Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wyglądają wasze malzenstwa

Polecane posty

Gość gość
17 lat po ślubie. Małżeństwo z wpadki. Bylam młoda i nie miałam nic do gadania a rodzina kazała. Moj ojciec od poczatku mówił ze nic z tego nie będzie . Wtedy myślałam że może sie wszystko ułoży i mimo wszystko będziemy szczęśliwi ale się przeliczylam. Problemy dnia codziennego nas przerosły i nie zdalismy egzaminu ani jako mąż i żona ani jako rodzice. Różnice charakterów nie do pogodzenia. Dzis wprawdzie mieszkamy razem ale każdy ma swoje zycie. Nie mamy wspólnego konta, znajomych ani zainteresowań . W zasadzie oprócz dzieci nic nas nie łączy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbyś pisała o mnie, tyle że dziecko nie z wpadki, chciałam je mieć, męża znałam przed zajęciem pół roku, a chodziliśmy trzy miesiące, miałam niecałe 19 lat, on 24. Dziś syn ma 18. Nie wiem co to miłość i czułość faceta. Nigdy tego nie zaznalam. Męża nie kocham, nie pokocham, żyjemy obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego nie odejdziecie skoro i tak wasze małżeństwa to fikcja? Marnujecie życie wszystkim tkwiąc w takich układach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem z nim dla dzieci. Żeby wychowywały się w pełnej rodzinie. Poza tym nie chce mi się wszystkiego zaczynać od nowa. Zmęczona już jestem życiem. Zresztą nie wierzę w miłość, nie ufam mężczyznom i chyba nie wiem czy w ogóle coś z życia tracę. Wszędzie tylko komercja zdrada i romanse, a tak nawet jeśli on mnie zdarza, a przecież musi z kimś spiąć, to przynajmniej nie cierpię bo mi na nim w ogóle nie zależy. Jak chce to niech sobie idzie gdzie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A myślisz, że dzieci nie czują że jest coś nie tak? Znam parę osób, które wychowowały się w rodzinie, gdzie małżeństwo było tylko "dla dzieci "- każda z tych osób mówi (już jako dorosły człowiek), że czuły że rodzice nie są szczęśliwi i woleliby wychowywać się w niepełnej rodzinie, niż właśnie w takiej. A z życia tracisz bardzo dużo- życie ma się jedno i szkoda je marnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z nim z powodu: - dziecka, - że sama nie zapewnie dziecku tego co powinno mieć, - z obawy, że spadne z deszczu pod rynnę, - z wygody bo nie chce mi się zaczynać wszystkiego od nowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
- i że nie zaufam już nikomu, za bardzo sparzyłam się na ludziach -wolę swój obecny w miarę bezpieczny świat chociaż jest bez miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co będzie jak mąż nie będzie chciał już tkwić w takim małżeństwie i znajdzie kobietę, która pokocha i która pokocha jego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - i że nie zaufam już nikomu, za bardzo sparzyłam się na ludziach -wolę swój obecny w miarę bezpieczny świat chociaż jest bez miłości xxx milosc i tak sie ponoc szybko konczy wiec masz normalny zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech idzie, droga wolna. To by oznaczało, że los pokazałby jakiś drogowskaz. Ktoś tutaj lub w innym podobnym topiku napisał, że jeśli decydujemy się na odejście to trzeba odejść OD a nie DO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wtedy wszystko samo się rozwiąże, niech idzie nie będę go trzymać siłą. PS. Mam takie same podpunkty twienia w tej relacji jak gość powyżej. Aż normalnie tak jakbym to była ja. Ponadto w naszym domu nie ma wyzwisk, wódki, przemocy, patologii społecznej, jest emocjonalny chłód, no ale dla disco chyba lepsze to niż bieda, bo ciężko samej je utrzymać na podobnym poziomie. Ja dla siebie już niczego od życia nie chcę, czasem mam wrażenie że przegrałam swoje życie, dzieciom nie chcę fundować poczucia braku stabilizacji. Nie każdy nowy związek i nowe życie jest lepsze. Nie każdy zasługuje na szczęście w udanym związku. I trzeba się z tym pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:-D ależ mamy podobny punkt widzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wolę swój obecny w miarę bezpieczny świat chociaż jest bez miłości" X A na czym polega ten w miarę bezpieczny świat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"milosc i tak sie ponoc szybko konczy wiec masz normalny zwiazek" X To nie miłość szybko się kończy, raczej zauroczenie i ewentualnie zakochanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:D Rzeczywiście podobnnie. U nas też nie ma patologii ale są coraz częstsze kłótnie o pierdoły a mnie to zaczyna wykańczać. Mieszkamy jak dwie obce osoby pod jedym dachem plus dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas tak samo. Poza tym nie lubię z nim przebywać, mam swoją strefę komfortu, on swoją. Wymieniamy się opieką nad młodszym dzieckiem, choć ono ma już 10 lat. Ale on je zawozi do szkoły i odbiera, ja zaczynam pracę wcześniej, on wcześniej kończy, zanim ja dojadę do domu. Weekendy spędzamy osobno, zakupy osobno, ale to co potrzebne, jakoś to tak dogralismy. Szału nie ma ale jest ta stabilizacja. Nie mam potrzeby go zdradzać bo nie ufam facetom, poza tym praktycznie on dziecka jej nie zaznalam od mężczyzn więc nie wiem co tracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak czyta sie te nieszczesliwe kobiety, ktorym faceci zniszczyli zycie to cieszy mnie ze jestem taka szczesciara ze nie mam faceta:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość powyżej hihi otóż to właśnie. Ja mojego traktuje jak współlokatora raczej. Wkurza mnie ale przynajmniej sama na stare lata nie będę i jakoś tak lżej z rachunkami. Co mi da życie bez niego? Jakie lepsze zmiany? Facetom nie zaufam zresztą kto by chciał na serio kobietę po 35?