Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Kuk, ja znam przepowiednię, że jaki ostatni dzień roku, taki cały przyszły rok. Ufff, także to żadna wróżba, raczej info, że miałaś udanego, szalonego Sylwestra ;) Ale pechowo masz z tymi komórkami. Coś kojarzę, że już kiedyś, czy to zgubiłaś, czy to zepsuła Ci się. Podeślę Ci namairy mailem. Mój Nowy Rok nie najlepiej niestety. Odebrałam wczoraj wyniki badań i nie są dobre. Wizyta u lekarza dopiero w lutym, więc muszę jakoś przetrwać w niepewności, co one oznaczają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, ja znam przepowiednię, że jaki ostatni dzień roku, taki cały przyszły rok. Ufff, także to żadna wróżba, raczej info, że miałaś udanego, szalonego Sylwestra ;) Ale pechowo masz z tymi komórkami. Coś kojarzę, że już kiedyś, czy to zgubiłaś, czy to zepsuła Ci się. Mój Nowy Rok nie najlepiej niestety. Odebrałam wczoraj wyniki badań i nie są dobre. Wizyta u lekarza dopiero w lutym, więc muszę jakoś przetrwać w niepewności, co one oznaczają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa - trzymam kciuki za to, by wyniki okazaly sie jednak nienajgorsze. Ja sama nie cierpie otwierac kopert z wynikami badan - zawsze jest wtedy miejsce na jakies niepotrzebne strachy. Idz z nimi do lekarza jak najszybciej! Tak, jakos tak w okolicy porodu Jaska mialam czarna serie telefoniczna - a to zalalam komorke spoczywajaca w torebce, bo niedokrecilam butelki z woda spoczywajace tuz obok, a to mala Ania wlozyla mi telefon do szklanki z jakims napojem... Wciaz cos sie topilo... Po tamtych doswiadczeniach zaczelam zachowywac numery w dwoch telefonach jednoczesnie. Tyle, ze nie przewidzialam, ze moge je stracic jednego dnia! ;) Dziewczyny, jestem znowu wykonczona psychicznie przez moja tesciowa. Zaprzestalam juz dawno opisywania jej wybrykow na forum, bo to co wyrabia nie nadaje sie do opisywania, ale przyznaje, ze po ostatnim pobycie w gorach w jej towarzystwie dopadlo mnie cos na ksztalt zalamania nerwowego... Trzymajcie kciuki zeby nasze malzenstwo przetrwalo, bo coraz czesciej mam ochote pakowac walizki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak odbierałam te wyniki to czułam się bardzo pewna, że będą OK. I mnie to dobija, że tak mnie cholernie to wszystko zaskakuje, zbija z pantałyku. Ostatnio zrobiłam trochę porządku z danymi kontaktowymi i mam je również zapisane w outlooku. Są modele komórek, które kabelkiem można połączyć z komputerem i zgrać książkę adresową. Spróbuj! Kuk, bardzo mi przykro z powodu Twojej teściowej. Ja mam ostatnio też trochę nerwa i na rodziców i na teścia. Mam dość narzucania mi zdania, mam dość kontrolowania, mam dość suszenia głowy o jakieś bagatelne sprawy, mam dość krytykowania. Z różnego kalibru problemami życiowymi się na co dzień zmagamy, żeby za problem nr 1 uważać kondycję kwiatków doniczkowych czy długość firanek i zasłon! To takie trochę nieśmiałe noworoczne postanowienie, by te relacje trochę przebudować. Na razie mam ochotę powiedzieć otwarcie, co o tym myślę, ale powoli do mnie dociera, że jednak w pierwszej kolejności powinnam popracować nad dystansem i asertywnością w kontaktach z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, przede wszystkim dziekuje za wszystkie zyczenia. Kuk, nawet nie chce slyszec, ze z powodu tesciowej zamierzasz pakowac walizki! Moze by tak z tesciowa poprostu troche ostrzej? Z tego co zauwazylam to chyba jest przyzwyczajona, ze z powodu jej charakteru wszyscy sie jej podporzadkowuja. Moze wystarczy tupnac noga. Ja od poczatku mowilam tesciowej stanowcze NIE, kiedy tylko bylam innego niz ona zdania i jestem chyba jedyna osoba, ktorej boi sie "podskoczyc". No, oczywiscie, ze za moimi plecami czasem probuje uprawiac swoje gierki ale asertywnosc to moje drugie imie. Choc uwielbiam opowiesci o Twojej tesciowej to doskonale zdaje sobie sprawe z tego, ze jest wielka roznica czytac o kims takim a narazac sie na osobisty kontakt z taka osoba. Pozostaje sie cieszyc z tego, ze jednak nie mieszkacie na tej samej ulicy i dzieki temu wasz kontakt jest bardzo ograniczony. Fisa, trzymam kciuki. Moze jezeli jestes zaniepokojona wynikami to lepiej nie czekac miesiac na wizyte lekarska tylko skonsultowac te badania na prywatnej wizycie? Mysh, dziekuje, ze po raz kolejny zmobilizowalas nas mailowo do tego zeby napisac tu pare slow. Jak zwykle pomoglo :) Shalla, na temat niezwyklej urody Twoich dzieci nie bede sie po raz kolejny rozpisywac ale Ciebie musze skomplementowac: wygladasz naprawde swietnie! Zadowolona, wypoczeta, kwitnaca! Jutro ide na nr 3. Czyli wieczorem bede mogla powiedziec, ze jestem na polmetku. Oczywiscie jezeli wieczorem dam rade z siebie wydukac cokolwiek oprocz donosnego bleeeeeeee, bleeeeeeee i temu podobnych paszczowych odglosow. Czasem zastanawiam sie co moga myslec sasiedzi, bo lazienki sa u nas najbardziej akustycznymi pomieszczeniami :) Karenko, jak zdrowie Zosi. Mam nadzieje, ze wypoczelyscie obie. Duzo zdrowia! Moje dzieci choruja na zmiane. Teraz mam prawie dwa tygodnie kiedy oboje sa zdrowi ale czasem to juz rece mi opadaja do kostek. Zastanawiam sie dlaczego infekcje wirusowe sa na tyle przebiegle, ze wylegaja sie tydzien, wlasnie wtedy kiedy pierwsze dziecko zdrowieje... Nie wspomne juz o tym, ze od dwoch miesiecy oboje sa non-stop zasmarkani. Od momentu kiedy jestem na zwolnieniu wozenie Olka do zloba stalo sie rzecza trudna. Do tej pory bylo tak, ze ja go wozilam po drodze do pracy. Co przekladalo sie na koniecznosc wyjscia z domu 15-20 minut wczesniej. Teraz Olka do przedszkola wozi Tata. Niestety od wyjscia z domu do powrotu do niego mija nawet do poltorej godziny. A kiedy trzeba jechac gdzies w teren tez jest to duze utrudnienie. Blok obok naszego mieszkania jest prywatne zlobko-przedszkole ale od dluzszego czasu dla takich maluszkow jak Olek (hm... maluszkow... 