Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Widze, ze zmodyfikowano nam Kafeterie. No i wciaz jeszcze nie skasowano naszego Topiku. Trzeba to jakos docenic i skrobnac co nieco... Nas pogoda rowniez nie rozpieszcza - mamy moze nieco wiecej slonca niz Mysh ale poniewaz wciaz pada, nasz dom zamienia sie z wolna w mroczna i mokra piwnice... Sypiam w barchanowej pizamie, spiworze puchowym i pod podwojna puchowa koldra... Nie zartuje! Taj wyglada w slonecznj Italii poczatek czerwca! Moja przyjaciolka, ktorej syn jest na wycieczce w gorach mowi, ze wciaz trwaja tam dyskusje nad tym czy w moznaby uruchomic wyciagi (zamkniete ustawowo o tej porze) bo warunki narciarskie sa genialne... Taaak. I to tez nie byl zart. Czerwiec to dla rodzicow bardzo mily miesiac. Dzieci koncza szkole i wychowawczynie przescigaja sie w organizacji przedstawien i akademii szkolnych, reprezentanci klas przescigaja sie w organizacji klasowych pizzy lub piknikow a prowadzacy zajecia pozalekcyjne czuja sie w obowiazku zaprosic rodzicow na koncowy spektakl, lekcje pokazowa lub inne przedstawienie... Moj kalendarz peka w szwach i zapewniam was, ze nie ma w nim ani ociupinki miejsca na prace czy inne glupstwa... Moje dzieci uwielbiaja swoje zajecia pozalekcyjne ale mam wrazenie, ze wiekszosc z wyzej wspomnianych atrakcji jest dla nich istna tortura... Jasiek nie chca brac udzialu w zawodach judo, Ania nie chce byc mala Chinka w przedstawieniu baletowym a Franio ma w nosie lekcje pokazowa z angielskiego. Odpuszczam im we wszystkim bo wydaje mi sie czystym wariactwem wymaganie, by wystepowali publicznie trzy razy w tygodniu. Sama nie przepadalam za akademiami szkolnymi i jeszcze to pamietam ;) Z tegorocznych wystepow zaliczylismy natomiast z przyjemnoscia Frankowy koncert gitarowy, Akademie z rozdaniem dyplomow w przedszkolu Ani i wystep przedszkolny Jaska - dzieciaki szly tam z ochota, prezentowaly sie z radoscia i wszyscy razem puchlismy z dumy. Nie wiem o czym jeszcze moglabym Wam doniesc, bo zycie kreci sie wciaz wokol tych samych spraw - duzo pracy, sporo problemow zdrowotnych u najblizszych (mama i siostra) :( no i zwykle, niezwykle atrakcje, ktorych na codzien nieskapia nam nasze dzieci. Tu nadmienic musze, ze, chyba dzieki pastylkom z Olejem Omega 3, ktore Shalla przeslala mi w zeszlym roku, moje dzieciaki przetrwaly tym razem sezon wlasciwie nie chorujac!!!! Dzieki Ci Kochana!!!! Napisze jeszcze, ze jestem pod wrazeniem lektur myshowego Jaska - Franio czyta wprawdzie po polsku, ale samodzielna lektura sprawia mu jednak sporo problemow, w zwiazku z nieznajomoscia wielu slow. Nasz klopot polega na tym, ze nie mozemy czytac wieczorami po polsku, bo Ania i Jasiek protestuja... Ich poziom polskiego jest jednak znacznie gorszy niz Franiowy. Nie nie wyszlo z moich planow zaproszenia do nas polskich kuzynow w tym roku (remont) i efektem jest ewidentna recesja jezykowa dzieci ... Mam nadzieje, ze w przyszlym roku uda mi sie zwabic na lato dzieci kuzynki i w ten sposob nadgonic nieco zaleglosci u maluchow... Sciskam i mam nadzieje, do przeczytania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z londynu9645888
Hej ja mam termin na 24 grudnia , tak mi wyznaczyli , a jak by urodzil sie chlopiec planowalismy dac mu na imie Adam , nieprawdopodobne co nie , a jak urodzi sie dziewczynka to pewnie damy jej na imie maja . Sama mialam sie tak nazywac ale mojej Mamie podobala sie kasia :) . Pozdrawiam wszystkie oczekujace mamy!!! ;) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogie dziewczyny....coz, powiem tylko tyle, ze teraz parter mojego domu wyglada jak teren po pikiecie na rzecz abstrakcyjnego porzadku swiata. To juz nawet nie jest Hasior..... za 3 dni przyjezdzaja meble. Za kolejne 5 beda moze jakos ustawione. Potem juz tylko kafle, panele, wykonczeniowka, ot , z gorki.... Plakac mi sie chce. Zyjemy na plastikowych talerzykach i zarciu z take awaya. To jakis koszmar. Pogoda.... o tym w ogole nie chce sie pisac. Listopad. Ot co. Przez kilka dni bylo Slonce, owszem. odczuwalne najbardziej w samochodzie bez klimatyznacji. Po prostu piekarnik. Ale juz na zewnatrz.... jak zawial wiaterek - to prosto z bieguna. Nie znam nikogo kto nie kaszle, ale nie ma kataru. My sie jakos trzymamy, ale tez czasem cos z nosa skapnie. Ale zeby bylo jeszcze gorzej, to wcale nie pada! Cos tam moze posiapi z nieba i tyle. wszystko mi wiec obsych i latam z konewkami. Koszmar ogrodnika. Ja tez jestem pod wrazeniem jaskowych umiejetnosci. Anastazja uwielbia czytac, ale nie w trzech jezykach! z polskim sobie radzi, ale nie lubi, o duzej lekturze nie wspominajac. Od pol roku mordowala mnie o szkole tanca irlandzkiego. Upewnilam sie wiec ze wie, czego chce i teraz juz uczeszcza. Wyglada na szczesliwa. Musze konczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i przyjechaly wczoraj meble..... Na dzien dobry okazalo sie, ze blaty kuchenne ( 3 i kazdy po 3 metry ???!!!! ) w zaden sposob nie dadza sie wprowadzic do domu, bo nie wyrabiaja na zakretach przedpokoju. Ha!!!! Byla wiec akcja z oknem.... nawet nie pytajcie jak to wygladalo. ale finalnie wszystko mam juz pod dachem..... acha... 109 elementow. Faktura ma 1.5 metra! Po tym jak juz panowie caly towar zwalili na podloge i znikneli okazalo sie...... ze jedyny sprzet podgrzewajacy czyli mikrofala zostala przywalona 17 plaskimi paczkami z litym drewnem.... No i umarl w butach. Podgrzanie kotleta jest mozliwe jak sie go wlozy pod szpare w drzwiczkach, ale juz wsadzenie tak miski z zupa nie wchodzi w gre..... Ratuje nas babcia zabierajac dzieciki na obiady do siebie. Od poniedzialku beda montowac. Ciekawe jak. Moze trzymajac to wszystko na glowie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rany boskie Shalla.... Wy to zamierzacie sami montowac???? Podziwiam!!!! Zaczynam dochodzic do wniosku, ze jestem skonczonym leniem... Ja juz nawet do poskladania szafy z Ikei zawolalam ostatnio technika, zwazywszy ile srubek zsostalo mi w reku po lozku dzieci... Powodzenia! :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, zmiluj sie! Jak sami montowac!? Musialabym na glowe upasc. Rownie dobrze moglabym sobie kupic Boeninga 707 w zestawie dla majsterkowiczow "zrob to sam" i pokusic sie o samodzielnie zlozenie, ha ha ha. No nie ma takiej opcji. Oczywiscie, zeby nie bylo, ze wszystko idzie gladko. Montowac mieli zaczac dzis o swicie. Ale wczoraj przed noca zadzwonili, ze ten co mial montowac cos tam dzwignac, przepuklina mu wielka wylazla i zawiezli go prosto na operacje. No fajnie...... Ja to mam szczescie.... Ale przy dobrych wiatrach jutro lub w srode zaczna.... inna ekipa. Trzymajcie kciuki, bo juz z nerwow opadlam calkowicie. W pracy na dodatek kociol. Jaja takie, ze nie wiem czy smiac sie, czy plakac. W telegraficznym skrocie: Firma ma pare probemow natury jakosciowej i od ok 20 lat nie moga sobie poradzic z ich przeskoczeniem. W ciagu ostatnich 4 lat zatrudnili 5 super fachowcow ( zarobki do 600 Funtow na dzien - tak tak, dobrze czytacie ) ktorych to blyskotliwosc, innowacyjnosc, otwarte umysly itp mialy problemy rozwiac jak dymek znad czajnika. Rzecz jasna nic takiego nie nastapilo.... Problemy jak byly tak sa i nawet maja sie coraz lepiej. Wpadli wiec na pomysl iscie szatanski.... Rozdzielili te problemy na 5 glownych grup. A tak sie jakos przypadkiem sklada, ze jest nas 5 sztuk w moim departamencie ( szarych eminencji mam na mysli, bo derektorow to mamy po 2-3 na glowe dodatkowo, a jakze! ). No i co wymyslili? Droga losowania wylonili, kto z nas sie zajmie jakim problemem - jako tzw. projektem i po 2 miesiacach mamy przedstawic generalnemu zarzadowi do czego doszlismy i jakie sugerujemy rozwiazania. HA!!!!!!!!!!!!! Genialne, nieprawdaz? I to oczywiscie za "dziekuje", nie za 600 Funtow dziennie...... W ramach rozwoju doswiadczen...... niezle, co? Nie noz, ale maczeta mi sie otworzyla w kieszeni. Termin mojej prezentacji wypada 21 lipca.... Oczywiscie projektem mam sie zajmowac wylacznie w moim wolnym czasie, coby moje codzienne obowiazki na tym bron Panie nie ucierpialy. lalallala.... juz mi palma odbija. Lepiej sie poloze spac. dobrej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Pola i Jasiek czytaja w trzech jezykach, Franio gra na gitarze, Anastazja tanczy tance irlandzkie, Pola ma korzysta z fiszek matematycznych, pokazy judo, przedstawienia.... Dziewczyny naprawde mnie zalamalyscie, czuje sie zla matka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psikulcu, a ja napiszę, że...
kiedyś czytałam forum z przyjemnością. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że to "wyścig małych szczurków". A w zasadzie małych Myshek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ubawu ciag dalszy. Ekipa od montowania kuchni nadal sie nie objawila.. Za to dostalam telefon od pani opiekujacej sie mna - znaczy sie: szanowna klientka. I na dzien dobry pani zadaje mi pytanie jak sie miewaja postepy w montazu i czy jestem zadowolona. Ha! Omal nie spadlam z kanapy! Moze i nawet bym spadla, gdyby nie to, ze kanapa jest obstawiona calym moim dobytkiem i spadac nie ma gdzie. Odpowiadam wiec najuprzejmiej jak potrafie, ale tonem tak lodowatym, ze jednym chuchnieciem moglabym zablokowac Golfsztrom na 30 lat. - Dziekuje uprzejmie za troske. Widze, ze jest pani doskonale zorientowana i na bierzaco , wiec chyba nietaktem z mojej strony bedzie wspomniec, ze ekipy montujacej jeszcze nie mialam zaszczytu poznac. Po ciszy w sluchawce domyslilam sie, ze albo pani zemdlala, albo moj angielski okaleczyl trwale jej uszy. Po chwili wydusila z siebie cos w