Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak powiedzieć żonie, że nie chcę być przy jej porodzie ?

Polecane posty

Gość gość
Mój też sam podjął decyzję, że chce być ze mną. Dałam mu wolny wybór, dla niego było jednak oczywiste, że zrobimy to razem - dziecko też zmajstrowaliśmy przecież razem :) I cieszę się, że był. Że widział mnie spoconą, zmęczoną, płaczącą z bólu i narzekającą, że już nie dam rady. Że pilnował wszystkich spraw organizacyjnych, że zmieniał mi podkłady, szedł ze mną pod prysznic, a w międzyczasie rozśmieszał, dodawał otuchy i mówił, że "właśnie że dam radę bo jestem silną i dzielna" :) Jest mi najbliższą osobą i wiedział, co robić, żeby to co się dzieje, było choć trochę łatwiejsze i żeby mnie zmobilizować do jeszcze większego wysiłku (parte trwały 50 minut, bez znieczulenia). Spisał się na maksa i teraz wiem, że mogę liczyć na niego w każdej sytuacji. I że może mnie oglądać w każdym stanie, bo gorzej niż podczas porodu to już nie będzie ;) Aha, i uprzedzając: tatą też jest REWELACYJNYM :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy któraś podczas porodu wyzywała męża ,wyrzucała z sali ,rozwodziła się,bo słyszałam ,że takie 'akcje' też są?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie, jak facet nie chce być przy porodzie to po co go zmuszać. Weźcie mamę, przyjaciółkę, siostrę, itp. Mój mąż był i tylko mnie wkurzał, pałętał się i przeszkadzał zamiast pomagać. Denerwował mnie, także nie zmuszajcie nikogo na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autor tematu 2
Dyskusja zeszła na mocno niewłaściwy tor. Trochę przeczytałem sensownych komentarzy i napiszę, że po pierwsze to, że nie chcę być przy porodzie nie znaczy, że nie kocham swojej żony czy córki, po prostu nie czuję się na siłach, żeby tam być, wspomniałem już na początku, że jeżeli chodzi o tą pierwszą fazę o której piszecie to oczywiście, że nie ma problemu, ale nie chcę być jak będzie już ten poród właściwy. Zapytałem dlatego, żeby jej to jakoś delikatnie zakomunikować, przecież nie chcę jej mówić "Nie chcę być przy twoim porodzie" bo jeżeli tak jej powiem to pomyśli, że nie chcę być z nią i ją odrzucam, a przecież tak nie jest. Co do chorób to oczywiście, że nie zostawiłbym żony, gdyby nagle zachorowała, ale z tego co wiem ciąża to przecież nie choroba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro nie czujesz się na siłach być przy swojej kobiecie kiedy będzie rodzić wasze dziecko, bo przeraża cię jej cierpienie, to na jakiej podstawie uważasz, że będziesz czuł się na siłach być przy niej jeśli ulegnie wypadkowi, albo poważnie zachoruje? Dlaczego niby wtedy miałbyś czuć się na siłach oglądać jej cierpienie, skoro teraz nie jesteś? Ciąża i poród to nie choroba, ale różnie może być. To nie jest taka prosta fizjologia, jak zrobienie siku. Zresztą popatrz z boku jak to wygląda: osoba, którą podobno kochasz prosi cię, żebyś był przy niej i udzielił wsparcia w trudnej chwili. Potrzebuje cię. A ty odmawiasz, bo obchodzą cię tylko twoje własne uczucia. I ty niby nazywasz się facetem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No w końcu coś jej przysięgałem przed ołtarzem, że będę ją kochać zarówno w zdrowiu jak i chorobie, a ja nie rzucam pustych słów na wiatr i nie podobno kocham, tylko naprawdę kocham. Ja wiem, że ona o coś prosi, ale czy serio każdą prośbę partnera tak spełniasz ? Czy serio bez mojej nieobecności się tam nie obędzie ? Przecież ona będzie pod opieką specjalistów,a nie zostawiona sama sobie na pastwę losu. Gdyby ona zachorowała to miałbym zupełnie inne uczucia, choroba to przykry i ciężki stan, a ciąża wręcz przeciwnie, ona naprawdę bardzo się cieszyła jak zaszła w ciążę po mimo tego, ze nawet tego nie planowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"przysięgałem przed ołtarzem, że będę ją kochać zarówno w zdrowiu jak i chorobie, a ja nie rzucam pustych słów na wiatr " I jak się to ma do "nie chcę być przy narodzinach mojego dziecka"? Bo musiałbyś przysięgać "w zdrowiu, chorobie, a także innych momentach