Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nie pchalam sie na ten swiat a gdyby był wybor urodzic sie czy nie ?

Polecane posty

Gość gość

co byscie wybraly patrzac na to jak wam w zyciu poszlo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybrałabym urodzenie się. Trochę w życiu przeszłam od strony szkoły i znajomych, ale to mnie umocniło. Mam plany życiowe i chcę je zrealizować. :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest mi wszystko jedno, obie opcje sa dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też się nie pchalem,nie nadaje się do tego swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybym miała się urodzić to tylko w bogatej rodzinie, gdzie rodzice zapewnili by mi odpowiedni start w życiu, tzn mieszkanie, szkoły językowe od dziecka i rózne wyjazdy Gdybym miała sie urodzić w mojej rodzinie to wolałabym sie nie urodzić. Przez nich borykam się z depresją od 15 lat i nie zapowiada się że z tego wyjdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez byle jakie dzieciństwo, rozbitą rodzine, alkoholizm ojca i toksyczną matkę nabawiłam się dystymii - nie potrafie odczuwać radości z życia. Nie potrafiłam kolekcjonować wrażeń w życiu, gdyż wszystko było mi zakazane - imprezy, wyjazdy, wyjścia z gronem znajomych a jak się urywałam to matka robiła afere jakby co najmniej doszło do zabójstwa a niewinnego wyrwania się z domu. W ten sposób wpędzała mnie w poczucie winy za jej nerwice i własnym kosztem rezygnowałam z własnej osobowości dla niej. Zakodowałam sobie żeby unikać sytuacji, które w gruncie rzeczy dostarczały mi przyjemności, bo matka będzie zła. Dopiero rok temu gdy poszłam na terapie moja terapeutka uświadomiła w jak toksycznym środowisku gniłam. Podsumuwując, gdybym miała się urodzić to na 100% w innej rodzinie. Nie obciążonej alkoholem, nerwicą, za to bogatą. Jak nie - to lepiej żebym nie istniała dla świata. Nawet samobójstwa nie mogę popełnić, bo psychoterapeutka mnie od tego odwodzi skutecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla wszystkich , którzy tak kochaj tekst " przeciez sie nie pchalem/ałam na ten świat więc.. " i tu nastepuje litania pretensji i roszczen. Skonczcie ze soba! Skoro nie chcieliscie sie urodzic- zabijcie sie ! Nie bedzie was i waszego marudzenia. Nie podoba sie fakt przyjscia na swiat ? Macie wolna wole by z niego zjesc. Skorzystajcie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To że ktoś się nie pchal i gdyby miał wybór nie urodziłby się nie znaczy od razu ze chce się zabić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też bym nie chciała się urodzić ponownie. Życie to dla mnie pasmo rozczarowań, mimo starań nic mi nie wyszło. A samobójstwa nie jestem w stanie popełnić, boję się, że istnieje życie po śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecydowanie urodzić się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gdybym miała się urodzić to tylko w bogatej rodzinie, gdzie rodzice zapewnili by mi odpowiedni start w życiu, tzn mieszkanie, szkoły językowe od dziecka i rózne wyjazdy Gdybym miała sie urodzić w mojej rodzinie to wolałabym sie nie urodzić. Przez nich borykam się z depresją od 15 lat i nie zapowiada się że z tego wyjdę x W punkt. Podpisuję się obiema rękami. Jeszcze przydałoby się urodzić w jakimś kraju z możliwościami (Stany, Zachód Europy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przez byle jakie dzieciństwo, rozbitą rodzine, alkoholizm ojca i toksyczną matkę nabawiłam się dystymii - nie potrafie odczuwać radości z życia. Nie potrafiłam kolekcjonować wrażeń w życiu, gdyż wszystko było mi zakazane - imprezy, wyjazdy, wyjścia z gronem znajomych a jak się urywałam to matka robiła afere jakby co najmniej doszło do zabójstwa a niewinnego wyrwania się z domu. W ten sposób wpędzała