Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Córka nie chce chodzić na świetlicę. Co robić?

Polecane posty

Gość gość

Witam. Moja córka niedługo skończy 1 klasę szkoły podstawowej. Jako, że obydwoje pracujemy, moi rodzice mieszkający 100 km od nas też a teściowa opiekuje się niepełnosprawnym teściem, córka musi po lub przed lekcjami uczęszczać na świetlicę. Problem w tym, że ona od początku nie lubiła takich form opieki typu przedszkole i świetlica. Do przedszkola próbowaliśmy ją przez kolejne 3 lata prowadzić, kończyło się to fiaskiem. Nawet psycholog twierdził, że nie nadaje się do czegoś takiego. Przez te 3 lata była z nianią. Na zerówkę zareagowała dobrze. Na szkołę też, tyle, że problemem jest świetlica. Żadna z koleżanek, z którymi córka się przyjaźni ze świetlicy nie korzysta. Córka mówi, że nie lubi pań, dzieci ze świetlicy, zabaw, jak to na mówi w kółku (chodzi o zorganizowane przez opiekuna). Po prostu uwielbia być w domu, zwłaszcza odkąd pobudowaliśmy swój własny, ale spłacamy w związku z tym kredyt, przez co mniej pieniędzy w portfelu zostaje. Zastanawiam się co zrobić. Myślę, by na te 2 lata (już 4 klasiści na świetlicę nie uczęszczają, chyba, że przepada lekcja w środku zajęć albo ci co na religię nie chodzą) zacisnąć pasa i zatrudnić kogoś, by ją zaprowadzał/ odprowadzał ze szkoły, odgrzał obiad i poczekał z nią na nas (córka bawi się sama), ale mąż jest przeciwny. Czy być twarda i nie ulegać córce? Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź przestań, gówniara sobie uroila, że nie będzie chodziła na świetlicę BO NIE i teraz ty sobie od ust będziesz odejmowała żeby jej niańkę zatrudnić? Pogięło cię?? Ja tam uważam, że mąż ma rację, naprawdę - bez przesady. Ja wiem, że jest XXI wiek i teraz nie spełnić zachcianki dziecka = kryminał ale są jakieś granice :o Jakby ci powiedziała, że nie lubi szkoły, nauczycielek i innych dzieci to co, zorganizowałabyś jej indywidualne nauczanie? BEZ PRZESADY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Troche się dziwię bo uważam że córka jest już na tyle duża żeby mogła sama chodzić do szkoły i sama przebywać w domu podczas nieobecności rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak miałam. W pierwszej klasie balam się chodzić na świetlice. Bardzo to przeżywałam. Może idźcie do innego psychologa albo małymi krokami coś zróbcie. Niech posiedzi tam pół godziny a z czasem coraz więcej. A jak nie, to opiekunka. Ile córka ma dokładnie lat? Jajek miałam 8 to już siedziałam sama w domu. Wolałam to niż świetlice. Ale już rok później o dziwo zostawalam chętnie na świetlicy do końca 3 klasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wy nie wiecie, że dziś dziecka poniżej 10 r. ż. nie można zostawiać bez opieki dorosłego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas do 3 klasy szkoły podstawowej dzieci nie moga opuszczać same budynku szkoły. (nie jestem autorką). Poza tym co to znaczy "uważam że dziecko w tym wieku może już samo wracać ze szkoły do domu"? Dzieci są różne. Nie wszystkie mieszkają koło szkoły, są takie, które muszą pokonać kilka naprawdę dużych,******iwych skrzyżowań czy podjechać parę przystanków tramwajem żeby dotrzeć do domu. Nie każde dziecko jest na tyle ogarnięte, odpowiedzialne i rozsądne żeby zaufać mu na tyle, by miało własne klucze do domu, by samo do domu wróciło. 