Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wszystko w środku krzyczy, żeby odejść od meza! jak nabrać odwagi?

Polecane posty

Gość gość

Dziś jak na niego patrze to widzę obcego, wrogiego mi człowieka. Zimnego, który ciepły i troskliwy był tylko na początku, a ja na tym wrażeniu jechałam aż do ślubu. Dziś, dwa lata po ślubie a 5 po poznaniu go uznaje, że to jest człowiek przy którym nie mogę być zdrowa psychicznie. Prawie nie rozmawiamy bo on twierdzi, że nie mamy o czym. Kłóci się ze mną przy rocznym dziecku. Jest zimny, wrogi, nie szanuje mnie, robi mi przytyki w sprzeczkach ze nic nie potrafię, g....wno zarabiam, że nie mam żadnych konkretnych umiejętności czy zainteresowań, że jestem gapa, "wybrakowany egzemplarz". To po co ze mną był? Po co się oswiadcxal?? Po co udawał? ?? Chciałabym odejść. ..tylko dokąd. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba maz ma trochę racji. skoro naweT nie wiesz gdzie pójść? rodzice, tesciowie, siostra, kuzynka, koleżanka czy sąsiadka. W ostateczności dom samotnej matki. ja miałam taki epizod ze maz mnie uderzył. W 5 minut się spakowalam. byłam gotowa na rozwód. ułożyło się inaczej bo wyszło ze to nie on mnie uderzył , kierowala nim choroba (odkleszczowe zapalenie mozgu). zeszlismy sie, ale nie balam się odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko też mam podobne problemy ale zapomnij że ktoś ci tu coś konkretnego doradzi. Tu potrafią pisać tylko ogólnikowe oklepane frazesy. Bedą pisać hasła "rzuć drania" lub się dyskusja wykręci na odrębne tematy, będą filozofie życiowe i tyle. Żadnych praktycznych porad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koleżanki nie stać bym u niej mieszkała. Mieszka z narzeczonym. Rodzice mieszkają daleko i w miejscu gdzie nie znajdę raczej pracy. Do tego mój ojciec nie jest z tych którzy przyjmą mnie z "otwartymi ramionami". Sama się nie utrzymam z dzieckiem w wielkim mieście w którym pracowałam zanim zaszłam w ciążę. Biedakiem jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo cię obrażą. Ja tak kiedyś miałam. Po ich wypowiedziach czułam się jeszcze bardziej zerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze. Marzyłam by powstała tu swoista grupa wsparcia dla kobiet które chcą zacząć żyć na własną rękę. Nie bezproduktywne głaskanie po głowie tylko wymiana praktycznych porad i informacji, ale o tym zapomnij, nie powstanie tu coś takiego. Bedą po tobie jechać jak po łysej kobyle, będą się wywyższać że one potrafiły odejść a ty jesteś beznadziejna bo nie wiesz jak. Jedna tu płakała że odeszła od faceta ale sobie nie radzi problemami typu zepsuta pralka. Myślisz że ktoś jej coś sensownego poradził ? A figa z makiem. Nie ma życzliwości między ludźmi. Jeden drugiemu wilkiem. Tutejsze baby nie są nic lepsze od faceta od którego chcesz odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czemu sie mu nie postawisz? Powiedz wprost,że sobie nie życzysz takiego traktowania,bo szmata nie jesteś i jak tak bardzo nie chce z toba być to proszę bardzo możemy to rozwiązać,ale on s*******a w podskokach,bo ty sobie też na męża chama i buraka nie bralas. Nie bój sie i pokaż,że jesteś twarda.swoja droga nieźle zakomplelsiony ten twój mąż,że sie musi wyzywac na Tobie. Pewnie idealny jest,że nie ma sobie nic do zarzucenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda, on uważa że jest idealny albo udaje że tak uważa. Wiele razy mu się stawialam a on mówił "jak chcesz to możemy się rozstac" a potem się przymilal albo udawał ze nic się nie stało. Do tego nigdy się nie spakowal ani nie wyniósł wiec nie wiem po co te teksty skoro dalej ze mną jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:53 Bo to chyba nie to forum :( A Twój mąż co robi, że też myślisz o odejściu? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,a gdybyś z nim spokojnie porozmawiala i powiedziała,że jego slowa cie ranią? Jak sie zaczyna przymilac i udawać to powiedz,że czujesz się zraniona tym co powiedział ,bo jak tak mozna mówić do kochanej osoby. Myślę,że on ma problem ze sobą jakis i probuje sie na Tobie wyzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja zawsze sobie tak myślę - co kieruje kobietami, ze robia sobie dzieci w sypiących się związkach? Bo albo ktoś przesadza z tym jak jest źle albo nie wiem... X Autorko - ja z moim znam się ponad 6lat, jesteśmy razem ponad 4. Z każdym rokiem jest coraz lepiej. Pomyśl nad swoim związkiem z tej strony - nie jak jest źle, ale jak dobrze może być. Na Twoim miejscu chciałabym separację - w trakcie terapię małżeńską, bo jednak z jakiegoś powodu wziełaś z nim ślub. Jeśli naprawianie nic nie daje to łatwiej będzie odejść. Bo zobaczysz, że on serio ma to wszystko gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę tak samo. Powiedz mu,że to nie jest małżeństwo,bo on Cię nie szanuje i sie od siebie oddaliliscie. Jak powie,ze przesadzasz to mu nakresl problem i zaproponuj terapię. Twoje małżeństwo jest i tak w ruinie,bo brak tu poszanowania i ogólnie wszystkiego co występuje w zgodnym związku. Pomysł czy warto być z kimś takim miej dziecko na uwadze. Dasz sobie radę i nie obawiaj sie. Gorzej jest trwac w toksycznym zwiazku i byc ponizana przez lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się. Najgorsze to trwać z kimś w toksycznym zwiazku. Zje cie po kawałku i to bedzie trwać latami. Miej na uwadze jak dziecko,bo na nim tez sie to odbije. Nie moge Cie namówić na rozwód,ucieczkę. To musi być tylko Twoja decyzja. Porozmawiaj z nim nakresl problem i nie daj sie zbyć czy wysmiac. Zaproponuj terapię jak on sie nie zgodzi to poprostu mu powiedz,że czujesz sie silnie zraniona przez niego i to nie jest zwiazek,bo tu nie ma poszanowania i miłości . Nikt kto kocha tak nie traktuje partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najpierw jednak spróbuj ratować rodzinę. Dla dziecka. Bo ono na świat się nie prosiło. Rozmawiaj. Mów o uczuciach. Spytaj, czy jak nie ma wyżyć na kimś swouch frustracji, to czy koniecznie musi na matce swojego dziecka i żonie? Przecież do ślubu go nie zaciągłaś siłą. Mój, jak zaczynał takie akcje, odpuszczał, gdy widział, że jego słowa spływają po mnie jak po kaczce. Kilka razy siadałam i spokojnym tonem pytałam, czy mogę mu jakoś pomóc. Działało. Kryzys w związku skończył się, gdy zmienił pracę. Zarabia trochę mniej, ale za to w rodzinie spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On ewidentnie na jakiś problem i sie wkurza przez to na Ciebie. Spróbuj rozmawiać mów tak jak Ci radzi osoba powyżej. Zapytaj go czy cos jestnie tak w pracy i nie pozwól zeby robil awantury przy dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odejdź póki dziecko jest malutkie. Nie marnuj życia. On też już nie chce z tobą być tylko dziecko go trzyma. Takie związki na siłe nigdy nie będą szczęśliwe. Nie ma w nich milości,jest dom a w nim dwoje niechętnych sobie ludzi. Boisz sie o swój los i dlatego chcesz walczyć o zachowanie pozorów. Będzie Ci ciężko przez kolejne lata a szanse na spokoj e życie zmaleją bo stracisz poczucie wartości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczuje Ci, tez czuje sie podobie. Z tym ze ne mamy slubu, mamy dziecko. I w naszym przypadku niby podlozem jego podlych i camskich zachowan est rak seksu. Mam taki problem, ze dla mnie moglby nie istniec:( przez to moj narzeczony z kazdym dniem jest coraz bardziej chamski, w niczym mie pomaga, caly dom jest na mojej glowie i tez ze mna ne rozmawia. Potrafi grac kilka godzin na kompie i nie odezwac sie ani slowem!! Autorko, jak seksemu was? Kuleje? Moze wlasne to jest powod takiego traktowania przez Twojego meza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Seks jest normalnie, nie mamy z tym problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To kompletnie nie rozumiem postawy Twojego męża. Faceci to dziwne stworzenia. Ja Ci nic nie poradzę niestety bo sama tkwie w gownie po uszy. Nasz syn jest jeszcze malutki wiec nie widzi tego kwasu miedzy nami, ale boje sie co bedzie kiedy juz bedzie czul i widzial ze jest fatalnie miedzy nami. Nie moge doczekac sie poniedzialku kiedy pojdzie do pracy i znow bede sama caly dzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko serio po przytykach, ze do niczego sie nie nadajesz itd masz ochote z nim uprawiac normalny, satysfakcjonujacy dla obu stron seks?