Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak powiedzieć żonie, że nie chcę być przy jej porodzie ?

Polecane posty

Gość gość
Moja matka też się nie darla przy żadnym porodzie. Może mamy wysoki próg bólu w rodzinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wielka szkoda, że nie poruszyliście tego tematu wcześniej, może nawet w żartach lub luźnej rozmowie w szerszym gronie, bo wtedy każde z Was już by wiedziało, jak się zapatrywać na tę sprawę. Jeśli o mnie chodzi, to nie posiadam jeszcze dzieci, ale sama szczerze wątpię, czy chciałabym, aby mój partner/mąż towarzyszył mi w tak niewykle intymnej i, bądź, co bądź, okrutnie bolesnej chwili. Nie znam kobiet, czy to wśród mojej rodziny czy przyjaciółek, które rodziły wspólnie ze swoimi mężczyznami. Jeśli boisz się bólu, to Twoja kobieta powinna zdawać sobie sprawę z tego faktu i nie namawiać Cię do patrzenia na jej cierpienie. A jeśli już tak bardzo chce, by ktoś jej przy nim towarzyszył, niech to będzie kobieta: albo z jej rodziny, albo jej najbliższa przyjaciółka. Im bardziej będziesz się wykręcał, tym gorzej dla Ciebie. Nie szukaj wymówek, tylko powiedz jej wprost, jak to widzisz. Nie możesz przewidzieć swojej reakcji na sali porodowej. Może byłbyś silniejszy od niej, a może, przeciwnie, musieliby zająć się Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z drugiej strony tłumaczenie że ktoś nie chce patrzeć na cierpienie drugiej osoby to śmieszne. A co jak kobieta zachoruje? Wtedy najłatwiejsza wymówka będzie ta sama śpiewka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, dzisiejsi faceci... nie chcesz patrzeć na jej cierpienie, a ona ma cierpieć podwójnie, bo sama, bez wsparcia? Dlaczego ma brać matkę, matki rola już się zakończyła, dziecko wychowała i oddała mężowi pod opiekę i to rolą męża jest ją wspierać, w końcu to też jego dziecko, tak czy nie? Nie rozumiem tego, jak facet nie wytrzyma, przecież to nie jego boli, tylko kobietę. Gdyby faceci mieli rodzić, to chyba aborcje byłyby najczęściej robionymi zabiegami i byłyby za darmo na 100 %...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Z drugiej strony tłumaczenie że ktoś nie chce patrzeć na cierpienie drugiej osoby to śmieszne. A co jak kobieta zachoruje? Wtedy najłatwiejsza wymówka będzie ta sama śpiewka. x Dokładnie, jak żona zachoruje na raka, będzie łysa, zarzygana, to też nie będzie jej wspierał, bo nie chce patrzeć na cierpienie? Albo po wypadku będzie trzeba jej zmieniać pampersy? Widać niektórzy tylko są razem jak jest pięknie i ładnie, a jak pojawia się trudna sytuacja to spieprzają z podkulonym ogonem i jeszcze jakie ładne wymówki- "nie chcę patrzeć na cierpienie" jasne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kur/wa mać. Jak mój mąż się czumś struje i ledwo trzyma się na nogach, s/ra i rzy/ga niemiłosiernie przy gorączce 40 stopni, to nie.zostawiam go samego. Nie zoatawiam go wiszącego nad muszlą klozetową, tylko pomagam mu usiąść na kiblu, wstać, podaje mu papier,gdy rzy/ga trzymam mu głowę, ocietam twarz, albo wynoszę miskę z rzy/gami i przynosze czystą na następne rzuty. Ocieram mu pot z czoła, ochładzam, daje leki, robię jedzenie, odkrywam lub nakrywam. Ludzie, to jest najbliższa mi osoba, i miałabym go zostawić samemu sobie w chorobie, bólu, cierpieniu bo nie mogę patrzeć i sama cierpię?! Kur/wa, egoizm jakiego świat nie widział. A ty autorze chcesz właśnie.zostawić swoją żonę w takiej potrzebie, jeszcze większej potrzebie aniżeli chory