Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Temat o tesciowej i tym, jak zniszczyla mi dziecko wtracajac sie do jedzenia

Polecane posty

Gość gość
Po prostu zauwazylam, ze starsi ludzie bardzo często wtracaja sie w zycie swoich dzieci i ich partnerow, myslac, ze oni wiedzą co dla nich najlepsze, a dla tych mlodych nie jest to zbyt komfortowa sytuacja, bo rozumiem rady w jakichs waznych sprawach zyciowych, ale troche samodzielnosci tez jest wazne kiedy jest sie juz doroslym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I np. babcia nie może konkurować z matką. Babcia to babcia, nie powinna wtrącać się do wychowania bo to nie jej dziecko, ona juz swoje dziecko wychowała kiedyś. Teraz może bawić się i spedzac czas z wnukiem, ale nie wychowywac go kiedy ma ono rodzicow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09.50 Tak babcia to babcia. Masz rację, babcia to nie mama. Babcia to babcia. Mama to mama. Mama ma wychowywać, a babcia rozpieszczac.tak zawsze było. I tutaj babcia rozpieszcza wnuka. Gotuje mu jego ulubione zupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ok, ale moze autorka moze tez chcialaby cos ugotowac i decydowac o tym co je jej syn? Odzywanie dziecka to dosc wazna czesc wychowania, poza tym opychanie dziecka slodyczami kiedy rodzice tego nie chca to juz w ogole przegiecie. Wg mnie gdyby jej tesciowa ugotwala cos raz na jakis czas nie widziałabym problemu, ale te wsycigi z gotowaniem to jakby zaznaczanie swojej pozycji w wychowaniu dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.03 To niech mama też gotuje. Przecież ta zupa to tylko 1 posiłek dziennie, gdzie taki mały chłopiec powinien jeść 3-5 posiłków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O kurczę. Jakbym czytala swoja historię. My nie mieszkamy z tesciami ale dzieli nas 200 metrow. Tesciowa lat 70 najchętniej mojemu dziecku wciskalaby parowki, danonki, kasze manna itd. Ogólnie jedzenie bez wartości. Mały ma 9 mies i wiem ze jest oburzona ze karmie jeszcze piersia. Najlepiej "dac butle". Ogólnie tylko w temacie jedzenia mam z nia problem bo tak to jest ciepła i serdeczna. Nigdy nie odmówi pomocy. Nie przepada za mna bo uwaza że myślę o sobie jak o damie z wyższych sfer ale nigdy Nie dala mi tego odczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To jakaś nowoczesna ta babcia, zbyt nowoczesna :) Pozdrawiam Cię, wiesz co dobre dla dziecka i kitu nie dasz sobie wmówić. Pozwolisz, że zapytam Cię o zdanie - gdybyś wiedziała,że pomidorówka z własnych pomidorów a żurek na prawdziwym żurze, zabraniałabyś tego dziecku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurfa, ale z was jędze, dlaczego wtrącacie się w życie babci, ona ma prawo do wnuka, a wy jesteście p**********e trolle, amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:26 tak tak, kosztem rodziców niech zrobią co chcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tesciowa/Babcia ma sie dostosowac w sprawach dziecka do tego, co wymaga jego matka. Albo sie dostosuje - albo do widzenia do domu starcow. Tu nie chodzi o starosc i niedoleznosc, tylko jak ktos poprzednio napisal jest to walka o wladze. I te walke za wszelka cene musi wygrac matka dziecka - w jego (dziecka) interesie. Szkoda, ze Babcia nie chce tego zrozumiec i zamiast wspolpracowac walczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.34 