Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Dzieki Psikulcu, tej pozycji jeszcze nie probowalam a probuje roznych. Szybciutko. Inwazja na podanym linku jest caly czas bo caly czas na biezaco do tego albumu dodaje zdjecia. Teraz zmienilam ustawienia i te najnowsze beda od razu na poczatku. Te serpentyny na wozku Zosi to oczywiscie pomysly Olka z serii "Co by tu zrobic dla Zosi?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - wypróbowałam opisaną przez Ciebie metodę do odbijania, ale chyba jestem trąba straszna i robię coś nie tak, bo jedyny efekt jaki uzyskalam do wymiotki baaardzo dalekiego zasięgu :( Sadzać trzeba dziecko tyłem do siebie, tak? I jedną ręka podtrzymywać główkę a drugą położyć na brzuszek? Ratunku.... daj jakieś wskazówki! Karen ko jesteś na jakiejś diecie? Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale Zosia jest chyba na butli , mam racje? W takim razie moje pytanie jest bez sensu. A pytam, bo jużmi się mózg lasuje. Na Kafeterii - jak to na Kafetrii - woja w temacie byc czy nie być na diecie. W Anglii taki temat w ogóle nie istnieje i je się wszystko. Ja najpierw byłam na diecie, ale po woli odpuszczam, bo w sumie trafiły do mnie argumenty paru osób - dość racjonalne. Ale jednak nie potrafię tak "popłynąć na maxa". Może siła przyzwyczajenia.... Myshko - nasze żalezko syczy parą, ale robi to tak, jak zadne poprzednie. Za każdym razem każdy kto to słyszy podskakuje z zawałem serca :) Zdjęcia....a tak, zaraz coś wygrzebię :) Robię nawet trochę, ale nigdy nie mam czasu ściagnąć. A Nastusia miała wczoraj swój występ sekcji tanecznej :) No cóż.... po kilku lekcjach był to raczej ubaw po pachy, niemalże thriller Michaela Jacksona, ale co tam! Ważna, że dzieciaki mają frajdę z tymi tancami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sie smieje z tym pytaniem o zelazko, bo ja juz zupelnie zapomnialam co to jest. Nie pamietam kiedy prasowalam ostatni raz. I pomyslec ze jeszcze kilka lat temu dziwilam sie ze mozna nie prasowac. Jak sie okazuje mozna. Wystarczy tylko prac i suszyc unikajac zbytniego miecia i.... przez pare lat mozna sobie odpuscic, nie? We Francji tez pojecie diety matki karmiacej nie istnieje !!! Ale, ale, pediatrzy radza nie jesc zbyt kwasno. To jedyna restrykcja. Dowiedzialam sie o tym, kiedy Pola, dwu- trzy-miesieczna nagle zaczela miec straszne kolki. Lekarz zapytal mnie wtedy jak sie odzywiam, czy ostatnio zmienilam cos w diecie, a ja mu na to ze wlasciwie jem normalnie, jak zawsze choc przyznalam ze przez ostatnie dni mialam non-stop ochote na makaron z sosem pomidorowym i ze przez ostatnie dni jem to codziennie, a on sie za glowe zlapal! Oczywiscie pomidory jesc mozna, ale jednak codziennie przez kilka dni to bylo za duzo, takze wlasnie mowi sie tutaj, ze mozna jest wszystko, ale z umiarem :) Ja tez wlasnie mam mnostwo zdjec do zgrania i chce Wam pare wyslac. W sobote wybralismy sie na calodniowa wyprawe w okolice Narbonne, zeby zwiedzic riuny osady Galow, a tam panuje klimat srodziemnomorski. Dziewczyny, jadac tam widzialam mnostwo drzew calych w kwiatach (najprawdopodobniej to dzikie czeresnie i tym podobne). Na miejscu co prawda kwiaty dopiero zaczynaly sie otwierac, ale i tak bylam zachycona. A do tego kwitnacy niebiesko rozmaryn i te tamtejsze sosny, przepiekne! Ide Was troche zarzucic i tym samym zmobilizowac do dzialania, prosze o zdjecia !!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też miałam przeboje z pomidorami, jak się urodziła Nastusia. Każdego dnia jadłam pomidory na kanapkach. No i małą wysypało... ha ha A ja się dziewiłam czemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co sie orientuje we Wloszech tez panuje odmiene podejscie do diety matki karmiacej niz w Polsce. Tak jak pisala Mysh, wszystko byle z umiarem. Z tego co zaobserwowalam wsrod moich znajomych w Polsce panuje jakas schiza na temat nabialu. Nie wiem nawet dokladnie o co chodzi, ale widzialam ze dziewczyny sie tego wystrzegaly a Wloszki radosnie wcinaja parmezan i mozzarelle i wydaje sie ze dzieciom to nie szkodzi. Shalla Zosia jest na mleku sztucznym z roznych powodow, ale zastanawiam sie jakby lekarze wybrneli teraz z tego astmatycznego impasu gdybym karmila Zosie? Jestem nafaszerowana antybiotykami, sterydami i innym swinstwem tak ze o karmieniu nie byloby mowy. Nawet nie wiecie z jaka ulga przyjeli wiadomosc o sztucznym mleku bo to dalo im pole do popisu. Wczoraj bylam na konsulatcji pulmonologicznej w moim slynnym szpitalu, bo pani ordynator zalezy zeby miec swistek od ich lekarza z informacja ze nie jest tak zle jak ona sie obawia ze jest. Dziewczyny 20 lat choruje na astme i wiele razy mnie badano na 10 strone, ale przysiegam ze nikt nigdy nie zrobil mi 8 spirometrii w ciagu 2 godz. Pani chciala koniecznie wycisnac ze mnie lepsze walory, ale bezskutecznie. W koncu sie zbuntowalam, bo jakby nie patrzec to dosc wysikowe badanie i jeszcze chwila i pluca wywinelyby mi sie na druga strone. A swoja droga wczoraj na oddziale na ktorym lezalam zoabczylam cos od czego usiadlam z wrazenia. Czekalam ponad 20 min na moja karte, zeby isc nakonsultacje. Tak sie zawieruszyla ze nie mogli jej dlugo znalezc. I w tym czasie przywoza z bloku operacyjengo pania ktora zawiezli tam 15 min wczesniej. Nagle krzyki, wrzaski, klotnie. Okazalo sie za zawiezli na blok opercyjny nie te pacjentke co trzeba, ale z karta pacjentki na ktora na bloku czekano. Nie wiem do jakiego zabiegu byla przygotowana, ale wyobrazacie sobie ze macie do usuniecia jakiegos polipka z jajnika a budzicie sie z usunieta macica bo ktos pomylil pacjentki????? Brak mi slow!