żołądek czy grypa żołądkowa. Już kur/wa widzę, jak tacy ludzie pomagają najbliższym w potrzebie, spier/dalają jak najdalej, to samo w obliczu zagrożenia, wypadek i połamany i zakrwawiony ktoś,bliski wrzeszcxący z bólu lub w obliczu wojny, postrzelony, skatowany, a wy byście się odwrócili biedne.stworzątka żeby nie patrzeć, bo WAM za dużo bólu by to sprawiło. Gdyby mój mąż wypiął się na mnie w chorobie albo przy porodzie, to ze mną miałby już tylko to jedno dziecko i żadnego więcej, a tak gowno by mnie obchodził w każdej swojej chorobie, gdyby połamał sobie łapy musiałaby mamusia go wziąć pod opiekę i karmić i duupę mu podcierac, bo jak stwierdziłabym tak samo jak on mi, że nie pomoge bo samo patrzenie na jego bol sprawia mi cierpienie, więc się odwracam i niech sam sobie radzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz przy pierwszym porodzie 10 lat temu nie byl, nie chcial. Mi to zwisalo bo nie wiedzialam, co mnie czeka. A meczylam sie 12 godzin... I pod koniec juz bylam przerazona. Lezalam zostawiona sobie z brakiem postepu porodu. Zrobili w koncu cc. Przy drugim porodzie maz chcial byc. W zasadzie po to, by trzymac reke na pulsie. W 36tc trafilam na patologie i w nocy odeszly wody. Juz nie dzwonilam po niego. Po 6 godzinach nie zgodzilam sie na sn i zrobili mi cc. Wlasciwie teraz sobie mysle, ze dobrze ze go nie sciagalam do szpitala, bo tym razem bolalo o wiele gorzej i w samotnosci trzymalam fason, a gdyby byl, to pewnie nasluchalby sie przeklenstw hehe. A i tak nie moglby mi pomoc. No chyba, ze zrobiliby mi cc szybciej gdyby interweniowal a nie trzymali mnie 6 godzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja przy pierwszym porodzie bylam sama i zaluje, bo personel robil co chcial i mowil co chcial, na szczescie i tak nie trafilam na strasznych chamow tylko po prostu na zimnych ludzi, ktorzy podchodza do ciezarnej i faktu bolu i porodu jak do obrania ziemniakow na obiad. Ale to bylo kilkanaście lat temu, poczatek tego tysiaclecia. Przy drugim porodzie w 2016 roku,maz byl ze mna. I wlasnie byl po to zeby pomoc mi isc sie wysikac, pomasowac plecy bo mialam bole krzyżowe podczas skurczów, otrzec czolo, kontrolowac pomiary ktg, dopytac sie personelu, nawilzyc usta, potrzymac za reke, a po wszystkim pomoc mi sie umyc w wannie, przebrac. No i bobasa zawiezc na badania (do skali apgar), dac personelowi ubranka, pieluszke, kocyk. A przede wszystkim jego obrcnosc powodowala, ze personel miusial trzymac fason i nie mogl sobie pozwolic na chamskie odzywki wobec mnie. Pomoc mi poustawiac torby z rzeczami na sali poporodowej, powykladac na wierzch najwazniejsze rzeczy. Nie stal i nie gapil sie tam gdzie personel, wiec bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facet przy porodzie ? nigdy nie chciałabym nie widzisz różnicy między chorobom nowotworową a porodem ? autorze porozmawiaj z żoną i powiedz jej wprost że tego nie chcesz mój dziadek nie był przy porodzie , ojciec też nie i mój mąż nie był bo nie chciałam tego z powodów jakie opisała pani wyżej za chwile facet będzie musiał z wami być w toalecie bo przecież musicie się wypróżnić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie, nie ma roznicy miedzy choroba nowotworowa, a porodem. Bo i tu i tu czlowiek potrzebuje pomocy, potrzebuje zeby pomoc mu isc sie umyć, bo nie ma sily, posadzic go na kiblu i wstac, bo nie ma sily. Ciezarnej nie karmisz, a osobe po chemii to trzeba nawet nakarmic i duupe podetrzec, albo