Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Shalla uwielbiam inwazję zdjęć. Jaką radość mi sprawiło, gdy po dłuższej przerwie zasiadłam w domu do kompa, odpaliłam moją skrzynkę, a tam masa zdjęć od Was! Kuk czyli wyruszamy w ten sam dzień W PIĄTEK 13-stego. No trzymam więc mocno kciuki. My (z bratem i rodzicami) każdy urlop spędzaliśmy pod namiotem, włócząc się syrenką po całej Polsce i zbierając pieczątki (tzw. wczasy pod gruszą). Świetnie to wspominam. Często nocowaliśmy na dziko, na jakimś polu, u jakichś gospodarzy. Było masę przygód. Też mi tęskno do tego. O dziwo spanie w namiocie, przy 7 stopniach na dworze, w mokrym śpiworze (na spływie kajakowym) nie przyprawiło mnie o zapalenie płuc, ani nawet o katarek taki urok takich wypraw, że nawet 2 stopnie nie straszne. Dzisiaj ostatni dzień w pracy życzę więc również wszystkiego dobrego i do zobaczenia za dwa tygodnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaraz, zaraz - Shalla - jakie lwy???? JA dostalam jednego, jedynego malenkiego maila ze zdjeciami Twoimi i Nastki na tle zamku i ani zlamanego lwa.... Jesli cos mnie ominelo, to bardzo prosze o powtorna przesylke!!!! Poza tym, Fisa pisze cos o masie zdjec, a ja tylko od Shalli - dziewczyny - ktos cos jeszcze wysylal? Jesli tak, to moze nie doszlo - napiszcie jesli dostalyscie zwrot ode mnie! Musze pewnie przeczyscic skrzynke... Fisa! No to bede o Tobie cieplo myslec stojac w korku :):):) A wiesz, ze wcale nie przyszlo mi to do glowy, ale wakacje pod namiotem chyba faktycznie wspaniale hartuja! Ja cale dziecinstwo i mlodosc, obowiazkowo przynajmniej jeden miesiac spedzalam pod namiotem. Na ogol przynajmniej przez tydzien w notorycznym deszczu i przezylam. A reumatyzmu nabawilam sie dopiero w pracy, bo chodzilam do biura zamiast odlezec angine... :p Na razie pod namiotem spala z nami tylko Ania (dwa lata temu i Jasiek (teraz). Franek usycha juz z zazdrosci i dobrze! Zawsze dostaje (od babci) wszystko o czym tylko zdazy pomyslec (na ogol zanim zdazy), wiec dobrze, mu zrobi, jesli bedzie mial o czym pomarzyc :):):) Juz upatrzylismy sobie namiot, ktory chcemy kupic - dwie trzyosobowe kabiny podwieszane w rzedzie, jedna po drugiej i wielki, prostakatny korytarz-salon-kuchnia. Fajny, bo, pominio, ze naprawde przestrzenny, zajmuje naprawde niewiele miejsca. Zapasowe miejsce przyda sie dla przyjaciol dzieci ;) jedyny feler to naprawde znaczna cena :p Tezba bedzie naprawde sporo wyjezdzac, zeby sie zamortyzowal ;) A teraz bede sie chwalic. I to wcale nie dziecmi :) Otoz mam taka koszmarna wade, ze nie potrafie pozbywac sie ksiazek. Potrafie je za to doskonale akumulowac! Ksiazki to dla mnie synonim bogactwa w kazdym tych slow sensie. Tak sobie to przynajmniej zawsze tlumaczylam moje zbieractwo. Ksiazkami zarastam wszedzie i w kazdych okolicznosciach. Wypelnilam nimi dwa pokoje w domu w Polsce i "salon" w domu w Turynie. Polki w moim biurze wypelnione sa po brzegi. Wszystko kipi a ja nie moge powstrzymac sie przed kupnem nowych... Ddodam, ze wcale nie wszystkie ksiazki ktore kupuje sa juz przeczytane i ze - na szczescie - mam zwyczaj pozyczania ksiazek - no, takich bardziej czytadel - na prawo i lewo, skad ksiazki zwykle juz do mnie nie wracaja) I oto wczoraj zdobylam sie na akt heroizmu. Przejrzalam z mezem cala nasza domowa biblioteke i wyluskalam z niej okolo stu piecdziesieciu ksiazek, co do ktorych stwierdzilismy z cala pewnoscia, ze nie tylko nie zajrzymy do nich wiecej, ale tez nie polecimy dzieciom. Jest wsrod nich sporo ksiazek popularno naukowych i historycznych i ...poradnikow kulinarnych :) Jest tez sporo fantastyki i powiesci. Ksiazki podzielilam na polsko, wlosko i anglojezyczne kupki i rozdysponowalam pomiedzy nasza nianie i dwie biblioteki. Bardzo jestem z siebie dumna :):):):):) Bardzo ciekawe jest takie "wyrzucanie" ksiazek z Twojego zycia. Analizujac to co zostawiasz i to co odrzucasz mozna zrozumiec sporo na temat zmian jakie zachodza przez lata w czlowieku. Stwierdzasz np., ze pewne fascynacje zmarly smiercia naturalna i nie masz juz ochoty oszukiwac sie, ze kiedykolwiek wezmiesz jeszcze do reki ksiazke o historii zycia codziennego w Piemoncie (moj maz) :) albo o archeologii prehistorycznej (ja) ;) Nagle dociera do ciebie, ze z 5 ksiazek na temat kuchni japonskiej nie ugotowales nigdy chocby jednego dania... Ambitne ksiazki na temat konsumizmu, globalizmu i wszelkich non-konfromizmow, ktore zmeczyles w swoim czasie, ukrywajac ziewanie z nudow przed samym soba, na pewno zafascynuja jeszcze jakiegos zapalenca o 10-lat mlodszego od ciebie, ale raczej nie ciebie samego. Itd.itp. Zdumiewajace jaka lekcje szczerosci i pokory moze dac takie i porzadkowanie biblioteki. Na dzis wieczor zaplanowalam pakowanie walizek i trzenienie zabawek w pokoju dziecinnym. To dopiero bedzie rozrywka :):p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, moglabym sie podpisać 10 kończynami pod tym co napisałaś o książkach. Sama nie dawno - w związku z przeprowadzką do innego kraju - przeżyłam podobne chwile. Zgadzam się w 100-tu procentach - to jest jak rozrachunek z calym życiem! Od pierwszych komiksów wyżebranych od rodziców po najnowsze publikacje. Czasem to jak detox :) Ale przyznasz, że najboleśniejsze te książki kucharskie? Jak oskarżający palec wycelowany prosto w stwoje serce- A ileż to miałaś gotować!!!!! Taaaa..... Z zabawkami robimy rachunek sumienia co miesiąc. Obowiązkowo Anastazja musi pozbyć się czegoś ( prócz śmieci ) żeby dostać coś innego w zamian. My zaś dwa dni temu zrobiliśmy taki rachunek sumienia z płytami DVD, które chyba rozmnażają się samoistnie..