mnie w poczucie winy za jej nerwice i własnym kosztem rezygnowałam z własnej osobowości dla niej. Zakodowałam sobie żeby unikać sytuacji, które w gruncie rzeczy dostarczały mi przyjemności, bo matka będzie zła. Dopiero rok temu gdy poszłam na terapie moja terapeutka uświadomiła w jak toksycznym środowisku gniłam. Podsumuwując, gdybym miała się urodzić to na 100% w innej rodzinie. Nie obciążonej alkoholem, nerwicą, za to bogatą. Jak nie - to lepiej żebym nie istniała dla świata. Nawet samobójstwa nie mogę popełnić, bo psychoterapeutka mnie od tego odwodzi skutecznie. Zgłoś x Jestem zaskoczona, że jest tutaj aż tyle osób myślących podobnie do mnie. Ja bym sobie jeszcze życzyła lepszego zdrowia fizycznego i byłoby cacy. Zainteresowało mnie to, co napisałaś o odwodzeniu od samobójstwa - jak terapeutka to robi, że cię odwodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A ja jestem zła na moich rodzicow ze mnie splodzili... Nie wybrałabym zycia oczko.gif x Ale chciałabyś przyjść na świat w innej rodzinie, bogactwie, państwie i ciele? Czy po prostu nie bawi cię to :D ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@17:04 To złota kobieta, wiele z nią przepracowałam. Stara się nakreślic wizje prospektywne, odwołuje do filozofii. Ostatnio do zakładu Pascala - on podpowiadał by wierzyć w Boga, nie z samej autentycznej wiary a przekonania, ze może faktycznie Bóg istnieje, a żyjąc prawo i dajac jego świadectwo nic nie tracimy. Czyni analogie względem mojego życia, owszem przyznaje, że było skopane, ale co mi szkodzi zweryfikować co przyniesie reszta życia? Dużo też podpowiedziała: jeśli nie można żyć dla siebie, moze warto spróbować żyć dla innych? Dlatego też odhaczyłam już sporo wolontariatu - w domu dziecka, w jadłodajni dla bezdomnych, schronisku dla zwierząt. Wątpliwości zawodowe? Jeżeli 8 h odklepane w miejscu pracy nie sprawa satysfakcji warto skoncentrować się poza obowiązkami - sporo więc biegam, chodzę na siłownie plenerową, interesujące filmy. Najgorsze jest to, że moja matka mnie rozumie. W jej odczuciu szukam problemów tam gdzie ich nie ma, dystymia to dla niej wymysł, gdy chciałam ją zaprosić na konfrontacje do mojej psycholog uświadamiając jej jaką krzywde mi wyrządziła swoim chowaniem i jej by także pomogła przejść bez ignorancji to wyśmiała mój pomysł... że ja mogę mieć coś z główką, ale ją życie nauczyło być twardą. W ten sposób kilka terapii poszło na marne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja bym nie chciala sie urodzic moje zycie to porazka i czekam na smierc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto by nie chciał urodzić się w bogatej rodzinie z urodą i z możliwosciami 10/10? :O Każdy, więc nic nowego ten temat nie wnosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wiele moich rówieśnic się w takich urodziło, gdzie były perspektywy, nie było alkoholu i toksycznej matki, czy tak wiele wymagamy od życia? Przez skopane warunki na starcie ja również nie mogę założyć rodziny. A jedno i drugie dopytuje o wnuki, dowcipnisie jedne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja bym chciała urodzić się facetem :O Nie podoba mi się bycie kobietą. Nikt o tym nie wie, bo jestem atrakcyjna i pozornie kobieca (ale w głębi mam totalnie męską osobowość), acz cholernie marzę o byciu facetem od kilku lat. Zawsze będę nieszczęśliwa, bo operacja płci jest czymś co totalnie mnie nie zadowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
