Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy kiedyś było łatwiej wychowywać dzieci

Polecane posty

Gość gość

Dlaczego tak jest że dziś mama, która często ma tylko jedno dziecko to albo narzeka że sobie nie radzi, jest zdołowana, nie ma na nic czasu, częściej słyszy się o chandrach, depresjach poporodowych, że dziecko wykańcza psychicznie etc, natomiast jak rozmawiam z moją mamą, która sama wychowywała dwójkę dzieci (tato jeździł do pracy do niemiec) w latach 80/90, kiedy to technicznie było o wiele ciężej niż teraz, to nie widzę po niej żeby faktycznie było jej wtedy tak tragicznie, o tamtych czasach mówi z uśmiechem na twarzy, czy to jest tak ze starsze osoby już nie pamiętały jak to kiedyś było? Ja sama mam 2 msc córkę, i nie powiem żeby było tragicznie ale jest to jednak chroniczny stres, a bo to z zasypianiem problem, a to ryk niesamowity bez powodu, ze aż głowa boli, problem bo wyjść się nie da normalnie z domu... Nie wierzę w to, że kiedyś dzieci były grzeczniejsze od dzisiejszych :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie byly grzeczniejsze , nie bylo tez latwiej. Teraz mamy wykreowana przez media idealna rodzinke 2+1 ewentualnie 2+2 i kolorowe telenowele o pieknym zyciu. O depresjach slyszy sie czesciej, bo wiekszy dostep do tych informacji. Teraz sie lekko w doopie poprzewracalo, kiedys na 50m2 mieszkala szescioosobbowa rodzina i miejsca bylo dosc, teraz2+1 i100 metrow to malo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama i teściowa też wychowywały dzieci w latach 80/90 i wcale nie mówią, że było lekko. Przeciwnie - dwoje małych dzieci w domu, ojcowie w pracy, bez pomocy dziadków byłoby krucho. Na dodatek jeszcze braki w sklepach, a potem - drożyzna. To teraz mamy łatwiej - wszystkiego do wyboru do koloru, elektronika w kuchni, gadżety (chociażby normalny laktator, a nie ściągaczka z gumową pompką). Albo mama autorki jest kobietą ze stali, albo trafiły jej się wyjątkowo spokojne dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz są matki bardziej leniwe i rozpieszczone, a nie dzieci bardziej niegrzeczne :D przez to, że teraz pralka wypierze, zmywarka pozmywa, odkurzacz odkurzy, w piecu nie trzeba palić, idziesz do sklepu i wszystko masz, nie musisz hodować zwierząt i warzyw i więcej zabawek jest i telewizor, że dziecko się zajmie bardziej sobą. Tyle w temacie, że teraz o wiele łatwiej, bo nikt chyba tego nie zakwestionuje, że technika poszła na przód i prowadzenie domu jest dużo łatwiejsze. Wcześniej nikt nie narzekał, bo nie wiedział że może być inaczej i cieszył się z tego co ma, a teraz ciężko z jednym dzieckiem o matko jaka biedna kobieta, bo musi w nocy wstać i nakarmić, nic tylko hołd oddawać za taka ciężka pracę jaką jest wychowanie jednego dziecka w dzisiejszych czasach. Ja wychowuje dwoje, obecnie 3 i 5 lat i nie byłam zrelaksowana przez caly ten czas, ale nie dramatyzowalam nigdy, bo na szczęście mam zdrowe dzieci, finansowo też nie mamy tragicznie i w życiu mi nie przyszło do glowy biadolic, że taka biedna jestem. A jak czytam tutaj, że przy jednym dziecku nie może się umyć kobieta, no to się zastanawiam czy powinna być matka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Etam kiedyś nie wychowywano tylko chodwano dzieciaki. "Wychowanie" polegalo na zapewnieniu zywnosci i dachu na glowa a dzieci chodzily samopas i tak naprawde to podworka wychowywalo a nie rodzice. Dzieci mialy siedz cicho w kacie i nie przeszkadzac rodzio,m w myls zasady ze dzieci i ryby glosu nie maja.Teraz rodzice a najbardziej matki sa na celowniku za wszytko w senie ze w kazde chwili ktos im zagrozi ze zabierze dzieci bo niby dzieci zaniedane itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie było łatwiej, wręcz przeciwnie, pieluchy tetrowe, nie było gotowych dań, soki wyciskało się przez gazę, nie było płatnych