moja córka przekroczyla drugi próg dochodu a mówi ze nie ma kasy..

Nie rozumiem tego ..córka ciągle narzeka ,że brakuje jej kasy.mieszka sama i wydaje tylko na siebie pieniądze a ile razy z nia rozmawiam ,to ona narzeka ,że ledwo jej starcza od miesiaca do miesiaca. Ostatnio wygadała się coś mojej drugiej córce ,ze przekroczyla drugi próg dochodu na rok w pit. Musiala doplacic urzedowi skarbowemu tysiac zlotych i pozyczala kase od mej drugiej córki na to.... Nie mam pojecia ile ona zarabia,bo nikomu sie nie przyznaje w rodzinie,ale sądze ,że więcej niż 3 tysiące netto.

Dużo więcej, bo ja mam 4 tysiące netto i nie przekraczam progu.

Może żyje rozrzutnie albo ma bardzo wysoka ratę kredytu.

W uproszczeniu ok 7 tys PLN netto - na tyle dobrze, zeby ten 1k pLN do zapłcenia urzędowi mieć jednak

Ma z 6 na rękę ale ... i duże wydatki. Jeśli wzięła sobie 30 metrowy "apartament" w centrum to rata 2000. Potem czynsz 700, telefon tv 200 ,jedzenie min 500 jeśli umie gotować lub 1000 jeśli się gwiazda "tym brzydzi". Zakupy na torebki i buty 500, tipsy solarium 300, zatankowanie 200. Do tego pewnie jakaś wycieczka do Egiptu co jakiś czas hmm.... I kasa leci. To ja się pytam jak ma dziewczyna cokolwiek odłożyć? Przecież nie zrezygnuje z "życia na poziomie"!

juz prostuje. córka nie ma apartamentu tylko mieszkanie po ciotce ,która zmarła .w tarnowie i placi tylko czynsz wynoszący 400 zł.nie wiem na co wydaje pieniądze ,ale nie na mieszkanie. nie rozumiem dlaczego musiala placic tysiac zlotych urzedowi?ja w zyciu nie doplacalam a jeszcze dostawalam kase od nich.

Niech Ci sie mocna zapali lampka jak bedzie chciala pożyczyć 4 tysie na prezent dla chłopaka.

To że miała do dopłacenia jakąś kwotę do urzędu po przekroczeniu II progu to normalne zupełnie... wynika najczęściej z tego, że pracodawca nie zdążył odprowadzić pełnych zaliczek na podatek, bo przykładowo w II próg weszło się w ostatnim miesiącu roku. U mnei w każdym razie jest taka sytuacja co roku :) Natomiast jeśli dziewczyna nie ma kredytu do płacenia ani jakichs innych dużych zobowiązań to pewnie po prostu zyje rozrzutnie.

Przekroczenie drugiego progu dochodowego oznacza dziadowanie, a nie życie na poziomie. Mój dochód z dochodem męża przekracza ponad 30 tys/mc i to jest minimum, żeby godnie żyć. Ludziom się wydaje, że jak maj samochód grata za 60 tys. i mieszkanie 120 m2, zarabiają po 6,7 tys., jeżdżą na wczasy na Kanary, to żyją na poziomie. A tak na prawdę to jest klepanie biedy i dno życiowe...

14:15 500 na jedzenie? Chyba jak śmieci jesz.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Widocznie Twoja córka należy do tych osób którym ciągle mało i mało kasy.Nie lubię osób które mimo tego że zarabiają w miarę normalnie A narzekają na brak pieniędzy.Oby jej się noga nigdy nie powinela bo by dopiero zobaczyła jak wygląda brak pieniędzy będąc np.na zasiłku.

Pewnie jest mega brzydka i płaci facetom z*******nko. Bo lubi mieć przepchany komin.

gość dziś Przekracza 30 tys. Aha, czyli ty 2 tys, a mąż 30.