Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Komputerowy ćpun

Polecane posty

Gość gość

Witam, pierwszy raz proszę o pomoc na forum, mam ogromny problem i brak pomysłów na jego rozwiązanie, nigdy nie miałam takiej czarnej dziury w głowie na myśl o czymkolwiek. I nikt z fizycznie bliskich osób z otoczenia nie może mi pomóc, bo po prostu jeszcze się chyba wstydzę otwarcie o tym mówić. Do rzeczy. Chodzi o mojego partnera, jak w tytule, komputerowego ćpuna. Może najpierw opiszę w jaki sposób sytuacja się tak ukształtowała, więc tak, mialam dość długą przerwę od facetów, poprzedni związek był toksyczny, potrzebowałam się zregenerować, poznałam T, początek był obłędny dla nas obojga, cud miód, wiadomo. W całym tym uniesieniu zaszliśmy w ciąże. Mimo krótkiego stażu, obaw, watpliwosci itd., weszliśmy w to razem. I to był trudny czas, trudna decyzja. T sprawiał wrażenie dojrzalego, stabilnego emocjonalnie mężczyzny, bał się niemniej niż ja, owszem, jednak zdecydowaliśmy się dac temu szansę, tym bardziej że na tamten moment nie było powodów żeby się rozstać, mieliśmy realne perspektywy. Wprowadziłam się do niego, na świat przyszła dzidzia i to był początek tego co przywiodło mnie na to forum. Siedzę teraz sama, sacze winko, on za ścianą - gra. To banalne? Nie, to koszmar, destrukcja. I tak jest ciągle, od roku, każdy dzień, wieczór, pol nocy, weekendy, każda chwila. Nic się nie dzieje, czuje że nie istnieje, chociaż się staram, daje 100% siebie żeby się nam udalo, żeby ostatecznie wygrać ta batalię, a jego przy mnie nie ma. Taka równia pochyla, stopniowo przestał się interesować mną, nie zawiązuje odpowiednio bliskiej relacji z nasza córeczka, nie ma hobby, ogranicza kontakty z rodziną, sporadycznie widuje znajomych, już się nawet regularnie nie myje. Jestem załamana i to tak naprawdę. Jestem zadaniowcem, pojawia się problem, szukam rozwiązań, wdrażam po kolei, do skutku, na koniec analizuje, a teraz? Teraz dziura, nie wiem co robic, po prostu nie wiem. Rozmowy nic nie dają, niczego nimi nie osiągnęłam. A chcę, chcę jemu i nam pomóc, nie chce tego przegrać, nie przez to. Zobaczcie jak to komicznie wygląda, człowiek siedzi przed pudłem, dosłownie, i przegrywa życie, przegrywa związek, więzi, przegrywa ojcostwo, wszystko. Jest sam i ja sama, w tym samym domu. To jest dramat, nasz dramat, mój. Przez grę. Niby nikt fizycznie nie cierpi, nie ma alkoholu, narkotyków, awantur. A destrukcja postępuje. Jest gra, stymulacja, akcja, tempo i jest nudne życie. Mam zero satysfakcji. Pomozcie mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćparassolka
jak masz na imię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pójdź do niego teraz i powiedz, że chcesz rozwodu. I wyjdź z pokoju. Jeśli zaraz nie przybiegnie, to sorry, ale możesz uznać, że Twój związek się skończył. Jeśli przybiegnie to uświadom mu, jak bardzo słabo wygląda Wasza relacja. Nic lepszego nie wymyślisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Było już tak, nie pozwolił nam odejść, bagatelizował problem w sensie, że się tłumaczył, były wymówki, usprawiedliwienia, była nawet poprawa na trochę jednak i tak koniec końców wrócił do tego, i teraz znowu jest nieobecny, na maksa. Czuje że bez leczenia, terapii nic nie zdziałam, to chyba nie w mojej mocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli nie jesteś konsekwentna. Trochę słabo, biorąc pod uwagę, że masz dziecko. Faktycznie potrzebujesz terapii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inaczej to widzę, odejść jest najprościej, coś przeszkadza, zmieniamy, bez walki. Jedna kłótnia i bye bye. Nie potrafię tak, bo chyba sama nie chciałabym zostać tak potraktowana, nie przez kogoś kochanego. On ma problem, psychiczny i wg mnie po to się mamy, po to mamy te drugie połówki żeby sobie pomagać, wyciągać na