Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Ale fajnie, ze sie troszke odzywacie! Karenko, ja za to ubolewam nad brakiemm czasu do prowadzenia kroniki. Do 6-tego roku zycia Anastazji prowadzilam jej kronike z ogromna precyzja i fantazja. Maxa... zaledwie rok, a i to z niemalym trudem. Potwornie cierpie na brak czasu, zeby sie tym zajac. Max jest jak kurz - wszechobecny i ciezko robic cokolwiek przy nim - chyba ze sie go w to zaangazuje ( pranie, zmywanie, odkurzanie, mycie okien ). Jak juz chce sie samodzielnie nad czym skupic - to jest wrzask. Jedyne, co go jeszcze utrzymuje pare minut w miejscu do odcinki Ciekawskiego Georg'a na youtube. Tylko to mnie ratuje. Max na toalete lata az za chetnie, poniewaz jest fanem taplania sie w wodzie. A ze po skorzystaniu z toalety chodzi myc raczki..... to wola siusiu 8 razy na minute. Chocby i krople z siebie wycisnie, zeby tylko byl pretekst do odkrecenia wody i pochlapania sie troszke.... Juz nie wiem co gorsze.... Gada strasznie fajnie, ale to nie umniejsza jego frustracji, bo choc jest zrozumiany, to niekoniecznie wysluchany :) Straszliwie sie upiera, zeby samemu sobie robi herbate. A zatem jest wojna za kazdym razem. W ogole wszystko chce robic sam, co mnie doprowadza do skrajnych uczuc, od dumy i euforii po skrajna rozpacz. Za to jest piechurem nie do wykonczenia. Po spacerach z nim ja padam i nadaje sie juz tylko do sanitarnego odstrzalu, on natomiast zwawy i pelen wigoru, jakby jeszcze kroku nie zrobil. Ptzrtuptac pare km dla niego zaden problem, wozek wiec pcham dla siebie - zeby sie na czym podeprzec i nie pasc na twarz.... Dziewczyny, moze by tak jakies zdjecia?? Kuk, bidulko, jak ta reka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, odzywam sie zeby zameldowac, ze po 3 tygodniach koszmarnego zapalenia oskrzeli z goraczka 39 stopni wracam powoli do jakiegokolwiek w miare przyzwoitego stanu. Wyobrazcie sobie, ze w dobie ostatnich afer zwiazanych z konsekwencjami odmow przyjazdu pogotowia bylam przekonana, ze mnie to nie spotka. Otoz nie. Kiedy trzecie srodki przeciwgoraczkowe nie przyniosly efektu a ja cala obolala, ledwie mowiaca, bylam okladana recznikami moczonymi w zimnej wodzie zeby zbic goraczke uslyszalam, ze pogotowie nie jest od udzielania konsultacji. W koncu, kiedy podalam juz milion swoich danych osobowych dostalam telefon do lekarza, ktory jezdzi na nocne wizyty. Od niego z kolei uslyszalam, zebym zazyla nurofer forte. Kiedy wymienilam co zazylam w ciagu kilku ostatnich godzin dowiedzialam sie "niech se pani wezmie dwie pyralginy i idzie jutro do lekarza". Przepraszam a czy ja zadzwonilam do kowala czy hydraulika? Co ma zrobic osoba, ktora o 3 w nocy nie posiada pyralginy? Rano internista powiedzial "jest pani bardzo chora, dlaczego nie wezwala pani pogotowia w nocy?" No ale cale szczescie od 3 dni zaczynam jakos funkcjonowac. Wraz z koncem marca konczy sie moje swiadczenie rehabilitacyjne. Poprosilam o zalegly urlop do polowy maja. I tak to 16-go maja wypadaloby sie pojawic w pracy... Nie wyobrazam sobie tego... Przepraszam, ze dzisiaj tak o sobie... Co u Was? Skrobnijcie slowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu! Wlasnie wczoraj o Tobie myslalam. Rano zagladam i prosze, jest pare slow od Ciebie. Ciesze sie ze sie odezwalas, a nie ciesze - ze chorobsko powazne Cie dopadlo.... i jeszcze ten brak konkretnej pomocy w potrzebie... No to jest po prostu skandal! Nie moze tak byc, zeby czlowiek nie mial gdzie szukac pomocy. Ja nie rozumiem, dlaczego ten "nocny" lekarz nie przyjechal? To nie jest jego rola, obowiazek, praca po prostu? Tlumaczyl jakos, dlaczego nie moze przyjechac? ze ma inne wizyty, az do rana czy po prostu nie chcialo mu sie? Slyszalam o smierci tej dwuletniej dziewczynki, do ktorej nie przyjachalo pogotowie i bardzo to mna wstrzasnelo. Slyszalam o deklaracjach ze beda szkolenia dla tych, ktorzy odbieraja telefony na pogotowiu. Ale to wszystko jak widac za malo! Bo rowniez system nocnych wizyt nie dziala, jak widze, zupelnie (jezeli w ogole taki system istnieje jako system, moze to byl tylko taki pojedynczy lekarz?). W kazdym razie to co jest powinno zostac wziete pod lupe i zorganizowane lepiej.... A co zamierzasz w zwiazku z praca, jakie sa Twoje najnowsze pomysly, zeby nie wracac na stare smieci? Ups.. czas sie skonczyl. Dobrego dnia. Mysh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć kochane! Psikulcu, bidulko, jak ja Ci wspolczuje! Juz chyba wszędzie na świecie slużba zdrowia sama wymaga leczenia, a może raczej eutanazji, bo leczyc już chyba nie ma co... Może w Monaco jeszcze ktoś leczy ludzi...? W Anglii jest rownie źle jak nie gorzej czasem. Ja mam 4-ty dzień chyba zapalenie migladłkow. Po raz pierwszy od lat dziś biorę antybiotyk, bo już mi ręce opadają tak się źle czuje. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak źle się czułam. Co się dzieje, do licha? Zdycham jak porzucona w rowie niedobita świnia, co wypadła z transportu rzeźnego. Choć przypuszczam, że jednak nieco gorzej.... Pogoda jest tak głupia, że nawet nie chce mi się na ten temat rozmawiać. Piszcie coś dziewcznyny. Kuk, odpisałam ci. Dostałaś mojego smsa? Czekam na Twoją odpowiedż!!!! :) sciskam was ze slonecznej/pochmurnej/cieplej/zimnej/deszczowej/snieznej/wietrznej/pogodnej Anglii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, ja mam ochote tylko biadolic. Tylko i wylacznie. Jestem okropnie slaba, musze usunec dwie osemki, podczas zapalenia oskrzeli cos dziwnego stalo mi sie ze szczeka, ze z jednej strony zeby gorne nie stykaja mi sie z dolnymi i nie wiadomo co to i dlaczego, zle spie, jestem niecierpliwa i niemila, czuje sie samotna, zla i opuszczona. Moglabym jeszcze pare nieprzyjemnych rzeczy powiedziec na swoj