Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Witajcie, wyprawa musiała być super! My mieliśmy w planach jeszcze park safari ( inny niż ostatnio ) ale od kilku dni leje jak z cebra, więc taki wyjazd póki co nie miał sensu. Przed nami jeszcze tylko wyprawa na zamek Arundel i nad morze, ale o kąpielach nawet nie marzę.....chyba że w kożuchu... Fisa, żadna ze mnie czarownica, Anastazja po prostu taka jest - Zosia samosia. Miała półtora roku jak zaczęła się samodzielnie ubierać - z wciąganiem rajstop włącznie, a mając roczek pierwszy raz chwyciła za łyżeczkę i zaczęła wcinać barszcz... co zresztą uwieczniłam na zdjęciach bo też zdumienie mnie ogarnęło wielkie. Nie zawsze taka samodzielność wychodzi na plus. Tylko sobie wyobraź taką sytuację, kiedy się spieszysz, od 5 minut nie powinno Cię być w domu, a twoje dziecko siedzi na schodach mozolnie wiążąc sznurowadła, a na wszelkie ponaglania lub próby pomocy reaguje histerią.... po prostu fantastycznie... Zresztą, czymże to jest w porównaniu z Kukowym Franiem, który smaży naleśniki i w ogóle ma pojęcie o gotowaniu - w dodatku pewnie lepsze niż ja ( !!! ). Z zakresu jedzenia Anastazja z głodu opanowała sztukę robienia kanapek wszelkich oraz przyrządzania napojów. Obeszło się bez czarów. Ona marudziła na wszystko co zrobiłam, ja straciłam nerwy i przestałam robić. Od tamtej pory rzadko prosi o kolację. Zazwyczaj robi ją sama i to na co ma ochotę. A że przeważnie są to dość przyzwoite kanapki z wędliną lub serem - to ja nie marudzę, a ona szczęśliwa je to co lubi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
halo, puk puk, żyjecie czy plażujecie? Dziś Anastazja pierwszy dzień w szkole. Ona ruszyła z buta i bez oglądania się za siebie, a ja w stresie przez cały dzień :( Mam nadzieje, że wszystko dobrze i panie miłe i nie będzie problemów z adaptacją. A jak wasze pociechy? Czy któraś poszła do nowego przedszkola/ zerówki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja.... zyje.... ale ciagle w Polsce, wiec raczej wakacyjnie sie czuje, pomimo ze siedze wlasnie w najcieplejszym z moich polarow i w narciarskich skarpetach :) bo jesien tego roku zaczela sie na Mazowszu koncem lata :) Ucze sie jezdzic po polskich drozkach i ledwie zyje ze strachu, ale nie mam wyjscia, bo Myszon w przeciwienstwie do mnie pracuje i popoludnia przed komputerem spedza raczej.... dobrze ze mam francuskie numery, chyba tylko dlatego nikt jeszcze na mnie nie trabil. Jezdze naprawde z przygodami, bo w tym roku tu w naszych okolicach co kilka kilometrow roboty drogowe, drogi rozkopane, mosty rozebrane i wszedzie naokolo mnostwo obiazdow... jakby Polske jakis obled remontowo-drogowy ogarnal! Wczoraj bylismy w Pacanowie, w centrum bajek. Dzieciakom podobalo sie baaaaaaaaaardzo! Natychmiast weszly w dialog z pania oprowadzajaca, ktora przedstawila sie jako Alicja w Krainie Czarow. Inne dzieci potrzebowaly ladnych paru minut, zeby sie osmielic, a moje od razu jakby byly u siebie :) Ale teraz to lepiej Wy napiszcie jak przezylyscie poczatek roku szkolnego i czy wszystkie dzieciaki na razie w zerowkach, czy moze sa pierwszoklasisci? Wlasnie zdjecia rozsylam, wiec spodziewajcie malego zrzutu. Aha! Jaskowi wczoraj wypadl wreszcie pierwszy zabek !!!! I Jasiek w ogole bardzo sie zmienil ostatnio. Zrobil sie taki duzy, niezalezny, samodzielny, samostanowiacy itp, itd. Troche to chaotyczne sprawozdanie, ale lepsze to niz nic, chyba.... nie? Odezwijcie sie choc slowkiem, bo widze ze tylko Shalla jest jak na razie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Dzis moj ostatni dzien urlopu. Sadzac po Waszym milczeniu, Wy dalej się dobrze bawicie. U nas leje i to leje jak z wiadra, na co w zasadzie nie narzekam, bo podlewanie jesiennych sadzonek mam z głowy :) Tu w ogóle nie ma czegoś takiego jak uroczysty początek czy zakończenie roku. Pierwszy dzień nie różni się niczym od innych dni i od pierwszych chwil zaczyna się nauka na serio. Nie wiem czy Wam