Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Pola, Nadyjko - 100 lat dla Was! Oj, zdalo by sie tabelke odswiezyc, bo moja pamiec w tym zakresie obejmuje wylacznie mojego meza i moich rodzicow. O reszcie rodziny/znajomych/przyjaciol jest mi zawsze przypominane i nie koniecznie w milym tonie ( i slusznie ). Ot skleroza. Prosze o wybaczenie zatem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Widzisz Shalla, a ja do wszelakich dat, numerow telefonow, numerow rejestracyjnych mialam zawsze pamiec wybitna. Do czasu. Z roku na rok jest coraz gorzej i zastanawiam sie czy to nie dlatego, ze coraz mniej "trenujemy" nasza pamiec. Numery telefonow wybieramy z pamieci telefonu, mamy komputer gdzie "trzymamy" rozne dane. Dzieki temu, ze jeszcze duzo czytam, co dzisiaj tez jest malo popularne, to nie robie bledow lub zdarzy mi sie to okazjonalnie. A moze poprostu z wiekiem coraz gorzej wszystko przychodzi... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, ale Ty jeszcze na razie nie jestes w tym wieku !!! To raczej to drugie, czyli fakt ze nie mamy potrzeby sie wysilac, od czego sa maszyny? ;) Mam tak jak Ty, do dzisiaj pamietam trzy kolejne numery telefoniczne do wlasnego domu rodzinnego (bo kiedys wykrecalam je tysiace razy), za to numeru mojej dzisiejszej komorki oraz numeru do domu po prostu nauczylam sie na pamiec tak jakbym zakuwala wierszyk na lekcje, bo po prostu zaczelo mi byc glupio ze bez grzebania w telefonie nie umiem normalnie podac namiarow na mnie sama. Natomiast numeru Myszonia nauczylam sie w koncu, tak na wszelki wypadek, zmuszajac sie do wystukiwania go za kazdym razem manualnie. Ake i tak czasami sprawdzam sama siebie, to straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu gratulacje dla Zuzy! :) Jak ja sobie przypomne pierwszy rok w szkole Olka i jego przerazenie na tego typu imprezach az mnie ciarki przechodza. A propos szkoly Olek wlasnie dzisiaj zaliczyl kolejna zmiane nauczycielki. To juz 10 w ciagu 3 lat! :( :( Byla cudowna, wspaniala i w ogole w samych superlatywach moge tylko o niej mowic, ale rozumiem jej decyzje, bo kontrakt na zastepstwo Olkowej nauczycielki ktora jest na macierzynskim konczyl jej sie w piatek a dzis dostala propozycje kontraktu do konca czerwca w innym przedszkolu. Szkoda tylko ze nauczycielka ktora jest na macierzynskim w papierach wyrazila chec powrotu od poniedzialku a w rozmowie z nasza przedstawicielka klasy, wczoraj powiedziala ze moze wroci w styczniu. I ciagle zadaje sobie pytanie czy ktos w tym calym balaganie mysli o dzieciach? Shalla ta teoria o ktorej piszesz ze dzieicaki pozostawione troche same sobie rozpalaja w sobie iskre kreatywnosci, mysle ze powstala raczej za czasow naszego dziecinstwa. Pamietacie to tworzenie czegos z niczego? Bo w sumie co mozna bylo robic w domu? Komputer to bylo S-f a w TV tylko obrady PZPR. Nuda czlowieka sila rzeczy wyganiala z domu do zabawy. Szkoda ze wiekszosc dzisiejszych dzieci jesli rzeczywiscie pozostawic je calkowicie samych sobie przemieszczaja sie tylko miedzy punktem A i B. A- computer, B telewizor. Marji Twoja opowiesc o chlopcu wyprzedzajacym program po to by zadowolic mame a tym samym zebrac jakies okruchy jej czasu duduni mi w glowie odkad ja przeczytalam. To jedna z najsmutniejszych opowisci o dziecinstwie jakie uslyszalam. Dla mnie to potwierdzenie ze patologia to nie tylko picie i bicie. Moze to i zbyt mocne stwierdzenie, ale dla mnie jest patologia to ze sprawy mojego dziecka zalatawia do tego stopnia za mnie niania. Az mi sie nasunelo pytanie czy ta pani jest w stanie jechac ze swoim dzieckim na wakacje czy moze nalezy do tego typu osob ktore po roku pracy na granicy wyczerpania jedzie sama do SPA, bo przeciez musi wypoczac bo jej sie to od zycia nalezy. Tylko czym w tym wszystkim jest dziecko? Powodem do chwalenia sie tak jak kariera, status, pieniadze i tytuly? I czy po takim dziecinstwie mozna wyrosnac na szczesliwego czlowieka??? Kuk kolejny raz rozlozylas mnie na lopatki. ;) ;) Ten Twoj tygodniowy harmonogram, praca, zajecia przemieszczanie sie po calym miescie z dziecmi a na pytanie Psikulca gdzie Ty znajdujesz czas i sile, skromnie piszesz ze wlasnie prawie nie znajdujesz.. po czym w opowiesci na inny temat piszesz: WLASNIE PRZECZYTAM OSTATNIO KILKA KSIAZEK NA TEMAT. Ha ha Przyznaj sie!!!! Kupilas gdzies ten sen w pigulkach, prawda?????!?!?!? :D :D :D :D :D ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, chyba masz zawalona skrzynke. Przed chwila probowalam cos wyslac i poszlo tylko do dziewczyn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nastusiu choć spóźnione najlepsze życzenia urodzinowe. Gorące i serdeczne uściski dla Poli. Nadyjko urodzinowe buziaczki. W ramach rehabilitacji z powodu długiej nieobecności, odszukałam tabelkę ta daam: Shalla........... 