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mogłaby żyć w takim związku jak opisujecie. Nie rozumiem jak to możliwe, że nie brakuje wam bliskości ( przytulania, całowania, seksu). Nie wyobrażam sobie, że miałabym żyć pod jednym dachem z mężczyzną, ktorego nie kocham. Po za tym jaki przykład dzieciom dajecie - że małżeństwo to tylko obowiązki, zero bliskości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Racja, kobiety po 30 to prochno, nikt tego nie chce juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dokładnie. Jesteśmy już za stare dla facetów, nikt nie chce takiej kobiety a przygodowy seks to mogę mieć i w małżeństwie. Taka prawda. Brakuje owszem bliskości i ciepła ale trzeba umieć się z tym pogodzić że nie każdemu jest to pisane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 lat po ślubie, pierwsze dziecko z wpadki, drugie po trzech latach zaplanowane z nadzieją na poprawę związku, od trzech lat nie śpimy nawet w jednym łóżku, mąż śpi w drugim pokoju, po pracy rzadko z niego wychodzi, chyba kogoś ma ale nawet mnie to nie obchodzi. Mam 29 lat, niedawno do mnie dotarło, że już nie mam szans na normalnych związek z nikim, żyję tylko dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość wyżej -Nie umiałabyś być w takim związku, to też nie tak, że nie ma żadnej bliskości i nic nie robimy wspólnie. Gdybym była w stanie finansowo utrzymać dom w pojedynkę łatwiej byłoby odejść. Może gdy wypełnie swoją rodzicielską rolę odważe się, zobaczymy co los da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam tu, jestem po ślubie 17 lat i powiem Wam, że jak nie ma seksu to raczej małżeństwo przechodzi kryzys. U nas seks jest często i nie wyobrażam sobie inaczej. Jeżeli małżonkowie śpią osobno to już jest źle, warto nad tym popracować. Wiadomo, że seks to nie wszystko, ale to ważny element życia małżeńskiego i bez tego trudno o porozumienie. Ja co wieczór, gdy kładę się przy mężu to są jakieś pieszczoty, dotyk, nie koniecznie długi seks, ale bliskość i to mi daje wsparcie, siłę, odprężenie. Różnie u nas było, wiem co piszę. Na dłuższą metę nie da się w związku żyć bez seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko ze ja nie potrafię i nie chcę uprawiać seksu z kimś kogo nie kocham ba, do którego nawet nic nie czuję, zero chemii. Nie chcę, nie pragnę go i się nie zmuszę. Seks zawsze był z nim na siłę. Chciałam mieć dzieci. Od ponad trzech lat zero seksu a nawet spania w jednym łóżku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 lat małżeństwa , seks 2-3 razy w tygodniu, relacje dobre, ale był i zły okres w naszym małżeństwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.34 Nie pozostaje nic innego jak tylko pozazdrościc wam małżeństwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Cię do seksu nie namawiam :-) piszę jedynie, że małżeństwo bez seksu na dłuższą metę nie ma racji bytu. Jeżeli nie kochasz tego człowieka to przemyśl czy warto na lata poświęcać się dla takiego związku. A może terapia małżeńska czy jakaś wspólna inicjatywa mogłaby coś poprawić? Szkoda i Was i dzieci, rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najważniejsze to jest wziąć ślub z obopolnej miłości. Ten warunek jest konieczny bo nawet jakrzyjdzie kryzys to się go wspólnie zwalczy. Jak nie było nigsy uczuć lub były tylko po jednej stronie to się nie chce walczyć, bo nie zależy na drugiej osobie. Najgorzej jak jedna kocha a druga ma ja w d***e. Już faktycznie lepiej jak obie strony mają się d***e. Wtedy bowiem nikt nie cierpi z powodu odrzucenia. Ja chciałam kiedyś od męża odejść ale siła perswazji i szantażem emocjonalnym mnie przy sobie zatrzymał, teraz z nim jestem ale zimna jak skała, nie ma ode mnie ani grama czułości, ciepła, lód. Tyle mu z tego przyszło. Oboje jesteśmy nieszczęśliwi. No chyba że on jest tylko dla tego że "jestem". Kicham kogoś innego. Mąż nie pozwolił mi odejść, wbijal w poczucie winy, zostałam i teraz ma za swoje. A mógł sobie po jakimś czasie ułożyć szczęśliwe życie z kimś innym. Ale on z tych co ślub kościelny to łączy na całe życie (niestety w moim przypadku na przymus). Coraz częściej myślę o samobójstwie. Tylko póki co syna mi żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13-38 wiesz , było i tak, że moglibyśmy nawet się rozwieść , ale kryzys minął i jakoś bardziej akceptujemy siebie, bardziej się rozumiemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×