Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wyglądają wasze malzenstwa

Polecane posty

Gość gość
Mojego malzenstwa i kleski zyciowej nie przebije nikt. Zwiazalam sie z tyranem i cholerykiem wiec kiedy to dostrzeglam chcialam z nim skonczyc poznalam ideal ktory wyjechal za granice(czasy bezkomorkowe i fejsbukowe) sadzilam ze mnie zostawil bo sie nie oddzywal wrocilam do choleryka bo mialam trudny okres w zyciu i potrzebowalam wsparcia choc na chwile. Odezwal sie ideal chcialam do niego wrocic ale okazalo sie ze jestem w ciazy z cholerykiem. Wyszlam za niego za maz zylam z nim w udrece i nieszczesciu 20 lat po drodze zdradzanie mnie i knucie przeciwko mnie z kochanka wyklinanie od pasozytow darmozjadow strata drugiego dziecka bez ktorego cholernie ciezko mi zyc(bardzo to przezylam). Pozostaly mi 2 wyjscia rozejsc sie z nim i patrzec jak rodzi mu sie z kims dziecko ktorego ja nie moge przezyc ze stracilam lub zaryzykowac urodzic to dziecko i niech sie dzieje wola boza. Jak odejdzie lub z nim nie wytrzymam to jakos sobie poradzic za najnizsza krajowa. Czasem mysle ze to efekt motyla jak ktos wejdzie w zla droge to wszystko co sie potem przytrafi jest zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwodzimy się po 26 latach małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W marcu obchodziliśmy 30 rocznicę związku. Ślub był parę lat później. Przy okazji tematu o małżeństwie polecam książkę Izabeli Pietrzyk "Lepsza połowa". Prawdziwa, momentami do śmiechu, refleksji, świetnie się czyta. Przedwczoraj wypożyczyłam, dzisiaj skończyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W marcu obchodziliśmy 30 rocznicę związku. Ślub był parę lat później. Przy okazji tematu o małżeństwie polecam książkę Izabeli Pietrzyk "Lepsza połowa". Prawdziwa, momentami do śmiechu, refleksji, świetnie się czyta. Przedwczoraj wypożyczyłam, dzisiaj skończyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
My jestesmy 13 lat po slubie ( znamy sie 15). Pochodze bogatej rodziny. Moj ojciec sadysta o malo nie zlamal mi zycia. Moj maz byl bardzo biedny gdy go pzonalama,ale pokochal mnie cudowna romantyczna miloscia, ktora trwa do dzis. Do wszystkiego w zyciu doszlismy sami ( moja rodzina odwrocila sie ode mnie, pod wplywem ojca, ktory nie zaakceptowal mojego wyboru). Dzis mamy 9 letnia corcie. Jestesmy nadal bardzo szczesliwi. Mamy ustabilizowane zycie finasowe i calkowita NIEAZLEZNOSC od rodziny. Zawsze siebie wzajemnie bronilismy i wspieralismy sie. Oczywiscie Oboje mamy wady. Moj maz jest potwornym balaganiarzem. Wiec to ja sprzatam za nas Oboje. Ja gotuje, bo on gotuje koszmarnie. On jest duzo bardziej nerwowy i choleryczny. Ja za to nie jestem perfekcyjna pania domu. Czasem o czyms zapone, czasem upre sie za bardzo przy swoim zdaniu...W lozku jest fantastycznie. I zawsze tak bylo. Moj maz jest bardzo przytojnym chlopakiem- mezczyzna( taki troche tym Davida Bechama). Ja tazke nie nazle do najbrzydszych-:) Ciagle nosze rozmiar 36....jestesmy wysportowani. Czasem wydaje mi sie,ze jak jest ogromna chemia i swietnie w lozku to wystarczy to pielgnowac i dbac o ten ogien a naprawde przez lata moze byc baaaaaardzo goraco. My dla siebie bylismy pierwszymi partnerami seksulanymi. A namietnosc byla jak tajfun. Chodzilam z wieloma facetami przed nim platonicznie i w ogole nie czulam ''tego czegos''. Bylo to zupelnie ''nie to''. Dzis jak patrze na mojego 35 letniego meza to nadal sie usmiecham. Jest dla mnie mega ciachem. Podoba sie kobietom. Ale ja nie jestem jakos wybitnie zaborcza. Wole by sam dokonywal wyborow, nawet gdyby to oznaczalo odejscie. Kiedys z nim rozmawialam, i powiedzial mi,ze pociagaja go inne laski,ale nie mialby serca skrzywdzic mnie, ja i nasza corcie przy oakzji. Byly kryzysy.Byly momenty,ze bylo nam cholernie trudno finasowo- nikt nam nie pomogl. Moglismy liczyc tylko na siebie. Mamy za soba bardzo powzana chorobe dziecka, i walke o jej zdrowie i sprawnosc. Ja mam za soba takze