1,5 roku rozmiar 92...) nie bylo miejsca. Mialam dowiadywac sie po feriach. Wyobrazcie sobie, ze cos mnie wczoraj napadlo i zadzwonilam do wlascicielki zeby sie przypomniec i zapytac czy cos da sie wszesniej zrobic. Ikazalo sie, ze od lutego otwieraja w drugim lokalu (w tym samy bloku) typowy zlobek dla dzieci od roku. Oczywiscie natychmiast zaklepalam sobie miejsce. Niestety nie bedzie to 500zl jak w ich dotychczas prowadzonym przedszkolu tylko 800zl ale to i tak taniej niz 930zl, ktore place teraz. I jeszcze dodatowo jest mozliwosc wykupienia jedzenia. Nie wierze w swoje szczescie, ze bede miesc dwojke dzieci w placowkach na osiedlu w odleglosci 5 minut piechota jedno od drugiego. Dodatkowo mam taki chytry plan, zeby uprosic pania dyrektor przedszkola Zuzy o przyjecie Olka rok wczesniej - jako 2,5 latka. Juz zaczelam urabiac grunt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, nie daj sie! Z tego co pisalas juz niejednokrotnie, wynika jasno, ze Twoja tesciowa nie jest typem, z ktorym mozna sie dogadac, przedyskutowac problem, wypracowac kompromis, dlatego wiem jak musi byc ciezko. Jednak z pewnoscia sa jakies granice, o ktorych ona powinna wiedziec, ze nie moze ich przekroczyc.... Ja jestem zdania, ze jezeli w gre zaczyna wchodzic rownowaga w Waszym malzenstwie, to moze jednak lepiej zrezygnowac ze wspolnych pobytow w gorach... Niech babcia sobie czasami zabiera dzieci, ale Wy, ona i dzieci - nie. Fisa, trzymam kciuki i rowniez radze szukac sposobu na wczesniejsza wizyte.... Czego dotyczyly te badania? Czegos bezposrednio zwiazanego z niemoznoscia zajscia w ciaze, czy czegos odleglego, co wyszlo przy okazji? Psikulcu, to trzymaj sie dzielnie jutro.... Juz polmetek! To swietnie! Teraz juz bedzie blizej niz dalej. Ale super sprawa z tym zlobkiem dla Olka! Rzeczywiscie w naszych czasach to zadna sztuka znalezc zlobek dla dziecka ;) Prawdziwa sztuka jest znalezienie zlobka w miejscu strategicznym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa! Jaka madra z Ciebie dziewczyna! Naprawde! Podziwiam Twoje dojrzale podejscie do sprawy. Ja pograzam sie w jakims koszmarnym bluesie, ktorego wole nie nazywac depresja, choc troche tak sie juz czuje. Nie potrafie zapanowac nad nerwami. Moja asertywnosc przeradza sie w histeryczna agresje. Zaczynam nienawidziec tych uczuc, jakie zrodzily sie we mnie do tej kobiety. Zaczynam nie lubic sie za nie. Bardzo to wszystko autodestrukcyjne. Czytam wciaz od nowa ksiazke Susan Forward - Toksyczni tesciowie i znajduje w niej mase pozytecznych porad. CZuje sie jednak zbyt slaba, by przeprowadzic prawdziwa batalie w pojedynke. Moim marzeniem jest by moj maz przeczytal te ksiazke i zrozumial to co czuje dzieki relacjom innych ludzi opisujacych w niej swoje uczucia. By przeczytal to co pisze SF o nieumiejetnosci dostrzezenia prawdy przez malzonka. Zeby przystapil do walki razem ze mna. Dopoki bedzie bagatelizowal moje odczucia i usprawiedliwial matke, dopoki bedzie uznawal jej zachowania za patologiczne ale nieszkodliwe a moje reakcje za histeryczne, bedziemy stac w miejscu. Niestety - ja sama nie jestem w stanie wylozyc mu tego co czuje zwiezle i bez utrudniajacyh wszystko emocji. Ksiazka nie zostala przetlumaczona na wloski (swoja droga nie mam pojecia dlaczego - jest tu potrzebna jak w zdnym innym kraju) a moj maz odmawia przeczytania jej w jezyku angielskim. Kolko sie zamyka. Sorry, ze tak Wam tu truje. Psikulcu - Tak sie ciesze, ze to JUZ POLOWA za Toba! teraz juz bedzie z gorki! Wspaniale, ze masz perspektywe zlobka pod domem. Ja pod tym katem szukalam kiedys domu i musze powiedziec, ze tysiace razy gratulowalam juz sobie tego przeblysku geniuszu. Mamy wszystkie 3 szkoly w promieniu 300 m od domu i odprowadzanie dzieci rano zajmuje naprawde chwilke. To ogromne ulatwienie! :) Shalla - to prawda! Wygladasz tak, ze az milo popatrzec! :) Mysh - ten stoliczek dla Poli to byl genialny pomysl. Informacja o laptopie Poli nieco zbila mnei z pantalylyku , ale juz przyzwyczailam sie do tego, ze Wasze dzieci sa wychowywane nieco inaczej i chyba znacznie fajniej niz tp zwykle ma miejsce. Co do Waszego stolu - rowniez zakochalam sie w nim od pierwszego wejrzenia. Marze o podobnym i upatrzylam sobie kiedys juz jeden taki na targu staroci (pochodzil z konwiktu) ale ...moja tesciowa go skrytykowala i moj maz stracil zapal... :( Stol to dla mnie od zawsze najwazniejszy mebel w domu! :) Obydwa mieszkania, ktore wynajmowalam w przeszlosci wynajelam pod wplywem... okraglego stolu. Po prostu zdarzylo sie tak, ze szukajac lokum wchodzilam do mieszkania, ktore niekoniecznie odpowiadalo wszystkim moim wymaganiom, wprowadzano mnie do pokoju , w ktorym stal stary okragly stol i ... slyszalam wlasny glos mowiacy ze biore to mieszkanie, jewszcze zanim obejrzalam reszte pomieszczen i spytalam o czynsz ;) Teraz mamy w salonie - jadalni fajny stary stol kuchenny po babci mojego meza. Stol baaaardzo ciezki - z toczonymi nogami i marmurowym bialym blatem. marmur nieco odnowilismy a reszte pomalowalismy farba olejna na niebiesko, bo stol byl bardzo ale to bardzo zniszczony przez korniki i zaszpachlowane dziurki nie wygladaly zbyt ladnie. Lubie go ale wciaz marze o takim dluuuuugasnym stole z litego drewna, przy ktorym poza najblizsza rodzina zasiasc beda mogli takze liczni przyjaciele. Trzymajcie sie cieplo! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, chcialabym napisac cos madrego, ale nie potrafie... Ty jedna musisz znalezc sposob, sposob na przetrwanie albo na zmiane albo na totalna rewolucje... Jedno wiem na pewno, wszystkie jestesmy tak skonstruowane, ze potrafimy znosic cos nieznosnego dzielnie i bohatersko - bardzo dlugo nawet - w imie wyzszych celow, ale w pewnym momencie jesli miarka sie przebrala, to potrafimy zrobic cos radykalnego. Zycze Ci z calego serca takiej radykalnej reakcji, eleganckiej ale mocnej, takiej, ktora wytraci tesciowej wszelka bron z rak, na dlugo pozostawi ja bez slow i sprawi ze tesciowa ujrzy Cie wreszcie jako przeciwnika na rowni, a nie jedna z wielu marionetek do kierowania. Co do tego laptopa, to rzeczywiscie, dla kogos kto nie zna naszej rodziny, brzmi to z pewnoscia dziwnie, strasznie czy nieprawdopodobnie, a dla nas jest po prostu naturalne. Komputery sa tylko narzedziem pracy, sa obecne niemal w kazdym pomieszczeniu, i fakt ze Pola posiada wlasny, nie dziwi juz nikogo kto bywa w naszym domu. Policzylam je nawet i wyszo mi ze juz tylko na gorze sa trzy, a na dole prawie dwa razy tyle :p jesli doliczymy dotego komputer ktory przywiozla ze soba moja mama, otrzymamy liczbe raczej niecodzienna :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszh, chcesz powiedziec, ze macie w domu 10 dzialajacych komputerow? :):):):):D! No teraz to udalo Ci sie mnie jednak zaskoczyc! :D! Wiesz, najgorszy problem z moja tesciowa polega na tym, ze ona wlasnie chce wojny! A ja nie. Ja wojny nie znosze. Nie znosze klotni, Odchorowuje je. A ona sie nimi zywi. Kwitnie po kazdej scysji ze mna. Wraca jej humor. A ja czuje sie jak wrak czlowieka przez kilka dni. Moj maz mowi, ze mam sie nia nie przejmowac. Ignorowac jej zaczepki i ...powiedziec, ze jest glupia, zla,wstretna, etc... (Uierzycie?????!!!!!) Mam sie nie przejmowac, bo - jak mowi moj maz - "jestem i tak gora". A ja nie chce byc gora!!!! Nie chce sie z nikim bic i wojowac. TYLKO TYLE! Najgorsze, ze wszystkie moja decyzje o "separacji" spelzaja na niczym, bo nie sa respektowane przez mojego meza. Przez trzy dni po powrocie z wakacji z tesciami na samo wspomnienie mojej tesciowej dostawalam drgawek i lzy stawaly mi przed oczami. Blagalam meza o przerwe w kontaktach a on ...zaprosil tesciow na niedziele na obiad, bo w poniedzialek (dzis) wypadaly urodziny tescia. Co mam zrobic? Rozwiesc sie? Wychodzic z domu na czas inwazji???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, ja sobie wyobrazalam Twoja tesciowa jako nieznoszaca sprzeciwu despotke... A ona chce starc, Boze, to chyba jeszcze gorzej... I taka tesciowa musiala sie trafic wlasnie Tobie, osobie tak pokojowej, milej i wierzacej w ludzi... To niesprawiedliwe !!! Czy to mozliwe, ze ta cholerna sytuacja nie ma zadnego rozsadnego wyjscia ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podczytywaczka do Kuk
przepraszam się że wtrącam ale mam podobny problem. Kłopoty z teściową to najczęściej problem relacji syn - matka. Polecam mądrą książkę Robert Bly, Iron John. Syn musi się stać mężczyzną i mieć odwagę zabrać klucz spod poduszki matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podczytywaczko! Dzieki! Jak dotad najwiekszy pozytek przyniosla mi lektura "Toksycznych tesciow" Susan Forward - ktora rowniez serdecznie polecam. Poszukam wskazanej przez Ciebie ksiazki! Jednego nie wiem - jak naklonic do tych lektur mojego meza... Mysh - nie przesadzajmy - jestem, a wlasciwie bylam, pokojowo nastawiona do Swiata i ludzi, ale teraz juz naprawde nie da sie tego o mnie powiedziec... Odkrywam w sobie takie poklady zlosci i zlosliwosci, ze sama zaczynam siebie nie lubic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny ktos pytal czy ten rok bedzie lepszy od roku kroliczka i wpadl mi w oko artykul z chinskim horoskopem. Wklejam. Europejskie smoki mają zupełnie inną naturę od swoich wschodnich braci. Każde polskie dziecko wie, że to straszliwe monstra, po których nie należy spodziewać się niczego dobrego. Bajki uczą, że na widok smoka lepiej brać nogi za pas, zanim marnie skończymy w paszczy. Nasze smoki to podłe kreatury: pożerają księżniczki, pustoszą okolicę i zieją śmierdzącą siarką. Azjatyckie dzieci wiedzą, że smok jest przyjacielem i obrońcą. Na Wschodzie smoki to najwspanialsze stworzenia, jakie można sobie wyobrazić. Nikt nie odważyłby się podnieść na nie ręki, a co dopiero podkładać im zatrute owce, jak uczynił do szewczyk Dratewka. Smoki na Wschodzie są symbolem szczęścia, potęgi, bogactwa, a także sprawiedliwej władzy i szlachetności charakteru. Wobec ludzi nastawione są bardzo przyjaźnie. Azjatyckie smoki przedstawiane są jako długie, wężowe stworzenia z piękną wąsatą paszczą i żywym spojrzeniem. Mają cztery łapy, a ilość palców zdradza, skąd pochodzą. Smoki chińskie zwane cesarskimi mają pięć palców, a im dalej od Chin, tym mniej palców. Smoki japońskie mają trzy palce. Wszystkie smoki potrafią zmieniać postać, powiększać się i zmniejszać gdy tylko tego zapragną. Latają w chmurach, których są władcami i czasami szczęśliwcom dane się zobaczyć ich łapę, która przebija przez obłoki. Pojawiają się też jako Król Smok ludzka postać ze smoczą głową, która jest mądra i pomaga ludziom wybrnąć z kłopotów. Liczbą związaną ze smokami jest dziewięć, uważana za najszczęśliwszą ze wszystkich cyfr. W