stylu: - ze jak???????? Wytlumaczylam ponownie upraszczajac wymowe do granic absurdu, zastanawialam sie nawet czy nie dodac hinduskiego akcentu, ale powstrzymalam sie w bolach. Pojela jednak istote sprawy. Panowie przychodza wiec jutro rano.... Oszczedze szczegolow jak do tego doszlysmy. Trzymajcie prosze kciuki. ja chce moja kuchnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!! cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze chcialam Wam opowiedziec cos , co ostatnio ubawilo mnie do lez. Jest to co prawda humor sytuacyjny, wiec opowiedziany z mojej trzeciej reki ( geby??? ) juz nie odda tak chwili. Niemniej jednak...napisze. Otoz w mojej firmie produkuje sie mieso. Wsrod setek roznych produktow jest rowniez cos takiego, ze przypomina gruba kielbase krakowska - jak za starych dawnych lat. Jest to takie dlugi gruby plastikowy rekaw, w ktory upycha sie zmielone mieso i w takiej postaci idzie pozniej do dalszej obrobki. Taki wypelniony miesiem rekawek ( taka "krakowska") nosi nazwe BOMBY. Potocznie wiec mowimy, ze ktos tam stoi na maszynie i robi bomby. Tak sie akurat sklada, ze najczesciej na tej maszynie stoi pewiem Pakistanczyk, zatwardzialy islamista. Mimo to jest dosc sympatycznym czlowiekim, o duzym poczuciu humoru i calkiem dobrym angielskim. Niedawno opowiadal na przerwie, o swoich poczatkach w Anglii i w naszej firmie. Opowiesc zaczal od tego, jak wreszcie po przebojach z osiedleniem sie dostal prace ( tu u nas wlasnie) i postawiono go na tej maszynie, przyuczono i zaczal.... wtedy wlasnie zadzwonil do domu, zeby opowiedziec mamie i braciom jak sobie daje rade. Rozmowa miala przebieg nastepujacy: Rozpoczela sie bowiem od wychwalania Allacha, zwyczajowych pozdrowien itp, po czym mama spytala: - i co ty tam robisz syneczku? - mamo, ja robie bomby! - I bardzo dobrze syneczku, bardzo dobrze! Trudno oddac w tych slowach jego mimike twarzy, a facjate ma ten czlowiek wybitna, plus jego angielski, plus emocje. Poplakalismy sie ze smiechu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, no prosze Cie! Nigdy nie porownuj sie z jakakolwiek inna mama, bo zadna miara nie istnieje i kazda z nas jest po prostu wyjatkowa i Twoje dzieci doskonale wiedza ze jedyna na swiecie, ta wyjatkowa jestes wlasnie Ty i tylko Ty. tu nie ma w ogole zadnej dyskusji !!!! Co do tych nieszczesnych fiszek matematycznych, to.... no.... tak je w domu nazywamy. Ale trzeba brac poprawke na to ze sa to fiszki dla pieciolatki. Nazwa rzeczywiscie brzmi powaznie, ale to tylko nazwa !!!!! A jesli chodzi o czytanie w trzech jezykach, jaskowe czytanie, Pola jeszcze ma to przed soba, to przeciez w jaskowych zylach plynie mieszanka trzech krwi, a na jego tozsamosc skladaja sie trzy skladowe narodowe :) wiec to jest cos naturalnego po prostu, nic wiecej. I glupio sie zlozylo, ze POMARANCZOWA FORUMOWICZKA NIE MAJACA ODWAGI PODPISAC SIE WLASNYM NICKIEM, akurat odnoszac sie do Ciebie wylala mi na glowe kubel jadu, jestem pewna ze nie czujesz sie z tym komfortowo, ale tym tez sie nie przejmuj! Prosze Cie! Shalla, widze te scene z Pakistanczykiem ! Widze wyraznie ! No perla nad perlami. Widze poprzez twarz i przybrany akcent indyjski Petera Sellersa w filmie "The Party" ("przyjecie"?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj pichce, pichce na zas i caly czas radio gra. Kuk, wiec wstrzasy byly odczuwalne rowniez w Turynie... bardzo? Oby juz nic wiecej, oby......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybyscie przypadkiem zastanawialy sie jak sie ma moja kuchnia..... to napisze tylko tyle, ze dzis, w sobote, o 10 rano wyciagnieto z wyra dyrektora sprzedazy tej sieci handlowej i stawil sie u nas osobiscie po telefonie od nas :) Moj osobisty malzonek do glebi poruszony profesjonalizmem juz nie zdzierzyl dluzej i dal upust swoim emocjom przez telefon. ....mala osobista apokalipsa na paru metrach kwadratowych.... Jak moje biedne serce to wytrzyma...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla podziel sie kolejnym odcinkiem Twojej kitchen story! Nie daj sie prosic. Boki zrywalam! Byc moze co do specjalistow od jakosci umknelo Wam ze jeden z tychze "ekspertow" wpadl wlasnie na ten genialny pomysl ze to wy musicie rozwiazac ten problem bo przeciez znacie firme od podszewki. Z pewnoscia tych kilkunastu dyrektorow oniemialo z wrazenia nad genialnoscia i prostata tego planu, swoicie eksperta wynagrodzilo za ten pomysl po czym wdrozyli go w zycie ;) ;) Psikuclu glowa do gory! Moje dzieci specjalizuja sie w byciu najzwyczajniejszymi, przecietnymi dziecmi pod sloncem i tak tez jest dobrze :) Ja wrocilam wlasnie z Toskani i bylam w reginie w ktorym jak uparcie twierdzily mass media trzesienie ziemi bylo bardzo odczuwalne, w calym villaggio nikt NIC nie poczul ale TV wmawialo nam inna