wierzch, nie wyrzucać. Związek w mojej ocenie na tym między innymi polega, dlatego że nie sztuką jest być razem kiedy wszystko się samo układa, ważne jest umieć wspierać się w kryzysach, umieć rozwiązywać problemy, to jest miarą jakości relacji. Pytanie tylko ile energii chce zostawić na tym polu zanim się poddam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli argument w postaci groźby odejścia nie pomaga to o co jeszcze walczyć? Słabo, że został tak wspaniałe zmarnowany, bo widać że wstrząsnął facetem, ale to jest akcja na jeden raz, a nie do wielokrotnego użytku. W tej chwili nie ma żadnych asów w rękawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakim prawem ty pryszczaty prawiku doradzasz dorosłym ludziom ??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powinnas sie rozstac z nim na jakis czas jesli to na niego jakos nie zadziala i go nie zmobilizuje do dzialania to marnujecie tylko sobie zycie wzajemnie. Zwyczajnie albo ciebie nie kocha albo wie ze ma wszystko podstawione pod nos i nie musi sie starac a jego zycie jakie ma teraz to szczyt jego ambicji. Jak nie kocha to juz po ptakach jak brakuje mu ambicji to rozmowa i motywacja by sie przydala niektorym pomagaja przyklady innych z malymi sukcesami (nie mowie by mu dawac przyklad znajomego kardiochirurga ze takim sie powodzi) albo jakas pomoc w jego planach na przyszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co robilas sobie dziecko z kimś kogo nie znasz? Nie rozumiem takiego zachowania. Aż tak cie swiedzialo żeby nawet gumki mu nie założyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co robiłaś sobie dziecko z kimś kogo nie znasz? - a czy dziesięcioletni związek przed dzieckiem jest jakims gwarantem szczęśliwego życia? Zadnym. Wszyscy na pewno mamy w swoim otoczeniu przykłady rozpadu takich zwiazkow i odwrotnie też, więc naprawdę bez hejtu proszę, tym bardziej w dobie kiedy jest to tak bardzo wyśmiewane. Wielka mi sztuka skrytykować wpadkę. Wybacz, ale mam w sobie wystarczającą duża świadomość sytuacji i sama siebie potrafię w odpowiedni sposób ocenić, obiektywnie, pokazywanie palcem błędów przez osoby z forum i do tego jeszcze w niegrzeczny sposób nie ma dla mnie żadnego znaczenia, od takich rzeczy są najbliżsi i z takimi rzeczami się liczę. Tutaj proszę jedynie o radę, o nowe światło na sprawę, bo być może jestem zaplątana we własne myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym krytyka niczego nie wnosi... jeju, jak ja nie znoszę takiej postawy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to jest jak głupie kobiety zachodzą w ciążę z facetem którego praktycznie nie znają bo myślą ze to big love na cale zycie...a zaraz wychodzi szydło z worka. Trzeba było myśleć, zabezpieczać się albo nie rozkładać tak szybko nóg!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezu, czy jest tutaj ktoś mądry, normalny, kto ma do powiedzenia cokolwiek konstruktywnego? Przecież ja nie napisałam, że problem tkwi w tym, że mam z nim dziecko, a większość osób się na tym skupia. Wiele kobiet ma dziecko i równolegle jakieś problemy w związku z mężem, partnerem i co? Też powinny żałować że pojawiło się dziecko? Dziwny ten tok rozumowania. Bo dziecko to się ma tylko po podpisaniu kontraktu z facetem na całe życie, a to przecież w każdym przypadku zawsze jest niewiadomą. Uda się albo nie, ma ktokolwiek pewność że podczas wspólnego życia nie pojawi się żaden poważny problem zagrażający relacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na początku ciąży pobiegłam do psychologa, po to właśnie żeby mu opowiedzieć o moich uczuciach, obawach itd., i ten psycholog powiedział, że jeśli jest miłość, jeśli oboje się kochamy to przetrwamy, po prostu, że staż nie ma tutaj absolutnie żadnego znaczenia, bo zdecydowanie gorzej jest zajść w ciążę w wypalonym