urlopów, pralka Frania, zmywarka to "utopia",nie było wypasionych wózków, huśtawek samobujających, wyprawka dla dziecka na kartę ciąży i przede wszystkim praca praktycznie do porodu, a nie L4 od 4 tyg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka Bardziej chodziło i o samo podejście do wychowywania dzieci, niż o standard życia, bo tu wiadomo, że było o wiele ciężej, ale też ludzie wtedy nie mieli porównania, po prostu tak było i już, tak jak 100 lat temu normalką było pranie na tarce np; tylko czy faktycznie mamy nie przejmowały się tak tymi dziećmi jak teraz? bo i choroby były, i dzieci do żłobka / do przedszkola chodziły (raczej większość) a teraz wszystko jest mega problemem; do gość faktycznie mama wspomina że ja byłam bardzo grzecznym dzieckiem, i mało płaczliwym, za to siostra dała popalić, w każdym razie nie miała problemów wychowawczych, wiec może jej się poszczęściło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś dziecku nie trzeba było włazić w d*ę, taka jest prawda. Teraz ma bunt dwu-, trzy- cztero-, pięciolatka i trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem, tłumaczyć i zachowywać spokój, choćby wyło 2 godziny, kiedyś po prostu było niegrzeczne, dostało klapsa i był spokój. Za naszych czasów nie trzeba było dziecka stymulować intelektualnie, wynajdywać zabawek interaktywnych, dzieci miały proste zabawki i umiały się sobą zająć. Nie było teorii, że jak dziecko tylko zapłacze, to trzeba wszystko rzucić i się nim zająć, kosztem swojego wypoczynku, snu i zajęć domowych. Matki nie siedziały całymi dniami nad lekcjami dzieci, tylko uczyły się w szkole. I taka różnica. Moim zdaniem odpowiedź na pytanie autorki brzmi - tak kiedyś było łatwiej wychowywać dzieci, bo nie stawiano przed matkami takich wyzwań jak obecnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam się z gościem z 13.21 - dokładnie tak jak piszesz, i myslę że dlatego tez wiele osób dziś rezygnuje z posiadania potomstwa, lub długo się waha, bo myślą że jest to wyczyn ponad możliwości ludzkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pokolenie obecnych matek nie pamieta komuny i zyje o wiele latwiej, a chce zyc jeszcze lepiej. Dla niech to prehistoria- czas terowych pieluch, pralki wystanej kolejkach przez wiele dni i nocy, szczescia, gdy w sklepie udalo sie kupic kawalek zótego sera, gdy dzieci w swieta dostawaly w kosciele po jednej mandarynce, gdy klasy mialy po 40 osób, gdy przyslugiwaly rocznie 2 pary (strasznych) butów na kartki, gdy normą bylo mieszkanie małzenstw z rodzicami, bo nie było mieszkan do wynajęcia (najwyzej pokoj przy rodzinach , gdy nie było paszportu w domu, a jesli juz sie go zdobylo, to wyjazd do Anglii przekraczal mozliwosci finansowe, gdy przecietna pensja po studiach wynosila 20 dolarów. Ale poniewaz prawie nikt nie jezdzil za granicę, a w TV byl jeden( potem 2) jedynie słuszne programy, rzadziła jedna partia- ludzie uwazali , ze tak ma byc. I co dziwne nadal tego niektorzy chcą. I dopiero, jak do tego wrocimy ( co niewykluczone) beda ludzie mowic, ze dawniej ( czyli w obecnych czasach) łatwiej było wychowywac dzieci i w ogole żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Było chyba po prostu inaczej, dzieci chodziły więcej samopas, kilkulatek sam na podwórku przez pół dnia to była norma, teraz to kryminał jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mna sie moja "babcia" tak" opiekowala" ze wywala mnie na cale dnie na dwor juz jak mialam 3 latka. Oczwiscie mnie nie pilnowala. Rola babc matek polegala na t nakarmeniu i zapewnieniu dachu nad glowa. A dziecko mialo za to calowac ich po tylku byc wdzieczne poslusze i niczego nie chciec. Matki sie nie przejomwaly nauka. Kto pomysla zeby w tamtych czasach slenczec z dzieckiem nad lekcjami kiedy teraz to jest norma i rodzice odwala wieksz robote w domu niz