gdzie zona mnie potrzebuje", a skoro tego nie było to spoko? x " Gdyby ona zachorowała to miałbym zupełnie inne uczucia, choroba to przykry i ciężki stan, a ciąża wręcz przeciwnie, " a) skąd wiesz jakie miałbyś uczucia b) najpierw p********z, ze nei chcesz patrzeć na jej cierpienie, a potem nagle "yyy, cierpienie podczas porodu to co innego niż cierpienie podczas choroby:". Cierpienie to cierpienie - porodowe ma to do siebie, że mija, chorobowe niekoniecznie. x "Ja wiem, że ona o coś prosi, ale czy serio każdą prośbę partnera tak spełniasz ? " Nie, jestem tamtą osobą, ale odpowiem w Twoim stylu - nie, nie spełniam bo kieruję się egoizmem i jak mój mąż jest w szpitalu to mu mówię "wiesz, jesteś tylko na badaniu, to nie choroba, a ja Ci przysięgałam, ze w chorobie, a nie podczas badań, takze sraj się"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cierpienie spowodowane naturalnym bólem porodowym, a cierpienie spowodowane niebezpieczną i groźną chorobą to według mnie dwie różne rzeczy, aż dziwne, że dla ciebie to jest to samo, kobieta która rodzi raczej nie myśli, ze za chwilę będzie już na tamtym świecie, w przeciwieństwie do drugiej sytuacji. Skąd wiem jakie miałbym odczucia ? Miałbym spore wyrzuty sumienia, gdybym swoją żonę zostawił, bo zachorowała, nie mógłbym normalnie wtedy żyć, bo ciągle bym o niej myślał, zresztą to byłoby złamanie przysięgi małżeńskiej. Mylisz się cierpienie cierpieniu nie jest równe. Co do próśb, czy gdyby twój partner ładnie poprosił cię o to, żebyś np ucięła mu rękę, też byś to zrobiła ? No przecież tak ładnie prosi, a tak na marginesie to chodzę z nia na badania od czasu do czasu, nawet napisałem, że przy tej pierwszej fazie mogę z nią, nie chcę być, nie chcę być przy tym jak sie już będzie zaczynać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" kobieta która rodzi raczej nie myśli, ze za chwilę będzie już na tamtym świecie" Tak, tylko o to się modli, albo myśli o tym jak byłoby fajnie wyskoczyć przez okno - bo po prostu już wysiada. Ewentualnie jak zabiorą jej dziecko bo coś się stało leży przerażona bez informacji. Ewentualnie położna na nią krzyczy, ze jak tak dalej pójdzie to dziecko umrze przez matkę co urodzić nie potrafi. Faktycznie - pikuś. x "Co do próśb, czy gdyby twój partner ładnie poprosił cię o to, żebyś np ucięła mu rękę, też byś to zrobiła ? No przecież tak ładnie prosi" Wiesz co - miej minimum szacunku dla ludzkiej inteligencji i nie pisz takich pierdól, bo to ręce opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam szacunek, ale jeżeli słyszę takie absurdalne porównania porodu do ciężkiej choroby to raczej oznaka, że to ty nie masz do mnie żadnego szacunku i piszesz pierdoły. Nagle widzę, że zakładasz czarne scenariusze, które zdarzają się raz na milion przypadków, w Polsce jest ponad 1000 porodów dziennie, a takie przypadki, które przywołujesz zdarzają się sporadycznie i jeżeli juz to raczej jak ciąża przebiega nieprawidłowo, podczas gdy ciąża mojej żony przebiega prawidłowo, wszystkie wyniki badań są dobre, córka będzie zdrowa, w dodatku opieka specjalistów, więc pytam sie jeszcze raz dlaczego moja obecność jest tam aż tak niezbędna, oczywiście nie przywołuj znowu tych sporadycznych przypadkow, bo równie dobrze mogę napisać sprzedaj samochód, przecież możesz zginąć za kółkem, więc po co prowadzisz ? Zliwiduj instalacje gazową w swoim mieszkaniu, przecież jak wybuchnie to pewna śmierć. Tak zdarzają się takie przypadki, sporadycznie bo sporadycznie, ale nikt nie wariuje tak jak ty w takich sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poszukaj sobie takiej co się już urodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:37 Powiem tak - jak ten "jeden przypadek na milion" (akurat myśli o śmierci bo boli tak mocno są częściej - ale niech Ci będzie) Ciebie dotknie to Ty do końca życia będziesz wił się w wyrzutach sumienia, nie ja. To Ciebie będzie wytykać rodzina, to wobec Ciebie będzie miała żal żona. Jak żona usłyszy jak to kuzyn był przy porodzie, przecinał pępowinę i był