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej Ja tak mialam dokladnie jak moj synek mial rok. Cos w moim mezu wybuchalo az sie balam mu cos powiedziec, widzialam w jego oczach cos dziwnego :/ Mysle, ze to byla jakas depresja czy cos. Tez juz sie pakowalam i mialam wracac do Polski. Od tego czasu minelo 4 lata many drugiego synka i jest miedzy nami bardzo dobrze. A naprawde bywalo strasznie potrafil rzucic telefonem o ziemie z nerwow. Jak sobie o tym pomysle to a mi sie ryczec chce :/ Ale przetrwalismy On sie zmienil dba o nas wszystkich jak nigdy dotad. Moze to poprostu jakis kryzys w zwiazku macie? Moze On z czyms sobie nie radzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:02 Po prostu nigdy mnie nie doceniał. Na dodatek ma ciężki charakter do życia na co dzień. Jest bucem, gburem często złym na cały świat. Przez niego często chodzę zdołowana lub rozbita. Jako kobieta jestem kompletnie zapomniana. Często się zastanawiam jak właściwie powinien wyglądać związek, bo on mnie tak olewa że niepojęte są dla mnie pewne rzeczy które widzę lub czytam o związkach. Niepojęte bo nigdy ich nie zaznałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ok,przetrwaliscie,ale opowiedz jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest bucem, ale dziecko sobie zrobiłaś. Nie kocha cię ale ty tego chces bo nie odchodzisz. Ma cię w d***e ale seks uprawiasz. Masz zaburzenia osobowości ? I jak to się stało ze nie masz żadnej kasy? Nie pracowałaś ? Dlaczego nie jesteś niezależna finnsowo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem za ratowaniem rodziny, swoją ratowalam i uratowalam. Mój mąż kilka razy miał kryzysy, kilka takich bardzo ciezkich sytuacji, stres ogromny i był chlodny, wręcz odrazajaco nieprzyjemny. Starałam się go zrozumieć, w końcu musi być powód takiego zachowania. Dużo rozmów, wsparcia, czasem się wkurzalam, że nie chcę być terapeutą męża, że też potrzebuje wsparcia, ale lapalam doly na chwilę, trwalam. Udało się, wyszedl z kryzysów, teraz jest dobrze. No i ten seks o którym pisze gość, kiedyś był taki rok, prawie dwa gdzie ja mialam zerowe potrzeby, okropnie się oddaliśmy, ale widziałam powód, zmieniłam to. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, ale na większość tak. Dużo rozmowy i czerpać z tego co daje siłę, jakieś wspólne wspomnienia, dążenia, cele, macie dziecko, nie wierzę że pobralo się dwoje obcych sobie ludzi, odszukajcie to uczucie. Jak się nie uda to wszysw dla ludzi, rozwód tez, ale zawalcz o was, o siebie, o pełną rodzinę dla synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To przez pińcet plus! Tak to jest wlasnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przetrwalismy: nawet nie wiem jak to sie stalo. Pewnego dnia zadzwonilam do siostry opowiedzialam jej wszystko On to uslyszal. Dostalam od niej wsparcie powiedziala mi jak chcesz to przyjezdzaj poradzimy sobie. To mi dodalo skrzydel a jemu chyba kopa w tylek. Do tej pory nikomu nic nie mowilam az juz nie wytrzymalam i peklam. Maz troche zaczal sie uzalac nad soba. Nawet prosil zebym odeszla bo mnie(nas) krzywdzi. Znalazlam w sobie jakas taka sile przestalam narudzic, narzekac, zylam jakby obok niego. Obserwowalam, pytalam sie czy juz mu lepiej itp ale to wszystko. Byl nawet i psychiatry to ten sie go zapytal tylko czy chce leki i nic 0 pomocy. Maz zmienil prace to tez chyba pomoglo. Do dnia dzisiejszego nie wiem co w niego wtedy wstapilo. Byl poprostu innym czlowiekiem. Niedawno z nim rozmawialam na ten temat i powiedzialam ze jak bedzie mial gorszy dzien niech sie Zamknie w pokoju przespi albo niech pojdzie na spacer, ja robie to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A ja zawsze sobie tak myślę - co kieruje kobietami, ze robia sobie dzieci w sypiących się związkach?" Całokształt