Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Adopcja czy żałujecie? Pogadajmy

Polecane posty

Gość gość
gość dziś To chyba nawet gorzej cierpisz jak przy własnym dziecku coś takiego się dzieje bo wiesz, że nie dość, ze wychowywałaś od poczatku to jeszcze ma Wasze geny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mając swoje dziecko mogę mu zagwarantować, że nie będzie miało RAD, FAS i patologicznych rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żal mi dzieci mające FAS to naprawdę przykre... są niczemu niewinne a tak napiętnowane przez rodziców, często nieodwracalnie. Kiedyś rozmawiałam z osobą zajmującą się leczeniem takich dzieci a właściwie próbą złagodzenia objawów, powiedziała że sporo tych dzieci niestety nigdy nie będzie samodzielnych, być może powinny być w jakichś ośrodkach ale nie mówi się o tym by szybko pozbyć się kłopotu z DD...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.59 Krystyna Sienkiewicz, pewnie? Jak ktoś kojarzy adopcję tylko z Angeliną Jolie i jej ślicznym Madoxem z Kambodży to lepiej niech się za temat nie bierze. Wyprowadzenie na prostą dziecka, którego matka biologiczna przez całą ciążę nie widziała ginekologa na oczy, na badania i witaminy kasy nie miała, ale na używki wytrzasnęła spod ziemi, łatwe nie jest. Czytałam niedawno artykuł. Tytuł jakoś "O adopcji bez lukru". To jest ogrom pracy i często niewiele w zamian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczytajcie tylko to forum. Każda jedna twierdzi, że zaszła w ciążę na imprezie na której się schlała jak świnia, kwasu foliowego na oczy nie widziała, paczka szlugów dziennie ("jak się dowiedziałam to ograniczyłam do 5 sztuk, brawo ja"), przez 9 miesięcy dwie morfologie i każda twierdzi, że ma zdrowe dziecko. Taaaa, na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytanie do pani od bloga: przeczytałam cały blog od deski do deski i odkryłam, że jest Pani z mojego miasta, znalazłam na fb profil A. i widzę, że ma wklejone zdjęcie dziecka. Ciekawość każe mi zapytać, czy to jej dziecko? Oczywiście nie musi Pani odpowiadać. Czasem się zastanawiam jak potoczyło się życie A. I D. Ale widzę że chyba szału nie ma. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tedziewczyny same sie oszukuja zeby poczuc sie lepiej:( to jest naprawde straszne jak sie pozno dowiadujesz o ciazy a bylas na imprezie i robilas jeszcze jakies zle rzeczy czlowiek wtedy udaje przed soba ze bedzie dobrze ale strach i tak zostaje:( nic milego naprawde:( a z reszta raczej wszyscy jada po takich matkach bo sporo ostatnio tego czytam i duzo wiecej jest odpowiedzialnych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety ludzie sami się oszukują, jak byliśmy z mężem w OA na kursach i było zorganizowane spotkanie z rodzicami dwóch dzieci z FAS którzy opowiadali jak to wygląda ile wysiłku się wkłada w wyprowadzenie tych dzieci na prosta pod względem i fizycznym i psychicznym a przy tym matka adopcyjna wprost powiedziała że czasem ma chwile załamania i zadaje sobie pytanie czy dobrze zrobiła adoptując to ludzie wychodzili oburzeni że to jakaś wyrodna matka i kto jej dzieci dał a dla nas to było fajne że wreszcie ktoś bez upiększania mówi o tym jak jest naprawdę. A pomijając czas i chęci to jeszcze trochę kasy trzeba wydać, ta matka zrezygnowała z pracy ale mogła sobie na to pozwolić. A są rodziny które mami się dziećmi o wielkich oczach potrzebujących miłości a potem rozczarowanie i to jest chamstwo ze strony OA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja sąsiadka adoptowala chłopca który miał jeszcze brata więc jego też zaadoptowala . Chłopcy w wieku dojrzewania zaczęli szaleć. Sąsiadka była bitą, okradana, ponizana wszystko za miłość która chciała dac tym chłopca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam się na genach i każdy może zejść na złą drogę, ale w przypadku kuzynki która była adoptowana to ją ciągnęło od zawsze do złego towarzystwa...i w końcu sie stoczyła, nic nie pomogło - miłość, inwestycja w jej przyszłość, wsparcie. Ona po prostu chciała być patologią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś straszne to co piszesz... nie rozumiem jak można woleć 2 meneli którzy o Ciebie nie walczą od kochających choć nie biologicznych rodziców...współczuję siostry i zniszczonego dzieciństwa pewnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co? O ile w przypadku dzieci niebiologicznych mozna tłumaczyć genami, to w przypadku swoich, błędy dzieci, to błędy popełnione przez rodziców przy wychowaniu..albo czegoś było za duzo, a czegoś innego za mało. Musi byc złoty środek - ani za duzo przyzwolenia, ani za duzo zabraniania. Duzo uczuć i budowania w dziecku dobrej samooceny, umiejetność słuchania czego dziecko chce. Sama ilekroć analizuje swoje bądź innych zachowania, wybory - widze skąd sie wzięły i niestety - z domu i tego co widzieliśmy tam. Mam małe dziecko i obym miała tyle mądrości, zeby uchronić je przed złym, ale tez nie stać sie zaborcza, nadopiekuńczą kwoka, przez co dziecko bedzie sie jeszcze mocniej buntowało. A w razie problemów umieć szukac rozwiązan, pomocy, tam gdzie sie powinno. Troche zboczyłam z tematu, sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.26 napisz jakie to