zachwycony tym wydarzeniem to Tobie się oberwie, nie mi. Więc rób co chcesz. Kobiety swoje zdanie wyraziły - dla większości jesteś egoistą. Na przyszłość jak nie chcesz znać odpowiedzi, chcesz tylko posłuchać przytakiwania to się nie pytaj, bo najwyraźniej nie jesteś w stanie znieść tego, że ludzie się z Tobą nie zgadzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Tak zdarzają się takie przypadki, sporadycznie bo sporadycznie, ale nikt nie wariuje tak jak ty w takich sytuacjach." A odnośnie tego - moja wypowiedź była o 11:10, wcześniejsza nie moja. tak samo wcześniejsze 8 stron nie było moje ;) Myślałam, ze nie muszę precyzować, ale skoro rzucasz argumenty ad personam to cóż... Ale jak pisałam - nie masz jaj, nie moja sprawa, tylko nie udzielaj się skoro oczekiwałeś samego lizania tyłka "tak, tak dobrze myslisz, facet jest kobiecie w takiej chwili niepotrzebny, a Twoja żona to jakaś głupia jest". Bo wiele kobiet popiera akurat Twoją żonę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd ty do cholery możesz wiedzieć, co myśli kobieta podczas porodu i jak się czuje? Wyobraź sobie, ze wiele kobiet się boi właśnie że umrą, albo że coś stanie się dziecku. Wiem lepiej od ciebie, bo poród przeżyłam. A ten tekst o ucinaniu ręki- bez komentarza. Nie spełniam każdej prośby partnera, ale nie wyobrażam sobie, że on mówi, nie zostawiaj mnie samego, potrzebuję cię, a ja mu na to: sorry, ale przecież nie umierasz, obejdziesz się beze mnie. Dla mnie jest rzeczą niewyobrażalną zostawić ukochaną osobę samą, kiedy wiem, że mnie potrzebuje. Tu nie chodzi o moje sumienie i moje samopoczucie. Ja w takiej sytuacji myślę tylko o tej osobie, o tym co ona czuje. Bo jak wiem, ze ktoś dla mnie bliski cierpi, to ostatnia rzecz, o jakiej myślę, to moje własne uczucia i doznania. Jedyne, o czym potrafię myśleć, to jak jej pomóc. Autorze, dobrze, że ktoś taki jak ty nie jest moim mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:47 Ok, załóżmy ten czarny scenariusz, który ty zakładasz od samego początku, czyli, że kobieta umrze przy porodzie, co jak pisałem jest bardzo mało prawdopodobne. Czy uważasz mnei w takim razie za jakiegoś uzdrowiciela ? Czy moja obecnos tam nagle sprawi, że umierająca kobieta nagle ożyje jak gdyby nigdy nic ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:54 Ale ona nie będzie tam sama, będą przy niej specjaliści, którzy więdzą lepiej ode mnie co mają robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, moja ciąża przebiegała w 100% prawidłowo. Lekarz prowadzący się śmiał, że dawno nie miał tak książkowego przykładu. Moje zapisy KTG brał sobie, żeby pokazać studentom, bo były wręcz podręcznikowe. I co? I jajco. Zaczął się poród, zaczęły się komplikacje. Mało brakowało, a dziecko by się udusiło. Jeśli myślisz, ze bezproblemowa ciąża gwarantuje bezproblemowy poród, to jesteś debilem i ignorantem. Moja kuzynka urodziła naturalnie dwóch synów. Obydwa porody miała lekkie i szybkie. A przy trzecim dziecku zaczęło gwałtownie spadać tętno i musieli na szybko robić cesarkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:54 Po pierwsze ja nie zakładam tego konkretnego scenariusza, tylko różne (o śmierci kobiety nawet nie wspominałam osobiście). Ale nawet kontynuując ten wątek, bo mnie zaciekawiło- naprawdę, nawet myśląc o śmierci swojej żony nie chciałbyś być przy niej w ostatnich chwilach tylko dlatego "przecież jej nie uzdrowię"? Nazywasz swoją żonę "umierającą kobietą"? To tylko pokazuje, że jesteś bezduszny. Mam wrażenie, ze dla Ciebie to jest takie suche "eee, nawet jak mi żona zdechnie to po co ja tam? i tak jej nie uzdrowie, po chuj mam być przy niej" :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy takim podejściu autora zgadzam się z wpisami osób, które mówiły by żona zabrała kogoś innego - bo to najpewniej będzie ktoś komu na niej zależy, ktoś kto realnie się o nią troszczy. A nie mąż sucho kalkulujący "przecież nawet jak poród pójdzie nie tak, to nie jestem lekarzem, wiec to nie jest ważne by ją wspierać".