Dziewczyny dlaczego się nie szanujecie i klniecie.

Idę sobie wałem przeciwpowodziowym z wybudowaną nań ścieżką rowerową a z naprzeciwka jadą dwie dziewczyny. Buźki prześliczne, figury też. A w momencie mijania słyszę jak jedna mówi do drugiej "Jezu, wyglądała tak chooyowo, że ja piertolę". Wrażenie przyjemnej dziewczęcej aparycji znikło momentalnie, a moja twarz aż skrzywiła się odruchowo. Dziewczyny, czemu wy klniecie? Komu chcecie zaimponować? Czym zaimponować? Moja mama (roczkin 1947) kiedyś opowiadała mi takie zdarzenie ze swoich szkolnych lat. Pewien kolega z klasy powiedział głośno "cholera". Epitet nie był skierowany w czyjąś konkretną stronę. Po prostu jako jedyny z klasy "odważył się" publicznie zakląć. Wiecie jaka była reakcja koleżanek które to słyszały? Obraziły się na niego. Obraziły wszystkie co do jednej. Obraziły za to, że miał czelność powiedzieć takie słowo w ich obecności. A dziś? Eeech... Jedno jest pewne. Cieszę się, że żenić mi się przyszło w czasach gdy dziewczyny jeszcze się szanowały.

a co ma do tego szanowanie. Chamstwo to chamstwo- to sie wynosi z domu i zawsze istniały środowiska , które tak ze soba normalnie i na codzień rozmawiały. Słowo k...i ch....nie pojawiło sie w naszym języku dopiero teraz, uwierz mi , ze i przed wojną świetnie ludzie operowali tymi wyzwiskami. tyle że mniejsze było przyzwolenie społeczne na chamstwo w miejscach publicznych. A opowieści matki, no cóż młodzieńcze egzaltacje- Kałuzyński opowiadał, ze jak był przed wojną ministrantem to z kolegami chcieli być jak święty stanisław kostka, który podobno mdlał kiedy usłyszał brzydkie słowo. więc na zmianę po kolei wymawiali słowo d...a i udawali że mdleją. Takie młodzieńcze idiotyzmy jak w klasie twojej matki.

up