związku, pod naciskiem rodziców, wieku itd., a my mamy spora szansę. Ludzie, przecież ja nie napisałam że zaszłam w ciążę po tygodniu znajomości! A tak mnie traktujecie. To jest moja wina, że T jest uzależniony? Jest informatykiem, komputer to jego praca, przewidzialby ktokolwiek, że tak w to wpadnie? Z resztą kogo upatrywalby zagrożenia w grach komputerowych, przecież na inne rzeczy się patrzy. Wiadomo chyba że gdyby od początku grał, nie spedzal ze mną czasu itp., to bym z nim nie była, naprawdę trzeba tu pisać o takich oczywistych rzeczach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie powinniście tak pisać, bo podobna rzecz może spotkać Was, albo Waszych bliskich i co? Też taką postawę przyjmiecie? O kłopoty wcale nie trudno, wystarczy odpowiedni splot niekorzystnych okoliczności i gotowe i wtedy naszą miarą jest umiejętność wychodzenia z tarapatów we właściwy sposób, dlatego poprosiłam o pomoc, w nadziei na spotkanie serdecznych ludzi, a spotykam kogo? No właśnie. Na pewno same niewiniątka. A ja się nie wstydzę błędów, to jedynie świadczy o mojej normalności, bo błędy na pewno popełnia każdy z Was, mniejsze i większe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice rozstali się po dziesięciu latach małżeństwa, kiedy ja i brat byliśmy już na świecie i co, moja mama też powinna czuć żal że zaszła w ciążę z moim ojcem i ma nas, bo związek się rozleciał a my jesteśmy przez nią z rozbitej rodziny??? Sry, ale ja się cieszę że tak się to potoczyło, że miała odwagę odejść, zawalczyć i teraz jest szczęśliwa, a my razem z nią. Wcale nie żałuję, że przyszłam na świat, mimo tych trudności na pewnym etapie. Teraz mam kochana córeczkę i za nic bym tego nie cofnęła, ani ona na pewno też. A to co piszecie świadczy jedynie o waszym całkowitym braku pojęcia o czymkolwiek: świat to jest jakaś idylla a dzieci pojawiają się tylko w rodzinach skazanych na sukces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz ale gdybyś była z nim kilka lat to byś wtedy widziała że on jest uzależniony od grania. A ty z obcym facetem nie dość ze poszlas do łóżka to jeszcze nawet się nie zabezpieczalas. Nie rozumiem takich kobiet. Nie stać cie na prezerwatywy? Z obcym gościem zaraz dziecko sobie robić? Po prostu nie pojmuje tego. Najpierw wspólne mieszkanie z rok, poznawanie się a dopiero potem planowanie dziecka. Gdybys pobyla z nim jakiś czas to byś wiedziała co to za ziolko i może być uznała ze nie chcesz dziecka z kimś takim. A nie tak ze poznała faceta, ledwo zna ale zaraz do wyra, i jeszcze bez zabezpieczenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym uważam że i tak nic nie będzie z tego związku. Zakoncz to. Zresztą on pewnie nie tylko od gier jest uzależniony, ale od p****li pewnie też. Nic już z niego nie będzie. Terapie nie maja sensu. I jeszcze to informatyk... Przypomniała mi się historia czytana kiedyś na innym forum. Kobieta miała męża informatyka. Tez ciągle przy kompie, nie chciał z nią sexu uprawiać. Miał ją gdzieś. Poszli razem na terapie. Okazało się że koleś jest ciężko uzależniony od porno. Miał z tym skończyć. Ale nie udało się. Nie chciał z nią sexu uprawiać. W końcu się z nim rozwiodła i wreszcie poczuła się szczęśliwa i znalazła normalnego faceta. Tak wiec terapie nie maja sensu. Zostaw go bo on się nie zmieni i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gry to jego hobby i jest to najlepsze hobby jakie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, hobby dla dzieci, nie dla dorosłych facetów, szczególnie jeśli robi to cale dnie. Mój facet z kolei ma świra na punkcie sportu. Tez mnie to wkurza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie jestes zdesperowana. Dobrze tutaj ludzie radza, ze musisz postawic ultimatum - albo sie ogarnia i dalej jestescie razem, albo sie rozchodzicie i dajecie sobie (zwlaszcza Ty) szanse na inne zycie. Dopoki nie podejmiesz stanowczych decyzji to on bedzie mial to w d***e. To tak dziala. A jak sie kogos traci to sie docenia. Ty chyba sie boisz, ze on nie podejmie walki o Was kiedy postawisz ultimatum i dlatego tak sie przed wzbraniasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
