Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Meluzyna1

Od zawsze byłam sama, coś jest nie tak

Polecane posty

Gość gość
Ale dlaczego ja mam podrywać faceta? Przecież to mężczyzna powinien się starać o kobietę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zauroczenie inną zawsze może zdarzyć się w każdym związku. A samą urodą trwałego związku nie stworzysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki do mnie startowal 22 lata starszy odemnie .strasznie brzydki ,ale wyksztalcony ,oczytany, rozmowny i startuje do dzis. A ja go ciagle nie chce ,bo sie nie zakochalam to raz, a dwa przeciez on mglby byc moim ojcem. A on kwiaty mi klupowal ,buty ,pierscionki i robil wszystko zebym tylko ja go zechciala. I co ,na stare lata z dziadkiem do lozka?Zeby taki w moim wieku tak do mnie startowal i za mna byl ,to by to bylo piekne .Ale to tylko marzenie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama uroda to mozna faceta jedynie oczarowac, a charakterem faceta przy sobie zatrzymac. Z obserwacji zauwazylam ,ze kazdy facet chce miec przy sobie kobiete ladna i madra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechciana 28
No cóż, z reguły facet tym bardziej się stara im trudniej jego zdaniem zdobyć względy danej kobiety na której mu z jakichś względów zależy (zazwyczaj tę względy do ładna buzia, fajne ciało i stosunkowo niewiele lat na koncie). Dlatego dużo prędzej starszy będzie się dwoił i troił dla młódki niż rówieśnik, oczywiście dla w miarę ładnej młódki. Rówieśnicy tego typu zabiegi mają tylko dla super ślicznotek - o ile sami są co najwyżej przeciętni i do pewnego wieku, bo w okolicach 30 to przecież za stara du/pa dla szanownego księciunia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teoretycznie chce, ale gdzieś tam boi się takiej jak diabli!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam w tym temacie ładnych i mądrych post na stronie Oczami Mężczyzny na fejbuniu. Post przypięty na wierzchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też bym potrafiła przymknąć oko na wygląd (chociaż oczywiście musiałabym partnera akceptować). Kiedyś na ulicy jeden dres (chyba trochę pod wpływem alkoholu) mi powiedział, że jestem piękna i że od teraz będzie miał o kim śnić. I to było takie szczere. Gdyby mi to powiedział jakiś normalny facet na poziomie to na pewno dałabym mu szansę. Tamten to niestety nie był dobry materiał na partnera, męża, ojca i to było widać gołym okiem :) Ale on przynajmniej do mnie zagadał. A reszta? Nic. Czy ja naprawdę muszę sama biegać za facetem? I czy oni od razu muszą mieć partnerkę podaną na tacy? A taka może bardziej skryta, która nie otwiera się tak szybko, to już beee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20;44 Zauroczenie jest tylko na chwile, przemija a milosc trwa.Często ludzie tego nie rozróżniają. Ze samej milosci, tez bym nie chciała wychodzić zamaż, najlepiej pol z rozsądku, pol z miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do mnie powiedział raz na ulicy normalny mężczyzna, elegancki, w okolicy 40 albo po, że pięknie wyglądam. To było przemiłe, ale co mogłam zrobić? Na 90% miał żonę, podziękowałam ładnie i poszłam dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21;01 No wlasnie ,mi jeden facet na randce powiedzial ze, musze byc bardziej otwarta. I do dzis nie wiem ,co on mial na mysli , moglam mu odpowiedziec ze, taka sie urodzilam a ja zamilklam jak glowno .Bo mnie raczej kazdy uwaza za osobe skryta. Ale to moja wina ,ze ja taka jestem.To co osoby skryte, maja miec mizerne czy zerowe szanse?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, daj spokój, usposobienia się nie wybiera, a jak czujesz że ktoś jest bliski i kogoś lubisz, to na pewno robisz się bardziej otwarta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musi być miłość dużo miłości żeby facet zechciał się oświadczyć. Z rozsądku małżeństwa rozpadają się. Nic nie trzyma w razie kłopotów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 20:16 główna zasada terapii jest to, że nie wchodzimy w ścisle i zażyle relacje z innymi uczestnikami. Po terapii.... bardzo prosze. Ale w trakcie. Zakaz. Terapia to miejsce leczenia duszy, a nie miejsce na wyryw. Masz tam isc, by dowiedzieć się czegoś o sobie, zmienić zachowania, a nie desperacko szukać faceta. I to wszedzie. To nie brak faceta jest problemem. To tylko wynik czegoś innego. Czego? Tego masz się na terapii właśnie dowiedzieć. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