temat. Mysh, wytlumaczeniem lekarza i dyspozytorki bylo wlasnie to, ze oni nie sa od udzielania konsultacji. W zwiazu z tym, ze dobe wczesniej bylam u lekarza ale nie stwierdzil zmian osluchowych bylo dla nich wystarczajacym powodem do odmowy przyjazdu. Co do pracy... nie mam pomyslu zeby nie wracac. Moje poszukiwania nowej pracy tez jakos ostatnio oslably. Czasem mysle, ze po tak dlugiej nieobecnosci to moze lepiej wrocic do miejsca gdzie sie wszystko zna, gdzie mam fajny zespol, ktory na mnie czeka... Ale z drugiej strony nie czuje sie za bardzo na silach na spedzanie tylu godzin w pracy i naprawde rozwiazaniem wszelkich problemow bylaby praca w niepelnym wymiarze godzin. Licze, ze jakos sie to ulozy. Jak bedzie zle to poprostu sie zwolnie i wtedy bede myslec bo nie zamierzam juz narazac swojego zdrowia na przemeczenie. Zmieniajac temat - nie wybieracie sie czasem do Polski? Zuza nie dalej jak dzis wspominala spotkania z Pola i Jaskiem i musialam snuc opowiesci o Twojej rodzinie i po raz setny odpowiadac na pytania dlaczego Jasiek i Pola nie mieszkaja w Polsce i dlaczego Tata Poli i Jaska nie mowi po polsku? :) Kuk, a Ciebie w ogole tez wzywam do raportu i tez zapytuje kiedy pojawisz sie w Polsce? Jak Twoja reka? Shalla, zmienna pogoda to zawsze jakies urozmaicenie. U mnie niezmienie zima - wczoraj byla zamiec i lecialy z nieba tak ogromne platki sniegu, ze zastanawialam sie czy nie ubrac choinki, ktora stoi na balkonie. Sniegu codziennie pada tyle, ze kazdego dnia na osiedle przyjezdza plog sniezny. Wlasnie tak a propos choinki, to wlasnie ta choinka co do ktorej radzilam sie Ciebie jakis czas temu. Wyglada na to, ze zyje. Jeszcze nie zawiezlismy jej do znajomych ale z opatulona doniczka przeczekuje na balkonie zimowa pore. Zobaczymy czy sie uda. Dziewczyny, odzywajcie sie... prosze... nawet juz komunikacja mailowa jest w zaniku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O la la la la la la la la! Co to sie dzieje! Jak jeszcze ja doloze swoje trzy grosze, to bedziemy mialy prawdziwy festiwal jeremiad. A mam o czym jeczec. I postanowilam pojeczec sobie do Was, zeby na chwile zajac sie czyms innym niz to moje potworne samopoczucie, z ktorym juz nie moge wytrzymac. Nie moge nawet zasnac. Przechorowalismy rodzinnie calusienkie swieta i chorujemy nadal. Tez nie pamietam kiedy ostatni raz tak zle sie czulam. Jestem po trzeciej nieprzespanej nocy, najpierw nie spalam, bo potwornie bolala mnie glowa, potem, bo mna telepalo i nie dawalam rady znalezc jakiejs rownowagi miedzy uczuciem porwornego goraca a arktycznego zimna, a dzisiaj dolozyl sie do tego katar. Czuje sie tak jakbym kazdego dnia przerabiala zupelnie inna chorobe. Najdziwniejsze bylo to, ze wirus swalil nas z nog niespodziewanie, nagle i od razu bardzo ostro. Jeszcze w sobote rano bylam w miescie po chleb i mieso, a w planach mialam kolejny wypad po brakujace rzeczy do marketu. Nie dalam rady, ledwie rozlokowalam mieso w lodowce, poczulam nagle ogromne zmeczenie i polozylam sie do lozka. Nagle bylo mi potwornie zimno. Potrzebowalam trzech godzin pod dwoma koldrami, zeby sie rozgrzac. Myszon zadeklarowal gotowosc pojechania po zakupy, przylozyl sie tylko na chwilke, bo tak go jakos zmoglo i nie wstal juz do wieczora oraz przez caly nastepny wielkanocny dzien. Wielkanoc spedzilismy w pizamach, w lozkach, na scislej diecie. Pola, ktora juz piaty dzien ma ponad 39 stopni goraczki, lezy zazwyczaj ze mna, Jasiek ktory faktycznie czuje sie najlepiej z nas wszystkich bardzo mi pomaga, przynosi, odnosi, podaje, towarzyszy siostrze, kiedy ja musze zejsc na dol.... Najgorszy jest ten brak sil, od piatku nie zrobilam w domu nic, co nie byloby scisle konieczne do przezycia rodziny. Waszej wyobrazni zostawiam obraz jaki prezentuje taki traktowany minimalistycznie dom. Myslalam ze dzisiaj bede czula sie lepiej, a jest gorzej. Rano kompletnie nie mialam sily wstac z lozka. Nie udalo mi sie tez zasnac... I pisze w lozku. Marze o snie... No dobra, wyczerpalam doze jeczenia na pol roku. Mam ogromna nadzieje, ze niebawem wszystkie wrocimy do zdrowia. Shalla, czujesz poprawe po antybiotyku? Psikulcu, ale dlaczego trzeba wyrwac te osemki? Jesli sie nie dotykaja to i nie zawadzaja przeciez. Czyzby Twoj dentysta chcial je zastapil nowymi, lepiej pasujacymi? W ogole to po tych Twoich slowach, mam wrazenie, ze juz nie tylko glowa, uszy, szyja ale rowniez zeby mnie bola...... brrrr Ja mam odwrotnie, mam takiego jednego zeba, co to coraz bardziej wystaje. Z szeregu. He he. Jak juz zaczne o niego zawadzac albo gryzc sie nim w warge , to tez bede musiala usunac..... Mam nadzieje ze jak wreszcie wiosna zacznie sie na dobre, to i nastroj Ci sie troszke poprawi..... Bo w tej chwili to brzmisz nie za dobrze.... Samotna, zla, opuszczona.... Cos Twoj zawinil czy Ty tak sama wymyslasz? Oczywiscie pytam z duzym prymruzeniem oka :) A dobrze sie odzywiasz w tej chwili? to juz jest calkiem serio!