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O w mordę... no to już zakrawa na kryminał. Widziałyście taki film : "Serce starzysty" ? Stara dość komedia, ale rewelacyjna. Tam jest właśnie taki przypadek, jak zdrowego faceta z pomyloną kartą biorą na operację. Facet przechodzi wycięcia czego popadnie, setki szwów itd. A że jest mafiozem, seryjnym zabójcą, to oczywiście jest ubaw po pachy. Jak widać.... do czasu, dopóki życie nie napisze komuś takiego scenariusza. I wtedy zabawnie jużnie jest :( Karen ko, jak by to było cudnie, gdybyś mogła sie tej astmy pozbyć! Zycze Ci tego z calego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Co do diety kobiety karmiacej - w Indiach nie jest znana zadna dieta, kobiety jedza normalnie jak codzien, ostre, pelne miejscowych przypraw jedzenie i dzieci nie maja wiekszych problemow niz w Europie. U nas gdyby ktos chcial tego sprobowac na pewno od razu zostalby postraszony, ze dziecko bedzie mialo takie wzdecia, ze bedzie cichutko unosic sie pod sufitem. Co kraj to obyczaj. A co do sprawy nie tej co trzeba pacjentki wiezionej na operacje napisze Wam cos na maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, ja nie moge sobie w ogole uzmyslowic jak mozna prosic pacjentke o osmiokrotne powtarzanie spirometrii, no jak mozna? Pomylki z pacjentkami to nawet nie komentuje, to jest tragedia po prostu..... Pracowalam kiedys wakacyjnie na polnocy Wloch, a potem na glebokim poludniu, pozwalam sobie wiec na stwierdzenie ze mam malenkie wyobrazenie o tym jak pracuja Wlosi i ze roznica miedzy poludniem (przewrocilo sie niech lezy) i polnoca (wszystko dopiete na ostani guzik) jest ogromna. Pracowalam tez w Rzymie i to najdluzej i tam bylo raczej w strone poludnia.... Ale w Twoich opowiesciach najtrudniej przychodzi mi przelkniecie nie tego wszechobecnego lekcewazenia pracy tylko wyzierajacego notorycznie z Twoich opowiesci lekcewazenia drugiego czlowieka. U nas.... Lada chwila maja przywiezc paliwo, ktorym ogrzewamy dom, dlatego piec grzewczy wylaczony od wczoraj. Temperatura w domu dzisiaj rano 12,5 C a dzieciaki oboje w pizamkach z krotkim rekawkiem urzeduja. I nie jest im zimno. Ja chyba jakies morsy urodzilam. Ze ubrane zawsze najlzej z calej gromadki dzieci, w ktorej sie akurat bawia, to nic, bo wtedy biegaja przeciez, ale teraz siedza spokojne i w tych krotkich rekawkach, a ja mam dwa polary na sobie :) U nas takie sceny powtarzaja sie cyklicznie: dzieciaki w ogrodzie ubrane za lekko, ja z polarami/bezrekawnikami/sweterkami co kilkanascie minut za nimi, oni ze nie, w koncu Myszon wkracza do akcji (bo pewnie szkoda mu sie robi dzieciakow, albo mnie raczej :p ze tak bez sensu za nimi laze ), aktorskim tonem pyta czy im zimno czy nie, oni ze nie, wiec Myszon do mnie aktorskim tonem: no widzisz, nie jest im zimno, jak im bedzie zimno to sami powiedza. Od tej chwili ja przestaje latac za nimi z tymi sweterkami, a moje dzieci zawsze jako ostanie zakladaja pod wieczor cos cieplejszego albo i nie zakladaja wcale..... Byc moze na zdjeciach to widac czasami ze na spacerach ja osobiscie jestem dwa razy cieplej ubrana niz moje dzieci. Moj tata nie moze mi tego darowac :D Wybacz, tatku ;) A swoja droga to z wiekiem zmarzluch sie ze mnie robi, czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze tak mysle o tym ubieraniu dzieci i dochodze do wniosku ze najwiecej kryzysow i histerii innych dzieci w naszym domu bylo spowodowane tym wlasnie ze ich mamy narzucaly im koniecznosc cieplejszego ubrania sie... Ja tez czasami probuje cos narzucic w tej materii, pomimo ze wiem juz teraz doskonale ze to nie ma sensu, ale dzieci maja na szczescie obronce w Myszoniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh, u nas podobnie. Tyle, że żródło problemu jest inne. Anglicy po prostu nie uważają za stosowne ubierać się odpowiednio do pogody, ale odpowiednio do kalendarza ( a i to czasem nie ). To znaczy, że jak w kalendarzu jest wiosna, to znaczy że trzeba chodzić na krótki rękaw, w krótkich spodenkach i klapkach japonkach. ZUPEŁNIE nie jest istotne, że na dworze jest n. +2 C W kalendarzu jest wiosna - no to wiosna. Gorzej, że nie ma tego respektu dla kalendarza w drugą stronę. To znaczy, że przychdzi zima, lub późna jesień, co rano białe dachy i trawniki, a dzieci do szkoły nadal zakładają letnie sukienki, krótkie skarpeteczki i pantofelki..... Z tych dzarskich zahartowanych dzieci wysrastają potem połamani, wiecznie cierpiący na stawy, kości, lumbago i wszystko inne Anglicy - ale zdają się nie wiązać tych faktów ze sobą. No i właśnie nasza córka czuje się z tym świetnie i trzeba się nieźle natrudzić, żeby wcisnąćna nią rajstopy jak jest minusowa temperatura na dworze :( P.S. Na maila wysyłam Wam informacje o tych przedstawieniach kostiumowych z różnych epok. W domu mamy znów ciepło, ale do licha nie na tyle, żeby ganiała z gołym tyłkiem. Sweter w domu????? Nie ma takiej fizycznej opcji. Ech... walczę, walczę, wciąż na froncie..... pomnik może kiedyś dostanę za te heroiczną walkę, ale na sukces i tak się nie zanosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halo? Co za pogrom znów? Wysyłam Wam na skrzynki kolejną serię pt Anastazja i Max. Wszelkie protesty nie mają sensu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas to nie pogrom, tylko ferie zimowe w regionie paryskim. Wnuki sasiadki