Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

chce iść do pracy ale mąż nie zgadza się na złobek dla naszego syna..

Polecane posty

Gość gość

Man dość tego...od jakichś 2 miesięcy juz się duszę na maksa. Mąż nie wyraża zgody na umieszczenie syna w żłobku, mowi ze to zło. Ja tez tak myślałam ale teraz jak widzę jak na moja psychikę działa to bycie sama z dzieckiem (duże miasto, brak znajomych na moejscu) to mnie trafia. Moja mama mieszka na drugim końcu Polski i pracuje, teściowa nigdy nie proponuje pomocy.. zresztą nie musi. Sama dawała dzieci rodzicom. No ale nic nie musi. Szkoda tylko że nie chce. Nie mogę zamienić się z mężem gdyż z mojej pensji nie przeżyjemy. Jestem w sytuacji parowej, powiedzcie ze przynajmniej coś się zmieni kiedyś i ten czas przedszkola nadejdzie szybko. Przedszkola tez mąż nie toleruje ale to już muszę przeforsować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Patowej*. A więcej dzieci nie planuję i nie obchodzi mnie czy to krzywda dla dziecka. Te co tak mówią to pewnie żyją we wsi gdzie połowa to ich rodzina chętna do pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do czasu przedszkola dasz radę. Przedszkole jest ważne dla dziecka, powinno się rozwijać w grupie rówieśników, uczyć a nie gnić z matką w domu. Ale generalnie nie może być tak że twój mąż jest panem i władcą w domu i robisz wszystko pod jego rozkazy, wspólnie powinniście omawiać plany co do przyszłości dziecka, rozkładu pracy, kto będzie z nim zostawał jak zachoruje itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety, bedziesz musiala dac syna do zlobka, bo niezawsze tesciowe chca sie zajmowac dzieckiem, a w koncu zlobki chyba od czegos sa. W takim razie spytaj sie meza ,z czego bedziecie zyc, czy on zostanie w domu, a ty pojdziesz do pracy?.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do szkoly taz dziecka nie posle bo to zlo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż ma mózg wyprany pod tym względem przez jego matkę. Wpoila mojemu mężowi ze po co dziecko ma iść do plebsu ..jeszcze się dość z motlochem nachodzi w okresie szkolnym. Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam taką sytuację, mąż kategorycznie przeciwny zlobkom i opiece innej niż mamy, co dziwne sam w instytucjach od malutkiego... pierwsze dziecko urodziłam na studiach, po skonczeniu jeszcze podyplomowe zrobilam i akurat byla rekrutacja do przedszkola, przelknal. Z drugą za wczasu mówił, ze powinnam być w domu, ale ja po pierwsze nie bardzo widzialam siebie w domu, gdy przedtem calkiem fajnie rozwinelam swoją karierę zawodową i już ciąża plackiem w domu przelezana byla dla mnie koszmarem, a po drugie kasa, jednak co dwie pensje to nie jedna i mąż nie zarabia kokosow. Chciałam na co dzień lepiej, chociaż on twierdzil ze zarobi, ale to różnie bywa, chcialam byc niezalezna i jednak nie wypasc z obiegu. Wbrew mężowi wzięłam opiekunkę a sama wrocilam do pracy jak mala miala 8 m-cy najpierw na 1/2 etatu, zaraz na 2/3 i po jakims czasie normalnie. Z tym, ze ja pracuje po 5 godzin dziennie, z dojazdami 6, czasami dłużej. Mąż szalal, za nianię placilam sama, mial focha, ale później przeszlo. Teraz corka w przedszkolu, nie żałuję że tak zrobilam. Może i Ty zamiast zlobka rozwaz opiekunkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na opiekunkę tez się nie zgadza. Jego zdaniem jeszcze zrobi krzywdę dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie porównujcie szkoły i żłobka, bo to 2 różne rzeczy. Dla mnie żłobek to ostateczność. Nie wierzę, ze malutkie dzieci czują się tam dobrze i troskliwie się nimi opiekują. Więc akurat w tym względzie zgadzam się z mężem autorki. Rozumiem tez autorkę, bo wiem jak to jest, gdy rozpaczliwie tęskni się za rozmową z osoba dorosłą. Sama jestem mało towarzyska i nie potrafiłabym zacząć rozmowy z obcymi osobami na placu zabaw. Nie podoba mi się stanowczo postawa zabraniania czegokolwiek swojej żonie. Można próbować rozmawiać, przekonywać, szukać kompromisu np. klub malucha i praca na kilka godzin. Autorko, poszukaj na fb grup mamuś z twojej okolicy. najpierw poznasz je wirtualnie, wtedy w realu będzie łatwiej. Umów się z mężem, że np. 2 razy w tygodniu idziesz na fitness. Wyrwiesz się z domu i poznasz nowe osoby. Spróbuj tez doszukać się dobrych stron w byciu z dzieckiem, szczególnie teraz latem, gdy możecie dużo czasu spędzać razem na dworze. I tak, te lata przelecą szybko, nawet nie wiesz jak. Ani sie obejrzysz, jak będziesz miała pryszczatego, pyskującego nastolatka i wtedy będziesz z sentymentem wspominać obecne czasy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychiczny jakis,to nuech sam siedzi w domu i trzyma dziecko pod kliszrm,a ile synek.ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też się nie zgadzał, ale chyba nie jesteś jego niewolnicą? Sama nie jestem zwolenniczką złobków, więc nie myślałam nawet o takiej opiece dla dziecka. Zresztą nie byłoby to wygodne, bo trzeba dowieźć, odebrać, zapewnić opiekę w razie choroby... sama znalazłam opiekunkę, nie pierwszą z brzegu a taką, której bez strachu powierzyłam swoje dziecko i poszłam do pracy. Dla mnie świadomość rezygnacji z pracy, którą lubię, uzależnienia finansowego od męża i ogólnie zmiana trybu życia nie wchodziła w grę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam troje dzieci, najstarsza 6l teraz zerówka będzie (drugi raz) po szkole świetlica (pierwszy raz) syn 3,5roku przedszkole drugi rok, syn 5mcy żłobek. Mąż też się nie zgadzał to mu powiedziałam żeby zatrudnił niańke albo się zwolnił. Za długo byłam w domu. Zwłaszcza że mąż przyznal się do przekłuwania prezerwatyw gdy zaszłam w ostatnią ciążę (nie mogę brać hormonów) oczywiście kocham dzieci nad zycie, nad wszystko ale siebie też kocham:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja uważam że mąż autorki mimo wszystko ma trochę racji. I piszę tak nie dlatego że myślę że psim obowiązkiem kobiety jest siedzenie z dzieckiem co najmniej do wieku przedszkolnego, a mężczyzny w tym czasie zarabianie na rodzinę. Co kto lubi i co komu pasuje. Ale autorka sama przyznaje że do tej pory miała na temat żłobków takie zdanie jak mąż, też uważała że są złe. Zakładam więc że przed urodzeniem dziecka, a może jeszcze przed ciążą, autorka i jej mąż ustalili że ona zostanie z dzieckiem dopóki to nie pójdzie do przedszkola/szkoły, a nawet jeśli nie ustalili tego wprost, to miał wszelkie podstawy przypuszczać że tak właśnie będzie. Gdyby była odwrotna sytuacja, gdyby przed decyzją o dziecku wspólnie ustalili że zostaje z nim w domu, a po roku mąż by ją wyrzucał do pracy i dziecko zapisał do żlobka bez jej zgody, żeby żona się rozwijała- wtedy byście były święcie oburzone... Pewnie że tylko krowa nie zmienia poglądów, ale wypada jednak ustalić takie rzeczy wspólnie, i przyjąć na klatę to że facet decydował się na dziecko przy pewnych, określonych założeniach, a stawianie go pod ścianą jest nie fair. Nie wiem jaką pracę ma autorka, i czy ta praca nie daje się zastąpić inną- zdalną, albo weekendową. W dzień też można realizować się czy wyrwać z domu (zgadzam się w 100% że siedząc non stop trzy lata z maluchem można osiwieć), zostawić dziecko w klubie malucha i wyjść na jakieś spotkanie, warsztaty czy do siłowni, mąż zapewne bywa w domu wieczorami/popołudniami i w weekendy i wtedy też można sobie zorganizować czas, wrócić do nauki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zatrudnij nianie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja powiem tak, jestem osobą która pracowała w przedszkolu i przez chwilę w żłobku i wiem jak to wszystko wygląda od środka, kiedy rodzicie po oddaniu dziecka zamykają drzwi... O ile przedszkole dla dziecka jest bardzo dobre, to żłobek niekoniecznie. Jeden wielki burdel, dzieci często chodziły w mokrych pieluszkach, bo nikomu oprócz mnie nie chciało się zmieniać i zostawiały to na moment, kiedy przyjdzie rodzic ( oczywiście jak przychodził z zaskoczenia to padały słowa: oooo widocznie przed chwilą zrobił) Jak przychodziła pora karmienia to dzieci, które dawały radę sobie same, jakoś jadły, jak nie to były 4 wmuszone łyżki i do widzenia, nieważne, czy dalej maluszek był głodny czy nie... no bo przecież trzeba było się wyrobić w czasie. Poza tym tam dzieci mało co robiły, były puszczone samopas - raz odbyły się zajęcia plastyczne bo trzeba coś na ścianie było wywiesić... oczywiście żłobek żłobkowi nie równy i możliwe że trafiłam na ten gorszy... w każdym razie wytrzymałam tam tydzień... o tym co zobaczyłam ja swojego dzieciaka nie puszcze do żłobka za nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej niania co przyjdzie na parę godzin niż matka co jej odbija. Ja miałam raz kryzys to leżałam i płakałam w łózku, a dziecko roczne puszczone samopas po mieszkaniu. Tylko zmieniałam pieluchy i jeść dawałam bo psycha mi siadała. Zero zabawy, nic. W końcu doszłam do siebie, poszłam na parę godzin do pracy i teraz po powrocie ciągle jakieś zabawy, wycieczki wymyślam. Jest 100 razy lepsza matką niż taką co siedziała non stop z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak oddasz dziecko do dobrego żłobka to będzie mu tam lepiej niż z umeczona życiem matka :) Mój chodził do takiego gdzie miałam wgląd przez