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny czytam Was, ogladam zdjecia, czytam wymiane mailowa ale nie mam za grosz weny do pisania. Shalla zaintrygowalo mnie to co napisalas o swojej ciazy. Pisalas ze jestes w 17 tyg. Ja jestem w 14, wiec jak sobie wyliczylas termin porodu na koniec grudnia? Bo ja mam na 14 lutego, wiec to byloby to ok 6 tyg roznicy. Tak z ciekawosci pytam. Brzusio sliczny. Moj jakos nie chce rosnac wiec poki co chodze w swoich ciuchach, ale pewnie za chwilke dzinsy juz pojda w odstawke. Mysle juz o tym ze bede musiala kupic jakas kurtke namiot bo w zimie trzeba gdzies ten brzuch schowac pod cieplymi warstwami. Zrobilam 2 tyg temu usg, wszystko OK. Ale przyznam Wam ze inaczej przezywam te ciaze. Z Olkiem mialam wewnetrzne mocne przekonanie ze wszystko bedzie dobrze a tu to przekonanie jakos nie chce sie we mnie zrodzic i nie mam pojecia dlaczego. Meczy mnie to. Jestem mocno otumaniona, wiec lepiej zebym juz nic nie pisala. Wszystkim ktorzy urlop maja przed soba zycze pustych drog dojazdowych, pieknej pogody i zdrowia. Moja kuzynka widziala Olka Psikulca i sie zakochala. Mowie ze jest jak z pocztowek Anne Geddes. Psikulcu trzymam kciuki za rozwiazanie brzuszkowych problemow i za szybka i skuteczna rehabilitacje. Sciskam dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ko, ja myślę, że to jest trochę jak z loterią. Kiedy grasz pierwszy raz - jesteś podekscytowana i pełna wiary w cuda. Jeśli wygrasz - radość nie ma końca, ale kiedy wypełniasz drugi kupon myślisz sobie....e, nie, statystycznie to mało prawdopodobne znów mieć takie szczęście. I trudno się zdobyć na taki sam entuzjazm i niezachwianą wiarę. Ale wtedy trzeba pomyśleć np. o Kuk, któa wygrała trzy razy z rzędu :) Albo o Myshy, albo Dyni, albo Psikulcu - i wiara w cuda wraca :) Musimy być dobrej myśli, bo pozytywne myślenie to nie tylko slogan, ale energia o nieprawdopodobnie silnej wibracji. Kiedyś chyba też pisałam o sile wizualizacji, a teraz w związku z tym przypomniała mi się fajna historia, którą niedawno usłyszałam. Pewna znana mi osoba marzyła o sukcesie finansowym. Jako synonim takie sukcesu wybrała sobie Rolls Royca - jako motywację, cel, zakup itd. Znalazła w gazecie zdjęcie odpowiedniego modelu i przyczepiła na lodówkę. I tak każdego dnia siadając w kuchni do jedzenia wzrok zatrzymywał na tym właśnie zdjęciu wyobrażając sobie siebie za kierownicą. Około 6 lat później mężczyzna ten osiągnął ogromne sukcesy w biznesie i doszedłdo wniosku, że wreszcie czas na spełnienie marzeń - i zamówił ów samochód. Kiedy auto dostarczono pod dom omal nie padł z wrażenia, albowiem w tej firmie pomyłki zdarzają się naprawdę rzadko, żeby nie powiedzieć, że za te pieniądze nie zdarzają się wcale. Otóż wszystko się zgadzało.... prócz koloru, który byłkompletnie inny niż zamówiony. Pan z firmy wił się w przeprosinach nie potrafiąc wytłumaczyć jak mogło dojść do takiej pomyłki! Oczywiście zaoferowano natychmiastową wymianę auta na właściwy kolor, ale mężczyzna, ciągle nieco oniemiały, nie zgodził się. Dlaczego? Bo o dziwo dostarczono samochód dokładnie w takim kolorze jaki miał model, który od 6 lat wisiał na lodówce.... Znajomy uznał to za znak przeznaczenia :) Zobaczcie co za chora godzina, o której ja to piszę. No to spadam. Dynia - boskie zdjęcie Jagi. Nastce jeszcze nic nie wypada. Nic się nawet nie rusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, pisze aby pozdrowic Was z przepieknej Francji :) Nie mam pojecia czy w wymianie mailowej Mysh pisala cokolwiek. Ja sama nie czuje sie upowazniona, zeby przedstawiac sytuacje. Moge jedynie napisac, ze wakacje mamy naprawde zaskakujace... Mam nadzieje, ze i ja bede mogla kiedys zobaczyc zdjecia Waszych pociech i pokazac Wam moja rodzine :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, fajny pomysl z tymi lwami. A Ty wyraznie promieniejesz! I rzeczywiscie Twoj stan staje sie widoczny :) Karenko, piekne dzieki za tak mile slowa pod adresem Olka :) Jezeli chodzi o wakacje pod namiotem to owszem, jezdzilam, chwalilam sobie ale chyba poprzestane na dobrych wspomnieniach. Chyba juz niestety jestem za wygodna zeby krzyknac "witaj przygodo!" i udac sie pod namiot z cala rodzina i polowa domostwa spedzajac dwa tygodnie w strugach ulewnego deszczu bebniacego o namiot i chodzac caly pobyt w wilotnych ubraniach (no moze troche przesadzilam z ta katastroficzna wizja...). Kuk, kobieto Ty naprawde jestes niemozliwa z ta swoja energia... a wakcji na Sardynii zazdroszcze, chociaz usmialam sie mocno czytajac jak to TYLKO pojedziecie na lotnisko, potem pol dnia w korku, potem odebrac dzieci, potem drugie pol dnia w korku, potem noc przeprawy promowej, 6 godzin po serpentynach, 5 wspinaczki wysokogorskiej, 7 kilometrow wplaw przez morze i 10 rowerami, 2 pieszo i JUZ bedziecie na miejscu :) :) :) Czytajac Cie nieodmiennie mam wrazenie, ze ja musze chyba ze wszystkiego robic problemy a zycie jest takie proste :) Ja tez jestem z siebie dumna