pisałam, że Anastazja ma w szkole przyjaciółkę od serca i są całkowicie nierozłączne. Każda lubi tańczyć, ale żadna nie chciała chodzić na zajęcia z tańca ( poza szkołą ). Ale jak się dowiedziały, że możemy je zapisać razem....aaaaa, to co innego. I tak od jutra zaczynają. Zobaczymy czy się im spodoba..... Są tak ze sobą związane, że nawet zęby im wypadają w tej samej kolejności :D :D :D No i nie pisałam o najważniejszym. Przed wakacjami wspomianłam Wam, że szkoła zdobyła fundusze na zrobienie jakiejś mozaiki na patio i rozpisano konkurs na całą szkołę. Zwycięski rysunek ma zostać wykonany. ....I wygrała Nastusia!!!!!!!! Mało się nie posikałam z dumy. I tyle u nas z nowości. Jak czas pozwoli, niebawem prześlę zdjęcia z łodzi podwodnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, ja wiem, że samodzielność dzieci w dużej mierze zależy od ich temperamentu i że tak czy inaczej dziecko wymaga duzej cierpliwości bo samodzielność lub jej brak w rownym stopniu może wytracic z równowagi ;) Jednak pewnie sporo tez zalezy od rodzicow i ich umiejętności wyczucia i wykorzystania pojawiających się sytuacji i okazji także chyle czola :) O kulinarnych zainteresowaniach i wyczynach Frania czytalam z ogromnym aplauzem. JA nie umiem podrzucac naleśników Probuje Stasia interesowac tym, co robie w kuchni, ale zainteresowanie jest proporcjonalnie do wieku malejace :( Od srody Stasio chodzi do zerowki. Jest to zerowka zorganizowana w przedszkolu. I ogromnie się ciesze, ze taka znalazłam. Na marginesie dodam, ze ja chodzialam do tego przedszkola. W szkole zajecia lekcyjne to zaledwie 4-5 godzin, ochydne obiady na stolowce i swietlica niczym przechowalnia. Trudno mi zrozumiec reforme, gdy przyszlo mi stanac oko w oko z realiami. O dziwo Stas przez 3 dni chodzil chetnie, obylo się bez płaczów itp. Chodzil, bo po 3 dniach już się rozchorowal :( Na razie na szczescie to tylko przeziębienie i o dziwo pierwszy raz w jego zyciu przechodzi samoczynnie i mam nadzieje (odpukac w niemalowane), ze obejdzie się bez antybiotyku. Ale stalo się cos okropnego. Przynajmniej dla mnie to koniec swiata. Wysiadajac wczoraj z samochodu zachaczyl noga o prog lub pas i grzmotnął nosem centralnie w krawężnik. Zdaje się ze nos nie jest zlamany, ale caly siny, obdrapaty i spuchniety az po oczy. Czuje się z tym okropnie, a Stas, jakby o wszystkim już zapomnial, bo fika po domu i na nic nie zwaza i mam wrazenie, ze zaraz znowu cos sobie zrobi. Tak Polska jest ogarnieta szalem remontowo drogowym no i nareszcie! Może skonczy się do polskie rodeo na drogach (ma na mysli dziury, koleiny itp. atrakcje) :) A wiecie, ze my przywykli do stylu jazdy w Polsce na dunskich drogach myśleliśmy, ze uświerkniemy z nudow i niecierpliwości. Maly ruch, wszyscy jezdza zgodnie z przepisami, droga prosta, wolna i wleczesz się człowieku 80 na godzine :) I swiezbi noga, żeby troche deptnac. Albo jedziesz autostrada max. 110 i jak tu wyprzedzic kogos, kto jedzie 100? Tez noga swiezbila :) U nas :) jest tak, ze jak wyprzedzasz wciskasz ile fabryka dala i wiuuuu, bo za moment już Ci ktos na lewym pasie siedzi na ogonie i światłami mruga Piszecie już o pierwszych wypadnietych zabkach! WoW! Kiedy to zlecialo? Niedawno były pierwsze wyrośnięte zabki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak obserwuje polskich kierowcow, lacznie z moimi znajomymi, to wydaje mi sie jezdza baaardzo ryzykownie, a szczegolnie wyprzedzaja ryzykownie..... W bardzo wielu przypadkach, gdyby zabraklo im jednej sekundy tylko, mogloby dojsc do tragedii.... I strasznie sie boje ze pojezdza tak wlasnie do tego jednego razu kiedy im jej zabraknie..... A najbardziej przerazilo mnie wyprzedzanie we dwoch, znaczy ja zaczynam wyprzedzac osobowy, a w tym czasie (sic!) ciezarowka zaczyna wyprzedzac mnie! Podczas jazdy po polskich drogach juz trzy razy przez moment mialam wrazenie ze to nie dzieje sie naprawde tylko ze gram w gre komputerowa. A o wyprzedzaniu z lewej strony to juz