kamerkę co dzieci robia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wierze...Co to znaczy że mąż się nie zgadza ? To niech on siedzi w domu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam kogos kto przygarnie mnie. Zgasilas blask, a moglas usiasc obok slowa krasc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oddaj do tego nie dlugo otwartego zlobka w lodzi. Mozesz zostawic tam dziecko na caly tydzien przyjsc po niego na niedziele wziac na plac zabaw z powrotem oddac. To taki prywatny dom dziecka dla niemowlat. Bedziesz sie z dzieckiem widywac tylko w niedziele. Imprezy i wszystko masz na lajcie jak za dawnych czasow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestan juz piertolic bzdury o tym zlobku , tam nikt nie moze dziecka na tydzien zostawic idiotko ! Boszszsze jaka ty glupia jestes :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śmiać mi sie chce z tego waszego duszenia sie. Dziecko ledwie sie rodzi a te już sie duszą. Trzeba było rodziny nie zakładać jak nie możecie usiedzieć w miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile ma miesięcy to dziecko ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to w wielkim mieście nie masz zajęć dla dzieci, na które możesz posłać dziecko 3 razy w tygodniu a Ty w tym czasie wyskoczyć na miasto? W wielkim mieście nie masz weekendowych lub wieczorowych kursów/ szkoleń? Nie możesz się od czasu do czasu wyrwać zostawiając dziecko z ojcem lub nawet w ciągu dnia gdzieś z dzieckiem? Nie możesz się zaprzyjaźnić z inną mamą? Nie zrozum mnie źle- nie mam nic przeciwko żłobkom (pod warunkiem że jest to wspolna decyzja rodziców a dziecko nie pozostaje w nim od rana do wieczora), ale jak słyszę że w wielkim mieście siedzisz z dzieckiem w domu, to wiem, że sama jesteś sobie winna. Jestem z Poznania i z żadnym z dzieci nie "siedziałam",choć nie pracowałam do ich 2 lub nawet prawie 3 roku życia, przecież to właśnie miasto daje nam mnóstwo możliwości wyjścia do ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co innego żłobek a co innego przedszkole. Dziecko minimum 2,5 roku życia powinno być przy matce bo jest to dla niego zbyt wielki szok bycie przez tyle godzin z obcymi ludźmi. Jest po prostu za małe na takie coś psychicznie i fizycznie. 3 lata to już zupełnie inna sprawa. Tu przedszkole działa korzystnie bo dziecko w tym wieku już szuka innych dzieci do zabawy i jest ciekawe innych zabaw, zajęć niż te domowe. Przedszkolanki uczą wierszyków, piosenek, są zajęcia plastyczne, przedstawienia i to jest dobre. Co do żłobków oczywiście po coś te żłobki są ale jest to zło konieczne dla matek które są zmuszone pracować przez brak środków do życia i nie mają innego wyjścia lub najwyżej gdy praca jest taka że długie przebywanie na urlopie jest zagrożeniem jej utraty. Natomiast zostawianie malucha w żłobku bo mamuśka nudzi się w domu z dzieckiem to jest absurd i chora sytuacja która świadczy o zbytniej lekkości bytu matki i na tym że nie zależy jej zbytnio na dziecku. Ja sobie nie wyobrażam dziecka takiego małego zostawiać na tyle godzin w dodatku z obcymi. Nie dziwię się twojemu mężowi że się nie zgadza na twoje pomysły, bo jesteś niepoważna. Pewnie jesteś młoda i głupia siksa i za wcześnie za mąż wyszłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko 2 miesiace, a ona juz uduszona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dusisz się od dwóch miesięcy??? A co było wcześniej,sielanka??? Ile dziecko ma dokładnie? Będąc w dużym miescie masz właśnie szansę poznać kogoś,wyjść do ludzi,na plac zabaw,poznać inne mamy w czasie spacerów. Dziwię ci się. Mam 5 miesięczne dziecko imieszkam na wsi i nie ,nie mam tu rodziny ani nikogo do pomocy. Doceń to co masz i nie grymas jak mała dziewczynka. Dzieci szybko rosną i ani się obejrzysz jak ten czas minie i będziesz żałować,że oddałaś takiego malucha do instytucji. Twój mąż jest stanowczy ale ma wiele racji,takie dziecko na tym etapie potrzebuje przede wszystkim mamy,jej głosu,ciepła,bliskości a nie pani ze żlobka. Co innego przedszkole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja prdle 2 miesiące to przecież praktycznie jeszcze noworodek :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to jak sie szanowny małżonek nie zgadza to przecież moze isć na tacierzyński i siedzieć z dzieckiem w domu,żaden kłopot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"teściowa nigdy nie proponuje pomocy.. zresztą nie musi. Sama dawała dzieci rodzicom." No właśnie. Rodzicom. Nie teściom. Nie jej wina że ty sobie szukałaś chłopa na drugim końcu Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×