Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Gdybyście były bezpłodne co byście wybrały adopcje czy in vitro

Polecane posty

Gość gość
Bezpłodność wyklucza posiadanie biologicznego dziecka z in vitro. W ogóle nie miałabym dziecka w takim przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieprawda. Bezpłodność to np. nieposiadanie jajników, a z komórką dawczyni można w takim przypadku zajść w ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
In vitro. Do adopcji bym się nie nadawała, myślę, że nie potrafiłabym pokochać obcego dziecka. Do tego przeraża mnie FAS, RAD i inne tego typu problemy. Byc może jednak myślałabym inaczej, gdybym nie mogła mieć swojego dziecka. W każdym razie podziwiam rodziny, które zdecydowały się na adopcję dzieci starszych i zaburzonych, bo to ciężka praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:24 No tak ale to nie jest biologicznie twoje dziecko. Nie kumasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy bym nie adoptowała. Znam małżeństwo co adoptowało dwie dziewczynki... bardzo długa historia, ale dziewczynki ich zniszczyły, zwłaszcza kobietę, zrobiły z niej wrak człowieka. Na koniec znalazły matkę alkoholiczkę i poszły do niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzi o to ze usunięto mi obydwa jajowody. Mam swoje komórki jajowe i mogę podejść do in vitro. Moralnie lepsza byłaby adopcja i nawet o tym Myslalam ale na bocianie czytałam tyle nieudanych historii adopcyjnych ze nie wiem czy jeszcze coś takiego bym zniosła. Moja bezpłodność obciąża mnie już wystarczająco. Myslalam nawet o życiu bez dzieci ale co to byłoby za życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli masz własne jajka to próbuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja in vitro, na adopcję bym się nie zdecydowała, chyba że byłoby to znane mi dziecko, np moja koleżanka zginęła w wypadku, lub siostrze się coś stało, ale kompletnie obce nie, zbyt dużo nieudanych adopcji jest. Jak by się nie udało to z mężem wybralibyśmy się na koniec świata, najlepiej do Azji i tam zamieszkali i pracowali. Jestem nauczycielką angielskiego i pracowałam w Tajlandii w szkole przez pół roku i poznałam właśnie wiele bezdzietnych par, szczególnie Amerykanów, co to sobie mieszkają na wyspie i żyją pełnią życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przy prawidłowej budowie i wlasnych jajeczkach in vitro, a gdybym nie miała np macicy czy inne wady budowy, a miała jajeczka, to wtedy surogatka. Co do adopcji to jak kupowanie kota w worku, moja mama ma kilka kolezanek, które adoptowały, i każdą jedną spotkały straszne historie z tymi dziećmi (kiedyś tu pisałam to mało mnie nie zadziobały mamuśki). W moim pokoleniu 30+ kolezanki robią in vitro do skutku, żadna nie adoptowała. Meża kolega z żoną adoptowali, ale oni byli już grubo po 40, a dzieci pochodziły z dalekiej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic bo mam w doopie dzieci i nie chcę ich mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10:28- więc uważasz że tylko dzieci nadają życiu sens? Wiele ludzi jest bardzo szczesliwych dzieci nie majac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:28- więc uważasz że tylko dzieci nadają życiu sens? Wiele ludzi jest bardzo szczesliwych dzieci nie majac xxx To nie do mnie, ale odpowiem, że dla wielu ludzi to właśnie dzieci nadają ich życiu sens. Dla innych takim sensem sa kariera, władza, podróże, pieniądze. Ludzie sa różni i różne rzeczy sa dla nich ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Generalnie inni ludzie nadają życiu sens. Ja nie mam już żadnej rodziny. Rodzice poumierali, brat za granica. Męża rodzina cała skłócona ze sobą i obrażona. Nie chcemy zostać z Mężem sami na tym świecie. A znajomi wiadomo to co innego. Każdy ma swoje życie i swoje rodziny i dzwoni tylko kiedy coś potrzebuje. Wiem ze dziecko to nie lek na samotność bo może kiedyś ono tez wyjedzie zostawi mnie ale przynajmniej zostanie w moim sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w takiej sytuacji raczej wybrałabym adopcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecydowanie in vitro. Mimo ze bardzo cenie ludzi, ktorzy adoptuja, nie podjelabym sie takiego trudu i ryzyka, Wolalabym nie miec dzieci. Zastanawia mnie jednak fakt,ze wszystkie powyzsze wypowiedzi tez sklaniaja sie ku in vitro. Jak sie ma to do bardzo licznych porad- "nie przerywaj ciazy, urodz, tyle ludzi czeka na maluszka"?Albo"Egoisci wybieraja in vitro, a tyle dzieci czeka". Chyba najlpiej radzic komus, co innego, jak sie samemu staje w takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:25 Bzdury. Można np. nie mieć jajowodów (czyli być bezpłodną) a mieć jajniki i swoje jajeczko i ciążę dzięki in vitro. Coś chcesz napisać mądrego, ale nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego ja nie uważam, że są to dobre rady, bo później te dzieci nie są adoptowane, a