zjechaly sie do babci. W sobote i w poniedzialek one u nas cale popoludnie, we wtorek ja z dziecmi u nich, w srode oni u nas i dzisiaj tez......... Sasiadka to starsza osoba, wiec biore je na siebie, ze tak powiem, ale do niej jeszcze samych nie puszczam, bo nie moge jej zostawic nieprzewidywalnej i hiper-ruchliwej czworki. Jutro odlatuja, a od poniedzialku ferie maja tutejsze dzieciaki. Ratunku :D :D :D Shalla, czyz to nie jest samo szczescie, patrzec jak im dobrze ze soba ?????????????? Dzieki za zdjecia! Jestem wzruszona do glebi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie tez nie pogrom, ale totalny brak organizacji :( Absolutnie totalny!!! Jestem przerazona wizja wyjazdu mojej mamy, ktora wziela na siebiewiele obowiazkow zwiazanych z gotowaniem, sprzataniem i robieniem zakupow a ja i tak nie wyrabiam sie z niczym. Prasowanie czeka na mnie juz 3 dzien. Problemem jest ulewanie Zosi. Niestety sprawia to ze w nocy bywa niespokojna i nie moze zasnac. Raczej nie placze, ale czesto trzeba ja brac na rece zeby ja uspokoic. I dzisiaj np nie spala od 4 rano do 8 kiedy znow dostala jesc i oddalam ja pod skrzydla mamy a sama padlam jak mucha na poduszke. Odrabialam to do 11 kamiennym snem. W ciagu dnia tez bardzo czesto jest ulewaniem poirytowana. I ulge przynosi tylko trzymanie w pozycji pionowej. Olek bardzo ulewal, ale nie sprawial wrazenia zeby wywolywalo to u niego az taki dyskomfort. Zosi ulewa sie o wiele mniej, ale wiadac ze kwas z zoladka dokucza jej o wiele bardzij niz Olkowi, bo tuz przed ulaniem naprawde sprawia wrazenie przerazonej. W sprawie organizacji dodam ze Olek ciagle nie chodzi jeszcze do przedszkola, po epidemii grypy w przedszkolu szaleje szkarlatyna. Raczej nie chce miec teraz tego w domu wiec siedzi w domu szczesliwy jak niedzwiadek z beczka miodu. Czasami wyjdziemy do parku i to jedyna okazja zeby sie wyszalal. Ogolnie energia go rozsadza a jego pomysly na rozladowanie tejze przyprawiaja mnie o bol glowy ;) ;) No a oprocz tego moglabym calymi dniami lezec i patrzec na Zosie albo robic jej zdjecia (co zreszta robie z ogromna przyjemnoscia ) :) Shalla dzieki za zdjecia! Obrazek jest cudny i jesli o mnie chodzi mozesz mi go powielac i aktualizowac codziennie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas też problem z ulewaniem :( Jestem bardzo niewyspana, a do tego Nastusia też w domu - bo ferie zimowe ( wiosenne? ), więc też energia ją rozsadza. I to jak.... Też chodzimy na długie spacery, ale to dla niej nic. Ją trzeba wysłać na front w Afganistanie, żeby się ciut rozruszała i zmęczyła..... Zabawy na drabinkach jedynie podsycają jej apetyt na zdemolowanie świata. W nocy regularnie zakrada się do mnie i przytula. Rozumiem jej potrzeby, ale utrudnia mi to funkcjonowanie, że oh... Nie wiem, jak kobiety dają radę z 4-5 dzieci. Nie wiem. I chyba nie chcę wiedzieć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
posadziłam pelargonie :) Tymczasem Max postanowił zadać kłam wszystkim moim peanom na jego temat i wydziera się jak opętany.... i jedyne co go w życiu bawi to wiszenie na tatusiu ( najlepiej cały dzień ) lub spanie na dworze. Wszelkie odstępstwa od tej normy są okraszone potężnym rykiem. Tak, rykiem, nie płaczem. Do tego stopnia, że aż traci dech i robi się fioletowy jak śliwka. Ręce opadają..... a tak dobrze się zapowiadał :) Natomiast zaczyna się świadomie uśmiechać i fajnie trzyma już główkę. Z zakresu wolnej wypowiedzi repertuar zaczyna i kończy się na: E-łu. Tak samo jak zaczynała Nastusia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
posadziłam pelargonie :) Tymczasem Max postanowił zadać kłam wszystkim moim peanom na jego temat i wydziera się jak opętany.... i jedyne co go w życiu bawi to wiszenie na tatusiu ( najlepiej cały dzień ) lub spanie na dworze. Wszelkie odstępstwa od tej normy są okraszone potężnym rykiem. Tak, rykiem, nie płaczem. Do tego stopnia, że aż traci dech i robi się fioletowy jak śliwka. Ręce opadają..... a tak dobrze się zapowiadał :) Natomiast zaczyna się świadomie uśmiechać i fajnie trzyma już główkę. Z zakresu wolnej wypowiedzi repertuar zaczyna i kończy się na: E-łu. Tak samo jak zaczynała Nastusia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, no widze, ze zmonopolizowalam forum :) No trudno... może wreszcie jak będzieci mieć dosyć mojej paplaniny, to się któraś odezwie :) Pisałam Wam kiedyś, że Anastazja interesuje się kosmosem. Ciągle wieczorem rzeba jej było czytać o gwiazdach, planetach, statkach kosmicznych, rakietach itd. Przeszło to potem w dinozary. Ale po obejrzeniu tysiąca chyba programów o dinozarach ( tu lecą prawie co dziennie w TV ) chyba się niemi przejadła i..... od kilku dni ma nowe hobby.... Każe sobie ciągle opowiadać o drgiej Wojnie Światowej, Hitlerze, obozach.... mało tego, zamiast bajek zaczęła oglądać filmy dokumentalne z wojny na kanale historycznym i nie daje przełączyć.... Ale i to nie wszystko. Zainteresował ją światowy terroryzm... Mam nadzieję, że po tym co napiszę nie zabanują nam tego forum. Kazała sobie opowiadać co to jest terroryzm, kto tym dowodzi, dlaczego, dopytała o szczegóły WTC i w zeszycie zapisała sobie.... Osama Bin Laden - jak twierdzi żeby zapamiętać, bo on jest poszukiwany, więc w razie gdyby go spotkała...... Mam nadzieję, że to jej przejdzie tak samo jak kosmos i dinozaury... Szczególnie zanim pani w szkole przejrzy jej zeszyt z tym ciekawym wpisem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla jestem pod