nawet nie bede pisac..... Sluchajcie, czy o tym sie nie mowi na kursach przygotowawczych do egzaminu na prawo jazdy ???? Ja wiem ze kierowcy, ktorzy od lat jezdza na tych drogach, sa czescia tej kultury i dla nich ta OGOLNA rajdowa jazda to bulka z maslem.... i cale szczescie..... pewnie ktos taki jak ja, nazbyt ostrozny i powolny moze wprowadzac elementy zagrozenia, bo jest nieprzewidywalny dla normalnego polskiego kierowcy. Pisze to bez zlosliwosci.... po prostu zaczynam sklaniac sie do zdania, ze im wczeniej wtopie sie w te kulture tym lepiej.... Jak sadzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh wlasnie Ci skądinąd jeżdżący jak należy kierowcy, sa największym zagrozeniem! Mi tez to co dzieje się na drogach przywodzi na mysl gre komputerowa mam takie same skojarzenia. Jak jade obwodnica lub autostrada (gdzieniegdzie sa:) czesciej patrze w lusterko wsteczne niż przed siebie bo największe zagrozenie może przyjść z tylu :P Taki np. pędzący 160, 180 i wyprzedzajacy z lewej strony lub wciskajmy się pomiedzy samochody lub taki, który nie ma ochoty zwolnic, gdy Ty jedziesz wolniej (ale to nic, ze zgodnie z przepisami i z max dozwolona prędkością) namruga na Ciebie, natrabi. Mysh ja mimo iż o tym tak pisze, to sama jestem takim flegmatycznym, ostroznym kierowca i nie mam zamiaru się zmieniac. I jak taki siedzi mi na ogonie i trabi to mu nie zjedzam, dopóki spokojnie nie skoncze manewru zachowując należyte odległości (a nie na gazete). Po miescie tez jezdze lewym pasem 50 na godzine i mam w nosie sznurek niecierpliwcow, którym zawadzam, bo chca jechac predzej. Ale się rozpisałam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, ja tylko melduje, ze wrocilismy w sobote wieczorem ale od niedzieli dopadla mnie grypa wiec nie bardzo mam sile na cokolwiek. Dzisiaj juz myslalam, ze nie dotaszcze Olka na rehabilitacje, juz pot mnie oblal i robilo mi sie slabo... Odezwe sie niebawem jak sie troche lepiej poczuje. Mam tylko nadzieje, ze nie zaraze dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W kwestii kierowców - cieszę się, że mój mąż jeździ bezpiecznie. Ale prawdą jest, że nie pozwala mi to na wystarczający spokój na drogach, ze względu na tych "rajdowych" kierowców właśnie. Sama jeżdżę rzadko. Shalla, gratulacje! :) Nie wiem czy marzyłaś o chłopcu, ale wpasowałaś się w społeczne oczekiwania posiadania "parki" ;) . Ja sama bardzo mocno zastanawiam się nad posiadaniem ( jak to brzmi :O) drugiego dziecka. Z różnych względów. W każdym razie, jeśli kiedykolwiek, to życzyłabym sobie drugiego chłopca :) Wierzcie mi, że kiedy mówię o tym koleżankom z pracy chociażby, są zdumione, bo przecież odbiegam od powszechnego ideału bycia mamą syna i córki. I w nosie to mam! :P :P Psikulcu, zdrowiej i opowiadaj jak było :) Mój Syn skończył dziś półtora roku! upływ czasu jest zdumiewający, szczególnie jak patrzymy na dzieci, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Marji. Ja prawdę mówiąc po cichu marzyłam o dziewczynce, ale co tam, z chłopca też się cieszę oczywiście! Co do jazdy. Trudno sformułować jedną opinięo Anglikach. Jeżdżą jak ślamazary, nigdy się nie spieszą, dla nich ograniczenia na drodze powinny dotyczyć prędkości minimalnej ( !!!! ).Na dodatek totalnie nie używają kierunkowskazów, co szczególnie na rondach doprowadza mnie do szewskiej pasjii. Ja sama jeżdże po mieście szybko, ale pewnie i chyba dość bezpiecznie, ale nie przeczę, że czasem się ganię za to, zwalniam i delektuję się jazdą "turystyczną". :D Nie znoszę za to jazdy rajdowej po autostradach czy drogach szybkiego ruchu typu E-7 w Polsce, gdzie prują ile fabryka dała i wyprzedzają " na czwartego". Tez się czuję jak w grze komputerowej. Tutaj takiej opcji nie ma. Autostrady są piękne, szerokie, czasem 6-cio pasmowe, gładkie jak lico dziewicy, ale naszpikowane kamerami i bardzo często z ograniczeniemi prędkości do 50mil na bardzo długich odcinkach.Możnaby się zastanowić po co im wogóle autostrady....