nauczyciele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo i dziś jest trudniej. Aby trzymać jako-taki poziom materialny i nie osunąć się w biedę matka musi się realizować na wielu polach: w pełni jako matka - zawodowo - rodzice też coraz starsi i wymagający pomocy - być w ciągłym samorozowoju bo w dobie informatyzacji świat się nieustannie zmienia a z nim rynek pracy. Pamiętam, że w latach 90. norma było, że bezpośrednio po szkole szło się na podwórko i wracało dopiero pod wieczór, teraz to by chyba MOPS wjechał do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi sie wydaje, ze tak, bo ja sobie biegalam po dworze i umialam bawic, d**y nie trulam podobno i mialam duzo swobody, nie ze caly ktos mi ciuciał dzisiaj to trzeba dzieciom wiecznie ciuciac i zrezygnowac z zycia chyba bo to takie pedagogiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W latach 80 tych jak dziecko powiedzmy 5 letnie marudziło, że mu się nudzi (Jak np do rodziców przyszli goście), to się je odsylalo do drugiego pokoju i kazało samemu cczyms sie zająć. Teraz jest prawdziwy cyrk i zabawianie swojego dziecka przy gościach. Często też dziecko ucisza dorosłych, którzy rozmawiają i przeszkadzają mu w tym czasie oglądać bajki. Dziecko wtrąca się też do rozmowy dorosłych w czasie przybycia gości.Kiedys to było nie do pomyślenia. Sama jestem ciekawa, co z tych dzieci wyrośnie.dawniej dzieci i ryby głosu nie miały i dało to miliony zakompleksionych i bez wiary we własne siły dorosłych. Teraz ci dorośli wlezli by w D.... takiemu 2 czy 5 latkowi. Pewnie chca dobrze? Ale to się dopiero okaże co z tych dzieci będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To nie tak. Teraz jest kult dziecka, klapsa nie, krzyknąć nie. Zajęcia dodatkowe, to trzeba, tamto trzeba. Kiedyś jak dziecko pyskowało, to oberwało z liścia, a teraz cię dziecko jeszcze policją postraszy, bo nie pozwalasz się szlajać do 2 w nocy. Wie, że jest taka możliwość, to szantażem cię weźmie. Poświęcasz dziecku czas, a ono zaczyna być wredne, to ci powie, że materialnie go krzywdzisz, bo za mało kasy w domu. Pracujesz więcej, żeby ekonomicznie dziecko miało więcej, to jak zaczyna robić co chce, a tobie się to nie podoba, to zwali na to, że mało czasu mu poświęcasz. Taka prawda, za duży kult dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo teraz traktuje sie dzieci jak ludzi, pozwla im sie wyrazc swoje zdanie, maja sie dzielic swoimi troskami zmartwienie a kiedy to dzieci byly traktowane w sumie nie lepiej niz pies czy inne zwierzatko domowe ot zapewnic mu podstwowe potrzeby typu jedzienie i dach nad glowa i zeby czasem nie wazylo sie d**y doroslym zawrac. Ma calowac po tylku za to ze nie oddali do domu dziecka tylko w pocie czola "wychowuja".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Matki sie nie przejomwaly nauka. Kto pomysla zeby w tamtych czasach slenczec z dzieckiem nad lekcjami kiedy teraz to jest norma i rodzice odwala wieksz robote w domu niz nauczyciele" - moja mama zawsze się przejmowała (a jestem rocznik 81). Może nie ślęczała ze mną nad lekcjami, ale zawsze pilnowała i sprawdzała czy wszystko zrobiłam i czy zrobiłam poprawnie. A ile mi kartek w zeszytach powyrywała, bo nagrałam jak kura pazurem, to ciężko zliczyć. Ale jak już powyrywała, to w końcu nauczyłam się ładnie pisać. I o żadnej dysgrafii mowy nie było :p A co do tematu - myślę, że że względu na takie a nie inne czasy, kobiety były po prostu mocniejsze - fizycznie i psychicznie. Bardziej zachartowane życiowo, bardziej zaradne i pracowite. Teraz mamy pokolenie leniwe do potęgi. No i kiedyś normą były wyśmiewane aktualnie rodziny wielopokoleniowe - to też miało dużo korzyści, bo taka matka nie była nonstop sama z dzieckiem w domu, nie było wszystko na jej głowie, tylko dzieliło się obowiązki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bicie