wrazeniem zainteresowan Nastusi. Co do Maxa i zmiany w zachowaniu. Wlasnie zaczelam czytac na innym forum ciekawy wpis o skokach rozwojowych u dzieci. Moze Max po prostu zalicza pierwszy z nich? Wkleje Ci tutaj to co zaczelam czytac ale jeszcze nie skonczylam bo bo za chwile biegniemy do pediatry. w nocy jak nakarmie małą to kłade ja na płasko na parę minut - potem biorę na ręce i szybko jej się odbija (nie zawsze, bo nie zawsze łyka powietrze) chciałam Wam coś wkleić, ale nie wiem, czy się uda: 7 skoków rozwojowych, jakie występują w ciągu pierwszego roku życia dziecka http://img87.imageshack.us/img87/6139/skokiou 8.jpg Czarne tygodnie oznaczają okresy marudzenia i czasem dziwnych i niezrozumiałych zachowań maluchów.Tygodnie z piorunem to "punkty kulminacyjne" czyli już wiemy kiedy z domu uciekać i nie wracać. A podczas tygodni ze słoneczkiem mamy małego aniołka, kochanego cukiereczka zadowolonego z życia. Nie są to okresy związane z rozwojem fizycznym, ale rozwojem układu nerwowego czyli psychicznym. Rozwoj mózgu i systemu nerwowego sprawia, że dzieci poddawane są jeszcze wiekszym bodzcom, doznaniowym niz dotychczas. Stad stres, trudnosci w zasypianiu i ogolny niepokoj. Nie martw sie, to potrwa ok tygodnia. Kazdy skok poprzedzony jest bezposrednio okresem, kiedy dziecko jest marudne, ma problemy ze spaniem i wymaga wiecej uwagi od rodziców. Moze niekiedy sie wydawac, ze dzieci nawet cofnely sie w swoim rozwoju, natomiast, gdy nastepuje sam skok czesto ma sie wrazenie, ze dziecko nauczylo sie wielu nowych rzeczy doslownie przez jedna noc. Na poczatku okresy sa krótkie, moga trwac pare dni a im dziecko jest starsze, tym okresy te sa dluzsze. (Uwaga: dzieci urodzone np. 2 tyg pozniej przechodza swoj skok 2 tyg wczesniej i odpowiednio dzieci urodzone wczesniej przechodza to pozniej. Wszystko zwiazane jest z rozwojem mozgu dziecka). Okresy skokow: 5 tygodni (wrazenia), 7-9 tygodni (wzory), 11-12 tygodni (niuanse), 14-19 tygodni (wydarzenia), 22-26 tygodni (relacje- lek separacyjny), 33-37 tygodni (kategorie), 41-46 tygodni (sekwencje) Jakie sa symptomy kolejnego skoku? Przewaznie dziecko "chce z powrotem do mamy", zaczyna byc marudne, wymaga ciaglej uwagi, gorzej je, gorzej spi lub nagle przestaje robic to czego sie juz nauczylo tak jakby cofalo sie w swoim rozwoju. Taki kryzys jest dla mamy i dziecka bardzo stresujący bo z punktu widzenia dzidzi nagle wszystko się w jego światku zmienia i jest przestraszone, stąd to wiszenie na mamie i cycku- bo tam czuje się najbezpieczniej. Mamy czują się sfrustrowane ciągle płaczącym dzieckiem, i nie rozumieją co się z nim dzieje. Skok w wieku 5 tygodni Dziecko zaczyna byc bardziej uwazne i obudzone, wszystkie zmysly sa wrazliwsze niz wczesniej. Od tej pory dziecko slyszy, widzi czuje zapach i smak zupelnie inaczej niz dotad i to moze sie mu wydawac niezrozumiale i przerazajace. Jedynym sposobem wyrazenia tego strachu jest krzyk i placz oraz szukanie bezpieczenstwa w ramionach rodziców. Nowe umiejetnosci: - Patrzy slucha uwazniej i dluzej - Jest bardziej swiadome dotyku, zapachów - Usmiecha sie po raz pierwszy lub czesciej niz przedtem - Uklad pokarmowy moze funkcjonowac lepiej np dzecku odbija sie rzadziej, rzadziej wymiotuje - Moze plakac prawdziwymi lzami po raz pierwszy 8 tydzień Dziecko zaczyna rozróżniać wzory w dźwiękach, zapachach i smaku, zauważa, ze jego dłonie należą do niego i jakie to uczucie gdy trzyma sie rece ponad glowa czy przed sobą. Dziecko zaczyna mieć kontrolę nad swoimi ruchami ale nadal są one nieskoordynowane. Nowe umiejetnosci: - Podnosi glowe - Przekreca sie ze strony na brzuch i plecy - Kopie nózkami i macha raczkami - Chce siedziec na Twoich kolanach - Dotyka przedmiotów - Próbuje złapac przedmiot - Trzyma przedmiot - Patrzy na ludzi wokół - Patrzy na wyraz twarzy - Patrzy na przedmioty, które sie świecą - Wydaje krótkie dźwieki i słucha siebie samego - Lubi słuchać piosenek Nie wszystkie dzieci umieja robic to wszystko rózne dzieci preferuja rózne czynnosci i róznie intensywnie je cwiczą. 12 tydzień Jak wcześniej możesz zauważyc, że dziecko jest bardziej krzykliwe, marudne, spi i je gorzej lub jest cichsze niz przedtem. W wieku 12 tygodni dziecko wkracza w swiat zniuansowany: dziecko uczy sie rozumiec delikatne różnice i zachowywac sie zróżnicowanie. Może np. słyszec róznice w tonie głosu, zauważac jak zmienia sie światlo w pokoju, kiedy slonce skryje sie za chmure. Zauważysz, że ruchy dziecka są bardziej miękkie kiedy wyciaga rączki, by coś schwycić lub gdy odwraca głowe śledzac jakis ruch. Nowe umiejętnosci: - Potrafi skoordynowac ruchy oczu i glowy sledzac ruch - Podnosci sie do pozycji siedzacej trzymajac sie Twoich dloni - Odpycha sie obiema nózkami lezac w foteliku lub na kocu - Łapie przedmioty obiema raczkami - Wklada wszystko do buzi - Oglada i bawi sie rączkami - Zauważa, że może piszczeć i zmienia ton glosu - Robi bąble ze śliny - Wyraźnie daje do zrozumienia, że jest znudzone gdy np - zbyt dlugo patrzy na ta sama zabawke 19 tydzień Marudne okresy zaczynaja byc coraz dluzsze, moga trwac az do 6 tygodni i zacząć sie juz w 14-tym tygodniu. Dziecko zaczyna rozumieć zdarzenia, w sensie krótkich sekwencji przechodzących z jednego w inny wzór. Innymi słowy moze np nauczyc sie wyciagnac reke po zabawke, zlapac ja jedna reka, potrzasnac, przekrecic i wlozyc do buzi. Inny przyklad to fakt, ze dziecko moze laczyc dzwieki w sekwencje np mamama, tatata. Nowe umiejetnosci: - Przekreca sie