kiedy udaje mi sie czegos pozbyc. Chyba jestem chomikiem ale bardzo z tym walcze. A co do ksiazek to od lat korzystam z biblioteki wiec specjalnie nie kupuje. W bibliotece juz mam takie fory, ze nie dotyczy mnie limit ilosciowy jednorazowego wypozyczenia. Kuk, Fisa - tak z ciekawosci: jak dlugo sie pakujecie na wakacje? Z tego co napisalyscie wynika, ze Fisa pakuje sie ok. miesiaca a Kuk jeden wieczor. Ja zaplanowalam tydzien (wraz z praniem, prasowaniem i niezbednymi zakupami na wyjazd). Ostanio na spacerze z Olkiem zrobilam liste - jednak jadac na dwa tygodnie z trzymiesiecznym dzieckiem nalezaloby spakowac sie do tira, poki co postanowilismy pozyczyc box na dach chociaz nasz samochod jest naprawde bardzo pojemny. Shalla, Karenko - moze w krajach, w ktorych mieszkacie roznie liczy sie ciaze? W jednym, jak w Polsce od daty ostaniej miesiaczki a w drugim od prawdopodobnej daty zaplodnienia - jak np. w Szwecji - i stad ta rozbieznosc? Planujecie znac plec? Juz nie moge sie doczekac! Karenko, ja ciaze z Olkiem tez przezywalam inaczej. Chociaz i przy Zuzie bylam przygotowana na wszystko to jednak podswiadomie czulam, ze bedzie ok. Z Olkiem balam sie kazdego dnia. Nie wiem czy to przez ogrom dolegliwosci (chociaz z Zuza tez przeciez nie bylo do konca rozowo) czy przez swiadomosc choroby autoagresywnej czy przez fakt, ze to ciaza po poronieniu. W tym przypadku jedziemy na tym samym wozku wiec moze o to chodzi. Nie zmienia to faktu, ze zakonczylo sie dobrze i mam glebokie przekonanie, ze u Ciebie bedzie tak samo. Co do Olkowego brzuszka wlasnie nie do konca pewne, ze to nietolerancja. Tutaj jest to troche metoda prob i bledow. Po zmianie mleka na to bez laktozy wszystko wskazywalo, ze to jednak nietolerancja a teraz juz sama nie wiem. Tez upieralam sie przy zrobieniu wymazu jednak lekarka wytlumaczyla mi, ze wszystkie objawy plus fakt, ze tak bardzo szybko przybiera na wadze swiadczy o tym, ze nie jest to infekcja tylko dysfunkcja ukladu pokarmowego. Twierdzi tez, ze jak sie chce to z wymazu zawsze mozna cos wyhodowac a ona najpierw woli wykluczyc inne rzeczy zeby nie zaciemnic diagnozy i w ostatecznosci dla swietego spokoju zrobimy ten wymaz. Dynia, zdjecie swietne! Zuza od czasu to czasu twierdzi, ze kiwa jej sie zabek bo oczywiscie chcialaby, zeby wrozka zebuszka zostawila jej pod poduszka monete - oczywiscie byl taki odcinek swinki Peppy :) Marj, jezeli o mnie chodzi to z przyjemnoscia zobacze Ciebie i Twoja rodzine oraz bede pamietac o wysylce zdjec do Ciebie. Mysh poda Ci moj adres mailowy. Niesamowicie zafrapowalas mnie informacja o zaskakujacych wakacjach... Bede strzelac: Mysh jest w ciazy??? Przepraszam za ta ilosc - ale jak sie dlugo nie pisalo to sie nazbieralo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oooo! Jak milo znalezc tyle nowych wpisow! ))) Jutro rano wyjezdzamy, wiec dzisiaj na zapas popelnie kobyle Shalla mnie czeka jeszcze porzadkowanie w dvd i cd. Dvd to zaden problem, bo polskie filmy albo zatrzymuje na zawsze albo oddaje natychmiast po obejrzeniu do biblioteki polskiej. Co zas do reszty, to nie kupuje bo mam po drugiej stronie ulicy jedna z najlepiej zaoptarzonych we Wloszech wypozyczalni video i dvd Opowiesc o znajomym bardzo ladna. Naprawde znasz takiego faceta? Karenko z drugim dzieckiem chyba zawsze tak jest jak pisza dziewczyny. Ja przy Ani takze balam sie codziennie, nawet jesli bardzo staralam sie i tym nie myslec. Jakos tak, czlowiek napatrzy sie, naslucha, a Ty masz jeszcze za soba smutne doswiadczenie. Ale prawda jest taka, ze zdecydowana wiekszosc ciaz przebiega pomyslnie a te, ktore przetrzymaja pierwszy trymestr sa juz jak w domu! Kochana! Nie mysl za duzo. Zyj normalnie i ciesz sie tym co dookola. A reszta przyjdzie sama ❤️ Zabawki przetrzebione (choc tylko czesciowo) a walizki prawie spakowane. Pisze prawie ale czeka mnie jeszcze najbardziej upierdliwa czesc pakowania lekarstwa, kosmetyki, zabawki plazowe, posciel i reczniki i osprzet Jaska ;) Jasiek ma juz rok, wiec jest tego znacznie mniej (jada juz wlasciwie to co my tyle, ze w mniej przyprawionej wersji) ale powinnyscie zobaczyc nasz samochod spakowany na wakacje trzy lata temu, kiedy Ania byla malutka :):):):). Ocknelam sie w ostatniej chwili i nie moglam juz nigdzie dostac bagaznika na dach. W jakims malenkim sklepiku pan wygrzebal mi z magazynu, zalegajacy tam od stu lat bagaznik kratke, jakiej nikt tu juz nigdzie nie uzywa. Nie miala nawet ceny, taka byla stara )) Zamontowal mi ja jakos i za pomoca gum i plandeki umiescilismy wtedy na samochodzie pol domu! Dzies umieram ze smiechu i zgrozy na to wspomnienie, ale pomimo, ze Ania byla drugim a nie pierwszym dzieckiem, uleglam jakiejs calkowicie abstrakcyjnej glupawce konsumenckiej. Uznalam, ze moja miesieczna corka nie przezyje bez fotelika, koszyka do spania i dmuchanego przewijaka, a moj maz dorzucil do tego jeszcze gigantyczny wentylator, ktory zadna miara nie chcial zmiescic sie na dachu Wygladalismy jak zywcem wyjeci z czeskiej komedii z lat 70-tych. Musze odgrzebac stosowne zdjecie i przeslac Wam ku przestrodze. Teraz mamy trojke dzieci i dwie walizki (jedna dla dzieciakow a jedna dla nas). Trzecia, najwieksza waliza to posciel i reczniki. Do tego mala skladana spacerowka dla Jaska, nasadka z pasami do zamontowania