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś 13-stego aż mam ciarki na plecach. Nie byłam nigdy przesądna, ale że kilka nieprzyjemnych rzeczy spotkało mnie właśnie 13-stego, zrewidowałam swoje poglądy. Mam nadzieję, że dzisiaj nic gorszego ponad zostawienie torebki w przedszkolu już się nie zdarzy. Psikulcu mam nadzieję, że już lepiej i mam nadzieję, że milczenie nie oznacza totalnego, domowego pomoru. Czekam na wieści. A co u Karenki? Karenko jak się czujesz? Kuk a Ty czy jeszcze na urlopie? Shalla gratulacje! Kultura jazdy na drodze jest tym, co zapewne mocno dany kraj i temperament mieszkańców charakteryzuje. No i przecież że Polska pod tym względem nie jest najgorsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny to chyba jeszcze na urlopach. Kuk - chyba nie utknęłaś w korkach na tak długo??? U nas jesiennie. Pogoda koszmarna. Rano ziąb, przed południem gorąco, w południe żar, po południu chłód, wieczorem ziąb. To jakiś koszmar. Weź tu się ubierz człowieku do pracy na cały dzień! Z dzieckiem jeszcze gorzej. Rano do szkoły wciskam ją w podkolanówki i bidula się cała trzęsie, a po szkole spocona jak mysz wraca. Odezwijcie się kobietki, jak tam po urlopach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, widac nam przypadl w udziale dyzur. Ja jednak nie mam nastroju nic pisac. Stasiek nie chcial zostac w przedszkolu, byl placz, spazmy... Ja po czyms takim nastroj mam fatalny i do tego ta jesien za oknem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O mnie sie nie martw, o mnie sie nie martw, ja sobie rade........ Ale o reszte dziewczyn to i ja zaczynam sie martwic. Kuk! Karenko! Psikulcu! Choc jedno zdanie prosze! Elffik! Dynia! Wy tez! Bo nam tu z Shalla i Fisa rozne rzeczy zaczna przychodzic do glowy, na przyklad ze nie lubicie nas juz ;) Chyba jestem pod wplywem filmu Moj brat niedzwiedz i sposobu gadania tych braci losiow. Polski dubbing do tego filmu jest absolutnie niepowtarzalny! doskonaly! Kilka dni zajelo mi doczytanie sie kto tam komu glosu uzycza, bo te napisy trwaja na ekranie ulamek sekundy, ale udalo sie, na pewno wiele mowia Wam nazwiska takie jak Zenon Laskowik, Andrzej Grabowski, Stefan Friedman czy Jacek Fedorowicz. Sa swietni! A Wy? Czy macie jakies wasze ulubione polskie filmy familijne, ulubione ze wzgledu na dubbing? Ja nie pisze, bo zabiegana jestem troszeczke, troszeczke spraw musialam pozalatwiac. Ale dzieki temu w poniedzialek stalismy sie z Myszoniem prawnymi wlascicielami kawalka mazowszanskiej ziemi. Jeszcze nigdy w zyciu nie bylam wlascicielem ziemi :D Teraz "tylko" (he, he) maly drewniany domek z bali i juz mamy wlasne miejsce na polskie wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A zatem godnie będę ten dyżur pełnić i z honorami. Tak, jesień za oknem i to jaka piękna! Ja jestem fanką jesieni, ale to już wam pisałam kiedyś: nie ma znaczenia czy leje, czy mży, czy wiatr głowę urywa, czy jest ciepło i słonecznie. Jesień to moja chwila w życiu więc ciężko mi zapsuć nastrój w tym czasie. Jestem jak bomba energetyczna w tym czasie. Myshko! Szkoda, że nie pisałaś że szukasz takiego kawałka ziemii na Mazowszu! Tak się składa, że dysponuję i właśnie chciałabym sprzedać :) Tak czy siak gratuluję! Fisa, wiem jak to jest kiedy dziecko płacze i nie chce zostać w szkole :( Dla lata temu przechodziłam to z Nastusią i ryczałam dwa razy bardziej niż ona. Jak wreszcie została bez problemu, to panie dały... MNIE certyfikaty z gratulacjami odwagi i za bycie dzielną :D :D :D Teraz na szczęście problem już nie istnieje, Nastusia ma w szkole wiele koleżanek i jedną przyjaciółkę od serca oraz..... no.... wczoraj mnie poinformowała, że ma chłopaka..... Uhhh.... niby już przywykłam do tych informacji, a jednak za każdym razem jakoś mnie to usadza w miejscu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, ja zyje tylko choruje dalej. Dzis Zuze poslalam juz do przedszkola (na razie dalej tego prywatnego a za jakies dwa tygodnie