z pleców na brzuch lub odwrotnie - Próbuje raczkowac - Podpiera się na rękach i podnosi tulów - Lubi ruszać ustami, wypina jezyk - Może wziąć przedmiot do jednej reki i przelożyc go do drugiej - Wkłada rzeczy, reke mamy, taty do buzi, zeby je zbadac, ugryzc - Próbuje uderzać zabawkami o stól - Zrzuca swiadomie zabawki na podloge - Szuka rodziców - Reaguje na własne odbicie w lustrze radością lub strachem - Reaguje na wlasne imie - Rozumie słowa - Wymawia nowe dzwieki vvv,sss, zzz, rrr itd - Używa spółgłosek - Wyciąga rece, gdy chce by je podnieść - Cmoka ustami, gdy jest glodne - Odpycha butelke/piers gdy sie naje - Moze przesadnie reagować np zakasłac jeszcze raz gdy rodzice zareagowali na poprzednie zakasłanie 26 tydzień Okres marudzenia moze zacząć się już około 23 tygodnia i trwać około 4 tygodni. Typowe dla tego okresu jest na przyklad to, ze dziecko zle spi i wydaje sie miec koszmary senne, jest nieśmiale w stosunku do obcych, nie ma apetytu, nie chce, zeby zmieniac mu pieluche czy ubranie. Dużo sie teraz dzieje dziecko zaczyna widzieć i rozumieć różne relacje/stosunki. Zauważa fizyczną odleglość pomiedzy przedmiotami i pomiedzy ludzmi. Pierwszą rzeczą, która dziecko zauwaza i na co reaguje jest odleglość pomiedzy nim samym a rodzicami. Świadomość, że mama i tata niebezpiecznie zwieksza ta odleglość a w dodatku samemu niemozna miec na to wpływu moga byc dla dziecka przerazajace. Bardzo absorbujaca i interesujaca jest obecnie obserwacja położenia róznych rzeczy wobec siebie rzeczy moga byc w sobie wzajemnie, na sobie, pod soba itd. Dziecko zaczyna zauważać jak wpływać na rozwój wypadków, co robic żeby sie cos dzialo. Wyłącznik swiatla jest super dla tego rodzaju eksperymentów! Dziecko zaczyna zauwazac, ze niektóre rzeczy/sytuacje sa ze soba zwiazane. Np ze klucz przekrecony w dziurce w drzwiach wejsciowych oznacza, ze tata jest w domu! Dziecko zaczyna rozumiec, gdy cos jest nie tak np gdy ludzie zderza sie ze soba to moze byc zabawne ale i przerazajace. Fizycznie dziecko zaczyna lepiej koordynowac swoje ruchy, raczkowanie idzie mu coraz lepiej. Bardzo wazne jest, by pamietac, ze dla kazdego dziecka swiat relacji bedzie innym wlasnym- przezyciem calkowicie opartym na tych umiejetnosciach, które dziecko zdobylo w poprzednich skokach rozwojowych. Nowe umiejetności: - Siada samo - Chwyta male przedmioty za pomoca palca wskazujacego i kciuka - Umie uderzac dwoma przedmiotami o siebie trzymajac je w oby dłoniach - Wyjmuje zabawki ze skrzynki i wklada je do skrzynki - Przenosi wzrok z jednego obrazka na drugi w ksiazce z obrazkami - Obserwuje ruchy osoby, która sie dziwnie zachowuje - Patrzy uwaznie na szczególy np na metke przyszyta do misia - Nasladuje machanie raczka na pozegnanie - Protestuje, gdy mama czy tata wychodzi 36 tydzień Okolo 36-40 tygodnia Twoje dziecko zaczyna zauwazac i rozumiec, ze swiat mozna podzielic na grupy. Dziecko zauwaza, ze rzeczy moga miec cechy wspólne np moga brzmiec lub pachniec podobnie. Niektózy badacze uwazaja, ze w tym wieku zaczyna rozwijac sie inteligencja. Kiedy dziecko zaczyna dzielic swiat wedlug kategorii jego sposób myslenia zaczyna być podobny do myslenia doroslych. Dlatego zaczynamy lepiej rozumiec wlasne dzieci poniewaz myślą w podobny sposób do naszego. Nowe umiejetnosci: - Pokazuje, ze rozpoznaje ksztalty - Pokazuje, ze uwaza, iz cos jest zabawne za pomoca - gestów czy odglosów - Pociesza/przytula swoje zabawki - Robi miny do wlasnego odbicia w lustrze - Po raz pierwszy jest zazdrosne gdy mama lub tata przytula inne dziecko - Bierze inicjatywe do zabawy 46 tydzień W 46 tygodniu ( 44-48 ) dziecko zaczyna znajdowac i tworzyc sekwencje za pomoca swoich zmyslów. W poprzednim skoku dziecko czesto rozbieralo przedmioty na czesci po to, by je zbadac obecnie zacznie je w tym celu skladac na przyklad budowac wieze z klocków zamiast rozbierac zbudowaną wieze. Twoje dziecko zaczyna laczyc zdarzenia np zebranie swoich ubranek z podlogi i wlozenie ich do kosza na brudna bielizne. Zauwazysz, ze dziecko zaczyna rozumiec, ze niektóre zdarzenia zazwyczaj nastepuja po sobie i ze wie, jakie nastepne zdarzenie nastapi po poprzednim. Nowe umiejetności: - Wskazuje na i chce byś nazywal rzeczy - Mówi nie gdy nie chce czegoś zrobić - Umie udawać głosy zwierząt - Mówi mmm gdy chce jescze jeść - Wie, co pasuje do siebie i może włożyc okrągły klocek do okrągłej dziury - Patrzy na lampę i wyciąga do niej rece, gdy naciskasz na włącznik - Próbuje rysowac na papierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorry na poczatku wkleil mi sie fragment wpisu dziewczyny od ktorej skopiowalam info :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to pogadam sobie sama ze soba ;) No wiec wiemy ze u Myshy ferie a u reszty? Psikulcu a dlaczego nie bierzesz pod uwage opcji 2 plus 3? Ja nie biore ale to ze wzgledu na to ze nie podjelabym sie juz ryzyka bycia w ciazy w tym kraju ponownie. Dopiero teraz powoli do mnie dociera jakim stresem przyplacilam cala ciaze a szczegolnie porod i jakkolwiek sa to doswiadczenia ktore wczesniej czy pozniej sie zapomina to w moim przypadku bedzie potrzeba sporo czasu. Ja w tym wszystkim i tak uwazalam sie za szczesciare, bo na oddziale byla dziewczyna ktora urodzila w 38 tyg martwe dziecko i za kazdym razem gdy ja widzialam serce kroilo mi sie na kawalki. Patrzylam na Zosie i wiedzialam ze fakt iz jest cala i zdrowa jest cudem, blogoslawienstwem czy jakkolwiek to nazwac. Przy fakcie ze wlasnie jest i ze