wersje faktow. No coz.. Na wakacjach przesadzilam z klima i teraz lecze zapalenie gardla, zatok i uszu jednoczesnie. Cos jak bole porodowe tylko usytuowane w okolicach czaszki. Musze sie wykurowac do w soboty, bo lecimy do Polski a uszy poki co zakorkowane.. Ehh Poki co 2 dni antybiotyku nie daly spektakularnych efektow. Mysh a jak Ty sie czujesz? Jak przezywasz (bo nie chce uzywac tego okropnego slowa: znosisz) te ciaze? Moze jak sie troche pozbieram to podesle Wam jakies zdjecie moich wyrosnietych pociech. :) Mlego dnia dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Psikulcu - no prosze Cie!!!!! Przeciez wiesz doskonale, ze jestes kapitalna mama!!!! A jesli masz watpliwosci, to zapytaj wlasnych dzieci! :) Co do mnie, to mysle, ze jestem dumna z moich dzieci w sposob zdrowy. To znaczy moja duma wynika z faktu, ze moje dziecko cos osiagnelo w wyniku wlasnej pracy a nie dlatego ze uwazam je za geniusza... Czyli ciesze sie z tego, ze Frankowi spodobala sie gitara i ze z niej nie rezygnuje bo wiem ile frajdy ma sie z umiejetnosci gry na instrumencie gdy jest sie juz "duzym" oraz jak bardzo nudne potrafia byc lekcje gry na nim ;))) Stad tez ciesze sie, ze Franek gra i przynajmniej na razie pokonuje jakos swojego lenia;))) A co do pozostalych atrakcji typu judo czy taniec - to przeciez kazde z dzieci cos takiego robi i fajnie, bo z jednej strony dzieci maja frajde, z drugiej sie ruszaja i zwyczajnie dzie im to na zdrowie. A czy bedzie to akurat basen, judo, tance irlandzkie czy bieganie po lace - to juz naprawde kwestia indywidualnych preferencji dziecka i rodzicow ;) Shalla - ja takie sytuacje jak ta w twojej pracy obserwuje bardzo czesto w firmach, w ktorych przeprowadzamy analizy prawne. Stykamy sie przy okazji z kadra kierownicza i personelem wszystkich szczebli i wtedy okazuje sie, ze najmniej o firmie wiedza ci, ktorzy nia zarzadzaja a najwiecej panowie od BHP.... Co ciekawe profesjonalni managerowie zarabiajacy krocie i zmieniajacy (nie bez powodu) firmy co dwa lata to czesto naprawde osoby dobrze sie prezentujace i ...nic ponad to! Prawdziwi fachowcy to ci, ktorzy pracuja na stanowiskach technicznych a i to czesto nizszego szczebla... Nie zapomne sytuacji sprzed dwoch lat, w ktorej aby zebrac informacje dotyczace ryzyk zwiazanych z rozbudowa pewnej fabryki, spedzilam pare tygodni na zupeklnie bezuzytecznych spotkaniach z "szefami". Bylam juz bliska zalamania nerwowego, bo wiedzialam, ze umowa ktora mam napisac dotyczy zakladu, podlegajacego normatywom typu SEVESO i ATEX ktore w uproszczeniu stosuja sie do zakladow pelnych materialow latwopalnych, wybuchowych, etc... Ryzyko z tym zwiazane trzeba zrozumiec by ujac je w umowie. A tu... nikt nic nie wie! Az wreszcie, ktos przyprowadza mi na spotkanie dwudziesto-paro letnia dziewuszke, ktora bez slowa wyciaga ogromnych rozmiarow plan zakladu (bardzo duzego zakladu) i w krotkich, zolnierskich slowach opisuje mi wszystko co chcialam wiedziec... Wierzcie lub nie ale ta dziewczyna wiedzialam wszystko o kazdej maszynie oraz zwiazanej z nia normatywie prawnej... To bylo niesamowite. Bylam pod takim wrazeniem, ze zaraz po spotkaniu zadzwonilam do Prezesa spolki i zapytalam go dlaczego ta dziewczyna nie jest Dyrektorem technicznym fabryki. Przyznal mi, ze jest rzeczywiscie bystra i bardzo dobrze poinformowana, ale moje pytanie potraktowal jako dowc*p... Wnioski wyciagnijcie same...:( Karenko - jak pobyt w kraju??? Jak polski Twoich dzieci? Shalla - czy sa jakies postepy w sprawie kuchni??? Mysh - jak brzuszek??? Dziekuje Wam za troske w zwiazku z trzesieniem ziemi, ale szczerze mowiac bylismy wtedy poza Turynem - z tego co wiem od znajomych i kolegow z pracy, wstrzasy nie byly tu na szczescie odczuwalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialabym sie jeszcze podzielic z Wami pewnym artykulem na temat kaprysnych dzieci. Problem w tym, ze artykul jest po wlosku. Artykul jak artykul - autor stawia i udowadnia teze, ze nie istnieja dzieci "tyrani" czy kaprysnicy z natury. Kaprys jest dla dziecka forma wyrazania uczuc i sygnalizowania potrzeby lub problemu. Ignorowanie go jest wiec zdaniem autora bezmyslnym ignorowaniem uzasadnionej czesto potrzeby dziecka. Teza stara i moim zdaniem w duzej mierze uzasaqdniona. To co ciekawe, to jednak test pod artykulem. Odpowiadajac na pytania dowiadujesz sie "jakim rodzicem jestes" w sensie - na ile potrafisz odczytac i zinterpretowac kaprysy swojego dziecka. Zrobilismy test oboje z mezem i wyniki zaskoczyly nas mocno. Co ciekawe - pomimo zaskoczenia uznalismy je za bardzo ciekawe i wiarygodne... Podaje wam link do niego, bo moze Karenka i Myush beda mialy ochote zerknac - http://d.repubblica.it/famiglia/2013/06/04/news/bambini_capricci-1679853/?ref=HREC2-16