takiej co dwie rece w gipsie. Trzeba umyc wlosy, trzeba trzymac głowę gdy wymiotuje po chemii, robi oklady, etc. Przy rodzacej masz byc jako stroz przed chamstwem personelu, i czasrm pomoc typu masaz, wytarcie czola z potu. I nie zostawilabym swojego meza podczas choroby nowotworowej po chemii, i chcialabym aby on takze mnie wspieral w takiej chorobie albo przy porodzie, i jesli choroba wymagalaby pomocy przy wyproznieniu sie, to tak, tez bym pomogla i chcialabym zeby mi maz pomogl. Co w tym dziwnego? Ty to widac z tych co jak.w zyciu.zle.sie dzieje to najlepiej sie schowac i przekrecic w samotnosci albo od razu poddac eutanazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, tak czytam i nie dowierzam. Przecież nie będziesz stał między nogami, tylko "przy głowie" trzymał za rekę, masował, wspierał. Ja NIE WYOBRAŻAM SOBIE, żeby mój mąż stał TAM i patrzył, to już bym wolała być sama. Poza tym powinieneś być aby lekarze czy położna wiedzieli, że patrzysz im na rękę. Że gdy za długo nikt nie przyjdzie to pójdziesz po kogoś, nawet jak będzie trzeba podniesiesz głos, żeby zajęli się Twoją żoną i dzieckiem. A co będzie jeśli ona zostanie sama i coś się stanie, przez co dziecko urodzi się niedotlenione i będzie za przeproszeniem warzywem? Tak było u koleżanki, była sama, mąż dojechał później, gdyby nie wezwał lekarza i nakrzyczał na niego, że mają się nią zająć, bo leży sama w sali, to dziecko urodziłoby się martwe, bo by się udusiło. Różne sytuacje się zdarzają. Weź odpowiedzialność i wspieraj żonę, nie znoszę jak facet jest taką p/i/z/d/ą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gratuluję ci jak nie widzisz różnicy między chorobom nowotworową a porodem ja osobiście wolałabym x dzieci bez męża urodzić niż schodzić na raka no ale dla ciebie to to samo puknij się wiesz gdzie poza tym każdy ma prawo do tego aby podjąć samodzielnie decyzję czy chce czy nie chce być przy porodzie partnerki każdy jest wolnym człowiekiem nigdy nie zgodziłabym się żeby mi ktoś coś narzucał w tym względzie jak przychodzi ciężka choroba to wtedy wszyscy zakasują rękawy i każdy jest gotowy pomóc w chorobie to zupełnie inna sprawa a przy porodzie ? dorośnijcie trochę to światopogląd też wam się zmieni nie życzę nikomu tak ciężkich chorób jak rak w rodzinie ale ta która miała to nieszczęście i doświadczyła wie o czym mówię i na czym polega opieka nad chorym przez całą dobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie no pewnie, jest różnica pomiędzy porodem, a chorobą, bo opieka rodzącej to piknik w porównaniu do opieki nad osobą cięzko chorą. Więc skoro facet nie daje rady trzymać za rękę i wspierać podczas porodu, to lepiej odkładajcie na dobrą pielęgniarke, bo jak zachorujecie, to będzie spier...ł jak najdalej od was, aż się będzie kurzyło. I nie porównujmy- bo mój dziadek nie był przy porodzie... Kiedyś były inne czasy, kobiety np. oddawały swoje dzieci mamkom, aby je karmiły i wychowywały, a taka dajmy na to szlachcianka widywała się z dzieckiem na godzinę dziennie, albo kilka razy w tygodniu. Chciałybyscie tak? Tak samo nie było możliwości aby mąż był przy porodzie. A teraz jest taka możliwość, więc facet powinien uczestniczyć nie tylko w tej przyjemnej części stworzenia nowego człowieka, ale także do samego końca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrozum fakt że nie będzie trzymał cię za rękę przy porodzie nie znaczy że nie jest opiekuńczy i nie zaopiekuje się tobą jak już urodzisz , dzieckiem , tobą podczas choroby , swoimi rodzicami na starość itd on po prostu NIE CHCE BYC PRZY PORODZIE musicie zaraz mu wmawiać nieczułość a jej radzić żeby zbierała kasę na pielęgniarkę przecież nawet nie znasz tego człowieka dorośnij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Żono, poślubiłaś mięczaka a nie mężczyznę, dlatego teraz będziesz musiała urodzić bez mojej pomocy" - proszę, Masz gotową odpowiedź, nie musisz dziękować! :D :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taka mamka to fajna sprawa teraz to sie niania nazywa tyle że nie karmi swoją piersią twojego dziecka ale zapewnia ci relaks i odpoczynek od macierzyństwa tylko trzeba mieć kasę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś nie do pomyślenia było że facet jest przy porodzie i jakoś nie każdy był c******m ojcem tylko dlatego że za rączkę kobiety nie trzymał. W d****h wam się przewróciło chyba. Jeśli on ma szanować twoje zdanie to dlaczego ty nie szanujesz tego że on nie chce być przy porodzie? Dla ciebie ten fakt automatycznie robi mieczaka z faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko na cytaty cię stać marne marniutkie powiem ci że wolę mięczaka który nie uczestniczy przy porodzie a zmienia dziecku pieluchy w nocy i ogólnie zajmuje się dzieckiem niż twardziela który ociera mi pot z czoła trzyma za rękę i zapomina że jest ojcem na co dzień i mężem i kochankiem przyjacielem i facetem co kto woli mam prawo nie chcieć mojego mężą przy porodzie mój maz ma prawo nie chcieć być przy porodzie tyle w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gratuluję ci jak nie widzisz różnicy między chorobom nowotworową a porodem ja osobiście wolałabym x dzieci bez męża urodzić niż schodzić na raka no ale dla ciebie to to samo puknij się wiesz gdzie XXX kur..., a ty dalej swoje. Sama sie puknij wiesz gdzie. Nie umiesz czytac ze zrozumieniem? W kwestii potrzeby pomocy nie widze roznicy miedzy choroba nowotworowa a porodem, a jaka jest roznica w czynnosciach przy rodzacej a przy osobie w chorobie i po chemii to ci JASNO WYPISALAM. I jak ktos napisal, pomoc rodzacej to piknik w porownaniu do pomocy choremu przewlekle lub na cos powaznego. UMIIESZ CZYTAC w ogole? Czy to tez cie przerasta? Doskonale wiem jak wyglada opieka nad starsza sparalizowana osoba latami, gdzie karmisz, przewijasz,myjesz z gowna, pomagasz przy wyproznieniu sie, ubierasz, dzwigasz, smarujesz odlezyny, etc. Robilam to na codzien przy swojej babci na spolke z moja matka. I tak samo zajmuje sie moim mezem gdy zachoruje na grupe zoladkowa i wyrzyguje ostatnie flaki, albo gdy ma kaca i tez nie daje rady sam juz z tym rzyganiem. Tak samo zajmowalam sie naszymi dziecmi, gdy te mialy zaparcia i trzeba było pomoc w wyproznieniu, albo trzymac zeby nie zachlysnelo sie wlasnymi wymiocinami, wytrzrc, przebrac. I to samo robi moj maz wobec mnie i naszych dzieci. I nie uciekamy w obliczu chorob lub zatruc i nie zostawiamy siebie na pastwe losu. A facet ma byc przy porodzie po to by byc strozem aby personel nie spier/dolil nic i nie.zrobil z kobiety lub dziecka kaleki, zeby nie ponizal, i przy okazji zeby kobiecie dac cos pic albo pomasowac plecy podczas skurczów. Jak nie umiesz cxytac, to wroc do postow wyzej i czytaj tyle razy az zrozumiesz. Masz prawo nie chciec nikogo przy porodzie, a inni maja prawo chciec, natomiast jak facet decyduje sie na dziecko a przerasta go obecnosc przy porodzie (nie tam gdzie personel lecx zupelnie z boku), to myslisz