2 klasa podstawówki - ma 7 lub 8 lat. Dzieci są różne. Autorko, ja w ogóle bym nie dyskutowała na ten temat z córką. Na świetlicy może odrabiać lekcje, może grać w gry planszowe, może się bawić, kolorować. Nikt nie zmusza dzieci do zabaw zorganizowanych, córka nie ma obowiązku brać w nich udziału. Życie niestety takie już jest, że czasem trzeba robić coś na co nie mamy ochoty, im wcześniej uświadomisz to córce tym lepiej. Dla mnie to kuriozalna sytuacja (podobnie jak ta z przedszkolem - córka ma zdiagnozowane jakieś zaburzenie? :o ). I też uważam, że mąż ma rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie. Nie chce zostawać to niech nie zostaje. Wiem, bo miałam podobnie. Skończyło się to nerwica dziecięca. Potem lepiej nie było, teraz jestem stara baba, a nadal mam nerwice, oczywiście nie przez samą świetlice, ale przez właśnie takie zmuszanie, najpierw do świetlicy, potem do nauki gry na skrzypcach, potem do wyboru liceum, bo te które ja wybrałam miało gorsza opinie i td To tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 10:02 oczywiście to nie prawda dziecko w wieku 7 lat może już samodzielnie chodzić do szkoły i przebywać sam podczas nieeobecności rodziców,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, to właśnie dzisiejsze czasy. Dziecko będzie miało depresję, nerwicę, zamknie się w sobie, a ty będziesz zgłoszona do opieki społecznej :D Tak tak autorko. Sprzedaj samochód, zatrudnij opiekunkę, niech zajmuje się ośmiolatką po szkole. A jak malutkiej nie spodoba się niania, to zatrudnij szofera, niech przywozi ją po szkole do ciebie do pracy ❤️ Będziecie więcej czasu spędzać razem, a córcia będzie czuła się komfortowo i bezpiecznie ❤️ O losie :D :D :D #problemypierwszegoswiata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Do 10:02 oczywiście to nie prawda dziecko w wieku 7 lat może już samodzielnie chodzić do szkoły i przebywać sam podczas nieeobecności rodziców, xx Powtarzam ci: w szkole mojej córki dzieci do 3 klasy nie mogą samodzielnie opuszczać budynku szkoły. A to dlatego, że zdarzały się liczne incydenty (łódź) zaczepiania dzieci przez obcych dorosłych w okolicach szkoły. Ale ty wiesz lepiej, ok 😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" świetle powyższych przepisów wydaje się, że pisemna zgoda rodziców na samodzielny powrót do domu dziecka, które ukończyło 7 lat jest wystarczająca. Oczywiście, zezwalając na samodzielny powrót dziecka, należy uwzględnić stopień jego dojrzałości oraz możliwe zagrożenia. " to cytat z ustawy. Więc nie tylko dziecko musi mieć skończone 7 lat by samodzielnie wracać ze szkoły ale ty jako rodzic masz obowiązek oszacowania tego, czy dziecko jest w stanie bezpiecznie samo do domu wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:08 Oj kochana, ja dostałam tej nerwicy w latach 80, więc czasy nie mają nic do tego. Przez zmuszanie rodziców. Mam żal do tej pory że mnie nie słuchali. Rodziny swojej nigdy nie założyłam. Jak córka tak strasznie reaguje na świetlice to ja bym jej nie zmuszała. Bo to przyniesie więcej złego niż dobrego. Oczywiście co jakiś czas można próbować, może się osmieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgodnie z art. 43 ust. 1 i 3 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (j.t. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137 ze zm.) dziecko w wieku do 7 lat może korzystać z drogi tylko pod opieką osoby, która osiągnęła wiek co najmniej 10 lat. Nie dotyczy to strefy zamieszkania i drogi przeznaczonej wyłącznie dla pieszych. Oznacza powyższe, że dzieci do lat siedmiu co do zasady nie mogą poruszać się samodzielnie po drogach. Na drogę (definicję „drogi” wskazano w art. 2 pkt 1 Prawa o ruchu drogowym) mogą wyjść wyłącznie z osobami, które ukończyły przynajmniej 10 lat, a więc przykładowo ze starszym rodzeństwem. Odmiennie jest wyłącznie w przypadku strefy zamieszkania (oznaczonej znakami D-40 i D-41) oraz drogi przeznaczonej wyłącznie dla pieszych (oznaczonej znakami C-16 i C-16a), po których dziecko do lat siedmiu może poruszać się samodzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a ile czasu na tej świetlicy ona spędza? Bo jeśli od skończenia lekcji czyli od jakiejś 13 do końca czyli powiedzmy do 17, to jej się nie dziwię. Chociaż moja córka też tak siedziała bo nie było innego wyjścia, tak jak jej pół klasy zresztą. Ale lubiła to. Może idź na kompromis - niech siedzi tam ze 2 czy 3h a potem niech ją odbiera jakaś sąsiadka czy opiekunka. Dla ciebie będzie to lżejsze