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Artykul ciekawy, z teza sie zgadzam i naprawde przychylam sie do stwierdzenia, ze czesto dziecko jest w danym momencie nieznosne, bo krzyczy o odrobine uwagi, a to na podstawie obserwacji roznych dzieci, rozniez - a nawet przede wszystkim - moich wlasnych oczywiscie (wole to zaznaczyc, bo juz sie przyzwyczailam ze niektore pomaranczowe formy bytnosci na forum odczutuja moje slowa opacznie), zgadzam sie rowniez ze kiedy dziecko mowi "nie", to ma jakies swoje racje i tych staram sie szukac, "nie" szanuje. Natomiast ciekawe jest to, ze ja w tescie na piec pierwszych pytan czyli na polowe z calosci, moglabym spokojnie dac dwie odpowiedzi a czasami zakreslic wszystkie trzy mozliwosci. Siedza we mnie wszystkie trzy profile rodzica, he he! Brzuszek swietnie, dziekuje :) W tym momencie czuje sie naprawde w formie, wiec korzystam z zycia, poki mam sile, wyjscia, spotkania, spacerki, wyprawy mnoza sie i mnoza i dobrze mi z tym. Wieczorem nie padam na nos. Na razie. Mama ma juz bilet na 10 sierpnia. Sila rzeczy mam poczucie ze niczego sie nie boje !!!! :D :D :D :D :D Cale lato zostajemy w domu, oczywiscie. Hodujemy pomidory i inne dobra, kurcze! przez wiele lat z rzedu nie bylo nas w domu w tym czasie, dlatego w tym roku daje to taka radosc i osladza niemoznosc wyprawy do Polski. To mnie A dzieciakom osladza obecnosc czworki kolegow, ktorzy przyjezdzaja tu na wakacje do swojej babci, naszej sasiadki. Dla moich dzieciakow oznacza to dwa tygodnie intensywnej dzialalnosci lobuzerkiej w tej szescioosobowej paczce. Zreszta juz zaczeli :) Przy okazji dla mnie oznacza to niemal czas wolny caly czas (z jednym okiem na nich) bo sa samowystarczalni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I przyszlo lato do Anglii. Od dwoch dni jest po 36 stopni o 7 wieczorem wiec w ciagu dnia jest pelna smazalnia. Dzieci spedzaja cale dnie na dworze wiec ich skora przybrala dziwny jak na Anglie braowy odcien. Przywyczajona do ich bladosci probowalam to z nich zszorowac :) Dzis znow zapowiada sie skwar... Kolejnej kitchen story nie bedzie, bo juz nie mam sily. Sprawa oparla sie o prawnikow, ale tu nam powiedziano, ze takie molochy jak Home Base ( takie polskie Castorama ) sa nie do przeskoczenia i nie ma co sie z nimi szarpac. Szkoda nerwow i czasu i powinnismy sie cieszyc, ze podczas tych prac nikt nie zginal.....Bo przeciez mogli mi jeszcze przytrzasnac dziecko blatem kuchennym, ale zle podlaczyc kuchenke i wszystkich nas wysadzic w powietrze. A przeciez nic tak zlego sie nie stalo, wiec udowodnienie im innychh drobnych zaniedban bedzie droga przez meke i przez wiele miesiecy z niemozliwym do przewidzenia skutkiem, czyli ze mozna nic nie wygrac i jeszcze ostro zaplacic. Na szczescie okoliczne radio prowadzi caly program dla niezadowolonych klientow, wiec bedzie okazja troche spuscic z watroby. Ech, zycie.... samej mi sie juz odechcialo tej walki. Szczegolnie, ze w toku mamy jeszcze walke o odszkodowanie, jako ze niedawno mielismy wypadek - mloda pani z impetem wjechala nam w kuper.... no, ale to osobna historia. nic sie nie stalo, ale dwie firmy ubezpieczeniowe - nasza i tej pani - skoczyly sobie do gardla. oni chyba tym zyja..... A nam pozostaje obserwowac te wojne i modlic sie o rezultaty. Tymczasem za 2 tygodnie wyjezdzamy do Polski. NIC nie jest gotowe, nic nie kupione, nic nie spakowane. Jedynie wreszcie wszystkie paszporty w komplecie. alleluja! To juz cos! Mysho, a moze jakies brzuszkowe zdjecia? Choc rozumiem, ze pewnie jeszcze nic nie widac. A z tych waszych piknikow, krajobrazow..... daj troszke powzdychac! W temacie bycia dobra mama.... o rany... czasem mysle, ze moje dzieci uwazaja mnnie za pol-boginie w tej kwestii. Dlaczego? 1) nienawidze gotowac, a szczegolnie gdy jest goraco, ani nienawidze jesc cieplego gdy jest goraco. Tak wiec powodowana wlasnym lenistwem, brakiem odpowiedzialnosci i zwyklym:" rob mi co chcesz, ja nie dam rady" pozwalam moim dzieciom opychac sie truskawkami, borowkami, bagietkami z twarogiem, jogurtami, nawet kielbasa z grila - byle tylko trzymac sie z dala od garow az do zimy. w ogole lepiej, zeby zadna super niania nie czytala dalej mojej wypowiedzi... 2) Po 8 godzinach pracy od 5 rano, zrobieniu zakupow, przywiezieniu Nastusi ze szkoly marze juz tylko o zmywaniu, praniu i prasowaniu, co sprawia, ze marnie wypadam jako animator zabaw w domu. To skutkuje tym, ze moje dzieci od switu do nocy przebywaja na podworku z kolegami, wymieniajac sie zabawkami, szalejac do utraty tchu - co wieczorem widac po stanie i ubran ( czasem juz tylko do wyrzucenia ) i okrwawionych i posiniaczonych cial ( to jeszcze reanimuje ). 3) Brak mebli w jadalni - glownie stolu, czy krzesel - skutkuje tym, ze jadamy chwilowo gdzie popadnie i jak komu wygodnie zaniedbujac tym samym wszelkie zasady dobrego wychowania, a zjawisko wykrochmalonego obrusa chyba w ogole nie istenie w swiadomosci moich dzieci. 