jest cala i zdrowa wszystko inne schodzilo na dalszy plan. Dodatkowo prz Olku nie mialam nawet cienia depresji poporodowej i ogolnie czulam zastrzyk energii i nie wiem dlaczego obawialam sie ze drugi raz nie bede miala takiego fuksa. A tymczasem jest identycznie. Moglabym z Zosia tanczyc i spiewac caly dzien a baby blues to tylko pojecie ze slownika, ktorego znaczenia nie znam. Shalla ciekawa jestem jak doswiadczasz tego drugiego macierzynstwa. Ogolnie jestem ciekawa Waszych doswidczen bycia mama po raz drugi. Oprocz tego co pisalam wyzej czyli braku melancholijno-smutnych klimatow to macierzynstwo jest dodatkowo wzbogacone niesamowitymi pokaldami spokoju. Pamietam jak bedac w ciazy z Olkiem caly czas modlilam sie o zdrowe i spiace w nocy dziecko. Brak snu wydawal mi sie jakas najwieksza kara zyciowa. Brak snu w mojej wyobrazni byl tym co urastalo do rozmiarow prawie ze tragedii. I co? Okazuje sie ze (tak jak pisala Kuk a ja jej nie wierzylam) mozna zyc bez snu. A przynajmniej doswiadczajac snu w homeopatycznych dawkach ;) :P ;) Problem Zosi z ulewaniem jest na tyle dokuczliwy ze ma ona problemy z zasnieciem po karmieniu. Cykl nocny wyglada u nas tak ze budzi sie srednio co 3 godz do karmienia. Po karmieniu odbijanie jej trwa ok 30-40 min, plus zmian pieluchy. I jak jest bardzo dobrze to Zosia pozniej spi 2 godz do nastepnego karmienia a jak nie.... to wisi na mnie jak maly kangurek do nastepnego karmienia ;) Spi jak zabita ale proba polozenia jej spotyke sie zaraz z protestem bo zaczyna sie ulewanie, gulgotanie w gardle, krztuszenie sie (i to na powaznie) i placz. Wzieta na rece, w miare szybko sie uspokaja i spi. Wiec na pytanie wszystkich zainteresowanych: czy mala spi Wam w nocy? Odpowiadam zgodnie z prawda ze ona tak. W domysle: a ja sobie odespie za pare miesiecy. Mowiac o roznicach wlasnie w doswiadczaniu macierzynstwa pamietam jak bedac w ciazy z Olkiem i pozniej kiedy sie urodzil pelna bylam obaw na temat tego ile trzeba dziecku poswiecic czasu, uwagi. Obawy te byly bardzo skwapliwie potwierdzane przez opowiesci matek, ktre jak teraz oceniam to z perspektywy czasu chyba nie do konca odnalazly radosc bycia mamami. Mialam jakas fiksacje na temat tego ze jesli od poczatku Olkowi nie wyznacze jasnych granic to on mna w jakis sposob zawladnie. Nie wiem czy jasno sie wyrazm, ale mam nadzieje ze wiecie o co mi chodzi. Przytulanek i czulosci bylo u nas zawsze pod dostatkiem, ale noszenia na rekach unikalam ("bo go przyzwyczaje"), spanie z nami nie wchodzilo w gre ("bo go przyzwyczaje") itd. A Zosia jest zupelnie inaczej. Mnie nawet to jej niespanie cieszy bo moge ja sobie wyprzytulac na 10 strone. I nawachac sie jej na zapas poki na sterydach czuje znow zapachy. I jakos mnie nie martwi ze ja do czegos przyzwyczje. Reaguje jak Scarlet O'Hara nie martwie sie na zapas i mowie sobie ze "pomysle o tym jutro". Doswiadczenie mi juz mowi ze niektore etapy ich rozwoju mijaja tak szybko ze jeszcze sie nimi nie zdaze nacieszyc a one juz sa tylko wspomnieniem. To tak jak z tymi zdjeciami Mysh. Mialam malenkiego pokurczonego noworodka w domu a po miesiacu moja panna ma juz 6 cm i 1 kg wiecej. I od dwoch dni juz oficjalnie nie jest noworodkiem tylko niemowlakiem. Czas leci..... Co do komenatrzy dot wygladu, dziewczyny nie kokietuje Was. Przyznaje ze przemawia przez mnie frustracja, bo w ciazy przytylam raptem 7kg. I po porodzie wazylam 2 kg mniej niz przed ciaza, wiec mogalm sie cieszyc takim rezultatem a jednak nie bylo mi to dane, bo sterydy juz swoje zrobily. Od urodzenia Zosi juz przytylam 3 kg a twarz mam nalana jak alkoholiczka po tygodniowym ciagu. Moze Wy tego na zdjeciach nie widzicie, ale ja tak i mnie to irytuje. Jesli nie zadam sobie rano trudu namalowania pedzelkami urody na twarzy to ma jak w banku ze kazda znajoma napotkana osoba zapyta mnie: zle spalas?, masz anemie?, zle sie czujesz? itd. Dwa razy mi sie zdarzylo i tyle musialam sie natlumaczyc, ze teraz przed wyjsciem pacykuje sie jak przed pierwsza randka :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ka, teraz ja sie ubawiłam twoim opisem :) Tyle spraw porszyłaś.... Chciałabym móc znów napisać, że "wyjęłaś mi to z ust". Ba, ale nie tym razem. :( W czasie ciąży byłam pełna energii, do dnia porodu jak wiecie latałam po świecie, biegałam po schodach itd. A teraz zeszło ze mnie powietrze. Z nocami - jest u nas dokładnie tak samo. Max bardzo ulewa ( ostatnio mniej ), że po karmieniu najchętniej zasypiałby tylko na rękach. Potem dwie godziny spania i znów od nowa bujanie. Tyle, że to opcja głównie w ciągu dnia. W nocy nie mam już na to siły kompletnie. Przewracam się tylko z boku na bok, karmie i już w trakcie zasypiam ponownie. Max jeśli jest w dobrym nastroju to najada się i zasypia. Chyba, że strzeli mi do głowy podnieść go do odbicia. Wtedy jest wrzask przez kolejną godzinę i męka z usypianiem. Wybrałam więc opcję spania w barłogu.... Ja zasypiam podczas karmienia, on jak już skończy jeść. Potem sobie ulewa do woli i dopóki się nie krztusi - nic mnie nie zbudzi. Do następnego karmienia. Przekładam go na drugi bok i procedura się powtarza.Ja zasypiam pierwsza, on jak sie najje. Rano dopiero stwierdzam czy ulewał w nocy czy nie. Jak ulewał, to budzę się w mokrym ubraniu, on jest mokry i pieluszka pod jego głową. Ale ostatnio mało ulewa. W ciągu dnia już tak cdnie nie jest. Karmię go w innej pozycji, czasem wtedy zasypia i jest ok, a czasem nie i jest godzina latania z nim po