powazna chorobe. Przeszlismy utrate pracy, strate duzej sumy pieniedzy...a mimo tego nasza milosc wyszla z tych opresji mocniejsza. Wydaje mi sie,ze w malzenstwie jak napisala ''stasza mezatka'' warto czasem sobie i mezowi odpuscic. Nie gderac, nie krytyowac, celebrowac piekne chwile, smiac sie zamiast zloscic....a najwazniejsze to kochac namietnie i zwyczajnie lubic te druga Osobe. No i WOLNOSC jest wazna. By nie wymuszac na kims naszeg ''planu doskonalego''-:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje malzenstwo bylo bardzo zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tazidealnegozwiazku
11 lat małżeństwa. Kilka miesięcy temu sądziłam tak samo, że przeżyliśmy wszystkie huragany związku. Ludzie patrzą na nas z podziwem jako małżeństwo idealne. Mąż kochający, w sypialni ogień, dwoje cudownych, dobrze wychowanych dzieci. Okazało się jednak, że 6 lat temu mąż przeżył 2-tygodniowy romans. Nie umiem wybaczyć. Mieszkamy osobno, został seks, po którym każę mu wyjść i wracać do siebie. On chce mieć znów żonę, ja tylko ojca dla dzieci i kochanka dla siebie. Odzyskałam skrzydła - nic już nie muszę, z nikim nic nie ustalam. Nie tłumaczę się. Tylko problemy z dziećmi rozwiązujemy wspólnie, z resztą radzę sobie sama. Życzę Wam żebyście nigdy nie musiały poznawać takiej prawdy o przeszłości, ale jeśli Wasze małżeństwa są nieudane, to tym bardziej nie warto się bać odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teppic    No1
11 lat związku, rok w małżeństwie. Wniosek - małżeństwo jest przereklamowane a wręcz może stanowić zaporę psychiczną, psującą nieco szyki związkowi, który w innym wypadku byłby idealny. Tak czy siak - jest świetnie, moja żona jest trochę mądrzejsza od standardowego Kowalskiego, więc na tę chwilę wiem już, że obecny stan może być podtrzymany na czas nieokreślony. Czyt. Moje małżeństwo w obecnej postaci stanowi wszystko, czego mnie i żonie potrzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15 lat razem. Małżeństwo oparte raczej na przyjażni, fajerwerków w łóżku nie było nigdy, dzieci brak. On oddany, zapracowany, dobry ale coraz dalszy.Oboje jesteśmy wysportowani i z sylwetkami lepszymi niż dawniej. Nie ma ochoty na seks, twierdzi że kobiety coraz mniej go interesują i nie chodzi o mnie. Jeśli już, to wyraźnie widzę, ze robi to głownie dla mnie. Po drodze wykryłam jego drobne zauroczenie koleżanką, było minęło, nie wracam do tego. Traktujemy się coraz bardziej 'służbowo'. Zrób to załatw tamto, gdzie wakacje. Kiedy wychodzimy razem do knajpy potrafimy siedzieć każdy w swoim telefonie, o śmiech czy luźną rozmowę coraz ciężej. Często czuję, ze zaczyna mi przeszkadzać, potrzebuję samotności, coraz częściej spotykam się z koleżankami i wychodzę bez niego. Humor poprawiam sobie utrzymując kontakt z zakochanym we mnie młodszym facetem. Nie sypiam z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam nowego kota i jest super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie zakładam sprawę o rozwód .Dość trzymania alkoholika pod dachem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak na 4 :) za to w sypialni z 4 na 6:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic tak nie oczyszcza malzenstwa jak dobry rozwod...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po przeczytaniu Waszych wpisów mogę tylko współczuć. Co niektórzy przeżywają dramaty jak nie piekło, naprawdę nie tak powinno wyglądać małżeństwo. Jestem singlem i po przeczytaniu niektórych wpisów zastanawiam się czy takie życie wogóle ma sens. Pozdrawiam wszystkich i życzę szybkich zmian w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak sobie żyjemy 11 lat od ślubu. trochę razem, bo łączą nas sprawy rodzinne, a trochę osobno. Nasz związek przypomina obopólne porozumienie w celu zapewnienia sobie i dzieciom godziwych warunków bytowych. Szału nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