finansowo, ona pomału się przyzwyczai (bez przesady, to nie obóz pracy!!). Dzieci są rozpuszczone w tych czasach, taka prawda. Nerwice - ok, ale ile to % takich poważnych przypadków? W większosci jednak dzieciaki wymuszają na rodzicach to, czego chcą. A tutaj dziewczynka może została nauczona akcji - reakcji na zasadzie "nie chcesz - ok, nie będziesz tego robić" i wykorzystuje sytuację. Poza tym - autorko, mamy już koniec maja, zaraz rok szkolny się kończy :o Wytrzyma chyba te 3 tygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet psycholog twierdził, że nie nadaje się do czegoś takiego. - możesz rozwinąć myśl? Skoro do przedszkola nie chodziła bo "się nie nadawała" a do zerówki poszła i "znosiła ją dobrze" tzn, że córcia stroi najwidoczniej fochy. Pamiętaj, że jak się pościelesz, tak się wyśpisz autorko. W relacji rodzic-dziecko ma to absolutnie takie samo zastosowanie jak w każdej innej. Mój syn tez nie lubił zostawać na świetlicy, okazało się że problemem było to, że jego kolega wychodził nieco wcześniej, a on wstydził się być tam sam. Zapoznał więc innego kolegę i problem zniknął. Pewnie u was jest tak samo, jakby córka miała tam jakąś koleżankę, czas szybciej i milej by jej płynął. Zorientuj się kto tam chodzi, może zainicjuj jakieś spotkanie z inną dziewczynką, żeby się lepiej poznały, polubiły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie sluchaj zeby corka wracala,jak bys napisala ze corka sama musi wracac zs szkoly a sie boi to by cie tu suki zagryzly żeś wyrodna matk i inne blal bla. Stanowczo jest za mala zeby samej wracac i kilka godzin siedziec sama w domu i odgrzewac sobie obiad. Trudno ja bym zatrudnila opiekunke,albo jeszcze probowala z ta swietlica. Jakby cos sie stalo corce to wtedy jest krzyk a gdzie rodzice dziecka,a tak tu ci złote rady dają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Autorkę rozumiem. Mój syn wprawdzie do przedszkola chodzi chętnie (chociaż są dni, że wolałby zostać w domu, jak np wie, że mam wolne), ale już zbiorówki to dla niego męka. A czasem musi, bo wiadomo, że pracujemy.O tym samym pomyślałam, w związku ze szkołą, że ze świetlica też może być problem. I wcale nie jest rozpuszczonym gowniarzem, jak niektórzy piszą. Po prostu nie lubi miejsc, sytuacji, których nie zna. Ale.... Rozmyslajac nad tą świetlica, wymyśliłam, że będzie chodził, ale zacznie od krótkiego pobytu, a z czasem będzie zostawać coraz dłużej. No bo niestety, ale na nianię to mnie nie stać, a z drugiej strony musi też nauczyć się stawiać czoła nowym, nieznanym sytuacjom, bo to jest w życiu niezbędne, żeby sobie w nim radzić. Co wrazliwsze dzieci mają ciężej, no ale życie to nie płatki róż i nadmiar troski i ochrony tylko pogorszy lub wręcz pogłębia lęki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:31 Otóż to, masz całkowitą rację. I na tym polega różnica - że wychowujesz małego człowieka, a nie go hodujesz. Czyli pomagasz mu wyjść na przeciw lękom, obawom, uczysz go jak radzić sobie ze stresem, z nowymi miejscami, ludźmi, sytuacjami. Wyciągasz mu rękę i pokazujesz jak sobie poradzić ze strachem, jak nie dać się zjeść stresowi. A inni rodzice likwidują problem, nie przyczynę. Czyli np zatrudniają opiekunkę i myślą, że już po kłopocie, bo dziecko zadowolone i się nie boi. A to prędzej czy później uderzy ze zdwojoną siłą, bo nie da się całe życie likwidować przed dzieckiem każdej przeszkody, nie da się wiecznie sprzątać mu drogi, jaka jest przed nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo ja miałam nadopiekunczych rodziców, co to by zatrudnili cały sztab ludzi, żeby mi włos z głowy nie spadł. No ale niestety, poskutkowalo to tym, że przez wiele lat zylam w jakimś leku przed wszystkim, co nieznane. Więc chciałabym syna trochę otrzaskac z życiem, właśnie pomóc przezwyciężyć lęki, bo będzie mu łatwiej potem, będzie wrażliwy, ale nie słaby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do świetlicy,do szkoły,do klasy a nie NA świetlicę-na marginesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 latka sama wraca do domu, i w domu przebywa też bez opieki - takie rzeczy tylko u patoli!