Gdzie biegłas w dzieciństwie jak było Ci źle? Bo ja do babci. Gdzie biegłas, jak mama krzykla? Ja do babci. Gdzie biegłas jak chciałaś loda, a mama mówiła nie. Ja do babci:-). Po to są babcie dla wnuków. Moja mama była najlepsza, kocham ją do dziś a mam 36 lat, a babcia moja już 85. I uwielbiam mamę i uwielbiam babcie. Mam super wspomnienia z dzieciństwa. Jak babcia zabierała mnie na sanki. Pozwalala zjeżdżać z górę. Cała mokra wracałam do domu, suszyłam ubrania na kaloryferach,nawet buty jak przemokly, bo mama zawału by dostała. Po to są babcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Domu Starców ? Przypominam, że to sporo kosztuje. Więc jak np. brak pieniędzy, to co zrobić ? Jesteś zwolennikiem eutanazji za pomidorówkę ? Matko, co te bloki zrobiły z ludzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak było mi źle to ja chciałam zawsze mamę a nie babcia. Moja mama nie krzyczała na mnie i jak babcia zdenerwowała moja mamę to ja nie chciałam jej widzieć. Także zależy od człowieka. Nie można normalizowac każde zachowanie babci bo to dziecku zrobi wodę z mózgu. Dzieci muszą mieć granice tak samo jak rodziny. Teściowa wtracajaca się musi znaleźć inne zajęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.01 Współczuję Ci. Serio. Zabrakło czegoś w twoim dzieciństwie, czegoś co jest piękne. Żałuję, że miałaś taka babcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam, że ta babcia z wątku autorki, nie robi nic złego. Gotuje tylko dla wnuka jego ulubione zupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:04 nie potrzebuje współczucia bo niczego mi nie brakowało. Miałam babcie ale dla mnie mama była najważniejsza. Pamiętam tylko jeden przypadek kiedy moja mama była smutna przez babcie i to byłam jak byłam już trochę starsza i każdy słyszał jak babcia (teściowa mojej mamy) zaczęła krzyczeć na moją mame bo coś jej nie pasowało. Była u nas na wakacje i nie chciałam jej w naszym domu już. A tak to lubiłam jak u nas była. Ale są pewne granice. Jeżeli matka ma chęć ugotować własnemu dziecku to ona ma pierwszeństwo. Matka do swojego małego dziecka zawsze ma pierwszeństwo. A nie ze babcia będzie jakieś chore wyścigi wymyślac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka ma pierwszeństwo. Jasne. Ale o głupia pomidorówke robić wojnę z babcią. Nie patrzeć na to, że wnuk pewnie babcie też kocha. Jak on się poczuje na tej wojnie, że przez niego jest kłótnia i wojna. On ma już 4 lata. Inaczej jest jak dziecko ma 10 miesięcy, czy rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:18 no tak ale ta babcia wie że mama ugotuje i robi to specjalnie. Nie może pytać czy mowic "zrobie/zrobiłam pomidorowa to nie rób mu"? Tylko na siłę musi się wtrącać? Ona dobrze wie co robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leniwe babska won do roboty!Nudzi wansue w tych domach, poczytajcie,porbcie coś pożytecznego czego życzę też autorce tego chamskiego tematu.Myslalby kto że wyak z tym racji bałbym odżywianiem do przodu jesteście ..tja wystarczy spojrzeć na mamusie w szkole czy przedszkolu.Bo najważniejsze żeby dziecko się NAŻARŁO!I nie zupa teściowej, to mamusia bezmyślna musi dać zupę, mięcho, ziemniory , kompot itd. I jak nie zje to wasze dziecię tego to mimo że grube wy krzyczycie że nie, że skóra i kości.Bo im tłuste dzieci ecko tym lepiej.Co za ciemnota. Dziecku babka gotuje, ten je, ta ma problem. Nie masz babo co robić, ot co. Żenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kafeterii