10.11.2004 .... Anastazja. Nikii............. 21.11.2004 .... Nadia Alicja. Elfik.............. 28.11.2004.... Amelia Gabriela. Katrin............ 03.12.2004.... Jakub Kacper Mysh............. 07.12.2004 ... Jan...... 24.11.2007....Pola Lonka............ 08.12.2004.... Wiktor Maksymilian. Dynia............. 14.12.2004 ...Jagoda... 22.09.2007..Ziemowit Fisa............... 23.12.2004.... Stas. Kuk............... 23.12.2004.....Franio..... 12.07.2007..... Anna Logosm........... 28.12.2004.....Stas Pati............... 12.01.2005....Joanna Weronika Psikulec.......... 01.05.2007 ... Zuza Karen ka......... 29.09.2005.... Olek Pszczoła.......... 22.08.2005.....Tobiasz ... 20.08.2008 ....Lena Łucja Marj 8 marca, jaki rok? Jeżeli kogoś brakuje, dajcie znać. No i dzisiaj urodzinki ma Katrinowy Kubuś sto lat. Katrin, czy Ty jeszcze tutaj zaglądasz? Jak się miewacie? Kuk cieszę się, że choć z trudem, to znaleźliście w końcu fajną nianię taką, która wzbudza i Wasz podziw i zaufanie, i podoba się dzieciom. Mysh też chylę czoła przed mężem i przed jego wrażliwością (mam na myśli szczura wywiezionego do lasu). Chociaż po obejrzeniu Rattatuj, też można nabrać sympatii do tych stworzonek. My podobnie w zeszłym roku złapaliśmy myszkę, ponieważ był na dworze mróz, miała przezimować w wielkim plastikowym pudle. Niestety uwięzienie jej się nie podobało, wygryzła dziureczkę (jak ona przez nią przelazła?) i dała nogę kot ją dorwał :( A ja ostatnio zapomniałam swojego własnego numeru telefonu :( Musiałam zadzwonić na komórkę służbową, by sprawdzić. Nie mówiąc już o tym, że pinu do karty bankowej to już sobie nie przypomnę Ja już wyczekuję świąt i końca roku. Jakby to miało w sobie jakąś magię czynienia cudu i obracania spraw na lepsze. Ten rok był dla nas fatalny! Niby nic wielkiego (żadne wielkie nieszczęścia nas nie spotkały), ale jednak parę kłód pod nogi wleciało. Mąż przez miesiąc miał anginę zadziałał dopiero 4-ty antybiotyk. Na dobitkę zaliczył zapalanie pęcherza, teraz ma anemię, a w zeszły weekend coś jakby grypę żołądkową. Analizujemy, co się stało z Jego zdrowiem no i ja mu mocno zalecam ograniczyć picie herbaty czarnej. Wiem, że wysusza błony śluzowe. Postawiony przed tablicą, mówi ależ ja już ograniczyłem jej picie piję w racy 2-3 kubki! Ja na to COOOO? Przecież Ty pijesz z pół litrowego kubka? 1,5 litra herbaty w ciągu pracy? Ograniczyłeś? no to ile piłeś przedtem 5 kubków! Śmiać się, czy płakać? Stasiek właśnie zaliczył trzydniówkę. No i poniekąd się cieszę, bo to Jego pierwsza choroba, która nie kończy się anginą i podaniem antybiotyku. I jakże On się cieszy i przeżywa nadchodzące święta. Chyba pierwszy raz tak bardzo bo bardzo dużo pamięta z zeszłego roku i bardzo fajnie się zaczyna włączać. Zaczął znosić już do salonu bombki, choineczkę sztuczną już wyciągnął. No i za Myshą muszę powtórzyć jak ten czas szybko leci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelko - spóźnione, ale również gorące urodzinowe życzenia, wszystkiego naj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja składam spóźnione życzenia! Sto lat Amelko i Kubusiu! Może czas ożywić trochę nasze forum przed świętami? Zaczełyście już przygotowania? Gotujecie w tym roku coś innego, szczególnego, jakiś nowy oryginalny przepis? Ja zaczęłam.... ale kompletować rzeczy dla juniora, a święta jeszcze nie w grafiku nawet :) Zrobiłam wojenne zapasy na zimę uprzedzona prognozami pogody, a tymczasem ten śladowy śnieżek, który był całkiem stopniał, drugi dzień leje deszcz i na żadną katastrofę się nie zanosi. Tfu tfu Co do pamiętania cyferek. Marnie z tym u mnie, ale postanowiłam się za siebie wziąć. Z rozrzewnieniem wspominam swoją pierwszą pracę po strudiach, gdzie w ciągu 2 tygodni musiałam wykuć ponad 400 ( tak, czterysta ) numerów telefonów ( na szczęście tylko 4 cyfrowych, ale jednak ) na pamięć. A teraz wstyd własnego nie pamiętać. No więc własny już pamiętam :) Alleluja! Wykułam też 2 piny, ale jak idę do sklepu z dwoma kartami - obie z tego samego banku, to nie ma siły, żebym nie pomyliła tych pinów - w sensie który pin, do której karty :D Do tego dochodzą karty klubowe, które należy dać do zeskanowania, a że są w podobnym kolorze jak te bankowe, to nie raz z uporem pcham je do czytnika.... budząc ogólne zgorszenie.... Niestety nie jestem w stanie opanować telefonu męża i mamy, więc zawsze jak gdzieś nie wezmę ze sobą swojej komórki to całą drogę zimny pot mnie oblewa, co będzie w razie wypadku. Jak zapytają gdzie zadzwonić? Kogo powiadomić? Jaki numer? A ja co? Eeeeeee Dlatego zazwyczaj chodzę z telefonem przyrośniętym do tyłka. Choć nie policzę ile razy go zgubiłam! Raz było naprawdę dramatycznie, bo wyleciał mi z płytkiej kieszeni dżinsów kiedy wysiadał am w sobotę z samochodu