07.02 dokładnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiekszosc gier jest dla dorosłych, sprawdz wymagania wiekowe jak nie wierzysz. i to cos lepszego od filmow, można powiedzieć ze to interaktywne filmy, kretynko. wolalbym pograc niż uzerac sie z toba czy twoim osranym bachorem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie. Idiotka ma sie za nie wiadomo za kogo. Ze niby ktos ma rezygnowac z rozrywki zeby pieluchy zmieniac i wysluchiwac tych jej gowien? :D lepiej pograc a nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby była z nim co najmniej rok, dwa, to polapalaby się z kim ma do czynienia, poobserwowala go, grubo by się zastanowalia czy taki facet nadaje się na męża i ojca, a tak autorka szybko rozłożyła nogi i to nawet się nie zabezpieczała a wystaczylo trochę rozsądku. Tak to jest jak wszystko za szybko się dzieje, żyje się chwila,z obcym właściwie człowiekiem zaszła w ciążę i teraz chyba liczy na cud Ze nagle on stanie się odpowiedzialnym i troskliwym ojcem. To tak nie działa... Gdyby była mądra nie poszlaby tak szybko do łóżka z nim i to bez zabezpieczenia, najpierw chciałaby go dobrze poznać i upewnić się z kim ma do czynienia. Autorka zamilkła bo napisalismy jej parę slow prawdy, nie to chciała tu przeczytać, myślała chyba ze damy jej rady ,,jak zmienić misia". Tyle ze faceci się nie zmieniają a jeśli juz to na gorsze... Wystarczyło pomyśleć i po obserwować jego zachowanie. On ma wyyebane na autorkę i dziecko, liczy się tylko komputer, od kogoś takiego trzeba wiać bo to duży chłopczyk który nawet autorka juz nie jest specjalnie zaintereswany, a tym bardziej dzieckiem. Ale ona i tak z nim będzie siedziała i się zastanawiała jak w magiczny sposób go zmienić :D bo to desperatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przede wszystkim za dużo sobie dopowiadacie, psychika ludzka tak jest właśnie zbudowana, że oceniając jakaś sytuacje lubimy mieć całość obrazu, a gdy jej nie mamy w puste miejsca wkładamy to co akurat nam najbardziej pasuje. W związku z tym w ramach wypełnienia owych luk, spieszę z pomocą. W ciążę zaszłam po roku i trzech miesiącach od poznania się, a razem mieszkaliśmy u mnie, tak chyba można to nazwać, wynajmowałam mieszkanie, T miał ode mnie bliżej do pracy więc przez kilka dobrych miesięcy tak sobie pomieszkiwalismy, i żeby była jasność, nie odbyło się to na zasadzie oficjalnego spakowania walizek i przeniesienia rzeczy do mnie, po prostu T stopniowo zaczął mieszkac na dwa domy. Dopiero po zajściu w ciążę ja zrezygnowałam z mieszkania i z całym swoim kramem wprowadziłam się do niego. W pierwszym poście ujelam sytuacje na skróty, pisząc że w całym tym początkowym uniesieniu zaszliśmy w ciąże, tak, i to się zgadza, dlatego że rok i trzy miesiące to na tle moich dwóch poprzednich kilkuletnich( 9 i 3 ) związków to niewiele i na tamtą chwilę dla mnie to nadal był początek, a Wy kamienujecie bez opamiętania, i robicie ze mnie puszczalską .. cóż, dlatego odechciało mi się pisać, gdybym taka była zaszlabym w ciążę dużo wcześniej, nie w wieku 31 lat, w trzecim związku itd. To się samo broni i nic już więcej nie muszę dodawać, dlatego że Dalików mi do lambadziary zachodzącej w ciążę po dyskotece. Jeśli znajdzie się tu ktoś serdeczny, kto zechce mi z dobrego serca coś podpowiedzieć, będzie mi miło, hejterom zaś gratuluję sztampowego i malostkowego podejścia, brawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daleko*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×