Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Lzy u zmarlego?

Polecane posty

Gość gość

Slyszal ktos cos o tym? Moj dziadek zmarl w zeszlym roku, niestety nie bylam ani w momencie smierci ani przed,nie zdazylam go odwiedzic. Za to moja mama ze swoja siostra i jej dziecmi byla w hospicjum w momencie smierci i ostatnie 3 dni przed,potem w kostnicy kilka godzin az cialo wstawili do lodowki,ubierali go ,ja przyszlam na pogrzeb. I zauwazyli to wszyscy ze jak podeszlam do trumny i zaplakalam to po dziadka policzku zaczely splywac lzy z oczu. Zdziwilam sie ale pomyslalam zaraz ,ze nie mozna myslec o znakach z zaswiatow tylko racjonalnie, moze ktos o tym slyszal?dziwny zbieg okolicznosci co prawda ale moze jest to powiazane z rozkladem ciala? a moze jednak nie?mialam wiele snow z dziadkiem, jeden proroczy . co o tym myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziadek zmartwychwstał. Alleluja!!!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce ci psuć humoru wiec nie powiem graficznie co to było, ale nie, to nie były łzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mojego męża było tak samo, po otwarciu trumy, leciały mu łzy, nie sądzę, żeby było to coś niezykłego, jestem sceptyczką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc 12 27, co to jest skoro nie łzy, jakiś klej tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chce psuc humoru , haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, no napisz jak wiesz, serio pytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
g****o tam wiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zatem. Po upluwie dwoch godzin zaczyna sie w ciele tzw proces rozkladowy. Cialo podlega poczatkowi procesow gnilnych. Zatem z ciala wydostaje sie woda. Cialo umieszczamy w lodowce celem spowolnienia tego procesu jednak on sie odbywa mimo to. Wolniej kurcza sie organy wolniej wytraca sie woda z ciala. Po wyjeciu ciala z lodowki proces ten nabiera tempa, zatem obumarle kanaliki lzowe pod wplywem wyzszej temperatury niz ta poza lodowka, zaczynaja sie szybko obkurczac wyciskajac pozostala w nim ciecz pod warunkiem ze zmarly trafil szybko do lodowki nie tracac jeszcze wiekszosci plynow ustrojowych. Nie ma w tym zadnych stygmatow, znakow zabobonow tak wyglada smierc. Smutne ale niestety wszyscy sie z nia spotkamy. Wspolczuje z powodu smierci dziadka. Pozdrawiam Robert

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robert,Ty wierzysz ,ze po smierci coś tam jest? Ja mam wrażenie,ze idziemy spać i wsio na ten temat, żadnych duchowych pierdół i takich tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robert ma rację, to po prostu woda z rozmrożonego ciała. Dlatego nie jestem specjalną fanka otwierania trumy. To się czasem nieprzyjemnie kończy dla rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bez przesady, jak się bardzo kocha i tęskni, to trumnę się otwiera,jak sie boisz to się nie gap

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest kwestia bania się tylko reakcji niektórych jak staną twarzą w twarz z początkowym rozkładem. Jak się zakład pogrzebowy postara to jeszcze dadzą radę zamalować, ale takie rzeczy jak łzy albo ciecz z nosa to inna historia. Na mnie osobiście takie rzeczy wrażenia nie robią. Gorzej jak ktoś właśnie "kocha i tęskni" i to ciało widzi jako osobę. Współczuję każdemu ktoś się takich atrakcji nie spodziewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no przecież trzeba się liczyć z tym,ze ten ktoś, to już tak wyglądać nie będzie jak za życia, zależy w jkim był wieku, jak długo chorował itd..moja mamm była nie do poznania, leżeała na oiomie i miała wpompowywane masę wody z kroplówek, jak ją otwarli w trumnie to jakby były trzy osoby! Nie wiem czy nie dało się tego jakoś zrobić a mama była osobą bardzo szczupłą, tylko rzeczy które jej przynieśliśmy, musiały być rozrywane na plecachm masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje za odpowiedz. I troche wspolczuje widokow bo spodziewam sie, ze nie kazdy od razu po smierci trafia do zakladu ... ja bym pewnie mdlala raz za razem. autorka (wyzej wypowiadaja sie jeszcze inne osoby)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu Robert. Czy wierze w zycie po zyciu? Ciezki temat, nnie chce nikogo urazic, kazdy ma swoje przekonania. Ja osobiscie nie wierze, za duzo w zyciu widzialem niesprawiedliwosci, za duzo bolu spotkal mnie w zyciu by moc powiedziec ze ktos tam u gory jest i czuwa nade mna. Kazdy ma prawo do swoich przekonan, do wiary lub nie wiary w boga. Ja przestalem wierzyc po bardzo glebokich przemysleniach. Widzialem jak umierala moja mama i jesli bylby bog to nie pozwolilby sie jej tak meczyc- chocby to mnie przekonalo. Byla cudowna kobieta i nie zasluzyla na takie cierpienie na tqki bol. Uwazam ze smierc to zwykla fizyka i chemia organizmu. A pozniej tylko nicosc. Ciezki temat nie jestem az tak madry by ci wytlumqczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nicość mnienie przeraża, pasuje wręcz, ja wymyśliłam,ze g****o tam jestm, kiedy poiumierało mi masa osób i od żadnego zero kontaktu, chodziłam, szukałam i cisza, nic tam nie ma drodzy państwo i fajnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasze myslenie o smierci wynika z zabobonow z gadania naszych babc i dziadkow ktorzy kiedys wierzyli w gusla przesady. Pozniej nasi rodzice pchali nas do kosciola na msze na religie a ksieza kladli w glowe glupoty. Boimy sie smierci bo nam naopowiadano cudow niewidow. Jak wspomnialem czlowiek to chemia powstaja zaklocenia w procesach organizmu, pojawia sie choroba a po niej smierc, ustaja procesy mozgu konczy sie nasza jaźń i po frytkach. Klada nas do trumny i to tyle. Z kolei ci ktorzy stoja nad trumna cierpia i to tez jest chemia, z czasem smutek mija pojawia sie codziennosc stabilizuje sie poziom endorfin serotyryny wrqcqmy do swojego pierwotnego stanu. I kolo sie kreci od milionow lat bez zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:53 tez robert sorry nie podpisalem sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, że były na temat tego jak długo ludzie cierpią po śmierci bliskiej osoby? Wynik był jednoznaczy - uczymy się z tym żyć, ale nigdy nie przestajemy tęsknić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:53 tez Robert, sorry nie podpisalem sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cierpienie a tesknota i pamiec to rozne rzeczy i trzeba to rozgraniczyc. Robert

