Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość na kafe

Podzial finansow w malzenstwie

Polecane posty

Gość gość
Konta osobiste, plus wspólne konto "na życie" i konto oszczędnościowe. Pensje wpływają na osobiste, z nich przelewamy określoną sumę (zarabiamy dosyć podobnie, więc nie było problemu kto ile) na wspólne i z niego korzystamy na opłaty, jedzenie etc. Co zostaje na wspólnym i "nadwyżki" z osobistych idą na oszczędnościowe. Dla nas system prosty i optymalny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile potrzeba = dziś zaszalałem kupiłem Gillette a nie maszynkę z Biedronki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zarabiamy po tyle samo,niewiele wiecej od najnizszej krajowej. Dwojka dzieci w wieku szkolnym. Ja oplacam rachunki,kupuje doladowania dzieciom i zostaje mi polowa kwoty. Z tego co miesiac odkladam ok 200 zl do puszki,ktora niema otwarcia. A za reszte twz zakupy czy co akurat potrzebuje.Tak na czarna godzine. Maz dostaje dniowki wiec to on robi zakupy i oplaca ewentualne wycieczki szkolne itp. Kiedys mielismy wspolna kase ale nie bylo to dobre. To ja jestem z tych oszczednych a maz przewalal na glupoty. Teraz to na nim spoczywa robienie zakupow a to co mu zostaje ma na fajki i swoje d**erele. 500 plus wplywa na osobne konto ktorego nie ruszam. Bedzie na wakacje,wyprawki szkolne czy inne wieksze potrzeby dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:39 Nie wierzę że wrzucasz 200 i jeszcze 500+ zostaje jak macie koło 4000 miesięcznie, chyba mieszkacie w szałasie i jecie to co upolujecie, ubrania ze skór dziczyzny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy około 5000 na 4 osoby i nie zostaje nic, często brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Konto wspólne. Najpierw wpływa jego wynagrodzenie, z którego robimy opłaty, odkładamy na inne konto i za resztę żyjemy. Pod koniec miesiąca wplywa mój macierzyński, który też idzie w życie. Życie to: jedzenie, ciuchy, rozrywaka, zabawki, kosmetyki, paliwo i podobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mamy wspolne konto, z ktorego kazde z nas bierze kiedy i ile mu potrzeba. Nie ma problemów. gość dziś I ile mu potrzeba........no k***a sami milionerzy. xx Co sie tak dziwisz? mamy brac ile NIE potrzeba? Mamy do siebie zaufanie, kazde mniej wiecej wie, co jest potrzebne dla rodziny,i tyle bierze. Nie sprawdzamy sie, jestesmy dorosli i mamy poukładane w głowach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy rozdzielność majątkową i oddzielne konta. Zarabiamy mniej więcej po równo. Właściwie to mąż utrzymuje nas w całości ze swojej pensji, a ja swoją pensję mam tylko dla siebie. Jestem raczej oszczędna i oszczędzam i inwestuję. Mąż jest trochę starszy ode mnie i ma dziecko z poprzedniego małżeństwa i nie chcemy, żebym znalazła się kiedyś w takiej sytuacji, że ono dziedziczy nasz wspólny majątek. Choćby częściowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:23 no ale mi potrzeba np 80000 na nowy samochód, mogę sobie wziąść? Albo potrzebuje 1 mln bo jest interes do zrobienia, też mogę wziąć. Czy może chodzi że "ile nam potrzeba " to na masło i bułki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy oddzielne konta. Mąż przeważnie robi oplaty, ja przeważnie robię zakupy. Wakacje, remonty, doksztalcanie itd. polecamy z oszczędności. Większość wydatków większych ustalamy wspólnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy wspólne konto, na które przelewamy pieniądze na zycie i kredyt. Z niego robimy zakupy i opłaty. Każde zostawią sobie koło 1000zl na inne wydatki. Z tych pieniędzy opłacam sobie lekarzy, kupuje ciuchy sobie i jakies drobiazgi dzieciakom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy konto wspólne. Mąż zarabia ze 3 razy więcej niż ja, ale ja mam kartę do bankomatu, robię przelewy i opłacam rachunki z tego