zetym ZAKASA REKAWY i gdy jego zona lub dziecko bedzie chore to poleci zeby wykonanywac te wszystkie czynności przy chorym dziecku skoro nie byl w stanie byc podczas zwyklego porodu, zeby nie patrzec na wijaca.sie z bolu zone? To bedzie w stanie patrzec na wijaca sie z bolu zone lub dziecko po wypadku, ktore trzeba bedzie karmic, przeeijac, przebierac nicxym roslinke i sluchac po nocach wycia z bolu i wycierac wymiociny z twarzy po np chemii, a no i patrzec na np lysa 5letnia coreczke wygladaja jak wlasny cien? Wez mnie nie rozsmieszaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak. Dla mnie każdy, kto nie chce być przy bliskiej osobie w trudnej chwili, kiedy ona go potrzebuje, to c**a i mięczak. Nie ważne czy to poród, rak czy depresja z powodu utraty pracy. Jeśli nie potrafisz albo nie chcesz wesprzeć najbliższej ci osoby kiedy cię o to prosi, automatycznie jesteś zerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wariatka madka na horyzoncie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś nie do pomyślenia było także aby facet zmywał naczynia, sprzątał, w ogóle wykonywał jakieś domowe obowiązki, tak samo nie do pomyślenia było aby kobieta pracowała zawodowo. Dużo rzeczy było nie do pomyślenia. Więc teraz rzeczywiście nam się w doopach poprzewracało, bo kobiety pracują, a faceci mają obowiązki w domu. I bardzo dobrze, dzięki ci historio za ten przewrót!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Kirdyś nie do pomyslenia bylo, zeby facet nie potrafil zarobic na zone i gromadke dzieci, a dzis to norma, zona musi tez isc do pracy zeby rodzina zyla na jakims normalnym poziomie. Kiedys nie do pomyslenia bylo, zeby mezcxyzna przewinal dziecko, a dzis to nic dziwnego. Co ma twoje "kiedys" do "teraz"? Widac w duupacj sie facetom poprzewracalo, ze kaza swoim zonom pracowac, skoro kiedys nie musialy. I mozna tak bez konca. Jednym skowem twoje argumenty sa smieszne, bo kiedys pralo sie na tarze a ty robisz to w pralce automatycznej, znaczy sie w duupie ci sie poprzewracalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Kiedyś nie do pomyślenia było że facet jest przy porodzie i jakoś nie każdy był c******m ojcem tylko dlatego że za rączkę kobiety nie trzymał. W d****h wam się przewróciło chyba. Jeśli on ma szanować twoje zdanie to dlaczego ty nie szanujesz tego że on nie chce być przy porodzie? Dla ciebie ten fakt automatycznie robi mieczaka z faceta? s s s s s dziewczyno bo teraz taka moda , tak młode laski opisują tu swoje fantazje a w domu w realu zupełnie inaczej jest wklei ci cytat i taka mądra jest że klękajcie narody kozak w necie trampek w świecie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A ja wole faceta ktory potrafi nie tylko splodzic, ale tez pomoc przy porodzie, a potem razem ze mna wychowac, i byc w zdrowiu i chorobie przy mnie i przy dzieciach, tak.samo jak ja przy nim i.przy dzieciach w zdrowiu i chorobie. I nie znam takich facetow co to sa przy porodzie a potem nie potrafia przewinac ani nakarmic, natomiast znam takich co nie dosc ze przy porodzie nie chcieli byc to potem brzydzili sie zmienic pieluchy dziecku. Ja tulko mowie, takie rzeczy wracaja, i oby dziecko tez kiedys staremu schorowanemu ojcu powiedzialo, gdy temu zwieracze juz nie beda trzymac "sorry ojciec, ale sam sie umyj albo zadzwon po sasiada albo pogotowie, ja cie nie umyje ani nie przebiore, bo sie brzydze, radz sobie sam", i powinien wujsc i zostawic ojca z przesikanym i przes/ranym