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spróbuj zwerbalizować swoje obawy. Czego ty się konkretnie boisz? Że będziesz widział i słyszał jak cierpi i krzyczy? Że zobaczysz ją brzydką, spoconą, zakrwawioną? Co cię konkretnie przeraża? Brzydota porodu? Czy po prostu jesteś z tych, co jak dzieci uważają, że jak czegoś nie widzą, to tego nie ma? Chcesz się oszukiwać, że to wcale się nie stało? Jest słodki kochany bobas, ale żona wcale nie cierpiała i nie wiła się z bólu. Co ci się konkretnie stanie, jak zobaczysz rodzącą żonę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze. Ale twoja obecnosc moze zapobiec opieszalosc***ersonelu, ktora to opiedzalosc moze doprowadzic do np uduszenia sie dziecka, niedotlenienia wiec i bycia np warzywkiem lub mocno chorym juz dzieckiem, lub wlasnie do smierci dziecka, do wykrwawienia sie matki, cxyli twojej zony. Nasi znajomi rodzili dwa lata temu, gdyby nie to ze on byl z nia przy porodzie i na dodatek na biezaco zdawal telefonicznie relacje swojej znajomej poloznej z innego szpitala odnosnie pomiarow ktg, a personel przychodzil, rzucal okiem na pomiar ktg i wychodzil, az on narobil krzyku bo znajoma polozna mu przez telefon powiedziała, ze to ostatni moment na ratowaniw dziecka. Nawrzeszczal na caly personel, musial ich szukac w ich pokoikach, bo sobie siedzieli i kawke popijali, dziecko udalo sie uratowac w ostatniej chwili. Co by sie stalo gdyby jego tam nie bylo? Ano dziecko umarloby sobie w brzuchu, a ona lezac i tak nie bylaby w stanie nikogo przywolac bo te se poszly daleko i gowno by slyszaly. Wiec nie mow mi o "specjalistach", bo chyba nie znasz polskich realiow, jak bardzo podczas porodu ci "specjalisci" maja w duupie te rodzace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:09 Eee, przypadek 1 na milion. A po za tym on nie ma znajomej położnej, na ktg się nie zna więc i tak by nie pomógł. Więc po co ma być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:01 Myśl sobie teraz o mnie co chcesz, ale szczerze powiedziawszy to nie chciałbym być, pomijam już fakt, ze w takiej sytuacji to po 10 minutach byłbym w tym samym miejscu co moja żona, bez niej życie nie miałoby żadnego sensu, zwłaszcza jakby jej się coś stało w takich okolicznościach, kocham ją i jest dla mnie ważna, więc nie mógłbym długo żyć bez niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12'05 w sam punkt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to "nie czuję się na siłach"- przecież to nie ciebie będzie bolało.... a Twoja żona jakoś musi czuć się na siłach? Dobrze, że przynajmniej aby spłodzić to dziecko czułeś się na siłach...co za typ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, szukasz usprawiedliwienia i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja prdl.. facet napisze jedno zdanie na swoją obronę i poda argumenty a kafe kwoki z uporem maniaków beda mu dalej uporczywie udowadniac jak bardzo sie myli, ba on nawet nie wie co pisze, mysli i czuje! Dla was - mateczek zafiksowanych na punkcie roli jaka spełniacie w rodzinie - wasze stanowisko jest absolutnie nadrzędne i niekwestionowalne. Jesli jakikolwiek facet wykazuje sie najmniejsza chocby ludzka słabostka - jesteście w stanie zadziobac chłopa bo przeciez w waszym przekonaniu facet musi posiadać cechy niemalże nadprzyrodzone - a zwłaszcza jesli temat dotyczy was samych i waszego potomstwa, ktore tak ochoczo wydajecie na ten ziemski padół. Tutaj wyraźnie panuje pogląd ze kobieta /matka to bóstwo ktore nalezy czcić i całować w szanowny tyłek z racji tego ze jest kobieta oraz święta matka a facet zeby byc godnym całowania owego świetego doopska powinien posiadać nadludzkie cechy i byc nieskalanym ideałem. Jakie cechy natomiast powinny posiadać boskie kobieto - matki? Nie podano do wiadomości. Wystarczy ze sa kobietami i matkami i to powinno wystarczyć, przeciez one rodzą wiec składajmy im czesc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy dotad nie widziales osoby cierpiącej z bólu,że tak histeryzujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×