Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Jeśłi chodzi o pneumokoki... Maja ginka ( a jest to lekarz uznany ) ma 4-letnie aktualnie synka. Zadzwoniłam do niej, coby sobie pogadać o tych szczepionkach. I ona mi powiedziała, że owszem, zaszczepiła, ale od tamtej pory nie śpi spokojnie, tylko obserwuje, bo.... niestety ma świadomość jak wielkie ryzyko powikłań niesie ze sobą ta szczepionka. Więc dlaczego zaszczepiła, zaptałam? Powiedziała, że wyłacznie dlatego, że kolega z pracy ma dziecko, tkóre przeszło pneumokokowe zapalenie opon mózgowych i jest teraz w złym stanie. Mówi, że długo się zastanawiała. Z jednej strony widziała, jak ciężka to choroba, z drugiej... powikłanie niewiele lżejsze tak prawde mówiąc. W końcu się złamała i zaszczepiła, ale jak twierdzi tylko dlatego że dużo pracuje i dzieciak od najmłodszych lat siedzi po żłobkach i przedszkolach w Warszawie ( a tam dzieci stale chore ). Powiedziała mi również, że jeśli Nastusia nie ma zbyt dużego kontaktu z dziećmi ( żłobek, przedszkole ), nie ma starszego rodzeństwa, które mogłoby coś przywlec, to... absolutnie nie szczepić!!!! Ciekawe, że to samo powiedziała mi nasza pani lekarz domowy ( rodzinny ) - a babeczka czasem myśli :) Tak więc to mnie przekonało. Poczytałam też na necie sporo o powikłaniach i uważam, że rzeczywiście, jak nie ma ostrej potrzeby i dużego ryzyka, to nie będę szczepić. Jeśli chcecie moje wynurzenia o innych szczepionkach, to też mogę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, ja odnosnie powrotu do pieluch mialam zawsze taka teorie, ze dobrze byloby szybko przez to przejsc, raz, drugi, po czym \"zakonczyc temat\", a potem juz tylko isc do przodu. Stwierdzilam ze dwa lata roznicy to dobra roznica i widzialam to tak, ze na swiat przychodzi jedno: pieluszki, cyc. Dwa lata potem przychodzi drugie: pieluszki, cyc, a potem spokoj. Ale teraz juz nie patrze na to w taki uproszczony sposob. Wiem juz, ze przychodzi dziecko i zyje sie dalej, po prostu, z pieluszkami czy bez. Wszystko sie jakos uklada, nawet bardzo dalekie podroze :) Poza tym nie wiem czy na dwojce sie skonczy, los czasami plata nam figle, nie ma \"zamknietych tematow\". Patrzcie na Logosm, ktora juz dawno wyszla z pieluch, a jest przeszczesliwa, ze znowu ma maluszka. Patrzcie na Matylde. Ostatnio duzo nad tym myslalam i moge powiedziec biorac pelna odpowiedzialnosc za moje slowa, ze od kiedy jest Jasiek moze zycie jest lepsze, pelniejsze, a ja szczesliwsza. Bilans wychodzi zdecydowanie na plus. Nie widze powodu dlaczego to mialoby ulec zmianie w momencie pojawienie sie kolejnego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ależ rozkrecilam dyskusje :) zeby bylo jasne - ja nie mam nic przeciwko 2 dziecku - marze o nim (tylko nie teraz), dobrze wiem,ze przewaznie jest tak, ze im mniejsza roznica miedzy rodzenstwem tym lepiej rokuje na ich zzycie )choc ja z brate mimo tylko 3 lat roznicy nie jestesmy zzyci prawie wcale) i takei tam :) wierze, ze u mojej kolezanki bedzi ecoraz lepiej a za pare miesiecy bede patrzyla na jej parke z zachwytem i odrobina zazdrosci :) jak ladnie ujela to shalla - ja zwycjnie nie dojrzalam do drugiego dziecka :) dlatego czekam :) jakby los splatal mi figla z pewnoscia przyjelabym kolejne malenstwo z radoscia i miloscia :) ale swiadomie wole jeszcze odczekac nieco ... nie tylko ze wzgledu an Amelie - rowniez biorac pod uwage prace, moj zwiazek z miskiem, ktory chaialabym troche ozywic :P, no i ze