Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zachowanie Pań przed dyżurem majówkowym w przedszkolu

Polecane posty

Gość gość
I jeszcze jedno, żadna z komentujących tu Pań nie odniosła się do faktu, ze dziecko nauczycielki jest w jej grupie. Też uważacie, ze to jest fair wobec innych maluchów? Że mama zajmuje się tylko nim, a inne dzieci są zaniedbane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do dostępu do lekarzy to owszem, już teraz jest utrudniony, bo dużo z nich w tym tygodniu wyjeżdża na urlop. Ja mam wizytę w POZ dopiero dzisiaj, a rejestrowałam się w poniedziałek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
normalny temat o wychowaniu to problem dla kafekur, lepiej nabijac posty prowokacjom na 12 stron :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a ty przebywasz w tym przedszkolu codziennie po 8 godzin że twierdzisz, że pani w przedszkolu zajmuje się tylko swoim dzieckiem??? Na jakiej podstawie te wnioski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kupy się nie trzyma to co piszesz. Skoro jest jedno przedszkole w okolicy, to powiedz mi gdzie ma chodzić dziecko nauczycielki? Chyba logiczne, że będzie też chodzić do tego przedszkola, bo jego mama też PRACUJE. A może ta kobieta ma wozić dziecko 30 km, bo ty tak chcesz? Trzeba było iść na pedagogikę i też byś miała swojego smarka na oku non stop :-D Ponadto piszesz, że panie wyprowadziły dzieci na deszcz i zimno, żeby je przeziebic, a przecież było tam też dziecko jednej z nauczycielek. Myślisz że swoje dziecko też wyprowadziła specjalnie żeby się rozchorowalo? Nie uważasz, że to nielogiczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Same jesteście nielogiczne i nie potraficie czytać. a kupy to się nie trzyma to co pisze osoba z 11:20. 1. Wiem, że zajmuje się głównie swoim dzieckiem z relacji córki, która mi wszystko powtarza. Tak, pewnie mi nie uwierzycie, ze 3 latka potrafi wszystko opowiadać ze szczegółami, a mam podstawy by jej wierzyć, gdyż dzieci w tym wieku nie potrafią kłamać. 2. Moje dziecko to nie smark, a jeśli tak to tak samo smarkiem jest też dziecko wychowawczni. Jest jedno przedszkole, ale jej dziecko mogłoby chodzić do innej równoległej grupy. jakoś dziecko wczesniejszej wychowawczyni chodziło do tego samego przedszkola ale było w grupie u innej pani. A czemu nie chodzi do 4 latków pomimo, że ma 4 lata, tylko jest z matką w 3-latkach? Bo jest rozmemłany i non stop wisi na matce, która bawi się w nianię własnego dziecka, a inne lekceważy, chociaż są młosze. 3. Wyprowadzenie dzieci na deszcz i zimno odbyło się po godzinie 14:30 kiedy to wychowawczyni już skończyła pracę i poszła do domu ze swoim dzieckiem. Z dziećmi była tylko pomoc nauczycielska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*młodsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba było iść na pedagogikę i też byś miała swojego smarka na oku non stop xx Myślę, ze powinnaś sie leczyć. A bycie dziecka w grupie czy klasie prowadzonej przez rodzica powinno być ustawowo zakazane. W regulaminach dobrych placówek jest taki zapis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomoc została z dziećmi, a wychowawczyni do domku? Dobre, dobre:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co w tym dziwnego, u nas tez pomoc nauczyciela jest z dziećmi po godz. 15.00

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A u mnie pomoc może być, ale za dzieci odpowiada nauczyciel, jak nie wychowawca, to z innej grupy. Woźna może dzieci przypilnować, ale nie przejąć całkowitą opiekę nad nimi przy rozchodzeniu się do domów. Bez jaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla co po niektórych tutaj ważniejsze jest kłócenie się , że pomoc nie może zostać na chwile niż to, że przez 8 godzin jest główny wychowawca zajmujący się swoim dzieckiem. Ja jestem taką pomocą która robi studia i za 2 lata będę zatrudniona jako nauczyciel i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. To pewnie rodzina albo znajomi dyrekcji ze takie coś przeszło. Ja bym zabrała dziecko z tego przedszkola bo perspektywa 3-4 lat w takiej grupie budzi uzasadniony niepokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie większosć matek z kafe zamurowało w tym temacie, bo nawet nie zdają sobie sprawy, czy w grupach ich dzieci nie ma takiej samej sytuacji... Żadna z was nie