skonczy sie remont w tym nowym i bede przezywac...) ale Olek wczoraj ni stad ni zowad zwymiotowal a dzis mial bardzo niespokojna noc. Skonczylo sie na tym, ze po kilku godzinach od 4-tej spal w foteliku samochodowym, ktory bedac w polsnie hustalam. Mialam wrazenie, ze to moze katar przeszkadza przyjac mu pozycje lezaca ale po porannej biegunce zastanawiam sie czy to nie efekt, ze zgodnie z zaleceniem lekarza probuje znowu powolutku wprowadzac mleko z laktoza... Poza tym wyobrazcie sobie, ze moj maly Oleczek w wieku 3,5 miesiaca regularnie przewaca sie z plecow na brzuch, nie wspominajac o tym, ze wazy 7700 g i jest brany za polroczne dziecko :) Jakos mi tak ciezko po tym urlopie do niczego nie moge sie zebrac... Mysh, gratuluje zakupu! Moze jak juz wybudujecie ten dom z bali to bedziesz czesciej przyjezdzac? Karenko - prosze do raportu - martwimy sie! Shalla, jak samopoczucie? Prosze, prosze Anastazja ma chlopaka... a jeszcze niedawno czytalam jak wozisz ja na sankach ledwo co chodzaca... :) Kuk, wiesz, ze bez Ciebie forum czesto zaczyna dogorywac a podejrzewam, ze juz wrocilas z wakacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do raportu gotowa ;) Mea culpa. Bije sie w piers bo czuje ze strasznie zaniedbalam forum. Obiecuje sobie ze za chwilke usiade i cos napisze i tak mi schodzi. Czytam oczywiscie caly czas na biezaco. Z @ jest troche gorzej bo M cos sciagal z netu i nie sprawdzil limtu GB. Przekroczyl go i wtedy jest juz pozamiatane, bo jak niesfornym dzieciom operator naklada nam 30-dniowa kar,e kiedy to net ledwo zipie. Sciagnie wtedy zdjec i ich wysylanie jest zajeciem na cale dluuuugie popoludnie. Wszystko nadrobie. :) Przyznaje ze jestem teraz ciagle w biegu. I tylko dlatego ze Olek poszedl od poniedzialku do przedszkola znajduje troszke czasu na swoje przyjemnosci. Dla niego to ostatni rok przedszkola. Niestety ma dwie nowe nauczycielki i zadna nie przypadla mu do gustu, wiec juz od wtorku rano zaczely sie jeki i zawodzenia. Jesli ktos ma na sprzedaz duuzo cierpliwosci to ja chetnie odkupie. Z zainteresowaniem przeczytam dyskusje o preferencjach co do plci dziecka. U mnie reakcje sa podobne (poniewaz bardziej sie sklaniam w kierunku chlopca) : No jak to? Nie chcesz miec parki? Z najwiekszym poburzeniem reaguja oczywiscie rodzice dziewczynek bo stwierdzenie ze chce chlopaca odbieraja jak jakis osobisty atak na dziewczynki. Co za bzdura! Mysle ze jutro poznam plec bo robie USG morfologiczne a w przyszlym tygodniu bede miec pewnosc bo odbieramy wyniki amniopunkcji. Shalla gratuluje chlopca i mysle ze koniec koncow jesli Tobie urodzi sie chlopiec a mnie dziewczynka to i tak bedziemy mega szczesliwe :) Przyznam ze powrot do Wloch byl traumatyczny. Moja ginekolozka zgotowala mi tu jakies pieklo. Zaczelo sie od tego ze nie wrocilam do Wloch od razu jak tylko sie zorientowalam ze jestem w ciazy. Tlumaczylam jej ze przeciez mam dziecko ktore nie moze spedzic wakacji w zamknieciu w miesie przy 40 stopniowym upale, ale jakos nie docieraly do niej zadne argumenty. Sciany zaczely drzec kiedy sie okazalo ze w Polsce ginekolodzy wprowadzili mi do leczenia zastrzyki z heparyny. Sama mnie uprzedzala dwa lata temu ze bede je brac jak juz bede w ciazy ale okazalo sie ze w zeszlym roku zmienily sie wytyczne jakiegos miedzynarodowego forum hematologow i ze tego juz sie nie praktykuje, a fakt ze moi ginekolodzy tam nie byli na biezaco potraktowany zostal jakbym sie leczyla w buszu. Przy tym jej rekacja byla tak przesadzona jakbym conajmnie dwa razy dziennie wciagla kreske koki dla lepszego humoru. Pozniej prawie mnie wyrzucila za drzwi kiedy sie okazalo ze zdecydowalismy sie z M na amniopunkcje. Zaczela krzyczec ze tak chore pomysly to nie zrodzilyby sie w jej glowie nigdy i w zadnych okolicznosciach. W pewnym momencie zaczelam sie zastanawiac co za poranny stres przyniosla do gabinetu ze tak sie musi na mnie wyladowac. Przyznam ze wszystko przyjmowalam na klate bo caly czas w