domu, bujania, tulenia, kołysania, bekania, przewijania .... a do tego czasu on znów jest głodny.... i tak cały dzień. Spokój jedynie jest w samochodzie lub na spacerze. Im zimniej, tym lepiej. Śpi jak zabity nawet 3 godziny, a mnie ręce do wózka przymarzają. Anastazja podwoiła swoja hiperaktywność i wszystko to razem wzięte do kuy sprawia, że obijam się o ściany ze zmęczenia, wyglądam jak zombi i popadam w przygnębienie. Smutno mi, kiedy Nastusia siedzi pół dnia sama w pokoju mówiąc że nie chce mi przeszkadzać ( serce mi się wtedy rodziera ). A kiedy znów szaleje i nie odpuszcza mnie i Maxa na krok - diabli mnie biorą, bo to jest wtedy cyrk na kółkach i mój stopień irytacji sięga zenitu. Jak więc widać - ciężko mi dogodzić. Czy to depresja? Szkoła Anastazji wymaga całkiem sporego wkładu rodziców w życie dziecka. Co dziennie mszę słuchać ileś mint jak Anastazja czyta i w specjalnym zeszycie wpisywać swoje spostrzeżenia, np: że nie respektuje interpnkcji, albo że była bardzo skupiona i świetnie sobie radziła z trudnymi wyrazami ( itd ). Do tego co i rusz przerabiamy jakieś tematy, o których dziecko ma na drugi dzień napisać w szkole wypracowanie. A do tego matematyka i odpytywanie z tabliczki mnożenia, słupki, dodawanie, no i jeszcze jej zainteresowania.... A gdzie czas na zabawę?Na budowanie z klocków? Na rysowanie? Z Maxem wiszącym piersi lub wyjącym w niebogłosy.... A tu by się zdało jeszcze wyprać coś czasem, wyprasować.... Mam wrażenie, że doba ma znów za mało godzin. A tak mi się marzy poleżeć plackiem w wannie z godzinę z dala od całego świata :( ech... Dzięki Twojem wpisowi o skokach rozwojowych staram się podejść do Maxa z większym zrozumieniem, ale energii mi od tego nie przybywa. A może tylko mam taką fazę na marudzenie? Może mi przejdzie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybaczcie, ale "u" mi się zepsuło na klawiaturze i wbija się tylko czasami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze słowo w sprawie zajęć Anastazji. Taki tylko przykład z dziś. Dziś rano jadą do teatru gdzie będą mieli lekcję śpiewu z nauczycielami ze szkoły muzycznej a potem występ z piosenkami, na który oczywiście ( a jakże! ) są zaproszeni rodzice. Potem wracają na lunch do szkoły, a potem mają tam kiermasz książek ( oczywiście rodzice mile widziani ) a zaraz potem spotkanie ze słynnym brytyjskim pisarzem, który będzie opowiadał im jaką frajdą jest pisanie i jak zostać pisarzem. ( rzecz jasna rodzice również są zaproszeni ). Po owej pogadance pan będzie podpisywał swoje autorskie książki, które można też przy okazji nabyc, jak ktoś jeszcze nie ma. Potem won, bo dzieci mają lekcje tańca, a potem trzeba przyjechać i odebrac dzieci. Ja się pytam dla kogo to wszystko jest zorganizowane?????? Przecież większość rodziców pracuje!!!!! A gucio, okazuje się, że to tylko frajerzy pracują. Reszta jest albo dość bogata, żeby pracował tylko jeden rodzic, więc drugi może plackiem przeleżeć w szkole, jeśli sobie życzy. A reszta jedzie na benefitach, więc też pracą się nie kala i może niemal spać w szkole jeśli taka wola. W efekcie na połowę tych imprez nie chodzimy, a na drugą połowę wysyłamy babcię z misją, żeby Anastazji nie było przykro że tylko ona biedna nie ma nikogo na publiczności.... wrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, PRZEJDZIE I tego sie trzymaj. Jestem pewna ze to nie depresja tylko zwykle ale ciezkie przemeczenie.... Prosze Cie, nie daj sie przygnebieniu, przypomnij sobie ze wszystko mija, ze juz niedlugo Max przestanie ulewac, a Nastusia przejdzie w inna forme szalenstwa. Bedzie dobrze! Ja trzy dni temu, zaraz jak porzeczytalam ostatniego posta Karenki, zaczelam pisac, ale nie dane mi bylo ani skonczyc, ani wyslac.... Karenko, ja doskonale rozumiem co masz na mysli piszac o Twoich obawach i fiksacjach, ktore dojrzewaly przez cala ciaze z Olkiem i potem dawaly o sobie znac kiedy Olek juz byl na swiecie. Ja tez doswiadczylam czegos podobnego, niekoniecznie na tym samym co Ty polu, ale wiem o co chodzi.... No chociazby to, ze dziecko powinno spac samo, w swoim pokoju, usypiac samo itp. Jasiek musial dlugo walczyc o prawo spania w pokoju rodzicow, a Pola miala to z gory zalatwione. Od tamtej pory nie zagladam do rzadnych podrecznikow nauczajacych jak nauczyc dziecko usypiac samo, grrrrrr Poza tym... Ja juz o tym na pewno pisalam.... Kiedy urodzil sie Jasiek wszystko mnie stresowalo, wszystkiego sie obawialam, nie wierzylam we wlasne sily jako matka, wystarczylo ze nie jadl, plakal czy nie spal i wpadalam w dolki, wierzac ze ciagle robie cos nie tak, ze to przez moja nieudolnosc. Mysle ze to musial byc najtrudniejszy okres dla Myszonia, a to dzieki jego podejsciu wtedy wszystko sie powoli poukladalo. I kiedy urodzila sie Pola nie bylo juz sladu po dawnych obawach i zaden kryzys nie byl w stanie wytracic mnie z rownowagi.... Nawet sie nad tym nie zastanawialam, przyjmowalam wszystkie niepowodzenia (ze Mala nie je, nie spi itp.) jako rzeczy najnaturalniejsze na swiecie. A dzisiaj, kiedy przeczytalam wpis Shalli to dodatkowo zdalam sobie sprawe ze ja bylam w sytuacji szczegolnej, bo Myszon przez wieksza czesc tygodnia pracowal w domu i dzieki temu codziennie zabieral Jaska na dlugie spacery, na wyprawy, w gory, do cyrku itp. a ja zostawalam sama ze spiaca Pola i odpoczywalam.... To trwalo ponad miesiac. Zapamietalam ten okres jako czas niebywalej sielanki. Problemy zaczely sie pozniej, kiedy Pola maiala jakies 3 miesiace, zaczela kaslac poteznie i sie krztusic i dusic, az do wymiotow i tak kazdej nocy. Ile ja sie wtedy strachu najadlam........ Shalla, jak czytam co piszesz o Nastusi, to tez mi sie serce kraje.... I do tego jeszcze te lekcje do odrobienia... Twoje wpisy o wypracowaniach i tabliczce mnozenia wprawiaja mnie w nieustanne oslupienie. Wiem ze to nie jest moment, ale jakbys kiedys mala chwilke, to napisz mi do jakiej liczby ta tabliczka jest wymagana. Jestem bardzo ciekawa. Wiem we Francji dzieci w klasie tak zwanej przygotowawczej (czyli w wieku Anastacji) maja opanowac liczby od 1 do 100, umiec dodawac i odejmowac w obrebie 100 ale nie ma mowy o mnozeniu i dzieleniu. Kuk, karenko, we Wloszech to jest zdaje sie tylko w obrebie 20. W Polsce nie wiem.... Dlatego ciekawa jestem jak to wyglada u Was zeby moj obraz wymagan programowych w roznych krajach stal sie bardziej kompletny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O! Shalla, wysylajac nie widzialam jeszcze Twojego ostatniego wpisu. Co tam tabliczka mnozenia! Teraz to dopiero szczeka mi opadla i to trzykrotnie !!! Lekcje spiewu z nauczycielami ze szkoly muzycznej, wystep, kiermasz ksiazki, spotkanie z autorem i to wszystko jednego dnia. To jest wspaniele, ze szkola kladzie tak duzy nacisk na obcowanie z kultura!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Mysho, ja wiem, ze to jest wspaniałe i super że szkoła to organizuje, ale tak mi przykro że jako jedni z nielicznych rodziców nie możemy w tym wszystkim uczestniczyć. I ten jej smutny wzrok.... Pamiętam jak mama mi opowiadała: któregoś dnia my oboje byliśmy w pracy i znów nie było szans, zebyśmy pojechali na występ Nastusi. Pojechała więc mama. Ale spóźnił jej się autobus. Wpadła więc na salę w połowie występu. Zobaczyła Nastusię stojącą z tyłu, smutną, ze szklanymi oczkami. I kiedy nagle zobaczyła mamę aż wyskoczyła w górę! Przebiła się na przód i jakby inne życie w nią wstąpiło! Zaczęła brać aktywny udział w występie, śpiewała itd. Po tej relacji mamy serce mi pękło i rozsypało się w drobiazgi. Nawet teraz kiedy to piszę... widzę oczami wyobraźni jak dziś stoi na scenie i próżno szuka oczkami gdzie jesteśmy :( Ta tabliczka mnożenia to jest póki co to x3. Nie wiem czy będzie dalej w tym roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh........... Jak dobrze, ze jest babcia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, kiedy wracasz do pracy? Moze daloby sie tak zrobic ze chociaz teraz, czasami, zostawiac babci Maxa i chodzic na wystepy? Znaczy zabierac babcie z Wami i babcia moglaby spacerowac gdzies w poblizu z wozkiem, zeby latwo bylo go nakarmic... Umowcie sie na jakis dyskretny sygnal... Jestem pewna ze Nastusia bylaby bardzo szczesliwa ze jestes i wybaczylaby Ci z pewnoscia ewentualne przerwy w ogladaniu :) Jak myslisz? Przy okazji brat stalby sie wlasnie ta wazna osoba, ktora trzyma Cie z dala od miejsca pracy i tym samym umozliwia Ci wypady na wystepy. Och, trzymam kciuki za jakis porzadny zastrzyk energii, ktory pozwoli Ci wprowadzic w zycie jakis taki plan... Dzisiaj o swicie moja nowa polska kolezanka A urodzila swoja malenka Kasie. Juz nie moge sie doczekac, kiedy zobacze to malenstwo !!! Tymczasem na dzisiaj zaplanowalam zmiane poscieli i jeszcze nie zaczelam.... jest prawie trzecia.... I nawet nie myslcie ze to przez kafeterie, to raczej wina poznego wstawania, przedluzonych porannych, hm... powiedzmy.... przedpoludniowych zakupow i telefonu, ktory dzisiaj nie milknie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz ja mam dyzur, tak? To sobie posluchacie o wiosnie. Wczoraj zakwitlo drzewo migdalowe i lekko rozwarly sie pierwsze kwiaty magnolii.... Prymulki kwitna jak szalone nie tylko w miejscu do tego przeznaczonym ale rowniez gdzie popadnie na trawniku :) Jest wreszcie troche swiatla, co od razu przeklada sie na moje wczesniejsze wstawanie. Kupilam pierwsze nasiona - sezon ogrodniczy uwazam za rozpoczety. Nie moge sie doczekac mamy, do pomocy :) Mama jeszcze nie ma biletu, ale lada chwila miec powinna.... Marj, najlepsze zyczenia urodzinowe dla Marcela ❤️ Marcel, zyczymy tu sobie wszyscy, zeby wakacyjne spotkanie w Polsce doszlo do skutku. Jasiek i Pola nie moga sie doczekac. Pola wczoraj zazyczyla sobie pistolet. Miala juz dosc podporzadkowywania sie decyzjom Jaska, wlasciciela wszystkich pistoletow. Ulubiona zabawa: w kowboi. Kazde z dzieci bierze krzeslo, przez krzeslo trzeba przerzucic walek - to jest kon, na walek trzeba rzucic kocyk-siodlo, do krzesla przywiazac szalik-lejce, potem trzeba sie przebrac za kowboja. Czasami samo organizowanie tego, dzielenie sie krzeslami, kocykami, szalikami, pistoletami zajmuje moim dzieciom dobre pol godziny. Czy mowilam ze najwiekszym marzeniem Jaska sa prawdziwe kowbojki? Oj, musze leciec. Karenko, jest jeszcze Twoja mama? Czy juz dzwigasz wszystko na wlasnych barkach? A! dzisiaj biegne do szpitala zobaczyc malenka Kasie! Juz sie nie moge doczekac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Wytlumaczylam sie juz dzis mailowo dlaczego tyle czasu mnie nie bylo. Po tygodniu wpadlam przeczytac co sie dzieje i tylko na dwa slowa sprobuje sie ustosunkowac do wpisow. Karenko, czemu nie podoba mi sie model rodziny 2+3? Alez teraz kiedy mam dzieci bardzo mi sie podoba i chcialabym miec jeszcze jedno dziecko. Przeszkody? Tak, w tym miesiacu koncze 39 lat i nie stac nas finansowo na kolejne dziecko. Chory Olek sie obudzil, musze leciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×