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Witajcie! Zajrzalam tu bez wiekszej nadziei, ze ktos cos skrobnal, a le jednak! W sumie ciesze sie, ze nie napisalam dwa dni temu, bo bylby to kolejny wpis w tym samym tonie! :p Mamy "za soba" (to znaczy mam taka nadzieje ;)) solidnie przechorowana zime i teraz lizemy rany, ktore nie do konca sa jeszcze zagojone. Psikulec i Shalla brzmia chyba jednak najpowazniej - dziewczyny - mam nadzieje, ze najgorsze jest juz za Wami, za Nami!!!! wystawcie nosy do slonca, lykajcie witaminy i faszerujcie sie owocami. Wiosna juz tuz tuz, a kto do niej dozyje, ten ocalony!!! Nie bede juz dokladac opisu kolejnych naszych chorob - dodam tez (nieco optymistycznie), ze moja reka ma sie doskonale. Poruszam nia w kazdym razie prawnie normalnie i tylko raczej podnoszenie ciezarow i gimnastyka cyrkowa, nie sa juz dla mnie... ;) Co do reszty, uwazam ze zycie jest zupelnie znosne bo dowiedzialam sie wlasnie, ze Jasiek prawdopodobnie "dostal sie" do naszego wymarzonego przedszkola "europejskiego". Wymarzonego, pod warunkiem, ze trafi do sekcji anglojezycznej, ktora ma dwoje fajnych wychowawcow, bo sekcji niemieckojezycznej wychowawcy sa juz nieco mniej fajni... No ale wiadomosc jest naprawde super, bo jestesmy spoza rejonu i bylam pewna, ze nie mamy szans. Kochane, trzymajcie sie cieplo i zdrowo. Pamietajcie, ze w naturze wsdzustko porusza sie po okregu albo po sinusoidzie i nic nie trwa wiecznie - choroby i pech rowniez!! Trzeba tyljko pamietac, by w odpowiednim momencie przybrac forme przetrwalnikowa...;))) X Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha... wystawiac twarz do Slonca. A ktorego? ech... Fajnie, ze jestescie, bo mi jakos humor siadl. Max jest okropnym urwisem i czasem rece mi juz opadaja. Nie cierpie go karac, nie znosze krzyczec, nienawidze jego smutnej buzi. No ale przeciez nie moge tolerowac jego straszliwych wybrykow. I tak popadam we frustracje. Max jest przeslodka przyleka i sama mysl o doprowadzaniu go zakazami do lez jest okropna. A z drugiej strony ta przylepka w oka mgnieniu przeksztalca sie w 3-glowa hydre. Co robic? Jak tu przetrwac jego dziecinstwo? Nie tak dawno temu przerabialam te sama historie z Anastazja, wiec to jest swiatelko w tunelu, ze i z Maxa wyrosnie fajny dzieciak. Ehhh,,,, ale kiedy????????????? Dobra, pomarudzilam. Wystarczy. Spadam. Napiszcie cos pocieszajacego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pocieszajacego to nie wiem... Ale odrobinke odwracajacego uwage, to moge sprobowac :) To bedzie duza nowina :) Juz od dawna siedze jak na szpilkach i korci mnie, zeby sie Wam pochwalic, ale najpierw chcialam zobaczyc na ekranie te rozskakana jedenastomiesieczna Zabe, klaszczaca pietami :) Chcialam uslyszec ze wszystko jest ok. Rozmnozylismy sie! Jestesmy tacy szczesliwi, a reakcja dzieci przeszla nasze najsmielsze oczekiwania. Wiem, ze to bedzie dla nich duze przezycie, juz jest. Zaba juz jest czlonkiem rodziny i to bardzo na serio, . Najswietniejszy byl Jasiek, jego intuicja. Widzialyscie "Mikolajka"? Tam jest taka scena, kiedy jeden z kolegow Mikolajka, Joachim, ktoremu wlasnie urodzil sie braciszek, opowiada kolegom o rzeczach niecodziennych, ktore poprzedzily narodziny malego. Jedna z tych rzeczy byl fakt, ze tata wyniosl smieci. Pewnego dnia Jasiek przygladal sie Myszoniowi wynoszacemu smieci i po prostu zapytal: Mamo, czy Ty nie jestes w ciazy? To bylo wspaniale. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysho, no tak to napisałaś, że ja nie mam pewności, czy dobrze rozumiem. Jesteś w ciąży? 11 tydzień? Moje ogromniaste gratulacje. To naprawdę fajna wiadomość odwracająca uwagę od tych codziennych trosk. Kuk, jak dobrze, że z ręką wszystko dobrze jak czytałam Twój opis złamania, to aż ciary mi przeszły. Shalla, ja tam uważam, że z takich urwisów wyrastają ludzie, którzy potem w życiu osiągają duże sukcesy. Zawsze pocieszam się książką o Emilu z Lunebergi :) My również przechorowaliśmy początek roku. I również tę wersję choróbska, o której piszecie. Rano wyszłam do pracy całkiem zdrowa i nic nie przeczuwająca, a wieczorem miałam już 38. Chorowałam 3 tygodnie: święta, nowy rok. Wysoka gorączka, mega osłabienie. Potem jeszcze przez dobre 2 tygodnie bolały mnie zatoki i zęby. A tak poza tym to u mnie średnio jakoś tak, na miarę 2013 roku. Zmieniłam pracę i na początku byłam bardzo zadowolona. Potem się zepsuło. Jest kiepska atmosfera, nerwówka, brak jasności co do oczekiwań i w końcu brak pewności, co do stałości tej pracy. Ehhh Szykujemy się do przyjęcia I Komunii Świętej. Trochę z tym pracy. Tym bardziej, że mam wiele wątpliwości i rozterek. No i pogoda. U mnie ciągle jeszcze śnieg leży i nocami jest mróz. Ciągle zima.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, milo Cie widziec wreszcie! No ale czy Ty sobie zdajesz sprawe? Minela Wielkanoc, a Ty masz tyle zaleglosci ze opowiadasz o Bozym Narodzeniu :D ciesze sie ze zagladasz tu jeszcze czasem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh! To ogromniasta, wspaniala nowina! Cudownie! Bardzo się ciesze, tym bardziej, ze wiem, ze czekaliście na to już od długiego czasu! Dziel się z nami tymi przeżyciami, to taka powtorka tego co dzialo się tutaj kilka lat temu. Caluje Was wszystkich mocno i trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha! Mysh! A to ci nowina! Gratulacje!!!!!!!! Ale faktycznie napisalas tak, ze wczytywalam sie i wczytywalam i nie moglam zrozumiec tych jedenastu miesiecy - dopiero koncowka wpisu rozwiala moje watpliwosci!!! No super - ktore to juz "nasze" topikowe dziecko??? Trzebaby kiedys policzyc! Rozumiem, ze "Zaba" to pomamusi, bo przecie tak na poczatku popodpisywalas Twoje wpisy, prawda? Czyli wiadomo juz, ze panienka? A moze jeszcez za wczesnie? Mam niby trojke dzieci, ale niewiele z tego pamietam ;))) Jak sie czujesz tym razem? Mam nadzieje, ze wspaniale! Nasze maluchy wciaz nudza mi, ze chca nowego braciszka (Franio) lub siostrzyczke (Ania) ale ja konsekwentnie odpowiadam, ze kolejne dziecko w rodzinie to juz bedzie moje wnucze... Po za tym wciaz jeszcze po domu placza mi sie smoczki i pieluchy Jaska... Nie, nie, nie, nie ma mowy! :)))) U nas wreszcie cos na ksztalt wiosny. Cos na ksztalt, bo stalo sie regula, ze temperatura waha sie nam co dwa - trzy dni o jakies 20'C... A ja jako typowa meteopatka waham sie z nia ;) Wariatkowo! Psikulcu - nie wiedzialam, ze zmienilas prace. Jakos przegapilam ten moment. Co teraz robisz, wciaz ten saqm sektor czy cos innego? Moze te trudne poczatki to tylko okres docierania sie z