gość 11:33 A Ty jesteś teściową ? Przeczytaj spokojnie to, co tutaj powypisywałaś i weź positivum :) Mimo, że w tym temacie jestem raczej za babcią (tylko na podstawie tego, co napisała autorka, która nie zabiera już głosu, chyba gotuje właśnie zupę, by nie dać się wyprzedzić teściowej) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.23 Napisala autorka, że babcia NIE zrobiła, a dziecko i tak pobiegło do babci bo chce zupę. Więc nie zrobiła, a autorka pisze i ty pewnie też uważasz, że to na złość? Więc dziecko chce jeść bo lubi. Dzieci mają czas, że jedzą tylko jakieś określone dania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym domem starców ktoś chyba przesadził. Ale ja myślę, ze autorka powinna na spokojnie porozmawiac z teściową, że niepotrzebne są dwa obiady i ustalić, że jedna będzie gotowała w jeden dzień ,a druga w inny i już. Ja osobiscie nie jestem za mieszkaniem z teściami bo przeważnie wynikają z tego jakieś konflikty prędzej czy później. Przede wszystkim komunikacja, spokojna, ale stanowcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwię sie, że przez tyle czasu sie nie postawiłaś, co z tego że starsza kobieta, co z tego ze mieszkacie u niej w domu, postawilabym jasno granice, no nie wiem czemu sie tak z nią p********z, dobrze że nie jest młodsza bo by jeszcze kazała twojemu dziecku mówić do siebie mamo a ty bys na to patrzyła a potem sie żaliła na forum... dziewczyno ja tez mam dziecko i mieszkamy u moich rodziców tylko moja matka liczy sie z moim zdaniem, w przeciwnym razie zostałaby odpowiednio pouczona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Przez dlugi czas nie bylo odzewu, wiec myslalam, ze temat umarl smiercia naturalna, ale widze ze piszecie, wiec wyjasniam. Nie moge sie wyprowadzic, bo maz zobowiazala sie do opieki nad matka, nie zostawilby jej. Tak, pomimo ze gotuje obiady, to jest dosc niedolezna, chodzi o kuli, czesto spada jej w nocy cukier i po prostu nie moze mieszkac sama. Piszecie, by raz gotowala tesciowa, a raz ja, ale ja proponowalam takie rozwiazania- albo na przemian albo ja moge gotowac dla wszystkich, ale to tesciowa sie nie zgodzila. Mowi, ze dopoki bedzie mogla, bedzie sobie gotowac. A naprawde ja namawialam. Co do tych zup- to sa zupy WYLACZNIE na kostkach rosolowych. Bez miesa, otowane po 10-15 min. Myslicie, ze chcialoby sie tesciowej stac i gotowac zupe w zaleznosci od tego, kiedy dziecku sie zachce? Nieraz on wola na wieczor zupe, a tesciowa juz leci i mu gotuje. 10min i zupa gotowa. Oprocz zup smazyla mu co drugi-trzeci dzien frytki. Powaznie. Nie moglam juz na to patrzec. Tym bardziej, ze maly ma problemy zdrowotne- zapalenia pluc, oskrzeli, krtani, powiekszony migdal zakwalifikowany do wyciecia, podejrzenie alergii (jutro mam wizyte u alergologa, nawet dzisiaj bylismy u pulmonologa - na szczescie maly juz czysty osluchowo oraz pobieralismy krew na testy pokarmowe). Nie moge zorientowac sie, na co maly moze byc uczulony, bo tesciowa zawsze cos tam mu swojego ''przepchnie'' i tygodniowa eliminacje danego skladnika z diety szlag trafia. To nie jest kwestia ambicjonalna, akurat jestem z osob, ktore chetnie ucza sie od tesciowej, bo sa potrawy, ktore naprawde robi