na parkingu w TESCO. Dopiero w połowie zakupów zorientowałam się, że go nie mam przy sobie. Tliła się we mnie nadzieja, że może jest w samochodzie.... Oczywiście nie było. Okazało się, że jakaś życzliwa dusza go znalazła i kopnęła pod samochód, żeby go niekt nie ukradł. Do dziś błogosławię te przytomną osobę. Tyle względem niedzielnego poranka. Mam nadzieję, że znajdziecie chwilkę, żeby dziś coś poskrobać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wczoraj zasiadłam do układania menu na święta i robienia listy zakupowej. I. i nic mi z tego nie wyszło. Lista zaczęła się i skończyła na tort urodzinowy dla Stasia i barszcz z uszkami. Co roku robię to samo i wychodzi 12 potraw nawet, a nie mogę sobie przypomnieć, co to? W tym roku na pewno nie będę tak szaleć kulinarnie, bo mam ochotę po prostu solidnie odpocząć i znaleźć mnóstwo czasu na zabawę ze Stasiem i na długie spacery! Z nowości kulinarnych to się chyba szarpnę na krewetki w sosie śmietanowo-majonezowym z czosnkiem i koperkiem uwielbiam po prostu. Shalla, przypomniało mi się, jak razu pewnego szalałam z kartą płatniczą w księgarni: 1. Okazało się, że nie mam dość gotówki, więc sięgnęłam po kartę płatniczą 2. Czytnik poprosił o pin (z reguły nie proszą wystarczy podpis na paragonie), z uśmiechem przeprosiłam Panią i powiedziałam, że dam inną (nie pamiętam pinu do tej karty) 3. Dałam inną pin nie został przyjęty 4. Próbuję drugi raz znowu nie ten pin Chwila konsternacji. 5. Ta karta straciła swoją ważność! Daję aktualną 6. Znowu skucha z pinem 7. Uff nareszcie się udało Nie będę już wspominać o minie ludzi stojących w kolejce pewnie moje przeprosiny na niewiele się zdały, wyszłam ze sklepu wypompowana! A dziś stwierdziłam, że zgubiłam książkę ulubioną książkę Stasia na wieczorne czytanki „Dzieci z Bullerbyn! Jakiego mam kaca moralnego. Mąż nadal chory :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja place karta na codzien, nawet bardzo male sumy, wiec nie mam problemu z zapamietaniem wlasnego pinu. Gorzej kiedy jedziemy do Polski i po roku wstukiwania jednego, musze sie przestawic na drugi, jest to szalenie trudne. Oczywiscie musze go miec gdzies zapisany przez caly rok, robie to w postaci zaszyfrowanej oczywiscie, ale gdybym go nie zapisala to po mnie. Nie jestem w stanie pamietac numerow ktorych nie uzywam. Ja zapisuje tez wszystkie piny Myszonia, bo choc to smutne to nie jestem wstanie zapamietac, bo ich nie uzywam. Oczywiscie wystarczy dwa tygodnie w Polsce z polskim pinem zeby powrot do francuskiego wygladal podobnie, czyli konsultowanie "notesika". I powiedzcie jak sobie radzicie z tymi wszystkimi zabezpieczeniami, haslami, kluczami ? Ja juz nie pisze tylko o internetowym dostepie do wlasnego konta bankowego (nie cierpie sie tym zajmowac, a jednoczesnie wiem ze im czesciej tym latwiej, bo sie pamieta jak), ale rowniez o forach, aukcjach internetowych czy zakupach z katalogu, co katalog to inny login i inne haslo, co zamowienie to panika: gdzie ja to zapisalam ???? Shalla, znam to uczucie kiedy wyjezdzam bez telefonu i zastanawianie co bedzie w razie wypadku.... to wlasnie ono zmusilo mnie do nauczenia sie numeru Myszonia raz na zawsze ! A co to za praca byla? Matko! 400 numerow na pamiec? A to jest w ogole mozliwe? ja bym chodzila z notesikiem, to pewne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, te wszystkie piny, hasła dostępowe, zabezpieczające, uwierzytelniające są koszmarem. Moja mama ma cały zeszycik pod łóżkiem z dłuuuugą listą wszelkich miejsc zabezpieczonych hasłami. Amelko - gratulacje! Praca jest przepiękna!!!! Mysh, ta praca o była jedna z fajniejszych jakie mi się w życiu trafiły. To była wielka międzynarodowa korporacja zatrudniająca ok 400 osób, a ja tam byłam sekretarką i jednocześnie recepcjonistką. Zmieniałyśmy się z koleżankami cały dzień, bo nie dało rady wysiedzieć 8 godzin wyłącznie mieląc te numery w głowie. A telefonów było jak w call -center - ok 2-3 na minutę. Więc szukanie odpowiedniego numeru na liście, czy jakiejś ściądze było absolutnie nierealne. Rano należało szybko wkuć kto jest na urlopie, kto o której wyszedł na śniadanie, kto jest na spotkaniach niedostępny cały dzień i już :) Można było zasiadać za komputerem, na którym wyświetlało się wyłocznie 400 numerów drobnym maczkiem :) Ale uważam, że to był cudowny trening mózgu, który przydałby mi się i dziś... oj bardzo.