E tam, w diably juz z ta uroda .Chyba sie liczy to co czlowiek ma w glowie i sercu, jaki jest. A kazdy pa/t/rz/y na ten cholerny wyglad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce szukac desperacko faceta. Ale mialam to na mysli, ze moze nadarzyc sie okazja ,do chocby zwyklego zaprzyjaznienia ,zakolegowania sie ,wymienienia slowami ,problemami. I to by mnie z ta osoba zblizylo,do siebie.Szukanie desperacko faceta, moze przynies problemow, klopotow ,wiem to po sobie.Nigdy nie nalezy podchodzic ze szukaniem kogos desperacko, przechodzilam juz ten etap w swoim zyciu i wyszlam jak zablocki na mydle. To mnie tez czegos w zyciu nauczylo ,ze milosc musi przyjsc sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechciana 28
Też miałam epizody desperackiego poszukiwania samca, choć wmawiałam sobie wówczas, ze wcale nie, tak niby dla hecy sama jeżdżę do klubów czy włażę na debilne czaty. Straszne upodlenie i srogi kac moralny pozostawiający niesmak do siebie samego na długo. Nie polecam. Strzeżcie się despery jak ognia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jestem ładna, inteligentna, zadziorna, mam silne nonkonformistyczne poglądy i masę adoratorów i co? Też jestem sama. Raz miałam bliską relację z chłopakiem, o której on potem powiedział, że to nie był związek. I nie piszcie mi, że nie jestem skromna, bo owszem, nie jestem, ale nikomu to nie przeszkadza, a wręcz pasuje moja pewność siebie. No i jestem bardzo sobie uczuciowa, czuła i wierna. Niemal ideał z opisu, a g****o z tego wychodzi. Ten facet, kiedy tłumaczył mi, że mnie nie chce, powiedział, że mogłabym mieć każdego. Śmiechu warte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechciana 28
Ja to widzę tak. Według mnie dla facetów: ładna - super, inteligentna - fajnie, byle nie była bardziej inteligentna od niego, a już członkini Mensy pewnie dla minimum 90% odpada, zadziorna - fajnie, dzięki temu nie będzie zbyt nudno, byle nie nadmiernie agresywna, nonkonformistyczne poglądy - oj, raczej strzał w stopę, nonkonformizm zwyczajnie nie jest postrzegany jako kobiecy i istnieje uzasadniona obawa, że taka nonkonformistka nie będzie chciała się w żaden sposób podporządkować czy nawet iść na kompromis, nie będzie chciała mieć potomstwa itp. a to jest zdecydowanie not sexy dla większości facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są dziewczyny, które mają jakieś blokady i same nieświadomie uciekają od związków. Znam taki przykład.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja taka jestem, do tej pory uciekalam przed jakimkolwiek związkiem, nie wiem skąd mi się to wzięło. W głębi serca wierzyłam, że jeśli trafie na swojego to wszytko minie. I tak się stało, w wieku 30 lat poznałam kogoś, to było jak razenie piorunem. Wszystkie obawy, stresy, cala ta moja blokada jak ręką odjal, ciągnęło mnie do niego jak cholera. I co? I los że mnie zadrwil, podobno nie spełniam oczekiwan... tyle się dowiedziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale dlaczego ja mam podrywać faceta? Przecież to mężczyzna powinien się starać o kobietę... x O, kolejna królewna z drewna. A potem płacze że sama. Zostań sobie sama ze swoim przerośniętym ego i roszczeniowym, nieuzasadnionym niczym podejściem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też miałam epizody desperackiego poszukiwania samca, choć wmawiałam sobie wówczas, ze wcale nie, tak niby dla hecy sama jeżdżę do klubów czy włażę na debilne czaty. Straszne upodlenie i srogi kac moralny pozostawiający niesmak do siebie samego na długo. Nie polecam. Strzeżcie się despery jak ognia. x Miłość własna jest dla ciebie najważniejsza. Może i dobrze że nie masz faceta, szkoda by go było. Chodzenie do klubów samej to upodlenie - rany, ale te baby w Polsce to przygłupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niechciana 28 dziś , tylko ja piszę, że mam pełno adoratorów. I Twoja diagnoza, choć doceniam starania, to zupełnie nietrafna. Dużo głupszych facetów za mną lata, podoba się też im moja siła i nonkonformizm. Jest spora grupa facetów, którzy by chcieli ze mną być, ale mi się kompletnie nie podobają i tyle. I to nie chodzi o to, że mam wygórowane wymagania, bo jedyne wymaganie to to, bym go pokochała, a ten, który mnie zostawił, bynajmniej nie był księciem z bajki. Pokazuję, że smutna prawda jest taka, że bardzo niewielu facetów pasuje do konkretnych kobiet i odwrotnie i bardzo ciężko się sparować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechciana 28