majac jakis tam wybor to wolalabym sie nie urodzic, moje zycie nie jest dobre i szczesliwe, dziecinstwo w strachu i biedzie, doroslosc z chorobami w tym jedną cieżką , zawodami milosnymi, walką o prace,mobingiem w tej pracy i to wszystko do 30 stki. Jestem zmeczona, zniechecona, nie mam ochoty na wiecej, zero we mnie radosci, codziennie odczuwam silne bóle całego ciala (ta choroba), dzieci miec nie bede, nie chce, nie widze zadnej perspektywy dla siebie, wiec jakie mam prawo tworzyc nowe zycie? szczesliwie zostalo mi max 40 lat zycia, moze mniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Podzeganie do smobojstwa jest karalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dla wszystkich , którzy tak kochaj tekst " przeciez sie nie pchalem/ałam na ten świat więc.. " i tu nastepuje litania pretensji i roszczen. Skonczcie ze soba! Skoro nie chcieliscie sie urodzic- zabijcie sie ! Nie bedzie was i waszego marudzenia. Nie podoba sie fakt przyjscia na swiat ? Macie wolna wole by z niego zjesc. Skorzystajcie ! X Kompletnie nie rozumiesz problematyki sytuacji. Po pierwsze akurat prawdą jest, że nikt z nas na świat się nie prosił. Nawet najbardziej kochająca życie osoba nie jest tu przecież na własne życzenie (pomijam teorie ezoteryczne dotyczące tego, że sami sobie wybieramy swoje życie przed urodzeniem - nie neguję ich, ale też ciężko je brać za fakt). Po drugie, sam widzisz, że większość ludzi nie ma problemu z życiem jako takim (bo dla rozgarniętej osoby sam proces życia zawsze będzie ciekawy i przyjemny, dopóki go nie zakłócą czy wręcz nie uczynią go nie do zniesienia problemy rodzinne czy zdrowotne nas samych czy osób obok nas - cierpienie ludzi na świecie może boleć - albo właśnie omawiany wyżej brak perspektyw finansowych, edukacyjnych, lokalizacyjnych). I to jest tak naprawdę sedno. Ludzie nie mający zasobów materialnych i emocjonalnych decydują się na dzieci, którym potem skutecznie obrzydzają życie, utrudniając start w przyszłość. Na serio, z wielu rzeczy ciężko się własnymi siłami wybić. Problemy lubią się napędzać. Słaby stan psychiczny (spowodowany kiepskim wychowaniem, toksyczną rodziną czy brakiem perspektyw finansowych) często pociągnie za sobą realne choroby (związek między psychiką a stanem zdrowia jest już udowodniony w wielu jednostkach chorobowych), chorując ciężko być efektywnym i zmieniać swoje życie, więc jedno napędza drugie... Człowiek w końcu staje przed ostatecznym wyjściem, ale nawet to mu jest w sumie zabrane, bo tak jak piszecie wyżej, nie wiadomo, co będzie po śmieci...KK czy buddyzm straszą, że samobójstwo skończy się większym cierpieniem po śmierci... Więc to jest klatka, której ani nie można zbytnio zmienić (ciężko zmienić radykalnie zdrowie, rodzinę, miejsce zamieszkania, gdy tych pieprzonych środków finansowych brak), ani nie można opuścić bez strachu, bo to oznacza podobno jeszcze większe cierpienie... Jakiś koszmar. Nic dziwnego, że większość osób wolałoby zwyczajnie się nie urodzić. Nie prosiły się na świat. To wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A kto by nie chciał urodzić się w bogatej rodzinie z urodą i z możliwosciami 10/10? pechowiec.gif Każdy, więc nic nowego ten temat nie wnosi. X Niby nic odkrywczego. Tyle, że wiele ludzi po prostu nie potrafi i NIE CHCE żyć w takim miejscu świata/rodzinie/ciele, w jakim się urodziły. Intelektualnie (a często nawet wizualnie) nie są w niczym gorsze od tych najbardziej uprzywilejowanych, a mimo to przypadło im w udziale takie kiepskie życie. Przebić z bidy do wielkiego świata i czerpać z życia, podróżowania, spełnienia zawodowego udaje się jednostkom i zależy to też od szczęścia. Może się odechcieć. Jak nie przyjdziesz na świat w spoko kraju/rodzinie/warunkach materialnych, to jest c*****o. Umówmy się. Zabicie się to nie rozwiązanie właśnie również dlatego, że nie wiadomo, co po śmierci. Żeby chociaż można było się zabić! A tak, to sytuacja staje się bez wyjścia. Ani się zabić nie można, ani tego życia zmienić w większym stopniu. Można zmienić podejście, ale to chyba trochę oszukiwanie samego siebie. Konkluzja, że lepiej nie byłoby się urodzić (albo