wzgledu na siebie sama :) czuje ze potrzebuje troche \"wolnosci\" i oddechu - mimo ze kocham te moja amelke nad zycie i zmienila nasz swiat na lepsze (zreszta - tak chyba czuje kazda matka prawda??) A pieluszki ?? cyc ??? moze nie uwierzycie -a le sa momenty, ze ja do tego tesknie :) cudownie miec takiego pachnacego bobaska w domu :) my dzis popoludniu jedziemy na skrocony weekend na wies ... skrocony bo tylko do jutra - ale zawsze mala lyknie nieco zdrowszego powietrza :) a juz w piatek (przyszly) bedzie z nami na pare dni misiek :) ojjj jak ja sie nie moge doczekac ! :) szczepionki - ja nie szczepie dodatkowymi - przekonuja mnie argumenty przeciw - a dzis w rozmowie z jednym z rodzicow pytajacych mnie o szczepionke na sepse przytoczylam argumenty Shali (poprawcie mnie jesli to nie byly jej ...) :) mam nadzieje, ze prawa autorskie nie byly zastrzezone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh, potwierdzam późne macierzyństwo jest dla mnie... darem niebios i spełnieniem marzeń.Może nie uwierzycie ale moj model rodziny przewidywał dziecko w późniejszym okresie zycia i los do marzeń był przychylny. Nie włączam się do dyskusji o planach prokreacyjnych, bo wiadomo, ze u mnie \"produkcja\" zakończona :);) :D. Ale powiem wam z pozycji jedynaczki, że cierpiałam z tego powodu okrutnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - przeslalam cv-ke i ide dzis na rozmowe do firmy mojego meza. Boje sie troche, bo nie chce mu zrobic obciachu... Wiecie, czytajac Wasze wpisy dochodze do wniosku, ze jestem w temacie dzieci jakos wybitnie bezrefleksyjna. Nie balam sie zajscia w pierwsza ciaze i problemow zwiazanych z macierzynstwem - po prostu zdawalo mi sie to wszystko bardzo naturalne. Podobnie jest z mysla o posiadaniu kolejnych dzieci - nie zastanawialam sie nad tym specjalnie, to jakos bylo we mnie od zawsze. Zawsze wiedzialam, ze dzieci powinno byc dwoje, troje, czworo, ale nie jedno. Dlaczego tak do tego podchodze??? Byc moze dlatego, ze sama pochodze z trojki rodzenstwa i mialam z mam z nim bardzo fajna relacje, moze dlatego, ze obserwuje pewne \"braki\" wychowawcze u mojego meza jedynaka? Pewnie takze dlatego, z dzieki Bogu nie borykamy sie ze specjalnymi problemami finansowymi, ktore jak wiem wielu rodzicom pragnacym kolejnego dziecka staja naprawde na przeszkodzie...? Tak czy siak - niewiele dodam do dyskusji w temacie \"za\" i \"przeciw\". Chyba tylko to, ze jedyny warunkiem, jaki wydaje mi sie naprawde niezbedny do sprowadzenia na swiat dziecka jest - pewnosc, ze sie tego chce. Jestem zdecydowanie przeciw rodzeniu dzieci \"dla ratowania zwiazku\", etc. jesli nie towarzyszy temu pewnosc, ze tak czy siak bedziemy malucha kochali i mamy dobra wole, by starac sie wychowac go na dobrego czlowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 Jestem i zyje choć bylejak :( Jakoś nie mam sił na pisanie :( Kuba zaskakuje mnie co dnia.Opowiada już wszystko pełnymi zdaniami,układa cale 20elementowe układanki i recytuje wierszyki ( cały-wpadła gruszka i przy mojej pomocy-w pokoiku),opowiada po swojemu bajkę o Jasiu i Małgosi i nawet sens bajki jest zachowany. Tylko martwię sie nienocnikowaniem :( Pozdrawiam. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katrin! Witaj :) Widze, ze Kubus rozwija sie koncertowo! No ale co z Toba? Az tak zle w tej pracy? Elffiku - ech z tym ozywianiem zwiazku to masz sporo racji... Sila rzeczy ograniczona ilosc czasu i zmeczenie daja sie zwiazkowi we znaki. My spedzilismy ostatnio kilka wieczorow razem - bez Frania i bardzo nam to dobrze zrobilo;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katrin a ja martwię się niegadaniem:(. Tosia ma skończone 20 m-cy i za wielenie mówi. Mowiła kilka słow jak miała ponad rok i na tym etapie się zatrzymała. Łączy co prawda wyrazy w zdanie typu mama ma (nie ma), mama co to i to wszystko. Staram się jej duzo czytać, czym nie jest zbyt zainteresowana. Dodam, że jest typem bardzo absporbującym, nie bawi się sama, stale potrzebuje naszej obecności. Wieczorem kładziemy się na lózko i przerabiamy cały dzień tzn. mowię jej co sie wydarzyło w ciągu dnia, ona tylko potwierdza: taaaaak. Tak nas sobie wyćwiczyła, że jak coś potrzebuje, to ciągnie za rękę i pokazuje,a my zgadujemy, o co biega :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poprostu ten rok jest pechowy i wieczne atum mnie prześladuje w każdej dziedzinie życia.W pracy nie jest tak źle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Witajcie, musze powiedziec, ze troche zaskoczylyscie mnie twierdzeniem, ze czekacie z drugim dzieckiem aby pierwsze bardziej podroslo. Zaskoczona jestem poniewaz zawsze wydawalo mi sie, ze latwiej jest pierwszemu dziecku zaakceptowac rodzenstwo na zasadzie "im wczesniej tym lepiej". Mialam wrazenie, ze przyzwyczajac dziecko do "bycia jedynakiem" trudniej jest przestawic takiego delikwenta na tryb "jestem starszym bratem/siostra". Prosze, jak rozne sa przemyslenia i punkty widzenia. Jako dziecko od zawsze bardzo, bardzo chcialam miec rodzenstwo, dane mi bylo dosc dlugo na nie czekac ale powiem, ze nigdy w nie poczulam uklucia zazdrosci na tym tle. Natomiast moje mlodsze siostry owszem byly zazdrosne ale raczej nie o siebie tylko o rzeczy materialne (np. przy swiecie jednej druga obowiazkowo musiala tez dostac prezent zeby nie zaryczec sie na smierc, ryk z powodu przegranej w grze planszowej) ale niestety moje zdanie jest takie, ze od poczatku byly to bledy wychowawcze rodzicow, ktorzy w dobrej wierze chcieli wprowadzic do ich zycia szeroko pojmowana sprawiedliwosc (ze jak jedna to i druga). Patrzac na znajomych, ktorzy maja wiecej niz jedno dziecko - zazwyczaj przy calkiem nieduzej roznicy wieku - widze (i potwierdzaja to rodzice maluchow), ze dzieci absolutnie nie sa o siebie zazdrosne (w sensie poswiecania uwagi mlodszemu, otrzymywania prezentow, opieki nad drugim dzieckiem) natomiast sa zazdrosne jezeli rodzice zaczynaja sie przytulac do siebie i chwilowo nie zajmuja sie ani jednym dzieckiem ani drugim. Oczywiscie dzieci byly przygotowywane do tego, ze rodzenstwo pojawi sie na swiecie. Kuk, ja tez jestem przeciwna fundowaniu sobie dziecka "zeby uratowac malzenstwo" ale wiem, ze to sie zdarza. I jeszcze takie przemyslenie na temat tego co napisalas o braku lekow zwiazanych z Twoja pierwsza, druga ciaza i problemami macierzynskimi. Otoz, jak sama piszesz, kwestia posiadania dzieci byla dla Ciebie bezdyskusyjna. Zawsze wiedzialas, ze dzieci chcesz posiadac i to w ilosci sztuk powyzej 1. Tak bylo z moja mama wiec dokladnie rozumiem o co chodzi. Problem polega na tym, ze ja cale zycie twierdzilam, ze nie bardzo chce miec dzieci. Raczej nie widzialam sie w roli rodzica i balam sie okrutnie tej odpowiedzialnosci. Jak juz kiedys pisalam wiele kosztowalo nas podjecie decyzji o tym, zeby miec dziecko. Dlatego wydaje mi sie, ze nie mozna powiedziec bys na tym tle byla "wybitnie bezrefleksyjna", poprostu