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Pomimo, ze skarze sie na swoja postepujaca skleroze wszelkie loginy numery dostepowe nie stanowia dla mnie problemu. Jestem taka sprytna :) , ze mam poprostu kilka dyzurnych i jak mam miec jakies nowe to szybko zmieniam je wlasnie na takie dyzurne. Problem mam tylko z dostepami do internetowej rezerwacji wizyt lekarskichdla naszej czworki w firmie gdzie ubezpiecza mnie zaklad pracy, bo chodziaz hasla ustanowilam takie same dla wszystkich to login to 7 cyfr dla kazdego inny. Natomiast nie wiem co byloby gdybym zgubila telefon komorkowy. Poprostu bylaby tragedia. W telefonie mam zapisane wszystko, za wyjatkiem wlasnie pinow i kodow do systemu alarmowego w pracy. Ale wszystkie pesele, nipy, kody, loginy do lekarza itp. sa wlasnie w telefonie. Zreszta ja prawie non stop telefon dzierze w dloni i jak musze sie poslugiwac prywatnym i sluzbowym to robi sie pewien problem. Elffiku, domyslam sie jak bardzo pecznialas z dumy patrzac na prace Amelki! Wielkie gratulacje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - a ja chyba wiem co do za praca byla ;) Mamy tam wspolnych znajomych, prawda? :) Fisa - wspolczuje serdecznie przejsc zdrowotnych i lacze sie z toba w bolu. Faktycznie nie wiadomo czy smiac sie czy plakac nad iloscia herbaty wypijanej przez Twojego malzonka! Zgroza! Sprobuj moze przezucic go na czerwona herbate afrykanska. Ma nieco inny smak, ale mozna sie przyzwyczaic a przy tym moga ja pic nawet kobiety w ciazy i dzieci... U nas moze nie caly rok, ale wiosna i ostatnie dwa miesiace tak daly sie wszystkim we znaki, ze marze jedynie o tym, by choc przez tydzien nie ogladac apteki od srodka... Pamietacie nasze wiosenne problemy z aftami? Wrocily i torturuja nas od tygodnia. Moj maz prawie nie chodzi - ma paskudne zapalenie sciegna achillesa w obu nogach (dotychczasowe leczenie nie przynioslo zadnych rezultatow), ja znowu schudlam jak szczapa(tarczyca) a Jasiek od miesiaca bierze jakies leki przeciwzapalne... :( To zas co pozbawilo mnie resztek mojej zwyklej energii to wirus tzw. grypy zoladkowej przyniesiony przez Jaska ze zlobka. Wirus (potezne nudnosci i wymioty typu "Niagara" oraz goraczka) rozlozyl najpier Jaska, a potem kolejno mnie, Fanka, Gabrysia i Anie. Gdybyz byl choc na tyle uprzejmy i zadzialal w sekwencji jakiejs... Ale nie - zaatakowal w takim tempie, ze wszyscy przechorowalismy swoje od srody wieczor do piatku po poludniu. W praktyce oznaczalo to tyle, ze slaniajac sie na nogach i od czasu do czasu obejmujac muszle klozetowa, przebiegalam noc z czwartku na piatek parzac rumianek, podsuwajac miski, czyszczac i scierajac meble i kafelki, zmieniajac posciel i kolejne pizamy, etc... Akcja zakonczyla sie o godz. trzeciej po poludniu w piatek, kiedy z odsiecza przybyla nasza niania oraz tesciowie. Wtedy dopiero polozylam sie do lozka w stanie, ktorego dluuugo nie zapomne. Cala ta akcja, jak rowniez kolejna angina ropna odkryta na wlasnych migdalach uswiadomily mi jak bardzo oslabieni jestesmy my - mieszczuchy... :( Zdaje sie, ze ani tran - podawany przeze mnie codziennie dzieciom od ponad dwoch miesiecy - ani moje lykanie witamin, ani litry sokow owocowych wlasnej produkcji nie sa w stanie zastapic nam swiezego powietrza i ogolnie zdrowszego trybu zycia... :( I tu pytanie do Shalli - czy masz wrazenie, ze Wasze zdrowie ucierpialo jakos po przeprowadzce do Angli - i do miasta zarazem? W temacie pin-ow wole sie nie wypowiadac. na temat moich przygod z nimi moznaby napisac ksiazke :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj mam wrazenie, ze faktycznie trzeba wyciac w pien polowe mojej skrzynki! Nic do mnie nie dochodzi! Ani zdjecia Myshy ani ryskunki Amelki... :( Zaraz temu zaradze i poprosze o powtorne przeslanie! Psikulcu - z calego serca radze Ci skopiowac gdzies zawartosc Twojej karty sim. Wcale nie musisz gubic komorki! Moze sie okazac, ze ktos Ci ja ukradnie alboe, ze Twoj zabkujacy synek wpakuje ja sobie do buzi w charakterze gryzaczka albo, ze wpadnie Ci ona do wanny przy kapieli dzieci, albo ze Twoja coreczka wyleje na nia niechcacy zawartosc butelki z woda mineralna albo, ze zepsuje sie jej wejscie do bolca od ladowarki, albo wysiadzie ekran, albo... Wszystkie te "wypadki" przydarzyly sie osobiscie nizej podpisanej Kuk i jej komorkom w ciagu ostatnich czterech lat ;) Sciskam Was serdecznie! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, wielkie nieba! Co to za pandemonium! Bardzo chcialabym cos doradzic w kwestii wzmocnienia odpornosci, ale nie potrafie. Trzymam kciuki po prostu za poprawe. Bogactwa Twoich przygod z telefonami nawet nie skomentuje, ale jestem pod wrazeniem :) Elffiku, gratulacje dla Amelki! I spoznione zyczenia urodzinowe tez. ❤️ Fisa, masz bardzo dobre podejscie do Swiat! Tak trzymaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, myslalam, ze nie doczytam do konca!!!! Ty zorganizawalas swoj maly prywatny Armagedon! Trzymam za Was wszystkich kciuki. Odpowiadajac zas na Twoje pytanie o zdrowie powiem tak: zauwazylam roznice, ale tylko na lepsze. Nie ma to chyba wiekszego zwiazku z przeprowadzka ze wsi do miasta, bo tu mieszkam w miescie malo "zafajdanym", o niskiej zabudowie i nieprawdopodobnej ilosci zieleni. Jestem otoczona parkami, jeziorami i rzeczkami, wiec naprawde nie moge powiedziec, ze z morowego powietrza trafilam prosto w smog. Natomiast zainwestowalam w naturalne witami, o czym juz kiedys wspominalam, oraz w chinska medycyne. Lekarza na oczy nie widzialam od 2 lat i nie wybieram sie. Kazde niedomaganie leczymy iglami i chinskiemi ziolkami z fantastycznym rezultatem. I plakac mi sie chce na mysl ile lat sie trulam jakims rutinoscorbinem czy polecanymi w TV Fervexami, Gripexami itp. Dopiero teraz czuje sie naprawde ( NAPRAWDE ) zdrowa ( pomimo starczych, ha ha, dolegliwosci moich ). Najgorsza chemia, jaka jeszcze od czasu do czasu zdarza mi sie wziac jest paracetamol, ale to tylko z powodu tego cholerstwa, ktore mi sie cholera wie skad przyplatalo ( te zapalenie miesnia twarzy ). Ale i to biore rzadko, bo chinskie metody wystarczaja w zupelnosci, zeby zniwelowac ataki, albo zlagodzic bol do minimum. Po miesiecznej terapi czuje sie juz o 10 nieb lepiej, a nie byla to pelna terapia, jako ze w ciazy nawet chinskie ziola w wiekszosci sa zakazane lub MOCNO nie wskazane. Co do witamin, jeszcze powiem, ze doczytalam ostatnio, ze dobre witaminy powinny sie rozpuscic w 10-gora 15 minut ( w szklance z woda, a w zoladku o wiele szybciej ). W przeciwnym razie przelatuja przez nas jak metro przez tunel - w najlepszym wypadku nie szkodzac, ale i nie dajac nic dobrego. Wrzuc do szklanki z woda te, ktore masz i sprawdz jak szybko sie rozpuszczaja. To ci da jakis poglad na ile rzeczywiscie sa skuteczne i poprawiaja Twoje zdrowie. No i poczytaj, czy na opakowaniu nie masz przypadkiem wymienionej polowy tablicy Mendeleyewa.... A dzis jest piekna mgla. Z gatunku tych filmowych, robionych sztucznie, posrod ktorych snuja sie wampiry i Kuby Rozpruwacze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Jasku Drogi! Przyjmij najserdeczniejsze urodzinowe ucalowania! Badz tak madry i wspanialy jak do tej pory!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, moja Zuza ma czeste infekcje - raz w miesiacu (juz Wam nawet o tym nie donosze). Mamy to szczescie, ze od roku w naszym bloku jest apteka gdzie zarowno wlascicielka (ta to az za bardzo :) ) jak i pracujace tam panie sa bardzo otwarte i mile. Kiedys wdam sie w szczegoly bo o pewnych rzeczach naprawde warto opowiedziec. Ostatnio podczas sniezycy kiedy stanela komunikacja miejska i zima po raz kolejny zaskoczyla drogowcow Moj odwiozl jedna z pan do domu na drugi koniec miasta (godzina w jedna strone...). Pani ta jest doktorem nauk farmaceutycznych, specjalizuje sie w homeopatii i przez wiele lat pracowala w aptece homeopatycznej. Z tej wdziecznosci, wiedzac o chorobach Zuzy, przyniosla nam dwa leki homeopatyczne na wzmocnienie odpornosci, ktore Zuza zazywa od tygodnia. Nie mam pojecia jakie beda efekty tego leczenia, w kazdym razie leki te mozna zazywac "bezkolizyjnie" ze wszystkimi innymi i jezeli nie pomoga to na pewno nie zaszkodza. Jezeli chcesz to moge z ta Pania porozmawiac na temat aft i jezeli zna cos co moze zadzialac to przeciez wiesz, ze nie ma problemu zebym Ci to przeslala. Aha, a czy na afty w ogole probowaliscie najstarszego sposobu swiata czyli lapisu (azotanu srebra)? W dziecinstwie kiedy mialam afty (i to tez nie jakies byle co tylko dosyc duze nadzerki) babia lekarka zwsze je tym smarowala. Teraz mozna u nas dostac lapis w formie takiego sztyfciku i sama kiedy mam jakas doskwierajaca "zabe" w buzi stosuje go z duzym powodzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie, ze ja nie mam pojecia co to sa afty ????? Nigdy tego nie mialam ani ja, ani moj brat, ani teraz nasze dzieci (odpukac !!) najserdeczniejsze zyczenia urodzinowe dla wszystkich jubilatow - tych listopadowych i tych grudniowych rowniez :))) co do spadku odpornosci - chyba ja mam takowy ostatnio - ale przy Kuk to nie spie o tym pisnac, gdyz moj spadek nie przeszkadza mi w pracy i aktywnym zyciu - ot jedynie cos mnie w gardlo za czesto drapie albo katar sie pojawia na dzien czy dwa Amela za to zdorwa :) odkad stosujemy zimny chow nasze dziecko nie wie co to antybiotyki Wszelkie przeziebienia leczymy nie rezygnujac z przedszkola i basenu - powazniejszych nie bylo od roku albo lepiej (ODPUKAC !!!!) Czasami ludzie patrza na mnei jak na wariatke, gdy z chyrlajacym dzieckiem ide na basen ALE TO DZIALA ! Mala uodpornila sie niesamowicie - jakby mi ktos dzieci podmienil :) Swoje zrobilo tez pewnie sanatorium, chociaz gdy z niego korzystalismy wydawalo mi sie, ze tylko szkodzi ..... nudna jestem z tym basenem i niektorzy mnie juz sluchac nie chca ale tylko pierwszy rok chodzenia na niego mozna sie spodziewac zwiazanych z tym chorob - potem juz z gorki a zdrowie dziecka odmienione ;) Nie moge