na krzeslo (to jednak niezbedne zwazywszy temperament Jaska) i kilka mniejszych toreb z butami, ksiazkami i innymi szpargalami. Zgodnie z zasada przyjeta od samego poczatku, bardzo ograniczam ilosc zabawek jakie dzieci biora ze soba na wakacje. Zabieram ksiazki i zabawki na plaze. Moze dorzuce pare gier planszowych i karty na wypadek deszczu. Co do reszty, to kazde z nich moze zapakowac sobie cos do malego plecaczka, ktory nosi ze soba. Plecaczki sa naprawde mini, wiec wchdzi do nich ulubiony pluszak i jakas malenka zabawka. Bardzo zastanawiamy sie w tym roku nad tym czy zabrac ze soba jakas namiastke dvd. Nie mamy juz zreszta laptopa, wiec kwestia wydaje sie przesadzona ;p Dorzuce jeszcze zeby nie pognebic Fisy ;), ze moje pakowanie trwa tak krotko, bo (i) nie mam w domu dwojki starszych dzieci pomagajacych w pakowaniu i (ii) rzeczy sa juz uprane prze ze mnie w pralni automatycznej i uprasowane przez nasza nianie. A pytacie dlaczego piore w pralni automatycznej? Moglabym wskazac Wam jakis dosyc abstrakcyjny powod, jak ton p., ze jest to bardzo mila pralnia bio, nalezaca do naszych przyjaciol, ale prawda jest taka, ze oslablszy nieco na rozumie, wlozylam do pralki siedzonko Jaska razem z metalowyn stelazem (zablokowal sie a ja nie mialam czasu, zeby z nim wojowac). W rezultacie popsulam nasza pralke tak, ze mecchanik, ktory przyszedl ja naprawic nie mogl uwierzyc w to co zobaczyl Plastikowa oslona turbiny krecacej bebnem byla kompletnie strzaskana. :p Zamowione trzy tygodnie temu czesci dotarly wlasnie wczoraj i dzis po poludniu zostana zamontowane. Ot male urozmaicenie w okresie przedurlopowym ;) Psikulcu lekarka pewnie wie co robi, ale ja pewnie zrobilabym jednak posiew wczesniej dla swietego spokoju. Badanie nietolerancji moze potrwac ladnych pare tygodni Marj! Twojego opisu nawet nie komentuje, bo i jak? Mysh jest specjalistka odbudowania atmosfery nie psujmy jej frajdy A Ty Myshko nei migaj sie juz tylko pisz co i jak! ❤️!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam .Postanowiłam sie do was dołaczyc. Mam termin na 20 grudnia. Wczesniej udzielałam sie w innym topiku o staraniu sie o dzidziusia.Starałam sie przez prawie 3 lata,badania lekarze i djagnoza tylko in vitro.Mimo tego że mam juz synka to po leczeniu które przeszedł mój maz lekarze nie dawali szans na ciaze. Ale wiara czyni cuda. W maju mielismy isc do kontroli i podjac decyzje co do ciazy a tu okres sie spóźniał czułem sie niebardzo.NIewierzyłam w to ze moge być w ciaży i nawt testu nierobiłam, bo czesto okres mi sie spóźniał.Ale po tym jak zemdlałam rodzinka wysłała mnie do lekarza i ku mojemy ogromnemy zdziwieniu ujrzałam na monitorze mała kropeczke z której teraz rosnie mój drugi synek.Płakałam jak bóbr w gabinecie u mojego ginekologa on tez był w szoku jak to mogło sie stac. Traz synio rozwija sie dobrze brzuszek mam pokazny mimo ze to koniec 5 miesiaca. NIemoge sie doczekac sie kiedy wkoncu go przytule, czekałam na niego tyle czasu. Traaz ciesze sie kazdym ruchem.Mimo ze termnin mam na 20 grudnia to pewnie urodze wczesniej.Dlatego ze najprawdopodobniej bede miała cesarke tak jak za pierwszym razem. A porodu nniewspominam wcale miło. Pozdrawiam wszysykie grudnióweczku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, ja mam za to we wnetrznosciach pralki metalowa fiszbine od stanika, ktora ostatnio dosc mocno daje sie pralce we znaki :) Dziewczyny, gry planszowe, ktore Kuk zamierza zabrac na wakacje natchnely mnie do zapytania Was kiedy Wasze dzieci zaczely interesowac sie grami planszowymi. Zasanawiam sie czy Zuza jest juz w odpowiednim wieku i jaka gre wybrac na poczatek zeby jej nie znudzila i zeby chetnie grala. Pamietam, ze bardzo lubilam grac we wselkiego rodzaju gry i wiem, ze teraz jest jeszcze wiele duzo fajniejszych. No wlasnie Mysh, prosze tu sie szybko przyznawac co narozrabialas! Kuk, nie moge sie doczekac zdjecia samochodu, blagam znajdz je! :) Fisa, Kuk - szczesliwej podrozy i bawcie sie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Klaudynko i gratulacje z całego serca! Ha, ja też obstawiam, że Myshonie się znów powiększą :) Mysh, zlituj się i skrobnij coś. Nastusia gry planszowe ma w nosie. W tym roku opanowała jedną : węze i drabiny - bo kazali w szkole - ale entuzjazmu przy tej grze to u niej nie widzę. Zdaje się, że wkurzają ją reguły, których trzeba przestrzegać :) Leje! Super! Dziś nie podlewam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny dziekuje za slowa pocieszenia. Troche mi lzej wiedzac, ze nie swiruje tylko podzielam obawy znane rowniez Wam. Mysle ze za bardzo zapdlo mi w pamiec to co lekarz powiedzial na poczatku coazy, czyli ze djae mi 70% szans na donoszenie ciazy i te pozostale 30% uroslo w mojej glowie do jakiegos gigantycznego rozmiaru. A przeciez po tym jak doszlam do 4 miesiaca te proporcje ciagle sie zwiekszaja na nasza korzysc. Masz racje Shalla powinnam bardziej na sobie trenowac sile pozytywnego myslenia. Moje pakowanie stalo sie w miare bezstresowe odkad odkrylam pana ktory w Rzymie raz w tyg przyjezdza wlasnie po bagaze i pozniej je rozwozi na terenia poludniowej Polski. Zawsze w niedziele rano stoi pod polskim kosciolem i jedynym dyskomfortem jest to ze trzeba wczesnie wstac i tam dojechac. Oprocz tego same plusy. Pan walizki przywozi