glowie mielilam temat tej heparyny i watpliowsci zwiazane z tym ze moze to wlasnie ona nie ma racji. Problem z nia jest taki ze chce byc prowadzona przez centrum w ktorym pracuje ze wzgledu na innych specjalistow ktorzy tam przyjmuja, bo jednak nie wyobrazam sobie odwiedzac ich prywatnie raz w miesiacu za cene 150 . Kolejna wizyte mam 30.09 i wiem ze musze ja przywolac do porzadku, zreszta tak jak zrobilam to juz raz podczas jednej z pierwszych wizyt 2 lata temu. Oczywiscie ona mogla mi powiedziec co chciala, ale ja i tak postanowialam to zweryfikowac. Pani genetyk ktora byla przy amniopunkcji powiedziala ze musze sie wybrac do dobrego hematologa, ale takiego ktory specjalizuje sie tylko w tej jednej jednostce chorobowej. Polecila mi dwa nazwiska w Rzymie i dala namiary. Pan dr z ktorym sie skontaktowalam w chwili kiedy zaczelam mowic o co chodzi, przerwal mi i mowi: Widzimy sie za dwa dni po moich godzinach pracy, ale prosze przyniesc skierowanie to przyjme pania na kase chorych. I z gory mnie przeprosil jesli bedzie mial jakis poslizg i bede musiala czekac. (Normalny czas oczekiwania na taka wizyte 3 miesiace). Dziewczyny z gabinetu wyszlam oszolomiona, zauroczona, zakochana wrecz. Brakuje mi slow aby opisac te wizyte. Pan dr poswiecil mi godzine! Jego wiedza, sympatia i poczucie humoru sprawily ze wyszlam z gabinetu w jakims sensie psychicznie odnowiona. Przede wszystkim mnie uspokoil. Jako pierwszy dokladnie wytlumaczyl mi o co chodzi w tych moich wynikach. Jednoczesnie prawie spadl z krzesla ze smiechu gdy mu powiedzialam jaki to suplement diety pani ginka mi wlaczyla do leczenia dwa lata temu twierdzac ze jest stosowany pomocniczo w trombofilii. "Jedyne" 40 miesiecznie. On o tym leku nawet nie slyszal. Zaczal sprawdzac a necie coz to za ustrojstwo i sie zlapal z glowe ze mozna do tego stopnia wciskac kit pacjentom. I zrobil cos czego nigdy do tej pory nie zrobil w moim przypadku zaden lekarz. W notce z wizyty stwierdzil ze zawiesza mi ten suplement uznajc go za zabyteczny. Bardzo czesto mi sie zdarzalo ze jeden lekarz krytykowal posuniecia innego lekarza ale zaden NIGDY nie dal mi tego na pismie! Moim najwiekszym problem w tej ciazy jest niskie cisnienie i zwiazane z tym zaslabniecia. Probowalam o tym dyskutowac z moja ginka, ale jej jedyna rekacja bylo: No nie dziwie sie, jesli pani sie przez 4 miesiace szprycowala tak heparyna to teraz pani ma! Ja ulotke do heparyny po polsku i wlosku przestudiowalam na 10 strone i tam nie ma slowa o obnizaniu cisnienia! No i wlasnie moj ukochany hematolog powiedzial ze stwierdzenie pani gin jest komlpetna bzdura!! Ma to o tyle pozytywny efekt ze za kazdym razem gdy o tym pomysle cisnienie podnosi mi sie tak mocno ze krew zaczyna radosnie krazyc w zylach! Dziewczyny zbytnio sie rozpisalam a i tak musze leciec. Wybaczcie ze nie nawiazuje teraz do Waszych postow, ale obiecuje ze przerzuce sie nastepnym razem z monologu na dialog. :) :) Posiedzialam sobie 5 min zanim przypomnialam sobie haslo :P :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko ja również gratuluję pewnie przez to częściej w Polsce będziecie bywać. Trzeba ten domek postawić, potem chaszcze ogarnąć a potem rozkoszować się miejscem i okolicą. Nie mam swojego ulubionego filmu z dubbingiem, za to ostatnio polubiliśmy rodzinne oglądanie Hanny Montany trochę to szmirowate, ale jednak się zaśmiewamy. Na razie ryki się nie powtórzyły, ale Staś bardzo niechętnie chodzi do przedszkola. Nie rozumiem czemu, bo mam wrażenie, że sobie całkiem dobrze radzi i wiele rzeczy Go interesuje. Zdążył już powiedzieć, że się zakochał w jednej dziewczynie. Psikulcu trzymam mocno kciuki za Wasz powrót do zdrowia. Widać, że Olkowi dolegliwości nie przeszkadzają w tym, by rósł z Niego chłopak na schwał. Tak z tymi dziewczynkami to jakaś zmora. Ja jakoś też tak w kierunku parki ale chciałam o czymś innym. Zajrzałam do sklepu, by rozejrzeć się za kurtką zimową dla Stasia. Długi wieszak zawalony