życia. Przebyte długoletnie doświadczenia. Takie jak wcześniejszy brak szczęścia w miłości, który nakazuje mieć poważne obawy że sytuacja taka będzie nadal, lęk przed samotnością, lęk przed tym że rodzina nie będzie dawała żyć w tej samotności, że otoczenie będzie jawnie umniejszać takiej kobiecie upokarzając ją. Może też być błędnie postawione oczekiwanie od związku, zły motyw doboru faceta, który dopiero po podsumowaniu przeżytych lat zdradza że życiowo to jednak nie sprawdziło się, że czego innego należało szukać u mężczyzny, aby być spełnioną. Czasami się tkwi w związku przez wiele lat młodości w stanie niejako uśpienia, wmawiając sobie, że jest dobrze, spychając w podświadomość pewne sygnały pochodzące od nas samych, a dopiero koło 30-stki zaczynają boleć dotkliwie rzeczy, które wcześniej bolały tylko trochę lub jeszcze wcale nie bolały, a gdy zaczyna się podsumowywanie i nowe wnioski to na te wnioski często jest właśnie za późno. Dzieci są efektem innej siły, który sie zwie instynkt macierzyński lub u niektórych jest to wpadka. Mi to nie przeszkadza zupełnie że zrobiłam sobie dziecko z nim. Dla mnie to zupełnie nie problem, bo dziecko kocham. Bardziej mnie boli utrata młodości, najlepszych lat życia z nim, utrata szansy w przeszłości na bycie z kimś fajnym. Szansy która dziś już jest nie do przywrócenia. Kiedyś w młodości bałam się samotności i był to dziki lęk. Dziś już nie bałabym się samotności. Ba! Z biegiem lat nauczyłam się doceniać to jaka ona jest fajna i tęsknić za nią, bo z biegiem lat ludzie zaczeli mnie męczyć. Ale boję się teraz zupełnie czego innego. Boję się że sobie właśnie nie poradzę tak technicznie. Tak zwyczajnie technicznie gdy potrzebna jest w domu lub poza nim męska ręka lub że może się zdarzyć coś nieoczekiwanego gdy potrzebna będzie ochrona mężczyzny przed jakimś grożącym niebezpieczeństwem. W życiu zdarzają się naprawdę różne dziwne sytuacje. Takich rzeczy się boję. A prosić się sąsiadów czy dalszych znajomych, którzy mają własne życie i sprawy to potrafi być jeszcze bardziej nieprzyjemne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jest bucem, ale dziecko sobie zrobiłaś. Nie kocha cię ale ty tego chces bo nie odchodzisz. Ma cię w d***e ale seks uprawiasz. Masz zaburzenia osobowości ? I jak to się stało ze nie masz żadnej kasy? Nie pracowałaś ? Dlaczego nie jesteś niezależna finnsowo ? " Nie uprawiamy już seksu od lat, jeśli miałaby ci ta informacja ulżyć. Pracę straciłam i mam problem z nową bo w ostatniej pogłębiła mi się nerwica. Chodzi o to że ręce mi się trzęsą i pracodawcy widzą że coś ze mną nie tak, wybitnie wali po oczach że sie stresuję więc wiadomo że zatrudnią jakąś dwudziestoparolatkę która dobrze kamufluje stres albo wcale go nie odczuwa a u mnie dla jasności psycholog jeden, drugi, trzeci, n-ty nie pomaga tak naprawdę. To fikcja. Psychiatra też odpada. Na psychotropy jestem oporna. Nic mi nie pomagają, a próbowałam niejedne i brałam taki okres czasu ile zalecano. Nie odchodzę z tego małżeństwa dlatego bo jeśli odejdę to będzie tylko gorzej. Mogę wylądować na bruku albo popełnić samobójstwo. Ale ktoś komu się układa większość spraw w życiu tego nie zrozumie i będzie się tylko pastwił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie to samo wszystko krzyczy odejdź ale nie potrafię. Żyje z nim po jego zdradzie a raczej romansie a zdrada to już gwóźdź do trumny. Moje życie to bagno. Prawda jest taka że jak nie masz dokąd pójść to nie poradzisz sobie przy polskich realiach z małym dzieckiem. Ja już kiedyś się porwalam na to ale trzeba zapewnić dziecku opieke opłacić mieszkanie rachunki i coś jeść. Nierealne. A ci co piszą o domu samotnej matki to chyba nie wiedzą co piszą bo zwyczajnie nie wiedzą jak to wygląda od środka. Zacisnij zęby daj dziecko do przedszkola i idź do pracy najlepiej na takie zmiany żebyś mało się widziała z mężem. Niech się zajmuje dzieckiem pod Twoją nieobecność i jakoś to będzie leciało przynajmniej na razie póki dziecko małe. A potem zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×