inaczej podchodzimy do czegos jest dla nas naturalna koleja rzeczy a inaczej do czegos co nie jest oczywiste i latami rozwazamy wszystkie za i przeciw. Mocno trzymam kciuki za rozmowe z firmie Twojego Meza. Katrin - Kuba to prawdziwy zuch! Mysh, bardzo podobaja mi sie Twoje slowa, ze zycie z Jaskiem jest dla Ciebie lepsze, pelniejsze a Ty szczesliwa. Chcialabym po urodzeniu Zuzy z pelnym przekonaniem moc powiedziec to samo. Elffiku, no to ladne babsko z tej kolezanki z pracy. Pozostaje liczyc, ze kobita miala poprostu zly dzien i nie wejdzie jej w nawyk takie zachowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wodny Psikulcu - piszac, ze warunkiem dojrzalosci do rodzicielstwa jest chec posiadania dziecka i przekonanie, ze ma sie wole wychowywania go w przyszlosci mialam na mysli taka chec i wole w chwili podjecia decyzji o jego splodzeniu :) Z tego punktu widzenia jawisz mi sie wiec jako \"matka swiadoma\" i odpowiedzialna ;) Przyznaje jednak, ze moja teoria ma powazne luki - przeciez trudno zaprzeczyc, iz istnieje mnostwo \"rodzicow z przypadku\" czesto bardzo mlodych, kochajacych swoje dzieci nad zycie, potrafiacych dojrzec do sytuacji i wychowujacych je jak potrafia najlepiej... Well, jak zwykle dochodze do wniosku, ze bogactwo sytuacji zyciowych wyklucza mozliwosc formulowania jakichkolwiek \"pewnych\" osadow... Matylde - mam wrazenie, ze podobnie jak z Twoja Tosia, sprawa miala sie do pewnego momentu z Amelka, prawda Elfiku? Amelka zaczela mowic pozno, ale za to nadrabiala cala masa innych umiejetnosci, o jakich inne maluchy w jej wieku mogly tylko pomarzyc. Zwazywszy, ze Toska jest od naszych grudniowych maluchow jednak sporo mlodsza, mysle, ze zupelnie nie powinnas martwic sie na zapas, zwlaszcza, ze jak piszesz mala komunikuje swoje potrzeby w sposob dla Was zrozumialy ;) Przypomina mi to tez historie, ktora opowiadala mi moja kolezanka z pracy. Ma ona siostre mlodsza o cztery lata, ktora ...do piatego roku zycia komunikowala sie monosylabami i gestami ...korzystajac z pomocy starszej siostry jako tlumaczki! Starsza siostra znala ja tak dobrze, ze wystarczyl maly gest czy sylaba, by wiedziala o co malej chodzi. Zablokowalo to rozwoj mowy mlodszej na kilka lat, przy czym mlodsza siostra zaczela w koncu mowic pelnymi zdaniami doslownie z dnia na dzien - zupelnie, jakby podjela swiadoma decyzje, ze dosc juz tego udawania, ze nie potrafi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu! Bywaly i ciezkie chwile (problemy z karmieniem, niewyspanie, zmeczenie itp.), ktore chyba zamykaja sie w pierwszym roku zycia dziecka. Potem wszystko sie reguluje :) (u mnie ostatnia fala ogromnego zmeczenia przeszla kiedy Jasiek mial 10 miesiecy) Jesli drugiego dnia po porodzie, nie bedziesz miala pelnego przekonania, ze narodziny malej zmieniaja twoje zycie na lepsze, to nie bierz sobie tego za bardzo do serca, to normalne. :p:p:p Wtedy licz sie raczej z porzadnym baby bluesem :p:p:p Ostatnio wspominalysmy z M nasze porody i pobyt w szpitalu, bo M uraczyla mnie nowina o ciazy !!!!!!!!!!!!! No wiec przypomnialam sobie dokladnie, jak to drugiego dnia siedzialam i ryczalam caly bozy dzien, z przerwami na wizyty myszoniowej rodziny, ktora ujrzala mnie w stanie oplakanym. Jak sie okazalo M identycznie jak ja, drugiego dnia siedziala i ryczala i dodatkowo miala ogromne wyrzuty sumienia, bo wlasnie tego dnia przyjechala do niej specjalnie jej najlepsza przyjaciolka z Paryza, a M nie byla w