Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość zegarmistrz

Jak zrobić z siebie głupca. Moje doświadczenia po pierwszym remoncie.

Polecane posty

Gość zegarmistrz

Remont w starym budynku to nie jest coś o co biją się fachowcy. Przynajmniej nie w sezonie i nie w Radomiu. Zwłaszcza jeśli początkowo zanosiło się raczej na drobne prace- wiadomo, to nie jest wtedy duży zarobek. Zależało nam na czasie. Oprócz telefonów do firm, zamieściliśmy też ogłoszenia w Internecie. Szału nie było, ale o czym była już mowa, ważny był termin. Zgłosił się pan Łukasz Chyl**** z okolic Szydłowca. Razem ze swoim pracownikiem mieli podjąć się tego zadania. Pan „szef” wydawał się znać na pracy, pokazywał jakieś fotki swoich prac, pouczał, krytykował staranność prac remontowych wcześniej prowadzonych w budynku, wycenę przedstawił ciekawą, umówiliśmy się na konkretny termin. No i pierwszy i najgorszy błąd osoby, która pierwszy raz wynajmuje kogoś do prac remontowych. Nie podpisaliśmy umowy. Ale nie dlatego, aby było taniej, zwyczajnie jakieś takie chwilowe zidiocenie. Brak wyobraźni? Brak obycia? Nawet nam do głowy nie przyszło, że powinno się, że to nie jak z usługą w sklepie- wchodzę, zamawiam, dostaję, płacę, dostaję paragon/rachunek. Tu się posypią gromy. Spokojnie, karę i nauczkę już dostaliśmy srogą. Alternatywy dla nas wówczas nie było, bo mimo sporego wyprzedzenia, remont trzeba było skończyć do określonego dnia, a ci nieliczni fachowcy który raczyli się odezwać, dawali (przy pierwotnie wydawałoby się bardzo wąskim zakresie prac) termin przystąpienia do remontu za ponad pół roku, czyli grubo po tym, kiedy rzecz zrobić należało. Żaden z nich nawet nie chciał dać wyceny swoich prac, więc o wyborze tańszej opcji nie może być mowy. Oczywiście pan do pracy w wyznaczonym terminie nie przystąpił, ale że czasu jeszcze było dużo, a zaliczki nie dostał, więc tę krótką zwłokę można było darować. A potem się pojawił, rozłożył swoje rzeczy, tu, tam coś pozaczynał i odtąd to już była zasada. Niestety okazało się, że zakładany przez nas zakres prac jest niewystarczający, że są problemy techniczne itp., no ale po ich ustąpieniu też jakoś spektakularnych postępów nie było. No i panowie okazali się być powolni dramatycznie. No ale wiadomo, liczy się efekt, a ci zapewniają, że z pracą zdążą, no to jakie mamy wyjście? Zostawić rozpoczętą pracę na pół roku i liczyć że ktoś się jej podejmie? Panowie potrafili przyjechać do nas, zjeść śniadanie i pojechać na inną budowę. Tygodnie zmieniały się w miesiące, a efekty pracy były minimalne. Czasem po zakończeniu jednego etapu, panowie nie pojawiali się tydzień- dwa. A nas czas naglił. No ale na 100% zdążą! A bałagan jaki… Przychodziło do płacenia, to już się o żadne pokwitowania nie upominaliśmy, byle tylko skończyli, byle tylko było na czas!!! Tam już pal licho wszystko, nawet jak on sobie coś od podatku utnie, to przecież podatki płacić musi… Takie już były myśli w desperacji. No a czy ta firma faktycznie jest zarejestrowana, to teraz ciężko mi ustalić, bo jak zaczęliśmy po fakcie drążyć, to odpowiedź jest niejednoznaczna. Coś było, ale czy jest nadal? Kto to wie… Oczywiście koszty rosły lawinowo. Najpierw były zapewnienia, tyle i ani grosza więcej, no chyba na materiałach, ale to max do 5%. A, no tak! No bo z rozmowy wynikało, że Panowie lepiej sami dobiorą potrzebne materiały, będzie taniej bo wiedzą gdzie kupować, no i nie kupią złego, bo się znają, a my nie. Tak, wiem jak to głupio brzmi. Teraz tak. Ale wtedy, początkowo wszystko dobrze się składało. Panowie robili kolejne etapy, ale jakoś tak bez wykańczania poprzednich, bo to wiadomo, potem- Teraz by się zniszczyło, a potem się wszystko razem, na ładnie itp. No w końcu masa czasu jest. Na a u nas już stres, trochę podejrzeń, no ale ta głupia naiwność, desperacja, wiara w to, że jak ktoś miły jest, o dziecku opowiada, to uczciwy człowiek. Głupi, głupi, po stokroć głupi my. A praca im wcale nie szła! No ale to zacznie, to zacznie, tu zaliczka na towar, za to już zapłacone itp. Tam rozpaprane, od kilku tygodni, ale to już panowie oficjalnie mówią, że robią 4-5 robót na raz. A tam im już głowę suszą i tam i tu… No przegnać nie przegnamy, bo będzie tak stać niedokończone? Dobra, niby tak prawie dokończyli duży etap, ale dopieścić mieli już, po niedzieli. Potem po następnej i następnej… Żeby nie przedłużać: Z panami się rozstaliśmy w atmosferze dalekiej od sympatycznej, ale kulturalnie. Prawie żadna z głównych prac nie została zakończona, powstało sporo uszkodzeń wynikających z niedbalstwa. Jak się potem okazało, dużo zostało zrobione źle, co nas naraziło na kolejne koszty, bo naprawianie kosztuje więcej niż robienie od podstaw. Materiały kupione przez panów, złe, złej jakości, w złej ilości, wcale nie tak tanio. Inne ekipy za głowy się łapały. Jakość wykonanych prac… hmmm… mam zdjęcia i niektóre rzeczy, to amator zrobiłby lepiej. Inne ekipy nas do sądu wysyłają, że to się odszkodowanie należy, że takie kardynalne błędy porobione przez pierwszą ekipę. Ech! Bo oczywiście w końcu było wielkie robienie na ostatnią chwilę, my zajęci wtedy już załatwianiem swoich spraw, a oni i tak już tego nie dokończyli. A ile rzeczy naniszczono! A ile dodatkowych kosztów wynikających z tego, że panowie nie dotrzymali terminów. A koszty samego remontu? Niedoszacowane, może umyślnie, rosły, rosły, rosły. Potem doszła jeszcze potrzeba poprawiania, więc będzie dobrze, jeśli już nie taki mały remont będzie kosztował 3 razy tyle na ile zakładaliśmy nasz maksymalny pułap na początku. Sezon minął, znalazły się ekipy, które w 1-2 dni pokończyły to wszystko, o tamc***anowie robili MIESIĄCAMI i nie zrobili. Byliśmy w szoku, że jednak tak się da. Żeby tego było mało, pan się po dłuższym czasie odezwał i wymyślił, że w sumie to on chce jeszcze tyle pieniędzy ile by dostał za skończoną już pracę- choć pracę ledwie musnął, a to co zrobił w 80%, miał już opłacone w 100. Kolejnych pieniędzy nie dostał, może dochodzić ich przed sądem, bo takie jego święte prawo. My nie mamy na to siły i nerwów już. Człowiek ma karę za głupotę, brak myślenia, brak śmiałości i nauczkę na przyszłość. Oraz sporą dziurę budżetową i chyba wrzody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×