azjatyckich legendach jest dziewięć rodzajów smoków, a każdy z nich ma dziewięciu smoczych synów. To, co łączy smoki europejskie ze wschodnimi, to umiłowanie bogactwa. Nasze smoki siedzą na górze skarbów, pieniędzy i szlachetnych kamieni. Smoki wschodnie także kochają luksusy, ale chętnie dzielą się z ludźmi tym, co mają. Ich ulubionym klejnotem jest perła, symbol mądrości i energii Chi, którą trzymają w przednich łapach. Dlatego gdy nadchodzi Rok Smoka, na Wschodzie panuje radość, bo ludzie zmienią się na lepsze, będą się bogacić i unikną błędów. Smok to najlepsze lekarstwo na kryzys i stagnację w gospodarce. W chińskim kalendarzu Rok Smoka wypada co 12 lat. Jednak nie każdy Smok jest taki sam! W 60-letnim cyklu Rok Smoka powtórzy się pięć razy, ale za każdym razem odpowiadać mu będzie inny wschodni żywioł. Smocze lata przynoszą światu wielkie zmiany, przyspieszają bieg wydarzeń. Żywiołem, który odpowiada Smokom jest ziemia, a więc gdy światem włada Wodny Smok, to woda uzupełniają się wzajemnie, a więc rok jest korzystny dla wszystkich nowych przedsięwzięć. Przedsięwzięcia zaczęte w Roku Wodnego Smoka będą się pomyślnie rozwijać. Najlepsze branże to te, które związane są z wodą i morzem, ale też reklamą, mediami i sztuką. Domy wzniesione w Roku Wodnego Smoka będą miały dobrą energię do mieszkania i biznesu. W takim roku można spodziewać się urodzaju, ale też większych niż zwykle opadów deszczu. Smocze lata: 16 luty 1904 3 luty 1905 Drewniany Smok 3 luty 1916 22 styczeń 1917 Ognisty Smok 23 styczeń 1928 9 luty 1929 Ziemski Smok 8 luty 1940 26 styczeń 1941 Metalowy Smok 27 styczeń 1952 13 luty 1953 Wodny Smok 13 luty 1964 1 luty 1965 Drewniany Smok 31 styczeń 1976 17 luty 1977 Ognisty Smok 17 luty 1988 5 styczeń 1989 Ziemski Smok 1 styczeń 2000 23 styczeń 2001 Metalowy Smok 23 styczeń 2012 9 luty 2013 Wodny Smok 10 luty 2024 28 styczeń 2025 Drewniany Smok Jako talizman smok dodaje odwagi i pomaga rozwinąć skrzydła w biznesie. Przynosi dobre pomysły i szczęśliwe zbiegi okoliczności. Iść za tchnieniem smoka lub podążać smoczą ścieżką to popularne określenia powodzenia i stabilnego rozwoju. Smok symbolizuje powiększający się dobrobyt, pomyślne transakcje i spotkania z ludźmi, którzy mogą nam pomóc i z którymi dobrze jest współpracować. Jego figurka przyda się w 2012 roku tym osobom, które chcą przyspieszyć bieg swojej kariery lub które zaczynają pracę w nowej branży. Smok pomaga mocniej stanąć na nogi tym, którzy doświadczyli bankructwa lub wyciągają się z długów. Ulubionym kolorem smoków jest złoty i czerwony, obydwa uważane w Azji za przynoszące szczęście i wspomagające siły życiowe. W 2012 roku warto się w nie ubierać, a w złoto-czerwonych teczkach dobrze jest trzymać ważne dokumenty i rachunki. W Azji uważa się, że smoki są władcami pogody i żywiołów. Ich ulubionym atrybutem są kadzidła, których dym snuje się na wietrze i mile drażni wielkie smocze nosy. W 2012 pal kadzidła na potęgę, bo ich zapach dobrze przyciąga bogactwo. Najlepiej robić to między godziną 7.00 a 9.00 rano, bo te godziny uważane są za porę smoka. Nie marnuj też w domu wody, bo to ulubiona smocza substancja. Obyś miał syna urodzonego w Roku Smoka! - mawiają uprzejmi Chińczycy gdy życzą komuś bardzo dobrze. W chińskim horoskopie to jeden z najlepszych (obok Świni i Bawołu) znaków zodiaku. Dzieci Smoki przynoszą zaszczyt i szczęście całej rodzinie. Dlatego jeśli chcesz powiększać rodzinę, to szybko zabierzcie się za amory! Rok Smoka trwa do 9 lutego 2013 i w Azji z pewnością narodzi się w nim więcej niż zwykle dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zycze nam wszystkim zatem aby ta szlachetnosc charakteru o ktorym mowa w tym horoskpie przejawila sie w nas, ale rowniez w naszych bliskich, ktorzy czesto sa bliskimi tylko z definicji. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KArenko - o ilez ciekawsze od naszych sa chinskie horoskopy!!! Ja zawsze uwaznie czytalam moj wlasny psi chinski horoskop, bo... po prostu sprawdzal sie co do joty!!!!!!!!!!! :) A do Twojego komentarza moge dodac tylko "Amen!" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czolem, nie mam spacji w komputerze i moje wpisy mogą byćkoszmarne do przeczytania. Ale staram sieporozdzielać. Dwasłowa tylko,bojestem w pędzie oczywoście, superhoroskop!!! Bardzo mi się podoba, ale i sporomnie zaskoczył.Nie wiem kto gonapisałi skąd czerpałwiedzę, ale ja od naszych chińskich znajomych mam zgołainne wiadomości. Po pierwsze marzeniem każdej chińskiej rodziny jest syn urodzony w roku tygrysa- a nie smoka i stają na głowie, chwytając się wszelkich metod , aby udało się tak wyliczyć czas na potomka. Natomiast najgorszym pechem jest córeczka zrodzona w roku tygrysa. Do tego stopnia, że dawniej ( a potajemnie i obecnie ) usuwa się czasem żeńskie płody jeśli wyliczenia narodzin wypadają w roku tygrysa. Takie informacje zgodnie przekazali mi wszyscy znani mi osoboście Chińczycy w czasie kiedy jeszcze planowaliśmy Maxa i później gdy już byłam w ciąży. A że bardzo interesowałam się tematem, to dość sporo o tym rozmawialiśmy. Ale nie wykluczone, że nie ma jednego poglądu na tę sprawę i może w jakiś sposób jest to uzależnione od regionu????? ŚciskamWasi zawsze w locie podczytuje!