Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy waszym zdaniem zmarnowałam sobie życie?

Polecane posty

Gość gość

W przyszłym roku kończę 30 lat i tak się nad tym zastanawiam... Wiem, ze ostatnie 10 lat moglam wykorzystac duzo lepiej i zaluję ,ze poszlam w swoim kierunku, a nie innym. Skończyłam kierunek studiów po którym pracuję w zawodzie, ale wcale tego w 100 % nie lubię. Gdybym dalej sie doszktałcała w tym kierunku moglabym zarabiac calkiem niezle, ale nie wiem czy jest sens meczyc sie cale zycie w nielubianym zawodzie , wiec mysle o kolejnych studiach zaocznych ( licencjacie) i przekwalifikowaniu sie, ewentualnie wyjezdzie za granice. Zycie osobiste tez mi sie narazie marnie uklada. Chociaz przez te lata mialam duze powodzenie, ale jakos nie wychodzilo. Teraz jestem tez w zwiazku kilkuletnim, ale okazało sie, ze ten facet nie nadaje sie na partnera bo jest bardzo toksyczny dla mnie i planuje to zakonczyc. Zresztą dlugo by pisać. Jedyna zaleta ,ze jestem podobno ladna i mlodo wygladam jak na swoj wiek. Waszym zdaniem przegralam zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Ja jestem od Ciebie kilka lat młodsza, kończę licencjat, ale bardzo marnie mi to idzie (powtarzałam rok), w dodatku nie lubię tego kierunku. A jeśli chodzi o związek to nigdy nie miałam żadnego faceta i nie mam w ogóle powodzenia. Także nie masz najgorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uważam tak - oczywiście, że nie. życie to podróż i jeśli ktoś sie potrafi zdefiniować tylko poprzez pracę, związek, wykształcenie w kategoriach szczescia lub nie to dla mnie jest to dziwne wręcz. można nie mieć niczego z tych rzeczy i być szczęśliwym. oczywiście fajnie sie realizować i spełniać swoje marzenia ale cele sie zmieniają a nic tez nigdy nie jest czarno białe. takie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam znajoma, o której mówią ze przegrała życie, bo jest panna, ale ona lubi siebie, kocha to co robi, ponoć to sukces życiowy gdy dzięki pasji mozna zarabiać pieniądze na życie, są różne dni ale ona w pracy jest lubiana, jest wierzącą osoba, rozwija się duchowo, jest silna i interesująca osobowością, ma wiele talentów, lubi ludzi , wielu jej zazdrości sławy, ona swoje życie traktuje normalnie, nie ma szczęścia w miłości niestety, trafiła na doopka, który próbuje ją manipulować, ale na szczęście jest za inteligentna i zbyt mądra by nabrać się na jego gierki, on już wie, że kocha ja ale jest tchórzem. Na szczęście ona nie jest typem.bluszcza wymagającego podpórki, ona jest zazwyczaj wsparciem dla innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zycie?;) Ty jeszcze g**no wiesz o zyciu. Dziwie sie tylko ze potrzebowalas kilku lat zeby zdiagnozowac zarowno toksyczny zwiazek jak i falszywy kierunek studiow. Na szczescie Twoj rozwoj mozgu juz sie zakonczyl i w tym cala twoja nadzieja. Jak dotad nie bylas zbyt bystra jesli chodzi o decydujace zyciowe sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 31 lat, też skończyłem drugi kierunek, ponieważ pierwszy (finanse) mi nie odpowiadał. Teraz nie mogę się doczekać w niedzielę, żeby iść do pracy (z wyjątkiem porannego wstawania).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:31- wiesz co, niecałkiem się z tym zgadzam bo ja od poczatku chyba gdzieś tam w głebi ducha wiedziałam, ze kierunek studiów i ten związek nie są dla mnie dobre, ale byłam chyba za słaba żeby sie przeciwstawić i pójść swoją drogą. Wiecznie słuchałam "dobrych " rad innych ludzi bo myslałam, że są mądrzejsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale fakt, poszłam w złą stronę jeśli chodzi o decydujące sprawy w zyciu. Gdybym postepowała inaczej to być może byłabym już mężatką z jakimś innym facetem bo kandydatów było kilku, albo pracowała w zawodzie, który lubię. Ale tak sobie postanowiłam, że już nie będę słuchać niczyich rad tylko siebie. Będę nadal pracowała w zawodzie, który mam, ale pójdę na studia zaoczne ,albo studium żeby mieć alternatywę i robić później to co lubię - a już wiem w jakim zawodzie bym sie czula najlepiej i co bym lubiła. W sumie jeśli mi nie wyjdzie to nie mam nic do stracenia bo zawsze zostaje mi "stary" zawód ;) Zycie osobiste też muszę sobie jakos poukładać...Bo niestety ten facet jestem pewna na 100% , ze się na męża nie nadaje i by mnie zniszczyło małżeństwo z nim, jego dołowanie mnie , humorki... A obawiam, sie, ze po slubie mogloby byc jeszcze gorzej. Dlatego on nalega na ślub i dzieci, ale za niego nie wyjdę i w przyszłym roku szukam kogoś nowego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko ty możesz to widzieć. Czasami nie ma się wpływu na