4) Ogolny brak sily do walki ze swiatem sprawia, ze kapiele trwaja wieki, wiec taplaja sie do woli i tak dlugo, az im sie znudzi dolewanie cieplej wody i zaczynaja przysypiac przytulone do gabki. :) I tak dalej.... Nie wiem jak dlugo jeszcze ten stan sie utrzyma, ale na razie dzieci wydaja sie przeszczesliwe. Ja juz mnie, ale milcze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, wcale sie nie dziwie, ze wygladaja na szczesliwe. Moim zdaniem nie tylko wygladaja, ale i sa na pewno! i wlasnie przezywaja cos, co zapadnie im w pamieci na zawsze! Beztroska, chaos, anarchia, zywiol, niezaleznosc, pelnia szczescia. I jedzenie super! mnie to wlasnie tu brakuje mozliwosci pochlaniania truskawek i innych drobnych owocow na kilogramy.... niestety to tylko w Polsce tak sie da w naszym przypadku.... Tymczasem pochlaniam melony, arbuzy, brzoskwinie i mektarynki np. zreszta to tez moze zrujnowac kompletnie.... Ceny owocow sa nieprzyzwoicie wysokie, wszedzie, na targu tez.... Juz nawet zaczelam zamieniac wszelkie slodycze na owoce, zeby sie finansowo wyrobic. Jej, Shalla, jak twoj Maksio przypomina siostre teraz. Zapowialalo sie na to, ale nie sadzilam ze do tego stopnia ! Wydaja sie identyczni. Dobra, zdjecia mam, dzieciakow glownie, chcesz i masz! A brzuch jest wielki, tylko mnie zza niego nie widac, jesli to pstryka Pola ze swojego metra bez wielkiego narzutu :) Moze sie uda od razu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - zgadzam sie w pelni z Mysha - Twoje dzieci z pewnoscia sa szczesliwe :)))) Mam z dziecinstwa pare wspomnieniowych migawek w tym stylu - mama i tata w papierowych czapkach na glowie stoja na drabinach i maluja sciany albo ja smarujaca klejem tapety czy opukujaca swiezo polozone kafelki gumowym mloteczkiem (takim jakich uzywaja neorologowie do badania odruchow bezwarunkiowych)... Wspaniala zabawa! Spalo sie wtedy cala rodzina na dmuchanych materacach, zlaczonych fotelach albo lozkach stloczonych w jedym pokoju i... bylo cudnie!!!! A moj maz nie chce sie zgodzic na trzydniowy remont w pokoju dzieci pod ich obecnosc w domu, bo jak one biedne sie beda czuly ;) Szkoda, ze nie moge mu dac do przeczytania Twojego wpisu! Wiecie co, doszlam do wniosku, ze zaprzestane czytania gazet wloskich do porannej kawy. Odkad mieszkam tutaj, mam taki swoj poranny rytual -15 minutowa prasowka przy sniadaniu. Polska prase czytam w internecie w przerwach w pracy i wieczorem wiec te 15 minut rano to moje okno na wloski swiat. I wiecie co - mam ochote zatrzasnac to okno z hukiem i jeszcze zabic deskami dla pewnosci. Nie wiem co sie stanie z tym krajem - nie jest dobrze, jest bardzo zle - ale wiem, ze jednym ze wspolwinnych tej sytuacji sa wloskie media. Piszac media mam na mysli glownie telewizje i prase, bo radio (moze dlatego, ze sluchaja go juz tylko starsi ludzie i taksowkarze) trzyma jeszcze jaki taki poziom. Telewizja wloska stala sie kompletnie nieogladalna, wiec moj kontakt z telewizorem ogranicza sie od dawna do kilku programow publicystycznych i popularno-naukowych, ktorych zreszta w telewizji publicznej jest jak na lekarstwo. Pozostaly wiec gazety ale La Stampy czy Repubbliki nie da sie juz wlasciwie czytac! Od miesiecy sekcja "krajowa" obu gazet to wylacznie opis niekompetencji politykow, wszechobecnej korupcji urzednikow zajmujacych wysokie stanowiska i opis wciaz nowych przypadkow g***tow i morderstw dokonywanych glownie na kobietach i dzieciach. Jedyne wiadomosci pozytywne to te w stylu - wloski pilkarz dostal rekordowy kontrakt zagranica. Wloskie jedzenie robi furore w Japonii lub amerykanin wloskiego pochodzenia wygral jakis zagraniczny wazny konkurs. Wszystko co czytam na temat tego co dzieje sie tu i teraz jest tak przygnebiajace, ze dochodze do wniosku, ze robie swoim dzieciom krzywde pozostajac we Woszech... :( Szczerze powiedziawszy, pomimo mojego wrodzonego optymizmu nie widze wiekszej szansy na rychla poprawe, ale mysle, ze to ciagle bezrefleksyjne narzekanie, "rozsmarowywanie" problemow bez ich analizowania i rozsmakowywanie sie w skandalach i potwornosciach nie sluzy niczemu dobremu. Mam dosc i jescze troche a zaczne tesknic za gierkowska propaganda sukcesu... (zartuje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy moderator Kafaterii moze mi powiedziec co niecenzuralnego znalazl w slowie "g***t"? G***t na drugim czlowieku jest zlem ale samo slowo nie jest przeciez niecenzuralne - ludzie, opanujcie sie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi moderatorze, naprawde w ramach cenzury wykasowales fragment "Ody do mlodosci" Mickiewicza z forum, czy tylko tak mi sie zdaje? Pozdrawiam Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierzę, że