jak podtywa forma wychowania na porzatku dziennym. Sorry ale uwazam ze jak ktos bije dziecko slabsze od siebie to jest dnem i jego metody wychowacze nie dzialaja i nigdy dzieci miec nie powienien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ani moja babcia ani matka nie prały ręcznie, ani nie hodowały zwierząt ani nic z tych rzeczy.. Babcia w dodatku miała niańkę. Żadna też nie lała dzieci z liścia ani nic w tym stylu. I to wcale nie jest tak, że nikt się z dziećmi nie cackał I nie interesował, może u Was tak było, po prostu dzieci dużo czasu spędzały z rodzeństwem I rówieśnikami na podwórku. Nie było takich cyrków żeby do kopa nie iść, no dziecko.. Nie było też takiej presji na zarabianie kasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak u kogo. W mojej rodznie od pokolen klapsów nie było, nie mowiac o "daniu z liścia". Teraz kobiety wyzej stawiaja poprzeczke, czytaja, dokształcaja sie , Ze nie kazda z tego umie korzystac, to inna sprawa. Bieda rzecz wzgledna. Ludzie z głodu nie umierają, na ogól nie o nia chodzi, tylko o to,zeby dogonic sasiada, który ma lepiej. Kiedys bieda byla równa dla wszystkich, wiec nie było czego zazdrościc. Co do biegania po podwórkach - nikt przecież tego dzieciom nie broni, kiedys to robily, bo nie było wyboru. Teraz media straszą tym, co sie moze wydarzyc, wtedy tez sie zdarzało, po prostu mniej było mediów a więcej cenzury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, kiedyś się łatwiej wychowywało dzieci, kiedyś to była hodowla, jak już ktoś napisał, nie wychowywanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do biegania po podwórkach - nikt przecież tego dzieciom nie broni, kiedys to robily, bo nie było wyboru. Teraz media straszą tym, co sie moze wydarzyc, wtedy tez sie zdarzało, po prostu mniej było mediów a więcej cenzury. xxx To wypuść teraz sześciolatka na podwórko od powiedzmy godziny do 15 do 19 to Ci je policja przyprowadzi z sugestią, że chyba pani dziecka nie dopilnowała i uciekło pani z domu. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bylo latwiej: 1. Czesto pensja ojca wystarczyla, zeby utrzymac rodzine, teraz obydwoje musza pracowac. 2. Bylo latwiej o mieszkanie, teraz zostaje kredyt na 30 lat. 3. Kazdy mial to samo, nie bylo takiej pogoni za pieniedzmi, zylo sie spokojniej. 4. Rodziny wielopokoleniowe wychowywaly dziecko w mysl zasady'do wychowania dziecka potrzeba calej wsi', matka nie byla z wychowaniem dziecka sama, babcie pomagaly-co obecnie kafeterianki potepiaja. 5. Dzieci chodzily caly zien same po podworku,przychodzac do domu na posiliki, teraz wszedzie z rodzicem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@15:25 ad.1) Tak, szczególnie w okresie transformacji i masowego bezrobocia, gdy ojcowie tracili zatrudnienie ;) ad. 2) Nie było latwiej o mieszkanie, czekało się na realizacje książeczki mieszkaniowej po znajomości czasem bez skutku. W latach 90. nic się nie budowało, był kryzys, bieda i bezrobocie. ad.3) Na przełomie transformacji rozwarstwienie postępowało, ci co kurczowo trzymali sie etaciku w fabryce z zamrożonym wzrostem płac lub szli na kuroniówkę de facto spychali się na margines, ci co zaryzykowali otwierając nowe biznesy typu buda z parówkami, ciuchy kupione gdzieś w Turcji i mieli elastyczne zatrudnienie mogli liczyć na sukces. Awans był skokowy i niektórzy mieszkali przez jakiś czas obok siebie w blokowiskach. Dzieci zaczynały kumać, że coś jest nie tak bo ja noszę ciuchy po bracie jeszcze z PRL a Adaś ma adidasy nówki sztuki ad.4) Wielokrotnie było to konsekwencją braków lokalowych na rynku, dusiło się kilka pokoleń w 3-4 pokojach, wielkiego wyboru nie było czy zostajemy przy rodzicach czy też idziemy na swoje. ad.5) To akurat duża zmiana na plus :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że było łatwiej, świat był inny, pomoc