stanie normalnie z nia rozmawiac :) Jej dosc odlegle wydaja mi sie tamte czasy... I te przerywane po sto razy noce... i w ogoel... Dzisiaj moje dziecko przesypia noce, spontanicznie obsypuje mnie buziakami i mowi mile rzeczy, no... po prostu... fajne jest :) ;) Nie moge sobie wyobrazic, ze mogloby go nie byc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie uswiadomilam sobie cos, co rozbawilo mnie swoja wymowa - to bedzie suplement do opisanej wyzej historii mojej kolezanki z pracy i jej siostry. Wiecie kim sa te dziewczyny w doroslym zyciu? Starsza siostra ejst rzecz jasna adwokatem, ktory \"zawsze wie lepiej\", a mlodsza - studiuje aktorstwo:):):):):):) I jak tu zaprzeczyc twierdzeniu, ze charakter rodzi sie razem z czlowiekiem?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, jestes juz po rozmowie ? Nie wiem czy pytac, jak poszlo? Czy trzymac kciuki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh! Absolutnie nie oczekuje euforii tuz po narodzinach dziecka! Wrecz przeciwnie - licze sie, z depresja, niemoznoscia odnalezienia sie w nowej sytuacji i tym, ze "wszystko jest zle". Jednak chcialabym poczuc to co napisalas jak juz ochlone i przywykne do tego, ze moje zycie zmieni sie juz na zawsze. Kuk, swiete slowa, nie da sie jednej teorii dopasowac do wszystkich przypadkow. Natomiast mialam na mysli to, ze zawsze wiedzialas, ze KIEDYS bedziesz chciala byc mama, ja za to uwazalam, ze NIGDY takiej checi nie poczuje. Matylde, Kuk i Karince na naszym krakowskim spotkaniu opowiadalam o jednym z synow naszych znajomych, ktory kompletnie nic nie mowil do ukonczenia dwoch lat. Rozumial wszystko doskonale, wypelnial prosby i polecenia ale bez slowa. Zawsze smieje sie, ze on poprostu nie mial nic ciekawego do powiedzenia - bo takie wlasnie wrazenie sprawial. Zaczal mowic z dnia na dzien pelnymi zdaniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Wlasnie, ja tez jestem ciekawa jak rozmowa. :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, wiem! Ja pisalam tak troche z przymrozeniem oka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie czytam po cichutku i taka oto myśl mnie naszła! Nasz topik działa ( moim zdanie, a może się ze mną zgodzicie? ) troszeczkę jak kółko terapii grupowej. Kto czuje potrzebę wyżalenia się - wchodzi, kto czujępotrzebę wyśpiewania swojej radości - wchodzi. Tu zostanie wysłuchany, zrozumiany, wsparty, podtrzymany na duchy. Tu uzyska poradę, pokrzepienie, tu może dzielić się swoją radością do utraty tchu. Może to tylko moja subiektywna ocena, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że cała nasza grupa emanuje jakąś... wielką pozytywną energią. Tu nikogo nie zostawia się z problemem, nikt nie płacze sam, nikt nie jest wyśmiany, nikt się nie obraża. Pomimo rodziny i przyjaciół w realu.... wchodzimy tu... od lat... Coś magicznego tu jest. Coś, co po każdym ciosie pozwala odzyskać równowagę. Dlatego właśnie na koniec mojego przydługiego wywodu pragnę napisać: Katrin - jesteśmy z Tobą. Cokolwiek się dzieje, gdy jest Ci źle, gdy łzy bezsilności napływają do oczu - pomyśl o onas. Niech Cię ogrzeje nasza energia. Niech Ci się udzieli siła charakteru Kuk, nie otuli Cię spokój i zrównoważenie Myshki, niech Cię podbuduje wytrwałość w dążeniu do celu Elffika i walka o lepsze jutro Nikii. Niech cała nasza siła spłynie na Ciebie! I wracaj do nas pełna nowej nadzieji i lepszego humorku. Łubu-dubu to byłam ja - Shalla :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witam, Matylda- witaj- fajnie, że dołączyłaś do nas no i najważniejsze , że masz syna w wieku mojego Mariusza. Właączajac się do dyskusji na temat dzieci- ja tez od zawsze i too może nawet, że nic chciałam ale miałam dzieci - powiem , że nigdy sie teżnad tym specjalnie nie zastanawiałam, po prostu inaczej sobie rodziny nie wyobrażalam i gdyby nie problemy to mialam bym ich 5. Dla mnie dzieci to olbrzymie szczeście, miłość i radość. To dzieki nim mam power do pracy, dzieki nim też życje ciągle w ruchu, i to dzieki nim czuje, że moje życie ma sens. Różnica wieku- to bardzo ciezki i indywidualny temat- moim zdaniem, każdy musi sam o tym zdecydować, ja nie ma jak Matylda - jedynaków- dzieci wzjajemnie się wspierają, nawet Mariusz bawi się z braćmi, dla mnie było bardzo ważne, żeby dzieci nie były o siebie zazdrosne i to udało się w przypadku Mariusza jak urodził się Michałek( 10 lat róznica), ale jak urodził się Stachu to przez rok mialam duży problem z Michałkiem( 6,5 roku różnicy), on był bardzo zazdrosny o młodszego brata Elffiku- bardzo Ci współczuje, bo w pracy spędzamy tyle godzin, a dodatkowo jak ktoś Cię obgaduje do rodziców to jest chyba poniżej jakielkowiek normy- bo podważa kompetencje. Ja bym otwarcie z tą Panią porozmawiajała i powiedzialabym, że nie życzę sobie takich komentarzy. Ale w zasadzie to co najważniejsze idzie ku dobremu- czyli zdrowie Amelki-przesyłam jej buziaki. Pszczółko- GRATULUJE- wiem, ze to jest szok- ogromny stres, strach ale to minie i zobaczysz będzie dobrze. Ja bardzo żałowałam , że moj organizm był za słąby żeby ciąża bliżniacza się utrzymała- jedno maleństwo obumarło ale Stach urodził się zdrowy i tylko czasem patrze jak lobuzuje i zastanawiam się jak by to bylo jak by jego siostra bądź brat biegały razem z nim. Trzymam kciuki !! i bardzo się cieszę, że na naszym forum będą pierwsze bliżniaki :) hurrraa. Wodny Piskulcu- ja bym Ci radziła kupić spacerówkę - taka całkowicie rozkladaną,żeby Zuzia miała prosto jak będzie sobie tam spała- teraz bedzie lato i cząsto mała bedzie przebywać na dworze wiec ja bym nie ryzykowała , że się pokrzywi. Szczepeienia- uważam podobnie jak wy, że to kampania napędzająca kase koncernom farmaceutycznym . Dziewczyny stanalem przed dylematem czy zmienić prace , czy pozostać w starej i nie wiem co mam zrobić :( pierwszy raz w życiu nie potrafię podjąc decyzji:( pozdarwiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Logosm - a więc zdaj się na los! Mój mąż ostatnio miał identyczny dylemat. :) Grunt to zaufać wyższej sile :) Już ONI wiedzą, jak pokierowac nasze kroki, żeby wybór był trafny. Trzymam kciuki, żebyś podjęła jaknajlepsza decyzję. Elffiku - ta Twoja koleżanka z pracy, yyyhhh, normalnie nóż się w kieszeni otwiera. Wszystko mogę znieść, ale dwulicowość mnie doprowadza do wrzenia. Chyba bym siępostarała o spotkanie w gronie: Ty, ona, Dyrektorka placówki oraz zainteresowani rodzice i przeprowadziła ROZMOWĘ. Dzień wcześniej chyba bym poszła na zajęcia z kik-boxingu, bo chyba tylko zrobienie ze mnie fizycznie szmaty zdołałoby mnie powstrzymac od rękoczynów dnia następnego :) W mojej pierwszej pracy miałam w moim wieku szefową. Ach, co za baba. Była tak bezpośrednia, że aż do bólu. Nie znosiła kłamst, obłudy, obgadywania za plecami itd. Jak tylko był jakiś dąs: od razu zabierała delikwenta na stronę z tekstem: mów co masz do mnie! Ale szczerze. jak mamy sobie wygarnąć, to tu i teraz! Wiele się od niej nauczyłam, dziś jest moją najlepszą przyjaciółką i ... chrzestną Nastusi :) Nie ma to, jak czysty grunt. Wszelkie niedomówienia z czasem urastają do rangi sporów międzynarodowych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o! Super Dynia! To jest właśnie mój pogląd na temat szczepień. Pięknie ujęte. Tylko jak uciec w tym chorym i nienormalnym kraju?