Użyłam pewnego skrótu myślowego. Samo pójście do klubu nie jest upodleniem, ale generowanie jakby na siłę pewnych relacji, pchanie się niejako tam gdzie Cię nie chcą albo chcą dla Ciebie źle, w imię poszukiwania bliskości to desperacja i szkodzenie sobie samemu. A to ja dla siebie mam być najważniejsza a nie jakiś wyimaginowany facet, który być może się nie narodził. Nie widzę nic zdrożnego w miłości własnej, zdrowy organizm po pierwsze walczy o swoje własne dobro. Jeżeli koszty poszukiwania jakiegoś dobra bez którego nota bene można przetrwać są za wysokie, to trzeba z tego zrezygnować albo poszukać takiego sposobu, który nie przysporzy większych strat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam tak samo,poza tym nie nienawidzę ludzi,miałam przykre doświadczenie trafiałam albo na zarozumiałych debili którzy tylko kochają swoje pieniądze,albo byli fałszywi wykorzystywali mnie a potem przez nich cierpiałam,cieszę się ze jestem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niechciana 28 dziś Ja to widzę tak. Według mnie dla facetów: ładna - super, inteligentna - fajnie, byle nie była bardziej inteligentna od niego, a już członkini Mensy pewnie dla minimum 90% odpada, zadziorna - fajnie, dzięki temu nie będzie zbyt nudno, byle nie nadmiernie agresywna, nonkonformistyczne poglądy - oj, raczej strzał w stopę, nonkonformizm zwyczajnie nie jest postrzegany jako kobiecy i istnieje uzasadniona obawa, że taka nonkonformistka nie będzie chciała się w żaden sposób podporządkować czy nawet iść na kompromis, nie będzie chciała mieć potomstwa itp. a to jest zdecydowanie not sexy dla większości facetów. werwer Mam takie spostrzezenia jak Ty, w ogole "łapię", o czym piszesz w postach. Tylko pamietajmy, ze duzo kobiet, jak nie ma powodzenia, to mysli, ze to dlatego, ze sa superinteligentne, no nie zawsze tak jest ;) ale ogolnie mysle ze mezczyzni szukaja nieskomplikowanych kobiet bez gonitwy mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechciana 28
Ech, no bo ja tych obiektywnie sporo głupszych, słabszych od Ciebie nie brałam jakoś szczególnie pod uwagę - sorry, taka prawda. Tacy faceci to materiał dla urodzonych domin, a większość kobitek to żadne dominy, przynajmniej w kwestiach damsko-męskich. Jeżeli jesteś ponadprzeciętnie mocna w różnych dziedzinach, to jasne, że pasujących do Ciebie facetów będzie odpowiednio niewielu, bo wbrew wszelakim pięknym hasełkom nie jesteśmy równi. Jednak jeżeli nie podbijają do Ciebie ci mocni w Twoim mniemaniu, to że tak pozwolę sobie zacytować klasyka "Wiedz że coś się dzieje". Do mnie przez lata jak już ktoś podbijał, to był w moim mniemaniu nie za fajny pod różnymi względami albo mi się nie podobał fizycznie albo miał wręcz patologiczną osobowość no i o czym to świadczy - o moim pechu, o tym że jestem taka extra? A może właśnie wcale nie jestem fest, dlatego ci fest trzymają się ode mnie z daleka. O jednoznaczną diagnozę niełatwo, bo gdzie czynnik ludzki, tam wiele teorii, rozważań, ja tylko zamieszczam swoje własne przypuszczenia, które nie są żadnymi żelaznymi regułami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niechciana 28, ale mi nie chodzi o to, że do mnie nie podbijają, tylko że takich w ogóle nie widzę. Bo podbija do mnie praktycznie każdy, który nie jest zajęty, chyba że jakiś super katolik, ale to wtedy też podbija, tylko że do czasu. I to właśnie nie chodzi o "równych mnie", bo co to na niby znaczyć? Nie robię im testów IQ, ale wśród adoratorów są i doktoranci fizyki (w tym kwantowej), i matematyki (brzmi może absurdalnie, ale takich mam m.in. znajomych ;) ), tylko tu nie o to chodzi. Już napisałam, że nie mam "wymagań", nie jestem dzieckiem. Chciałabym tylko poczuć "to coś", co czułam do poprzedniego faceta, który jakiś super pod każdym względem nie był, ale przyznaję, że podciągała mnie jego inteligencja, a raczej sposób myślenia, który nie był wcale "lepszy" od mojego, ale bardzo inspirujący. I nie uważam ponadto, żeby ci "gorsi" ode mnie mieli łatwiej w kwestii parowania się. To jest szczęście i tyle. Po prostu jak się kogoś takiego znajdzie, to ten związek trwa długo i stąd może wrażenie, że wszyscy inni są szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechciana 28
A nadmierna wybredność to jeszcze inna kwestia. Myślę, że jakbym ja miała taki wybór, to ktoś odpowiedni dla mnie by się znalazł, choć może się mylę albo przemawia przeze mnie desperacja z którą sama tak aktywnie walczę - a raczej próbuję. A im większy wybór, tym większa pokusa by śrubować kryteria, przebierać, oj tak. A motylki trzepoczące w trzewiach to dla mnie taki trywialny mainstreamowy mit dla mas, choć wiadomo jakiś tam ogień powinien być, przynajmniej na początku. Jednak są bardziej istotne rzeczy,na których powinna się opierać relacja pomiędzy dwojgiem dojrzałych pełnosprawnych życiowo i umysłowo ludzi, bo to i tak prędzej czy później się wypala. Można ewentualnie obrać strategię skakania z kwiatka na kwiatek celem utrzymywania poziomu pewnych hormonów w krwioobiegu niczym ćpun, bo do tego to się w gruncie rzeczy sprowadza - do bycia na haju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×