kurtkami zimowymi, spośród których znalazłam tylko dwa modele chłopięce jasnoniebieska i żarówiasto zielona! Zęby mi zgrzytają. I tak zawsze jest w większości sklepów: to ubrania dla dziewczynek. Z czapkami też tak jest: dla dziewczynek wybierać i przebierać można pół godziny, dla chłopca wisi jeden model: czarna z tupią czachą ugh. Oh Karenko z tymi lekarzami to brzmi okropnie. Niestety nie mam bladego pojęcia o czym ty piszesz: co to ta heparyna? I amniopunkcja? Ja tak bardzo obserwuję takich ludzi wychodzi mi na jedno, tacy cudzym kosztem potrzebują podbudować siebie, swojego Ego, wyleczyć swoje kompleksy. Mi pomaga dystans i myślenie w kategoriach to jej, jego problem, że nie umie panować nad swoimi emocjami i problemami. I proszę dostałaś taki prezent od losu, że trafiłaś, na takiego fajnego lekarza tak dla równowagi. Super! Tym bardziej możesz się tą babą nie przejmować, posłuchać, pokiwać głową i robić swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, jestes juz po amniopunkcji? Psikulcu, bidulku.... Ty to sie masz z olkowym brzuszkiem..... trzymaj sie dzielnie, no coz tu mozna wiecej napisac.... biedny Oleczek, biedna Ty. Shalla, my szukalismy dzialki w konkretnej miejscowosci, blisko mojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja osobiście jestem fanką filmu "I nie ma mocni", ale rodzinnie zaśmiewamy się przy epoce lodowcowej oraz Madagaskarze. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, ja mam podobne obserwacje - w pewnym sensie jednak tylko :) Otóż uswiadomiłam to sobie dziś chodząc po sklepach. Jakoś cały czas bylismy przekonani że znów będzie dziewczynka. I wszędzie gdzie poszłam widziałam kapitalne ubranka dla chłopców, a dla dziewczynek jedynie wszystko wsciekle różowe. Odkad wiemy, że to chłopiec, nie mogę się nadziwić ile jest pięknych rzeczy dla dziewczynek, a dla chłopców co? Posucha!!! :D :D Myślę, że to jest jakaś cecha naczelna naszego gatunku, ze zawsze znajdujemy to, czego nie szukamy. A asortyment wcale się nie zmienia. Jedynie punkt widzenia :) Idę po-nic-nie-robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Myshko zrobilam juz amniopunkcje 6.09, ale wyniki dopiero w przyszlym tygodniu bo robilam w szpitalu. W prywatnych klinikach ma sie wyniki juz po kilku dniach, ale wolalam isc do szpitala w ktorym wykonuja tych zabiegow mnostwo i sa doswiadczeni. Fisa amnio to inwazyjne badnie prenatalne polegajace na pobraniu ok 15 ml wod plodowych i badaniu ich pod katem wrodzonych wad genetycznych polodu. Kontrowersyjnosc tego badania polega na tym ze 0,5 - 1 procent kobiet poddajacych sie temu badaniu ryzykuje utrate ciazy. Chociaz najczesciej jest to powodowane tym ze kobiety nie przestrzegaja podstawowego zalecenia lekarzy po tym badaniu czyli 3 dni absolutnego wypoczynku. Drugiego i trzeciego dnia juz powolutku mozna sie ruszac, ale ja lezalam 3 dni plackiem i bylo mi jak u pana Boga za piecem gdy moi panowie mi uslugiwali z usmiechem na ustach ;) ;) Heparyna to lek rozrzedzajacy krew. U kobiet w ciazy krew ma tendencje do zgeszczania sie i jest to stan jak najbardziej poprawny fizjologicznie. Organizm przygotowuje sie w ten sposob do porodu, aby w czasie akcji porodowej nie doszlo do wykrwawienia. Jednak u osob chorych na trombofilie (a wiec majacych tendencje do zageszczonej krwi samej w sobie) w ciazy moze dojsc do powstania zakrzepu, ktory jesli oderwie sie od sciany zyly moze prowadzic do zatoru. A to juz powazna sprawa. A ja poki co nie patrze ani na rozowa strone ani na niebieska bo i tak nic nie wiem. Bylismy dzis umowieni na usg morfologiczne, to ktore sie wykonuje miedzy 19 a 23 tyg. Ja zaczelam 20 tydzien, ale lekarz ktory ma to zrobic woli je wykonywac tylko w 22 tyg wiec musze jeszcze poczekac. Wczesniej bede miec wyniki amnio wiec plec bede znac :) Psikulcu moze Olki tak maja?? Pamietasz jak zawsze pisalam ze moj Olek rosnie jak na drozdzach i kazdy dawal mu o kilka miesiecy wiecej niz mial w rzeczywistosci? Mysle