tu jeszcze jesteście. Tyle lat- podziwiam i szacun. Ciekawie jest czytać swoje wpisy sprzed 9 lat. Tym bardziej, że po tych 9 latach Wiktor w końcu doczeka się (za miesiąc) siostrzyczki. Pozdrawiam Was serdecznie. Ilona :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lonka!!!! Super, ze sie odzywasz! I serdeczne gratulacje z powodu siostrzyczki dla Wiktora! :)))) 🌻 Ile dzieci macie razem? Kiedy slyszalysmy sie ostatnio mailowo byla Was naprawde piekna gromadka! :) Domyslam sie, ze masz huk roboty ale odzywaj sie czasem! Jak widzisz zadna z nas nie bywa tu codziennie jak kiedys, ale staramy sie, zeby ten topik przetrwal, bo cos fajnego nas jednak laczy :) Doczytalas, ze Mysh tez mma kolejna, podrosnieta juz fasolke? :))) Usciski! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lonka, a to niespodzianka ! Gratuluje ! My tez rozmnozylismy sie, w pazdzierniku Jasiek i Pola beda mieli braciszka. Jak sie czujesz? Bardzo chcialabym posluchac Twoich opowiesci o Waszych dzieciakach........ Zagladaj czasami, zostawiaj swoje wiesci ! Kuk, ja boje sie odzywac na temat mojego podejscia do aktualnosci, bo musialabym sie przyznac, ze nie czynie zupelnie zadnych wysilkow zeby na biezaco byc. :p Nie jestem na biezaco i nawet mi nie wstyd. Znaczy z Polska to troche jestem sila rzeczy, bo polskie radio gra u mnie niemal non-stop, a nie chce mi sie grzebac w aktualnosciach francuskich zwiazanych ze siwatem polityki, no nie chce.... voilà.... Bo to mi nic nie daje! Sa ciekawsze rzeczy. Mnie nie pociaga polityka, na pewno wole czytac o problemach spolecznych, oswiacie, wychowaniu, ekologii, zdrowym zywieniu, o gospodarce nawet - niz o polityce. Wole tez rano obejrzec film polski. A propos filmow, to czy wiecie ze Studia filmowe TOR i KADR podpisaly umowe z Youtube i udosptepniaja tam swoje filmy legalnie. Wyrestaurowane! Dzieki temu ranna pora (jedyny moment dnia kiedy mam spokoj zupelny) odkrywam Zanussiego i nie tylko. :) Wracajac do tych aktualnosci i newsow w ogole, mnie poteznie irytuje krzykliwosc tytulow, glupoty, na ktore chce sie nas, czytelnikow, zlapac, mega sensacyjnie brzmiace naglowki, ktore maja na celu sprawic aby jak najwieksza liczba ludzi kliknela w link do artykulu.... Czytelnik internetowy to przeciez taki glupek, polglowek, ktory bez cycka, krwawej jatki czy tragedii rodzinnej nie zainteresuje sie zadnym materialem..... :) Najgorsze jest to, ze podobnie traktuje sie dzieci.... To co mnie przeraza, dobija i prowadzi do zachwiania wiary w ludzi to niektore filmy i gry przeznaczone dla dzieci. Kreskowki gloryfikujace spryt i dazenie do celu za wszelka cene. Gry, ktore sa skonstruowane tak, zeby dziecko stalo sie natychmiastowo zalezne (dziecko musi zagladac i "prowadzic" gre w przeciwnym razie np. wirtualne zwierzatko, nie karmione, nie leczone i nie glaskane, zdycha po prostu albo dziecko musi ogladac reklamy zeby zarobic wirtualne pieniadze potrzebne do prowadzenia stajni)........ W ogole powszechnosc zarabiania w grze, zeby dzieki wszelakim zakupom kreowac, ubierac i wyposazyc swojego bohatera jest zastanawiajaca...... swietnie przygotowuje przyszlego klienta idealnego, o wysokim poziomie potrzeby realizacji swoich zachcianek natychmiast i no limit. Znalezienie fajnej gry, wolnej od tych elementow jest bardzo trudne. :) Ups, patrz co obudzily w mnie Twoje rozwazania, poszlam w zupelnie innym kierunku :p Teraz jednak przydaloby sie zakonczyc mniej jeczaco.... Zmienilam sposob jedzenia ostatnio. Bardzo dobrze sie z tym czuje. Porzucialm makaron calkowicie. Chleb jadlam trzy razy w ciagu ostatniego miesiaca. Pichce sobie warzywa, warzywa i warzywa i rosliny straczkowe - a to jest zmiana ogromna, bo do tej pory jadalam warzyw bardzo malo i ciagle te same, podobnie zreszta z roslinami straczkowymi. czekolade mleczna zamienilam na gorzka. slodycze ograniczylam baaaaardzo wyraznie. I nie ta sama babka jestem :) Czuje sie sto razy lepiej teraz. To juz ten wiek dziewczyny, to ten wiek, kiedy zaczynamy uswiadamiac sobie, ze sposob jedzenia ma ogromny wplyw na nasze samopoczucie, forme ogolna i na zdrowie. Mnie sie to stalo :p Ze zdziwieniem odkrylam ze posilek bez chleba jest w ogole mozliwy (jeszcze "wczoraj" bylam przekonana ze nie jest). Ciekawa jestem ciekawa czy i Wam zdazyly sie juz moze jakies takie male rewolucje zywieniowe.