w domach dziecka często są molestowane, albo odrzucane. Szczęśliwe adopcje to te rodzinne, jak się tobą zajmie ciotka po śmierci matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 11:15 Pisałabym, że wolałabym in vitro, ale takich rad nigdy nie udzielam. Poza tym, jest bardzo dużo chętnych na adopcję, brakuje dzieci, szczególnie niemowląt. Problemy sa do tego stopnia, że kwitnie handel zdrowymi niemowlętami. jeżeli więc ktoś zdecyduje się urodzić i potem odda do adopcji, to nie ma obaw, że takie dziecko nie znajdzie rodziców adopcyjnych. W domach dziecka są dzieci z nieustaloną sytuacją, których matki alkoholiczki co pewien czas sobie o nich przypominają, sądy dają im kolejne szanse, a potem nawet jeżeli dziecko jest prawnie wolne, jest już za duże i nikt go nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest jeszcze cos pośredniego czyli adopcja zarodka. No i skorzystanie z obcej komórki jajowej lub nasienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Lekarze zaproponowali mi in vitro wiec widzę tu nadzieje ale z drugiej strony wszędzie się mówi ze to takie niemoralne, później dziecka nie można ochrzcić, jest się praktycznie wykluczonym z kościoła bo przecież nie żałuje się popełnionego grzechu. A z drugiej strony kiedyś tez kosciol zabraniał transplantacji organów. Może kiedyś zaakceptują in vitro i co wtedy z tymi którzy jednak całe życie przeżyli jako nieszczęśliwie bezdzietni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanów się więc czy ważniejsza jest dla was wiara czy posiadanie własnego dziecko. Może warto byłoby porozmawiać z fajnym księdzem czy ochrzci dziecko czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
In vitro bo nie chciałabym przechodzić przez ten syf zwany adopcją. Mówcie co chcecie ale teraz nawet by adoptować psa to jest ciężko (nie mówię, że to źle) ale mając wybór zdecydowałabym się na in vitro. Lub pogodziła z bezdzietnością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wolałabym adopcje ale nie jakąś przypadkową typu podpisze pani tutaj i my wyślemy bambusa jak złapiemy. Musiałabym sama wybrać sobie to dziecko i coś wiedzieć o jego przeszłości. Kim byli rodzice na co chorowali. Szukałabym opcji adopcja ze wskazaniem, polskie dziecko jakiejś małoletniej matki bez środków do życia. Nie zdecydowałabym sie na adopcje dziecka innej narodowości ani takiego z rodziny dysfunkcyjnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musiałabym sama wybrać sobie to dziecko i coś wiedzieć o jego przeszłości. Kim byli rodzice na co chorowali. xxx Przecież tak się robi. Inna sprawa, że OA często zatajają choroby, ale to już wina ośrodków anie instytucji adopcji. RA deklarują, jakiego dziecka nie chcą, mogą tez się w każdej chwili wycofać, jeżeli uznają, że tego konkretnego dziecka nie będą w stanie pokochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znaczy ze co? Ksiądz sie was pyta w jaki sposób dziecko zostało poczęte? Skad niby ma wiedzieć ze in vitro? Przeciez nie musicie kłapać dziobami. U Boga chrzcicie, kiedy Bóg powiedział że in vitro to grzech?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:54 takie rzeczy tylko w erze. A takich dzieci nie ma. Wszystkie są dziecmi alkoholików, narkomanów, zwyrodnialcow z gwałtów itp. Większość z nich to dzieci chore fizycznie i psychicznie. Wybierać to sobie możesz bułki w sklepie a nie dziecko. To rodziców się wybiera dla dziecka a nie dziecko dla rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie katolickie paplania to olać moczem ciepłym. Nie musicie mówić księdzu ani nawet znajomym jak się dziecko poczęło. Najważniejsze jest wasze szczęście a nie przynależenie o wspólnoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w kościele tylko kasa się liczy, szwagrowi ochrzcili dziecko nieślubne, on i jego nowa kobieta są po rozwodach i po prostu nie chcą brać ślubu, ksiadz ochrzcił (chrzest nie w niedzielę i wieczorem co by zgorszenia nie siać...), oni nie przystępowali do komunii na chrzcie bo nie mogą, czyli "żyją w grzechu" więc jak mają dawać przykład w wierze i po katolicku wychowywać (a takie przyrzeczenie sie składa podczas chrztu...). Kościól to jedna wielka hipokryzja, tylko kasa sie liczy, za kasę to nawet pieska ci ochrzczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież tak się robi. Inna sprawa, że OA często zatajają choroby, ale to już wina ośrodków anie instytucji adopcji. RA deklarują, jakiego dziecka nie chcą, mogą tez się w każdej chwili wycofać, jeżeli uznają, że tego konkretnego dziecka nie będą w stanie pokochać. X Tak sie tylko nam wydaje. Rodzice adopcyjni nawet nie wiedzą o połowie gó.wna jakie siedzi w głowach dzieci z rodzin dysfunkcyjnych. Niektórych, oczywiście. Chodziło mi o to że sama na własną ręke wolałabym poszukać niż mieć wybór typu mamy aktualnie jesikę i brajanka w tym wieku co panią interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×