bardzo dobre. Ale na pewno nie te zupy. Ja pomiodorwke czy zurek robie zawsze na jakims miesie, daje warzywa, a tesciowa nie, tylko kostki. I problem w tym, ze maly nauczony jedzenia na kostkach rosolowych nie chce moich zup, bo mu nie smakuja. A wcale nie sa w smaku gorsze od tesciowej zup. Wiele osob mowi, ze smacznie gotuje, wiec raczej problem nie lezy w tym, ze niesmacznie gotuje, a w zlych nawykach mojego dziecka. A to naprawde tesciowa tu troche zawinila. Jak pisalam- nie mam z nia problemow na innych plaszczyznach, ale strasznie ''zepsula'' mi dzieciaka tym jedzeniowym rywalizowaniem. Nigdy nie mialabym nic przeciwko, by raz w tygodniu dziecko zjadlo u babci obiad, ale same sobie odpowiedzcie, czy nie mialybyscie dosc, gdyby sytuacja powtarzala sie niemal codziennie? Powaznie. Na poczatku tesciowa potrafila odsunac moj talerz z kanapkami i dac swoje kanapki, przy mnie. Potem troche zaczelam sie buntowac, maz tez jej zwrocil uwage i jakis czas byl spokoj. Wystraczylo, bym RAZ pozwolila dziecku zjesc babciny obiad, by tesciowa znowu sie zagalopywala i od nowa codziennie na przemian zaczynala gotowac zurek z pomidorowka. Od kiedy maly ma pasozyty, zaczelismy mu dawac ciemne pieczywo. Tesciowa je biale. Wiedziala, ze malemu nie dajemy, pomimo to specjalnie zostawila na szafce bulke pszeniczna, bo wie ze maly lubi. Maly zlapal, zaczal jesc, a na moje uwagi zaczela z pokoju swojego: ja mu nie dalam, on sam sobie wzial! No tak, ale jakby normalnie schowala tam, gdzie zazwyczaj trzyma chleb, to by sobie nie wzial, a nie zostawila specjalnie na wierzchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli tesciowa, lub ktokolwiek inny, wciskal by syfy mojemu dziecku - po prostu stanowczo bym sie postawila. Ona odsuwa twoje kanapki? To ty odsun jej zupe od dziecka. Teraz bedzie ci trudniej, bo juz wytworzyl sie pewien uklad, do ktorego babcia i synek sie przyzwyczaili. Prawdopobnie bez lez i obraz sie nie obedzie, ale czym dluzej zwlejasz tym gorzej. Uprzedz najpierw meza, jak zamierzasz postapic, badz pewna ze jest po twojej stronie i oboje konsekwentni. Nie wuem czy to jest najlepsze rozwiazanie... ale lepsze nie przychodzi mi do glowy, ja bym tak zrobila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:33, akurat moje dziecko nie jest grube. Jest w sam raz. Nie mam parcia na to, by koniecznie duzo jadlo, ale staram sie, by ten jeden cieply posilek zjadl dziennie. Staram sie, wiec nie rozumiem, dlaczego babcia mojego dziecka tak sie zachowuje, jak sie zachowuje. I te codzienne pytania, czy juz jadl sniadanie, jakbym mu jesc nie dawala. Nieraz, gdy maly powie, ze jadl to i tak sie go pyta, czy bedzie jadl z nia. Ona sobie ubzdurala, ze maly jest za chudy (faktycznie schudl, ale o bylo w czasie choroby na zapalenie pluc), a apetytu nie mial rowniez przez lamblie. Ale teraz juz zaczyna miec dobry apetyt. Co innego zjesc dobry obiad u babci, a co innego codziennie jest pomidorowke na przemian z zurkiem na kostkach. I naprawde tesciowa gotowala na przemian tylko te zupy, przy niedzieli rosol. Niosla sobie do pokoju, a jak maly sie pytal, co tam ma, to odpowiadala: zupke, bedziesz jadl? I od razu oboje siadali u tesciowej w pokoju i jedli. A mi nieraz w tym czasie obiad dochodzil na kuchence i nieraz z bezsily sie we mnie gotowalo. W koncu poskarzylam sie mezowi i troche tesciowa