zespolem? Trzymam kciuki, zeby tak bylo. Fisa - dobrze, ze sie odzywasz! Pisz czesciej - jestes dobrym duchem tego forum i kiedy znikasz, zycie na nim zamiera. Shalla - zgadzam sie w 100% z Shalla - z urwisami zycie jest ciezkie, ale to urwisy pchaja ten Swiat na przod swoja energia. Pomysl - wolalabys apatyczne, super grzeczne dziecko, ktore spedza dni przed telewizorem albo siedzi sobie cichutko w kaciku i nie wymaga twojej uwagi? Wazne, zeby podsuwac mu sensowne pomysly na wyladowanie energii i ...zeby mial dobre serce. Reszta przyjdzie z czasem. Ja tam jestem za urwisami :) :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas tez cos na ksztalt wiosny, co prawda tylko do 16.00 albo do 18.00 bo potem niebo sie zasnuwa na czarno i pada, ale nie marudze, bo zanim sie rozpada, to jest naprawde pieknie! Wychodze do ogrodu i napatrzec sie nie moge: to jest najpiekniejszy moment jesli chodzi o etap rozwoju roslin, krzaczkow, kwiatow, drzew i tak dalej. Akurat teraz kwitnie troche kwiatow, ktore znikna w momencie kiedy liscie leszczynowe rozwina sie calkowicie i zaczna rzucac gesty cien. Nawet zdazylismy juz opalic buzki, wczoraj, podczas wycieczki na jedna z pobliskich gorek polaczonej z piknikiem :) Dzieciaki rozbiegly sie po krzakach bukszpanu, a spragnione slonca mamusie rozlozyly bluzy na trawie i wyciagnely wszystkie kosteczki. To byl moj pierwszy tegoroczny kontakt z gleba. A Zaba? Zaba to brzdac o plci nieznanej na razie, a Zaba go nazwalam, bo podczas pierwszego USG skakal w taki sposob, ze zabe bardzo przypominal. Jasiek ma nadzieje ze brzdac okaze sie chlopcem a Pola ze dziewczynka :) bo przeciez on juz siostre ma, a ona ma juz jednego brata :D No ja tez nie planuje wiecej niz trojeczki. Jedno jest pewne: tym razem brzdac wyrasta z ubran i zabawek - rozdaje wszystko sukcesywnie. Koniec trzymania. A mam cala jedna szafe pelna rzeczy magazynowanych z mysla o trzecim dziecku. Fajnie bedzie nie trzymac juz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh, ja w dalszym ciągu nie mogę się rozstać z wieloma rzeczami po moich Dzieciach. Duzo rozdałam ale sa takie, do których mam jakos ogromny sentyment. Wiem, ze niestety, chociaż bardzo, bardzo chciałabym, nie będę mieć już więcej dzieci ale magazyn rzeczy dzidziusiowych jest caly czas. W ogole jak się czujesz i na kiedy masz termin? Kuk, chyba zle zrozumialas mój wpis. Nie zmieniłam pracy, wracam w polowie maja lub na początku czerwca do starej pracy. I wcale nie mam na to ochoty... Mój Olek to tez gałgan. Do tego od jakiegoś czasu jest pieskiem. Jeżeli akurat wlasnie jest pieskiem a ktoś probuje zwrocic się do niego np. Olku a nie Piesku to całkowicie ignoruje dana osobe, mowic co najwyżej "hau". Szczesze mowiac mam już dosyć jego bycia pieskiem ale pamiętam, ze Zuza przez jakiś czas byla kotkiem wiec licze, ze przejdzie :) Fisa, trzymam kciuki żeby Twoje samopoczucie się polepszylo. Od paru dni jest u nas wiosennie i chyba dzięki temu trochę mi lepiej i trochę więcej mi się chce. Mam nadzieje, ze wiosna poprawi Ci nastroj. Kuk, a co Twój maz na pomysły Waszych Dzieci na temat powiększenia rodziny? :) Raczej na tak czy raczej na nie? Wczoraj pierwszy raz wyszliśmy z Dziecmi na rowery. Co prawda tylko na taki duzy plac-parking kościelny, który mamy na osiedlu ale przyszla tez kolezanka Zuzy z przedszkola wiec mimo niepowodzeń w jeździe i naszej początkowej frustracji, ze nie jesteśmy w stanie nauczyć naszych Dzieci czegokolwiek w tym zakresie, wyjście okazało się udane. Shalla, a jak tam u Ciebie? Pracujesz dalej w tym samym miejscu? Pamietam, ze po urodzeniu Maxa cos chcialas w tej materii zmienić ale nie przypoinam sobie czy to doszło do skutku? Już za chwile moje Dzieci koncza 6 i 3 lata. Nie mogę w to uwierzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, ale przeciez maz Kuk mial sen z trojka dzieci ;) Fajnie ze przechowujesz niektore rzeczy... to mi przypomnialo moja M. jej mama dala jej kilka ubranek, ktore M nosila jako dziecko. Rzeczy wydaja sie tym cenniejsze, ze przetrwaly pomimo dwoch wielkich przeprowadzek z kraju do kraju, z Polski do Szkocji, potem do Francji, a kazde dziecko rodzilo sie gdzie indziej. Byc moze Zuza tez kiedys bedzie wdzieczna za taka pamiatke. Moim dzieciakom tez marzy sie powrot w okolice Wieliczki i za kazdym razem kiedy o tym mowa, Zuza jest stala czescia wspomnien i planow na przyszlosc. Po cichutku marze sobie, ze moze w przyszlym roku.... W tym nie jedziemy do Polski, to byloby jednak troche nierozsadne, samolotem jest bez sensu, bo potrzebujemy samochodu, a samochodem jest po prostu za dlugo... to byloby czyste szalenstwo. Za to bardzo chcielibysmy przyjechac w przyszlym roku na dluzej... moze uda sie wrocic w Wasze strony. Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciala.... Marzy mi sie tez, ze umawiamy sie wszystkie razem, na piknik na zielonej trawce, i ze wreszcie poznaje rowniez wszystkie pozostale dzieciaki. Eh! Termin mam na koniec pazdziernika. Czuje sie swietnie, zadnych mdlosci, podobnie jak w poprzednich ciazach. Za to pyszczydlo mam obsypane tradzikiem, tez podobnie jak w poprzednch, w kazdym razie w ciazy z Jaskiem i potem znowu pare miesiecy po narodzinach tez wygladalam podobnie. Hormony zaszalaly poteznie. Zeby w tym wieku wygladac jak nastolatka. Probuje myc twarz na rozne sposoby, probuje wiele bezpiecznych kremow, wreszcie ciapie na to po prostu korektorem, tez juz drugi wyprobowuje (bez niego reakcja aptekarki: co sie pani stalo? i reakcja synka kolezanki: Kaska, dlaczego masz taka czerwona skore na twarzy?) :D :D :D Najpiekniej wygladalam po grypie, wszystko zniknelo, na pare dni. Nie wiem czy to efekt paracetamolu czy po prostu sily obronne organizmu wzmagajac swoje dzialanie zalatwily nie