzicami po 25 (mniej więcej) rokiem zycia ? Obojetnie czy jestescie w zwiazku czy singlami. Rodzice maja dom, pietro jest 'moje', mam 'swoja' kuchnie i lazienke. Teoretycznie zyc nie umierac, nie musze wykladac hajs na mieszkanie czy brac kredytu itd. Ale typ moich rodzicow to koszmar. Wiem, ze sa tacy co mozna sie dogadac i jest ok. Ale u mnie... ja nie mam zycia, dusze sie, zamiast sie rozwijac to czuje ze sie cofam. Rodzice zawsze powtarzaja ze gora jest dla mnie, ale na kazdym kroku podkreslaja ze to ICH dom i tu panuja ICH zasady. Sami sobie przecza. Ok jak gora niby ma byc moja to chcialem zrobic remont jednego pokoju bo mi sie nie podoba tak jak jest, to mi zabronili bo to ICH meble i oni nie beda ich wyrzucac, normalnie nie moge zrobic remontu, nie moge po swojemu urzadzic u gory mieszkania. Przychodze z pracy i mama: zawiez mnie w takie i takie miejsce. Jak odmowie to jest wielka awantura ze jestem samolubem i mieszkam u nich to mam sie dostosowac i dla swietego spokoju sie czesto zgadzam, ale tlumacze daj mi znac chociaz rano, a najlepiej dzien wczesniej ze chcesz cos zalatwic, nie ma problemu bede mogl to pojedziemy, ale to wcale nie skutkuje, ona to mowi od razu jak przyjde z roboty zeby ja za 20 min gdzies zawiezc....Jakby to bylo raz, ale to jest kilka razy w tygodniu... Niedziela 7 rano budza mnie ze za 30 min jedziemy na wies do babci, nic wczesniej mi nie powiedza, i tekst no myslelismy ze wiesz... ciekawe skad. Wycieczka na caly dzien, a jak sie nie zgodze bo mam inne rzeczy do robienia ustalone to awantura. Chca czegos to wolaja z dolu, np akurat myje naczynia to normalne ze nie slysze i od razu pretensje ze jak rodzice czegos chca to sie schodzi a nie nie odzywa - oczywiscie dorzuce swoje trzy grosze zeby nie bylo ze jestem taki pokorny i spuszczam za kazdym razem glowe i wychodzi z tego awantura Wszelkie moje pomysly sa negowane, np normalna sprawa rozmowa w rodzinie mowie ze rower bede kupowal, od razu teksty, ciekawe gdzie go postawisz (no rzeczywiscie dom 120m, garaz, troche ziemi, pewnie nie ma gdzie go postawic...), lepiej bys inaczej wydal te pieniadze, po co to, po co tamto. I tak go kupilem, chodzi o sam fakt ze sa ze wszystkim na nie i sa wszechwiedzacy i chcieliby dyrygowac moim zyciem co mam kiedy robic. Cud ze nie maja problemu jak im nie mowie gdzie wychodze i ze wroce bardzo pozno, az sam sie im dziwie. Z praca to samo, caly czas ta sama gadka, gdzie zlozyles podanie, bla bla bla, no nigdzie, narazie praca mi odpowiada, chociaz kasa slaba i w ciagu roku bede chcial ja zmienic na lepiej platna ale nie w ciagu kilku najblizszych miesiecy - jesli chodzi o kase w rodzinie to jest wszystko na pol takze nie jest tak ze chodzi im o to ze nie loze na zycie. Sytuacja jest jaka jest, kazdy pieniadz jaki moge odkladam i mam nadzieje w ciagu 4 lat kupic mieszkanie. Jak im o tym mowie to oczywiscie negacja i teksty - gdzie ty bedziesz mial lepiej, zrobilismy ci kuchnie, gore masz cala dla siebie, czego ty jeszcze chcesz (no tak gora moja, remontuje ja po swojemu, zyje swoim zyciem, nikt sie do niczego nie wtraca..............). No normalnie czuje ze sie cofam w rozwoju, zamiast podejmowac decyzje i ew. za nie odpowiadac to oni je zabijaja w zarodku bo to ich dom ich zasady, oni po swojemu chca pewnie dobrze a skutki sa tego calkiem odwrotne. Dusze sie, odechciewa mi sie z nimi gadac, nie moge sie doczekac chwili kiedy bedzie mnie stac na wlasne mieszkanie i sie w koncu wyprowadze. Nie rozumiem ich zachowania, niektorzy pisza ze mieszkaja z rodzicami i jest ok, nikt sie do nikogo nie wtraca, a tu jest masakra... Kiedys chcialem kupic sobie motor, ale odpuscilem bo mama boi sie tragicznie motorow i ona bylaby zdolna do tego zeby wziac siekiere i go zniszczyc - serio. Przeciez to jest chore ze ja nie moge decydowac o takich rzeczach (twoj dom, tu bedziesz mieszkal ---> ale na naszych zasadach -- tak to wyglada wg nich).