opierniczyl. Kiedys tesciowa czesto robila tez kopytka, bo i to maly lubi. Ja gotowalam przykladowo obiad, ona oczywiscie predko zrobila kopytka i szybko przemykala do swojego pokoju i podkarmiala malego. Przeciez nie moge jej zabronic gotowac pomidorowki, chocby to robila codziennie, bo niby jakim prawem? A maly widzac, ze tesciowa ma pomidorowke, to zaraz chce ja jesc, a mojego obiadu nie ruszy. I jest wycie, krzyki, a ja juz nie mam na to sily zwyczajnie, bo to sie powtarza niemal codziennie. Bywa i tak, ze tesciowa widziala, ze maly zjadl moj obiad, my wyszlismy przykladowo na spacer, a jak wrocilismy to na mojej kuchence stal garnek z zurkiem, by maly sie najadl jak przyjdzie (no bo przeciez umrze z glodu). Jak tesciowa widzi, ze nie ugotuje obiadu (co zdarza sie dosc rzadko), to szybko wtedy robi cos, co moj maz lubi, przewaznie fusier i tez niby przypadkiem kladzie mi na kuchence. No bo jak by to byo, zeby moj maz byl bez obiadu... Sama go nauczyla, ze podstawia pod nos i niszczy wszystko, co wypracuje, jesli chodzi o ''wychowanie'' nie tylko dziecka, ale i meza. Okazuje sie, ze jak bylam chora to moj maz potrafil ostrugac ziemniaki i zrobic do tego glupie jajko, nieskomplikowane, ale zawsze na cieplo. I przynosil mi do lozka nawet. A tesciowa tym swoim wpierniczaniem sie doprowadza tylko do tego, ze moi mezczyzni beda mieli dwie lewe rece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno - uświadom sobie wreszcie, że masz problem ze sobą, nie z teściową. Nie potrafisz postawić granic - i wszystko jedno, czy to dotyczy gotowania czy słodyczy czy innych spraw. Nie dopuściłabym do tego, żeby moje dziecko żywiło się głównie glutaminianem sodu, sorry. Nie pozwoliłabym mu jadać u teściowej, tak po prostu. Wszystko jedno, co ona na to - jej ewentualne fochy to nie powód, żeby zgadzać się na karmienie dziecka syfem. Nie rozumiem jak można mówić, że smacznie gotuje - skoro to na kostkach rosołowych, bez żadnych walorów zdrowotnych. Powiększone migdały mogą być oznaką alergii, nie tylko problemów z gardłem. I skoro tak się boisz, to zwal na to, że lekarz kazał wyeliminować to czy tamto, żeby sprawdzić czy konieczna jest operacja i usunięcie migdałków. I konsekwentnie trzymaj się tego, że sama karmisz małego. Nie pozwalaj przychodzić z kanapkami, dokarmiać. To naprawdę dość proste. P.S.. Czy dziecko nie chodzi do przedszkola?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...a swoja droga, takie chemiczne jedzenie to dla samej babci tez nie jest zdrowe, W sumie niestety masz 2 osoby pod wasza opieka, nad babcia niestety mniejsza kontrole, popros meza o stanowcze wsparcie w rozwiazaniu tego problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam, ze przez to moj maz jest na ''nie'' jesli chodzi o gotowanie- bo wie, ze jak ja nie ugotuje, to zrobi to tesciowa. Nie jest chetny do nauki. A tesciowa idzie w zaparte i twierdzi, ze moj maz nie chcial sie jej ''poddac'' i uczyc sie. Dziwnym trafem jej starszy syn potrafi gotowac. A moj maz jako najmlodszy mial pod nos wszystko podstawiane, tesciowa od razu wymyslila sobie, ze to on przy niej zostanie i mu nadskakiwala. Na szczescie nie jest typowym maminsynkiem, co to mamusi sie pyta o zdanie i slucha bezkrytycznie. No ale jesli chodzi o kwestie gastronomicze, to ma dwie lewe rece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×