odzalowac, z emoj brat i bratowa nie chca sprobowac basenu z ich wiecznie chorujacym synkiem ... Amelia w jego wieku tez non stop byla chora, wmawiali nam astme, 100 alergii itd aha - i dziekuje za gratulacje :) to ogromna radosc patrzec na pierwsze male sukcesy dziecka :)))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Elffiku, ja tez chetnie nie rezygnowalabym z normalnych aktywnosci podczas infekcji Zuzy ale jak z chorym dzieckiem isc do przedszkola. Po pierwsze - sama nie chcialabym zeby do przedszkola przychodzily chore dzieci co teraz niestety nie jest rzadkoscia, po drugie - jest kategoryczny zakaz przyprowadzania chorych dzieci a nawet dzieci zakatarzonych, po trzecie - boje sie, ze Zuza jeszcze "doprawilaby sie" w przedszkolu. Przeciez wiadomo, ze nie siedzi tam grzecznie na stoleczku przez 8 godzin... (a propos stoleczka - dowiedzialam sie wczoraj od Zuzy, ze u nich w grupie funkcjonuje "krzeselko przemyslen" czyli odpowiednik kąta czy karnego jeza :) :) ). Jezeli Zuza nie goraczkuje wychodzimy z nia na spacer ale wlasnie poprostu spacer czy rysowanie kreda a nie szalenstwa na placu zabaw. W domu jezeli okna nie sa non stop otwarte to czesto wietrzymy i utrzymujemy raczej chlodna temperature a Zuza ni stad ni zowad zaczela prawie rok temu chorowac. Od czasu zapalenia pluc infekcje ma co chwile. Morfologia ok, wymaz z gardla ok, teraz czekamy na wyniki wymazu z nosa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Elffiku, jeszcze jedno - powiedz jak ty osobiscie w pracy traktujesz sytuacje kiedy rodzice przyprowadzaja dzieci nie do konca zdrowe. Zwracasz rodzicom uwage, odsylasz do domu, a moze macie odgorny nakaz postepowania w jakis konkretny sposob? Czy rzeczywiscie przyprowadzanie chorych dzieci do przedszkola to teraz plaga? Nasza pani dyrektor mowila, ze rodzice potrafia sie posunac nawet do tego, ze przed wyjsciem daja dziecku leki przeciwgoraczkowe zeby w momencie przyprowadzenia dziecka do przedszkola nikt sie nie zorientowal a kolo poludnia jak leki przedstaja dzialac to juz wiadomo, ktore dziecko zostalo przyprowadzone chore. A na drugi dzien oczywiscie wszystko sie powtarza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasiu - sto lat!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dziewczyny, ja tylko na sekundkę. Jak zwykle to co napiszę w temacie możecie potraktować serio, ale z przymróżeniem oka. Myślę, że każdy musi przepraktykować na sobie chyba. Ale do rzeczy. Acha, dodam, że piszę to nie po to, żeby kogokolwiek pouczać, ale jako ciekawostkę. A nuż jest w tym coś prawdy. Otóż "nasz Chińczyk" zawsze powtarza, że nigdy w żadnym wypadku i pod żadnym pozorem nie można spaćprzy otwartym oknie. Chałupę wietrzyć tak - od świtu do nocy, ale kiedy człowiek w tym pokoju ma zamiar zasnąć, to okno musi bezwzględnie zamknąć. (Przyznam, że dla mnie było to szokujące oświadczenie ). A teraz dlaczego. Chińczycy twierdzą, że na zawnątrz krąży wiele różnych energii. One niejako "polują" na dobrą siedzibę. A człowiek jest idealną. Dlatego podczas snu, kiedy staje się bezbronny, to bardzo łatwo przywabia negatywną energię z zewnątrz. Dlatego w przeszłości bogate rodziny kupowały przykładowo małpę, która w podobny jak człowiek sposób wabi energię. Wyłącznie wtedy, gdy w pokoju było takie zwierzę pozwalano sobie na uchylenie okna podczas snu. No, to tyle chinskich bajek. Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale stosuję się od jakiegoś czasu- tak na wszelki wypadek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaśku z okazji urodzin w, wszystkiego najlepszego i wymarzonego. Aj, aj nie mogę wziąć się dzisiaj do roboty. Przerywam co chwilę moje wypociny, by sobie zajrzeć do Internetu i poczytać to i owo. Kuk spróbowałam już podsunęłam mężowi herbatki owocowe. No niestety :( Jeszcze trochę wytrzymam i popróbuję jeszcze coś podsunąć. Kuk bardzo współczuję przejść zdrowotnych. Tym bardziej, że to takie nawracające problemy mnie one najbardziej alarmują znak, że organizm nie radzi sobie z czymś, z czym powinien. My mieszkamy na wsi prawie dwa lata, a ta jesień dla mnie i dla męża była okropna. Więc pewnie sekret zdrowia nie leży za bardzo w miejscu zamieszkania. Chyba że w naszej okolicy jest jakiś truciciel. W kwestii zdrowia ciągnie mnie w kierunku chińskiej medycyny i filozofii. Testuję na sobie dietę p. Ani Ciesielskiej. Efektów jednak nie umiem ocenić, bo ciągle brakuje mi dostatecznej konsekwencji. Przyszło mi jeszcze coś do głowy. Mnie zdarza się chorować przede wszystkim wtedy, kiedy jestem przemęczona i zestresowana. Często też takie napięcie nerwowe, brak snu, niedojadanie szybko dają znać o sobie w postaci potwornej migreny. I wtedy chcę, czy nie chcę zwala mnie to z nóg (tabletki nie działają i jedyne ukojenie to sen) i jak