24 rok, jak to szybko zleciało, niczego tak naprawdę nie żałuję, choć jesteśmy formalnie małżeństwem, to od lat ze sobą nie sypiamy ( ja z nikim), już nie mieszkamy razem, w tym zwiazku nigdy nie było obopólnej miłości, było zauroczenie i nic więcej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawie 25 lat razem (w tym prawie 18 lat jako małżeństwo). Jedyny mniejszy kryzys po urodzeniu pierwszego dziecka (kwestia przyzwyczajenia się do nowej sytuacji ), po drugim już niespodzianek nie było. Nie mogę powiedzieć, że nigdy się nie kłócimy, ale kochamy się dalej. Często się przytulamy, zawsze chodzimy za ręce i jak tylko uda się "oddać" dzieci do dziadków chodzimy na randki , w soboty robimy sobie wieczór z winem i seerami, a seks jest o niebo lepszy niż na początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gratuluję i powodzenia, budujący wpis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jednak wiele udanych związków rozwala dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inaczej. Gdyby nie dzieci, połowy małżeństw by już nie było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inaczej. Gdyby nie dzieci, połowy małżeństw Ju by nie było. Ludzie wpadają w rutynę i oddalają się od siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo? dlaczego tak się dzieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza małżeństwem szukają potwierdzenia swojej wartości? Niska samoocena?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brak zaangażowania i nieumiejętność dogadywania się ? Niepodlewane kwiatki usychaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jednak wiele udanych związków rozwala dziecko." X Jeżeli związek jest udany to dziecko nie jest w stanie taki związek rozwalić - owszem, myślę że w każdym związku po urodzeniu dziecka pojawia się kryzys (mniejszy lub większy, który trwa krótko lub długo), ale kwestia ułożenia życia na nowo. Bywa, że kobiety skupiają całą uwagę na dziecku zapominając o związku i nawet o sobie (chodzi o wygląd), i jak trwa to długo wtedy bywa też, że mężczyzna znajduje sobie pocieszycielke (zamiast porozmawiać z żoną o problemie). Ludzie powinni zdawać sobie sprawę, że życie to nie bajka - zdarzają się cieżkie choroby wspołmałżonków i dzieci (czasami nawet smierc dziecka), strata pracy, brak dziecka (pomimo starań o nie) - ważne, żeby ze sobą szczerze rozmawiać (niektóre rozmowy mogą być mało przyjemne), dobrze się ze sobą bawić i nie przekraczać pewnych granic ( które spowodują, że nic już nie będzie takie same).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tazidealnegozwiazku
Nie sądzę żeby powodem było dziewictwo. Ja byłam dziewicą. Urodzenie drugiego dziecka zrobiło swoje. Mężczyźni rzadko kiedy są na tyle dojrzali żeby zrezygnować z własnych potrzeb dla kogokolwiek. A dziecko jest dobrym testem dojrzałości. Mój mąż go nie zdał. Zamiast odciążyć, stał się kolejnym dzieckiem które wymagało zainteresowania i podziwu. Nie czytajcie tekstów o szczerych rozmowach bo one nic nie dawały. Facet dojrzewa dopiero wtedy kiedy popełni wszystkie błędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też popieram fakt żeby nie gderac nie zrzedxic i nie pouczać tylko w codzienności nieraz nie da się po prostu jak coś mocno wkurzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest bardzo duża różnica pomiędzy gderaniem, zrzędzeniem i pouczaniem, a szczerą i spokojną rozmową. Nie wyobrażam sobie, że mężczyzna nie zajmuje się dzieckiem i unika rozmów o problemach w związku, w celu ich rozwiązania- ja bym z kimś takim nie mogła być ( nie lubię cichych dni i niewyjaśnionych sytuacji - szkoda na to życia).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rutyna, zmęczenie, pewność, przyzwyczajenie, brak walki o druga osobę, brak szału hormonów, w kółko te same bodźce. Ile można się ekscytować tym samym człowiekiem, o czym gadać po 15 latach jak nie o bieżacych sprawach kiedy wszystkie historie powiedziane już po 30 razy. Smutne ale co zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×