do domu mojej mamy i nawet je wnosi do srodka. Fakt ze za podroz w jedna strone liczy 20 euro a linie lotnicze 15, ale w liniach mam 15 kg jako limit bagazu a u niego nie ma zadnego, a wiec bywa ze moja walizka wazy i 35 kg :) A poza tym przyjemniej sie podrozuje tylko za malutkim bagazem podrecznym. I odpadaja niespodzianki w postaci zagubienia bagazu na lotnisku.Tak wiec pozostane temu panu wierna tak dlugo jak tylko bedzie prowadzil ten biznes :) Co do ksiazek to ja juz nie mam wyrzutow sumienia przed wyrzuceniem gniotow ktorych nie moglabym z czystym sumieniem polecic nikomu. Ostatnio ksiegrania Matras w K-owie mile mnie zaskoczyla ogromnymi przecenami. Ksiazki w cenie 29-39 zl oferowali w cenie 9-10 zl. Kupilam kilka krymianlow ktore jak to kryminaly nadaja sie do przeczytania raz i od razu oddalam je do biblioteki. Wiec i tym razem zawitalam w bibliotece z walizka ksiazek. Widze ze panie mnie tam bardzo lubia ;) ;) No ja tez czekam na wiesci od Myshy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj na jakims kanale cyfry obejrzalam odcinek reality show jon & kate plus 8. Akurat bylo o wyjezdzie na wakcje. Para ktorej urodzily sie blizniaki a 4 lata pozniej szescioraczki. To dopiero jest zadanie logistyczne! Bus i wielka przyczepa z tylu na walizki. Probowalam sobie odpowiedziec na pytanie jak panuje sie nad szostka dzieci ktora akurat zalicza np bunt dwulatka? To jest wykonalne? Przeczytalam gdzies teraz ze para jest juz po rozwodzie wiec tym bardziej zastanawiam sie jak matka sobie radzi. No chyba ze wszystko sprowadza sie do zatrudnienia tuzina opiekunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha, ten gość to chyba jakiś samobójca. Wyobraźxie sobie płacić alimenty na 8-dzieci do ich pełnoletności????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic nie narozrabialam ani nie jestem w ciazy. Przezywamy za to najbardziej koszmarny i najbardziej zaskakujacy dla nas wszystkich okres w naszym zyciu. Gdyby kiedykolwiek ktokolwiek tylko zasugerowal, ze cos takiego moze sie nam przytrafic, to bym go wyslala do lekarza od glowy. Otoz calkiem niespodziewanie od tygodnia dokladnie jestem w Polsce razem z dziecmi (Myszon dojedzie za kilka dni), bo nagle wybuchl tak ogromny konflikt z rodzina Myszonia, ze jedynym rozsadnym rowiazaniem bylo odsunac od tego dzieci i to w trybie natychmiastowym. Wylecielismy bez chwili zwloki z jednym workiem spakowanym w pol godziny. Chyba dzisiaj juz moge powiedziec ze zaczynam dochodzic do siebie, wychodzic z szoku i normalnie funkcjonowac, bo przez wiele dni bylam po prostu chora od tego wszystkiego. Dobrze ze Marj i Spolka rozumieja ze to byla koniecznosc...... Dobrze ze moja Mama trzyma tak tu wszystko dzielnie w garsci. Chyba nigdy jej za to dosc nie nachwale, nie wynagrodze........... No choc tyle wyjasnien Wam sie nalezalo. Jak dojedzie Myszon pewnie latwiej mi bedzie powrocic do normalnego pisania na forum. Na razie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Analizujemy to wszystko na okraglo..... w tyl, w przod i na boki.... Nie rozumiemy tak do konca....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymaj się Myshko! Przykro to słyszeć,a o szczegóły pytać nie wypada, ale wiesz, że trzymamy tu za Was kciuki. Konflikty są chyba nieodłącznym elementem naszego życia na tej planecie. Przychodzą i odchodzą i życzę, aby ten odszedł w zapomnienie jak najszybciej. Czasem nawet porządny konflikt oczyszcza atmosfere na długie lata, kiedy kończy się udawanie i każdy wie na czym stoi - kto przyjaciel, a kto wróg. A teraz będę się chwalić, zmieniając na moment temat. Muszę to pulicznie odnotować, jako że obawiam się, że ten cudowny stan rzeczy nie potrwa długo. Otóż Anastazja dostąpiła jakiejś duchowej przemiany i chwilowo jeszcze wszyscy jesteśmy w stanie szoku. Wstaje o świcie, przychodzi budzić rodzinę całuskami, potem leci sprzątać i robić śniadanie - często nie tylko dla siebie. Potem zmywa ( nie proszona o nic! ), wyciera do sucha, ustawia, przynosi wszystkim napoje. Po jedzeniu sprząta stół, wyciera do połysku ( trzeba tego dokonać specjalnym płynem ze względu na powierzchnię tego stołu ). Potem zamiata, odkurza, karmi rybki, prosi jedynie o włączenie mikrofalówki, jako że ma zakaz - a tak sama sobie obiad nakłada, sama przyrządza kanapki każdego rodzaju i napoje - prócz tych z wrzątku oczywiście. A kiedy skończy...... nie, nie idzie się bawić!!!!! Zakłada rękawice i idzie do ogrodu pielić chwasty, podlewać, sprzątać, zamiatać podjazd.... Ponieważ nasz ogród od dawna nie wyglądał tak "oczyszczony z chwastów", więc dwa dni temu wypieliła pół publicznego chodnika.... Wczoraj żeby już do końca opadły nam szczęki bez słowa uprzedzenia nagle przyniosła nam kolację do salonu. Po kolacji ja zasnęłam, a ona przykryła mnie kocem, wślizgnęła się pod niego i przytuliła. Dziś rano przepytałąm męża, czy to się wydarzyło naprawdę wczoraj, czy tylko miałam taki piękny sen, ale okazuje się, że jemu śniło się to samo :) A dziś kiedy zeszłam rano do kuchni.... znalazłam Nastusię zmywającą naczynia po wczorajszej kolacji.... Dziewczyny, ja nie żartuję. Nie ma tu ani jednego słowa przesady. Modlę się, żeby ten stan trwał wiecznie, choć nie mam złudzeń, że to raczej przejściowy atak dobroci i proędzej czy później Nastusia