to sama mówię następuje reset. Kuk czy to nie przyczyna Waszych kłopotów zdrowotnych? Shalla ta opowieść o otwartym oknie dosyć zabawna i możnaby ją między bajki i zabobony schować, ale Jakiś czas temu stwierdziłam, że trzeba powrócić do zwyczaju spania przy otwartym oknie i w chłodnym pomieszczeniu. Hmmm. skończyło się przewianiem i solidnym bólem mięśni szyi i barku. Nie tak szybko i nie tak łatwo się z tego wychodzi. Ot dopadła mnie w nocy zła energia! :) I już teraz tego nie próbuję. Shalla w mojej okolicy też często zdarza się mgła. Uwielbiam! A zimą ta mgła zostawia przecudowną szadź na drzewach. Elffiku afty to zakażenie pleśnią w jamie ustnej. Najczęściej robi się jedna lub więcej takich białych, bolesnych plamek. Przyprowadzanie chorych dzieci do przedszkola uważam za karygodne choćby ze względu na same dzieci. Chory potrzebuje spokoju i troskliwej opieki. Poza tym, za chore dziecko musi brać odpowiedzialność przede wszystkim rodzic nie wolno zrzucać jej na osoby obce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - naprawde?? Kupilas sobie malpe!??????????? :);) Uwielbiam te Twoje chinskie opowiesci! Nie klasyfikuje ich ani jako bajek ani jako prawdy objawionej - ustawiam je w glowie na polce z napisem "madrosci ludowe" i wierze, ze jest w tym wszystkim prawdziwa madrosc pokolen. Nie wyrazana lopatogocznie jak w przypadku zalecen na ulotkach z lekami, ale inaczej - alegorycznie, intuicyjnie, etc... Kiedy bylam dziewczynka, moj starszy o 10 lat brat przechodzil okres zafascynowania ksiega I Ching. Wciaz mial ja pod reka i wraz ze swoim przyjacielem (a moim pozniejszym narzeczonym, nota bene ;)) nieustannie zabawiali sie interpretowaniem rzeczywistosci poprzez lekture tej ksiegi. Niedawno kupilam sobie polska wersje I Ching (oni uzywali angielskiej) i zamierzam pobawic sie nia sama :) Pamietam, ze zadawalo sie ksiedze pytanie a potem rzucalo 3 a moze 5 monet. Wynik (konfiguracja reszek i orlow) spisywalo sie w postaci heksagramow i odczytywalo odpowiednia wyrocznie, ktora - na pierwszy rzut oka nie zwiazana tematycznie z trescia pytania - zinterpretowana zawsze podsuwala Ci nadzwyczaj trafne i odkrywcze odpowiedzi, sposoby rozwiazania problemu, trudnej sytuacji, etc... Psikulcu - dziekuje Ci stokrotnie za oferte konsultacji, Skorzystam chetnie, bo chociaz mam pod nosem apteke zaopatrzona w leki homeopatyczne, to nie znalazlam dotad sensownego lekarza homeopaty...! A wracajac jeszcze do wydarzen z zeszlego piatku - czy napisalam Wam, ze kiedy ok. 4 w nocy probowalam na chwile polozyc sie do lozka po trzech minutach uslyszelismy z Kukiem glosne "lup" a kiedy przerazenie wpadlismy do pokoju dziecinnego znalezlismy Franka na podlodze, masujacego sobie glowe? Franio,ktory zwykle spi bardzo spokojnie, spadl z lozka pietrowego pomimo 40 centymetrowej barierki!!! Spadajac uderzyl sie w glowe, ktora bolala go jeszce przez dwa dni. Okladajac mu glowe lodem zastanawialam sie przerazona jak rozpoznac czy wymioty sa w tym wypadku obiawem wstrzasnienia mozgu czy wirusa grypy zoladkowej. Na szczescie jednak nei dane mi bylo zweryfikowac odpowiedzi na to pytanie w praktyce. Lekarz, wezwany do dzieci rano, obejrzal glowe Franka ze wszystkich stron, zbadal odruchy neurologiczne i stwierdzil, ze przeswietlenie nie jest konieczne. Od tego czasu wciaz zadaje sobie pytanie, czy 3 pietrowe lozko dla dzieci to na pewno dobry pomysl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasku Kochany! :) 100 lat zycia w zdrowiu, szczesciu i radosci od calej kukowej Famigli! :):):)🌻🌻🌻❤️❤️❤️:):):)🌻🌻🌻❤️❤️❤️:):):)🌻🌻🌻❤️❤️❤️:):):)🌻🌻🌻❤️❤️❤️:):):)🌻🌻🌻❤️❤️❤️:):):)🌻🌻🌻❤️❤️❤️!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa - pisalam o czerwonej herbacie, bo ona jest jednak jakos tam podobna do czarnej. Pamietam, ze troche czasu zajelo przyzwyczajenie mie sie do jej charakterystycznego smaku, ale potem polubilam go bardzo. Dziala na mnie lekko pobudzajaco ale nie powoduje palpitacji serca ani skretu zoladka, gdy wypije ciurkiem 2 czy 3 kubki (jak to mam w zwyczaju). Nie lubie smaku zielonej herbaty ani kerbatek owocowych - za bardzo kojarza mi sie one z choroba albo...Bozym Narodzeniem ;) Czerwona herbata ma natomiast to cos, co sprawia, ze latwo wejsc w nawyk codziennego jej picia. W kwestii posylania chorych dzieci do zlobka czy przedszkola jestem nieublagana! W zeszlym roku mialam ochote udusic matke, ktora wyslala dziecko wysypane ospa do zlobka. Powiedziala, ze widziala "kropki" na brzuchu, ale myslala, ze same przejda! Moja absolutna zmora tutaj sa natomiast...wszy! Zmutowane i uodpornione na wiele srodkow znajdujacych sie w sprzedazy, sa w tej chwili powszechna plaga we wszystkich szkolach we Wloszech. Nie majac dotad "przyjemnosci" obcowac z tymi stworzonkami (Boze, poblogoslaw higienistkom