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne. Nie powinno być śmierci dobrych ludzi :( To takie okrutne :( Popsuł mi się humor ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od milionow lat jestesmy na ziemi tylko po to by ewolucja sie krecila. My mamy przekazac tylko material dla nastepnych pokolen. Nie wierze w jakies wyzsze cele naszego istnienia w jakis wymiar duchowy. Mamy przezyc dany okres czasu dac nowe zycie i wychowqc dzieci a pozniej zniknac. I tak w kolo macieju. Robert

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko zależy jak definiujesz cierpienie. To nie musi być takie żywy, aż fizyczny ból jaki odczuwasz zaraz po czyjejś śmierci, ale to dalej boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kazdy odczowa inaczej. Zalezy jeszcze po kim cierpimy. Wyobraz sobie czlowieka stojacego nad trumna np kolegi a wyobraz sobie kobiete stojaca nad trumna dziecka. Bol bolowi nie rowny. Poza tym wchodza w gre inne aspekty majace wplyw na nasza eprzezywanie czyjejs smierci. Temat rzeka i nie ma tu zadnych definicji. Robert

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie. Nie mam zdolnośc***aranormalnych ani nic takiego, natomiast to , o czym napiszę to moje doświadczenia. Mój tata zmarł na zawał, zachorował nagle, trzy miesiące przed śmiercią nie mieliśmy kontaktu, bo nasze stosunki nie były zbyt dobre. Dostał zawału 14 lutego, a ja dowiedziałam się o tym 16 lutego, gdy był już nieprzytomny w szpitalu. Miałam sen , który pamiętam do tej pory, chociaż od tych zdarzeń minęło wiele lat. Mój ojciec przyśnił mi się, chociaż ja nie wiedziałam, że on zachorował, leżał na jakimś białym łóżku z odkrytą klatką piersiową, do której były przyczepionych kilka urwanych elektrod, był w tej pidżamie, w której zabrano go do szpitala. Ja nie mogłam tego wtedy wiedzieć! Sen był taki realistyczny, ze obudziłam się potwornie przerażona w środku nocy, coś mnie obudziło i to nie był strach, taki inny rodzaj przerażenia, koszmar senny. Po kilku latach miało miejsce inne zdarzenie. Moja mama i brat podjęli decyzję o wycięciu brzozy, zasadził ją tata, to było "jego drzewo" jako mężczyzny. W nocy tego dnia kiedy ją wycięli miałam sen, przyśnił mi się ojciec, był w tym garniturze, w którym go pochowano, i był zakuty w drewniane dyby takie od średniowiecznych tortur, wystawała głowa, stopy i dłonie- elementy do obcięcia. Wiecie co czułam, gdy zobaczyłam ,że to drzewo ścięto, gdy po kilku dniach pojechałam do domu rodzinnego. Nie rozumiem tego, ale to nie wzbudza we mnie strachu. Przytrafiły mi się jeszcze trochę podobne sytuacje z ludźmi których nie znałam osobiście,a mianowicie bez powodu, nie wiadomo skąd ci ludzie przychodzili mi do głowy, były to tak natrętne myśli, że nie mogłam się opędzić, i dowiadywałam się po kilku dniach, że zmarli i to w tragicznych okolicznościach. Kompletnie tego nie rozumiem, nie wiem, co mogłabym z tym zrobić, jak reagować. Ksiądz powiedziałam mi, aby za dusze tych ludzi się po prostu pomodlić. Często zastanawiam się, czy jeszcze kiedyś spotkam mojego tatę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja córka ,też śniła o swoim ojsci, ze boli go głowa , on był w Niemczech, okazało się że miał goza mozgu i odszedł...ja myślę ,ze to po prostu wielka intuicja, przewidywanie ale ze zmarłymi nie ma to nic wspólnego, bo...tam nic już nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Życie po śmierci istnieje ale już w tym lepszym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Pewnie mu gałki oczne wyplywaly albo jakieś inne płyny ustrojowe. U nas nikt nie balsamuje zwłok więc tu wycieka tam wystaje. Bądźcie poważni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×