Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Maz chce zeby zamieszkal z nami jego opozniony umyslowo brat

Polecane posty

Gość gość
a nie da sie tego rozwiazac inaczej? przecież skoro matka zyje to brat ma gdzie mieszkać. malo tego skoro ciężko mu sie do nowego przekonac (przyklad z czapka) to przeprowadzka bedzie dla niego szokiem i raczej zadowolony sam nie bedzie. zamiast sie do was przeprowadzac spróbujcie ogarnac opieke do pomocy matce z bratem męża. w ostateczności niech maz jedzi pomagać. kosztem waszego czasu rodzinnego . trudno. ale tez wiedzialas ze ma niepelnosprawnego brata - skoro sytuacja tego wymaga. mozesz sie oczywiście zaoferowac z pomoca ale mieszkanie zmienia wszystko i jak tu kazdy zauwazyl maz sobie wyjdzie do pracy na 8h a tobie zostanie dodatkowe dziecko do opieki. emparia i molosierdzie jedno a brak rozsadku i rozeznania w tej sytuacji dla każdego (dla brata meza. dla waszych dzieci. dla was jako malzenstwa i rodziny. dla matki.) to inna kwestia warta przedyskutowania. nie daj sobie wmowic ze ktos jest rozczarowany ze z usmiechem na ustach nie chcesz wziasc na siebie opieki nad niepelnosprawnym doroslym czlowiekiem ktora latwa nie jest a masz dom. wlasne dzieci i meza do kochania opiekowania i spedzania czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeżeli to coś pomoże to na goraco się wtrace bo mam niedawne przeprawy z mezem o teścia. dla meza i jego rodziny było oczywiste żeby teścia wcisnac nam a docelowo mnie (obecnie jeszcze na macierzynskim z drugim dzieckiem). teść ma emeryturę, zdiagnozowana schizofrenie paranoidalna leczona jak mu sie udalo wcisnac leki oraz dużo starczych chorób. podpisze sie pod tym co ktos napisał tu wczesniej. autorko... my tu nie rozmawiamy o milosierdziu i miłości. rozmawiamy o dobru dla każdego. dla ciebie meza twego waszych dzieci a nawet teściowej. swojemu musialam to przez kilka miesięcy tlumaczyc ale od decyzji nie odstapilam. pamietam jakie tesc rzeczy wyrabial za zycia teściowej i u nas tez mialo by byc podobnie? w imie czego mam sie bac spac we wlasnym domu? dlaczego mam sluchac wyzwisk - i moje dzieci maja sluchac jak dziadek sie zwraca do ich matki per suko itd.. ze nie tak kanapeczka ukrojona? zadne dziecko tego nie zrozumie a i samo jak zauwazy ze sobie pozwalasz mozliwe ze w przyszlosci cie podobnie potraktuje. NIGDY W ZYCIU! dobrze c***isza ze dla meza sie wiele nie zmoeni. maz do pracy a ja no coz. ja sie przeciez zajme bo co dla mnie za różnica wyprac czy ugotować. tak uslyszalam od siostry tescia ze leniwa jestem. a tutaj przecież nie chodzi tylko o podstawową opiekę. daj mężowi do przeczytania te posty które pisaly dziewczyny majace praktyke opiekunki czy w szpitalu jakkolwiek. ja nie mam pojecia o schizofrenii. tesc jest osoba wladcza nie znoszaca sprzeciwu. i co mam sobie takiego tyrana do domu sprowadzic i jeszcze moze oberwac doslownie fizycznie albo dzieci? w ośrodku czy jesli jest dochodzaca opiekunka to takie osoby maja pojecie. sa przeszkolone. wiedza jak sie maja zachowac. ty nie masz. ja rowniez. moj maz tez na codzien zohcem nie przebywal zeby takie pojecie miec. naprawde samo pranie i gotowanie czy kupowanie autek nie załatwi sprawy. przeciez nie zamkniecie go pod kluczem w pokoju osobnym. to wplynie na wasze codzienne życie. poza tym jezeli kest to osoba mloda to naprawde dobrze ci tu radza. brat mrza powinien mieć zajęcia. u mas wszystko rozstrzygnelo sie tym ze zapytalam meza czy daje mi 100% gwarancje braku awantur, nerwow, nieprzespanych nocy, kłótni i innych rzeczy z uwagi na zamieszkanie tescia z nami skoro to "tylko" opieka a tesc nie jest lezacym pacjentem ktorego trzrba "tylko" nakarmić przebrac czy podac jesc. powiedział ze nie. i na tym sie nasza dyskusja w pewnym momencie skończyła. na twoim miejscu zaoferowalabym pomoc. czy z zaltwieniem renty. z poszukaniem opieki. z odciazeniem tesciowej w kwestii opieki np niech maz zabierze brata gdzies z dziecmi do zoo czy do kina czy wyjdzcie sami czy niech oni ida sami (zobaczycie jaka opcja najlepsza) albo zabierajcie go na weekendy kiedy maz ma wolne i niech sie nim w wiekszosci zajmuje a ty pomagaj i niech sam zobaczy jak to jest. bo latwo naprawdę sie mówi a zyc potem ktos z decyzja musi. taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie potrwa długo autorko. niech jeździ pomaga. pozwól. nie narzekaj ale... zaznaczaj tak czesto jak sie da ze ty sie za to w domu wszystkim i waszymi dziecmi zajmujesz zeby on bratem sie zajmowal. cos za cos. takie zycie. niech wraca od brata i idzie dzieciom ksiazke na dobranoc chociaz poczytac a jeszcze male fiku