szkolnym w komunistycznej Polsce!) monitorowalam tylko glowy moich dzieci od poczatku roku szkolnego. Kiedy w koncu nadszedl dzien sadny i na glowie Franka odkrylam rano cos w rodzaju lupiezu, a zaraz potem zywa wesz, najpierw dlugo ssalam mietowki, zeby nie zwymiotowac, a potem zabralam sie do mycia, iskania i wyczesywania. Pierwsza jednak i zupelnie oczywista czynnoscia, bylo dla mnie wykonanie telefonu do szkoly i zawiadomienie nauczycielki o tym, ze moj syn nie przyjdzie do szkoly z takiego a takiego powodu i ze prosze ja serdecznie o zaalarmowanie innych rodzicow w klasie. Nauczycielka podziekowala grzecznie, ale zaprzyjazniona aptekarka rozwiala zaraz moje nadzieje. Okazalo sie, ze tego samego dnia preparat na wszy kupilo juz 5 innych mam uczniow z klas pierwszych i ze epidemia ta trwa wlasciwie caly rok na okraglo. Dzieje sie tak dlatego, ze oprocz rodzicow kupujacych preparaty i zatrzymujacych dzieci w domu, sa tez rodzice traktujacy wszy jako naturalny element zycia szkolnego i udajacy, ze ich nie widza!!! Rodzice ci pozwalaja, by dzieci drapaly sie przez wiekszosc roku szkolnego, a nayczyciele NIE MAJA PRAWA ani zwrocic im uwagi, ani ostrzec o tym innych rodzicow, bo rodzice dziecka cierpiacego na wszawice traktuja to jako obraze i ...naruszenie ich praw osobistych!!!! Stad jedyne co mozna zrobic to ogladac codziennie glowy swoich dzieci, trzymac pod reka stosowne preparaty i modlic sie, by kurtka Frania nie wisiala nigdy obok kurtki dziecka z wszawica, etc... Wyc sie chce, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, nie pocieszę Cię, ale w Anglii też wszawica jest zmorą. Rozumiem w podrzędnych dzielnicach, szkołach 4-tego rzędu, gdzie głównie element uczęszcza. Ale nie! Anastazja chodzi do bardzo dobrej szkoły, gdzie naprawdę rodzice są na poziomie i nie mogę o nich złego słowa powiedzieć. W wielu ich domach byłam, domach czystych, zadbanych, nie raz z gosposią itd. A jednak! Walczę z wszami od września.... Co prawda już po pierwszym zastosowaniu problem zniknął, to jednak ciężko pozbyć się tych gnid, ponieważ jajeczka wszy niejako wrastają we włos, jednocząc się z jego strukturą, więc wyczesanie tego dziadostwa stanowi nielada sztukę. No więc wyczesuję i wyczesuję każdego dnia sprawdzam i wydziabuję najmniejszy przejaw jakiegoś jajeczka na włosach. Sytuacja jest może o tyle lepsza, że kiedy tylko problem zostaje w klasie zauważony każde dziecko dostaje kareczkę do teczki, gdzie jest taktownie napisane iż: " w kasie Twojego dziecko odnotowano problem wszawcy. Sprawdź, czy nie dotyczy on także Twojego dziecka. Jeśli tak, zastosuj natychmiast rekomendowaną kurację itd". Tak więc taktownie powiadamiają wszystkich i nie można sięczuć dotkniętym. Raczej w porę zaalarmowanym. Może podsuń paniom w szkole Franka pomysł na taki sposób powiadamiania rodziców? Wtedy nikogo nie będą urażać, a może choć troszkę sytuacja się poprawi? P.S. Małpy nie nabyłam. Wietrzę cały dzień i śpię przy zamkniętym oknie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
No nie! Jestem w szoku! Wszawica??? W tych czasach??? Myslalam, ze to sie skonczylo wraz z latami 80-tymi! Pamietam bedac chyba w 7 klasie podstawowki jak moje siostry "przyniosly" wszy z przedszkola. Ktos z rodzicow chyba zglosil problem i panie postanowily sprawdzic glowy dzieciom. Liczne rodzenstwo z nienajciekawszej, lagodnie mowiac, rodziny bylo w takim stanie, ze panie powiedzialy, ze im wlasciwie ruszaly sie glowy. U mnie tylko ja i babcia nie "zarazilysmy sie" od siostr chociaz z babcia trudno powiedziec jak bylo bo na jakies dwa dni przed afera byla u fryzjera robic trwala. A ja trzymajac profilaktycznie specyfik na wlosach (dlugch wtedy do pasa) liczylam, ze chociaz troche rozjasni mi wlosy :) . Wtedy zostal znaleziony tylko jeden owad ale za to przez dobre dwa tygodnie wszyscy, pod mocna lampa, przepatrywalismy sobie wlos po wlosie i niestety znajdywalismy gnidy. I tu niestety nie wystarczy przeczesywanie, bo tak naprawde nic ono nie daje, tylko wlasnie technika wlos po wlosie daje efekt. Obrzydliwe te wspomnienia i kto wie czy znowu nie bedzie mnie to dotyczylo bo wiadomo, ze Zuza chodzi do przedszkola gdzie jest setka dzieci a roznie w domach bywa, zwlaszcza ze, jak kiedys pisalam, jedna z mam pozwolila sobie przyjsc na zebranie w "stanie wskazujacym na spozycie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spełnienia najbardziej szalonych marzeń dla Jaśka!!! :) ❤️ Gratulacje i serdeczności urodzinowe dla Amelki :) 🌼 Niestety nie jestem w stanie napisać teraz nic więcej choć bardzo chętnie odniosłabym się przynajmniej do niektórych tematów. Spróbuję jutro wczesnym rankiem o ile Marcel nie obudzi się tak jak dziś o 5.30. Dobrego wieczoru 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×