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, jedyne wyjście to się usamodzielnić. Będziesz żył skromniej, ale jak dorosły mężczyzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja również z rodzicami mieszkam, mam co prawda sam całe piętro, duży dom ok 200m że spokojnie 2 rodziny by się zmieściły ale rodzice jak to rodzice chcą zawsze dobrze ale nie pozwalam im na to moim kosztem. Jeśli coś nagle wypadnie podwieźć do miasta matkę (choć sama ma prawko) to ok, ale jak planują do rodzinki na cały dzień jechać i wcześniej nic nie wspomną to nawet jak mam się nudzić w domu robię im na przekór. Obecnie nie pracuję ( w trakcie kursów jestem) i pewnie do maja zleci z dokumentami idę do ojca na kierowcę. Twardo stawiam im granicę żeby mi się nie wtrącali i skutkuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na starcie marnujecie sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby Twoja część domu a nie Twoja i zawsze tak juz bedzie,albo i jeszcze gorzej. A tak naprawdebTwoje to bedzie jak sobie sam kupisz. To sa toksycznie rodzice,nigdy nie pozwola ci sie usamodzielnic,oni zostawili sobie ciebie zeby miec opieke j sluzacego w jednym po to ta niby twoja góra. Uciekaj,wiem co pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopóki jestem sam jest ok, ojciec planuje na wioske się wyprowadzić jak ja założe rodzinę, on jeszcze 5l pracować do emerytury musi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce tez brac kredytow na nie wiadomo ile, ani tez sie gdzies przenosic na wynajem bo nic nie odloze. Jest szansa ze w ciagu 4 lat uzbieram na mieszkanie i bede bez zadnych zobowiazan. Bede wtedy ostatni rok przed trzydziestka. Jedynie biore pod uwage jeszcze przeprowadzke do innego miasta, ale tylko pod warunkiem ze znajde prace za pieniadze ktore pozwola mi na wynajecie kawalerki, zycie (potrafie za nieduze pieniadze wyzyc, nie pale, nie pije, nie mam auta, do restauracji nie chodze, ale kupuje w miare dobre jedzenie a one niestety troche kosztuje) no i odlozyc kase. Jak sie nie uda to bede siedzial z rodzicami jeszcze te kilka lat.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćesmeralda
Mam kuzynow,ktorzy maja38on,ona37 sa dziesiec lat po slubie i mieszkaja z rodzicami nie dokladsja sie ani na rachunki,ani na jakiekolwiek utrzymanie,oboje pracuja,maja dobre auto i na reszte wywalone,zyje im sie wspaniale,super sypialnie maja,a matka im urzadza miesiecznice,obchodza od dnia slubu swojego,matka im kolacje przyzadza przy swiecach romantycznie,pozatym ona nie sprzata,ani nie robi nic w mieszkaniu,zycie jak w raju im odpowiada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze a możesz przyprowadzać dziewczynę lub/czy chłopaka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te pare lat wytrzymasz,spoko. Ale tak kombinuj zeby tam nue zostac na stałe. Oni beda coraz starsi i coraz bardziej wymagajacy i roszczeniowi. Nie ułozysz sobie zycia bo bedziesz zajety tylko nimi,a im to bedzie na reke. Nie pozwola ci na nic,bo zawsze wypomna ze mieszkasz u nich,ze dom ci zostawiaja ,nigdy nie bedziesz tak naprawde u siebie. Tylko to jest twoje na co sam zapracujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W tym momencie nie jestem z nikim zwiazany. Ale to nie bylo problemem - jedynie kategoryczne NIE jesli na noc mialaby zostac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Długi opis poczytałam po łebkach. Mi się dobrze mieszka z rodzicami, duzo mi pomagają, ale nie ingerują w moje życie. Usłysze czasem, że zrobili by inaczej, biore to pod uwagę i jak przyznaje im racje to zmieniam. A jak nie to robię swoje. Mąż może przy remontach troche posłuchał, że po co tak, a to dobre było. Przeszło, poszło i wróciło do normy. Natomiast u teściów nie dałoby się mieszkac, teśc już na etapie wesela się wtrącał, nie szło by tam wytrzymac. To zalezy od ludzi. Póki jesteś sam to lepiej żebys mieszkał z rodzicami i pomału próbował ich nastrajać w rozmowie, czy małych zmianach postępowań, że masz też swoje zdanie i czegoś nie chcesz. Jak będziesz miał żonę to wątpię, żeby chciała zyć w takiej presji. Wtedy albo postawicie warunek, że sie nie wtrącaja albo sie wyprowadzacie. Być może wtedy otrzeźwieją i sie mniej powtrącaja. A teraz to probój się pomału sprzeciwiać w błachych sprawach, takich co by raczej zaakceptowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieciak jesteś, a nie dorosły, dlatego się wtrącają. A problemy to ty masz, że ho, ho, ho i ho,ho.Wszyscy ci współczujemy, ale toksyczni starzy , ja pirdziole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×