tylko wirusa ale rowniez infekcje skory. szkoda ze na krotko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wspominam z zachwytem i utesknieniem okresy pologu, w ktorych mialam cere jak brzoskwinia i wlosy piekne, blyszczace i nieprzetluszczajace sie przez kilka dni. Nigdy juz, ach nigdy przedtem ani potem taki cud sie nie wydarzyl... ;) Co do ubranek, to przyznaje, ze pomimo, iz staram sie wydawavc je na boiezaco i zostawiac tylko te, ktore moze jeszcze mnosic Jasiek, zaczynam sie czuc tak, jak bohaterowie amerykanskiej serii "pogrzebany we wlasnym domu" - rzecz o osobach, ktore gina pod tonami przedmiotow, ktorych nie potrafia wyrzucic, przekopuja wsrod nich tunele, zeby dostac sie do zlewu czy ubikacji, etc... U nas to tez juz tak prawie wyglada. mam wrazenie, ze ze wszystkich katow szczerza na mnie zeby torby z ciuchami, butami i zabawkami do oddania, posegregowania, zmiany sezonu, etc... Kiedy dzieci byly male rzeczy bylo sporo ale zajmowaly mniej miejsca. Teraz wszystko rosnie w tempie geometrycznym a mieszkanie kurczy sie odwrotnie proporcjonalnie... chodze z lekka nieprzytomna, bo od poniedzialku moja Mama jest w szpitalu w Polsce, podczas gdy ja jestem tu i usiluje zalatwiac --wszystko tam telefonicznie i mailowo. Jedziemy do niej na kilka dni w przyszla srode, ale co bedzie potem??? Zycie to nie bajka... nie mam na razie pojecia jak zorganizowac pomoc dla niej - konieczna wydaje sie zmiana domu ale moja mama nie chce o tym, nawet slyszec. O przeprowadzce do Wloch czy Kanady nie moge nawet wspomniec, bo od razu skacze jej cisnienie... Co za wezel gordyjski :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, przykro mi ze wzgledu na mame. Sprawa wyglada powaznie.... To wspaniale ze masz mozliwosc pojechania do niej na kilka dni. Oj nie latwo przekonac starsze osoby do pozostawienia wlasnego domu, coz dopiero mowic o zmianie kraju... Cera jak brzoskwinia? Ja w ogole nie znam czegos takiego. Mam tak bardzo wrazliwa skore, ze zawsze gdzies cos mi wyskakuje, jakas krostka, jakies zaczerwienienie. W ciazy to sie bardzo nasililo, ale eneralnie to jestem przyzwyczajona do ozdobnikow na twarzy. Kiedy spotykam osoby z idelanie gladka cera, nie moge oderwac od nich wzroku. Znam takie dwie. Gladka skora jest przepiekna! Przechodzilam i kuracje antybiotykowa i jakies inne lekowe i wlasciwie nigdy tego nie wyleczylam. Jeden, jedyny raz mialam naprawde gladka skore, ostatnio w Polsce, kiedy dermatolog dala mi jakis specyfik do smarowania. Szczescie trwalo miesiac, po tym czasie, wszystko zaczelo wracac. Na dodatek Myszon wzial pod lupe ten specyfik i wyczytal ze owszem, wspanialy, ALE niszczy naturalne wlasciwosci obronne skory.... hm... W kazdym razie zloszcze sie jak ktos mi mowi: to sie leczy! Co najwyzej zalecza i to byc moze wlasnie obnizajac za kazdym razem odpornosc skory na zawsze.... Juz nie widze sensu w jakimkolwiek farmakologidznym leczeniu... Byc moze problem jest diecie, a tu kazdy mowi co innego.... To sobie pojeczalam. Starczy chyba ? :D Przymierzam sie do wiosennych porzadkow. O! i na tym zamierzam sie skupic. milego weekendu, Mysh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Jedziemy na dlugi weekend! Od poczatku marca zbieramy sie do wyjazdu ale najpierw chorowali Zuza i Olek, potem ja mialam to nieszczesne zapalenie oskrzeli. Mielismy tez wyjechac na wielkanoc ale bylam swiezo po chorobie i tak slaba, ze spedzilam cale swieta siedzac na kanapie niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Podejrzewam, ze czesciowo byla to sprawka specyfiku "na nerwy" sedatif pc, ktory to mial byc "leciutki i ziolowy". Za sprawa tego, ze Pan Domu ma w dlugoweekendowy poniedzialek spotkanie sluzbowe w Trojmiescie w sobote rano wsiadamy wszyscy do samochodu i jedziemy do Wladyslawowa. Co prawda tylko na 4 noce ale plany mamy ambitne. Muzeum morskie w Gdyni, zaraz obok Byskawica i ewentualnie Dar, fokarium na Helu, latarnia na Rozewiu, spotkanie z kolezanka z Sopotu a chwile, ktore pozostana zamierzamy spedzic na plazy. Potem wracamy na jedna noc do domu, szybko przepakowujemy sie i jedziemy na 2 noce na Slowacje do Besenovej do basenow termalnych. Jestem w trakcie pakowania. Poki co wyglada na to, ze bedziemy miec wiecej bagazy niz na dwutygodniowy pobyt w Chorwacji. Nie jestem w stanie tego ogarnac chociaz jak wiadomo mam sie za mistrza pakowania. Bo wiadomo, ze podoga moze byc rozna wiec i kalosze dla Dziatwy i turystyczne buty dla nas, trampki, sandaly, polary, kurtki, bluzy. Same reczniki to juz pol torby. Po dwie pary spodni dlugich gdyby lalo przez 5 dni, dresy, podkoszulki i krotkie spodnie z kolei gdyby byla caly czas lampa... Mam wrazenie, ze juz zapakowalam pol domu a konca nie widac. Kuk, z mama to cos powaznego? Przesylam pozytywne mysli. Rozumiem, ze na przeprowadzke to chyba raczej mamy nie namowicie ale moze chociaz na jakis dluzszy pobyt? Shala, gdzie Ty? Mysh, a jak u Ciebie podczas ciazy wygladaja sprawy paszczowe? Pytam tak bezposrednio ze wzgledu na to, ze mamy podobne problemy. U mnie w ciazy pogarszalo sie i mialam zalecony scaling raz w miesiacu przez kilka miesiecy. Pilnuj tego bo ze wzgledu na zmiany hormonalne stany zapalne dziasel sie zaostrzaja. Przepraszam za moralizatorski ton ale u mnie w ogole w tym temacie coraz gorzej... Jak juz sie tak wymadrzam to przypominam i usg gornych i dolnych obszarow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh, Psikulcu, pytasz mnie o paszcze wlasnie dzisiaj, kiedy to walcze z nowa infekcja. Ciebie zdiagnozowano bardzo wczesnie. Ja niestety obie poprzednie ciaze chodzilam niezdiagnozowana. Pierwsze objawy choroby pojawily sie w pierwszej ciazy, ale dopiero po urodzeniu Poli trafilam do kogos, kto mnie wreszcie wyslal do specjalisty od tego konkretnego schorzenia. Wtedy to juz mialam w paszczy mala katastrofe, pewnych rzeczy odwrocic sie nie da. Do sprawy podchodze zatem po stoicku :) Ale nie powiedzialas mi dlaczego musisz usunac te osemki. Moze lepiej bedzie, jesli przeniesiemy sie na maila? Ale fajnie ze taka wyprawa przed Wami! I ile zwiedzania w tym. Zycze Wam wspanialej pogody i doskonalych humorow. I... chyba mialabym zdjec kilka z ostatniej niedzieli... wysle Wam! Moze wtedy i Wy cos przyslecie, he?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