wróci do "rzeczywistości". Ale póki co cieszę się chwilą! I zapamiętam datę tego wpisu, żeby tu co jakiś czas wracać i przypominać sobie, że to wszystko wydarzyło się pewnego tygodnia NAPRAWDE. :) No, to lecimy teraz na spacer w strugach deszczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla jesli to jakis wirus to podesle Wam Olka zeby sie zarazil, dobrze??? Dla mnie to czysta fikcja, opowiesci dziwnej tresci, ale jak przyjemnie sie tego czyta.. Mysh nie wiem co powiedziec, bo zawsze o stosunkach z rodzina Myshonia wypowiadalas sie w samych superlatywach, wiec trudno mi cokolwiek zrozumiec z tego co napisalas. Pozostaje mi miec nadzieje ze to bardziej konflikt wynikly z jakiegos nieporozumienia a nie czyjejs zlej woli. No i ze uda sie wypracowac jakies porozumienie czy kompromis. Trzymam kciuki o powrot dobrych stosunkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak.... mysle ze wszyscy musimy ochlonac..... a potem nauczyc sie zyc obok siebie na nowych zasadach.... w mniejszej symbiozie ze tak powiem..... Dla mnie najwiekszym szokiem bylo zachowanie siostry Myszonia. To ona pociagnela za soba innych. Ona zyje sto kilomentrow od nas i pojawia sie raz w miesiacu (wiec do tej pory wiedzialam o niej tylko tyle ze trudno nawiazac z nia choc letnie niedzielne relacje szwagierskie), a teraz przyjechala na dwa tygodnie wakacji i zdolala zainfekowac innych swoim osobliwym sposobem postrzegania metod wychowawczych swojego brata. Z ta pania wszelkie relacje uwazam za zamkniete. Dziewczyny kiedy probowalam z nia dyskutowac, to az wlosy stawaly mi deba na glowie, kiedy sluchalam tego co ona sobie wyobraza na nasz temat. Nie bylo szans na tlumaczenie czegokolwiek, bo ona miala gotowy obraz calosci, co gorsza obraz kompletnie znieksztalcony. To mnie przerazilo! Mama JP natomiast znalazla sie pod jej ogromnym wplywem, wiecie jak to bywa ze starszymi osobami, czasami na chwile traca grunt pod nogami, bo po licznych sugestiach, zbyt latwo widza cos w krzywym zwierciadle. Mysle jednak ze to da sie naprawic.... W kazdym razie od kiedy wyjechalismy, Jasiek dzwoni do swojej francuskiej babci codziennie ! Dziewczyny, pisze o tym po prostu zebyscie wiedzialy, nie potrzebuje juz pocieszenia, nie potrzebuje madrosci zyciowych, nie potrzebuje komentarzy innych niz "Mysh, dobrze wiedziec co sie z Toba dzialo". Juz poroztrzasalam to wszystko z mama, z Marj, z moja "francuska" M, ktora byla tu wczoraj z dziecmi (!!!!!!!!!!!!!!), bo akurat jeszcze nie skonczyla swoich wakacji w Polsce. Wiele rzeczy przemyslalam, wiele zrozumialam..... Tak musialo byc widocznie. Mysle ze te nagle wakacje w Polsce to byla najlepsza decyzja w tej chwili. Potem bedzie powrot i wypracowywanie troszke innego rytmu, przystosowanie sie do nowych warunkow :) to tyle w tej sprawie Kuk, napisze tylko ze ja tez nie wierzylam wlasnym oczom, kiedy przeczytalam ze wlozylas nosidelko Jasia czy co to tam bylo, do pralki, wraz zmetalowym stelazem, nie wierzylam jak pan mechanik, ktory to zobaczyl... W ogole to jak probuje sobie wyobrazic jego mine, pekam ze smiechu. Przebilas tym absolutnie wszystkie Twoje wlasne opowiesci o przykladach roztargnienia i o niesamowitych zdarzeniach razem wziete :D Karenko, wiesz, kiedy czasami mysle o trzecim dziecku, to takie dziwne mysli przychodza mi do glowy, ze skoro dwa razy udalo sie tak bez zadnych komplikacji, to ze teraz to byloby juz prosic za duzo..... zaraz je odganiam, najszybciej jak moge, ale powstawaniu ich nie umiem zapobiec. Shalla, cos jest w tym Twoim porownaniu z loteria.... Klaldynko, witaj, Twoja historia jest naprawde niesamowita. To mile ze chcesz do nas dolaczyc. Wiesz, nasze grudniowe dzieciaczki urodzily sie w roku 2004, teraz beda obchodzic juz szoste urodziny, ale niejedno ma mlodsze rodzenswto, sa nawet dwie dziewczyny, ktore wlasnie teraz sa w ciazy, wiec mysle ze jesli do nas dolaczysz, wcale nie bedziesz sie czula osamotniona. W jakim wieku jest Twoj starszy synek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha ha, wiem, że to nic śmiesznego, ale jak tylko Mysh pierwszy raz wspomniała o konflikcie od razu sobie pomyślałam: acha, eksplozja miłości bratowej :) Rzecz jasna nie wiedziałam w ogóle, że Myszoń ma siostrę, ale tak jakoś mi się skojarzyło. Nie wiem co jest, ale to jak jedno z niepodważalnych praw przyroda. Jak ktoś nabruździ - to musi to być bratowa :) Bez urazy dla tych wszystkich bratowych, które sa kochane i do razy przyłóż. Tylko że ja mam pecha nie znać żadnej takiej. Moje kontakty z moimi jedynym bliskim bratem ciotecznym urwały się kategorycznie jak ożenił się. Wielka szkoda, bo był mi bliski jak brat rodzony i byliśmy kochającą się i wspierającą rodziną. Skończyło się od kiedy bratowa "objęła rządy". Cóż, bywa i tak, nie ma co łez rozlewać nad przeszłością. Mam nadzieję, że u Was Myszki skończy się lepiej. A u nas tymczasem przeszła pierwsza burza od dwóch lat. Nie to, żeby była imponująca, ale przynajmniej burza i porządnie popadało. Zdaje się, że to już jesień przyszła, a my za tydzień wybieramy się nad morze..... tylko nie wiem juz po co....