miasto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem z niby normalnej rodziny mama nie palila w ciazy czasem tylko pila wino na krazenie a jestem osoba nienadajaca sie do zycia w spoleczenstwie mam sklonnosci do uzywek problemy psychiczne z samoocena depresja poczuciem wlasnej wartosci wiec to trudno czasem stwierdzic co sie stalo. Ale te osoby adoptowane ktore znam sa raczej gorszymi przypadkami niz ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 13.26. Nie, nie napiszę. Gdyby autorka sobie tego życzyła, napisałaby nazwę miasta na blogu. Ja odkryłam to przez zupełny przypadek i nie zamierzam tego w żaden sposób wykorzystać. Blog jest bardzo dobrą i rzetelną przestrogą dla wszystkich wahających się nad adopcją. Pokazuje, jak trudne są dzieci z fas i rad, a jeszcze do niedawna nikt o takich zaburzeniach nie słyszał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyznam szczerze, że ja się po prostu boję i nigdy się nie odważymy. Zbyt sobie cenię spokój, nie będziemy ryzykować. Po tym wszystkim, co słyszałam i czytałam jestem zdecydowanie na nie, tak na 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Również polecam blog Droga przez piekło. Rozumiem że autorka przestała pisać o "starszakach" choć chętnie dowiedziałabym sie jak potoczyło się ich życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niekogo do adopcji nikt nie zmusza. Ale jednak dziwne jest taka powszechna niechec do pomocy dzieciom ktore nie ze swojej winy wwyladowaly w bidulu. Kraj katolicki a jakac c*******a porownuje dziecko do pittbulla. Ja p********ecta do kosciola cwoki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy niech robi wedle własnego uznania - ale mimo, ze sama nie wiem czy bym się zdecydowała bo wiem jak może być to trudne, to nie ma co stygmatyzować tych dzieci. Dotrzeć do rodzin, szczególnie zastępczych, można - jedni będą mieć złą historię, inni dobrą. Każdy ma swój rozum i jest w stanie zastanowić się jak duże konsekwencje chce ponieść. Bo dziecko dziecku nie jest równe, nawet z fas znam naprawdę fajnego chłopaka, który z adopcyjną matką dużo przepracował (a już jest pełnoletni). Trochę jak z rodzeniem dzieci z ZD - to loteria, nigdy nie wiadomo co się trafi, nie wiadomo ile pracy będzie trzeba włożyć. Dlatego trzeba znaleźć równowagę, rozważyć dwie strony medalu i samemu rozważyć czy jest się na to gotowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Na innym temacie czytałam o patologicznych śmieciach czy czymś w tym stylu... gdzie czytając na kafe tematy w stylu "oczywiście, że uprawiamy seks przy dziecku skoro mieszkamy w kawalerce, ono i tak śpi" to ciekawi mnie czy to te same kobiety co tak łatwo rzucają "to patologia". Dzieci z DD mogą nie być aniołkami, ale nie wiem czemu dorośli ludzie mają tyle pogardy w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tu nie widzę pogardy. Ludzie nie chcą sobie brać na głowę dzieci, które mogą być bardzo problematyczne i to jest normalne. Każdy z nas ma jedno życie i nie chce go tracić dla obcego dziecka, które może sprawić, że życie stanie się koszmarem. Jeżeli są tacy ludzie to chwała im, ale trzeba nagłaśniać takie przypadki, aby wszyscy wiedzieli, na co się decydują. Często klepie się "po co in vitro, skoro w DD jest tyle dzieci potrzebujących miłości". Nie mówi się tylko, jaką ciężką próbą może być adopcja. Fakt, że te dzieci nie są niczemu winne, nie sprawia, że ich wychowanie jest łatwiejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czasami rodzice tez sa p**dnieci i wymagaja wdziecznosci bo zaadoptowali. tez potrafia niszczyc i tak juz smutne zycie takich ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cieszę się, że tu trafilam. Mamy 2 dzieci, czasem z mężem podczas rozmów padał temat adopcji, że fajnie byłoby takiemu dzieciątku pomoc, dac mu szansę na normalne zycie, pokochac. Człowiek stara się myśleć pozytywnie, nie chodzi o naiwność, ale wiarę, że damy radę. A z drugiej strony.. mam 2 dzieci, a co jeśli przyjdzie to dzieciątko i rozwali wszystko, życie dzieci, które mam, którym staram się zapewnić szczęśliwe i spokojne dziecinstwo. To jest naprawdę trudne. Loteria, która zawazy na całym zyciu. Tak jak piszecie - łatwo powiedzieć - adoptuj. Tylko mało kto zdaje sobie sprawę z konsekwencji. Moja siostra cioteczna nie ma własnych dzieci, adoptowala dwoje, są z nią już kilka dobrych lat i są naprawdę wspaniale. Oby tak zostalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzi o stygmatyzację, ale o świadomość, że dziecko adopcyjne to ciężka praca przede wszystkim. Ludzie idą do ośrodka adopcyjnego pełni dobrych chęci i z obrazem adopcji rodem z Hollywood, a to nie wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w mojej rodzinie dalszy kuzyn, nie mial z żoną dzieci, adoptowali 2 rodzeństwa: chłopca i dziewczynkę. Dzieciaki są ogarnięte, fajne. Po kilku latach rozwiódł się z zoną, z jej winy, zabrał dzieci ze sobą. Teraz ma nową żoną, z którą ma biologiczne dziecko + 2 adoptowanych, a ona ma oprócz tego jednego z nim jeszcze 5! Także są wielką rodziną, ale wszysycy tam się szanują i kochają. Wiem, że to loteria, ale znam też sporo biologicznych dzieci, które mimo dobrego domu teraz są na dnie: ćpają, chleją, robią w domu piekło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×