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\'\' 1. W 50-ciu stanach USA możliwe są zwolnienia od szczepień z powodu występowania chorób w rodzinie zwiększających możliwość występowania reakcji ubocznych. 2. z powodów religijnych, 3. z powodów filozoficznych związanych z prawem do wolności osobistej obywateli\'\'!!!! Niestety u nas pozostaje tyko bezkrwawy bój z Sanepidem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najbardziej podobało mi się zdanie, że 20-30 lat ( jak zaczną wyłazić skutki uboczne obecnych szczepionek ) okaże się, że szczepionki zostaną uznane za zbrodnie na ludzkości. Szkoda tylko, że już będzie za późno.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najbardziej podobało mi się zdanie, że 20-30 lat ( jak zaczną wyłazić skutki uboczne obecnych szczepionek ) okaże się, że szczepionki zostaną uznane za zbrodnie na ludzkości. Szkoda tylko, że już będzie za późno.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie artykul przerazil. Dopiero widze, jaka mam wiedze na ten temat. Zadna :( Kompletnie nic mi sie w tym artykule nie spodobalo. Co do roznicy wieku - mam o 4 lata starszego brata i roznie to z nami bywalo ;) najlepiej jednak bylo, jak zaczelam chodzic do liceum. Bylo naprawde ekstra :) bywalismy w tych samych miejscach, mielismy na siebie oko. Na szczescie mielismy, przynajmniej ogolnie, podobne gusta muzyczne, a ze dzielilismy pokoj, bylo to naprawde wazne ;) Czesto wspolnie spedzalismy wieczory przy piwku w ulubionym miejscu. Pamietam, jak zabieral mnie na przejezdzki poza miasto, zebym mogla sobie spokojnie zapalic :P albo jak przekonal mame, zeby pozwolila mi wyjechac w gory z grupa znajomych w wakacje po pierwszej klasie liceum :) Cale mnostwo mam takich wspomnien. Potem sie wszystko popsulo, ale wiem, ze nadal moge na niego liczyc. Co do rodzenstwa - ile ich jest, tyle teorii. Mysle, ze to jest tak jak z porodem. Ile kobiet, tyle rodzajow porodow ;) wiek, plec, charakter... wszystko ma znaczenie. Co wieksze, pojecia nie mam. Znam siostry, miedzy ktorymi jest rok roznicy i swietnie sie dogaduja, a znam takie, ktore dogadac w ogole sie nie potrafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do roznicy wieku miedzy rodzenstwem - o tym jest ostatnia czesc mojego postu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny :)) musze sie z Wami podzielic moja radosci !!!! :) :) :) Moja bratowa powila dzis pieknego, cudnego, zdrowiutkiego synka :)))) Filipek ma 3350 i 54 cm :) jak na 3 tygodniowy pospiech z jego strony nie taki maly :) dostal 10 punktow :) myslalam ze go nie odloze :) tulilabym w ramionach caly wieczor hehe :) nie musze chyba wspominac, ze jego rodzice promienieli szczesciem, ktore calkowicie przeslanialo zmeczenie dosc dlugim porodem :) cudownie :) tak sie ciesze, ze maly juz jest i ze wszystko potoczylo sie po ich mysli (bratowa miala ciaze zagrozona od polowy 5 miesiaca ..) i tak na marginesie - bedziemy miec teraz w rodzinie dwoch jubilatow 31.03 :) Mojego meza i Filipka :) dzieli ich tylko 31 lat :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×