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bede bronic mojej szwagierki. Moze jest wyjatkiem od tej reguly? Dlugo by o niej pisac ale powiem ze jest swietna kobieta i bardzo ja lubie, pomimo tego ze kompletnie sie roznimy. Widocznie ani ona ani ja nie mamy problemow z zaakceptowaniem osob ktore roznia sie od nas i w sposobie myslenia i w sposobie postepowania. I zadna nie probuje zmieniac tej drugiej na swoja modle. Mysh mysle ze w sprawie o ktorej piszesz nie chodzilo tyle o sam fakt ze siostra Myshonia ma na cos tam inne poglady (bo to w relacjach ludzkich naturalne), tylko bardziej o sposob podzielenia sie za Toba tymi pogladami. Ja tez sie nie zgadzam z wieloma metodami wychowawczymi stosowanymi w wielu rodzinach, ale sobie te wiedze zatrzymuje dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zbladłam jak przeczytałam wypowiedź Shalli, że jak ktoś nabruździ w rodzinie to bratowa. Tak się składa, że bratową Myshy jestem ja :P Karenko, to samo mniej więcej powiedziałam ostatnio Myshy. Mam bowiem wrażenie, że coraz więcej wokół osób posiadających, ich zdaniem, jedyną słuszną wizję rzeczywistości, absolutnie najlepszy sposób na życie...Komentujących, porównujących, nachalnych w sposobie bycia. Jeśli tylko mogę nie kontynuuję z takimi znajomości. Jeśli nie mogę... dzielę to co mówią na cztery. A teraz lecę wywiesić pranie. I może jeśli M. pośpi jeszcze chwilę, uda mi się poczytać. Ps. Dzięki Psikulcu :) Poproszę Mysh o Twojego maila i wyślę coś niebawem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh, przykro mi z powodu Twoich problemow rodzinnych. W mojej rodzinie non stop sa konflikty i wiem jakie to nieprzyjemne. Dobrze, ze teraz jestes wsrod ludzi, z ktorymi masz dobre relacje. Dziewczyny robie wszystko zeby nie zabrac sie do prasowania... Jezeli dalej tak bedzie to pojedziemy na wakacje z cala fura ubran jak krowie z gardla wyjetych. Piore jak szop pracz - 3 do 4 pran dziennie, gora ubran do prasowania rosnie a ja udaje, ze jej nie zauwazam. Dzisiaj musze sie za to zabrac bo Tata Zuzy i Olka ma jutro rano decydujaca rozmowe o prace, na ktorej bardzo mu zalezy i musze wyprasowac koszule na to spotkanie. Nie pamietam juz czy Wam pisalam, ze moj Olek w wieku 2,5 miesiaca osiagnal wage 6730? Jest ogromny. Zuza wazyla tyle majac 5,5 miesiaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mnie szwagierka zdecydowanie trafila sie niefajna, za to bratowa! wyjatkowo wyjatkowa! chyba nie za czesto sie zdarza ze wieloletnia przyjaciolka staje sie bratowa, co ??? moja szwagierka nie tylko uwaza, ze zna jedyna sluszna droge, to by jeszcze nie bylo nic! ona wyobraza sobie o nas rzeczy kompletnie nieprawdziwe, a to jest niebezpieczne. podam wam taki przyklad: Jasiek zyje niemalze tak jakby mial dwa domy, u babci jest codziennie kilkakrotnie, kiedy do baci przyjezdza kuzynek (synek szwagierki) wlasciwie obaj chlopcy, kiedy sa razem, zyja jakby mieli dwa domy i spedzaja czas oraz jadaja zamiennie raz u mnie raz u babci (generalnie glownie u mnie, czyli u Jaska, bo to on ma zabawki, hustawki, gry, filmy i tym podobne rzeczy, ale zawsze razem. Podczas tych wakacji dwutygodniowy pobyt szwagierki z kuzynkiem nalozyl sie na pobyt mojego brata z Marj i malutkim M, wiec sila rzeczy starsi chlopcy spedzali mnoswto czasu u babci, a Pola zostawala z nami i malutkim M. Jasiek robil co chcial! Chcial jadac u baci, jadal, chcial jechac z nimi w gory jezdzil, to sa rzeczy tak naturlane ze nawet nie potrzeuja jakichs specjalnych dyskusji. Myszon tylko raz powiedzial ze Jasiek ma wrocic na obiad do nas, bo wlasnie to byl nasz wspolny pierwszy obiad z naszymi goscmi (moim, bratem, Marj i M), szwagierka to uslyszala i natychmiast nabrala niezachwianego przekonania, ze Myszon "nie chce puszczac Jaska do babci", a to kompletny absurd. I takich absurdow szwagierka nawywnioskowywala sie wiele podczas tych wakacji.... "wnikliwie" (ha! ha!) obserwujac zmienne nastroje Jaska, wykoncypowala tez, ze on sie chroni u nich przed nami, itp., itd., itd. pisze tu o tym tak lekko, bo sa to tak autentyczne bzdury, ze nie wierze ze w ktorejkolwiek z was mogly zasiac ziarnko watpliwosci na nasz temat :D natomiast szwagierka glosi te swoje obserwacje z takim blyskiem w oku i poczuciem misji ratowania dziecka, ze stajac z nia twarza w twarz wlos sie jezy na glowie. KONIEC TEMATU Dziewczyny, jestemy juz razem. Myszon dojechal do nas samochodem, dowozac wreszcie cale mnostwo potrzebnych rzeczy. Przed nami caly miesiac wywczasow pod wisienka, a potem - nowosc zupelna - dlugi powrot samochodem do domu, w pelnym skladzie. Do tej pory z dziecmi do Polski zawsze latalismy, oj bedzie sie dzialo. Mysle ze rozlozymy te podroz na ladnych kilka dni :) tymczasem udam sie na lezaczek z ksiazka i pestkami swiezego slonecznika. W koncu sa wakacje! Od dzisiaj mamy dwa aparaty, na pewno nadrobie wysylanie zdjec. Nadrobie tez ogladanie Waszych, obiecuje Odetchnieta_z_Ulga_w_Ramionach_Myszonia_Mysh :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Do zobaczenia za dwa tygodnie - o 5 rano wyruszamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Udanych urlopow, dziewczyny! Czekam na opowiesci po Waszym powrocie. Wlasnie wgrywam zdjecia, moze cos uda mi sie wyslac juz dzis......... A weekend spedzilam z Marj !!