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Z psychologiem chodziło o to, że w przedszkolu płakała, nie jadła, nie piła, prowokowała wymioty. Więc powiedziano nam, że niektóre dzieci nie powinny chodzić do przedszkola a córka jest jednym z nich. I to nie jest tak, że jest uczepiona mojej spódnicy. Jak była z nianią to w ogóle nie płakała. Na świetlicy nie może odrabiać lekcji bo jest wieczny harmider a w zabawach organizowanych musi brać udział, bo tak jest w regulaminie świetlicy, a jak nie będzie chciała to panie ze świetlicy mówią wychowawcy, co skutkuje uwagą za złe zachowanie. Na świetlicy jest od 7.30 do 17.00. Tak pracujemy więc długo. Te 3 tygodnie do konca roku już musi wytrzymać ale zastanawiam się od września. Może zrobię tak, zeby na te 2 godziny szla do biblioteki szkolnej odrobić lekcje a potem zatrudnię kogoś by ją odbierał. W biblotece mniej się będzie rozpraszać niż w domu a to zawsze obniży koszty nani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze raz autorka. Poza tym chodzi mi bardziej o inną kwestię, a nie o chęć rozpieszczenia córki (której nie rozpieszczam, jest grzecznym dzieckiem, które zna granice). My ją teraz odbieramy z tej świetlicy o 17.00. Zanim wrócimy do domu, zjemy obiad to jest 18.00. A mała musi jeszcze odrobić lekcje. O tej godzinie mózg 8 latka nie pracuje na tak wysokich obrotach, jak mózg dorosłego. Mała jest wtedy już zmęczona, odrabianie lekcji schodzi jej dłużej, denerwuje się. W sumie po odrabianiu ma tylko godzinkę na zabawę SWOIMI zabawkami, kąpiel i do łóżka. W świetlicy lekcji nie odrobi bo tam jest zawsze głośno, poza tym dużo więcej dzieci niż krzesełek do siedzenia, mała często siedzi na podłodze pod ścianą :-( . Ponadto to jest tylko dziecko i tez chciałaby pobawić się na podwórku z koleżankami, które lubi a nie z dziećmi, z którymi jest zmuszona przebywać. Zresztą i tak panie ze świetlicy nie wychodzą z dziećmi na podwórko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spusc wp*****l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 letnie, małe dziecko cały dzień jest z obcymi ludźmi, psychicznie ma z tym problem a ty je zmuszasz i się dziwisz że nie chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmuszanie do czegoś czego dziecko nie lubi, najpewniej się boi to nie jest oswajanie z lękiem, to prowadzenie do lęków, nerwicy, kompleksów, które mogą zostać z dzieckiem na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A rozmawialas na Ten temat z paniami ze swietlicy i dyrektorki szkoly? W swietlicy powinni byc mijesce i czas na odrobienie lekcji. Jesli tak nie jest to poprosze zby to zorganizowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak możesz żyć z takim nieudacznikiem, jak twoj mąż? Nie potrafi zapewnić rodzinie godnych warunków do życia. Skazuje małe dziecko na codzienną mękę? Nie znasz uczucia kiedy bardzo nie chcesz gdzieś iść? Przypomnij sobie najgorszy egzamin w życiu - twoje dziecko przez ciebie i tą pizdę nibyojca czuje się tak codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:36 Co za bdury. Takim samym tokiem myślenia muszą kierować się ludzie, którzy katują małe dzieci. Jasne...życie jest ciężkie, więc oswajajmy z tym dzieci?! Tak!!! Życie jest ciężkie, dlatego tym bardziej obowiązkiem rodzica jest zrobienie wszystkiego żeby dziecku było jak najlepiej! W poście autorce nie chodzi np.o to, że dziecko nie lubi sprzątać zabwek, jemu poprostu źle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:52 Ty chyba dzieci nie masz. Dzieci w świetlicy mają też prawo się bawić po ciężkim dniu. Nie każdy ma wyrodnych rodziców, którzy zostawiają dzieci jak zbędny balast na prawie cały dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×