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh! Traflias z tematem dietetycznym jakbys czytala w moich myslach! Niedalej niz dzis rano zastanawialam sie do kogo zwrocic sie z prosba o ustawienie mi diety. Czuje sie ostatnio srednio i nie opuszcza mnie uczucie bycia opuchnieta.... Ewidentnie ma to zwiazek z moja tarczyca ale i z hektolitrami kawy, ktora usiluje wyciagnac sie z wiecznego niedospania... W dodatku wciaz spotykam kogos, kto opowiada mi jak cudownie czuje sie odkad przeszedl na diete bezmleczna lub bezglutenowa... Slowem - chyba naprawde nadszedl ten czas. Jak wiecie nie mam najlepszych doswiadczen z wloska sluzba zdrowia i nie wiem do kogo zwrocic sie w tej sprawie. Poleganie na radach z serwisow internetowych wydaje mi sie nieco ryzykowne, ale chyba sprobuje i na poczatek zrezygnuje z pasty i pizzy. Jem tego ogromne ilosci i bedzie to dla mnie powazny problem, ale chce przekonac sie jaki bedzie efekt. Jesli macie dla mnie jakies uzyteczne wskazowki, to bede wdzieczna! Moje glowne problemy to ta cholerna opuchlizna (nogi, brzuch, twarz rano) i uczucie wiecznej sennosci, ktore opuszcza mnie dopiero wieczorem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, jesli masz ochote to z pewnoscia byloby swietnie znalezc dobrego dietetyka, ktory potraktuje Cie indywidualnie. Ja o tym nie mysle, ale z ogromnym zainteresowaniem slucham w Jedynce dr Grazyny Pajak, regularnie zapraszanej przez Grazyne Dobron do "Dobranocki". Mozna to latwo znalezc w podcast. Slucham, slucham, chlone i chlone i powoli analizuje wlasne nawyki, pomoli wkreca mi sie to do glowy i powoduje zmiany. Ona jest biologiem i tlumaczy ze swojego biologiczno-chemicznego punktu widzenia dlaczego np. mleko szkodzi, dlaczego gluten tak nas obciaza, jak mozemy wzmocnic sie jedzac odpowiednio, jak odnawiaja sie nasze komorki, czego potrzebuja a co im przeszkadza w regeneracji i tak dalej... Do pewnych fragmentow wracalam kilkakrotnie (zameczajac mame i ciotke: posluchajcie! to wam sie przyda!) Ona sama przy pomocy odpowiedniej diety wyleczyla sie z astmy... Dzieki odpowiednio dobranej diecie mozna nawet znacznie zmniejszyc doze insuliny w przypadku cukrzycy, mozna zatrzymac rozwoj wielu chorob, neurologicznych, reumatycznych, to do mnie przemawia bardzo. Ona fajnie tlumaczy wszelkie zmiany w skladzie zywnosci jakie dokonaly sie w ciagu ostanich 50 lat.... tlumaczy dlaczego w zwiazku z nimi nie trawimy pozywienia jak dawniej.... Maz zamowil mi wlasnie opasla ksiege bardzo naukowa na temat dietetyki, "zajrzyj do zrodla", mowi. Czekam na przesylke..... :) Ciekawe jest to ze wsrod moich tutejszych kolezanek znakomita wiekszosc odzywia sie zgodnie z zaleceniami pani Pajak od kiedy je znam wlasciwie, do niedawna patrzylam na to obojetna zupelnie, starajac sie jedynie nie czestowac ich i ich dzieci paczkowanymi ciateczkami, lodami, a teraz sama zaczynam do nich dobijac powoli. Kuk, roznica w samopoczuciu jest potezna. NIe mam pojecia czy to bardziej rezygnacja z chleba i makaronu czy ze slodyczy... Pewnie jedno i drugie razem. Poprawil sie tez stan mojej skory. To na razie.... Byc moze w przyszlosci zaczne pozywieniem leczyc stawy np. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieciaki nam rosną, aż ciężko uwierzyć, że już prawie cztery lata są z nami. Wyrosły, wypiękniały tylko jakoś problemów nie ubywa (ale jak to mówią "małe dzieci mały kłopot- duże dzieci duży). Najstarszy za pół roku skończy 18 lat. Czas leci :) Na dzień dzisiejszy dalej mamy 6 dzieci. Wiktor jest najmłodszy w tym zestawieniu (ale już niedługo :) ). Jedno o naszych dzieciach mogę powiedzieć: pomysły mają niesamowite tylko wyobraźnia szwankuje. Wszyscy cieszą się na narodziny małej, chociaż nie obyło się bez scen zazdrości zwłaszcza ze strony naszego 13- latka. On to dopiero był wściekły jak się dowiedział, że ciocia jest w ciąży. Teraz już oswoił się z tym faktem i nawet chciałby, żeby Natasza urodziła się w dniu jego urodzin. Nie wiem czy sprostam jego wymaganiom ale się postaram :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lonka, my tu rozwodzimy sie godzinami nad teoriami wychowawczymi, a Ty caly czas na edukacyjnym poligonie! Niesamowite, ze pomimo tak mlodego wieku jestescie rodzicami dla 6 dzieciakow, z ktorych najmlodszy ma 8 a najstarszy 18 lat! Na pewno wielokrotnie stawiacie czola problemom wychowawczym, o ktorych my nie mamy na razie zielonego pojecia. Naprawde chyle czola i trzymam kciuki za Was! I wiesz co - mam ogromna nadzieje, ze kontakt sie nie urwie i ze znajdziesz chwile czasu bo opisac nam troche cala Wasza gromadke :) Sciskam, Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MartaD_6124
Korzystaliście z leku co się nazywa Gastrocynesine? Bo szukałam informacji na temat tego preparatu i nie wiem co myśleć. Możecie coś powiedzieć mi o tym prepearacie? Jest sens go kupować, znacie jakieś zamienniki? Tutaj jest trochę informacji o Gastrocynesine: http://www.listalekow.pl/gastrocynesine/ - myślicie, że to sprawdzone informacje? Nie chciałabym się rozczarować i zmarnować bezsensownie pieniądze, dlatego czekam na Wasze cenne rady. Dziękuje z góry za ewentualną pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×