tylko co na to Twoj drobny kregoslup? Moja przyjaciolka ktora urodzila coreczke w kwietniu tez przechodzila gehenne silnych kolek, biegunek, wysypek, bolow brzuszka, nutramigenow i wizyt u gastrologa. Do tego mala potwornie ulewala a zadziwiajace jest za na wadze przybierala w rekordowym tempie. Teraz gdy przechodza juz na stale jedzenie jest znacznie lepiej. Mysh gratuluje zakupu. Moze pojdziemy w slady Kuk i kupimy namioty a kiedys urzadzimy sobie u Was zlot? ;) ;) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, bardzo bym chciala! Mozecie juz zaczynac gromadzic sprzet na przyszly rok. Takie ogolne forumowe spotkanie, to moje wielkie marzenie ! Shalla, my tez lubimy epoke lodowcowa ale znamy tylko we francuskiej wersji jezykowej. Pozostalych dwoch filmow jeszcze nie ogladalismy. Ale skoro polecasz je takze ze wzgledu na polski dubbing, to moze kupie je jeszcze przed wyjazdem.... Powoli zaczynam myslec o pakowaniu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko, polecam te filmy właśnie ze względu na polski dubbing. Pomysł ze zlotem bardzo fajny, na pewno warty dogłębnego przemyślenia! Karen ka - macie już jakieś imiona na uwadze? Co do Olków - absolutnie się zgadzam! Mamy w rodzinie jednego Olka ( obecnie lat 13 ), a w pamięci rodzinny zapisał się trwale jako Mao. Mao Tse Tung :D Od dnia narodzin przybierał na wadze tak, że w wieku 5 miesięcy formą przypominał walec z drobnymi wyrostkami na boku ( raczki i nóżki ) :) :) Widocznie więc każdy Olek rośnie jak na drożdżach. I dobrze! Dziś mąż pozbawił mnie samochodu, więc czeka mnie dzień długich romantycznych spacerów, ha ha ha. Czy raczej turlania się.... gruba jakaś jestem.... W pracy się śmieją ze mnie, ponieważkiedy schodzę na kontrolę muszę mieć obowiązkowo biały fartuch ( jak lekarz ). Ale że jest tam bardzo zimno, więc zakładam pod niego wielką pikowaną ortalionową kamizelkę na polarze. Kiedy więc z trudem dopnę ostatni guzik, to jedynym elementem ruchomym mojego ciała pozostają kolana.... Śmieją się więc ze mnie, że wyglądam jak R2D2 :D ( ten mały biały robot z Gwiezdnych Wojen, jeśli pamiętacie ). No rzeczywiście... bardzo śmieszne. Za następny miesiąc czy dwa będę przypominać w tym fartuchu raczej pylon, niż żywą istotę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, znam to uczucie skądyś jak łażę po sklepach bez celu, wiele rzeczy mi się podoba, a jak mam coś kupić, to nic, ale to nic mi się nie podoba. Pewnie to jakaś kwestia nastawienia. I oby mi ono sprzyjało, bo zima wydaje się za pasem już puka do drzwi i trzeba Stasiowi trochę nakupować. Już widziałam buty jesienne za 170,- PLN, a gdzie zimowe? Zimowe do pół łydki ze szmatek zamszowych, bo niby mają super nieprzepuszczalną membranę, która właśnie dlatego że jest taka super powoduje, że but kosztuje 200,- PLNów. Shalla, Ty kiedyś pisałaś o firmie, która robi super buty ortopedyczne przypomnij nazwę, proszę. Robią zimowe? Karenko dziękuję za wyjaśnienia. Teraz wydało się wszystko jasne i oczywiste, i nawet jakby już słyszane. No ale jeżeli Twoja krew jest „gęsta, a lekarka twierdzi, że heparyny się nie podaje, to co Ona chciała Ci zaproponować? Swoją drogą czosnek ma naturalne właściwości antyzakrzepowe i rozrzedzające krew. O czym przekonał się na własnej skórze mój tata. No to ja też zaczynam się rozglądać za namiotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, te buty to Memo. Są warte niemal każdej ceny, ale przyznam, że 300zł za pewną parę zbioło mnie z nóg. Uważam to za przesadę. Z drugiej strony będąc ostatnio w maju w Polsce widziałam sandałki po 170zł... w sumie parę paseczków.... Nic mnie już nie zdziwi..... Niestety w Anglii te buzty są w ogóle nie osiągalne. A jak sobie doliczę koszt przesyłki, to pozostaje mi już tylko liczyć na rodzinę w Polsce. Czy robią zimowe nie wiem, ale na pewno robią jesienne pół ocieplane, jeśli mozna tak powiedzieć. Bywajcie na razie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×