miała w grupie czy klasie nauczycielskiego dziecka? Wasze dzieci wam nie opowiadają same z siebie, bo pytacie tylko "jak było w przedszkolu i czy zjadłeś wszystko". Ja jestem jak to się mówi "przedszkolanką" i moja koleżanka z grupy a później klasy była właśnie takim dzieckiem, prowadzonym przez matkę całe przedszkole i klasy 1-3, tak tak, bo jej matka skończyła pracę w przedszkolu i poszła za córką do klas 1-3, a potem wróciła do pracy do przedszkola. Wolałybyście nie wiedzieć co wyrosło z rozpieszczonej Ani :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko najpierw narobiłaś szumu na kafe bo "panie wyprowadziły dzieci na deszcz" nie konkretyzując o jakie "panie" chodzi i waidro pomyj wylane zostało na nauczycielki pracujące w przedszkolu. Teraz się okazuje, że to nie one, a pomoc wyprowadziła dzieci na zwenątrz. Dlaczego więc masz pretensje do wychowawcy? Przecież jej nie było, skończyła pracę, poszła do domu. Weź teraz swoje pretensje do kieszeni i idź z nimi do pani, która jest pomocą nauczyciela, do tej, która poszła z dziećmi na zewnątrz i nie siej fermentu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzylatek nie potrafi ocenić rzeczywistości w sposób adekwatny do niej. Bedzie widziało świat po swojemu i koniec kropka. Wystarczy że inne dziecko przytuli się do pani i już będzie że pani go bardziej woli, a w ogóle innymi dziećmi sie nie zajmuje. Może daj dziecku wiecej miłości żeby nie musiało być zazdrosne o panią w przedszkolu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Jesteście tak zazdrosne o to, że mam rezolutne i inteligentne dziecko, że posuwacie się do nadinterpretacji. Nie chodzi o przytulanie przez inne dzieci, nawet coś takiego nie padło w rozmowie. Moja córka nie jest z tych przytulaśnych, co wiszą na obcych kobietach. Nie klei się do babć a co dopiero do wychowawczyni. Chodzi o to, że syn Pani dokucza mojej córce, ściąga gumki z włosów, wyrywa zabawki, wylał jej 2 razy zupę etc. a jak pytam, czy powiedziała o tym cioci i co ciocia zrobiła, odpowiada, że nic. Cały czas skupiacie się na wszystkim dookoła tylko nie na tym, o co pytałam. Zaklinacie rzeczywistość aby tylko nie przyznać mi racji, że dziecko w grupie matki-nauczycielki to patowa sytuacja. Ale nie, wy wręcz marzycie o czymś takim dla waszego dziecka. odnoszę wrażenie, że pisze tu jedna osoba zaciekle broniąca nauczycielek, a może sama będąca taką właśnie mamuśką z własnym dzieckiem w grupie. Powiem tak: usprawiedliwiaj sie dalej kobieto, odwracaj kota do góry ogonem, jasno widać że masz moralniaka, skoro tak cię gniecie mój topic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
waidro pomyj wylane zostało na nauczycielki pracujące w przedszkolu xx przepraszam, w którym miejscu??? zacytuj proszę. Ja piszę w sposób kulturalny i jako nieliczna w takich tematach nazywam Panie nauczycielkami a nie "przedszkolankami". Połowa kobiet w mojej rodzinie wykonuje ten zawód, niestety ponad 200 km ode mnie. One same są zbulwersowane moimi spostrzeżeniami, ale jedna z nich ma staż ponad 30 letni i potwierdza, że spotkała się z paniami, które celowo przeziębiają dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz się okazuje, że to nie one, a pomoc wyprowadziła dzieci na zwenątrz. xx nic się nie okazuje, znowu nie przeczytałas ze zrozumieniem. Dzieci wychodzą na dwór po 14.30, jednoczasowo wychowawczyni udaje sie do domu, a dzieci zostają na placu z pomocą-woźną ewentualnie z nauczycielkami z innych grup. Pomoc NIE wyprowadza dzieci samowolnie, ale przejmuje je niejako od wychowawczyni idącej do domu. W tym przedszkolu robi się tak od lat, gdy ja chodziłam było tak samo, jeszcze zawsze machaliśmy Pani przez ogrodzenie. PS. Jesteś wyjątkowo bezczelna, próbujesz sie czepiać słówek żeby tylko wyszło na twoje. Posuwasz sie do nadinterpretacji i przeinaczania. Jeżeli jesteś nauczycielką, a wszystko na to wskazuje, bo tak zaciekle się bronisz i próbujesz wymądrzać, to współczuję rodzicom, którzy mają z tobą do czynienia. Rozmawiając z kimś twojego pokroju warto nagrywać rozmowy, bo z zawziętości dasz się pokroić aby postawić na swoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wysłałaś dziecko do jakiejś podrzędnej przechowywalni i masz pretensje. Idź do dyrektora, zmień przedszkole, znajdź nianie lub zwolnij się z pracy i zajmij się sama z dziećmi. Co ci