życie ale to że wybrałaś studia czy takiego faceta to już twoja decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przegrałas życia! Ja mam 38 lat,nigdy nie miałam męża,mam dziecko(nastoletnie) z przelotnego zwiazku.Nie skończyłam studiów,mam raptem średnie ,no policealne w sumie.Pracowałąm w czymś czego nie lubię ,to zrobiłam kilka kursów,jako 35 latka poszłam na staż i teraz robie to co naprawdę daje mi radość. Jestem szczęśliwa,chłopa nie chcę bo to tylko problemy. O przegranym życiu mogłabyś pisać gdybyś wpadła w alkoholizm ,narkomanie,przestepczość,nie daj Boze jakaś schizofrenia (oczywiscie choroba nie wybiera),a Ty jesteś w kwiecie wieku ładna ,zdrowa ,wykształcona,bez bagazu w postaci dzieci .Wszystko przed Tobą !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najwazniejsze jest to, ze czujesz sie juz na tyle silna, zeby dokonac radykalnych zmian w zyciu.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem i dzięki za dobre słowa, ale czasem szkoda mi tych straconych lat... Tzn. może nie były one całkiem stracone bo jednak mam też z nich mnóstwo pięknych wspomnień, ale mimo wszystko żałuję, że lepiej nie pokierowałam swoim zyciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I oczywiście wiem, ze mogloby być znacznie gorzej niż jest np. moglabym wyjsc za maz za niewlasciwego faceta, miec z nim dziecko, nie miec pracy i byc od niego zależna itd. Ale tak czuje ,ze moglabym wykorzystac o wiele wiecej swojego potencjalu bo mialam ogromne perspektywy 10 lat temu tak to oceniam. Teraz też mam jakieś ,ale e 10 lat sie nie wroci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zmarnowalas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże......nie pocieszajcie jej fałszywie. 30 lat tzn że jest w połowie najlepszej części swojego życia. Ja w wieku 30 lat, miałam rozkrecona firmę, męża i budowałam dom. Skoczylam studia ale bardzo wcześnie zorientowałam się że one nic mi nie dadzą. Czekałam aż się wprowadze do domu i zajde w ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No trudno , moze ja nie mam swojej firmy i męża jeszcze, ale za kilka lat mogę mieć i tym sie pocieszam ;) Co do studiow to jest taki kierunek, który może dać wiele przy dalszym dokształcaniu się, ale poszłam na niego dlatego ,że namawiali mnie na niego rodzice, a później głupio mi było zrezygnowac bo chcialam żeby bylo ambitnie za wszelką cenę... Tylko problem w tym, ze doszłam do wniosku, ze ja bym tego nie lubiła i średnio mi się podoba to czym sie zajmuję, wydaje mi się to zbyt nudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@ Skończyłam kierunek studiów po którym pracuję w zawodzie, ale wcale tego w 100 % nie lubię. x Kolejna lemingica co dała się nabrać na pseudostudia typu marketing, zarządzanie i pierdzenie w stołek. Mamy obecnie więcej managerów niż firm którymi mogliby oni zarządzać :D :D x x @ Teraz jestem tez w zwiazku kilkuletnim, ale okazało sie, ze ten facet nie nadaje sie na partnera bo jest bardzo toksyczny x Czyli zamiast normalnego małżeństwa mamy lewacki związek partnerski oparty na egoizmie i dymaniu drugiego. x x @ Waszym zdaniem przegralam zycie? x Tak. Jesteś jak ta idiotka z reklamy. Zdążyłam się wyksztalcić, zdążyłam zarobić forsy, zdążyłam to i tamto, ale nie zdążyłam założyć prawdziwej rodziny z prawdziwym mężem i prawdziwymi dziećmi. Kolejna lewaczka co obudziła się z ręka w nocniku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko ma sens bo nikt nie zdechnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do @ 08:35: rzeczywiscie, zycie jest przegrane, jezeli nie zalozylo sie do 30 lat "prawdziwej rodziny z prawdziwym mezem i prawdziwymi dziecmi". Pochwal sie przy okazji w kosciele, ze tak myslisz, ksiadz cie napewno pochwali. No i oczywiscie trzeba jeszcze dodac, ze prawdziwa rodzine mozna jedynie zalozyc, jezeli kroczy sie jako dziewica w bialym welonie do slubu koscielnego, najlepiej z prawiczkiem (ale niekoniecznie, wazne, ze dziewica). Szkoda, ze nie ma jeszcze podrozy w czasie, sredniowiecze byloby najlepszym okresem dla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pytaj się innych czy " przegrałaś zycie"- co inni ludzie mogą o tym wiedzieć. Małżeństwo, praca taka ,a taka to sukces wg niektórych, ale małżeństwa nie zawsze oznaczaja sukcesu bo tez sie roznie w nich uklada. Szcześliwe malzenstwo czy zwiazek to sukces. Sukces to praca ktora lubisz i jeszcze w niej sporo zarabiasz. Sukces to bycie szczesliwym i godzenie wszystkiego. Nie, nie przegralas zycia. Przegral zycie ktos kto ma 65 lat i czuje ,że nie byl spelniony w zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×