właśnie w innej sytuacji urodzić), jest prosta. Zauważcie, że większość ludzi ten popęd życia ma w sobie, tylko chciałoby przyjść na świat w innych okolicznościach. Tu nie ma jak na razie ani jednej osoby, która nie chce żyć "bo tak". Ciekawa obserwacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno od terapii, jesteś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a tak pieprzą tutaj na forum, że fajnie mieć po kilkoro dzieci, a po tych komentarzach widach jak te dzieci już dorosłe nie chciałyby żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś @17:04 To złota kobieta, wiele z nią przepracowałam. Stara się nakreślic wizje prospektywne, odwołuje do filozofii. Ostatnio do zakładu Pascala - on podpowiadał by wierzyć w Boga, nie z samej autentycznej wiary a przekonania, ze może faktycznie Bóg istnieje, a żyjąc prawo i dajac jego świadectwo nic nie tracimy. Czyni analogie względem mojego życia, owszem przyznaje, że było skopane, ale co mi szkodzi zweryfikować co przyniesie reszta życia? Dużo też podpowiedziała: jeśli nie można żyć dla siebie, moze warto spróbować żyć dla innych? Dlatego też odhaczyłam już sporo wolontariatu - w domu dziecka, w jadłodajni dla bezdomnych, schronisku dla zwierząt. Wątpliwości zawodowe? Jeżeli 8 h odklepane w miejscu pracy nie sprawa satysfakcji warto skoncentrować się poza obowiązkami - sporo więc biegam, chodzę na siłownie plenerową, interesujące filmy. Najgorsze jest to, że moja matka mnie rozumie. W jej odczuciu szukam problemów tam gdzie ich nie ma, dystymia to dla niej wymysł, gdy chciałam ją zaprosić na konfrontacje do mojej psycholog uświadamiając jej jaką krzywde mi wyrządziła swoim chowaniem i jej by także pomogła przejść bez ignorancji to wyśmiała mój pomysł... że ja mogę mieć coś z główką, ale ją życie nauczyło być twardą. W ten sposób kilka terapii poszło na marne. x Skąd to znam. Moja rodzina (tzn. rodzice) znienawidziła moją psycholożkę, bo nie mówiła im tego, co chcieliby usłyszeć. Właśnie to jest straszne tak naprawdę. Być sprowadzonym na ziemię i pozostawionym samemu sobie. Nawet już nie chodzi o samą rodzinę (choć po większości polskich rodziców powinno się pochodzić na terapie, bo natężenie toksycznego rodzicielstwa w Polsce to dramat jakiś). Tak naprawdę człowiek w wieku 19+ potrzebuje tylko względnego zdrowia i kasy, by móc się edukować i rozwijać. Dobre relacje można nawiązać z partnerem i przyjaciółmi. Rany w psychice zawsze zostaną (oby zabliźnione), ale w kontekście tu i teraz przeszłość nie jest aż tak ważna. Może to zabrzmi wyrachowanie, ale jakby chociaż człowiek żył w jakimś rozwojowym kraju i miał od toksycznej rodziny jakiś spadek, nie wiem, na przykład trzy mieszkania (nawet jedno za granicą czy choćby w Polsce to już ułatwienie), jedno do zamieszkania, dwa na wynajem, to zawsze już jest się ustawionym do końca życia, to jest inna sytuacja. Można się spokojnie terapeutyzować, dochodzić do siebie, wybierać studia i to nie raz. Trafić w te optymalne. Podróżować. Dorabiać jakąś fajną pracą głównie na przyjemności. A tak. No cóż. Życzę ci dużo dobrych emocji i samych sukcesów w terapii :) Jesteś na dobrej drodze w tym całym syfie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a tak pieprzą tutaj na forum, że fajnie mieć po kilkoro dzieci, a po tych komentarzach widach jak te dzieci już dorosłe nie chciałyby żyć x Dzieciom, poza mądrą miłością i mądrym wychowaniem i wsparciem, wartałoby zapewnić jakieś zabezpieczenie materialne. Miłością się nie najesz. Ale też kasa nie utuli cię do snu. Jak ktoś nie ma tych dwóch komponentów albo ma tylko jeden, to moim zdaniem powinien sobie odpuścić dzieci. Wiem, że to niepopularne poglądy, ale tak uważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kompletnie nie rozumiesz problematyki sytuacji. Po pierwsze