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja pamiętam taki eksperyment na pewnym szkoleniu. Otrzymaliśmy wszyscy horoskopy i należało potem na forum grupy, krótko ale SZCZERZE je skomentować. Wszyscy powiedzieli coś w stylu: "Większość się zgadza, ale nie wszystko" . Ustaliliśmy potem, że rozbieżności wynikają z takich czynników jak wychowanie, miejsce w jakim się żyje itd. Jakież było nasze zdziwienie kiedy okazało się, że każdy z nas dostał horoskop niezgodny ze swoją datą urodzenia! Od tamtej pory słowo horoskop wywołuje u mnie jedynie uśmiech, nic poza tym ;) Dziewczyny, co myślicie o unijnych dotacjach? Czy dotyczą Was w jakiś sposób - Waszego miejsca zamieszkania, pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uprzejmie donosze ze, dobry rok po jedynkach, wczoraj wypadla Jaskowi trzecia z kolei dwojka w ciagu niecalych trzech tygodni. Pierwsza z tej serii wypadla 8 stycznia. Z brakujacymi trzema dwojkami Jasiek wyglada jak.... no.... z pewnoscia wiecie jak, bo podobne obrazki macie w domu. To co mnie najbardziej zaskoczylo przy tych dwojkach, to latwosc z jakimi lecialy, ruszaly sie zaledwie odrobine, Jasiek zagryzal jablko albo, jak wczoraj, zmrozonego loda i zab lecial... A skoro juz przy Jasku jestem.... Jego ogromna pasja teraz sa "Gwiezdne Wojny". Wszystkie jego "szkolne fiszki" sa przepelnione rysunkami bohaterow tego filmu, ich pojedynkow, ich broni. Jasiek tworzy nawet cale listy bohaterow, wypisujac ich imiona zgrupowane koalicyjnie ze tak powiem, Ci po ciemnej stronie mocy, tamci po jasnej.... Po pierwszym ogladaniu starej trylogii, przez kilka kolejnych dni ogladal ja ponownie kilkakrotnie, z tym ze tym razem po wlosku. Potem wykladal mi dlugo kto sie jak nazywa po francusku a jak po wlosku :) Nastepnie w jaskowym biurze zawisly dwa plakaty z Gwiezdnych Wojen. A jeszcze chwile pozniej juz czytal ksiazke o tym, co sie dzialo w nowej trylogii... slowem.... wie na temat tego filmu duuuzo wiecej ode mnie. Zreszta ostatnio, to wrazenie, ze moje dziecko wie wiecej na dany temat, pojawia sie coraz czesciej. Tez tak macie? Bo ja wlasnie po raz pierwszy poprosilam Jaska, zeby pozyczyl mi swoja ksiazke :p Pola natomiast opanowala rysowanie na tabliczce graficznej. I duzo rysuje w ogole, na kartce. Jej ulubione motywy to kwiaty, biedronki, motyle, zuczki, robaczki i... konie. Kiedy Jasiek pisze do mnie jakis liscik albo wypisuje "umowe", na przyklad ze jesli zgodze sie na film (nawiasem mowiac chodzilo o "Gwiezdne wojny" konkretnie) przed "szkola", to on obiecuje potem zrobic swietna "szkole", Pola tez lapie za kartke i pisze chocby slowa: "dla mamy" i podpis. Po prostu Jasiek pisze, ona tez :) Czasami wyciaga ode mnie takie male sztywne karteczki i wypisuje na niech wszystkie slowa ktore zna najlepiej, mama, tata, Jan, Paula, mm (czyli babcia) itp., zapelniajac nimi te karteczki calkowicie. A tak, to jest ciagle ta energiczna, charakterna i nieslychanie autorytarna mala dziewczynka. Nawet kiedy sa u nas Czeczenki, jedna 8 a druga 10 lat, ma sie wrazenie, ze to Pola dyryguje wszystkimi. A jej krzyk brzebija sie zdecydowanie ponad wszystkimi innymi glosami. Oj, trudno oduczyc ja naduzywania glosu :) Do niedawna kiedy chcialo jej sie siusiu albo i , to za kazdym razem oglaszala to gromkim krzykiem: "MAMO, SIUSIU!" Rowniez w restauracji zdarzyla jej sie raz taka akcja, dobrze ze po polsku :) Wreszcie dala sie przekonac, ze bardziej elegancko byloby powiedziec o tym mamie dyskretnie na ucho. Teraz wolanie siusiu wyglada tak: Pola krzyczy z calychy sil: "KTO MI DA UCHO ?!!!" po czym kiedy chetne ucho sie pojawia, mowi do niego najciszej jak potrafi: "siusiu". Za pierwszym razem poplakalam sie ze smiechu . Oj, lece! Czas sie wziac do roboty. Od kiedy odwiedzilam Czerwony Krzyz zeby pomoc mojej Czeczence przytachac stamtad cale kilogramy zapasow zywnosci i pare ubrna, ktore sobie tam wybrala, postanowilam ze oddam tam ciuchy, z ktorymi juz od dawna nie wiem co zrobic. Wczoraj zawiozlam juz pierwsza partie, a dzisiaj planuje przejrzec kolejna szafe.... Mozna powiedziec, ze zobaczylam na wlasne oczy jak to wszystko moze sie komus przydac..... Dobrego dnia I piszcie, piszcie, choc zdanie, ze nie macie czasu, ze wychodzicie, i gdzie wychodzicie, byle co, ale piszcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh - jestem pod wrazeniem... A teraz mala porcja naszego Jaska - na poprawe humoru i "kupamieci"... Jasiek poranny na kanapie w salonie. Otwiera zaspane oczy i od razu prosi (po wlosku niestety): Mama daj mi prosze pitte". Ja: Jaka pitte, synku?? Co to jest pitta? Jas: No pitte normalna, prosze? (Poprosze Jasiek zawsze mowi po polsku ;)))) Ja: Chcesz pizze? O tej porze??? Jasiek! Dam Ci raczej mleko i platki! Jas: Nie chce mleka! Chce pitte!! W koncu - olsnienie! - Aaaaa! Chodzi Ci o "piste"! ("pista" to wlosku tor wyscigowy - zabawka, ktora podarowalismy Jaskowi pod choinke i z ktora wlasciwie sie nie rozstaje). Zrozumialam wiec, ale tez zaniepokoilam sie na powaznie, ze Jasiek sepleni... Nie chcac tracic czasu, przystepuje wiec do akcji: Ja: Jasiu, wyciagaj natychmiast ten smoczek z buzi i cwiczymy wymowe "s"! Powiedz "sssssssssss". Jasio, grzecznie: "Sssssssss"! Ja: Powiedz "Sta" Jasio: "Sta!" Ja, uspokojona nieco: Powiedz "Pista" ! Jasio: Mama, wiesz co? Ja juz lepiej sam pojde po te pitte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marj - ja mam teoretycznie cos wspolnego z funduszami unijnymi o tyle, ze czesto nasi klienci wloscy inwestujacy w Polsce robia to wlasnie ze wzgledu na mozliwosc uzyskania dofinansowania, ktora nie istnieje juz we Wloszech. Napisalam "teoretycznie", bo w praktyce, bardzo wielu naszych klientow finansowania nie otrzymuje. Nie wiem czy wynika to z tego, ze ich dokumentacja jest zle przygotowana (zajmuja