I obudziłam się z podniesioną temperaturą i bólem gardła. Dziś dopiero posłałam moje Dzieci do przedszkola po tygodniowej chorobie ale oczywiście musiałam się zarazić na dwa dni przed wyjazdem. Leżę przykryta po uszy żeby spokojnie jechać na wypoczyn. Mam nadzieję, że nie załatwiłam się tak jak poprzednio...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rany!e dni nie zagladalam, a tu takie newsy!!!!!!!!!!!!!!!!!! Myshka, najserdeczniejsze gratulacje malej zabki! Jak fajnie! Fisa, cudnie, ze znow jestes, juz myslalam ze chcesz nas opuscic jak Dynia. Przeslij jakies nowe zdjecia Stasia. Sluchajcie, ja wam niebawem wysle troche zdjec z serii co u nas slychac. Moze nie pospadacie z krzesel. Decyzja o wakacjach podjeta! Jedziemy 10-tego sierpnia do Francji, ale nie pytajcie gdzie, bo nie powtorze tej nazwy. w kazdym razie na polnocne wybrzeze. Nie daleko Dieppe. Psikulcu, trzymaj sie. Ja jestem zdania, ze chyba rzadowe swinie rozpylaja cos w powietrzu, bo skala zachorowan jest juz nienormalna. Ja juz od wielu tygodni nie spotkala w Anglii zdrowej osoby. Wszyscy sa albo wlasnie w trakcie katastrofy, albo wlasnie skonczylo im sie przeziebienie i juz tylko kaszla, smarkaja, czy ogolnie chodza po scianach. Ja juz swoje przezylam, ale ten remont nie ulatwia, pogoda tez nie, w efekcie jezor znow mam bialy i staje na glowie, zeby sie ponownie nie rozlozyc. Przeciagi sa juz stalym elementem naszego domu, w przeciewnym razie podusimy sie od pylu i wirujacych drobin waty izolacyjnej. Dobrze, ze nikt w domu nie jest astmatykiem, bo juz by tu pare trupow bylo, jak rany.... Jest super ogolem.... Bardzo dziekuje wam za slowa wsparcia w temacie "horrid henry" - czyli mojego synka. Kuk, odezwij sie prosze na maila. Czekam na wiesci! Max na razie przejawia charakter huraganu El Ninio. Chyba jeszcze daleka droga do jego ucywilizowania. No, ale ze jest przekochany, to zaciskam zeby i jedziemy do przodu. Lece, bo musze odnalezc w stercie odlamkow plyt rygipsowych i wkretow jakaz zywnosc, co by wykarmic glodne dzieciatka. .....to nie byl zart, ani przenosnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny! Czy wiecie, ze nasze wpisy coraz bardziej przypominaja relacje z pierwszej linii frontu? Moze to jednak prawda, ze my Polacty lubimy sobie ponarzekac ma moze po prostu zycie matek z malymi dziecmi to naprawde (ze zacytuje dobrze znana tu autorke) "przejebalnia"... ;) Moglaby napisac relacje w tym saqmym tonie, ale nie chce. Wyraze wiec tylko nadzieje, ze Psikulec wyzdrowial i pojechal na wymarzone wakacje, gdzie caly czas swieci mu slonce, Shalla wyzdrowiala i zakonczyla remont, Mysh i mala zabka maja sie dobrze, etc. :) My wrocilismy do domu po krociotkim ale udanym pobycie w Polsce. Moja mam ma sie nieco lepiej i na szczescie z wielu paskudnych podejrzewancyh chorob pozostalo jej tylko kilka, ktore sa pod jako-taka kontrola. Wyprawilismy huczna impreze z okazji jej 75 urodzin i musze powiedziec, ze choc balam sie, ze w jej stanie impreza - niespodzianka to dosc ryzykowny pomysl, okazalo sie, ze trafilismy w 10-tke. Mama poczula sie kochana i dopieszczona i duza ilosc zyczliwych osob wokol pus maly kieliszek czerwonego wina bardzo dobrze wplynely na jej szalejace skoki cisnienia. Musimy zreformowac nasz sposob myslenia o rodzicach - nie sa wieczni, staja sie coraz bardziej krusi, bezbronni i zdani na nasza opieke. Ce la vie! Z nowosci i pozytywow - Jasiek dostal sie do tego fajnego przedszkola, o ktorym pisalam i chyba nawet do klasy z kapitalnym angielskim wychowawca -takim, ktory lubi zeby dziecko bylo brudne ale szczesliwe. Bede go musiala dowozic dwa kilometry na rowerze pod gorke i w kierunku przeciwnym niz moje biuro, ale i tak ciesze sie jak glupia, bo jego reakcja na obecna szkole jest naprawde przygnebiajaca. Wczoraj zapytal mnie przy sniadaniu - "mamo, kiedy ja wreszcie bede znowu maly, zeby wrocic do zlobka, do tej klasy, w ktorej bylem na poczatku? " I wytlumaczyl mi, ze tam bylo super bo... spedzali czas na podworku. Trzymajcie sie cieplutko i nie dajcie sie! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja i koniec remontu w jednym zdaniu???? O Jezusie Nazarenski! Oby to sie kiedys spelnilo..... Chyba naprawde musze zrobic zdjecia bo chyba nie wyobrazacie sobie jeszcze rozmiaru zniszczen jakie maja u mnie miejsce. WTC 9/11. Cos w ten desen. Dzies maz zdemontowal kolejna szafke ze sciany a tam taaaaaaaka niespodzianka. Myslaby kto, ze szafki wisza zazwyczaj na scianach. Moze zazwyczaj..... u nas szaka wisiala na... dziurze. Tak, na wielkiej dziurze w scianie. Poniewaz poprzedni wlasciciel musial spotkac pewna trudnosc z zawieszeniem duzej szafki na bezdennej otchlani, takoz obmysli zabic otchlan deszczulka, w ktora radosnie potem wbil jak na szafke. Dzielo sztuki! Wczesny Hasior. To trzeba zobaczyc, zeby uwierzyc. Ale czy ja narzekam???????? Skad! Jem zeschniety chleb z tynkiem i gladzia szpachlowa, zakaszam przetreminowanymi ciasteczkami z tesco i jestem cala rozpromieniona. Z radosnym pozdrowieniem! Czuwaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - wczesny Hasior rozlozyl mnie na lopatki :)))))))))))))))))))) Smieje sie z Twojego nieszczescia! Wybacz! Ale to TWoja wina ! Szafa wiszaca na dziurze bardzo przemowila mi do wyobrazni. Z calym szacunkiem dla Krolestwa Brytyjkskiego, rodziny krolewskiej i caej reszty, mieszkalam kiedy przez dwa miesice w slicznej londynskiej willi, ktora wlasnie czesciowo remontowano - napatrzylam sie tam na rozwiazania alla szafa "zawieszona mna dziurze" i nabralam ogromnego szacunku dla... polskich budowlancow. Myslalam, ze jestesmy mistrzami prowizorki, ale zrozumialam, ze pod tym wzgledem moglibysmy brytyjczykom buty wiazac ;))) Pewnie, ze nie nalezy uogolniac, ale jednak... Nas czeka podobny remont w te wakacje - zrywanie sufitu (podwieszony) i rozbijanie sciany w pokoju dzieci, budowa antresoli, cyklinowanie i malowanie podlog w calym domu, malowanie scian... Bedzie wesolo :(((( Juz nie moge sie doczekac (czy ktos wie, jak robi sie emoticona z wlosami stojacymi deba? Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emotikon niepotrzebny. Mnie stanely juz deba po przeczytaniu twojego programu na letnie wieczory. Nie poprawie ci zapewne tym humoru, ale dodam, ze mnie niebawem czeka jeszcze calkowita transfoormacja przedpokoju i remont kapitalny trzech lazienek. Pomysl mam juz na przedpoku i az mi sie dusza pali, zeby go natychmiast zrealizowac. Ale tu w kabale wchodzi proza zycia z gatunku finanse i....e.....e.e.e...... chyba to bedzie musialo poczekac, ale zapewne nie dluzej niz do jesieni, kiedy zjedziemy z "wywczasow", rozpakujemy manele, pozbedziemy sie gosci, ktorzy juz sie zapowiedzieli na kilka dni z noclegiem ( hura.......) i wtedy do dziela! Lazienka, ta na dole tez jest sprawa nie cierpiaca zwloki, no ale co ja poradze, ze za cholere nikt jej nie chce zrobic dla mnie w czynie charytatywnym. Ze juz nie wspomne, ze za materialy tez zdaloby sie zaplacic. Czy ja wam pisalam, ze Max odkrecil tatusiowi rejestracje od samochodu i dumny z siebie przyniosl, w drugiej rece dzierzac wielka wkretarke? Tymczasem pan, ktory wowczas u nas pracowal kladac panele zapytal czy synek rowniez przebija numery na silnikach? Co bym nie mowila, musze przyznac, ze Max jest dzieckiem..... na maxa...... Anastazja przy nim wydaje mi sie nieustajaco otoczona aureola swietosci i niewinnosci. Dzis odkrylam nowe cudne miejsce dla dzieci - 5 minut jazdy od domu. Otoz wielki park, w krotym wytyczono murem przestrzen o powierzchni mniej wiecej pola do koszykowki. Jest to wysypane przednim piaseczkiem, a w srodku sa hustawki, drabinki, konstrukcje wszelakie dla maluchow, brodziki, zrodelka, fontanny, pompy itp. Raj. Anastazja byla zachwycona. Max natommiast.... obrazony. Bo jakiz pozytek z miejsca gdzie nie ma ani jednej wiertarki, ani pol mlotka, czy chocby nedznego srubokreta. Nedza. Rozkrecil sie dopiero pod koniec dnia, ktory zakonczylismy wielkimi lodami :) Swiat, w ktorym sa lody lub zelki jest bowiem atrakcyjny nawet gdy nie ma tam wiertarek i innych narzedzi z tasma do mierzenia wlacznie. Amen, spadam, albowiem pora jest juz podla. Dobrej nocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - wiem juz! Max poprostu wdal sie w Mamusie :) Ot i cala tajemnica. mam nadzieje, ze sfotografowalas go z ta tablica i wiertarka w dloniach! Co za pamiatka! :D O kurcze - lazienek Wam nie zazdroszcze... ten pyl z pilowanych kafelkow... Mialam go w nosie na dlugo po remoncie lazienki. My usilowalismy wczoraj wydusic ze stolarza choc przyblizona wartosc prac, jakie chcemy mu zlecic. Wykrecil sie sianem i wprawil nas w dziki poploch informacja, ze potrzebny bedzie wspoludzial: architekta, (wyburzenie sciany i wyliczenie punktow oparcia i dopuszczalnego obciazenia antresoli), murarza, spawacza i dekoratora... Gabrys bladl i zielenial na zmiane... Czekamy teraz na projekt i ... jakas wstepna jego wycene wreszcie. Mam nadzieje, ze nie spadniem ze stolkow na jej widok! A tak a propos remontow, to ogladalam wczoraj mieszkanie znajomej zrobione w budynkach...starej stajni! Wyobrazcie sobie - wszystkie pokoje w ciagu, z wszystkimi oknami na jednej scianie - wychodzacymi na jedpodworko - przedziwne miejsce! Ale jak fajnie zrobione! Mieli bardzo sensownego architekta, ktory wszedzie gdzie sie dalo powciskal duze lustra odbijajace okna, za ktorymi zasadzono zywoplot oddzielajacy ich od reszty podworka. W efekcie mieszkanie sprawia wrazenie jasnego i przestronnego, choc jest to tylko wrazenie... Bylam tez pod wrazeniem umiejetnosci wykorzystania miejsca - stare i przesadziste antyki, ktore sa piekne, ale bardzo malo pakowne ustawione zostaly na optycznie neutralnych podestach w kolorze scian. te podesty to w rzeczywistosci pakowne szafki, w ktorych mieosci sie trzy razy tyle co w samych meblach. Antyki zostaly w ten sposob wyeksponowane a miejsce wykorzystane. Shalla - pisze o tym, bo wspomnialas o remoncie korytarza, a wiem, ze i Ty, tak jak ja lubisz stare meble :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, i jak idzie remont? Zblizacie sie do konca? Co znajduje sie dzisiaj na miejscu wczesnego Hasiora? Czy znalezliscie nowe rozwiazanie godne poprzedniego? :) Kuk, mnie na lopatki rozlozyl twoj emotikon z wlosami deba :) Bedzie dobrze, troche pewnie wyjedziecie, no, przynajmniej dzieciaki, bo podejrzewam ze moze nie zostawia sie lekko chalupy w rekach specjalistow, tylko jednak troszke sie nad nimi stoi, co? jak to jest we Wloszech? :) My powoli myslimy jak na nowo zorganizowac przestrzen na przyjecie Zaby. Tez myslimy o antresoli.... :) A teraz to bedzie ostro! Dziewczyny, mam dosc pogody! Juz nie moge! jak tu jej zaraz nawtykam, to jej w piety pojdzie! Od dwoch miesiecy mamy nieustannie listopad, taki listopad z najgorszych koszmarow. Pada, leje, gradem bije, wieje, huczy, buczy. Za oknem ciemno.... Jest pierwszy czerwca, a my od kilku dni, po tym jak zaczelam sypiac w polarze i z