Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

gdzie wy pracujecie, ze 2 lata siedzenia z dzieckiem to smierc na rynku pracy?

Polecane posty

Gość gość
Przepraszam Was, ale straszne z Was niedorajdy, jeśli uważacie, że nie będziecie się umiały odnaleźć się na rynku pracy po kilku latach przerwy. Nie ten pracodawca, to inny. Dokształcić też się zawsze można. Albo z Was straszne fajtłapy, albo straszne kłamczuchy. Po prostu nie radzicie sobie w takiej sytuacji, by być kilka lat z Waszym dzieckiem i bardziej odnajdujecie się w sytuacji praca-dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Acha... i dla swojego dziecka nie można tego zrobić, żeby się uczyć wszystkiego od nowa, albo na nowo zdobywać klientów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy w domu a dlaczego wy nie potraficie przyznać, że po prostu nie chce wam się pracować? Tak szczerze. Piszecie, że mało kto przyzna się że chce odpocząć od domu i dziecka ale te siedzące w domu też dorabiaja dziwne teorie do treści, mogę posiedzieć w domu i nie pracowac to posiedzę i pracować nie będę. Ja wróciłam do pracy bo lubię mieć różnorodność. Ot tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż jest programistą i elektronikiem, jest bardzo ceniony w pracy i wcale nie musi się cały czas dokształcać, więc nie ściemniajcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jestem z dziećmi w domu, ponieważ taką mam hierarchię wartości, że dzieci stawiam przed pracą. Mąż jest w stanie nas utrzymać, więc wspólnie postanowiliśmy, że wykorzystam w pełnym wymiarze urlopy wychowawcze. Uważam, że miejsce małych dzieci jest przy matce i nie chcę, aby ktoś mnie zastępował, nawet babcia. Moim zdaniem rola babć jest inna, natomiast żłobków nie uznaję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to jest, że ktoś, kto wrócił do pracy zanim dziecko dobrze nauczyło się chodzić, wymądrza się jaki to luz być z dzieckiem 2-3 letnim w domu. Przecież taka osoba nie ma pojęcia jak to jest, bo weekendy to nie to samo, co 7 dni w tygodniu od rana do wieczora (u mnie np. bez pomocy babć, cioć itd). Tak samo jak ja nie wiem jak to jest pracować i mieć małe dziecko. Po prostu nasze sytuacje są dla nas abstrakcyjne, a opieka nad dzieckiem kilkumiesięcznym a dwuletnim to różne światy -to trzeba PRZEŻYĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jako osoba wykonujaca podobny "wolny zawod" nie wiem, czy mam sie smiac czy plakac czytajac takie wypociny, jak twoje :o Zbudowanie bazy dobrych, stalych, rzetelnych klientow, czyli uczynienie z takiego zawodu pracy dajacej sensowne zarobki, trwa KILKA LAT. A klient raz stracony, z takiego czy innego powodu, rzadko wraca. Czyli rozumiem, ze wg ciebie dziewczyna powinna co pare lat (bo moze chce miec 2 czy troje dzieci) zaczynac praktycznie od zera? i latami nie zarabiac albo zarabiac na waciki :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest kwestia tego czy mi się nie chce pracować. Z pierwszym dzieckiem podjęłam pracę, gdy miało 9 miesięcy. Może inni lubią, ja owszem, pracę miałam fajną, ale serce bolało mnie, że nie ma mnie przy synu. Kiedy słyszałam co nowego zrobił w ciągu dnia, a mnie przy tym nie było. Potem w przedszkolu kiedy nie zawsze mogłam uczestniczyć w tym co tam robili, przedstawiali. Kiedy nie mogłam iść na zwolnienie żeby się nim opiekować, gdy zachorował. A chorował często. Dzięki Bogu za babcię. Pracę mam biurową, zawsze elegancko, paznokcie, fryzjer, kawka, kontakt z ludźmi. Kafe. :classic_cool: Dlaczego miałoby mi się chcieć uciec do tego? Ale mam potrzebę bycia przy córce, tak jak wcześniej przy synu. Po prostu dzieci są dla mnie najważniejsze na świecie. Jedyne co się zmieniło to to, że obecnie mam komfort finansowy i mogę naprawdę wybrać. Wybieram więc bycie mamą. Praca nie zając, nie ucieknie, bo pracować zamierzam. :P Tym razem jednak chcę kilka lat poświęcić na bycie mamą. Nie chcę opiekunek, babć, żłobków i widzenia się z małym dzieckiem po 9 godzinach nieobecności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ." A klient raz stracony, z takiego czy innego powodu, rzadko wraca. " A dziecko ma mamę tylko jedną i dzieciństwo też już do niego nigdy nie wróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla jednych ważny klient, dla drugich dziecko. Też pracuję z klientem i wybierając między możliwością wchodzenia mu w du/pe, a spacerem z dzieckiem, w du/pie mam czy go stracę.