sie tym wyspecjalizowni doradcy, nie my) czy moze z tego, ze startuja oni czesto w "konkurencjach", w ktorych na to samo finansowanie jest wielu chetnych... Fakt pozostaje faktem - niewiele "naszych" projektow takie finansowanie otrzymuje. No ale, z drugiej strony, projekty prowadzone przez nas, to rzeczy dosc duze - budowa czy modernizacja elektrocieplowni, projekty infrastrukturalne, etc. Czesto klienci rezygnuja ze startowania o dotacje unijne wiedzac, ze oczekiwanie na fundusze zagraza czasowej realizacji projektu. Duzo by gadac. Znam natomiast pare osob, ktore skorzystaly z takiego finansowania na mala skale. Jedna z nich jest nasza Logosm :) Pamietacie- pisala kiedys, ze sama sporzadzila projekt gabinetu fizjoterapeutycznego swojego meza i zdobyla na niego finansowanie unijne. A dlaczego pytasz o to? Masz zamiar wystepowac z wnioskiem o takie finansowanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj mija roczek Maxa duża buźka, rośnij duży, zdrowy i silny :) Udało mi się dotrzeć do lekarza, bo ktoś zrezygnował z wizyty i wskoczyłam na jego miejsce. To endokrynolog i ciężko się nawet prywatnie dostać w dobrym terminie. Natomiast mi zależało, żeby chodzić cały czas do jednego, więc wolałam poczekać. Zresztą, jak się uspokoiłam zapytałam się doktora Google i sama sobie ustaliłam, co mi jest i że no trudno. Kiedyś chorowałam na tarczycę, ale od tamtego czasu (14 lat) hormony były w normie. Tym razem jednak lekarz zlecił badanie przeciwciał nigdy nie miałam takiego badania i okazało się, że mój organizm produkuje przeciwciała przeciwko tarczycy: po prostu ją niszczy. Najprawdopodobniej to kwestia czasu, gdy tarczyca przestanie produkować hormony i będę musiała zażywać tabletki by je uzupełniać. Ale tego nie wiadomo na pewno, jak też nie wiadomo, czemu organizm te przeciwciała produkuje i oczywiście organizmu powstrzymać nie można: medycyna nie ma na to rady. Psikulcu, trzymam kciuki. Chciałam napisać, że za sprawę ze żłobkiem dla Olka, ale za Ciebie również cały czas mocno trzymam. Kuk mądra?! Jak tak patrzę o tym, co napisałam, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Napisać łatwo i jak łatwo mi przychodzi pisać takie mądrości, jakbym z książki jakowejś przepisała! Ale nijak się to ma do mojej rzeczywistości, o której nawet nie umiem napisać. A jestem od dłuższego czasu przygnębiona, apatyczna, przeżywam jakiś koszmarny marazm. Głównym powodem jest problem zajścia w ciążę i koszmarna praca, jaką mam. Szukałabym innej, gdyby nie fakt, że planujemy dziecko. Jak zmieniać pracę, gdy lada moment mogę zajść? Ale nie zachodzę, więc tkwię w takim bagnie, które wysysa ze mnie całą radość życia. I chciałabym mieć wsparcie w rodzicach, ale nie mam. No i jeszcze te życzliwe zainteresowanie i życzenia ze strony rodziny dotyczące drugiego dziecka. Nie ma siły i nie potrafię temu stawić czoła. Karenko, dzięki za ten horoskop, fajnie tak sobie przeczytać i się rozmarzyć, oby się sprawdził! Shalla, łoż matko ja chyba jestem z roku tygrysa. A dlaczego miałabym być pechem? Marj: z unijnych dotacji robią kanalizację i remont drogi i pobocza (chodnik, oświetlenie) we wsi, w której mieszkam. No cóż bez tego dofinansowania pewnie możnaby pomarzyć. Oj Myshko, ja ostatnio też łapię na tym, że powoli przestaję za dzieckiem nadążać. Staś obecnie jest pochłonięty grą Minecraft, w której ja już się w ogóle nie orientuję i nie ma na to najmniejszych szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk :) Jaś jest super! O dotacjach napiszę Wam w mailu, wyjaśnię też dlaczego wolę tam a nie tu. Fisa, a może stres w pracy w jakimś stopniu przyczynia się do problemu z zajściem w ciążę?? Może powinnaś wziąć jakiś urlop, zwolnienie, posiedzieć trochę w domowych pieleszach czy wyjechać z mężem choćby na weekend? A może wyjście na kawę z przyjaciółką czy wieczorny spacer? Dla mnie bywa to zbawienne! Mam silną wewnętrzną potrzebę spędzenia, co jakiś czas przynajmniej, wieczoru poza domem. Uważam to za bardzo "zdrowe" :) U nas czas wyboru przedszkola :) Dzwonią do mnie koleżanki z pytaniem czy się zdecydowałam i na jakie, bo one oglądały oferty i zdecydują się chyba na to gdzie dana oferta jest bogatsza. Bo i zajęcia teatralne, plastyczne, rytmika, muzykoterapia, zajęcia z logopedą, dwa razy dziennie angielski, sztuka, spotkania z psychologiem!! Włos stanął mi dęba! Bo ja zastanawiam się tylko czy Marcel ma chodzić do przedszkola bliżej domu czy bliżej moich rodziców. W końcu w każdym przedszkolu jest muzyka, plastyka, język, zajęcia teatralne. A po cóż mojemu dziecku logopeda jak on nawet grzegrzółka powie idealnie! ;) To niesamowite jak można "zawinąć" swój świat wokół życia dziecka i zatracić się w nim bez pamięci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