termoforem, wlaczylismy ogrzewanie. Jestesmy zimnolubni, ale nie do tego stopnia! Nic w ogrodzie zrobic nie mozna, dzungla mi rosnie, kiedy juz przypadkiem przez pol dnia nie pada, to wylatuje z sekatorem, ozycami i rzucam sie na pierwsze lepsze krzaki, zeby je choc troche podciac zanim znowu wybujaja do nastepnego przejasnienia. Nawet, korzystajac z jednego z tych krociusienkich przejasnien, udalo nam sie posadzic pare sadzonek pomidorow, papryki, baklazana itp. Ale ze strachem patrze jak uginaja sie od nadmiaru wody. Byc moze zmarnieja wszystkie, bo podobno ma tak dalej padac i ma byc zimno jeszcze przez jakis czas. Buuuuuuuu Wyjsc nie mozna, piknikowac nie mozna. Prace artystyczne i kulinarne w rozkwicie, ale ja i tak wolalbym na zielonej trawce polozyc sie. Bleeeeee Cha, cha! Efektem ubocznym tej pogody bedzie ten moj dzisiejszy tasiemiec :D :) Dzieciaki znosza te wstretna pogode wlasciwie lepiej ode mnie. Ale trzeba je widziec wlasnie w momencie przejasnienia: wystrzelaja jak z procy do ogrodu i siedza tam do dwudziestej drugiej. Nie wolam, niech nadrabiaja czas na swiezym powietrzu. ciag dalszy w drugim poscie, bo kafeteria uznala ze moj tekst jest za dlugi "Treść została uznana za SPAM. Tekst jest zbyt długi." cos podobnego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
druga czesc: ..........Dzieciaki znosza te wstretna pogode wlasciwie lepiej ode mnie. Ale trzeba je widziec wlasnie w momencie przejasnienia: wystrzelaja jak z procy do ogrodu i siedza tam do dwudziestej drugiej. Nie wolam, niech nadrabiaja czas na swiezym powietrzu. Fajni sa bardzo ostatnio, bardzo duzo bawia sie razem, maja taki swoj swiat. Potem sie kloca, potem slychac: "Nie znosze go!", "Nie moge juz z nia wytrzymac!" i jedno albo drugie biegnie na gore sie odizolowac. Mija jakis czas, Pola przychodzi, Jasiek pojawia sie na horyzoncie i Pola mowi takim zbolalym glosikiem "Przepraszam, Jasiek", a on ja przytula. No mowie Wam, juz nie raz bylam swiadkiem takich scen, bardzo wzruszona zreszta. Pola jest nieslychanie czula, pomocna i opiekuncza i taka "mam oko na wszystko", tak samo w stosunku do mnie, do Myszonia jak i do Jaska, niech Jasiek tylko powie, ze potrzebuje np. swetra, ona natychmiast biegnie po sweter dla brata. Jasiek natomiast pomaga siostrze odczytac jakies trudne slowo, sprawdza fiszki z matmy i w ogole jest autorytetem ogolnym. Pola raczej zapyta jego jak sie pisze dane francuskie slowo, niz mnie :D Jasiek zaczal sie czesac na Pana Samochodzika (pamietacie Stanislawa Mikulskiego w serialu pan Samochodzik i Templariusze?) poza tym wlasnie pochlania juz trzecia ksiazke Nienackiego o Panu Samochodziku. Zrobil sie z niego wielki czytelnik, nie nadazam ze sprowadzaniem ksiazek z Polski. Jego najwieksze marzenie to przeczytanie "Ogniem i mieczem" i nie chce slyszec ze jest za maly. No ale ja mu podsuwam same stare ksiazki, znane mi z dziecinstwa, a kompletnie nie wiem, co z nowosci czytaja dzieci w Polsce. Co podobalo sie najbardziej Waszym chlopcom? Kolejna jego pasja to Gwiezdne Wojny i wszystko co z tym zwiazane. Caly pakiet filmow, wszystkie 6 czesci, obejrzany mnostwo razy, ksiazki opowiadajace historie, ksiazki opisujace bohaterow, encyklopedie wiedzy o Gwiezdnych Wojnach i tak dalej. Wreszcie Lego. No i oczekiwanie na siodma czesc. Rozkladamy rysowanie - Jasiek rysuje Luke'a Skywalkera, Darth Vadera i miecze swietlne, robimy mase solna - Jasiek lepi Jabbe the Hutt i tak dalej i tak dalej. W pewnym momencie kiedy moj tata przyslal nam filmy Akademia Pana Kleksa, Podroze Pana Kleksa i Pana Kleksa w Kosmosie. Swiat Pana Kleksa wyparl na jakis czas swiat Gwiezdnych Wojen. Jasiek ogladal wtedy, czytal, rysowal i lepil bohaterow Brzechwy. A teraz znowu wrocily Gwiezdne Wojny. Zastanawiam sie, ktory jeszcze z fantastycznych swiatow zawladnie w takim stopniu wyobraznia Jaska. :) Jasiek w ogole potrafi sie zaczytac w najbardziej nieprawdopodobnych momentach, np. idzie sie ubierac, po pol godzine ide na gore, a Jasiek rozebrany z pizamy i w jednej nogawce stoi nad ksiazka i czyta. Dzien zaczyna od czytania. Zawsze. :) Pola wlasnie zaczela czytac po wlosku, za kilka miesiecy zaczynamy po polsku. Po francusku po prostu czyta, nasze wieczory bardzo czesto spedzamy czytajac kazdy sobie. Jasiek pozycza siotrze swoje pierwsze ksiazeczki do samodzielnego czytania. :) Poza tym moja jeszcze_nie_szesciolatka nauczyla sie wiazac sznurowadla. Kilka dni temu przed wyprawa w gory zaklada buty i mowi nagle stanowczym tonem: "Mamo, pokaz mi jak sie wiaze sznurowadla" (tu musze sprecyzowac ze jej trzy lata straszy brat dopiero od niedawna wiaze swoje sam, bo wygodniej bylo mu prosic mnie az do tej pory). Pokazalam bez slowa. Siadla i zawiazala! oczywiscie rozwiazywaly jej sie jeszcze ze trzy razy podczas spaceru, bo jej wezelek jest mniej mocny niz moj, za kazdym razem siadala sobie na drodze i zawiazywala sama. Pierwsze wiazanie, to w domu, przed wyjsciem, kosztowalo ja tyle wysilku, ze az zaczela sie zloscic ale tak na nikogo konkretnie, nie wiedziala jak dac temu ujscie ale potrzebowala to odreagowac i wreszcie wykrzyczala sapiac: "nie ide z wami! zostaje!". Taka jest Pola. Dalam jej czas na ochloniecie i udalo mi sie odwrocic jej uwage wciagajac ja w decyzje o tym co zabierzemy na przekaske, proponujac zeby zrobila innym niespodzianke zabierajac jakis ogolnie lubiany smakolyk i tak wyjechalismy. Potem bylo to samodzielne wiazanie w trakcie spaceru. Czekalismy za kazdym razem cierpliwie :p Warto bylo. Pola jest nieslychana, ambitna, nie idzie na latwizne - to rozni ja troche od Jaska :p - podziwiam ja, nie jestem pewna czy to po mnie, raczej nie. :p :) Dobra, koncze. Uaktualnilam sie :) Wasza Mysh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×