akurat prawdą jest, że nikt z nas na świat się nie prosił. Nawet najbardziej kochająca życie osoba nie jest tu przecież na własne życzenie (pomijam teorie ezoteryczne dotyczące tego, że sami sobie wybieramy swoje życie przed urodzeniem - nie neguję ich, ale też ciężko je brać za fakt). Po drugie, sam widzisz, że większość ludzi nie ma problemu z życiem jako takim (bo dla rozgarniętej osoby sam proces życia zawsze będzie ciekawy i przyjemny, dopóki go nie zakłócą czy wręcz nie uczynią go nie do zniesienia problemy rodzinne czy zdrowotne nas samych czy osób obok nas - cierpienie ludzi na świecie może boleć - albo właśnie omawiany wyżej brak perspektyw finansowych, edukacyjnych, lokalizacyjnych). I to jest tak naprawdę sedno. Ludzie nie mający zasobów materialnych i emocjonalnych decydują się na dzieci, którym potem skutecznie obrzydzają życie, utrudniając start w przyszłość. Na serio, z wielu rzeczy ciężko się własnymi siłami wybić. Problemy lubią się napędzać. Słaby stan psychiczny (spowodowany kiepskim wychowaniem, toksyczną rodziną czy brakiem perspektyw finansowych) często pociągnie za sobą realne choroby (związek między psychiką a stanem zdrowia jest już udowodniony w wielu jednostkach chorobowych), chorując ciężko być efektywnym i zmieniać swoje życie, więc jedno napędza drugie... Człowiek w końcu staje przed ostatecznym wyjściem, ale nawet to mu jest w sumie zabrane, bo tak jak piszecie wyżej, nie wiadomo, co będzie po śmieci...KK czy buddyzm straszą, że samobójstwo skończy się większym cierpieniem po śmierci... Więc to jest klatka, której ani nie można zbytnio zmienić (ciężko zmienić radykalnie zdrowie, rodzinę, miejsce zamieszkania, gdy tych pieprzonych środków finansowych brak), ani nie można opuścić bez strachu, bo to oznacza podobno jeszcze większe cierpienie... Jakiś koszmar. Nic dziwnego, że większość osób wolałoby zwyczajnie się nie urodzić. Nie prosiły się na świat. To wszystko x Pierdu, pierdu i jak zwykle pretensje do wszystkich tylko nie do siebie samej.. Myslisz, ze urodziam sie w tak pozadanej tu rodzinie ? Mie kochana. Samotna matka inwalidka, alkoholik wujek i uciekanie przed nim z domu, zmieniajacy sie kochankowie matki, ciągłe przeprowadzki i szkoly, wieczny brak kasy, zostawanie samej w domu na tygodnie od 13 roku zycia( bez pieniedzy ), praca w wakacje itp. To było moje zycie. I co z tego ? To nie tylko nie złamalo mnie psychicznie, dalo mi jedynie kopa! Doskonale wiedziałam co chce i jak to osiagnąc. Co robic , by nie powielic zycia matki. Mam tego samego męza od prawie 30 lat, 3 dzieci, dom, studia i nie nazekam na brak kasy. Spokojne i dobre zycie. Moje zycie, które sama zaprojektowałam , które sama wypracowałam.Moje zycie , w którym mam to czego nigdy nie dostałam jako dziecko. Przeszłosc to przeszlosc, ona umarła. A przeciez mogłam usiasc i mie depresje, co nie ? Smiesza mnie nazekania ludzi w podobnych do mnie sytuacjach. Wszyscy oczywiscie winni, ze jej/jemu sie nie udało. Ona sama niewinna ! Jedyny uraz jaki mi zostal to uraz do alko. Nienawidze, nie pije i nie pozwalam spozywac w moim towarzystwie. I skupienei na rodzinie. Ona jest dla mnie najwazniejsza. I tak , zdecydowanie chcialabym sie urodzic. I to w tej samej rodzinie inaczej nie byłabym soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość wyżej nie podżega do samobójstwa, a po prostu ma rację. Osoby, które pieprzą, że nie chciałyby się urodzić to najczęściej nihiliści, a tacy nie wierzą w nic, wiec i też nie powinny mieć problemu z zabiciem się skoro egzystencja jest dla nich taaaka straszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś tobie sie zycie ułożyło ja mam ciezka chorobe i nigdy mi sie nie ulozy z kazdym rokiem jest gorzej jednak nie ma co porownywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×