A ja jestem szczurem. W sensie, ze w horoskopie chinskim :) Fisa, no to witaj w klubie. Podejrzewam, ze tez masz hashimoto. Nic sie nie przejmuj, sa gorsze choroby. A codzienne lykanie malej pastylki naprawde nie bedzie uciazliwe - mam to przecwiczone :) Jezeli chodzi o "nienadazanie". Za Zuza nadazam jak najbardziej ale nadazanie za Olkiem jest mocno dyskusyjne. Na razie tylko w sensie fizycznym. Karenko, pamietam jak dawno, dawno pisalas o swoim Olku, ze jest caly czas w ruchu a Ty tylko go caly czas gonisz zeby czegos nie zmalowal. Otoz mam to samo. Czasem moge tylko usiasc na chwile kiedy Olek bawi sie cala sterta swoich kabli, przedluzaczy i starych ladowarek do telefonu. No i jeszcze kiedy budujemy razem z klockow duplo. Pare dni temu Zuza mierzyla suknie na bal w przedszkolu. Olek wypatrzyl wystajacy z siatki rozow sroj baletnicy. Nie bylo mozliwosci go nie ubrac bo robil straszna awanture. Pol dnia chodzil tak ubrany a na drugi dzien zaraz po obudzeniu zgadnijcie co przyniosl do ubrania...? W ogole Olek we wszystkim nasladuje siostre. Przynosi spinki zeby wpiac mu we wlosy, gumki zeby zrobic kucyka. Nie wspomne o tym, ze do babci czesto wybiera sie z rozowa torebka hello kitty... A ulubione slowo oprocz "nie" brzmi "sam! sam! sam!" Jakis czas temu obudzony rano Olek na powitalne "czesc Oleczku" odpowiadal "czesc" teraz na to samo powitanie odpowiada "NIE!!!". Wczoraj dzwonilam do nowego zlobka. Otwarcie przesunelo sie na 15 lutego. Problem w tym, ze od 9-go wypisalam Olka z dotychczasowego. Zeby tylko nie bylo zadnej dodatkowej obsuwy... Mysh, normalnie wbilo mnie w podloge jak przeczytalam, ze Pola pisze... Co do szalonych postepow Jaska zdazylam sie juz przyzwyczaic ale ta malutka dziewczynka, ktora jechala w wozku przez Blonia sama pisze... To co Zuza potrafi napisac to litera Z w druga strone i W, na ktora oczywiscie mowi "dablju". A co do wolania na siusiu w restauracji: Zuza kiedys zrobila mi okropny wstyd w naszym osiedlowym markecie. Biegla do mnie przez caly sklep wolajac "mama kuuupaaa" a potem w kilkuosobowej kolejce do kasy wydawala glosne odglosy tylna czescia ciala wijac sie i wolajac "juz nie wytrzymam". Maksiu! Sto lat! Kiedy ten rok minal. Dalabym sobie glowe uciac, ze Max ma zaledwie kilka miesiecy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maksiu!!!! Sto lat fajnego zycia! :):):):) ❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻 Fisa - Kochana, wlasnie, ze jestes bardzo madra baba! Ale Psikulec (chyba to Ona tak pisala) ma racje - nie zyj na wstrzymanym oddechu az do zajscia w ciaze! Jesli praca Cie stresuje - szukaj nowej i zmieniaj! Nie Ty pierwsza i nie Ty ostatnia jestes w takiej sytuacji. Jesli trafisz na fajna robote, to zrozumieja, a Ty przynajmniej nie bedziesz sie dolowac w okesie przed poczeciem i w pierszych miesiacach ciazy! Dziecko bedzie szczesliwsza, a jesli nie pojawi sie w tym czasie to przy najmniej Ty taka bedziesz! Naprawde uwazam to za zbyt daleko posunieta lojalnosc w stosunku do hopotetycznego nowego pracodawcy! ❤️ Psikulcu - usmialam sie jak norka z Twojego opisu Olka :):D:D:D Smiem zauwazyc niesmialo, ze wiele Twoich wpisow dorownuje komizmem i wysokoscia stylu temu, co serwuje nam czesto Shalla, a co uwazam za warte jakiegos kobiecego Pulitzera. Podpisuje sie czterema lapami pod wypowiedzia Marj - ja rowniez coraz bardziej dochodze do wniosku, ze im bardziej oderwe sie od rzeczywistosci domowej, tym chetniej potem wracam do niej. To cos takiego jak plodozmian dla ziemi uprawnej... I tak np. po dniu wypelnionym praca biurowa, mam zawsze ochote na intensywna zabawe z dziecmi. I nic tez nie laduje mnie tak bardzo energetycznie jak kolacja w babskim gronie raz na jakis czas czy wyjscie do kina lub do znajomych sam na sam z Kukiem seniorem :) Z utesknieniem wiec wyczekuje momentu, kiedy nasze dzieci zaczna nam kupowac bilety do kina, by moc ze spokojem urzadzic impreze w "wolnej chacie" ;);););) Pamietam tez, ze w mlodosci rodzice czesto zostawiali nas samych (tzn. mnie pod opieka nastoletniego rodzenstwa) i zwykle pozwalali im wtedy zaprosic na noc kolegow. Ja, jako "ogon" uczestniczylam w tych "imprezach" bardzo chetnie i doskonale sie bawilam. Ciekawe czy uda nam sie odtworzyc podoben klimaty w naszym domu... A jak to jest u Was? Wychodzicie czasem bez dzieci? Kto wtedy zajmuje sie maluchami i jakie one maja do tego nastawienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, na pewno stres z pracy dużo tutaj namieszał. Dzisiaj jednak mimo iż praca jest dołująca, to nie mam powodów do stresu i się właśnie pilnuję, by mieć czas na różnego rodzaju odskocznie. Psikulcu właśnie tak kojarzyłam, że Ty też masz problemy z tarczycą. Tak, najprawdopodobniej idę w hashimoto i już teraz lekarz zalecił łykanie pół tableteczki. Wiem, że są gorsze choroby i strasznie się za to moje przejmowanie nie lubię. Kuk wiem, ja to wszystko wiem. Gorzej, że nie potrafię się w tym odnaleźć. Zresztą na początku dostaje się umowę na okres próbny i przy zajściu zostałabym najprawdopodobniej na lodzie. Ja z dzieciństwa pamiętam, że wychodziliśmy do znajomych razem z rodzicami. I bardzo to lubiłam. Domowe imprezy, gdzie w jednym pokoju siedzieli rodzice, a w drugim szaleliśmy my dzieciaki. A potem szliśmy spać na podłodze. Jak ja lubiłam spać na podłodze! Ostatnio właśnie miałam dwa wyjścia bez Stasia po dłuższym czasie. Oj faktycznie było to potrzebne. Staś nocował u dziadków. Był zachwycony! Z jakim zapałem się pakował jakby jechał na cały tydzień! W piątek dzieciaki mają w szkole zabawę karnawałową i Staś wymyślił sobie, że się przebierze za Klipera. Kliper to taki stworek właśnie z tej gry Minecraft. Siedziałam wczoraj i szyłam zieloną pelerynkę usztywnianą, aby miała jak najbardziej kwadratowy kształt, a dzisiaj czeka nas jeszcze zrobienie „kasku na głowę. Będzie to kartonowe pudełko z wyciętymi otworami na oczy i pomalowane na zielono. Obiecuję podesłać fotki :) W dzisiejszych czasach jest taki duży wybór strojów na przebranie, które można kupić, albo wypożyczyć, ale ja właśnie lubię takie własne wymyślanie i przygotowywanie przebrania. Do tej pory wszystkie przebrania takie właśnie były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, na pewno stres z pracy dużo tutaj