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy w domu a dlaczego wy nie potraficie przyznać, że po prostu nie chce wam się pracować? Tak szczerze. Piszecie, że mało kto przyzna się że chce odpocząć od domu i dziecka ale te siedzące w domu też dorabiaja dziwne teorie do treści, mogę posiedzieć w domu i nie pracowac to posiedzę i pracować nie będę. Ja wróciłam do pracy bo lubię mieć różnorodność. Ot tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Bo to nie jest "siedzenie" ani odpoczynek. Kto tego nie przeżył, ten nie wie jak to jest być np. czwarty rok z dzieckiem bez żadnej pomocy. Szczerze, to wiem że kiedyś w pracy bardziej wypocznę, a wcale nie mam lajtowej i zawsze byłam w niej zestresowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś OTÓŻ TO! W samo sedno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam już o 9:12 dlaczego wybieram dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem inzynierem sanitarnym. Wróciłam po pol roku od porodu bo nie mialam juz ochoty siedziec w domu. Nie chcialam tez zeby ktos zastapil mnie na moim stanowisku bo lubie swoja robote.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co do straconego dzieciństwa to przypominam paniom , ze przez całe stulecia nikt się dzieciakami nie przejmował tak jak teraz i nic złego sie z ich psychika nie działo. Żadna kobieta choćby trochę bogatsza nie wychowywała dziecka, nawet go nie karmiła- od tego były mamki, potem bony, nauczycielki , czy u biedniejszych dziecko siedziało w kuchni z kucharka, a mamusia i tatus widzieli je ledwo chwile przy obiedzie, albo jak służba przyprowadziła dziecko zeby powiedziało rodzicom dobranoc. U biednych dzieci albo sie zajmowały soba, albo bawiło je starsze rodzeństwo albo pracowały. Jeszcze w latach 60-tych był zwyczaj ze rodzice wysyłali dzieci nawet w wieku 7-8 lat same pociagiem na drugi koniec Polski do rodziny na wakacje- tylko konduktorowi się mówiło zeby przypilnował zeby wysiadły na dobrej stacji. A co do wolnych zawodów, to oczywiście mozna mieć jakies zlecenia, po paru latach też coś sie trafi, ale jesli chcesz sobie zbudowac dobra markę to nie piertolisz roboty . Zreszta cóz tak cudownego jest w podcieraniu dziecku d... 24 godziny na dobe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla jednych ważny klient, dla drugich dziecko. Też pracuję z klientem i wybierając między możliwością wchodzenia mu w du/pe, a spacerem z dzieckiem, w du/pie mam czy go stracę. ok, ale czasem dobrze jest dać dziecku żreć, a na to trzeba mieć jakies pieniadze- no oczywiście można być wiecznie na łasce męża i jednej pensji, ale to juz co kto lubi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie prawda. Były nianie i guwernantki u bogatszych. Ale teraz są nauczyciele i nianie, przedszkola i żłobki. Rodzice jeśli chcieli zajmowali się dzieckiem, tak jak teraz. Inni wybierali yowarzyskie wypady, tak jak teraz karierę. Nic się nie zmieniło. Bardzo dużo kobiet nie pracowało. Większość służących 24/7 (bo takich głównie potrzebowano) to były panny. Moja mama nie pracowała i wiele osób w otoczeniu. Ja sobie bardzo chwalę swoje dzieciństwo. Komentarz typu "co jest fajnego w podcieraniu dziecku tyłka" kulturalnie przemilczę, bo w świecie dorosłych jest takie powiedzenie "nie dotyka się gowna, bo śmierdzi". ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzice jeśli chcieli zajmowali się dzieckiem, tak jak teraz. nie było takiego zwyczaju moja droga, a nawet byle bogatszy chłop miał parobka i dziewuchę do pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dla jednych ważny klient, dla drugich dziecko. Też pracuję z klientem i wybierając między możliwością wchodzenia mu w du/pe, a spacerem z dzieckiem, w du/pie mam czy go stracę. ok, ale czasem dobrze jest dać dziecku żreć, a na to trzeba mieć jakies pieniadze- no oczywiście można być wiecznie na łasce męża i jednej pensji, ale to juz co kto lubi X Moja rodzina je, żrą świnie w korycie. Natomiast jeśli cofamy się w przeszłość i tadycjonalizm :P to zauważmy, że od tysiącleci właśnie taki jest podział. To normalne, że mąż utrzymuje rodzine. Jeśli ty masz życie w kategorii "jesteś na mojej łasce" sedrecznie współczuję partnera. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dużo kobiet nie pracowało. Większość służących 24/7 (bo takich głównie potrzebowano) to były panny. Moja mama nie pracowała i wiele osób w otoczeniu kolejna bzdura. odsetek kobiet pracujących w PRL i teraz jest porównywalny- polecam statystyki. a jeszcze przed wojna nawet jak kobieta nie pracowała, to nie zajmowała sie bezposrednio dziećmi, a juz na pewno nie w takim zakresie jak teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Rodzice jeśli chcieli zajmowali się dzieckiem, tak jak teraz. nie było takiego zwyczaju moja droga, a nawet byle bogatszy chłop miał parobka i dziewuchę do pomocy X Skończyłam historię na UG, mam specjalizację kultura materialna, pracowałam w muzeum etnograficznym. Ale rozumiem, że Ty wiesz lepiej. Chyba się wycofam. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skończyłam historię na UG, mam specjalizację kultura materialna, pracowałam w muzeum etnograficznym. Ale rozumiem, że Ty wiesz lepiej. Chyba się wycofam. historia....czyli bez zawodu. No trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To normalne, że mąż utrzymuje rodzine. Jeśli ty masz życie w kategorii "jesteś na mojej łasce" sedrecznie współczuję partnera. a jak mąż zdechnie , bo faceci umieraja wczesniej, to co zrobisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez zawodu? ;) Pracownik muzeum kojarzy Ci się pewnie z Jasem Fasolą patrzącym na obrazy. Próżna więc dyskusja. Polecam odwiedzić PAN, tam znajdziesz więcej źródeł niż czytając "Trędowatą". A jeśli znasz łacinę i niemiecki to na Pomorzu będziesz w niebie. ;) Jeśli "mąż zdechnie"- Twój poziom szybuje w góry i wyżyny. :D Nie martw się o mnie, ja zawsze znajdę pracę. ;) Szczęśliwie też mam męża na poziomie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety tak robią pracodawcy, nie wrócisz szybko do pracy, to ktoś inny jest przyjety na to miejsce. Wracasz i wypowiedzenie na dzień dobry się dostaje. Przerwa jest źle widziana przez innych lepiej jest mieć ciąg pracy, 3 lata to szmat czasu i nikt takiej osoby nie zatrudnia. Do 2 lat to max. Większość teraz szybko wraca lub szuka opiekunki, czy żłobka. siedzenie z dzieckiem to strata dla kobiety - zero składek, a później niska emerytura. Ci co zarabiają dobrze to i tak sobie poradza, ale Ci co jadą na najniższej są na przegranej pozycji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W rodzinie po 6 miesiącach wracają do pracy, do roku tak jak macierzyński to maks. Później opiekunka. Na rodzinę trzeba zarabiac i kobieta musi pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie żyjemy w państwie, w którym istnieje przymus pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwa lata to za długo, bo się wchodzi w bezpłatny wychowawczy. Po macierzyńskim ide do pracy, bo trzeba zarabiac na życie, a im dłużej bez pracy tym trudniej ją znaleźć. I z czego później życ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś Nie żyjemy w państwie, w którym istnieje przymus pracy. " X I co z tego, z powietrza nie wyżyjesz, z zasiłku też. Jak sama nie zarobisz to trzeba zginąć z głodu, chyba, że ktoś Ci pomoże, ale wiecznie pomagać nie będą. A na starość ani emerytury ani nic. Czyli jednak jakiś niepisany przymus jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×