miku przed snem miej chec i zobaczysz sama na ile mu tych checi i zapalu starczy. o mojemu to nie na długo. maz na chłodno doświadczy i skalkuluje i sam wyciagnie wnioski. a co do teściowej bym to wykorzystala. ja p... nie chce zeby jej sie kto obcy po domu krecil (opiekunka) to niech robi sama. maz tam dlugo jezdzil nie bedzie. zobaczysz. takich facetow co to nie sa wygodni i chetni do pomocy a zwlaszcza przy codziennych obowiązkach typu sprzatanie opieka nawet nad dzieckiem a co dopiero nad doroslym czlowiekiem nie ma wielu na świecie. tylko nie gderaj i nie lec galopem gadanina. wszystko na spokojnie z dystansem. spytaj jak minela wizyta u brata. ze pewno zmeczony itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jak tam sie sprawa potoczyla ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boze co to sie u nas nie dzialo. Szczerze to chcialam juz zlozyc pozew o rozwod, a tesciowa okazala sie bardziej szalona niz myslalam. W duzym skrocie Maz jezdzil, pomagal, ciagle wracal zmeczony, rozdrazniony a czasami nawet wsciekly. Nic mi jednak nie chcial powiedziec jak bylo u matki zawsze tylko ok. Zaczelismy sie bardzo czesto klocic bo swoje nerwy odreagowywal na mnie i dzieciach, ale to oczywiscie moja wina bo wszystkiego sie czepiam albo chce jeszcze zeby pomagal w domu jak on taki zmeczony. Zawsze to ja zla mama cacy. Jednej soboty oznajmil mi ze jutro na obiad matka jego przyjedzie z bratem... Brat byl spokojny jakies pol godz, pobawil sie troche zabawkami syna, sam oczywiscie bo z kims oprocz meza bawic sie nie umie, a potem zaczela sie histeria. Nie wiem od czego sie zaczelo bo bylam w kuchni, po prostu zaczal krzyczec ze chce do domu ze chce do swoich samochodow tymi syna zaczal rzucac, dzieci moje przerazone, tesciowa probowala go uspokoic, nie dalo sie wiec maz ich odwiozl. Po powrocie awantura juz sama nie wiem o co ale najbardziej dobilo mnie to ze zdaniem jego mamusi to moja wina ze on tak zareagowal bo stworzylam wroga atmosfere w domu i on to wyczul(!), po tym wszystko z siebie wyrzucilam co mysle o jego matce i bratu (zaluje tylko ze przy dzieciach sie klocilismy) W efekcie wyprowadzil sie do matki. Wytrzymal tam niecaly tydz. Wtedy juz myslalam ze sie rozwiedziemy Wrocil jednak, usiedlismy, pogadalismy, opowiedzial mi wszystko. Ledwo tam wytrzymywal, jego matka nauczyla brata jakis dziennych rytualow ktorych za nic w swiecie nie mozna zmieniac ze np jak tylko wstanie idzie do lazienki obmyc twarz a jak w tym czasie maz byl w lazience to nie mogl czekac tylko krzyk awantura walenie do drzwi, jak maz zrobil mu raz kanapke (zawsze jada tylko z serem szynka i pomidorem) to polozyl szynke na ser a powinno byc odwrotnie i tez awantura, no ogolnie pieklo na ziemi Okazalo sie tez ze do tej pory jak tesciowa gdzies wychodzila to zamykala go na klucz w pokoju zeby niby krzywdy sobie nie zrobil No i najlepsze ze po ostatniej wizycie doszla do wniosku ze jej syn sie u nas zle czuje wiec jak ona umrze to MY mamy sie tam do niej wprowadzic zeby tamtemu srodowiska nie zmieniac Maz wylal to wszystko z siebie, pogodzilismy sie w miare. Przestal jezdzic do matki codziennie ale zaproponowal ze oplacimy jej jakas pomoc do brata (poki co jest obrazona ale juz cos wspomina mezowi ze jej sasiadka moglaby wpadac z pomoca za drobna oplata) Wiec narazie wzgledny spokoj, ale boje sie co bedzie jak tesciowa nie bedzie w stanie sie synem juz zajmowac. Na pewno z nami nie zamieszka maz niby cos tam jeszcze przebakuje o tym ale widze ze to tak tylko zeby z twarza jakos z tego wyjsc a sam tez juz tego nie chce. Jestem wyczerpana psychicznie po tym wszystkim, planuje niedlugo udac sie do jakiegos osrodka gdzies w okolicy i podpytac czy jest szansa zeby brat mogl sie tam dostac np. po smierci matki. Wiem ze bedzie duzy sprzeciw meza ale chyba sam zobaczy ze wyjscia innego nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O w morde. Czytam i wspolczuje i matce i synowi i wam. Dobzrze ze maz tam pomieszkal i zobaczyl ze wcale tak kolorowo nie jest. Zycze Ci powodzenia i wytrwalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam taką sytuację że w tygodniu dorosła już dziewczyna jest w takim ośrodku dla dzieci... a na weekendy rodzina ją zabiera do domu. Takie coś by było chyba dla Was najlepsze... jak nie wszystkie to może ze 2...wtedy mąż też by się z tym lepiej czuł... trudne to bardzo. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze że w końcu do niego dotarło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jak sytuacja? Jak Wasze relacje i Twoje samopoczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×