Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Za kilka dni 5 rocznica ślubu, a ja bym się chętnie rozwiodła...

Polecane posty

Gość gość

Przed ślubem byliśmy razem 5 lat, z czego 4 razem mieszkaliśmy, więc sądziłam że jestem pewna tego człowieka. Były minusy, jasne, ale nikt nie jest idealny. Kochałam go do szaleństwa. Mieliśmy stać się rodziną... Mieliśmy podudować mały domek i razem patrzeć na zachód słońca blabla. Ślub w sumie wiele oprócz nazwiska nie zmienił: dalej pracowaliśmy i mieszkaliśmy tak samo. Ale po kilku miesiącach zacElo się powoli psuć. Oddalenie... Mąż wybrał komputer, miał coraz mniej czasu. Pracował więcej choć nie było takiej potrzeby (oboje dobrze zarabialiśmy i nadal zarabiamy). Ja zeszłam na dalszy plan. Powoli też przestał uprawiać że mną seks. Kiedyś codziennie, potem co tydzień, co miesiąc, co trzy miesiące... Ile mogłam się prosić? Moja frustracja narastała. On miał to gdzieś. no ale jeszcze jechałam na tej pięknej miłości, kochałam, gotowałam, wspierałam, sprzątałam, masowalam, prałam, wysłuchiwałam, byłam dobra żona. Nasze życie wyglądało jak rodzeństwo albo współlokatorzy. Po czasie zgorzkniałam. Zaczęły się kłótnie. Przestaliśmy się dogadywać. On znalazł sobie przez net znajomych, gafal ciągle z nimi, raz na parę tygodni się spotykali. Poznałam ich też. To zupełnie inni ludzie niż ja, niż mąż- a przynajmniej taki jakiego znalam. To taka wielkomiejska bohema, a my byliśmy spokojnym malzenwem na wsi. Przeżyłam coś na kształt depresji (normalnie pracowałam ale kładłam się spać o 18 i spałam do rana), ale ogarnęłam się. Mimo rozmów, próśb, nadal jest źle. Już nawet nie jemy razem obiadów, mimo że mieszkamy w jednym domu, prawie się nie widujemy... A kiedy byliśmy narzeczeństwem, kiedy braliśmy ślub, myślałam że go znam, dałabym sobie rękę uciąć. I teraz nie miałabym ręki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jestes pewna, ze Cie nie zdradza? po mojemu tak to wyglada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znów post z rodzaju "święta niepokalana niewiasta i ten cholerny drań co wszystko popsuł". Znów zero autorefleksji I krytycznego spojrzenia na własne "dokonania" w związku. Kiedy wy się baranice w końcu nauczycie że to kobieta sprawia że facetowi chce się po pracy wracać do domu? Albo się nie chce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćjbk
Gosc 10:25 a nie pomyslales, ze tak moze byc naprawde?! Ze moze sa jeszcze kobiety, ktore daja z siebie wszystko a taki cep tego nie docenia bo od zawsze to ma?! W 99% przypadkow wina lezy po srodku ale zostaje ten 1% gdzie wina ewidentnie lezy po jednej stronie bo ktores z partnerow jest skonczonym bucem i chamem!!! Nie wszystko jest tak proste jak sie wydaje. Do autorki. Rozwiedz sie. Szkoda zycia i czasu, ktorego nie odzyskasz. Znajdz kogos kto Cie doceni i o Ciebie zadba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry ale jak facet woli tyrać w pracy na dwa etaty zamiast wracać do domu to nie z powodu pracoholizmu tylko z powodu tego że w domu ma gorzej niż w robocie. Same ciągle trąbicie że facet to prosta konstrukcja. No więc prosta, idzie tam gdzie mu lepiej. Moja rodzona siostra jest taka sama. Do niej dopiero po rozwodzie który zainicjował mąż dotarło jaką sooką się w tym małżeństwie stała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×