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czolem. Bylismy w prawdziwej szpiegowskiej lodzi podwodnej- Ocelot, ktora jeszcze 10 lat temu funkcjonowala! Jajks! Nastusie zachwycily hamaki na niszczycielu, a zdjecia niebawem przetworze :) Jeden wniosek tylko tak na szybko. Wszystkie filmy jakie widzialam, ktorych akcja dzieje sie na lodzi podwodnej byly krecone chyba w 5-cio gwiazdkowych hotelach, bo nijak sie maja do rzeczywistosci!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miedle ten wpis już od trzech dni czas w koncu wkeic nieprawdaz? ;) Witam po wakacjach :) Wyjazd się udał, atrakcji było co niemiara Legoland polecam i Danię zwłaszcza dla dzieciaków jest moc atrakcji. Zachodnie wybrzeże i Morze Północne to jednak bardzo surowy klimat. Było dość chłodno, pochmurno i sporą część czasu lało. No i ceny niestety katastrofa: bochenek chleba 12 PLNów no i musiałam kupić najdroższe chyba podpaski świata 25 PLNów za paczkę. Chyba to wrażenie najdłużej pozostanie mi w głowie. Psikulcu co do pakowania, to nie jest u mnie tak drastycznie. Miesiąc czasu zajęło mi przemyśliwanie wszystkiego, co trzeba zabrać i załatwić i zamartwianie się, aby czegoś nie zapomnieć. Oczywiście to był też czas na załatwienie niektórych spraw, by nie zostawiać ich na ostatnią chwilę: paszport, EKUZ, ubezpieczenie, wymiana waluty. Faktyczne pakowanie to był 1 dzień razem z 5 godzinnym prasowaniem i odwiedzinami sklepu. No i rano jedzenie i wnoszenie bagażu do samochodu jakieś 1,5 godzinki. No i rozpakowanie się na miejscu, zapakowanie z powrotem i rozpakowanie po powrocie najgorsza część urlopu gorsza niż nawet lejący nieustannie deszcz przez półtorej dnia. Kuk ciekawa jestem Twojego namiotu. Mnie w ogóle do książek nie ciągnie, ale mamy też jakąś tam bibliotekę i mimo iż większości z tych książek nikt nigdy nie będzie już czytał, nie zdobyłabym się na ich wyrzucenie. Nie mówiąc już o moim mężu. Również marzę o zobaczeniu samochodu zapakowanego na wakacje „po czesku :) Z mężem do 1 walizki? To musi być chyba duża walizka. Albo pierzecie podczas urlopu? Karenko a ja w ciąży nie jestem, a też mam już taką masę obaw No bo przecież myślę o dziecku, ale ciągle nie mogę się zdecydować, nie jestem gotowa I jestem pewna, że to tylko pewien rodzaj „przewrażliwienia niż czegoś, co miałoby się potwierdzić. Czy to zamartwianie się na zapas nie jest typowe dla kobiet? Po prostu tak mamy A i kwestia po prostu mieszanki hormonów Stasiek też średnio przepada za grami planszowymi. W Dani spodobała Mu się gra w Mrówki podobna do chińczyka układa się mrówkę królową z pionków przeciwnika, które zdobywa się po najechaniu na to samo pole. Pionki to takie magnesy i jak się pionek przeciwnika odpycha to musimy oddać swój. Ja też lubię w to grać. Ojej Mysh :( Sama nie wiem, co napisać, tak mnie poruszyłaś swoim wpisem. Już kilka razy napisałam i wykasowałam. Tyle emocji poruszyły on we mnie. Najpierw chyba się przestraszyłam co się stało, że aż musiałaś się spakować i wyjechać toż to jak ucieczka z własnego domu! Jak to możliwe, aby ze strony właśnie bliskich doświadczać przykrości. Dlaczego? Dlaczego, o co chodzi Twojej szwagierce, co chce osiągnąć, dlaczego nie rozumie skutków tego, co robi? Chciałabym zrozumieć motywy tej osoby, sposób jej myślenia No i też pewien rodzaj zrozumienia jakaś to gwiazda nad nami zaświeciła, bo i u nas było konfliktowo na urlopie. Zabraliśmy ze sobą mojego teścia Udało mi się (!) jednak zdystansować wobec tego, co robi i zrozumieć, że to jest Jego problem, nie mój. Shalla no nie jesteś chyba czarownicą i rzuciłaś zaklęcie na Nastkę. Zdradź mi ten sekret! Nie mam pomysłu jak w końcu nauczyć mojego małego samodzielności: jedzenie, ubieranie Toż to wstyd się przyznawać. Shalla, a Ty jesteś na dłuższym urlopie, czy to taki weekendowy wypad? Udanego urlopu Psikulcowi nie zdążyłam już życzyć mam nadzieję na relacje po powrocie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, wyprawa musiała być super! My mieliśmy w planach jeszcze park safari ( inny niż ostatnio ) ale od kilku dni leje jak z cebra, więc taki wyjazd póki co nie miał sensu. Przed nami jeszcze tylko wyprawa na zamek Arundel i nad morze, ale o kąpielach nawet nie marzę.....chyba że w kożuchu... Fisa, żadna ze mnie czarownica, Anastazja po prostu taka jest - Zosia samosia. Miała półtora roku jak zaczęła się samodzielnie ubierać - z wciąganiem rajstop włącznie, a mając roczek pierwszy raz chwyciła za łyżeczkę i zaczęła wcinać barszcz... co zresztą uwieczniłam na zdjęciach bo też zdumienie mnie ogarnęło wielkie. Nie zawsze taka samodzielność wychodzi na plus. Tylko sobie wyobraź taką sytuację, kiedy się spieszysz, od 5 minut nie powinno Cię być w domu, a twoje dziecko siedzi na schodach mozolnie wiążąc sznurowadła, a na wszelkie ponaglania lub próby pomocy reaguje histerią.... po prostu fantastycznie... Zresztą, czymże to jest w porównaniu z Kukowym Franiem, który smaży naleśniki i w ogóle ma pojęcie o gotowaniu - w dodatku pewnie lepsze niż ja ( !!! ). Z zakresu jedzenia Anastazja z głodu opanowała sztukę robienia kanapek wszelkich oraz przyrządzania napojów. Obeszło się bez czarów. Ona marudziła na wszystko co zrobiłam, ja straciłam nerwy i przestałam robić. Od tamtej pory rzadko prosi o kolację. Zazwyczaj robi ją sama i to na co ma ochotę. A że przeważnie są to dość przyzwoite kanapki z wędliną lub serem - to ja nie marudzę, a ona szczęśliwa je to co lubi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×