da pisanie tego tutaj? Myślisz że panie z przedszkola to czytają i wyciągną wnioski? Co zrobiłaś, żeby zmienić sytuację swojego dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszę tutaj, bo liczyłam na to, że ktoś miał podobną sytuację i podzieli się doświadczeniem... to nie podrzedna przechowalnia, tylko przedszkole w dodatku prywatne, niestety kedyne u nas w gminie. U dyrekcji byłam, już pisałam, że tylko wzruszyła ramionami. Innego przedszkola w okolicy nie ma. Ja dojeżdzam do pracy 50 km w jedna stronę i nie chciałam, aby dziecko spędzało codziennie 3 godziny w aucie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A zrezygnować z pracy nie mogę, byłam w domu z dzieckiem 2 lata i 4 mce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, bo prywatne znaczy elitarne. I w promieniu tych 50km nie ma innego przedszkola? Ty na pustyni mieszkasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie na pustyni tylko w "kraju Dojnej Zmiany, który miał powstać z kolan". Chociaż może to jest to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znowu się kłania czytanie ze zrozumieniem. Pisałam, że u mnie w gminie jest tylko 1 p-le i że mam 50 km do pracy, a nie, że "w promieniu 50 km nie ma żadnego przedszkola". Są państwowe p-la w sąsiednich gminach, ale trzeba mieć meldunek, bo inaczej nie przyjmują podań. A prywatnych nie ma, bo państwowe "zaspokajają potrzeby lokalnych mieszkańców."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracowałam kiedyś w przedszkolu i czasami kiedy było dużo dzieci to żartowałyśmy sobie to co otwieramy okno? Czy idziemy na spacer? Ale to były żarty i nigdy nic takiego nie miało miejsca. Bardzo dbalysmy o nasze dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko oczekujesz od nas obiektywnej oceny i zarzucasz że dokonujemy nadinterpretacji. Ale chyba jesteś dorosła i wiesz, że nie powinno się oceniać sytuacji wg relacji jednej ze stron? Mam wrażenie że chciałabyś abyśmy tu wszystkie razem z tobą obsmarowaly panie w przedszkolu jakie to złe i nieodpowiedzialne. Ale my tak naprawdę nie wiemy jak było. Sorry, ale to ze ty ufasz bezgranicznie relacjom 3latki, to twoja sprawa, ja nie jestem w stanie tego zrobić. Pytasz o radę i pomoc. Jeżeli prawdą jest ze nauczycielka zajmuje się tylko swoim dzieckiem, to pewnie zauważają to także inni rodzice. Zapytaj ich. Jeśli jest was więcej to może coś da się zrobić. Ale jeśli okaże się, że nikt nie wyciągnął takich wniosków poza tobą, to znaczy, że jesteś przewrazliwiona. Co do ubioru na spacer porozmawiaj z paniami, poproś by cieplej ubieraly córkę. Jeśli już była taka rozmowa, to się przypomnij. Ale porozmawiaj w normalnym tonie. Chociaż nie wiem czy potrafisz, bo z twoich wypowiedzi aż bije po oczach roszczeniowość , zarozumialość, straszna zaciętość i wszechwiedza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem nauczycielką i pracuję w przedszkolu. Prawie zawsze wychodzę na dwór (oprócz burzy i ulewy, gdy temperatura jest poniżej 10 stopni Celcjusza lub gdy są upały po trzydzieści kilka stopni). Wychodzę, bo ruch, przestrzeń i świeże powietrze jest potrzebą dziecka. Temat ubioru dzieci jest dla mnie męczący - 25 dzieci, które mogą różnie odczuwać temperaturę do tego ok. 50 rodziców plusc babcie czy dziadkowie, którzy mają własne zdanie. No, można zwariować. Wszystkich zadowolić się nie da - gdy dzieci mają ok. 4 lat w mojej grupie zaczynają decydować same o ubiorze - tak zdecydowałam. Niektóre 3-latki też potrafią to robić i im pozwalam. Temat jest trudny ponieważ jesteśmy różni i dzieci są różne + s niektórzy chcieliby jedną metodę dobrać do wszystkich według widzimisię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chociaż nie wiem czy potrafisz, bo z twoich wypowiedzi aż bije po oczach roszczeniowość , zarozumialość, straszna zaciętość i wszechwiedza... xx raczej z Twoich, bo cały czas się tu udzielasz, rozpoznaję Twoją marrację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jeśli okaże się, że nikt nie wyciągnął takich wniosków poza tobą, to znaczy, że jesteś przewrazliwiona xx Niekoniecznie, może inni rodzice po prostu: 1) nie pytają o to swoich dzieci, ponieważ podobnie jak Ty uwazają, że 3 latek "nie potrafi ocenić rzeczywistości w sposób adekwatny" 2) jest im to obojętne, tak jak dyrekcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×