namieszał. Dzisiaj jednak mimo iż praca jest dołująca, to nie mam powodów do stresu i się właśnie pilnuję, by mieć czas na różnego rodzaju odskocznie. Psikulcu właśnie tak kojarzyłam, że Ty też masz problemy z tarczycą. Tak, najprawdopodobniej idę w hashimoto i już teraz lekarz zalecił łykanie pół tableteczki. Wiem, że są gorsze choroby i strasznie się za to moje przejmowanie nie lubię. Kuk wiem, ja to wszystko wiem. Gorzej, że nie potrafię się w tym odnaleźć. Zresztą na początku dostaje się umowę na okres próbny i przy zajściu zostałabym najprawdopodobniej na lodzie. Ja z dzieciństwa pamiętam, że wychodziliśmy do znajomych razem z rodzicami. I bardzo to lubiłam. Domowe imprezy, gdzie w jednym pokoju siedzieli rodzice, a w drugim szaleliśmy my dzieciaki. A potem szliśmy spać na podłodze. Jak ja lubiłam spać na podłodze! Ostatnio właśnie miałam dwa wyjścia bez Stasia po dłuższym czasie. Oj faktycznie było to potrzebne. Staś nocował u dziadków. Był zachwycony! Z jakim zapałem się pakował jakby jechał na cały tydzień! W piątek dzieciaki mają w szkole zabawę karnawałową i Staś wymyślił sobie, że się przebierze za Klipera. Kliper to taki stworek właśnie z tej gry Minecraft. Siedziałam wczoraj i szyłam zieloną pelerynkę usztywnianą, aby miała jak najbardziej kwadratowy kształt, a dzisiaj czeka nas jeszcze zrobienie „kasku na głowę. Będzie to kartonowe pudełko z wyciętymi otworami na oczy i pomalowane na zielono. Obiecuję podesłać fotki :) W dzisiejszych czasach jest taki duży wybór strojów na przebranie, które można kupić, albo wypożyczyć, ale ja właśnie lubię takie własne wymyślanie i przygotowywanie przebrania. Do tej pory wszystkie przebrania takie właśnie były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Max! Wszystkiego najlepszego! ❤️ Rosnij zdrowy, madry, piekny i kochany. A ja wczoraj uszylam wlasnorecznie sztruksowy woreczek na urodziny kolezanki dziciakow, na ktore idziemy dzisiaj. Woreczek ma naszyty kwiatuszek wyciety ze starej koszulki, ma tez troczki i "kuleczki" na ich koncach. Wyszedl calkiem fajnie. I to jest moj pierwszy taki wlasnorecznie wykonany prezent. Wlozymy do niego malenki drobiazg - naszyjnik i bransoletke. Oczywiscie chwile potem szylam woreczki dla moich dzieci, ale juz prostsze odrobine. To tak apropos tego, co pisze Fisa, o wlasnorecznym wykonywaniu strojow.. Fisa, mysle ze Stasio bedzie najwspanialej i najbardziej pomyslowo przebranym clopcem na balu. Stroju Klipera nie znajdziesz w zadnym sklepie (myle sie?) Kuk, Jasiek jest naprawde fantastyczny. On zawsze nieodmiennie poprawia mi humor. Psikulcu, dzieki Twojemu opisowi dzieciakow zdalam sobie sprawe jak malo o nich piszesz. Za malo. Moje ostatnie oinformacje o Olku pochodza z lipcowego spotkania. Potem wielka dziura. A tu nagle wylania sie Olek konkretniejszy, z charakterem, pasjami, zainteresowaniami. Taki maly czlowieczek prawdziwy.. Pisz! Pisz o dzieciach wiecej. Fisa, chcialoby sie powiedziec, rzuc to wszystko! Twoj wpis zabrzmial naprawde dramatycznie, byc moze mimowolnie, ale jednak dramatycznie. Piszesz o koszmarnej pracy i o bagnie wrecz, wiec moim zdaniem albo zmien ja jednak zanim zajdziesz w ciaze albo zmien swoje spojrzenie na te prace. Moim zdaniem nie ma innego wyjscia, jesli chce sie zachowac jako taka rownowage psychiczna. Czy warto poswiecac az tak duzo? Czy warto poswiecac radosc zycia? musze isc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa - Mysh ma racje - Twoja wypowiedz zabrzmiala dramatycznie. Zastanow sie nad tym. A co do umowy o prace na okres probny, dluzszy niz miesiac to ulega ona przedluzeniu do dnia porodu. Popatrz na ten link http://forumprawne.org/prawo-pracy/207253-okres-probny-ciaza.html i w ogole poszperaj w internecie. Tak czy siak, ja nie zakladalabym, ze pracodawca musi zwolnic Cie na wiesc o ciazy. Sama w pewnym okresie, satarajac sie o prace, informowalam, ze staram sie o dziecko i takie uczciwe postawienie sprawy bylo na ogol docenianie. Wazne jest, zeby wiedziec czego sie chce i jasno to wyartykulowac. Rowniez samej sobie... JA takze uwielbialam spac na podlodze, laczonych fotelach, z innymi dziecmi na materacach, etc... Mysle, ze dzieci uwielbiaja taka prowizorke i biwakowanie z zalozenia ;) Takie wspolne wyjscia do znajomych z nami lub zapraszanie znajomych z dziecmi do nas to takze to co pamietam z dziecinstwa. W ogole pamietam dom, w ktorym drzwi nigdy sie nie zamykaly i jest on dla mnie swoistym idealem. Co ciekawe, jest on takze idealem dla mojego meza, wychowanego w domu dokladnie "odwrotnym". Zycie towarzyskie ograniczone do minimum, czas wolny spedzany wylacznie w gronie rodzinnym lub ewentualnie gronie osob zwiazanych z ojcem poprzez prace, etc... Moj maz czesto opowiada mi, ze czul sie w dziecinstwie jak wiezien luksusowego zamku i z calych sil zazdroscil dzieciom, ktorym wolno bylo zapraszac kolegow bez uprzedzenia czy spac u znajomych. Fisa - przebranie Stasia brzmi super! Musze kiedys zeskanowac zdjecie z albumu mojej mamy - jestem na nim przebrana za ...kaktusa. Takze nie do kupienia w zadnym sklepie ;))) Mysh - a sfotografowalas to cudo z kwiatkiem??? Ja przyznaje bez bicia - maszyna do szycia stoi jeszcze nieuzywana ... :( Podczytywaczko - przerazil mnie ten link!!! DZiekujemy za ostrzezenie! Dziewczyny - trzeba pospieszyc sie z kopiowaniem topiku bo moze on zniknac ...juz dzis!!!. Napiszcie co ktorej udalo sie skopiowac do tej pory i moze podzielimy sie reszta a potem wymienimy pliki? Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×