pampersem samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spoko, że jak facet nie chce być przy porodzie, bo się boi, to mu wolno. Pełne zrozumienie, bo biedny misiu mógłby mieć traumę i w ogóle. A jak kobieta boi się porodu i chce cesarkę, to jest wygodnicką szmatą i nie kocha dziecka. Fajnie, że facetom wolno wszystko, a nam nic. My mamy zamknąć ryje i grzecznie rodzić, uważając przy tym, żeby wielce nieestetycznym widokiem porodu nie zrazić do siebie wrażliwego Pana Męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj żeby tak było, że facet nie chce być przy porodzie, a później ochoczo zajmuje się dzieckiem, żoną w chorobie itp... Powiem Wam, że kiedyś była wolontariuszką w hospicjum i tyle się historii nasłuchałam, że głowa mała. W pamięć zapadła mi młoda kobieta, która opowiedziała mi swoją historię. Była ze swoim mężem jakieś 2 czy 2 czy 3 lata po ślubie, kiedy zachorowała na raka. A dowiedziała się o chorobie właśnie kiedy starali się o dziecko, bo nie mogła zajść. Mówiła, że mąż na rękach ją prawie nosił. Zdjęcia pokazywała sprzed choroby, naprawdę piękna dziewczyna. Nie poznałabym, że ta na zdjęciu i na szpitalnym łóżku to ta sama osoba. Otóż w chorobie mąż mało ją wspierał, ciągle wyjeżdżał, wolał zapłacić za opiekę, niż z nią być. Kiedy w koncu wyzdrowiała, powiedział jej, że odchodzi, że ma inną. Mówił podobnie jak jest powiedziane w tym temacie- że nie mógł patrzeć na jej cierpienie i dlatego wyjeżdżał z domu i wtedy poznał tamtą. Czekał tylko aż żona wyzdrowieje, bo bał się jej powiedzieć (ja sobie pomyślałam, że może czekał aż umrze i go ominie trudna rozmowa). Dziewczyna wpadła w depresję, w niecały rok nastąpił nawrót choroby. Także prawdziwie kochający i opiekuńczy facet nie zostawi żony w trudnej chwili- ani przy porodzie, ani w chorobie. Jeżeli nie chce być, to wiadomo, że siłą nie można zmusić, ale ja bym się zastanowiła nad takim małżeństwem i bezpiecznie już na pewno bym się nie czuła u boku takiego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie idź jak nie chcesz, nie obawiaj się, jak dziecko wlazło to i wyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś gość dziś gratuluję ci jak nie widzisz różnicy między chorobom nowotworową a porodem ja osobiście wolałabym x dzieci bez męża urodzić niż schodzić na raka no ale dla ciebie to to samo puknij się wiesz gdzie XXX kur..., a ty dalej swoje. Sama sie puknij wiesz gdzie. Nie umiesz czytac ze zrozumieniem? s s s s nie będę wklejać całości wypowiedzi jak masz ochotę to w imię miłości wyrywaj sobie zęby z ukochanym przy boku , niech ci ukochany razem z ginem zaglądają w c**e przy badaniu , towarzyszcie sobie przy usunięciu wyrostka robaczkowego i co tam jeszcze chcesz ja mam swoje zdanie na temat obecności męża przy porodzie ty swoje tylko te porównania do chorób nowotworowych i opieki a poród powalają zero inteligencji i dlatego też kończę z tobą dyskusję dziecino może kiedyś nabierzesz życiowej dojrzałości i zrozumiesz że nie masz monopolu na rację i każdy może miec swoje zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem Co to znaczy jak ktoś pisze "nie mogę patrzeć na cierpienie innej osoby " no k... jakim trzeba być egoista zeby pisać cos takiego . Jak wasze dziecko ciężko zachoruje to tez zostawicie samo w szpitalu bo "nie mogę patrzeć jak cierpią inni " . Kobieta cierpi przy porodzie a wy stoicie obok i jeszcze wielce poszkodowani jej cierpieniem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×