Mam już dość "fasolkowania"! Otrzasnijcie się Kobiety!!

Jezu, odkąd pamiętam, gdy weszłam przez przypadek na jakieś forum dla mam (przekierowanie w sprawie jakiegoś zapytania itp.) zawsze masakrowalo mnie nazywanie płodów / dzieci (zwał jak zwał) FASOLKAMI i cała reszta infantylnych rzeczy. Mówiono tam, że tego się nie zrozumie zanim się nie zajdzie w ciążę bla bla. Dlatego nie wchodzilam tam, zamykałam jak przekierowalo, po co wchodzić gdzieś, gdzie sie człowiek denerwuje? :) obecnie jestem w 24 tygodniu ciąży, zatem zmuszona jestem na takie fora wchodzić czasem (ograniczam do minimum) i wiecie co??? NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO!!! jak widzę fasolki, malżów, nazywanie dziecięcych narządów kreseczka lub jajeczka itp. jestem przygnebiona. Jak dorosłe kobiety, niedługo matki, mogą się tak wypowiadać?? Nie powinno mnie to obchodzić, z drugiej strony to boli, bo jestem w ciąży i boję się, że ludzie przez pryzmat takich matek będą patrzeć na mnie. A wierzcie mi, jest ich wiele, chyba więcej niż takich jak ja. Czasem nawet wchodząc na niby normalny blog kobiety, która jakoś tam się wypowiada nie najgorzej a jakiś mądry temat widzę, że MA W BRZUSZKU FASOLKE. Wszystko mi opada, WSZYSTKO. Jestem zazenowana, na tyle że zamiast olać i przejść obojętnie - normalnie się denerwuje, że mamy tak durne społeczeństwo. I nie dziwie się, że ludzie mają dość wszystkich matek z dziećmi i kobiet w ciąży - po prostu oceniają nas na podstawie tej wielkiej grupy, która jest taka głośna w internecie, a która jest wg mnie antyteza słowa "matka". Dodam, że bardzo często (acz nie zawsze) ten właśnie typ kobiet prezentuje te typowe roszczeniowe postawy wobec kraju i innych ludzi, co jest tylko gwoździem do trumny. Czy tylko mnie od tego szlag trafia??

ja mam teorię, że rozwijający się płód wysysa z organizmu matki nie tylko minerały i składniki odzywcze, ale również rozum, wyobraźnię...

Zgadzam się, często powyższe niestety nie powracają po porodzie:/

A ja nie mam dzieci, nie wiem czy będę je kiedykolwiek miała (raczej wątpię) a nie rozumiem tego głupiego czepiania się słówek. Każdego jakieś słowa irytują - mnie też, tylko co z tego? Ktoś ma nie używać jakiegoś słowa tylko dlatego, że Ciebie irytuje? Nie przeceniaj się, Twoja opinia nie jest aż tak ważna.

Kobiety w ogóle są infantylne -nie tylko przy dzieciach, od tego zacznijmy. Przy małych psach czy kotach też większość z was ciumka, podwyższa ton głosu i nie raz piszczycie wtedy jak poyebane i co? Czujesz się lepiej bo, nie ciumkasz przy dziecku, ale za to ciumkasz przy małym kocie czy szczeniaku, acz to już ok, nie??? :D

Przy nikim ani niczym nie "ciumkam", uważam to za infantylne zawsze, jednak tu nie chodzi jedynie o zdrabnianie, które ostatnio i tak jest modne (będę winna GROSIKA itp), ale o całkowita zmianę nazw różnych rzeczy /osób na nazwy zdziecinniale. Płód to płód, a nie fasolka, narząd płciowy dziewczynki to kuźwa też nie KRESECZKA. W takim towarzystwie jajeczka, jako zwykle zdrobnienie drażni. I nie uważam, że ktoś ma nie używać jakiegoś słowa, bo mnie ono drażni. Mam gdzieś czy ich używają, bo to nie chodzi nawet stricte o tą nomenklature, ale przede wszystkim o fakt co musi siedzieć z głowie takich kobiet i to mnie drażni - zdziecinnienie, infantylnosc i stwoerdzanie, że to język matek (bo jak ja nie fasolkuje, to nie mogę być matka). A takie osoby wychowują następne pokolenia, zazwyczaj są ta rozanielone nad swoimi fasolkami z kreseczkami, że te dzieci są bezkarnie (przecież to TYLKO dziecko!!), mają roszczeniowe postawy i wszystko im się należy. To właśnie takie ciumkajace i rozplyniete nad swoimi dziećmi matki powodują dzieci i młodzież jaka mamy teraz.

Ogólnie płód powinno nazywac sie cos w stylu goowno itp