państwa większa. Ja miałam dwoje rodzeństwa, tylko tato pracował, rodzice dostali mieszkanie, mama zajmowała się domem i dziećmi. Niczego nam nie brakowało. Pewnie, że nie było tyle rzeczy co teraz, ubrań, butów, ale wszyscy żyli podobnie, więc nie było porównań i wykluczenia. Dzieci były bardziej samodzielne, na religię sami jeździliśmy autobusem na plebanię w wieku 7-8 lat. Dziś nie wyobrażam sobie wysłać mojej 8-latki samej. Później mama poszła do pracy, bezproblemowo ją dostała, zresztą wcześniej miała nawet problem żeby nie pracować, bo mówiła, że po szkole policealnej dostała przydział pracy w szkolnym sekretariacie i nie było zmiłuj, był obowiazek pracy. Dopiero ciąża i urlopy wychowawcze jej pozwoliły zostać w domu. Ludzie pracowali, mieli mieszkania bez kredytu, żyli spokojnie, rodzinnie, przyjaznili się z sasiadami, imprezowali wspólnie, co dziś jest rzadkością. Spontanicznie odwiedziliśmy kuzynów i koleżanki mamy jak byliśmy w pobliżu, oni nas, teraz to nie do pomyślenia zajść do kogoś bez uprzedzenia. Nie było mody na zajęcia dodatkowe od pieluch, jak już takie były to dla dużych dzieci i samemu się jeździło. Był szacunek do księdza, do nauczycieli, jak coś się przeskrobalo to się balo przyznać rodzicom a jak już nawet się powiedziało, to rodzic do szkoły nie biegł z awantura. To wszystko miało wpływ na postawę dziecka. Teraz dzieci są bezkarne, pewne siebie i mało samodzielne, niezaradne a rodzice egoistyczni i wszechwiedzacy. Świat oszalał, wartości się przewróciły do góry nogami, rządzi pieniadz i wpływy :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo mamy dwie skrajności. Kiedy dziecko nie miało nic do powiedzenia, było mniej ważne od dorosłego. Teraz poszło w drugą stronę, wszystko robi się pod dzieci, Tak źle i tak nie dobrze. Ale przyznam, że zazdroszczę dzisiejszym dzieciom, Byłam trzymają krótko, zero własnego zdania, żadnej dyskusji z rodzicami. A nauczyciele zawsze mieli racjęl nawet jak jej nie mieli. Chciałabym być teraz dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. Akurat w moim przypadku i okolicy (miasto 60 tys) w latach80-90 praca byla i moja mama pozostala w domu z dziecmi bardzo dlugo, a niczego nam nie brakowalo. 2. W roku 81 moi rodzice dostali 3-pokojowe mieszkanie w bloku, gdzie mieszkali rozni ludzi od lekarzy, po pracownikow fabryki. 3.Jak wyzej, mimo, ze w naszym srodowisku byly dzieci bogatsze i biedne, nadal nie odczuwalo sie takiegorozwarstwienia. 4. Nie pisalam nigdzie o wspolnym mieszkani z dziadkami, moi dziadkowie mieli swoje mieszkania, po prostu normalne bylo to, ze babcie pomagaja,a teraz jest to bardzo krytykowane-rodzisz to sama wychowuj. 5. Nie sadze, ze zmiana na plus. Bawilismy sie pod blokiem na osiedlu, sami i nie bylo przypadku, zeby komus sie cos stalo. Ale to wszystko jest pisane z mojej perspektywy, ale twoja moze byc zupelnie inna.Pozdrawiam rowniez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice dostali mieszkanie. Pracowali do 15.Babcie pomagaly, nie to co teraz. Ja bawilam sie pod blokiem, bez strachu, ze mnie ktos zabije, chodzilam sama do szkoły, spedzalam u dziadkow kazdy weekend, wakacje tez, byla rownosc w szkolach, bloki takie same, mozna bylo podpatrzec jedynje kto sobie kupil nowe auto. Ale o jedzenie czesto trzeba bylo walczyc, stac w kolejkach, bylo szaro, buro i nijako, nie mogli wyjechac za granice. Swoje dziecinstwo wspominam wspaniale, dziecinstwo moich dzieci niestety takie nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Glownym powodem latwiejszego wychowania bylo to, ze babcie byly blisko, ludzie nie rozjezdzali sie raczej po kraju i mieszkali blisko swoich rodzicow, ktorzy brali czynny udzial w opiece nad dzieckiem. Rodzice czesto pracowali krocej tj. do 15, nie bylo nadgodzin. Bylo wiecej czasu dla rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×