konta . Ja nie liczę jemu, on nie liczy mi. Na głupoty nie wydajemy, raczej nie wydajemy chociaż się zdarza. jak mąż chce kupić coś głupiego, niepotrzebnego do domu np. nowa wędkę na ryby, mówi mi i kupuje. Jak ja chcialam thermomix bo mowię, że w domu mi się przyda,mowie mu, ustalamy i kupuje. Teraz dostałam auto wprawdzie nie nowe, bo używane, ale poprzednie już miało parę lat, mąż powiedział, że straszy już pod domem, więc kupił mi nowsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większość kobiet nie byłaby się w stanie sama utrzymać, gdyby nie ich mężowie. Gdybym była facetem nie żeniłabym się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:39,A dlaczego nie??? Nie jestesmy zamozni,nie wydajemy pieniedzy na glupoty i zarabiamy tyle ile zarabiamy. Na same rachunki to ok 800 zl, kredytow nie mamy zadnych. 100 na telefony i 100 zostawiam co miesiac w aptece na anty plus witaminy(ostatnio sobie biore) to zostaje mi z wyplaty 900 zl z tego 200 odkladam,czasem 300. Zostaje mi na koncie 600-700 zl. Maz zarabia ok 1800. Z tego glownie zyjemy. Co w tym jesr dziwnego bo nie rozumiem. To co wy kupujecie ze uwazacie ze to malo???? Nam w zupelnosci wystarcza. Bez szalenstw ale tez bez przesadnego oazcedzania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Większość facetów też nie, dlatego w normalnym małżeństwie pracują zawodowo oboje, plus oboje zajmują się domem i dziećmi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wydajemy prawie 3 razy tyle na 2+1 i serio nie wiem, jak można mniej? Chyba żywiąc się tylko ziemniakami (my je jemy 1-2 razy w miesiącu), podrobami, pędzonym na antybiotykach kurczakiem i kapustą...? 2-3 razy w tygodniu kawałek dobrej ryby, z mięs czasem wołowina, czasem jagnięcina, czasem kaczka, jakiś indyk, kawałek wieprzowiny (to akurat najtańsze), okazjonalnie podroby... Dobrej jakości produkty mleczne (czyli świeże, niepasteryzowane mleko, taka sama śmietana, dobre masło...) też swoje kosztują (tak, wiem, można pić "uchate", ale tego bym wrogowi nie dała). Tak samo warzywa - owszem, sezonowe teoretycznie nie są drogie, ale w praktyce już nawet latem tak ciekawie nie jest, a na twoją 4 osobową rodzinę na samą kolację na sałatkę z kilogram minimum zejdzie (a dodatków nie liczę). No, chyba, że w większości żywicie się chlebem za złotyp******esiąt (bo dobry też swoje kosztuje), na to milimetr margaryny, przezroczysty plasterek wyrobu wędlinopodobnego z mom i wody, plus tak samo przezroczysty plasterek ogórka czy pomidora? I pewnie nazwiesz to zdrowym śniadaniem czy kolacją? A zimą co? W kółko kapusta i ogórki kiszone, a od święta fasolowa? Serio, jestem bardzo ciekawa, co wy jecie i jak bardzo urozmaicone macie menu... albo kto wam dostarcza za darmo połowę tego menu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie są 3 konta, wspólne, męża i moje. Ale rodzinę utrzymuje w całości mąż. Przelewa na wspólne konto określoną kwotę, z której płacimy rachunki, kupujemy jedzenie, chemię, podstawowe kosmetyki. On resztę swojej wypłaty ma u siebie i dysponuje nią wedle gustu, ja mam swoją wypłatę dla siebie w całości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś i uważasz, że to jest sprawiedliwe i uczciwe? mąż i dzieci to nie jest twoja rodzina, że nie partycypujesz w kosztach ich utrzymania (nie mówiąc nawet o swoim własnym utrzymaniu?)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - taką decyzję podjął mój mąż, a ja z nią nie dyskutuję. On chce utrzymywać rodzinę, bo uważa, że tak powinno być, więc mu w tym nie przeszkadzam. I nie narzekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No tak, skoro ty nie masz nic do powiedzenia w związku, to dużo wyjaśnia... Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam coś do powiedzenia, ale nie widzę powodu, żeby kruszyć kopie o coś, co mi tylko utrudni życie. On ma taki pogląd, mnie to nie przeszkadza. Lubię mieć swoje pieniądze, on zarabia wystarczająco dużo, nie widzę problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie masz nic do powiedzenia, skoro najważniejsze decyzje podejmuje arbitralnie mąż. To raz. A dwa: mnie by honor nie pozwalał być czyjąś utrzymanką (i żebym jeszcze sama nią była... ale nie dokładać się za grosz do utrzymania domu i dzieci??? wstyd, kobieto, wstyd).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisalam wczoraj o 15h05 i 16:51 Padlo pytanie od kiedy wspolne konto. U nas wspolne konto bylo jeszcze dluuuugo przed slubem (bylismy razem przed slubem prawie 10 lat, po slubie juz tez ponad 15 lat) i NIGDY nie mielsmy z powodu kasy zadnych problemow, nawet wtedy kiedy kasy bylo niewiele i trzeba bylo wydatki ograniczac. Po prostu oboje mamy samodyscypline ktora nie pozwala nam wydawc wiecej niz mamy i oboje dbamy o siebie nawzajem (no i o dziecko ;) ) Tak szczerze mowiac to prawie wogole na temat pieniedzy nie rozmawiamy. Jedyne dyskusje jakie mamy na ten temat to przy wiekszych zakupach (meble, sprzet, samochod) zeby ustalic z ktorego konta pojdzie przelew albo kiedy jedno z nas wyjdzie z inicjatywa zeby zwiekszyc/zmniejszyc sume przelewu na konta oszczednosciowe. Widze wokol siebie ze kwestie finansowe sa niejednokrotnie zrodlem konfliktow w malzenstwie, ciesze sie ze mnie to nie dotyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 5:37 Wydaje sie tyle ile sie ma i na takim poziomie sie zyje na jaki jest stac. Co nie znaczy ze narzekam. Gdybym chciala to i 500 plus bym ruszyla ale nie mam takiej potrzeby. I wcale nie jadam najtanszej pasztetowej,podrobow nienawidze,nie kupuje sklepowej szynki ani paczkowanych dyskontowych chlebow. Da sie uwierz mi. Dla mnie miec 2000 na samo jedzenie to opckonalnie a nawet az natto. Z wedlin pieke sama szynke albo schab,nigdy nie kupuje gotowej. Warzywa biore z targu gdzie jest o polowe taniej niz w sklepie. Twarozkow i innych smarowidel nie kupuje. Robie sama(jaka to filozofia sblenderowac serek bialy dosac rzidkiewki i szczypiorku,czosnku,doprawic i masz cala miche pysznego twarogu). Jezelo chodzi i zime to warzywa mroze kiedy jescze sa za grosze. Chleb kupuje puszny w awojej piekarni ciemny ze slonecznikiem kosztuje 3 zl a dla reszty rodziny zwykly przenny bo taki tylko lubia. Ale u nas duzo chleba nie idzie. Raz w miesiacu kupuje dwa pakiety mleka w dyskoncie. Napojow nie pijemy tylko woda. A i dodam ze mamy jeszcze dwa koty i psa na utrzymaniu. I tez nie jedza takiego gowna jak puszki. Ale tylko dlatgo bo koty sa uczulone na takie jedzenie i sama im gotuje co nawet wychodzi taniej. Jeszcze jakies pytania i sugestie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żyjemy z pensji męża a ja swoje 2,5 tyś mam tylko na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś I na co wydajesz te 2.5 tys?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na ciuchy, kino, restauracje z koleżankami, kosmetyki, perfumy itp wbrew pozorom nie kupujeceielu rzeczy, stawiam na jakosc i matki, w tym miesiącu kupiłam sobie chustę lv za 1,8 zl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - wstyd to kraść, to po pierwsze. Po drugie - świetnie, że wiesz jak wygląda moje małżeństwo i kto w nim podejmuje decyzje. Skoro taka jesteś dobrze zorientowana, to może mi powiesz, do której szafy pierzynę schowałam, bo znaleźć nie mogę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jestem na utrzymaniu męża i nie mam tych wszystkich problemów. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś na utrzymaniu męża? Wstyd! :D Jak tutaj niektóre panie uważają. Wstrętna utrzymanka. Kobieta ma pracować, wypruwać sobie żyły i całą wypłatę przeznaczać na dzieci i proszek do prania!!!1111oneoneone Zazdrość to taka brzydka cecha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×